Krew, spiski i początki tajnych służb Jej Królewskiej Mości!
W pierwszej odsłonie serii ,,Agenci Korony" człowiek, który zostanie pierwowzorem agentów MI6, chroni Anglię i Jej Wysokość królową Elżbietę I przed niegodziwymi planami Hiszpanii wrogiej protestanckiemu wolnomyślicielstwu.
Po stuleciach nędzy, prześladowań religijnych i barbarzyńskich obyczajów Europa nareszcie otwiera się na nowe idee. Uczeni, filozofowie i poeci wierzą, że będzie to epoka rozumu i nadziei dla wszystkich bez wyjątku. Niestety Hiszpania nadal poluje na tych, którzy ośmielają się sprzeciwić katolickiej ortodoksji, i wyrzyna ich w pień.
Tylko jeden kraj może stawić czoło mrocznym siłom zagrażającym renesansowym przemianom - jest nim Anglia, którą włada niezwykle inteligentna Elżbieta I. Odważna i uparta, ale też świadoma, że tej wojny nie wygra samym orężem. W momencie, gdy angielski skarbiec świeci pustkami, potrzebuje broni, dzięki której uda się jej stoczyć zupełnie inną wojnę... Wojnę podstępów, tajnych szyfrów i sekretów.
Charyzmatyczny John Dee, uczony, żołnierz i alchemik, jest lojalny jedynie wobec nauki... i swojej władczyni. Dla niej, kobiety, której nie wolno mu kochać, jest gotów ryzykować życie. I tak staje się ,,oczami królowej".
Oczy królowej to trzymający w napięciu, emocjonujący thriller historyczny, idealny dla fanów Kena Folletta i Dana Browna.
Zwariowany thriller historyczny - świetnie nadający się na adaptację kinową, bezgranicznie angażujący uwagę odbiorcy". - ,,New York Times Book Review"
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2021-06-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: The Eyes of the Queen
"Oczy królowej" to pierwszy tom serii "Agenci korony".
Akcja książki została osadzona w 1572 roku w Paryżu i Anglii.
Jest to thriller psychologiczny rozgrywający się w czasie trwania rządów Elżbiety I.
Na wstępie dostajemy rzeź w noc św Bartłomieja dokonanej przez katolików na hugenotach.
Pozycja królowej Anglii jest zagrożona. Lud widziałby na jej miejscu Marię Stuart, królową Szkotów.
Książka opowiada po części o powstawaniu Tajnych Służb Królowej.
Pierwszy agent był uczonym alchemikiem i żołnierzem. Swoim oddaniem został "oczami królowej" .
Co do zamysłu autora w kwestii fabuły ciężko jest mi napisać jaki był.
Postacie są nijakie i praktycznie, żadna nie przypadła mi do gustu. Dużo się dzieje co momentami powodowało, że nie wiedziałam o co chodzi. W sumie nic to nie wnosiło.
Nie nazwałabym to thrillerem. Opis jaki czytałam odnośnie tej książki bardzo dużo odbiega od tego co w niej dostałam.
Miało być na kanwie prawdziwych wydarzeń, postaci, ale to było takie sobie.
To jak autor przedstawił Marię Stuart zdecydowanie odbiega od wiedzy jaką mam na jej temat i z jaką możemy spotkać się w historii.
Książka mnie zawiodła, a byłam jej bardzo ciekawa i liczyłam na klimatyczną powieść.
Może kolejny tom będzie ciekawszy, bardziej poukładany. Jednak na chwilę obecną nie wiem czy mam na niego ochotę.
Plusem jest świetna okładka i piękne wydanie wewnątrz książki.
Dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis miałam przyjemność przeczytać książkę „Oczy królowej”, za co serdecznie dziękuję.
Czekałam na tę książkę z niecierpliwością. Wszystko dlatego, że w zapowiedziach i rekomendacjach pisano, że jest to „thriller idealny dla fanów Dana Browna i Kena Folletta”. A jeśli czytam, że coś jest w stylu Folletta – biorę w ciemno. Rzeczywiście, można pokusić się o takie porównanie, choć nie ukrywam, mistrz jest tylko jeden. Drugą sprawą jest to, że bardzo lubię książki, których akcja dzieje się w epoce elżbietańskiej. Dodatkowo lubię, gdy fabuła związana jest z dworem królewskim i pokazane jest życie szesnastowiecznych miast.
Olivier Clements w swojej powieści stworzył świat pełen intryg, tajemnic i spisków, które obracały się w kręgu królowej Elżbiety i jej polityki.
Francis Walsingham jako wybitny szpieg czy też agent na usługach królowej Anglii ma za zadanie rozwiązać kłopotliwą sprawę zaginięcia arcyważnych dokumentów, a w międzyczasie pilnować by intrygi snute przez kuzynkę królowej Marię nie miały możliwości się spełnić. I, mimo że to Walsingham był mózgiem większości operacji wywiadowczych, to John Dee odegrał najważniejszą rolę w ochronie tronu królowej. Niedoceniany, osnuty mgiełką skandalu naukowiec zmierzył się z największymi niebezpieczeństwami, ale dzięki przenikliwości swojego umysłu i niezwykłej intuicji z każdej opresji wychodzi cało.
Akcja w książce rozkręca się właściwie od pierwszego akapitu. Lubię takie rozpoczęcia, gdzie wejście jest mocne i od razu zachęca do dalszego czytania. Bardzo obrazowe przedstawienie wydarzeń z Nocy Świętego Bartłomieja z miejsca podniosło temperaturę oraz odpowiednio zasugerowało, w jakim tonie wydarzenia dalej mogą się toczyć. Właściwie przez całą książkę tempo to zostaje utrzymane i nie ma tam miejsca na momenty nudy. Autor zaprezentował też przyjemnie lekki styl przy jednoczesnej brutalności w opisywanych wydarzeniach. Nie zauważyłam nadmiaru opisów. Jest ich zaledwie tyle, by nakreślić sytuację.
Przyznaję, nie spodziewałam się w tej książce tematu intymnych preferencji Marii-królowej Szkotów. Było to naprawdę wielkim zaskoczeniem dla mnie i choć temat został potraktowany z dużą dozą subtelności, szok pozostaje. Ciekawie również przedstawiono charakter pracy tajnych agentów królowej Elżbiety. Techniki wywiadowcze, jakimi posługiwali się owi szpiedzy, nie miały właściwie żadnych granic. Nawet jeśli w grę wchodziło zaglądanie do nocników w poszukiwaniu tajnych wiadomości. Cóż to była za pomysłowość w sposobie przekazywania tajnych informacji i rozkazów! Podobało mi się też zakończenie, które nawiązało do stworzenia tajnych służb na usługach Królowej, a nadanie Johnowi Dee numeru 007, sugeruje, ze to on właśnie był najważniejszy w tej historii. Wszak filmowy agent 007 też zawsze grał pierwsze skrzypce. No i oczywiście sam tytuł również dowodzi tego, jak ważną rolę odgrywał agent Dee.
Jak już wyżej wspomniałam, uwielbiam powieści historyczne, szczególnie gdy akcja dzieje się w obrębie dworu królewskiego. Historia pokazuje, że było to siedlisko wszelkich intryg i pomysłowości. I rzeczywiście tego w tej książce jest dużo. Brakuje mi natomiast większych szczegółów z osobistego życia królowej. Raczej chciałabym poczytać trochę więcej o codzienności Elżbiety, podczas gdy nad jej głową wisiała wizja utraty tronu i życia.
Podsumowując, „Oczy królowej” czyta się szybko, z zainteresowaniem. Zdecydowanie nie można się nudzić podczas czytania tej lektury. Osobiście nie porównałabym jej do powieści Kena Folletta, ale do książek Dana Browna jak najbardziej. Moja ocena to 7/10 i polecam czytelnikom lubiącym powieści historyczne z wątkami kryminalnymi.
Należę do osób, które z zapartym tchem śledzą wszystkie losy słynnego Agenta 007. Gdy więc w notce wydawniczej przeczytałam, że to książka o człowieku który zostanie pierwowzorem agentów MI6 wiedziałam, że to jest historia, którą chcę poznać. Przeczucie mnie nie zmyliło.
Początek. Żadnego wprowadzenia. Żadnego delikatnego nakreślenia miejsca rozgrywanej akcji. Zaczęło od potężnego uderzenia. Krwawej jatki. Noc Świętego Bartłomieja. Paryż. Sierpień. 1572 rok. Katolicy dokonują rzezi na hugenotach. A w samym centrum wydarzeń on, Francis Walsingham, ma do spełnienia arcyważną misję. Za wszelką cenę musi zdobyć te dokumenty. Zdobyć i wywieźć do Anglii. Gdy wydaje mu się, że misja zakończy się powodzeniem, nieoczekiwanie sprawy się komplikują. I to bardzo.
Jej Wysokość. Elżbieta I. To ona zasiada na angielskim tronie. A czasy niespokojne. Walka o wpływy. Walka o dominację. Prześladowania religijne. To czas walki! Szkopuł w tym, że Anglia do walki absolutnie nie jest przygotowana. Skarbiec świeci pustkami. I jeszcze ta przeklęta Maria, królowa Szkotów. Znajduje się co prawda w areszcie domowym, ale cały czas knuje. Cały czas stanowi zagrożenie. Cały czas spiskuje przeciwko swojej kuzynce. Jednak Elżbieta nie ma odwagi, by tak po prostu wysłać ją na śmierć. Trzeba mieć najpierw dowody, a dopiero później działać. I jeszcze ta hiszpańska flota, która zmierza w kierunku Anglii…
John Dee. Alchemik. Astrolog. Uczony. To człowiek, który popadł w poważne kłopoty. Ciąży na nim kara więzienia za niespłacony dług. Jak? Jak może spłacić jakiekolwiek zobowiązanie, kiedy ciągle ma związane ręce? Żadna uczelnia nie chce go zatrudnić. Nikt! Nikt nie jest zainteresowany jego odkryciami i wynalazkami. Nawet ona. Ta, którą od lat kocha. Ta, dla której mógłby zrobić wszystko. Ta, która jest teraz w wielkich tarapatach.
Misja. Francis Walsingham i John Dee. Nie mają wyboru. Muszą sobie zaufać. Muszą działać razem, aby nie dopuścić do najgorszego. Nie może dojść do spisku. Muszą ustalić przeciek. Muszą zidentyfikować zdrajców w otoczeniu królowej. Muszą mieć dowody. Ale najpierw… muszą odzyskać zgubione przez Walsingham’a dokumenty. Cokolwiek w nich było… Oni doskonale zdają sobie sprawę, że informacja to potężna broń. Tak samo potężna jak cała flota... I te informacje należy pozyskiwać, by móc przewidzieć działania wroga. By zdusić wszelkie zagrożenia jeszcze w zarodku. A to tego potrzeba odpowiednich ludzi...
I tak zaczyna się awanturnicza przygoda z historią w tle. Autorowi nie mam nic do zarzucenia. Są intrygi. Są podstępy i fortele. I jest dwójka głównych bohaterów z charakterem. Z poczuciem humoru i z błyskotliwymi ripostami. Jest akcja. Mało tego. Akcja pędzi jak szalona! Czas spędzony z tą książką na pewno nie jest czasem straconym.
„OCZY KRÓLOWEJ”
Oliver Clements Dom Wydawniczy REBIS
Czy kiedykolwiek czytaliście thriller historyczny? Dzięki portalowi lubimyczytać.pl oraz Domu Wydawniczemu Rebis miałam możliwość przeczytania powieści Olivera Clementsa „Oczy królowej”. Jest to pierwsza odsłona serii „Agenci Korony”. Tutaj powstanie agent 007. Możecie również przeczytać, jak powstawały pierwowzory agentów M16.
Oczami królowej Elżbiety I jest niesamowity doktor John Dee. Jest jej prawą ręką. Będzie miał mnóstwo przygód. Czy wyjdzie z tego żywy? Kto czyha na niego? Dee jest astrologiem. Uwielbia patrzeć w gwiazdy i z nich czytać. Często ma prorocze sny. Dzięki nim potrafi rozwiązać trudne zadanie. Czy obroni swoją królową przed rychłą śmiercią? Niejeden osobnik chciały jej śmierci. Oprócz Elżbiety I mamy również do czynienia z jej kuzynką królową Marią Stuart.
Maria jest katoliczką i królową Szkotów. Chciałaby przejąć władzę nad Anglią. Ma wysokie zapotrzebowania erotyczne. Nie mogłam uwierzyć jakie zabiegi zapisał jej lekarz. Jej służące mają dosyć. Nie mają siły, żeby zaspokoić jej zapotrzebowania. O czym piszę? Odpowiedź znajdziecie w książce „Oczy królowej”. Stuart jest więźniem swojej kuzynki. Doradcy królowej Elżbiety podejrzewają, że Maria chce zabić królową i zasiąść na jej tronie. Czy mają rację? Czy faktycznie tak jest?
Czy „Oczy królowej” w porę wykryje spisek? Dodam, że w tej powieści jest mnóstwo spiskowców. Komu może ufać Elżbieta I? Kto jest jej prawdziwym przyjacielem, a kto ukrytym wrogiem?
Nie zabraknie również zabawnych scen i pościgów. Jestem zachwycona tą pozycją.
Jak myślicie czy Elżbieta I była dobrą osobą? Jak ją przedstawił autor? Czy może prawowitą królową Anglii powinna być Maria Stuart?
Katolicy walczą z protestantami. Za wszelką cenę chcą się pozbyć Hugenotów z Francji i najlepiej z Anglii. We Francji robią z nimi czystkę. Czy ich ręka dosięgnie samej królowej Elżbiety?
Elżbieta wraz ze swoim mistrzem – (specjalnie nie napiszę o kogo chodzi) stworzy coś co zapoczątkuje tajnych agentów. Zrobiła to dlatego, że kończą jej się pieniądze na obronę królestwa.
Kim jest tajemnicza Isobel Cochet? Dlaczego zaginęła? Czy ona spiskowałam przeciwko królowej Elżbiecie?
Powieść wciągnęła mnie od samego początku. Niesamowite zwroty akcji. Dużo spiskowców po jednej i drugiej stronie. Jestem zachwycona tropieniem wrogów królowej. Główni bohaterowie są rewelacyjni i bardzo dobrze wykreowani. Różne miejsca akcji. Czas akcji wiek XVI. Thriller podzielony jest na trzy części. Będziecie nią bardzo zachwyceni. „Oczy królowej” doskonale nadają się na prezent.
Lubicie thrillery? Może tym razem sięgniecie po ten historyczny thriller z mnóstwem szpiegowskich wątków. Nie zabraknie także morderstw. Czy królowa Elżbieta przeżyje, a Maria Stuart straci głowę?
Czy oglądaliście serial „Nastoletnia Maria Stuart”? Jeżeli odpowiedzieliście „tak” to ta powieść przypadnie wam do gustu.
Chcesz poznać agenta 007?
,, Każdy ściska w rękach to, co ze sobą wziął. Większość niesie niemowlęta . Uciekający mijają ich skuleni, przerażeni, ze łzami spływającymi po twarzach.
- Obcięli jej ręce!- szlocha kobieta.- Mojej matce obcięli ręce!- Podnosi swoje, zdumiona, że wciąż je ma".
Kiedy zaczęłam ją czytać nie sądziłam, że będzie tak brutalna. Każda kolejna strona utwierdzała mnie w przekonaniu, że to okrutny thriller, który im dalej czytałam, tym bardziej przybierał na sile. Już po dziewiętnastej stronie czułam jakbym wypiła trzy mocne i gorzkie kawy, które wywołały we mnie ogromne pobudzenie. Mimo tak ostrego tekstu ja czytałam dalej, coraz bardziej zaciekawiona dalszą akcją. Może i czuć było pewną rezerwę, jednak tylko po to, by przekonać nas, że my w tej powieści jesteśmy bezpieczni. Dziwne, prawda? Ciekawa jestem, czy wy też odniesiecie takie wrażenie.
W tej historii spodobały mi się porównania. Autor miał ich całe mnóstwo, odpowiednio dobrane do każdej sytuacji i danego przedmiotu. Zaintrygował mnie również motyw tajnych spisków, które knuły przeciw sobie dwie wielkie osobistości. Wszystko oczywiście z klasą, że niby nic o tym nie wiedziały:-)
Chciałam jeszcze dodać, że akcja występuje tutaj w dwóch miejscach jednocześnie. Zawsze lubię taki rozstaw, gdyż można poznać fakty z obu stron, a nie tylko jednej. Kiedy jedna strona wyraża swoje obiekcje, to nie mam pewności, które opisy są prawdziwe. Tutaj dość mocno podkreślone są sceny walki, czy też rozlew krwi. Choćby tułaczka pomiędzy trupami i do tego z opisu mocno zmasakrowanymi, może osoby wrażliwe nieco zniesmaczyć. Mi się to wszystko bardzo podobało, bo wszelkiego rodzaju powieści grozy są moją ulubioną dziedziną literatury.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to życzyłabym sobie, aby w moim życiu pojawił się ktoś taki jak Walsingham. Ten człowiek zawsze potrafił znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Jego matactwa były prawdziwą perełką. Zawsze czymś mnie zaskoczył i zauroczył. Był prawdziwymi oczami królowej, prawie jak sherlock holmes :-)
Kiedy sięgałam po tą książkę nie wiedziałam czego się spodziewać. Thriller historyczny, gatunek z którym się stykam pierwszy raz. Na początku nie mogłam się w nią wczuć a znowu później nie mogłam się oderwać.
Poznajemy Elżbietę I jako tą która zasiada już na tronie, któremu cały czas zagraża uwięziona królowa Maria. Demoniczna była władczyni zrobi wszystko żeby usunąć Elżbietę z tronu, jest w stanie posunąć się nawet do wymyślenia planu zamachu. Wszystkie krucjaty przeciwko obecnej królowej planuje z miejsca, w którym jest najlepiej strzeżona, a jednak jest w stanie dostarczyć wiadomości do zewnętrznego świata.
Elżbieta potrzebuje "swoich dodatkowych oczu", które pomogą jej i będą wypatrywały grożącego jej niebezpieczeństwa. Na tą rolę idealnie nadaje się John Dee, tym bardziej że królowa nie jest mu obojętna, on chyba jej też nie.
Zdarzają się sceny okrutne, które mrożą krew w żyłach, opisy krwawych mordów, są bardzo realistyczne. Erotyczne upodobaniami królowej Marii opisane są ze szczegółami. Fikcja miesza się tutaj z faktami ale nie przeszkadza to w czytaniu.
Przeczytane:2021-07-07, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
Przez całkowity przypadek w moje ręce wpadła książka popełniona przez Krzysztofa Koziołka. To już jest dwudziesta historia w jego karierze, ale do tej pory nazwisko nie było mi znane. Może dlatego, że nie interesuję się specjalnie wspinaczką wysokogórską. Od gór zawsze wolałam szum morza i lasu a znanych himalaistów mogę wymienić zaledwie kilku, znam za to nazwiska całej kadry siatkówki. Jak wspinacze sami mówią: „W góry się idzie, bo są”. Nie jest łatwo ich zrozumieć, pojąć pasję, która nie tylko jest bardzo droga, ale jeszcze może kosztować zdrowie i życie.
Głównym bohaterem historii jest dziennikarz, który dostał propozycję poruszającą jego serce. Miał wybrać się wraz z ekipą himalaistów pod K2 i relacjonować zimowy atak na szczyt. Sam wspinał się amatorsko i miał nadzieję, że zdoła z bazy wejść do któregoś z wyżej położonych obozów szturmowych. A może i nawet na samą Górę Gór? W ekipie, która była mieszaniną bardziej i mniej zdolnych wspinaczy, bardziej i mniej doświadczonych indywidualności była tylko jedna kobieta. Zuza miała pecha, zawsze coś stawało na przeszkodzie w zdobywaniu szczytów. Już w samym obozie między członkami wyprawy zaistniały liczne niesnaski, konflikty i kłótnie a co dopiero w drodze na sam szczyt? Każdy z trzynastoosobowej ekipy, łącznie z kierownikiem był zdesperowany, by osiągnąć sukces. U każdego obudziła się dusza wojownika.
Co z tego wyniknie?
Gdzie jest granica dzieląca motywację od ryzyka?
Czy górę weźmie ambicja, czy zwycięży braterstwo liny?
„Na K2 się nie wchodzi, K2 się zdobywa”.
Na początku aż mi się w głowie kręciło, nie tylko z opisywanej wysokości i od przedstawionych warunków pogodowych, ale również od nieznanej mi terminologii: obozy szturmowe, depozyty, seraki, strefa śmierci, atak szczytowy, jet stream itp. Chwilę zabrało mi oswojenie się z tym nieznanym, obcym słownictwem. Początki opływały też w rozmowy między członkami wyprawy o etosie gór, etyce, idei wspinaczki, braterstwie liny itp. z jednej strony trochę mnie to nużyło, ale po czasie stwierdziłam, że to całkiem niezłe wprowadzenie w klimaty wysokogórskie całkowitego laika, jakim w końcu jestem.
Nawiązując do treści książki, im wyżej tym robiło się ciekawiej. Wraz z bohaterami niecierpliwie czekałam na okno pogodowe. Ze strony na stronę klimat historii się zagęszczał, wiatr nawiewał tytułowy biały pył, a mróz odczuwalny do -50 stopni sprawiał, że po plecach biegły ciarki! Akcja rozpędziła się jak lawina, a jej gwałtowne zwroty były równie niespodziewane, jak pogoda w górach na tych wysokościach. Ja bez asekuracji siedziałam wbita w fotel i nie mogłam się oderwać od książki. Opisywane wydarzenia zapierały dech, emocjonowały i rozpalały wyobraźnię do tego stopnia, że chybabym nie odczuwała mrozu tak jak bohaterowie. Zakończenie w pełni satysfakcjonujące. Książka rozbudziła moje zainteresowanie tematyką wysokogórską oraz zostawiła na parę dni z pytaniem: gdzie przebiega granica między moralnym obowiązkiem niesienia pomocy a poświęceniem własnego życia?
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję PRart Media oraz Wydawnictwu Agora.