W piekarni pana Pietruchy psuje się piec, który piekł jak smok, i zjawia się smok, który potrafi piec. A to dopiero początek historii! Perypetie wyrazistych bohaterów zaskakują z każdym kolejnym rozdziałem…
Trzymająca w napięciu opowieść ze szczyptą dreszczyku i czułości – o tym, że pomaganie innym, porozumienie i współpraca zawsze są nieziemsko ważne.
Książka nagrodzona w VI Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży, zorganizowanym przez Fundację „ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom” we współpracy z wydawnictwami Papilon, Literatura i HarperKids, pod honorowym patronatem Biblioteki Narodowej, przy finansowym wsparciu Partnerów Konkursu – Fundacji PZU oraz Fundacji AMF „Nasza Droga”.
Wydawnictwo: Papilon
Data wydania: 2024-05-15
Kategoria: Dla dzieci
Kategoria wiekowa: 6-8 lat
ISBN:
Liczba stron: 115
Język oryginału: polski
Ilustracje:Zuzanna Kledzik
Kosmiczna draka w piekarni
Zapewne wiecie jak to jest, gdy niczym rzep przyczepi się do was pierwsze, nie mające zbyt wiele wspólnego ze stanem faktycznym, skojarzenie. Nie da się go wyrzucić z głowy, choćby nie wiem co. Dokładnie to - taka bałamutna, upierdliwa myśl - spotkało mnie w przypadku książki Beaty Majchrzak. Jedno spojrzenie na tytuł, a w głowie od razu wyświetliło mi się ,,Porwanie Baltazara Gąbki". Dla tych którzy nie znają, był to serial animowany (1969-1970) zrealizowany na podstawie - oczywiście nie bez ingerencji cenzury - książki Stanisława Pagaczewskiego. Występował w nim Smok Wawelski, nadworny kucharz Bartolini Bartłomiej herbu Zielona Pietruszka oraz szpieg z Krainy Deszczowców, Dona Pedro de Pommidore.
Już na pewno domyślacie się dlaczego dopadło mnie takie a nie inne skojarzenie. W omawianej książce spotykamy przecież piekarza Pietruchę (!), smoka (!) i faceta w czerni (!). Prawda jest jednak taka, że Beata Majchrzak napisała zupełnie inną opowieść i to nie tylko dlatego, że szpiega zastępuje tajny agent, smok jest dzieckiem, a w całą sprawę wmieszał się kosmita. Jedyne podobieństwo, które łączy obie pozycje i powinno nas interesować, to fakt, że ,,O smoczku, piekarzu i kosmicie bez stażu", również jest świetnym materiałem na animację. Potencjał ku temu ma naprawdę spory. I to także dzięki ilustracjom Zuzanny Kledzik, która tchnęła w zwariowaną gromadkę bohaterów życie. Nie wyobrażam sobie, by mogli wyglądać inaczej, niż ona ich narysowała.
Cała ta, zakręcona historia zaczyna się w dniu, w którym pana Pietruchę zaczyna prześladować pech. I to pech nie byle jaki. Piekarzowi, a to rzecz kiepska - wszak wszyscy oczekują rano świeżych bułeczek - psuje się piec! A gdy wyrusza ratować sytuację, to gdzieś pośród niczego, współpracy odmawia mu również samochód. Jakby tego było mało, rozpadają mu się okulary... Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie widząc komu pomaga, pan Pietrucha przygarnia smoczka, który z wdzięczności rozwiązuje jego piekarniany problem (buły nigdy dotąd nie były tak dobrze wypieczone). Sielanka nie trwa jednak długo. Tropem smoka podąża bowiem galaretowaty kosmita i tajny agent 000007. Na scenę wkracza także wyjątkowo surowa pani Pelagia, mała dziewczynka, a nawet członkowie Klubu Miłośników Robienia Skarpet na Drutach. Kto jest wrogiem, a kto przyjacielem? Komu można zaufać, a przed kim lepiej brać nogi za pas? O tym musicie przekonać się już sami. Gwarantuję, że będziecie się przy tym rewelacyjnie bawić.
Niezaprzeczalnym atutem książki ,,O smoczku, piekarzu i kosmicie bez stażu" jest doskonała synchronizacja uproszczonego świata przedstawionego i uroczo przerysowanych, nietuzinkowych postaci. Ponadto każdy z barwnych bohaterów zdaje się być z ,,innej bajki" i aż dziw bierze, że taka ,,ekipa" mogła spotkać się w jednej książce. A to znowuż doskonały przykład na to, że wyobraźnia nie zna granic. Jeśli dodać do kociołka tych zalet wyważoną dynamikę i humor, trafiający nie tylko do dzieci, ale również do dorosłego czytelnika (kilka razy kąciki ust powędrowały mi podczas lektury w górę), to w ogóle nie ma się co dziwić, że książka została nagrodzona w VI Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren.
Oczywiście, na uwagę zasługuje także zawarty w historii przekaz. Po pierwsze, wszyscy pięknie się różnimy, a różnorodność jest cenna. Po drugie, trzeba sobie pomagać. Wzajemna życzliwość sprawia bowiem, że świat jest lepszym miejscem, a podzielone problemy stają się malutkie. Po trzecie, każdy z nas ma inne talenty i umiejętności. Wspólnie możemy zdziałać więcej. Po czwarte, rozmawiajmy - bez tego nie zrozumiemy postaw i motywacji innych. Po kolejne, wszyscy powinniśmy mieć na uwadze, że śmieci produkuje się na naszej planecie naprawdę dużo. Zanim więc dogadamy się z obcą cywilizacją, co do tego, jak problem tego nadmiaru rozwiązać, musimy sumiennie działać we własnym zakresie. Pozostaje nam więc kupować świadomie, segregować i dbać o to, by wszelkie odpadki trafiały tam, gdzie ich miejsce.
Treść książki podzielona została na krótkie rozdziały, po których ewentualnie można by ją odłożyć, ale z góry was ostrzegam, że takie założenie nie ma szans powodzenia. Musicie wiedzieć, że jeśli zaczniecie ją czytać, to na pewno skończycie, bo w innym wypadku pożre was i wasze pociechy ciekawość. ,,O smoczku, piekarzu i kosmicie bez stażu", to była jedna z tych wspaniałych książkowych przygód, do których z przyjemnością wracamy. Młoda zna ją już właściwie na pamięć, zdarza się już więc, że ,,czyta" ją sobie i siostrze sama, oprawiając kolejne ilustracje rozbrajającymi komentarzami. Czego chcieć więcej?
[współpraca reklamowa barter]
Poznajcie Matyldę, rezolutną dziewczynkę o bujnej wyobraźni, która pewnego dnia poznaje niezwykłą istotę, magiczną rybkę o imieniu Ymmezar. Początkowo...
Przeczytane:2024-12-05, Ocena: 5, Przeczytałam,
Kto nie lubi świeżych, cieplutkich bułeczek? Piekarz, pan Pietrucha, nocami urabia ciasto, aby o poranku pierwsi klienci mogli się nimi delektować. Ale... co za tragedia!!! Psuje mu się piec. Pan Pietrucha wkurzony wsiada w samochód i jedzie po mechanika. Jednak i auto odmawia posłuszeństwa. Jak to mówią: „Nie ma tego zległo, co by na dobre nie wyszło”. Zrezygnowany po kolejnej awarii piekarz zauważa... małego smoka. A musicie wiedzieć, że smoki mają potężny chuch i potrafią wybornie przypiekać bułeczki. Czy właśnie jesteśmy świadkami narodzin nowej spółki?
Beata Majchrzak napisała zwariowaną bajkę dla dzieci pt. „O smoczku, piekarzu i kosmicie bez stażu”. Już tytuł sugeruje, że fabuła będzie cudownie nieprzewidywalna i taka jest. Z różnych stron wyskakują nam osobliwe postacie: smok, mała, chora dziewczynka, surowa, nobliwa pani, kosmita, a nawet tajny agent. Obserwując rozwój wydarzeń, przestajemy pytać, dokąd to wszystko zmierza. Wiemy, że i tak nie zgadniemy, więc pozostaje nam czytać i delektować się przygodą. A autorka skutecznie zanęca nas do nieodkładania książki. Po każdym rozdziale zadaje pytania typu: „Kto miał interes tak postąpić?”, „Co stanie się z...?”, Kim naprawdę jest...?” itp. Patrzysz na nie nie i myślisz: „No dobra. Jeszcze jeden rozdział”.
Bajka „O smoczku, piekarzu i kosmicie bez stażu” ma piękny, rozbudowany morał o przyjaźni i wsparciu. O tym, że zamiast się kłócić lepiej współpracować, bo różne grupy mogą sobie coś zaoferować i nawzajem ułatwić sobie życie. Beata Majchrzak zachwyciła mnie tym, co zrobiła z antagonistą. Pozwolę sobie zdradzić, że smoka tropi niezbyt przyjemna istota, której na początku nie darzymy sympatią. Natomiast kiedy poznajemy jej motywy, nawet jej współczujemy i kombinujemy, czy jest sposób, aby jej jakoś pomóc. Jessica Woody w „Antybullyingowej książce dla dziewczyn” sugeruje, że agresor nie zawsze musi być zły, że czasami za tą agresją stoi jakiś powód, że warto wyciągnąć do niego rękę. Oczywiście to tylko w teorii brzmi prosto, a owe problemy bywają złożone. Jednak warto uświadamiać dzieciom, że nawet te złe zachowania mają jakąś przyczynę i warto wspólnie szukać rozwiązań.
Ależ to jest przyjemna bajka. Moje dzieciaki polubiły słodkiego smoka i z zainteresowaniem śledziły jego przygody. Ja muszę docenić ją za mądry morał, nieprzewidywalność i podziękować autorce za cudownie spędzony czas, jaki zapewniło nam czytanie tej książki.