Dlaczego z pary skarpet tak często zostaje nam tylko jedna, nie do pary?
To nie pies i nie pralka, nawet nie nasze własne bałaganiarstwo. Za kradzież skarpetek są odpowiedzialne stworki, które po prostu je zjadają – niedoparki.
Przestańcie dziwnie się uśmiechać, niedoparki istnieją naprawdę! Jednak my, ludzie, widzimy je tylko jako rozmazane smugi. Zaraz, zaraz – nie czytaliście pierwszej części? Szybko to nadróbcie, a w drugiej...
...niedoparek Hihlik jedzie do Afryki, żeby odnaleźć swoich rodziców. Co go tam czeka? Tymczasem w Pradze profesor Kędziorek niezbyt dobrze radzi sobie z prowadzeniem ośrodka dla bezdomnych niedoparków, członkowie byłego gangu Kudły Dederona nie są stworzeni do spokojnego życia. A co z ich przywódcą, Kudłą? Zginął podczas wyburzania baru Kilimandżaro. Przynajmniej tak się wszystkim wydawało...
Niedoparki powracają to druga z trzech części najpopularniejszej czeskiej sagi dla dzieci ostatnich lat. Pierwszy tom, Niedoparki, podbił serca także polskich czytelników. W książce Niedoparki powracają pełne humoru pióro Pavla Šruta i rewelacyjna kreska Galiny Miklínovej znów dają nam tysiące powodów, byśmy rano, stojąc nad szufladą pełną skarpet nie do pary, nie powiedzieli „a niech to”, tylko po prostu „smacznego”!
Wydawnictwo: Afera
Data wydania: 2014-09-02
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 184
Ilustracje:Galina Miklínová
Kto z was nie ma problemu znikających skarpetek, ręka do góry? A kto rozwikłał tę zagadkę ludzkości? Zrobili to Pavel Šrut i Galina Miklínová i opisali dokładnie w cudownej sadze dla dzieci ( i dorosłych) o Niedoparkach. Dla tych, którzy nie czytali mojej recenzji pierwszej części Niedoparków przypomnę, że to rozkoszne stworki, które mieszkają w każdym domu. Niestety my ludzie widzimy je tylko jako rozmazane smugi, a potem się dziwimy, gdzie znikają pojedyncze sztuki skarpetek. Tak, tak, nie inaczej, tylko zjadają je ze smakiem właśnie niedoparki, czające się gdzieś za obrazami w ścianie. W pierwszej części poznajemy dogłębnie życie stworków zamieszkujących czeską Pragę. Wiodą życie podobne do ludzkiego, bo często też upodabniają się do gospodarzy domów, w których mieszkają. Są wśród nich dobre niedoparki, jak Hihlik, jego rodzice i dziadek, te pośrednie, które z braku dobrych wzorców ciągle stoją na krawędzi oraz niedoparki złe do szpiku kości, tak jak Kudła Dederon – szef gangu Kojotów.
Niedoparki powracają to druga część niesamowitych przygód, które tym razem dzieją się nie tylko w Pradze, ale także w Afryce. Co niedoparki robią tak daleko od domu? Wszystko zaczyna się od tego, że Hihlik wyrusza w podróż, aby odszukać rodziców, którzy pojechali do Afryki pomagać głodującym niedoparkom. Niestety w ślad za nim wyrusza Kudła Dederon, cudownie ocalały podczas wyburzania klubu Kilimandżaro, który chce przejąć panowanie nad afrykańskimi kolegami, no i oczywiście dorwać Hihlika. Czy to mu się uda? Tego wam oczywiście nie zdradzę. Hihlik przypadkowo trafi do pałacu sir Jamesona, milionera, który okazuje się być nieco nadopiekuńczym przyjacielem tamtejszych niedoparków. Od tej chwili akcja zaczyna toczyć się błyskawicznie. Ramik, kuzyn Hihlika podąża za nim do Afryki, nie spodziewając się, że wszyscy razem wpadną w pułapkę Kudły Dederona, który zdążył już mianować się wodzem Czcicieli, wyznawców Niedoparokwiatu. Kawa, bliska przyjaciółka Hihlika ucieka z pałacu sir Jamesona, żeby ratować swojego ukochanego, a zaraz za nią uciekają inne utuczone tam niedoparki. Historia przeradza się w trzymającą w napięciu szpiegowsko-gangsterską opowieść, w której nie braknie miejsca na prawdziwą miłość, dowody przyjaźni i oczywiście chwile grozy, które zafundował czytelnikom ten niesamowity duet pisarsko-ilustratorski.
Pavel Šrut, pod płaszczykiem zabawnej, wzruszającej historii przemyca wiele pozytywnych wartości, które tak potrzebne są w literaturze, aby uświadomić dzieciakom, że przyjaźń, miłość, rodzina, lojalność i pomoc bliźniemu są czym najważniejszym w życiu. Czy można to zrobić w bardziej interesujący sposób?
Sam pomysł na sagę o niedoparkach jest niesamowicie oryginalny i przez to bardzo ciekawy. Nie przypominam sobie, żeby ktoś wcześniej pisał o skarpetkożercach. Fabuła rozwija się stopniowo, ale od pierwszych stron trzyma w napięciu. Iście czeski humor, obłędne dialogi i oddające klimat ilustracje Galiny Miklínovej, od której wszystko się zaczęło, kiedy wkroczyła do domu Pavla Šruta z dziurawą skarpetką i bez pardonu oświadczyła, że nie zawraca sobie głowy cerowaniem skarpetki, która i tak zaraz zniknie… Tak też powstał pomysł na stworzenie najpopularniejszej w ostatnich latach czeskiej sagi dla dzieci. Jaki jest fenomen jej sukcesu? Przede wszystkim furorę robią postaci niedoparków, które nawet w wersji gangsta są po prostu rozkoszne. No, bo czy można nie lubić nawet takiego zdegenerowanego Kudły Dederona, opuszczonego przez rodziców, który w obdartych spodniach, cyckając umoczoną w piwie skarpetkę tuła się jak bezdomny włóczęga? Czy Hihlik, który ryzykuje życie by odnaleźć w Afryce swoich rodziców, przy okazji poznając wybrankę swojego serca – Kawę, jest tak pozytywnym bohaterem, że może służyć za wzór stawiany dzieciom w szkole. W ogóle, Niedoparki bardo przypominają ludzi. Są wśród nich dobre i złe charaktery. Są ci, którzy chcą pomagać i ci, którzy wolą niszczyć. Niedoparki potrafią się smucić, martwić i złościć, ale też kochać z całych sił. Za serce łapie opisany los afrykańskich niedoparków, które z braku laku próbują odżywiać się gęstym powietrzem lub odurzać aromatem niedoparokwiatu (cóż za nazwa!) Ale najważniejsze jest to, że każdy, kto przeczyta tę sagę, już zawsze będzie się zastanawiał nad istnieniem tych stworków, podejrzliwie zerkając w kierunku domowych zakamarków. A kiedy zginie ci jedna skarpetka od pary, uśmiechnij się człowieku, bo oto, gdzieś tam w kąciku zajada ją ze smakiem Hihlik, Tulik, Kawa, Ramik, a może nawet sam Kudła Dederon?
Niedoparki to domowe stworki żywiące się Twoimi skarpetkami. Zawsze biorą tylko po jednej sztuce, zostawiając Ci drugą, nie do pary- stąd ich nazwa. Na...
Jak wiadomo, niedoparki to (mniej lub bardziej) sympatyczne osobniki, żywiące się naszymi skarpetkami. Zawsze biorą tylko jedną, zostawiając nam drugą...