Życie Nevena zostało zaplanowane, jeszcze zanim się urodził. Robił wszystko, co mu kazano, stosując się do rygorystycznych zasad. Kiedy jego rówieśnicy się bawili, on pobierał lekcje gry na wiolonczeli. Nieustanna izolacja od świata sprawiła, że chłopak się w sobie zamknął. Odarty z interakcji międzyludzkich, poświęcił się jedynej rzeczy, która jednocześnie dawała mu radość i wzbudzała nienawiść - muzyce. Dzięki ciężkiej pracy i licznym wyrzeczeniom osiągnął sukces - stał się jednym z najbardziej pożądanych wiolonczelistów na świecie.
Willow od dziecka była zakochana w balecie. Wspinała się na wyżyny, aż pewnego dnia jej kariera legła w gruzach. Doznała kontuzji, po której nigdy więcej nie mogła założyć point. Zdruzgotana nastolatka, ratunek odnalazła w namiastce baletu - muzyce klasycznej. Urzeczona występem młodego wiolonczelisty, postanowiła spróbować swoich sił w tej dziedzinie sztuki - rozpoczęła naukę gry na skrzypcach.
Losy Nevena i Willow przeplatały się parokrotnie. Dziewczyna nie znalazła w sobie jednak na tyle odwagi, żeby nawiązać kontakt ze swoim idolem. Natomiast skupiony na karierze muzycznej Neven, nie zwracał na nią uwagi.
Historia zmieniła bieg na scenie opery w Sydney, gdzie doszło do dramatycznych wydarzeń z udziałem Nevena i Wilhelminy. Połączyła ich wspólna tragedia, ale czy stanie się ona przepustką do zawarcia bliższej znajomości, a może nawet miłości?
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2020-09-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 330
Język oryginału: polski
To muzyka wpleciona w fabułę skłoniła mnie, bym zainteresowała się tą książką. To pierwsza publikacja Ewy Pirce, którą przeczytałam, ale autorka ma na swoim koncie już kilka powieści cieszących się dużą popularnością. Czy moje wrażenia będą tak dobre, jak po przeczytaniu opisu wydawcy?
Neven to mężczyzna, który doskonale gra na wiolonczeli. Ma sławę, pieniądze i odniósł wielki sukces. Jednak wszystko, co posiada, jest okupione ciężką pracą bez wytchnienia pod okiem bardzo rygorystycznego dziadka. Nie ma czasu na życie osobiste, dla niego liczy się tylko praca.
Willow od dziecka trenowała balet, ale kontuzja sprawiła, że jej kariera legła w gruzach. Zaczęła grać na wiolonczeli, a jej idolem stał się Neven Dalmatino. Muzyka klasyczna pozwoliła jej na nowo cieszyć się życiem i zapomnieć o balecie. Losy tych dwojga spotykają się na scenie opery w Sydney. Wskutek dramatycznych wydarzeń oboje lądują w szpitalu.
To pierwszy tom z cyklu „Z muzyką do gwiazd” i na pewno nie jest to zwykły romans. Książka ma doskonałą fabułę, która wciąga bez reszty. Autorce udało się idealnie stworzyć bohaterów tak różnych, a jednocześnie bardzo wyrazistych. Delikatnie i pomału poznajemy bohaterów, umiejętne dawkowane informacje stopniują napięcie. Ich historie i życie utkane są perfekcyjnie, tak by zaspokoić najbardziej wymagających czytelników. Kolejny atut to muzyka, która jest życiem tych dwojga, ich miłością i to się czuje w każdej scenie, ich myślach i otaczającym świecie.
Urocza okładka, emocjonalna opowieść, a bohaterowie z charakterem. Narracja prowadzona z perspektywy dziewczyny, jak i mężczyzny pozwala smakować fabułę jeszcze przyjemniej. Wspomnienia bohaterów bardzo dobrze wkomponowane, a całość czyta się płynnie z dużym zaciekawieniem. Piękne uczucia znajdziemy w tej opowieści, a muzyka jest jednym z głównych bohaterów
Dużo wzruszających momentów i muzycznych porównań. Pasja przeplata się z ciężką pracą, a radość z bólem. Życie sławnych muzyków nie jest łatwe, a kulisy ich sukcesu skrywają często dramatyczne chwile. Docenimy ich zawziętość, pracowitość, a gra na instrumentach tak lekko i pięknie opisana, że przeniknie do naszych uszu, dając koncert dla zmysłów.
Popłynęłam za piórem autorki, która jak na pięciolinii wprowadziła mnie w ten fascynujący świat talentu, wyrzeczeń, bólu i ciężkiej pracy, ale i miłości, radości wzruszeń i wrażeń muzycznych. Gra na instrumentach została przekazana bardzo wnikliwie, z dużą wrażliwością, aż melodia porywa czytelnika w świat marzeń. Autorka przekazała cudowne emocje muzyków tak, że niemal widziałam i słyszałam, jak grają. Z niecierpliwością czekam na drugą część, by dowiedzieć się, jak potoczą się losy Willow i Nevena oraz nadal móc cieszyć się muzyką płynącą z ich serc.
Życie bez muzyki byłoby pomyłką" - stwierdził Nitzsche.Zdaniem wielu naukowców, co zostało potwierdzone badaniami na pewno byłoby mniej zdrowe, szczęśliwe i barwne. Dla mnie byłoby takie bez muzyki i książek. Ta jest więc idealnym połączeniem. Wielu ludziom muzyka klasyczna kojarzy się ze sztywniactwem, wieczorowymi strojami, nudą, niewygodnymi krzesłami w operze czy filharmonii. W XXI wieku to bardzo krzywdząca i jakże błędna opinia. Dziś wbrew panującym stereotypom muzyka wykonywana przez orkiestry symfoniczne lub solistów grających na pianinie, skrzypcach czy wiolonczeli nie musi być i nie jest nudna. W gronie muzyków klasycznych są tacy, którzy chcąc się rozwijać, dzielić swym talentem, poczuć się, jak gwiazda rocka - eksperymentują łącząc style, albo aranżują znane wszystkim przeboje. Ogromnie się ucieszyłam, kiedy bohaterowie tej porywającej historii zagrali jedną z moich ulubionych piosenek Stinga – Shape of my heart! Nie wiem, jak autorce się to udało, ale potrafiła przelać na papier szczęście, które wywoływała w nich gra oraz ekspresję i emocje odczuwane przez nich w tym momencie, w taki sposób, że udzieliły się mnie - czytelniczce. Choć mnie często, kiedy słucham muzyki wykonywanej na instrumentach klasycznych (obojętnie czy na żywo, czy z jakiegoś nośnika) towarzyszą ogromne emocje, wywołujące ciarki na ciele lub wyciskające z oka łzę. Wiem, wiem! To może być głupie, albo śmieszne, ale tak jest. Muzycy całe lata ćwiczą, dążą do perfekcji, by osiągnąć sukces i swą pełną pasji grą łamać bariery pomiędzy różnymi stylami i jej słuchaczami, by zachwycać i wywoływać w nich takie emocje. Wymaga to ogromnego wysiłku oraz wielu wyrzeczeń, a mimo to gra i muzyka wciąż są dla nich radością, pasją, siłą, sensem życia. Czasem, jak w przypadku naszego bohatera prócz tych wszystkich uczuć jednocześnie potrafi wzbudzać nienawiść.
On – Neven Dalmatino; światowej sławy wiolonczelista, ekspresyjny jednocześnie introwertyczny młody mężczyzna, poza talentem, sławą i pieniędzmi robiący wrażenie również swą chorwacką atrakcyjnością fizyczną. Ona – Willow Milburn; kiedyś zakochana w balecie, mimo młodego wieku mająca na swym koncie ogromne sukcesy i perspektywę światowej kariery przerwanej przez… Urzeczona młodym wiolonczelistą, który stał się jej idolem, postanawia spróbować sił w muzyce klasycznej, która jak wcześniej taniec, daje jej możliwość wyrażenia własnych emocji, osobowości, pozwala na autoekspresję. Zamieniając pointy na skrzypce, podejmuje naukę w Królewskiej Akademii Muzycznej w Londynie. Choć ich losy przeplatały się parokrotnie, nigdy nie znalazła w sobie dość odwagi, by nawiązać z nim kontakt. Na pierwszy rzut oka różnią się od siebie pod każdym względem, a tak naprawdę łączy ich wiele. Dużo więcej niż miłość do muzyki i wspólna tragedia, do której doszło na scenie opery w Sidney.
Ewa Pirce w pierwszym tomie dylogii „ Nie pozwól światłu zgasnąć” zabiera nas w fascynujący, zarazem mroczny świat muzyki klasycznej. Ta dwójka nadaje książce ton, ale tak naprawdę wszyscy bohaterowie powieści nakreśleni są bardzo wyraźnie i nie mamy problemu z ich wyobrażeniem. Poznawali się, odkrywali swoją przeszłość, nie zdając sobie sprawy, jak wzajemnie sobie pomagają walczyć że skrywanymi głęboko demonami przeszłości, dzięki czemu my coraz bardziej zaczynamy rozumieć ich zachowania, decyzje lub sytuacje, w których się znaleźli. Od pierwszego spotkania rodzi się między nimi coś naprawdę wyjątkowego. Losy Nevena i Willow potwierdzają słuszności tezy o przyciąganiu się przeciwieństw i tej, że miłość otwiera na drugiego człowieka.
Ta lektura to niezwykłe przeżycie szafujące emocjami wylewającymi się z niej od pierwszych stron, jak dźwięki muzyki z ich instrumentów. Druga część zapowiada się na nieco inną, ale równie emocjonalną lekturę. Naprawdę świetna pozycja na jesienny wieczór, oderwanie się od rzeczywistości i bombardujących nas z każdej strony ponurych wiadomości.Nie spodziewałam się zakończenia, jakie zaserwowała nam autorka, dlatego cieszę się, że mogę od razu sięgnąć po drugi tom, który w księgarniach ukaże się już za kilkanaście dni - już 16 października.
A ha! Koniecznie odsłuchajcie playlistę, którą inspirowała się Pani Ewa pisząc dylogię!
Macie czasami tak, że kupicie książkę pod wpływem impulsu, a później macie w sobie taką obawę, że to książka nie dla was, że nie przypadnie do gustu. Ja tak właśnie miałam z tą historią.
I zastanawiam się skąd mi się wzięło to przeświadczenie, bo nawet w jednym procencie się nie sprawdziło. Historia Wilhelminy i Nevena podbiła moje serce. Jest napisana w tak cudowny sposób, że czytając ją tak się w niej zatraciłam, że nawet niewiem kiedy dotarłam do końca.
Sami bohaterowie, jaki ich reakcja są stworzeni w fenomenalny sposób. I choć przy tak skrajnych i skomplikowanych osobowości trudno wyobrazić sobie, że się dogadają to Autorce udało się stworzyć ich w taki sposób, że miałam ochotę ich przytulić. Nie było jednak tylko różowo, bo w ich niektórych momentach wywoływali we mnie irytację swoim zachowaniem, ale im bardziej ich poznawałam i przeszłość tym bardziej rozumiałam ich zachowanie.
Ta książka jest stonowana, ale jednocześnie pięknie nasiąknięta emoc
jami.
Życie Nevena zostało zaplanowane, jeszcze zanim się urodził. Robił wszystko, co mu kazano, stosując się do rygorystycznych zasad. Kiedy jego rówieśnicy się bawili, on pobierał lekcje gry na wiolonczeli. Nieustanna izolacja od świata sprawiła, że chłopak się w sobie zamknął. Odarty z interakcji międzyludzkich, poświęcił się jedynej rzeczy, która jednocześnie dawała mu radość i wzbudzała nienawiść – muzyce. Dzięki ciężkiej pracy i licznym wyrzeczeniom osiągnął sukces – stał się jednym z najbardziej pożądanych wiolonczelistów na świecie.
Willow od dziecka była zakochana w balecie. Wspinała się na wyżyny, aż pewnego dnia jej kariera legła w gruzach. Doznała kontuzji, po której nigdy więcej nie mogła założyć point. Zdruzgotana nastolatka, ratunek odnalazła w namiastce baletu – muzyce klasycznej. Urzeczona występem młodego wiolonczelisty, postanowiła spróbować swoich sił w tej dziedzinie sztuki – rozpoczęła naukę gry na skrzypcach.
Losy Nevena i Willow przeplatały się parokrotnie. Dziewczyna nie znalazła w sobie jednak na tyle odwagi, żeby nawiązać kontakt ze swoim idolem. Natomiast skupiony na karierze muzycznej Neven, nie zwracał na nią uwagi.
Historia zmieniła bieg na scenie opery w Sindey, gdzie doszło do dramatycznych wydarzeń z udziałem Nevena i Wilhelminy. Połączyła ich wspólna tragedia, ale czy stanie się ona przepustką do zawarcia bliższej znajomości, a może nawet miłości?
"- Sprawiłaś, że jakaś część, którą dotychczas skrywałem przed światem, wydostała się na wolność, i wcale mi to nie przeszkadza (...) - Uczę się od ciebie, jak czuć i jak okazywać uczucia. Jeszcze wiele nauki przede mną, pewnych skrzywień prawdopodobnie nigdy się nie wyzbędę, ale poczyniłem pierwsze kroki ku zmianom."
"Nie pozwól światłu zgasnąć" jest pierwszym tomem cyklu Z muzyką do gwiazd. Nie miałam jeszcze okazji poznać pióra autorki, więc do końca nie widziałam z czym będę musiała się zmierzyć. Okładka z miejsca skradła moje serce.
Zachwycona jestem nie tylko oprawą, ale i zawartością. Chyba gdzieś podświadomie przygotowałam się, że będę miała do czynienia z mnóstwem scen seksu, erotyki itp. Jednak zostałam kompletnie zaskoczona pomysłem na fabułę oraz jej poprowadzeniem. Tu najistotniejsze okazało się to, co czuje człowiek, jakie ma potrzeby, pragnienia, marzenia, wady i niedoskonałości. Ale nie myślcie, że nie ma tu scen miłosnych. Oczywiście są, ale tak wysublimowane, zmysłowe, romantyczne... po prostu czysta maestria.
Autorka stworzyła bohaterów na zasadzie kontrastów i sprzecznych charakterów - złożonych, a jednocześnie inspirujących. Willow to nie żadna kolejna "szara myszka". Przeciwnie, to barwna młoda kobieta, która jak nikt inny może pochwalić się ciętą ripostą. Z kolei Neven intrygował mnie jak mało kto. To skryty, wyobcowany, zamknięty w sobie mężczyzna. Jestem pewna, że gdy tylko poznacie jego historię z miejsca go pokochacie. Dobrze wiecie jak uwielbiam pierwszoosobową narrację. To dzięki niej mogę lepiej wczuć się w położenie bohaterów, zrozumieć ich zachowanie, postępowanie, poznać myśli i uczucia. Towarzyszyć im w ich niepewności, smutku, strachu, bólu czy radości.
"Każda część mojego ciała drżała od nadmiaru emocji i wsiąkających w skórę dźwięków. Wyśpiewywałem w głowie poszczególne tonacje, których nie mogłem z siebie wyrzucić, mimo że cisnęły się na usta. Znowu stałem się kimś innym. Antynomią samego siebie. Kimś, kogo hołubiłem i nie cierpiałem."
Autorka nie stroni od trudnych tematów. Porusza problem psychicznego znęcania, utraconego dzieciństwa i marzeń. Wyraźnie widać porządne rozeznanie w temacie. Wszystko ma ręce i nogi, a do tego jest prawdziwe.
Ewa Pirce na kartach swojej powieści pokazała mi piękno muzyki klasycznej. Wyraźnie czuć wydźwięk pewnego rodzaju melancholii, liryzmu. Nie wiem, czy to zabieg celowy, czy tak wyszło, ale jest to piękne. Wszystko sugestywnie ubrała w niezapomniane emocje, a co najważniejsze, czytając gdzieś z boku stale słyszałam te utwory, które pojawiają się w playliście. Większość z nich znałam, a do Stjepana Hausera mam dosłownie słabość.
Historia ta udowadnia, że wszyscy zasługujemy na miłość. Pokazuje przewrotność losu oraz to, że nigdy niczego nie możemy być pewni. Życie bowiem jest nieprzewidywalne i nikt nie wie, jakie niespodzianki czekają na nas jutro. Dlatego trzeba doceniać każdy dany nam dzień, czerpać z niego garściami. Chyba każdy z nas wie, jak wielki wpływ ma przeszłość na teraźniejszość, gdy nie potrafimy pogodzić się z tym, co nas spotkało. Ważne jest wówczas rozliczenie i pogodzenie się z tym, co było. Jeśli tego nie zrobimy, niełatwo nam będzie ruszyć do przodu.
"Życie jest dostatecznie ciężkie, by zmartwiać się czymś, na co nie mamy wpływu. (…) Nie wiemy, kiedy przyjdzie nam się z nim pożegnać. Nie mamy pewności, czy plany, które bierzemy za pewnik, dojdą do skutku. I czy to, co dzisiaj wydaje się oczywiste, jutro też takie będzie."
"Nie pozwól światłu zgasnąć" to chwytająca za serce powieść, która gra na naszych uczuciach i emocjach. To historia o trudnej miłości, akceptacji, zrozumieniu, nauce bliskości z drugim człowiekiem, pasji. To książka z rodzaju tych, które trzeba chłonąć wszystkimi zmysłami!
Wyjazd do Nowego Jorku okazał się dla Patricka i Luisiny brzemienny w skutkach. Po tym, jak Hetfield znalazł w swoim apartamencie ciało kobiety, jego świat...
Nazywają go Mesjaszem. Duchowny – psychopatyczny morderca – od początku swojej posługi trwa w przeświadczeniu, że jest narzędziem w rękach...
Przeczytane:2020-10-14, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Życie trzydziestoczeroletniego Nevena Dalmatino to pasmo sukcesów. Od siedemnastu lat jest światowej sławy wiolonczelistą. Ale ta droga do sukcesu wcale do łatwych nie należała. Najpierw stracił rodziców a potem trafił do dziadków. O ile babcia była miłą i ciepłą osobą, tak dziadek był istnym tyranem. Przerzucił swoją pasję na wnuka. Ale sposoby, jakich się imał, by dosłownie wytresować wnuka wołały o pomstę do nieba. Ta tresura doprowadziła do nienawiści. Chłopak nie miał kontaktu z rówieśnikami, nie zna się więc na relacjach międzyludzkich. Stroni od ludzi. Zamknął się w skorupie i wszystkie emocje przekazuje właśnie muzyką.
Pasją dwudziestopięcioletniej Wilhelminy Milburn był niegdyś balet. Kochała go całym sercem. Niestety w skutek okrutnego zrządzenia losu musiała porzucić marzenia. Ratunkiem zdaje się być muzyka klasyczna i skrzypce. To one ją ratują i dają nadzieję. Jej idolem jest Neven, którego w zaskakujących i szokujących okolicznościach w końcu będzie miała szansę poznać osobiście.
Drogi dwójki doświadczonych przez życie ludzi przecinają się parokrotnie. Kolorowy ptak kontra zimny i sztywny niczym pal muzyk. Różni ich dosłownie wszystko. Czy mimo to znajdą wspólny język? Czy połączy ich coś więcej niż tylko pasja do muzyki klasycznej? Czy przeszłość faktycznie została już za nimi?
Przeczytałam wszystkie wydane książki autorki - a troszkę ich już jest. Każda dostarcza mi nowych emocji i poznałam wielu wyjątkowych bohaterów. To jedna z moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej pióro, styl i sposób przelewania myśli na papier. Na każdą kolejną powieść czekam z niecierpliwością. Jak tylko usłyszałam, że powstało coś z muzyką w tle, wiedziałam, że będę chciała koniecznie ją przeczytać, bowiem również kocham muzykę. Powieść miała być ponad sześciuset stronicową cegiełką ale całe szczęście, że została podzielona na pół i powstały dwa tomy. Dzięki temu mogłam pokochać dwie cudowne okładki. Poza tym lepiej się czyta mniejsze gabaryty. Same już okładki właśnie oddają klimat dylogii. Wkroczyłam do świata opery. Do pasji i miłości oraz bólu i nienawiści. Ewa Pirce wprowadziła mnie w świat bohaterów i pokazała jak należy go rozumieć. Pomysł na fabułę to strzał w dziesiątkę. Często pomijany a szkoda. Lektura jest naszpikowana fachowymi zwrotami. Widać, że autorka włożyła ogromną pracę. Akcja nie jest dynamiczna jak wody wodospadu i nie gna ciągle do przodu na najwyższych obrotach. Jaka jest? Tak jak sama muzyka klasyczna. Raz spokojna, chwilę później wchodzi na większą intensywność by za moment znowu spaść do szeptu. Dosłownie huśtawka emocjonalna. Miałam okazję pokonać sprintem krótką odległość, by za chwilę paść na trawę i spojrzeć w niebo. Był czas by przystanąć i zamyślić się. Zastanowić się nad wydarzeniami. A jest ich wbrew pozorom wiele. Moją uwagę od razu przyciągnął główny bohater. Doskonały w tym co robi. Chodząca perfekcja i pełen profesjonalizm. Z wielką pasją i oddaniem. Gra całym sobą. To jego jedyny sposób ukazania dręczących go emocji. Poważny, wiecznie smutny i sztywny. Bez jakichkolwiek radości. Ma swój świat, do którego nie dopuszcza nawet swoich fanów. Okrutne było to czego doświadczył jako dziecko i co go ukształtowało właśnie tak, a nie inaczej. Współczułam mu całym sercem. Obraz tego bohatera został dogłębnie przeanalizowany i rozłożony na czynniki pierwsze. Autorka tutaj odwaliła kawał dobrej roboty. Nie tak łatwo utrzymać w ryzach i wyznaczonym planie postać męską, która jest tak trudna. Każdy człowiek okazuje jakieś emocje a on nic. No poza złością. Ale czy można tak żyć? Osobiście nie spotkałam takiej osoby a Neven pobił wszystko. Brawo Ewa. Jestem w szoku. Za to postać Willow to taki rajski kolorowy ptak. Pełen radości, uśmiechu, czystej pasji i czerpania przyjemności nawet z najmniejszych drobnostek. Zaraża optymizmem. Od razu na mych ustach wykwitł uśmiech. W życiu nie powiedziałabym, że po tym co przeszłą potrafi tak silnie stanąć na nogach. Nie widać po niej tej traumy, jaką przeszła. Trzyma się jej dowcip i to kolejna rzecz, na którą zwróciłam uwagę. Tego jak autorka potrafiła wpleść tak dobrze mi znaną w innych jej książek ironię i humor w tę przepełnioną ciemnymi chmurami historię. Do samego końca książka trzymała w napięciu. Zaskakiwała i szokowała. Nie dawała chwili wytchnienia. Nawet sceny erotyczne były wywarzone. Odpowiednio współgrały z bohaterami. Jak zaczęłam czytać tak czytałam i czytałam aż dotarłam do finiszu. Bez odkładania lektury choćby na minutkę. I bardzo cieszę się z tego, że pod ręką miałam kontynuację, za którą mogłam od razu się zabrać. Emocje się we mnie kotłują. Nie spodziewałam się tak wyczerpującej historii, która ciężkością wydarzeń aż tak mocno mnie przygniecie. Zbieram szczękę z podłogi.
Autorka zagrała na mych emocjach niczym sam wirtuoz. Niezwykle wzruszająca historia dwojga całkiem różnych ludzi. Przepełniona smutkiem, żalem i bólem ale z nadzieją na lepsze chwile. Pokazała świat muzyki klasycznej ze wszystkim jego urokami. Poznałam nietuzinkowych bohaterów i ich przeszłość. Główny bohater jest wyzuty z emocji. Nie umie odczytywać ich u innych. Za to główna bohaterka to taka iskiereczka. Choć oboje przeszli przez traumatyczne wydarzenia w przeszłości, tak na każdym z nich odcisnęły one inne piętno. Tą różnicę widać dosadnie. Autorka dopracowała to do ostatniej kropki. Oddała wszystko to, co mogło się tu znaleźć. Dzban został napełniony do ostatniej kropli. Jeśli chodzi o akcję to wystarczy włączyć jakikolwiek utwór klasyczny. Było romantycznie, było zaskakująco, było gorąco by za moment ostudzić wiadrem lodowatej wody, wzburzyć spokój i napełnić moje serce strachem oraz niepewnością. Pokochałam tę książkę. Autorka zapewniła mi emocjonalną huśtawkę. Ukazała piękno czystej miłości. Tego jak wychowanie wpływa na przyszłość. Dobitnie zostało przedstawione to, że nie należy oceniać człowieka po wyglądzie i zachowaniu, bowiem nigdy nie wiadomo co skrywa w sercu. Jeśli i Wy lubicie takie historie to śmiało czytajcie. Nie wahajcie się. Nie ma nad czym się zastanawiać. Ta historia jest prześliczna, mimo że strasznie bolesna i smutna.
Polecam.