Przez motywację Midoriyi, Todoroki uwalnia swoją indywidualność związaną z ogniem. Endeavor, ojciec chłopaka, jest z tego niesamowicie zadowolony. Mężcyzna jest pewien, iż Todoroki zaakceptował swoje dziedzictwo i doprowadzi do spełnienia planów ojca.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2015-11-04
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 178
WTÓRNOŚĆ PRZEKUTA W ZALETĘ
Można się zastanawiać, jakim cudem kolejna seria opata na tych samych schematach, powtarzająca gatunkowe motywy i nawet kopiująca cechy bohaterów może być taka dobra, ale jaki w tym sens? Ważne, że „My Hero Academia”, bo to o niej mowa, wciąga, intryguje i bawi naprawdę znakomicie. Ale dla tych dociekliwych, którzy chcieliby uzyskać odpowiedź na powyższe pytanie, powiem jedno: Koheiowi Horikoshiemu wtórność udało się przekuć w największą zaletę serii, która w stałych czytelnikach shounenów przywoła wiele pozytywnych skojarzeń, a w starszych obudzi niejeden sentyment.
Szkolny festiwal dobiegł końca, Midoriya niemal go wygrał i teraz stał się bardzo popularny. Jednakże szczęście przyćmiewa tragedia – brat Iidy został zaatakowany przez złoczyńcę. Chłopak co prawda stara się jakoś radzić sobie z tym faktem i ukrywać przed kolegami emocje, ale nie jest to łatwe. I tym bardziej nie wychodzi mu to najlepiej.
Ale to tylko jedna z wielu rzeczy, z którymi trzeba się uporać. Po powrocie do szkoły, na uczniów czekają nietypowe zajęcia. Po festiwalu Todoroki i Bakugo stali się faworytami do rekrutacji, która ma się dobyć za kilka lat, ale jednocześnie stawia ich to w sytuacji, w której oczekuje się od nich więcej, niż od innych. Do tego nadchodzi czas wybrania swoich superbohaterskich pseudonimów, a to prowadzi bezpośrednio do praktyk u prawdziwych, zawodowych herosów. Będzie się więc działo, tym bardziej, że wrogowie stanowiący śmiertelne zagrożenie czają się już na horyzoncie…
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/10/my-hero-academia-akademia-bohaterow-6.html
O rajuśku, ta nowa technika Miroriyi jest odjechana, ale i niebezpieczna! Wychodzi z niego coś czarnego i ogólnie było jakoś dziwnie! Aż się wszyscy...
Czekaj na mnie, Giran, pędzę ci z pomocą! (Odpuść, pewnie i tak już nie żyje.) Cicho tam! Tylko tu… W bractwie, ze wszystkimi, mam swoje miejsce...
Przeczytane:2023-05-15, Ocena: 6, Przeczytałem,
PopKulturowy Kociołek:
Już sama okładka tomiku szóstego jasno precyzuje, że na scenie ponownie pojawią się superzłoczyńcy. Wrogowie, którzy ewidentnie planują coś większego. Ich pojawienie się wymusi na młodych bohaterach wspięcie się na wyżyny swoich możliwości i zaprezentowanie wszystkiego, co do tej pory się nauczyli. Zanim jednak autor zaserwuje nam wartką akcję, to na odbiorców czeka sporo innej ciekawej treści do przeczytania.
Początek tomiku to śledzenie przebiegu kilku ważnych spotkań, na których obie strony (bohaterowie i złoczyńcy) przedstawiają swoje cele (przynajmniej częściowo) i kreślą plany na przyszłość. Po takim treściwym wstępie manga dużą uwagę skupia na Deku, który musi odbyć specjalne „praktyki” u byłego mistrza All Mighta. Leciwy opiekun okazuje się naprawdę niezwykłym i żywiołowym staruszkiem (nawiązania do Star Wars i mistrza Yody są oczywiste). Mamy więc okazję obserwować szkolenie młodego bohatera i jego wielką determinację do stania się kimś wielkim. Oczywiście to wszystko w połączeniu z bardzo przyjemnym w odbiorze humorem (czasem trochę zwariowanym).
Wszystkie te epizody są doskonałym wstępem do mocnej i wyrazistej akcji, która rozpoczyna się pod koniec mangi. Wraz z pojawieniem się złoczyńców zaczynają buzować emocje, a historia staje się mroczniejsza i dojrzalsza (cała seria powoli, ale konsekwentnie zmierza w tą stronę). Cała ta akcja oczywiście kończy się w takim momencie, że momentalnie chce się sięgnąć po kolejną odsłonę serii.