Śmierć nie jest chwytliwym tematem, umieranie najbliższych tym bardziej. Paraliżuje nas lęk i przerażenie.
Jak pogodzić się z odchodzeniem najbliższych, ukochanych ludzi? Jak uporać się z żałobą po ich śmierci? Kiedy wydaje się, że straty już nikt i nic nie uleczy.
Towarzyszenie bliskim w odchodzeniu może stać się dla każdego człowieka, mimo bólu, doświadczeniem najważniejszym i niesłychanie wartościowym, lekcją akceptacji, otwarcia na nowe. Ból po utracie ukochany ludzi jest wielki, ale siły życia są potężne.
Renata Dziurdzikowska w swojej książce "Możesz odejść, bo cię kocham" ukazuje śmierć jako integralną i wspaniałą część naszego życia.
Renata Arendt-Dziurdzikowska
Dziennikarka, trenerka rozwoju osobistego. Zajmuje się zagadnieniami rozwoju wewnętrznego i duchowości. Autorka i współautorka wielu książek, od lat związana z Wydawnictwem Zwierciadło.
Wydawnictwo: Zwierciadło
Data wydania: 2021-05-19
Kategoria: Socjologia, filozofia
ISBN:
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski
,, Za każdym razem, kiedy zachorujesz lub rozboli cię głowa, zamiast szukać lekarstwa na uśmierzenie bólu, przyjmuj tą chwile taką, jaka jest, i postaraj się rozluźnić bolesne miejsce. Nauczyliśmy się odwracać od tego, co nieprzyjemne. Spróbuj to przezwyciężyć! Gdy przestaniemy walczyć z bólem, następuje przełom".
Ja wiem, że nie jest to przedświąteczna książka, ale mnie samej ta tematyka była bardzo potrzebna. Zbyt wiele ran trzymałam w sercu nie mogąc się z nimi zmierzyć. Może nawet nie chciałam, bo czułam, że nie jestem na nie gotowa. Ta książka uświadomiła mi, że nie można tak po prostu wyprzeć bólu. I nie chodzi tu tylko o śmierć człowieka. Domyślam się, że tak jak ja nie mieliście pojęcia, że co siedem lat komórki w naszym organizmie obumierają, by móc zastąpić je nowymi, które narastają. Śmierć jest obecna na każdym kroku i nieraz nawet nie mamy o niej pojęcia. Boimy się nieznanego i to jest zrozumiałe. Ta książka uświadomiła mi, że nie mam czego się bać. W końcu wszystko, co się urodziło, czy też co zostało stworzone, kiedyś będzie miało swój koniec. Zabawki się zużywają, zeszyt się zapisuje i nawet domy się zawalają. Wszystko musi przeminąć. I nie chodzi tu o to by się załamywać. Zawsze coś się kończy i coś się zaczyna. Powinniśmy żyć tak, żeby nie żałować chwil, które przeminęły. Mając marzenia, dążymy do ich spełnienia. Stanie w miejscu nic nam nie da. Ważne by móc coś po sobie zostawić. By przeżyć nie tylko chwile smutku ale i radości. By poczuć, że nasze istnienie coś zmieniło.
Wydaje mi się, że nie ma odpowiedniej chwili na tą lekturę, bo każdy czas jest dobry, by się w nią zagłębić. Będąc w depresji, sięgnij po ta powieść, bo uświadomi ci, że tak naprawdę uzdrowienie zależy tylko od ciebie. Ona ukarze ci wyjście z każdej sytuacji. Nie musisz robić nic. Po prostu ją przeczytaj. Zajrzyj w głąb siebie i ujrzyj to, czego nie dostrzegasz na co dzień.
Wyśmienita książka ukazująca nam odejście z punktu widzenia psychologa i ludzi, którzy doświadczyli strat. Nie ważne o jaką stratę chodzi. Czyta się ją naprawdę szybko. Mi otworzyła oczy na wiele perspektyw. Mały przykład. Siedzę i piszę recenzję. Niby nic, ale ja to widzę. Czuję, co piszę, choć to dla was absurdalne. Przeczytajcie, bo naprawdę warto.
Jak w płynnej rzeczywistości obronić zdewaluowaną męskość? Jak uchronić swoją płciową tożsamość? Jakiej autotransformacji dokonać, by sprostać kulturowym...
Wychowałem się na ciężkostrawnej katolicko-socjalistyczno-ateistycznej mieszance. Po trzydziestce zrozumiałem, że sam odpowiadam za wybór mojej duchowej...