Możesz odejść, bo Cię kocham

Ocena: 6 (2 głosów)
Inne wydania:

Śmierć nie jest chwytliwym tematem, umieranie najbliższych tym bardziej. Paraliżuje nas lęk i przerażenie.

Jak pogodzić się z odchodzeniem najbliższych, ukochanych ludzi? Jak uporać się z żałobą po ich śmierci? Kiedy wydaje się, że straty już nikt i nic nie uleczy.

Towarzyszenie bliskim w odchodzeniu może stać się dla każdego człowieka, mimo bólu, doświadczeniem najważniejszym i niesłychanie wartościowym, lekcją akceptacji, otwarcia na nowe. Ból po utracie ukochany ludzi jest wielki, ale siły życia są potężne.

Renata Dziurdzikowska w swojej książce "Możesz odejść, bo cię kocham" ukazuje śmierć jako integralną i wspaniałą część naszego życia.

Renata Arendt-Dziurdzikowska

Dziennikarka, trenerka rozwoju osobistego. Zajmuje się zagadnieniami rozwoju wewnętrznego i duchowości. Autorka i współautorka wielu książek, od lat związana z Wydawnictwem Zwierciadło.

Informacje dodatkowe o Możesz odejść, bo Cię kocham:

Wydawnictwo: Zwierciadło
Data wydania: 2021-05-19
Kategoria: Socjologia, filozofia
ISBN: 9788381321983
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski

Tagi: Radzenie sobie ze śmiercią i sieroctwem

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Możesz odejść, bo Cię kocham

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Możesz odejść, bo Cię kocham - opinie o książce

,, Za każdym razem, kiedy zachorujesz lub rozboli cię głowa, zamiast szukać lekarstwa na uśmierzenie bólu, przyjmuj tą chwile taką, jaka jest, i postaraj się rozluźnić bolesne miejsce. Nauczyliśmy się odwracać od tego, co nieprzyjemne. Spróbuj to przezwyciężyć! Gdy przestaniemy walczyć z bólem, następuje przełom".
Ja wiem, że nie jest to przedświąteczna książka, ale mnie samej ta tematyka była bardzo potrzebna. Zbyt wiele ran trzymałam w sercu nie mogąc się z nimi zmierzyć. Może nawet nie chciałam, bo czułam, że nie jestem na nie gotowa. Ta książka uświadomiła mi, że nie można tak po prostu wyprzeć bólu. I nie chodzi tu tylko o śmierć człowieka. Domyślam się, że tak jak ja nie mieliście pojęcia, że co siedem lat komórki w naszym organizmie obumierają, by móc zastąpić je nowymi, które narastają. Śmierć jest obecna na każdym kroku i nieraz nawet nie mamy o niej pojęcia. Boimy się nieznanego i to jest zrozumiałe. Ta książka uświadomiła mi, że nie mam czego się bać. W końcu wszystko, co się urodziło, czy też co zostało stworzone, kiedyś będzie miało swój koniec. Zabawki się zużywają, zeszyt się zapisuje i nawet domy się zawalają. Wszystko musi przeminąć. I nie chodzi tu o to by się załamywać. Zawsze coś się kończy i coś się zaczyna. Powinniśmy żyć tak, żeby nie żałować chwil, które przeminęły. Mając marzenia, dążymy do ich spełnienia. Stanie w miejscu nic nam nie da. Ważne by móc coś po sobie zostawić. By przeżyć nie tylko chwile smutku ale i radości. By poczuć, że nasze istnienie coś zmieniło.
Wydaje mi się, że nie ma odpowiedniej chwili na tą lekturę, bo każdy czas jest dobry, by się w nią zagłębić. Będąc w depresji, sięgnij po ta powieść, bo uświadomi ci, że tak naprawdę uzdrowienie zależy tylko od ciebie. Ona ukarze ci wyjście z każdej sytuacji. Nie musisz robić nic. Po prostu ją przeczytaj. Zajrzyj w głąb siebie i ujrzyj to, czego nie dostrzegasz na co dzień.
Wyśmienita książka ukazująca nam odejście z punktu widzenia psychologa i ludzi, którzy doświadczyli strat. Nie ważne o jaką stratę chodzi. Czyta się ją naprawdę szybko. Mi otworzyła oczy na wiele perspektyw. Mały przykład. Siedzę i piszę recenzję. Niby nic, ale ja to widzę. Czuję, co piszę, choć to dla was absurdalne. Przeczytajcie, bo naprawdę warto.

Link do opinii
Tyle mam w głowie słów, tyle emocji, bo książka jest piękna i przejmująco smutna, a jednak niesie nadzieję. Czy będę umiała je wyrazić? W pamięci zostaje nie tylko motyw dmuchawca ulatującego z wiatrem, ale i mądrość jaka wynika z esejów, wywiadów z ludźmi doświadczającymi straty najbliższych, fragmentów książek, w których mówi się o śmierci. 16 rozdziałów, w których autorka w różnych źródłach szuka sensu ludzkiego istnienia, rozprawia o żałobie, o odchodzeniu członków rodziny, nagłym, bądź poprzedzonym chorobą. Czytamy o samobójstwie i poczuciu winy, jaka po nim towarzyszy bliskim, o chorobie dzieci, o wczesnej stracie rodziców. A przede wszystkim o próbie zrozumienia- czym jest śmierć i jak się do niej przygotować. Moja ukochana poetka, Halina Poświatowska, pisała tak: kto potrafi pomiędzy miłość i śmierć wpleść anegdotę o istnieniu zgarniam brunatne plastry książek nasłuchuję brzęczenia słów pomiędzy miłość i śmierć wpleść nikt nie potrafi i tylko czasem naprzeciw słońca w zmrużonych oczach błysk chwila roztrącona na tęczę twarzą w twarz naprzeciw słońca w oślepłych oczach treść niknąca... na krańcach miłość śmierć Całkiem nieświadomie (a może podświadomie?) zafascynowałam się tym wierszem , a potem całą Jej twórczością, bo dla mnie jest on Jej wyznaniem wiary. Podobne podejście znalazłam w książce R. Arendt- Dziurdzikowskiej, z tym, że tutaj śmierć nie zatrzymuje miłości, ona jako jedyna przekracza jej bramy. Posłuchajcie mądrzejszych ode mnie (cytaty pochodzą z recenzowanej książki): ,,Pod strachem przed śmiercią kryje się niespełnienie. (...) Skupienie się na tym głębokim braku satysfakcji jest często punktem wyjścia do przezwyciężenia lęku przed śmiercią. Pragniemy zostawić po sobie coś, co przetrwa dłużej niż my. To momenty miłości, współczucia. Gdy robimy sobie porządne próby generalne, nierzadko dochodzimy do wniosku, że umierając nie możemy wziąć ze sobą nic z tego, co otrzymaliśmy. Możemy zabrać tylko to, co daliśmy sami." ,,Patrzenie w śmierć zwraca ku życiu. Nie tylko nie pozbawia energii, ale i rozwiewa smutek, pomaga tworzyć życie pełne harmonii i spokoju, zaangażowania, więzi z ludźmi, znaczenia i samorealizacji, wyzwala miłość do życia, jakiej wcześniej nie znaliśmy." ,,Pozwólmy sobie i innym w żałobie leżeć i po prostu być. Wbrew pozorom jesteśmy wtedy bardzo zajęci wewnętrznie. To etap smutku zwany błędnie depresją. Smutek chce się ,,wysmucić", jest dobry: kontaktuje nas z rzeczywistością. Dopiero niewyrażony może się przyczynić do powstania depresji. Smutek jest jednym z najbardziej niechcianych i niedocenianych uczuć. Jest jak pochmurne niebo, ma piękne rozproszone światło, które kieruje nas do wewnątrz." ,,Nie można dać czegoś, czego się samemu nie dostało". ,,Relacje ludzi, którzy nagle stracili bliskich są źródłem bezcennej wiedzy o nas samych. Są wyzwaniem- każą ryzykować miłość w każdej chwili życia. Nie czekać, ponieważ nie ma chwili do stracenia, gdy każda może być ostania. Z perspektywy śmierci okazuje się, że niewiele poza naszymi relacjami z ludźmi wytrzymuje próbę czasu. To, co wydaje się banalne i nadużywane, że najważniejsza jest miłość, dociera do serca rozdzieranego rozpacza po stracie." ,,Nieustannie powraca pytanie, co jest istotne, czemu warto poświęcić te cenne sekundy, minuty, godziny, tygodnie, miesiące, lata, które mamy przed sobą. - Miłość i twórczość- mówi bez wahania Anna (Janko, jedna z rozmówczyń autorki). Bo otwierają duszę na metafizykę. Kluczem jest miłość, bo z nią przychodzi olśnienie, zrozumienie, po co żyjemy, o co chodzi." ,,Nie musimy umierać pokonani przez śmierć, rozczarowani oraz przytłoczeni wyrzutami sumienia i poczuciem klęski. Możemy odejść w pokoju, przepełnieni wdzięcznością. Umierający mówili mu: Niech pan nie traci ani sekundy, niech pan mówi ludziom, że ich kocha. (...)Dlaczego wcześniej nie wiedziałem, że jedyne, co naprawdę się liczy, to głębokie porozumienie serc, dzielenie się miłością i przebaczeniem? Co sprawia, że nie wiemy tego wszystkiego wcześniej? Jesteśmy przerażeni- pisze Stephen Levine (autor ,,Kto umiera?...", ,,Gdybyś miał przed sobą rok życia"). Jesteśmy zamknięci, opanowani przez tak wiele niepożądanych stanów umysłu, że aż kulimy się pod ich naporem. Przychodzi lęk- zamykamy się. Przychodzi zwątpienie- zamykamy się. Przychodzi gniew- zamykamy się. Przychodzi śmierć- zamykamy się. Otworzyć się i przeżyć wszystko, co jest do przeżycia. Chociaż spróbujmy." ,,Wyrażenie gniewu, wypłakanie się i wyżalenie prowadzi do cichej medytacji, do pogodzenia się z tym, co się stało. Pomału, krok po kroku, ponownie zanurzamy się we własne życie, planując przyszłość i ciesząc się z nadchodzących dni. Jest cos, co w nas nie umiera nigdy- twierdza mędrcy od początku świata. To miłość. Wszystkiemu, co nią nie jest, pozwólmy umrzeć." Autorka pisze w prologu: ,,Od lat piszę o śmierci. To najbardziej ożywczy temat, jaki można sobie wyobrazić." I taka jest ta książka. Niemało w niej bólu, dotknięcia niewyobrażalnych ludzkich strat, ale nadzieja jest najsilniejsza. Czytanie jej to taka maleńka próba generalna oswojenia lęku przed śmiercią, jaki mamy wpisany pod skórę chyba genetycznie. Myślę, że warto ją przejść, dla własnego dobra, póki to nie przyjdzie do nas samo.
Link do opinii
Inne książki autora
Możesz odejść, bo cię kocham. O śmierci, pożegnaniach i nowym życiu
Renata Arendt-Dziurdzikowska0
Okładka ksiązki - Możesz odejść, bo cię kocham. O śmierci, pożegnaniach i nowym życiu

Śmierć wpisana jest w życie człowieka. Jednak jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń, jakie na niego czekają. Jak poradzić sobie ze śmiercią bliskich...

Siedem boskich pomyłek
Renata Arendt-Dziurdzikowska0
Okładka ksiązki - Siedem boskich pomyłek

Wychowałem się na ciężkostrawnej katolicko-socjalistyczno-ateistycznej mieszance. Po trzydziestce zrozumiałem, że sam odpowiadam za wybór mojej duchowej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy