Oszałamiający popis talentu laureata Nagrody Bookera, autora powieści Niepokój przychodzi o zmierzchu.
Mój mały zwierzaku to opowieść o utracie, chorobliwej obsesji i poszukiwaniu siebie. Fantazji, która chroni przed tym, co najstraszniejsze, i języku, który niesie zbawienie i nadzieję.
W gorączkowym monologu, porażającej spowiedzi i miłosnym wyznaniu zarazem, weterynarz Kurt opowiada historię dziewczynki, która bierze na siebie grzechy całego świata, i fatalnego zauroczenia, które zawładnęło nim pewnego upalnego lata na holenderskiej wsi.
,,W głowie Marieke Lucasa Rijnevelda szaleje niekończąca się, makabryczna impreza. Szorstcy ludzie krążą po sali balowej, ubrani nie w eleganckie marynarki czy delikatne suknie, ale w fartuchy, kombinezony i gumofilce. Tańcząc ze sobą, niszczą siebie nawzajem. To nie jest miłe przyjęcie, o nie. Ale chcesz być na liście gości, inaczej przegapisz zabawę z wielką literaturą".
Jeroen Maris, Humo.be
,,... przeklęte, obsesyjne spirale pożądania opisane w Lolicie Nabokova bledną".
Marilena Votta, Genius. Scuola di scrittura
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2022-09-28
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Mijn lieve gunsteling
Książka o niezaopiekowanej kobiecości dorastającej dziewczynki. Książka o odrzuconym chłopcu w ciele dorosłego mężczyzny. Opowieść o dramatycznym poszukiwaniu zrozumienia i akceptacji, które staje się przyczyną tragedii obojga bohaterów. I o dzieciństwie, które odciska na nas wieczne piętno ...
Czyta się dosyć ciężko, gdyż mnóstwo słów zawartych jest w rozdziałach składających się z kilku zdań i w książce brak jest choćby jednego dialogu. Trzeba przywyczaić się do takiej formy literatury, ale naprawdę warto. Treść to opowieść pedofila o fascynacji czternastolatką. Nie jest to abosolutnie forma wytłumaczenia zła jakim jest pedofilia, ale próba pokazania postrzegania świata oczami takiej osoby. Trochę za mało jest natomiast analizy przyczyn tego zła. We wspomnieniach narratora pojawia się matka, która przejawia niezdrowe zachowania seksulane wobec dorastającego syna, ale wszystko jest bardzo tajemnicze i zamknięte w sferze domysłów.
Napisanie czegokolwiek o tej książce nie jest prostą sprawą. To jedna z tych pozycji, po które sięgasz z ciekawością, choć wiesz, że nie będzie lekko i przyjemnie. Piękna, choć przerażająca. Genialna, choć fragmentami odpychająca.
,,Mój mały zwierzaku" to historia pewnej dość specyficznej nastolatki, której problemy i naiwność prowadzą do nawiązania niebezpiecznej relacji z weterynarzem. Mężczyzna zdaje się nie kontrolować swoich myśli i poczynań wobec dziewczynki. Z czasem ta dziwna przyjaźń przeradza się w mniej niewinną zażyłość...
Nie wiem. Naprawdę nie wiem, co napisać po przeczytaniu tej książki. Nie spotkałam się wcześniej z tego typu literaturą, chociaż słyszałam o ,,Lolicie" Nabokova i wydaje mi się, że tutaj można znaleźć podobieństwo. ,,Mój mały zwierzaku" to książka jednocześnie piękna i obrzydliwa w swojej treści. Autor prowadzi nas poprzez losy bohaterów pisząc wspaniałym stylem i mimo że zdania są niesamowicie długie, w niczym to nie przeszkadza. Fascynuje mnie, że pisze w tak piękny sposób o rzeczach tak, można powiedzieć, złych.
Opis niebezpiecznej relacji między nastolatką, a dorosłym mężczyzną z pewnością nie jest motywem, który spodoba się sporej grupie czytelników. To książka dla koneserów, którym nie straszna kontrowersyjna i trudna lektura, naturalistyczne przedstawienie myśli i czynów bohatera czy brak typowych dialogów. Na pewno nie jest to lektura na jeden wieczór. Na pewno nie jest to lektura, którą czyta się dla rozluźnienia i relaksu. To pozycja, która skłania do refleksji, przeraża, a jednocześnie ciekawi stawiając przed swoim odbiorcą pytanie: czy to właściwe, że ta historia mi się podoba?
,,Mój mały zwierzaku" polecam tylko dorosłym czytelnikom, a zwłaszcza tym, którym podobała się ,,Lolita" Nabokova.
Brud rzeczywistości, chłód rozpaczy, dzieciństwo pełne wstydu. Odważna i bezkompromisowa powieść, jakich mało w literaturze światowej. Międzynarodowa...
Ocena: 5, Przeczytałam,
„Lolita” Vladimira Nabokova uznawana jest za klasykę literatury, a ja jej do tej pory nie czytałam, chociaż staram się mieć jakąkolwiek opinię o najsłynniejszych książkach świata. Akurat tą powieść omijam bardzo świadomie ze względu na temat. Czytanie, ma być przyjemnością, a... chyba sami się domyślacie. Właśnie dlatego, że czytanie ma być przyjemnością, przed wielkim dylematem postawiło mnie Wydawnictwo Literackie wydając drugą powieść holenderskiego pisarza Marieke Lucasa Rijnevelda „Mój mały zwierzaku”. Jego debiut - „Niepokój przychodzi o zmierzchu” - sprawił, że trafił u mnie na listę „must read”. Podekscytowana czytałam informację o jego kolejnej książce. Aż tu nagle zrzedła mi mina. „Mój mały zwierzaku” to strumień świadomości czterdziestokilkuletniego weterynarza zakochanego w czternastolatce. Czytać czy nie czytać? Przeczytałam, bo to Rijneveld. I powiem wam, że gość „pozamiatał”.
Jak już wspominałam książka jest strumieniem myśli, co nie jest obojętne dla formy. Zderzamy się tutaj ze ścianą tekstu. Będę szczera, nie lubię takiego pisania, jednak tutaj taki kształt powieści jest jak najbardziej uzasadniony. W takich wyzwaniach wychodzi kunszt pisarza (a pewnie i tłumacza) Marieke Lucas Rijneveld postawił sobie trudne zadanie. W słowotoku narratora płynnie przechodzi pomiędzy różnymi myślami, skojarzeniami. Czasami tworzy zdania, które ciągną się stronami. Brzmi to strasznie, pewnie nieprzystępnie, ale a autor w taki sposób formułuje treść, że przepływamy przez kolejne rozdziały. Jest w nim coś hipnotyzującego, dlatego owa ściana tekstu nas nie blokuje, a przyciąga, „paradoksalnie” zaprasza do zgłębiania książki.
Jednak to co ma robić – i robi – wrażenie to treść. Wchodzimy w głowę chorego człowieka, w której roi się uczucie, którego nie powinno być, które jest nieakceptowalne społecznie, które jest wręcz odstręczające. Autor książki wspaniale gra ową obrzydliwością. Balansuje pomiędzy pięknem – bo tak swoją miłość widzi narrator, który potrafi uroczo wyrażać się o swojej wybrance i mamić czytelników romantycznymi wyznaniami – a ohydą czynu. Do tego dochodzą nieco dziwne, ale pasujące do „okoliczności przyrody” weterynaryjne porównywania – czasami czułam się, jakbym oglądała „Niesamowitego doktora Pola” w akcji – oraz szerokie nawiązania do kultury (również tej popularnej), filozofii oraz biblii.
To wszystko tworzy oszałamiający, a nawet osaczający efekt i sprawia, że powieść „Mój mały zwierzaku” jest piękna w swojej obrzydliwości. Jest też to książka trudna, aczkolwiek Marieke Lucas Rijneveld swoim wyjątkowym talentem i pisarską intuicją tworzy coś co hipnotyzuje, porywa czytelnika. Ta powieść ma w sobie gros elementów, których w literaturze nie lubię, które uważam za zbędne „gwiazdorzenie”, ale tu są na swoim miejscu i bez nich powieść nie robiłaby tak oszałamiającego wrażenia.