Fascynująca gra psychologiczna, w której nic nie jest oczywiste
Hubert i Rita są małżeństwem od kilkunastu lat. Hubert zarządza firmą założoną przez teścia, a Rita zajmuje się tym, co najbardziej kocha - sztuką. Prowadzą wygodne życie i wydaje się, że mają wszystko, ale ich związek przechodzi kryzys.
Kiedy Hubert powiadamia żonę o służbowej podróży do Marsylii, Rita, podejrzewając, że mąż ma zamiar spędzić ten czas z kimś innym, postanawia mu towarzyszyć. Na miejscu spotykają dawnego znajomego Rity, który chętnie poświęca im czas i oprowadza ich po mieście. Rita jest zachwycona Marsylią, Hubert wręcz przeciwnie - inaczej wyobrażał sobie ten wyjazd. Stopniowo wychodzą na jaw skrywane przez małżonków tajemnice.
Każde z nich kłamie, ale kto jest w tym lepszy? Kto rozdaje karty w tej grze? Po Marsylii już nic nie będzie takie samo...
,,Mistral to niewiarygodnie wciągająca i zmuszająca do refleksji powieść, perfekcyjne połączenie wątków obyczajowych z wyjątkowością sztuki. Historia prowadzi do zaskakującego finału... Bo gdy wieje wiatr, wszystko się może zdarzyć".
Justyna Leśniewicz
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-08-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Rita i Hubert to małżeństwo z kilkuletnim stażem. Ona poświęca się sztuce i tworzeniu własnej galerii, On zarządza firmą teścia. Pewnego dnia wyjeżdżają wspólnie do Marsylii. Hubert nie jest zachwycony wspólną podróżą. Rita doskonale wie dlaczego. Domyśla się, pomagają jej w tym liczne zbiegi okoliczności, poza tym krótko przed wyjazdem spotkała się z "powodem" zmian męża.
Wspólny wyjazd, wzajemne kłamstwa, tajemnice, gra... Kto jest w niej lepszy? Który gracz jest bardziej przebiegły? Czy będzie zwycięzca?
Zacznę może od okładki, która przyciąga uwagę. Zwłaszcza krótkie zdanie zachęca do sięgnięcia po tę historię. Gra psychologiczna... Świetna i wciągająca powieść, zbudzone najgorsze instynkty...
Cholera, znowu musiałam czytać coś innego... W moim odczuciu "Mistral" Justyny Mietlickiej, to historia o zdradzie faceta, jego przebiegłości i dziwnej postawie zdradzanej żony. Rita wie, że jej małżeństwo lada moment legnie w gruzach, jednak nic z tym nie robi. Otrzymuje ostrzeżenia, że mąż chce pozbawić ją rodzinnej firmy i... również siedzi cicho. Co z nią jest nie tak?? Zbudzony najgorszy instynkt - jeśli mowa o jednorazowej chęci namówienia męża na wypłynięcie łodzią podczas nadchodzącego sztormu... To myślę, że znacznie gorsze były myśli Huberta spacerującego po targu rybnym, lub próbującego zupy z owoców morza czy czegoś podobnego.
Cała książka to tak naprawdę masa niedopowiedzeń, Rita podziwiająca dzieła sztuki i towarzyszący jej przyjaciel. Pojawił się nagle i tak już zostało. Zawsze, wszędzie i codziennie. Zakończenie faktycznie zdumiewa. Pomysł był fajny, aczkolwiek coś nie wyszło. Bohaterowie są nijacy, do żadnego z nich nie zapałałam jakimkolwiek uczuciem - ani złością, ani miłością.
Książkę czyta się dosyć szybko, ale ciągle czuje się niedosyt. Czekałam na to COŚ. Na grę psychologiczną, na romans (skoro tak została sklasyfikowana). A romans jest taki, że On wzdycha do 1 zdjęcia i wysyła milion wiadomości, a kochanka go "olewa" brzydko mówiąc. Jestem rozczarowana. Mocno...
Hubert i Rita są małżeństwem od kilkunastu lat. Łączy ich firma założona przez jej ojca. Hubert prowadzi rodzinną firmę, a Rita prowadzi galerię sztuki. Hubert zamierza wyjechać w interesach do Francji i już nigdy nie wrócić do żony. Ona, podejrzewając co zamierza mąż, jedzie z nim i nie daje się zniechęcić do podróży. Mówi mu, że chce pozwiedzać muzea i galerie. To straszne, że najbliżsi nam ludzie potrafią być bardzo okrutni...
Sukces, sława, pieniądze. Oskarżenie, które zmieni wszystko. Te same osoby, które klaszczą, będą rzucać w ciebie kamieniami. Kiedy w filharmonii...
Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020, 52 książki 2020, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020,
Wraz z Justyną Mietlicką zabieram was we wspaniałą podróż. Będziemy zwiedzać Marsylię. Wspaniałe widoki, obcowanie ze sztuką, owoce morza na obiad. Czy to nie brzmi wyśmienicie? Musimy tylko uważać na mistral. Ten wiatr podobno miesza ludziom w głowach, a w prognozie pogody mówią, że nadchodzi.
Fabuła
Ritę i Huberta poznajemy kiedy szykują się do podróży do Marsylii. Z pozoru nic specjalnego. Mąż, który jedzie w podróż służbową i żona, która postanowiła mu towarzyszyć. Dla tej pary to jednak nowość. Rita zazwyczaj nie miesza się w interesy męża. Swój czas poświęca na pasję, czyli sztukę. Tym razem intuicja podpowiada jej, że mąż chce zabrać do Francji inną kobietę. Dyskretnie krzyżuje mu plany. Czy będzie chciała doprowadzić do konfrontacji?
Na miejscu Rita spotyka Marcela, znajomego ze studiów. Dawny kolega mieszka we Francji i chętnie oprowadza małżonków po mieście.
"Mistral" to z pozoru sielanka, ale tak naprawdę przetkana niepokojem historia. Im dalej brniemy w tę powieść, tym więcej kłamstw i sekretów. Czy między małżonkami tli się jeszcze resztka miłości? Czy to już tylko biznes? Czy potrafią tak świetnie udawać, żeby oszukać partnera?
"Mistral" to powieść o dwóch konkretnych osobach, Ricie i Hubercie. Obserwujemy ich podczas przygotowań do wyjazdu i podczas wizyty w Marsylii. Sama powieść jest bardzo spokojna. Dużo spacerujemy po mieście, oglądamy zabytki, odwiedzamy restauracje i kawiarnie. Na tym tle widzimy jak zachowują się małżonkowie. Możemy snuć domysły na temat jakości ich małżeństwa, a nawet zastanawiać się, kto bardziej przyczynił się do oziębienia wzajemnych stosunków.
Co w tego typu powieściach jest ważne, to dobrze wykreowani bohaterowie.
Hubert i Rita to nie są osoby do lubienia. Ba, im bardzo ciężko zaufać. Są bogaci, pewni siebie, onieśmielają (szczególnie Rita). Mają jednak w sobie to coś, że nie są tylko kolejnymi bohaterami powieści, o których zapomnę, kiedy zamknę książkę. Justyna Mietlicka, bez używania tony przymiotników, opisała ich charakter i wartości. I to jest coś co mnie zachwyca. To nie sztuka napisać, że pani X jest inteligentna, dobra, wyniosła (niepotrzebne skreślić). Sztuką jest sprawić, żeby czytelnik uwierzył, że ona taka jest.
"Kiedy przechadza się po swojej galerii wśród obrazów albo rozmawia ze swoimi klientami, wygląda jakby sama zeszła z płótna, jakby sama była dziełem sztuki. Na początku jego też to onieśmielało. Czuł się wyróżniony, że mógł poluzować tę kokardę, ale po kilku latach zrozumiał, że nie da się dzielić życia z Mona Lisą i nie bez powodu trzymają ją w muzeum, za pancerną szybą."[1]
Bardzo lubię takie książki, którym, nie wiadomo dlaczego, towarzyszy niepokój i tajemniczość. Skłamałabym, gdybym napisała, że jest tu wielki dramat – płacz, rwanie włosów z głowy, śledzenie partnera, czy rzucanie talerzami. Jest tu bardzo dużo klasy i spokoju. Małżonkowie dyskretnie siebie obserwują i reagują na rozwój wydarzeń.
Na koniec
"Mistral" to warta uwagi propozycja dla fanów powieści obyczajowych. Ja nazywam takie książki o ludziach. Możemy w nich podejrzeć innych, poznać ich obawy i sekrety i nikt nie posądzi nas o wścibstwo. Tym razem jest to bogate małżeństwo, które z pozoru ma wszystko, ale nawet wszystko nie zagwarantowało im rodzinnego ciepła i wzajemnego zaufania.
Powieść ta będzie również smacznym kąskiem dla frankofilów. Ech te spacery marsylskimi uliczkami, ech te muzea, kościoły, porty, a nawet śmieci walające w gorszych dzielnicach. To francuskie miasto stworzyło wspaniałe tło dla historii Rity i Huberta, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że samo stało się jednym z bohaterów powieści Mistral.
[1] Justyna Mietlicka, "Mistral", wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2020, s. 45 – 46.