Zapal cynamonową świecę, sięgnij po kubek grzanego wina, otul się miękkim kocem. Colleen Wright zabierze Cię do świata, gdzie magia Bożego Narodzenia wciąż działa.
Klimatyczny pensjonat w Nowej Anglii wydaje się doskonałym miejscem, by spędzić tam święta. Kiedy jednak śnieżyca odcina gości od świata, wszyscy zaczynają się martwić, że Boże Narodzenie nie ułoży się tak, jak sobie wymarzyli.
Molly musi wziąć się w garść i skończyć swoją najnowszą książkę, ale wena całkiem ją opuściła. Kiedy nagle w jej świat wkraczają przystojny nieznajomy i jego dwie małe córki, wszystko staje na głowie, a jej życie jeszcze bardziej się komplikuje.
Hannah miała nadzieję na malowniczy zimowy ślub, lecz plany zniweczył narzeczony, odwołując wszystko w ostatniej chwili. W pensjonacie niespodziewanie zjawia się jednak jej przyjaciel z dzieciństwa. Czy to możliwe, by dawne uczucia odżyły?
Jeanne i Tim wiedzą, że musiałby się zdarzyć cud, by mogli dalej prowadzić swój pensjonat... I by udało im się zasypać przepaść, która ich dzieli. Ale w świeta będą musieli pracować ramię w ramię, by rozwiązywać piętrzące się problemy. Czy to wystarczy, by na nowo odnaleźli miłość?
Czy przypadkowych turystów, którzy w pensjonacie szukają schronienia przed zamiecią, czeka coś więcej niż ogień w kominku i wygodne łóżko? Czy ich życzenia się spełnią?
Gdy ścieżki bohaterów zaczynają się przeplatać, odnajdują oni nadzieję, choć wydawała im się stracona. Być może przy odrobinie bożonarodzeniowej magii pensjonat i jego mieszkańcy zdołają jednak przetrwać te święta.
Colleen Wright wychowała się w zaśnieżonych miasteczkach w amerykańskim Michigan, gdzie uwielbiała czytać książki przy kominku. Teraz mieszka i pracuje na Brooklynie.
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2018-11-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 350
Tytuł oryginału: White Christman Inn
Wybrałam sobie chyba najcieplejszą książkę o świętach w tym roku :) Przecudowna i ciepła, bez jakichś dziwnych zgorzkniałych bohaterek. Klimat pensjonatu jest tak wspaniały, że prawie czułam się, jakbym była w środku wydarzeń; opisywane smaki i zapachy to majstersztyk - aż robiłam się głodna i tak mocno czułam święta... Właściciele to kochana para, która cierpi, bo interes ich życia nie przynosi już zysku i będą musieli pożegnać się z ukochanym pensjonatem. Do samego końca czekałam na to, że nie będą musieli tego robić. Reszta bohaterów również wzbudza dużą sympatię, wszystkie wątki były ciekawe.
Ależ marzy mi się teraz taka śnieżna zima... I wokół zapach cynamonu, przejażdżka saniami, choinka, prezenty.
"To miejsce nie było tak urocze, jak sobie wyobraziła. Było lepsze".
Takie opowieści zachwycają swoim urokiem jedynie w świątecznym okresie. Można oczywiście mówić, że pokazują banał i sztampę, ale my kochamy przecież to, co znamy, czyli historie o magii Świąt Bożego Narodzenia i o małych cudach, jakie czasami dzieją się w naszym życiu. "Miłość na Gwiazdkę" w żadnym innym czasie nie będzie tak dobrze smakować, jak teraz, tuż przed świętami.
Colleen Wright wychowała się w amerykańskich, zaśnieżonych miasteczkach w Michigan, w których uwielbiała czytać książki przy kominku. Autorka obecnie mieszka i pracuje na Brooklynie.
Jeanne i Tom prowadzą wymarzony pensjonat w Nowej Anglii, który niestety będą zmuszeni zamknąć po nowym roku. W ostatnie święta niespodziewana śnieżyca odcina od świata zgromadzonych w tym miejscu gości, co wywołuje w konsekwencji szereg niespodziewanych wydarzeń.
Pensjonat "Evergreen Inn" dołącza do mapy moich ulubionych literackich miejsc, jakie chciałabym kiedyś odwiedzić. To, jaki cudowny i sielski klimat zafundowali swoim gościom Jeanne i Tom jest wręcz nie do opisania. Podczas lektury tej książki nie sposób nie poczuć aromatycznego zapachu potraw i różnorodnych smakołyków, jakie unoszą się po całym pensjonacie. Oddałabym wiele, by spróbować smakowitego brownie z kosza Jeanne, czy też jej cynamonowych rogalików. Autorka w magiczny wręcz sposób poprzez przepiękne opisy wystroju, potraw i świątecznych dekoracji, przeniosła mnie na kilka godzin do tego miejsca. To było niezapomniane przeżycie.
Colleen Wright sprowadza do pensjonatu w Nowej Anglii bohaterów z problemami. Mamy więc w powieści kilka wątków, które się rozwijają i równocześnie przeplatają ze sobą. Molly, pisarka książek dla dzieci szuka w Evergreen In weny, którą zgubiła. Hannah, niedoszła panna młoda, spotyka niespodziewanie przyjaciela sprzed lat. Marcus wraz z dwiema córeczkami, chroniąc się w pensjonacie przed śnieżycą, nie spodziewa się znaleźć dla siebie miłości. Problem mają także właściciele ośrodka, którzy muszą pogrzebać swoje marzenie. Wszystkie te historie, ukazane zostały obok siebie, ale łączy je miejsce, w którym znaleźli się ich bohaterowie. Najbardziej urzekła mnie historia Molly i Marcusa, którego finał pomimo swojej przewidywalności, doskonale wpisał się w cały świąteczny klimat tej powieści.
"Miłość na Gwiazdkę" nie jest książką po której spodziewać się można odkrywczych myśli i nieszablonowej fabuły. To bowiem historie kilku ludzi, którzy na życiowym zakręcie potrafili odnaleźć nadzieję oraz docenić magiczną aurę świąt. Myślę, że ta powieść jest także idealnym materiałem na świąteczny, kinowy hit. Zachęcam was gorąco do odwiedzenia klimatycznego pensjonatu "Evergreen Inn", gdyż tam wszystko może się zdarzyć. A jak wiadomo cuda dzieją się właśnie w Święta Bożego Narodzenia.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Przeczytane:2018-12-26, Ocena: 5, Przeczytałam,
„Miłość na Gwiazdkę” dostałam… na Gwiazdkę (oryginalnie, co?), bo sama raczej bym nie kupiła książki, która ewidentnie ma być romansem. No i co? Dużo bym straciła, bo to jedna z najfajniejszych książek o tematyce bożonarodzeniowej, jaką czytałam (a możecie mi wierzyć, że czytałam ich bardzo, bardzo dużo). Przede wszystkim: tytuł jest trochę mylący, bo to nie jest przesłodzony romans o tym, jak miło jest się całować pod jemiołą albo kochać przy kominku z najdroższą osobą (chociaż o tym oczywiście też). Oprócz tego, że jedni się odkochują, drudzy zakochują – tutaj sporo się dzieje. Chyba dlatego, że mamy dużą grupę bohaterów: różnych, w różnym wieku, z różnymi marzeniami i problemami. Jest panna młoda, którą narzeczony wystawił do wiatru, jest tajemniczy, narzekający Anglik, jest czarujący tatuś z dwiema czarującymi córeczkami, jest przemiła pisarka, są właściciele pensjonatu, w którym ci wszyscy ludzie (w sposób bardziej lub mniej planowany – niektórym śnieżyca nie pozostawiła wyboru) się spotykają i pozostają przez kilka dni i nocy. No i jest przecudowny świąteczny nastrój w najbardziej magicznym miejscu, jakie tylko możecie sobie wyobrazić.
Już chyba sam wstęp mojej recenzjo odkrywa wszystkie karty: „Miłość na Gwiazdkę” bardzo mi się podobała i umiliła mi świąteczny dzień. Co mnie urzekło? Przede wszystkim – miejsce akcji: czarujący stary pensjonat z duszą, który właściciele urządzają i dekorują z dbałością o każdy szczegół. Są zatem kominki, jest jemioła, są przystrojone jałowcem poręcze, ręcznie malowane bombki, naturalne świece, sosnowe gałęzie, a nawet prawdziwe sanie. Jest też doskonałe jedzenie, od którego opisów aż ślinka cieknie (jeśli jest ktoś, komu nie zachce się gofrów podczas lektury – to chyba należy mu się medal!). No i to, czego w ostatnich latach w okresie bożonarodzeniowym najbardziej brakuje: śnieg. Dużo śniegu! Nawet odrobinkę za dużo: bo drogi stają się nie przejezdne i grupa ludzi zostaje uwięziona w pensjonacie. No, ale w takim „więzieniu” to można tkwić choćby i całe życie…
Najbardziej spodobała mi się para bohaterów – właścicieli tego pięknego pensjonatu. Oboje są przekonani, że nie dadzą rady dłużej prowadzić swojego biznesu – odkąd wyrósł w pobliżu luksusowy hotel, stracili większość gości. Są zrozpaczeni, bo kochają to miejsce z całego serca, ale mimo smutku robią wszystko, żeby ta – jak wszystko na to wskazuje – ostatnia Wigilia w pensjonacie – była dla wszystkich wyjątkowa i warta wspominania.
Teraz trochę o minusach – czyli o tym, że wszystko jest bardzo przewidywalne. Ale w sumie w książkach tego typu nie chodzi o to, żeby jakoś szczególnie zaskoczyć czytelnika – autorzy i autorki chcą nas raczej olśnić i oczarować klimatem, wciągnąć w świąteczny nastrój, rozbudzić w nas ducha świąt Bożego Narodzenia – i te zamierzenia udały się w dwustu procentach.
Komu spodoba się ta książka? Miłośniczkom nastrojowych opowieści, a także romansów – bo miłość gra tu bardzo ważną rolę. Myślę, że osoby lubiące powieści obyczajowe też nie będą zawiedzione. A na pewno powinni po nią sięgnąć wszyscy, którzy lubią świąteczne historie!
Podsumowując: nastrojowa, przyjemna, ciekawa książka, z którą na pewno miło spędzicie czas i nie będziecie się nudzić, a przy tym – obudzi się w Was pragnienie przeżycia pięknych, rodzinnych świąt w zasypanym śniegiem pensjonacie.