Wyższe sfery i ich niskie uczynki. Nowa książka Alicji Skirgajłło!
Snob i lekkoduch. Tak James Truman mówi sam o sobie. I wiecie co? Ma rację. Milioner, arystokrata, dziecko szczęścia, któremu życie podsuwa wszystko pod nos, przewiązane wstążeczką i podane na złotej tacy. Pieniądze, dziewczyny, interesy, hazard... James nie wie, co to porażka ani odmowa. W miłości też nie... Stop. Miłości nie ma. Tak w każdym razie uważa nasz bohater i powtarza to sobie nawet w dniu własnych zaręczyn. Zaręczyn, jak to bywa w arystokratycznych kręgach, zaaranżowanych przez rodziny państwa młodych w celu pomnożenia fortun. James nie ma nic przeciwko temu ... w miłość przecież nie wierzy, a po ślubie wcale nie zamierza przestać czerpać pełnymi garściami z uroków życia.
Czy to możliwe, by ktoś do tego stopnia namieszał w perfekcyjnie poukładanym życiu Jamesa Trumana, że młody milioner dostrzeże coś więcej niż tylko czubek własnego arystokratycznego nosa? I żeby tym kimś nie była dama dorównująca Trumanowi majątkiem i pozycją, a zwykła pokojówka, jedna z tych, których się prawie nie zauważa, a jeśli nawet, to i tak traktuje się jak zabawkę?
Tego dowiemy się z najnowszej, pełnej humoru i nieoczekiwanych zwrotów akcji powieści Alicji Skirgajłło.
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2022-04-12
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 424
Tytuł oryginału: Miłość arystokraty
Język oryginału: Polski
Z książkami Alicji Skirgajłło można powiedzieć, że jestem na bieżąco i nie było jeszcze pozycji, która by mnie rozczarowała. Czy tym razem było tak samo?
Przyznam szczerze, że jak zawsze, kiedy mam się zabrać za książkę autorki, przeraża mnie jej mała czcionka i niewielkie marginesy. Przez to mam wrażenie, że tekstu na stronie jest ogromna ilość i niestety, ale to mnie zniechęca. Jednak dzięki odpowiedniej interlinii jakoś przełknęłam te niedogodności i jak wciągnęłam się w lekturę, to już tak bardzo nie przeszkadzało.
„Miłość arystokraty” to historia miłości wielkiego snoba i lekkoducha z wyższych sfer – Jamesa Trumana i niezamożnej pomocy domowej, która zjawia się w jego domu, aby dzięki zarobionym pieniądzom wspomóc finansowo chorującą matkę. Nie będę za bardzo opisywać fabuły, żeby za dużo nie zdradzać. Dodam tylko, że znajomość Jamesa i Clary rozpoczęła się nie najlepiej, a zapatrzony w siebie arystokrata długo nie zauważał, jaki skarb ma tuż obok.
W czasie lektury cały czas w głowie miałam Mili i Iva – głównych bohaterów telenoweli „Zbuntowany anioł”, których historia była dość podobna do historii naszych bohaterów. W lekturę wciągnęłam się dość szybko, z chęcią towarzyszyłam przemianie Clary i Jamesa. Autorkę dość mocno poniosła wyobraźnia i niektóre wątki w książce były wręcz niemożliwe, albo bardzo się gryzły, ale mnie osobiście w czytaniu absolutnie nie przeszkadzały.
Nie napiszę, że była to najlepsza książka autorki, ale muszę przyznać, że w moim odbiorze cały czas utrzymuje wysoki poziom. Nie zabrakło również wielu humorystycznych scen a także wielu scen erotycznych, chociaż powtarzalnych i według mnie zbyt szczegółowo opisanych, momentami zbyt długich, które zwyczajnie miałam ochotę przekartkować.
Mimo że jest to erotyk to dojrzałam w nim przesłanie. Autorka swoją powieścią próbowała pokazać nam, jak ważne jest, aby nie oceniać ludzi tylko po wyglądzie czy statusie społecznym, gdyż piękne osoby mogą być okrutne i bezwzględne, a te niedostrzegane, skromne i mniej urodziwe mogą okazać się osobami delikatnymi, dobrymi i wspaniałomyślnymi. I to chyba jest najważniejsze.
Absolutnie nie żałuję ani jednej chwili z tą książką dlatego zachęcam do lektury i wyrobienia sobie własnej opinii na jej temat. Wiadomo, że znajdzie ona zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników, jednak dla mnie była to kolejna bardzo dobra książka tej autorki.
James Truman jest milionerem. Jednym z tych zadufanych w sobie gości, którzy biorą wszystko co chcą a kobiety przewijają się przez łóżko. Lekkoduch i bawidamek. Dla umocnienia stabilności firmy musi zawrzeć związek małżeński z Jessicą, choć nie ma na to najmniejszej ochoty. Co nie znaczy, że po ślubie ma zmienić swoje zwyczaje, bo nie ma zamiaru z nich rezygnować.
Pewnego dnia w rezydencji Trumanów zjawia się Klara, nowa pokojówka. Młodziutka, prostolinijna i skromna dziewczyna pragnie pomóc schorowanej mamie i małemu bratu. Nie przypuszcza tylko, że stanie się głównym celem Jamesa i jego kuzyna Aarona. Uszczypliwości i złośliwości zdaje się nie mieć końca, zwłaszcza że matka Jamesa i Jessica nie przebierają w słowach.
Czy młoda kobieta otworzy oczy Jamesowi? Czy mężczyzna dostrzeże skarb, jako sprezentował mu los? Czy mężczyzna uwierzy w miłość? Czy Klara odmieni życie swoich pracodawców? A może pobyt w tym miejscu stanie się nie do zniesienia i zmieni się w piekło na ziemi?
Uwielbiam twórczość Ali. Po każdą kolejną premierę autorki sięgam w ciemno. Nie czytam opisów tylko od razu zapisuje na liści do przeczytania. Wiem, że się nie zawiodę. To mój pewniak jeśli chodzi i satysfakcję z czytanych powieści.
Tym razem nie mogło być inaczej. Od początku z lektury bije humor. Dowcip i radość. Chwilami ze śmiechu bolał mnie brzuch. Naszpikowana niewybrednym humorem lektura od pierwszej strony mnie porwała. Szczególnie, gdy samce walczyli między sobą. Te swoiste pokazy siły i dominacji były przezabawne. Ale tak tylko na chwilę.
Autorka dostarczyła tu także może smutku i łez. Pokazała niesprawiedliwość osadów. To, jak uszczypliwość i wredne komentarze trafiają do Bogu Ducha winnej osoby. Ranią dogłębnie dodatkowalo odbierając i tak już idącą na oparach pewność siebie. Okrutne, bezlitosne i bezduszne. Za takie zachowanie miałam ochotę wkroczyć do książki i pokazać tym wszystkim snobom. Aż mi się serce krajało.
I tak właśnie było przez całą powieść. Zamiennie, zaskakująco, przewrotnie. Zwroty akcji co rusz wzbudzały moją konsternację i nie wiedziałam czego tak naprawdę mogę się spodziewać na kolejnej stronie.
Ogromnie spodobała mi się postać Klary. Taka kobieta wręcz zaraża optymizmem. Skromna, prostolinijna, z sercem na dłoni. Wspaniałe skonstruowana postać kobieca. Może troszkę zbyt naiwna ale tego można było się spodziewać biorąc pod uwagę jej życie. I to się wybacza.
James i Aaron najpierw mi napsuli krwi. Tak mi podnosili ciśnienie, że głowa mała. Zmienni niczym wiatr. Raz wredni a raz do rany przyłóż. Co ja z nimi miałam dobrego.
Bardzo smakowitym kąskiem okazały się wszystkie te podchody miłosne. To stroszenie piórek i pokazy. Było widać pożądanie i żar. Było chwilami bardzo gorąco. Zmysłowo, pięknie - przede wszystkim tak jak być powinno.
Ala zostawiła na koniec uchyloną furtkę. Po takim zakończeniu kontynuacja proszona na deski. Publika czeka. Ja ogromnie. Już w mej głowie kłębią się pytania i tworzy się kilkanaście wizji ciągu dalszego historii. Jestem ciekawa czy autorka pociągnie historię dalej i jaka będzie. Mam nadzieję, że moje marzenie się spełni.
Najnowsza powieść autorki zdecydowanie mnie oczarowała. Dostarczyła wielu emocji. Bawiła i smuciła zarazem. Zaskakiwała i nie dała chwili czasu na złapanie oddechu. Dynamiczna akcja wciąga niczym ruchome piaski i chce się więcej. Pragnie się jak najszybciej doczytać do końca a jednocześnie spowolnić czytanie aby jak najdłużej pozostać z bohaterami. Ja kolejny raz jestem na tak. Ode mnie kolejną wysoka nota. Takie książki z przyjemnością zdobią półki w mojej biblioteczce.
Polecam.
Współpraca: Wydawnictwo EditioRed
Twórczość autorki znam i bardzo lubię. „Miłość arystokraty” to powieść po której kompletnie nie spodziewałam się tego co otrzymałam!
James Truman mówi o sobie, że jest snobem i lekkoduchem. I wiecie co? Ma rację! Wielki pan arystokrata nie wie co to porażka, czy odmowa. Nie wierzy w miłość, bo przecież w jego świecie takie sprawy są zaaranżowane. Jednak mężczyźnie kompletnie to nie przeszkadza. W końcu ślub to nie koniec świata i z życia dalej można czerpać garściami. Czyż nie? A może jednak, ktoś tak namiesza w życiu miliardera, że wywróci się ono do góry nogami?
Powieść łączy w sobie niesamowitą ilość zwrotów akcji, które przepełnione są dawką humoru, wzruszeń i… miłosnych uniesień. Autorka zawsze mnie zaskakuje i tym razem stworzyła w moim odczuciu iście baśniowy świat, który mógłby momentami uchodzić za XIX wiek.
Tak naprawdę od samego początku można się nieźle uśmiać, ale i dostrzec w fabule wiele wartościowych rzeczy. Jest to książka o miłości, przyjaźni, rodzinie, trudnych wyborach i tak naprawdę człowieczeństwie. Wśród całego humoru możemy dostrzec jak łatwo je utracić i zatracić się z bogactwach, luksusach… Przekonujemy się jaka cienka granica jest pomiędzy miłością, a nienawiścią. Jeżeli oczekujecie, że będzie tutaj wiele scen dla pełnoletnich bohaterów to nie tym razem! Autorka postawiła na minimalizm erotyczny, ale te które znajdziecie na pewno was rozgrzeją do czerwoności. Bardziej czuć tutaj nacisk na emocje bohaterów i ich jak najlepsze przedstawienie co bardzo mi się spodobało, tym bardziej, że pochodzą oni z zupełnie innych światów i są swoimi przeciwieństwami. Ona - dosłownie chodzące nieszczęście. Okularnica z aparatem na zębach chodząca w długich spódnicach i rozciągniętych swetrach. Taki prawdziwy Kopciuszek przed przemianą. Natomiast on to co innego - rozpieszczony i zarozumiały jedynak. W dodatku wiedzący jakie wrażenie potrafi robić na kobietach. Do tej dwójki trzeba jeszcze dodać paskudną matę naszego bohatera, a także jego ojca, który znacznie wyróżnia się na tle rodzinki. A no i zapomniałabym o kuzynie chłopaka, który tutaj troszeczkę namieszał.
„Miłość arystokraty” to książka, którą przeczytałam z zapartym tchem i jeszcze było mi mało. Nie mogę się doczekać na kolejne książki spod pióra autorki. Zdecydowanie polecam! Czytajcie, bo z całą pewnością nie będzie to stracony czas.
Najnowsze dzieło Alicji Skirgajłło ,,Miłość arystokraty" odbieram jako połączenie ,,Brzydkiego kaczątka" z ,,Kopciuszkiem". Jesteście ciekawi jak to wyszło? Zapraszam do przeczytania.
Poznacie zupełnie nowe i lekkie oblicze naszej ulubionej autorki. Alicja dzięki swojej książce dostarczyła mi dużą dawkę dobrego humoru. Nie zabrakło także łez wzruszenia i nienawiści. Znajdziecie tutaj również dobrych i złych bohaterów. Niektórzy z nich przejdą niezapomniane przemiany.
Główna bohaterka - Clara - wygląda jak chodzące nieszczęście. Nosi okulary zakrywające pół twarzy, na zębach ma aparat, którego już dawno powinna się pozbyć. Do tego zakrywa swoje nieposkromione, blond włosy. Jej włosy również proszą się o pomoc. Jednak dla naszej bohaterki wygląd się nie liczy. Musi pomóc swojej schorowanej mamie w utrzymaniu domu i młodszego rodzeństwa. Musi iść do pracy. Nie ma wyjścia. Nasza Clara ma pecha. Co chwilę się potyka. Czy z takim zachowaniem znajdzie pracę? Czy będzie idealną służącą? Czas pokaże.
Drugim głównym bohaterem jest pochodzący z arystokratycznego rodu trzydziestodwuletni James Truman. Jest bardzo zarozumiały. Jest rozpieszczonym jedynakiem. Wszystko ma podstawiane pod nos. Co tylko chce - to dostaje. Ludzi niższej klasy traktuje jak śmieci. Gardzi nimi. Ma równie pustą narzeczoną, która gra na jego nerwach. Dlaczego z nią jest? Jego rodzina to banda snobów. Matka to chodzące nieszczęście. Ubóstwia narzeczoną syna. Gardzi swoją służbą. Wchodzi w tyłki nowobogackim. Paradoks sama pochodzi z niższej sfery. Jedyną pozytywną osobą z całej tej rodzinki jest ojciec. Musicie jego poznać. Zastanawiałam się, dlaczego jest z taką zołzą. Czy poznałam odpowiedź? Pytanie pozostaje sekretem.
Nasz główny bohater ma kuzyna Arona, który od pierwszej chwili zakochał się w naszej Clarze. Zrobi wszystko, żeby ją zdobyć. Czy osiągnie cel?
O jej serce zabiegać będzie jeszcze jedna postać. Ale o tym cii.
Nasz James nienawidzi Clary. Nie może na nią patrzeć. Przyprawia go o mdłości. Tak samo jak jego matka gardzi nią i pomiata. Traktuje ją jak najgorszego śmiecia. Czy z czasem to się zmieni?
Bardzo polubiłam naszą bohaterkę. Mimo młodego wieku i wielu nieprzyjemności całkiem dobrze sobie radzi. Razem z nią się śmiałam i płakałam. Przeżywałam każdą jej rozterkę. Kiedy pojawiła się na dworku, w którym pracuje jej ciocia na celownik wzięła ją pewna rudowłosa wredna małpa - służąca, która przestraszyła się konkurencji. Czy faktycznie będzie dla niej zagrożeniem?
Nasza bohaterka jest szarą myszką, która używa rozum i nie myśli o romansach w pracy - w przeciwieństwie do rudowłosej siroty.
Zobaczycie fenomenalną przemianę z brzydkiego kaczątka w przepięknego łabędzia. Czy tym razem ktoś ją dostrzeże? Doskonale pasuje tutaj przysłowie ,,Kto się czubi ten się lubi".
Oczywiście nie brakuje tutaj znakomitych zwrotów akcji, które rozkładają na łopatki.
Czy historia skończy się pozytywnie, czy raczej tym razem negatywnie?
Najbardziej nienawidziłam matki głównego bohatera. Ona nie liczyła się z nikim. Najważniejsza była jej rządza pieniądza. Takiego parcia na kasę jeszcze nie widziałam. Za wszelką cenę chce połączyć węzłem małżeńskim syna z jej faworytą. Czy James pójdzie ślepo za głosem matki, czy w końcu przejrzy na oczy?
Jeżeli spodziewacie się niezliczonej ilości scen przeznaczonych dla dorosłych czytelników to się zawiedziecie. Tym razem autorka postawiła na minimalizm. Wielkie brawa za to. Oczywiście znajdziecie tutaj kilka bardzo dobrych i gorących scen osiemnaście plus.
Moim zdaniem autorce w najnowszym jej dziele chodziło głównie o przedstawienie emocji, które buzują między głównymi bohaterami oraz ich wewnętrzne i zewnętrzne przemiany. Podoba mi się to. Szara myszka i buntownicze połączenie osła z pumą.
Jeżeli chcecie poznać najnowsze oblicze Alicji Skirgajłło to koniecznie przeczytajcie ,,Miłość arystokraty".
Powieść Alicji czytałam jednym tchem. Czasami miałam wrażenie, że czas akcji to jakiś XIX wiek, jednak telefony komórkowe sprowadziły mnie szybko na ziemię. Akcja tej książki rozgrywa się w czasach współczesnych. Miejsce akcji to głównie wielki zabytkowy dworek. Bohaterowie idealni. Część z nich to łasi na kasę snobi. Inne postacie pracują jak mrówki, żeby związać koniec z końcem. Podobają mi się przemiany zarówno wewnętrzne jak i wewnętrzne głównych bohaterów. Akcja goni akcję - przez co nie miałam szans na nudę. Niezapomniana historia. Podobało mi się również to, że za każdą kartką nie czekały sceny seksu. Dziękuję za to Alicjo. Przepiękna opowieść o tym co tak naprawdę liczy się w życiu.
Czy waszym zdaniem pieniądze i wyższe sfery są w życiu najważniejsze? Czy lepsze od tego jest prawdziwe uczucie i miłość w zdrowiu i chorobie?
Z czystym sercem polecam najnowsze dzieło Alicji Skirgajłło ,,Miłość arystokraty". Koniecznie przeczytajcie. Nowa Alicja nadchodzi wielkimi krokami.
Jeśli ktoś z Was ma ochotę na współczesną wersję bajki Kopciuszek, to koniecznie musi przeczytać tą książkę! Dlaczego? Otóż bohaterowie tej książki idealnie odzwierciedlają tamte postaci, z tym że nie ma tutaj księcia a jest Arystokrata James, który jednak różni się od swojej rodziny a w szczególności od matki, która łasa jest tylko na pieniądze i luksusy, a nic więcej jej nie obchodzi. James pod wpływem długich przekonań matki oświadcza się pewnej kobiecie, której nie kocha, ba on nawet jej nie lubi! Liczy się tylko to , że połączą swoje interesy.. Czy mężczyzna tak bardzo zbuntowany i niezależny da się usidlić? Czy w końcu przejrzy na oczy?
Wszystko zmienia się gdy w ich domu pojawia się nowa pokojówka z polecenia innej służącej. Wszyscy mają z niej niezły ubaw, a według kobiet zamieszkujących dom Jemsa, straszy ona ludzi, bo wiecie ubiera się bardzo nie modnie, ma aparat na zębach i chustkę na głowie.
Jednak ta z pozoru cicha dziewczyna ma w sobie wielki ogień i od tej pory nic w ich domu nie będzie takie samo!
To historia pełna humoru, komedii, czasami wręcz groteski bo nowa pokojówka jest tak zagubiona i zawstydzona, że bardzo często wylewa coś na swojego szefa.. który wręcz jej nienawidzi.. Dlaczego więc jej nie zwolni? Czyżby miał dobre serce i litował się nad sytuacją dziewczyny? A może po prostu jej nie da się tak szybko zwolnić?
Jestem zauroczona tą historią, znalazłam w niej wszystko czego szukałam, bardzo serdecznie Wam polecam, bo Autorka ma chyba nieskończone pokłady wyobraźni! Zakończenie tej książki, mnie totalnie wzruszyło.. aż chciałabym przeczytać więcej!
Nowa powieść bestsellerowej autorki romansów mafijnych! Poznaj w historię, w której świat nielegalnych walk i dużych pieniędzy łączy się z niebezpiecznymi...
Jest królową życia. Ale nawet w jej świecie czasem trzeba o nie walczyć...Oto Lena - pewna siebie, beztroska, piękna. Roześmiana, ciesząca się swoją młodością...
Przeczytane:2022-06-23, Ocena: 1, Przeczytałem, Mam,
Już na wstępie zaznaczę, że ta książka nie jest absolutnie warta waszego czasu. Jedna gwiazdka, którą dałam tej książce jest wyłącznie ze względu na to, że na prawdę szybko mi się ją czytało oraz zamysł był dobry, ale wykonanie złe.
Od pierwszych rozdziałów książka była obrzydliwa i krzywdząca. Miałam wrażenie, że autorka normalizowała tu takie rzeczy jak: poniżanie, brak szacunku do kobiet, uprzedmiotowienie ich oraz zdrada. Dodatkowo było tu mnóstwo podtekstów seksualnych i wyzwisk łączonych z przekleństwami.
Główny bohater - James jest wręcz tragiczny, strasznie egoistyczny i po prostu nie sposób go polubić. Tak samo główna bohaterka plus zmieniała co sekundę zdanie. Jedynymi pozytywnymi postaciami, które szczerze polubiłam to tata Jamesa i jego szofer.
Książka również ukazuje przekonanie, że dopiero, gdy jest się pięknym jest się wartym uwagi. Uważam, że takie rzeczy są okropnie szkodliwe i nie powinny się tu znaleźć.