Mamy jeszcze czas

Ocena: 4.67 (3 głosów)

Ella i John, małżeństwo osiemdziesięciolatków, wyruszają w ostatnią sentymentalną podróż. Jadą wysłużonym kamperem słynną Drogą 66 wiodącą z Detroit do Los Angeles. Ella ma raka w końcowym stadium, John cierpi na alzheimera, mimo to podróżują przez Stany wbrew opinii lekarzy i protestom własnych dzieci. Pokonywali tę trasę wielokrotnie, w podróży poślubnej, z małymi dziećmi, z nieżyjącymi już przyjaciółmi. Oboje chcą udowodnić, że pragnienie wolności i przygody jest w nich nadal żywe, niezależnie od wieku i fizycznych ograniczeń.

Amerykańska powieść drogi, przejmująca i czasem zabawna, o wspólnej podróży do kresu życia.

Informacje dodatkowe o Mamy jeszcze czas:

Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2018-02-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788327628350
Liczba stron: 255

więcej

Kup książkę Mamy jeszcze czas

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Mamy jeszcze czas - opinie o książce

Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2018-06-22, Ocena: 4, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Mam, czytam regularnie,

Ella i John, małżeństwo osiemdziesięciolatków, wyruszają w ostatnią sentymentalną podróż. Jadą wysłużonym kamperem słynną Drogą 66 wiodącą z Detroit do Los Angeles. Ella ma raka w końcowym stadium, John cierpi na alzheimera, mimo to podróżują przez Stany wbrew opinii lekarzy i protestom własnych dzieci. Pokonywali tę trasę wielokrotnie, w podróży poślubnej, z małymi dziećmi, z nieżyjącymi już przyjaciółmi. Oboje chcą udowodnić, że pragnienie wolności i przygody jest w nich nadal żywe, niezależnie od wieku i fizycznych ograniczeń.
Moja mama mawiała, że jedna z rzeczy, które nie udały się Panu Bogu jest starość. Zawsze się z nią zgadzałam, bo faktycznie starość jest trudna, naznaczona chorobami, bólami i czym tam jeszcze. Zgadzałam się, ale po lekturze powieściMamy jeszcze czas chyba muszę zweryfikować swoje poglądy. Mamy już niestety nie przekonam… Jestem jednak pewna, że gdyby mogła przeczytać tę książkę również byłaby skłonna zmienić zdanie.


Ella i John są ze sobą od bardzo dawna. Sami mają na karku po osiem krzyżyków. Nie dziwi więc, że na wiadomość o chęci odbycia podróży nikt nie pała radością. Dzieci nie chcą o tym słyszeć. Lekarz wyraża także swoje stanowcze nie. Nie istnieje jednak żadne racjonalne wytłumaczenie dla osiemdziesięciolatków. Wbrew wszystkiemu i chyba wbrew rozsądkowi udają się w bardzo długą podróż, którą niejednokrotnie już odbywali. Ale wtedy byli młodsi i zdrowsi. Teraz Ella choruje na raka, a John ma Alzheimera.
Możecie zapytać: Czy to dobry pomysł? Żeby dwoje starych pryków dotkniętych przez los – ona ma więcej dolegliwości zdrowotnych, niż spotyka się w krajach trzeciego świata, a on taką demencję, że nie wie, jaki jest dzień tygodnia – wyruszało w podróż przez cały kraj?
Głupie pytanie. Pewnie, że to nie jest dobry pomysł.
Mimo że akcja w książce nie goni na złamanie karku, to nie mogłam się od niej oderwać. Byłam niezmiernie ciekawa, jak ta wyjątkowa podróż się skończy. Przy okazji odbyłam jazdę wraz z bohaterami tej powieści znaną chyba wszystkim Drogą 66, nazywana Drogą-matką.


Narratorką opowieści jest Ella i dobrze, bo John chyba nie dałby rady, a historia widziana przez niego mocno odbiegałaby od tego, co faktycznie się zdarzyło. Ella opisuje ich drogę interesująco, wkomponowując w to co teraz, to co wydarzyło się kiedyś, gdy podróżowali z przyjaciółmi, którzy już nie żyją i swoimi dziećmi. Obecnie umilają sobie czas na postojach oglądając slajdy z poprzednich eskapad. Poznają przy okazji ciekawych i miłych ludzi, którzy tak jak oni są w drodze. Spotykają też inne osoby, typowe kanalie żerujące na bezbronnych turystach. Czy dwójka staruszków może się obronić przed takimi typami? O tym i o wielu innych sytuacjach musicie jednak przeczytać, gdyż nie zamierzam zdradzać żadnych sekretów.


Na zachętę dodam, że powieść Michaela Zadooriana została sfilmowana w 2017 roku. Reżyserii tego obrazu podjął się Paolo Virzì a w rolach głównych wystąpili Helen Mirren i Donald Sutherland. Nie jestem zdziwiona, że powstał film (The Leisure Seeker) na podstawie tej książki i z wielką chęcią kiedyś go obejrzę.


Mamy jeszcze czas to książka, która umili wam czas - mnie umiliła. Jest to powieść o prawdziwym życiu, o miłości mimo przeszkód i o przyjaźni. Powieść drogi, napisana cudownym prostym językiem i pokazująca, że nie tylko na młodych ludzi czeka przygoda.


Amerykańska powieść drogi, przejmująca i czasem zabawna, o wspólnej podróży do kresu życia.


Wybierzcie się wraz z Ellą i Johnem w ich… podróż. Gorąco polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Cantata
Cantata
Przeczytane:2019-03-10,

Jeśli nie przeczytałeś w życiu żadnej książki to proszę czytelniku, zrób mi tę przyjemność i sięgnij po "Mamy jeszcze czas" Michaela Zadooriana. Nie idź na łatwiznę, nie oglądaj filmu. Siądź wygodnie z kubkiem kawy w ręku. Po sześciu godzinach gwarantuję, że przemienisz się w innego człowieka. Spojrzysz na swoje życie pod innym kątem, stanie się ono pełniejsze a Ty pełen obietnic ruszysz swoją nową drogą, nową autostradą, w którą zmieniła się Matka Dróg - Route 66. Choć kilka dni minęło odkąd przeczytałam tę niesamowitą powieść, nie daje ona o sobie zapomnieć. W końcu zauważyłam jak piękne jest życie i nie potrzeba tutaj wyjątkowych zdarzeń by docenić jego sens. To właśnie codzienność nas określa i pcha do przodu, i tylko od nas należy dokąd dotrzemy. 


Ella i John postanawiają wybrać się na ostatnie wakacje swojego życia. Ich celem jest Disneyland, kraina marzeń i młodości, gdzie zamierzają dotrzeć wiekowym kamperem. Jednak zarówno ich dzieci jak i lekarze stanowczo odradzają 80-latkom podróż. Powodem jest choroba Elle i postępujący Alzheimer Johna. Jednak małżeństwo nic sobie nie robi z tych zakazów. Pewnego poranka wymykają się z domu, by wyruszyć w trasę przez Stany Zjednoczone. Jak za dawnych lat wracają na Route 66.


Niepewno wielu z was ma w rodzinie osobę cierpiącą na chorobę Alzheimera. Tym, którzy nigdy nie
mieli z nią styczności, pragnę powiedzieć, że jest to jedna z najgorszych, smutnych i upokarzających chorób nękających nasze społeczeństwo.Człowiek stopniowo zaczyna tracić świadomość i pamięć, zaczyna się od zapominania o błahych sprawach a kończy na zaniku odruchów bezwarunkowych, człowiek zapomina o oddechu i odchodzi. Jednak proces ten nie trwa tygodni czy miesięcy. Potrafi ciągnąć się latami. Taka osoba jest ciężarem dla całej rodziny. Muszę przyznać, że nasza główna bohaterka, opiekująca się chorym na Alzheimera mężem, zasłużyła na mój dozgonny szacunek.  A jej postać była dopracowana w najdrobniejszych detalach. Ci nieliczni czytelnicy, którzy skrytykowali książkę, widzieli w Elle nieodpowiedzialną zołzę, która nie dość, że psychicznie maltretowała męża, posługując się wulgarnym i napastliwym językiem prowokowała go do złości, to jeszcze decydując o wyjeździe na wakacje zrobiła krzywdę swoim bliskim, którzy codziennie umierali z niepokoju. Moim zdaniem właśnie te zachowania naszej głównej bohaterki sprawiły, że jest jedną z bardziej realnych postaci literackich jakie spotkałam na swojej drodze. Wyobraźcie sobie, że od ponad 60 lat mieszkacie z ukochaną osobą. Znacie jej wszystkie wady i zalety, słabe punkty i nagromadzone przez lata przyzwyczajenia. Co się dzieje jeśli na waszych oczach wasz ukochany przechodzi metamorfozę? Z kogoś, kogo znacie jak własną kieszeń, staje się obcy. A co najważniejsze wy stajecie się obcymi dla niego. Czy taki stan rzeczy nie wzbudził by w was frustracji?Czy by nie sprawił, że na wasze usta cisnęły by się mocne słowa? Moim zdaniem jest to jak najbardziej naturalne. A fakt wyjazdu na wakacje?Tu odpowiedzcie sobie na pytanie : czy warto się martwić o przyszłość, której właściwie nie ma? Ella jest w terminalnej fazie raka i odmówiła dalszego leczenia. Ile jej zostało? Dni? Tygodnie? Może miesiące? A John? Stan mężczyzny się pogarsza. Choroba zatruła już umysł, teraz bierze się za ciało. Czy John nadal pozostał sobą? Czy te coraz rzadsze okresy odzyskiwania świadomości można nazwać życiem?


Piękno tej powieści kryje się również w stylu jakim została napisana. Nie da się ukryć, że jest to powieść drogi, jednak odbywa się ona w dwóch płaszczyznach. Jedną z nich jest podróż zniszczoną, częściowo zamurowaną, drogą 66, starym kamperem, którą odbywają nasi bohaterowie. Druga płaszczyzna to podróż w przeszłość, we wspomnienia i sentymenty. Odkrywając jak po latach zmieniła się Matka Dróg Ella odkrywa jak choroba jej i męża miała wpływ na jej życie. Kobieta uświadamia sobie, że choć nie doświadczyła  niczego wyjątkowo dobrego, ani wyjątkowo złego to jej życie było dobre a ona sama spełniona. Wychowała dzieci, doczekała się wnuków, a co najważniejsze, znalazła miłość swojego życia, mężczyznę który nadal jest u jej boku. I choć to ona teraz go wspiera w codziennych czynnościach to nadal czuć pomiędzy nimi to młodzieńcze uczucie, które połączyło tę parę kilkadziesiąt lat temu.  W tym momencie spojrzałam na mojego męża i zapragnęłam być taka jak Ella, jednak czy znajdę w sobie wystarczająco dużo siły? Czy moje uczucie jest na tyle silne, że jeśli by do tego doszło, to potrafiłabym zmienić się w całodobową pielęgniarkę i patrzeć jak osoba, którą kocham odchodzi?Właśnie z takimi pytaniami pozostawiła mnie ta książka. Z pytaniami o miarę naszego człowieczeństwa. I wierzcie mi, odpowiedzi na nie mogą być zaskakujące. 


"Mamy jeszcze czas" to również wspaniały przewodnik po jednej na najbardziej ekscytujących dróg Ameryki Północnej. Sama miałam kiedyś marzenie by wynająć samochód i ruszyć trasą 66, odwiedzić miejsca, które znam z filmów i książek. Czy wiedzieliście, że pobocza Oklahomy zanieczyszczone są butelkami wypełnionymi moczem? Że w niektórych Stanach, na hot-doga mówi się Coney-Dog? Tak jak wyspa w Nowym Yorku? A może zainteresuje was, że Ameryka w swojej

megalomanii tworzy wielkie figury, gigantów czyhających na podróżnych. Wielkie reklamy, zachwalające lokalne knajpy czy inne atrakcje. Jednak Route 66 na przełomie dziesiątek lat się zmieniła. W większej części zastąpiona została wielopasmowymi autostradami, skupione przy niej miasteczka robią wszystko by nie zamienić się w miasta-widma.Na każdym kroku czekają na nas Route 66 Diner Bary, wszechobecne banery mające przypomnieć przejezdnym o świetnej przeszłości tych miejsc  Niestety z roku na rok, obraz ten wygląda coraz gorzej, a interior Stanów Zjednoczonych robi się wymarły niczym ciało po chemioterapii.


Jestem zachwycona i niezwykle wdzięczna, że dane mi było sięgnąć po tę książkę. To słodko-gorzka, napisana z naprawdę rewelacyjnym wyczuciem i jednocześnie sporą dawką humoru powieść, która choć w rzeczywistości opowiada o przemijaniu, to daje nadzieję na to, że nasz koniec nie musi być straszny. Najważniejsze jest to jak przeżyjemy nasze życie, jak wielu rzeczy będziemy żałować i jak bardzo spełnieni będziemy się czuli. Pamiętajcie : jeszcze macie czas na zmiany we własnym życiu, nigdy nie jest na nie za późno. I właśnie to jest najważniejszą lekcją jaką wyniosłam z tej lektury. Zdecydowanie jest to jedna z lepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Gorąco polecam.

Link do opinii

Ta lektura zmusza do myślenia, do analizy swojego życia. Sprawia, że zastanawiamy się nad swoją starością. Jest to historia schorowanego, osiemdziesięcioletniego małżeństwa, które wyrusza w swoją ostatnią podróż. Wbrew swoim dzieciom i lekarzom wsiadają w swój wysłużony kamper, którym przebyli już tyle dróg i udają się w kierunku wspomnień. Napotykają wiele trudności związanych również z ich wiekiem i chorobą, jednak wytrwale dążą do celu. Czy zakończenie mnie zaskoczyło? Raczej nie, chyba się tego spodziewałam. Myślę,że wielu z nas chciałoby w tej sytuacji móc samemu decydować osobie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - sniezynka
sniezynka
Przeczytane:2018-03-23, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2018,

Mamy jeszcze czas to sentymentalna podróż po Stanach słynną Drogą 66, w jaką zabiera nas para staruszków dotkniętych przez czas i życie. Z bagażem doświadczeń, głową pełną wspomnień, które w umyśle mężczyzny powoli przykrywa gęsta mgła Alzheimera. Jego żona sprawniejsza psychicznie, lecz powoli umierająca z powodu nieuleczalnej choroby, jest narratorem.

Motyw drogi to nie tylko podróżowanie po Ameryce. Para staruszków przedstawiona w powieści skutecznie podróżuje również przez swoje minione życie. Przeróżne miejsca przywołują odpowiednie wspomnienia, kobieta zastanawia się też tym, co razem przeżyli i jaka była wartość tych chwil.

Zupełnie inną sprawą jest czas, który przemija między kolejnymi wakacjami. Pędzi co tchu. Dni zlewają się w miesiące, lata, dziesięciolecia. (str. 43)

Z pewnością przy tej lekturze czytelnik może odpocząć. Bez pośpiechu, zupełnie jak ta para bohaterów, wędrująca swoim tempem i w poczuciu, że czas to najcenniejsza waluta, a jeśli zostało go tak niewiele, to naprawdę nie ma już nic do stracenia.

Książka daje możliwość spojrzenia na świat oczami starszych ludzi, którzy swoje już przeżyli. Nie marnują szansy, by mieć coś jeszcze dla siebie, korzystają z każdej chwili, nawet jeśli jest ulotna. W tle majaczą problemy zdrowotne i choć autor chce w delikatny sposób nakreślić obraz trudu życia u boku osoby z zanikającą pamięcią, to jest to zaledwie jeden z elementów całości. To nie na nim skupia się cała historia, ale bez niego byłaby to zupełnie inna opowieść, z innym przesłaniem.

Wyleciało mi z głowy, że już nie mogę pytać go o zdanie, bo jeśli akurat jest w opornym nastroju, to zacznie się kłócić, czy woda jest mokra. Musze pamiętać, co zalecali lekarze: nie zadawaj mu pytań, tylko wydawaj polecenia. (str. 43)

Najgorsze w tej powieści jest dawanie Czytelnikowi powodu do przemyślenia własnego życia. Chcąc nie chcąc, robimy to razem z Ellą.

Od starszych ludzi często wymaga się życiowych mądrości. I tu znajdziemy ich cała masę. Oczami Elli zobaczymy daną sytuację, a następnie kobieta wysunie taki wniosek, że ja się śmieję. Albo mam łzy w oczach. Chwilami też jestem przerażona tym, jak prawdziwe są jej spostrzeżenia, choć na co dzień się o tym nie myśli. Jednak odkładam książkę i zdaję sobie sprawę z tego, ile właściwie mam lat.

Dodatkowym plusem jest brak nudy. W momencie, gdy zaczyna się niebezpieczna monotonia, autor wprowadza jakąś akcję. I tak praktycznie przez całą książkę. Nie są to sytuacje naciągane, ale naturalne, ciekawe i pchają czytelnika do przodu: co będzie dalej?

Książka skłania do przemyśleń, cieszy obrazami odległych (dla nas) miejsc, które warto by było odwiedzić. W dodatku pozwala mi przy sobie odpocząć w taki niesamowity sposób. Spokojnie i bez nerwów. A na końcu pozostaje smutek i pustka po skończonej lekturze. A także myśl: czy zakończenie, które wybrał autor jest na pewno odpowiednie? Z pewnością takiego się nie spodziewałam!

A jednak jest to opowieść o życiu, najprawdziwszym życiu z jego smutkami i radościami. Zaskakująca do samego końca.

Link do opinii
Inne książki autora
Powrót na Route 66
Michael Zadoorian 0
Okładka ksiązki - Powrót na Route 66

Opowieść o małżeństwie u kresu życia. Ella jest chora na raka, John cierpi na chorobę Alzheimera. Wbrew rozsądkowi, protestom lekarzy i dorosłych dzieci...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy