WSTRZĄSAJĄCA − OPARTA NA FAKTACH − OPOWIEŚĆ O MIĘDZYNARODOWYM SKANDALU PEDOFILSKIM.
Współczesna Rosja. Kulisy tzw. child porn industry i spraw związanych z nadużyciami w stosunku do dzieci. Głośny skandal obejmujący międzynarodowe powiązania biznesowe, wielką politykę, a także emerytowanych agentów KGB.
Akcja Małej baletnicy toczy się dwutorowo. Z jednej strony autor przedstawia pracę grupy śledczej, z drugiej – środowisko ludzi zamieszanych w pornograficzny biznes. Mrok w szczegółowy i ciekawy sposób opisuje mechanizmy, które doprowadziły do tego, że kilka osób, począwszy od 1997 roku, wyprodukowało na masową skalę dziecięcą pornografię z udziałem ponad półtora tysiąca dziewczynek w wieku od pięciu do szesnastu lat. Do 2004 roku, kiedy przerwano proceder, przestępcy wprowadzili do internetowej sprzedaży terabajty materiałów.
W ręce czytelnika trafia szczegółowy zapis śledztwa prowadzonego dzień po dniu przez specjalną ekipę moskiewskiej policji. Czytelnik pozna cały mechanizm rozkręcania tego biznesu, a także szczegóły jego zakończenia. Zakończenia, które pomimo trudnego i długiego procesu sądowego nikogo nie usatysfakcjonowało. Ta opowieść, która niestety nie jest fikcją, sprawi, że na wiele spraw już nigdy nie spojrzysz tak samo.
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 2018-06-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 672
Język oryginału: Polski
Wiktor Mrok w książce "Mała baletnica" opisuje okrutną rzeczywistość, która niestety jest po dziś dzień spotykana na świecie. Mała dziewczynka o imieniu Anastazja nie miała łatwego dziecinstwa, ojciec i matka nie okazywali jej należytego zainteresowania, byli wobec niej brutalni, bezwzględni i nie potrafili pokazać, że ją kochają. Dlatego Anastazja, gdy tylko znalazła okazję by uciec od tej chorej atmosfery postanowiła z niej skorzystać. Jedyne o czym marzyła i w czym się dobrze czuła to był balet. Chciała zostać znaną i cenioną baletnicą. Dlatego też to właśnie balet przewodził w jej życiu.
Anastazja uwolniła się od rodziców, ale wplątała się w coś z czego nie było ucieczki.
Po latach, już jako dorosła kobieta została odnaleziona zastrzelona we własnym domu, a z jej sali baletowej odkryto przejście do pomieszczenia, w którym odnaleziono mała dziewczynkę rozebraną do naga posadzoną na stole, który miał służyć do gwałtu.
Moskiewska policja rozpoczyna dochodzenie w sprawie morderstwa kobiety, w trakcie którego na jaw wychodzą zaskakujące fakty, a sprawa o morderstwo przeradza się w światowy handel dziecięcą pornografią.
Poruszająca i jakże okrutna historia o mozolnym sledztwie Moskiewscy policjanci natrafiają na wiele przeszkód, utrudnień i zatajeń. Niestety wykorzystywanie seksualne dzieci zdarzało się i wciąż zdarza się na świecie. Niemniej jednak skala molestowania i rozprzestrzeniania dziecięcej pornografii, którą autor przedstawił w książce to największa dotychczas afera z dziecięcą pornografią na całym świecie. Jej skala dosłownie przeraża. Miliony wyprodukowanych zdjęć, na których znajdują sie przerażająco młode dziewczynki juz w wieku od 5 lat!! To dosłownie małe dzieci, których dzieciństwo zostało brutalnie zniszczone. Miliony filmów na których występują w seksualnych scenach dzieci, a co najgorsze ludzie potrafili płacić naprawdę duże pieniądze, aby uzyskać dostęp do oglądania tych materiałów. Materiały rozprzestrzeniły się na całym świecie. A co najgorsze rodzice dzieci, które zostały wykorzystane do stworzenia tych materiałów nie mieli o tym najmniejszego pojęcia.
Przerażająca, okrutna, ale niestety prawdziwa historia, która mną wstrząsnęła. Zdecydowanie zostanie w mojej pamięci na długi czas, o ile nie do końca życia. Brutalność materiałów i to, że małe niczego nieświadome dziewczynki zostały tak wykorzystane przeraża. Szczególnie tych, którzy sami posiadają dzieci.
„Wstrząsająca - oparta na faktach - opowieść o międzynarodowym skandalu pedofilskim.”
Zaczęło się w latach 90-tych od małej Anastazji, molestowanej przez nauczycielkę. Później Anastazja zostaje wciągnięta w mroczny świat child porn industry, w którym prym wiedzie grupa złożona między innymi z byłych agentów KGB. Począwszy od 1997 r., grupa wprowadza do Internetu terabajty materiałów pornograficznych z udziałem dzieci.
Czasy współczesne, Rosja. Anastazja zostaje zamordowana. Sprawą zajmuje się ekipa moskiewskiej policji pod dowództwem major Alony Nikisziny. W wyniku śledztwa wychodzi na jaw, iż prowadząca szkółkę baletową Anastazja wykorzystywała swoje uczennice, a wśród nich znalazły się także dzieci dyplomatów. W międzyczasie giną kolejne osoby powiązane ze światkiem dziecięcej pornografii. Kim jest morderca i dlaczego próbuje wyciszyć sprawę?
W książce dzień po dniu opisano prowadzone przez moskiewską policję śledztwo. Autor dał nam także wgląd w tę drugą stronę - w świat producentów dziecięcej pornografii - by w pełni zobrazować mechanizm rozkręcania tego biznesu. I nie jest to fikcja, bo choć Wiktor Mrok stworzył bohaterów i napisał powieść, fabuła została oparta na realnych wydarzeniach.
Myślałam, że taka tematyka niekoniecznie trafi w moje gusta, postanowiłam jednak zaryzykować i po przeczytanym fragmencie zapoznać się z całą książką. I nie pożałowałam, a książkę pochłonęłam naprawdę szybko. Mimo trudnej i szokującej problematyki - bo przecież chodzi o pornografię z udziałem dzieci (!), powieść utrzymana jest w lekkim stylu, co sprawia, że czyta się ją naprawdę dobrze. Bohaterowie - policjanci - są bardzo ludzcy, inteligentni i obdarzeni poczuciem humoru. Taka fajna policja powinna być wszędzie :) Duży plus za błyskotliwe dialogi - niektórzy pewnie powiedzieliby, że dialogi mają wnosić coś do fabuły i popychać ją do przodu, więc żarty i gadki o niczym na większą skalę nie mają w powieściach racji bytu (zwłaszcza gdy podejmowana jest tak trudna tematyka), ale przecież ludzie nie rozmawiają wyłącznie o pracy, więc trudno oczekiwać tego od bohaterów. Moim zdaniem takie rozmowy tylko dodają im realizmu, ja w mojej twórczości literackiej również zachęcam czasem bohaterów do pożartowania i pogadania o pierdołach, i Wiktor Mrok swoimi dialogami tylko przekonał mnie, że warto to (z umiarem) robić.
Krzywda dzieci porusza ludzkie serca, ciężko jest więc czytać tę książkę z obojętnością, szukając w niej wyłącznie czytelniczej rozrywki. Jednak Wiktor Mrok pokazał, że nawet tak trudną tematykę można przestawić w sposób przystępny, sprawiając, że podczas lektury nie sposób jest się nudzić.
"(...) prawdą jest, że dobro może przetrwać w człowieku mimo najgorszych życiowych doświadczeń."
Dziecięca pornografia w Rosji. Tak zwane child porn industry od kulis. Z jednej strony poznajemy powstawanie kontrowersyjnego biznesu i ludzi z nim związanych, a z drugiej śledzimy losy grupy śledczej, która trafia na drastyczne ślady i powoli łączy fakty ze zdarzeniami z przeszłości. Sprawa nie będzie łatwa, zaplątani są w nią prawdopodobnie nie tylko wysocy rangą politycy, ale i byli agenci KGB, a oprócz tego tysiące wykorzystywanych dziewczynek i tajemniczy mściciel. A najgorsze w tej historii jest to, że opiera się ona na faktach.
"Czasami dobrze jest porozmawiać z obcym człowiekiem. Łatwiej niż z kimś bliskim."
Ja wiedziałam, że sięgając po tę książkę będzie mi towarzyszyć wiele emocji. Ale zdarzenia tu opisane naprawdę potrafią wyprowadzić z równowagi, szczególnie, gdy zdasz sobie sprawę, że takie rzeczy dzieją się na naszym świecie w rzeczywistości. Jeśli jesteście więc osobami wyczulonymi na punkcie dzieci w takim stopniu, że książka może Was zaboleć, nie sięgajcie po nią!
Po pierwsze, brawo dla autora za wprowadzenie dwutorowego przebiegu wydarzeń. Pozwala nam to obejrzeć sprawę od podszewki, zarówno ze stron producentów biznesu, jak i towarzyszyć grupie śledczej w odkrywaniu elementów układanki, która wcale nie będzie łatwa
Zaczynając od śledczych podobały mi się osoby dopasowane do danej sprawy. Różnorodne, wiekiem, płcią i poglądami, ale nawzajem uzupełniające się i zgadzające się ze sobą w pełni, jeśli chodzi o przebieg śledztwa. Każdy z policjantów miał zadanie, w którym się odnajdywał i wywiązywał z niego z dokładnością. Nie działali oni impulsywnie, a każde działanie było przedyskutowane i decyzja była podejmowana w zgodzie z wszystkimi. Podobał mi się ten zabieg.
Zaś z drugiej strony mamy do czynienia z mroczną mocą. Poznajemy bowiem osoby bez skrupułów, które skupione są tylko na tym, aby zarabiać i nie dać się złapać. I trzeba im przyznać, że są dobrzy w tym co robią, od lat unikają odpowiedzialności i bardzo dobrze im się powodzi.
Wspomnę też jeszcze o tajemniczym mścicielu, który postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i nie spocznie dopóki nie doprowadzi sprawy do końca. Była to postać owiana tajemnicą i chyba nie zawsze ją rozumiałam.
Tak jak już wspominałam, fabuła sama w sobie jest wstrząsająca, bowiem nie ma co ukrywać, temat podjęty przez Mroka nie jest łatwy. Ale został on poprowadzony z dokładnością, dzięki czemu poznajemy wszystko od samego początku. Nie brakuje tu barwnych postaci zarówno tych dobrych jak i złych. Nie zrozumiemy wszystkich osób, ponieważ nie da się wejść do głowy każdego. Nie raz będziemy zaciskać pięści z wściekłości i cieszyć się z powodzenia śledztwa, ale czy finał takiej afery może być poprowadzony w dobrym kierunku? Nie powiem Wam. Zapewnię Was tylko, że dostarczy on emocji. Autor dostarcza nam zarówno sporo akcji, jak i zwrotów. Nie jest to jednak książka dla ludzi i słabych nerwach. Zawiera ona dosłowne opisy produkcji pornografii dziecięcej, oraz zeznania samych dzieci, które są naprawdę szokujące i wywołujące wiele emocji. Język jest łatwy w odbiorze, a cała książka jest czytelna i bez błędów.
"To krzyk, krzyk o pomoc. Każdy, kto cierpi, krzyczy."
Pierwsze co szokuje w tej historii to fakt, że ma ona swoje odwołanie w rzeczywistości. Autor jednak poradził sobie z kontrowersyjnym tematem i mimo, że przedstawił go w brutalny sposób bez zbędnego owijania, to również bardzo czytelnie. Według mnie trafne było przedstawienie treści bezpośrednio i wprost niż ukrywanie brutalności tego tematu. Do sprawy została dobrana idealna grupa śledczych, która na każdym kroku dawała z siebie maksimum i nie spoczywała na małych laurach. Uparcie łączyli oni fakty i poszerzali swoje terytorium działania. Cały proces śledztwa dla mnie jako laika w takich sprawach został przedstawiony jasno i zrozumiale. Nie musiałam się przejmować, że nie zrozumiem co się dzieje. Polecam Wam gorąco tę powieść, ale tylko wtedy jeśli tak wrażliwe sfery jak pornografia dziecięca nie odrzuci Was od lektury, bowiem takich elementów będzie tu naprawdę sporo. Zarówno autor podołał zadaniu, jak i wydawnictwo podczas wydania książki, która posiada subtelną okładkę. Polecam.
Rok 2017, Rosja w luksusowym domu, ginie utalentowana baletnica, i jednocześnie właścicielka szkoły baletowej Anastazja Selezniewa . W jej domu rosyjska policja odnajduje małoletnią Elenę, okoliczności odnalezienia dziewczynki wskazują, że brała ona udział w sesji BDSM*¹, w której także uczestniczyła denatka. Zespół Alony rozpoczyna śledztwo,w którego trakcie okazję się, że denatka brała udział w handlu pornografią dziecięcą. Prowadzący śledztwo odkrywają także przerażającą przeszłość zamordowanej Anastazji. Międzyczasie zaczynają ginąć kolejne osoby zamieszane w aferę pedofilską.
„Urodziła się tuż po południu..
Nikt nie oczekiwał z niecierpliwością jej przyjęcia na świat.
Nikt się z tego nie cieszył.
Nikt się nie zachwycił, gdy po raz pierwszy otworzyła oczy.
Nikt nie zwrócił uwagi, gdy po raz pierwszy się uśmiechnęła.
Nikt jej nie chciał.
Anastazja - takie imię miała.
Ona dała początek tej historii. "(*³)
AKCJA I FABUŁA
„Mała baletnica" toczy się dwutorowo, z jednej strony mamy pokazany przebieg śledztwa, a z drugiej (nieco mniej) działania siatki pedofilskiej, początek książki jest także wzbogacony o krótką retrospekcję. Autor stopniowo dawkuje napięcie, a fabuła nie raz potrafi zaskoczyć czytelnika.
STYL I JĘZYK
Książka napisana jest hipnotyzującym czytelnika językiem. Autor dość szczegółowo opisuje przebieg śledztwa. Używa momentami mocnego języka, nazywając wszystko "po imieniu", nie bojąc się używać kontrowersyjnych nazw. Opisy Mroka są zachowujące pod względem szczegółowości, dokładnie opisują przebieg, każdego działania podejmowanego przez śledczych i emocji postaci.
POSTACIE
Trudno w książce Mroka wyróżnić szczególnie jakąś postać, ponieważ wszystkie są bardzo dobrze wykreowane. Każda z postaci w 100 % pasuje i odkrywa rolę wyznaczoną jej przez autora.
„Tak, nazywała Nastię małą baletnicą. "(*⁴)
Sięgając po „Małą baletnice" miałam obawy, że autor treścią "zryje mi psychikę", ponieważ porusza w swojej książce dość drażliwy i przerażający temat pedofilii. Jednak się tak nie stało, Mrok w intrygujący sposób ukazuje przebieg śledztwa w sprawie Child porn industry, afery pedofilskiej, która sięgała na skalę międzynarodową, zahaczała o byłych działaczy KGB i polityków.
Moją uwagę przykuły fakty dotyczące życia pierwszej ofiary mordercy Anastazji Selezniewy. Przez całą książkę trzymało się mnie wrażenie, że książka nie tylko opowiada o aferze mającej podłoże seksualne, ale też o kobiecie, która jako dziecko doświadczyła molestowania, co sprawiło, że nie mając innych, lepszych doświadczeń, związała się ze światem porno biznesu,więc po części wydaje mi się, że jej osoba jest jednocześnie ofiarą i oprawcą.
Czy polecam?
Oczywiście! Mimo, że książka zawiera trudny temat, to jest niezwykłą książką. Porusza, wzbudza kontrowersje i wyzwala w człowieku wiele emocji. Powieść Mroka pochłonęła mnie od pierwszych stronic, można powiedzieć, że czytałam ją jak zahipnotyzowana i bardzo mi się podoba.
NA PALCACH
Cala ta historia zaczyna się od dziewczynki. Dziewczynki biednej, ale zdolnej, której rodzice w ogóle nie nadawali się na rodziców. Prawie jak w bajce, ale ta historia bajką bynajmniej nie jest. A jeśli już , to z takim morałem: „pamiętajcie drogie dzieci i rodzice drodzy – pewnych rzeczy nigdy robić nie wolno!”. Po wstępie i morale następuje przeskok czasowy i oto mamy już rok 2017. W Moskwie, w okropnym nowobogackim domiszczu pewna dziewczyna znajduje zwłoki. Zwłoki owe należą do Anastazji Selezniewej, nauczycielki baletu. Kiedy na miejsce przyjeżdża policja okazuje się, że znajdą coś jeszcze, coś, co wstrząśnie doświadczonymi śledczymi. Alona Nikiszina i jej zespół jeszcze o tym nie wiedzą, ale w tym wielkim, luksusowym choć brzydkim domu zacznie się sprawa, która nie da im spać po nocach. Sprawa, w której trup będzie ścielił się dosyć gęsto, materiały będą na przemian ginąć i wyskakiwać jak diabeł z pudełka, a liczba świadków i pokrzywdzonych będzie szła w setki…
„Mała baletnica” to duga książka Wiktora Mroka (i tak na marginesie zaznaczam: muszę koniecznie rozejrzeć się za pierwszą, bo mi umknęła, a szkoda). Książka, która – pomimo nie najlżejszego tematu – wciąga od pierwszych stron. Mrok pióro ma lekkie, chociaż pisze o przestępstwach, zwłokach i bardzo brudnych pieniądzach. Na dodatek nie mogę mu odmówić poczucia humoru, bo nie raz i nie dwa udało mu się mnie naprawdę rozbawić. Sam temat „Małej baletnicy” do lekkich nie należy – dziecięca pornografia i nadużycia w stosunku do małych „modelek”. Gdyby więc autor podszedł do tematu śmiertelnie poważnie, rzecz byłaby nie do strawienia. Chwała mu za te ironiczne, prześmiewcze wstawki; wnoszą powiew świeżego powietrza w ten ciężki temat. Teoretycznie sama akcja obejmuje działania grupy śledczej, ale autor, niejako w toku narracji, opisuje dość dokładnie kulisy działania porno biznesu. W tej książce jest wszystko: i dzielni policjanci, i byli „kagiebowcy”, i międzynarodowi dyplomaci, i wreszcie wszelkiej maści szuje, szemrani biznesmeni i fetyszyści. A wszystko to napisane brawurowo, bez dłużyzn, mielizn akcji czy przysłowiowego lania wody nie na temat. „Mała baletnica” liczy sobie prawie sześćset stron, a czyta się ją z prędkością, w jaką Sokół Millenium wchodził w nadprzestrzeń. Naprawdę, trudno się ją odkładało, a czasami trzeba przecież jeść czy spać…
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych rzecz może być nie do przeczytania. Dla rodziców szczególnie. Ale może warto? Choćby po to, żeby się zastanowić, a może wyciągnąć wnioski z błędów kogoś innego. Wykorzystano małe dziewczynki. Ale nie wszystko jest albo czarne, albo białe. Niektóre małe dziewczynki miały przecież rodziców. Niektóre dziewczynki (te większe na przykład) miały w tym swój cel. Nie wszystkie dzieci są niewinne, słodkie i kochane. Ale dlaczego takie są? Gdzie byli dorośli, skoro pozwolili na coś takiego? W dobie Internetu kupić i sprzedać można wszystko, nawet to, co powinno być tabu. Kim są ludzie, którzy to sprzedają? Czym się kierują? Kim są ci, którzy kupują? Dlaczego taka akurat nisza rynkowa przyniosła komuś aż tak wielkie pieniądze? Co jest pornografią a co nią nie jest? Czy pięciolatka z doklejonymi rzęsami i makijażem to przesada, gruba przesada czy norma w dzisiejszym świecie? Po lekturze pytania mnożą się w głowie. Na część z nich Mrok odpowiada i to nawet dość wyczerpująco. Na kilka innych każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam. Doktor Korczak napisał kiedyś :”Ilekroć, odłożywszy książkę, snuć zaczniesz nić własnych myśli, tylekroć książka cel zamierzony osiąga”. „Mała baletnica” rodzi całe setki pytań, a nić myśli snuje się i snuje… Naprawdę warto ją przeczytać. Ku przestrodze, ale też i ku lekkiemu pokrzepieniu- nie wszystko w końcu skończyło się tak źle. Zaczęło się leciutko i napalmach, a jak skończyło? Przeczytajcie, warto.
ZAKRĘTY LOSU Jak napisać powieść, która traktując o bardzo poważnych rzeczach jednocześnie dostarcza emocji i radości lektury? Odpowiedż na to pytanie zna Wiktor Mrok, który w swojej drugiej już książce „Mała baletnica” jest po prostu bezkonkurencyjny perfekcyjnie łącząc elementy reportażu, sensacji i dramatu. Wiktor Mrok, „Mała baletnica”, Wydawnictwo Initium , 2018.
Moskwa, Rosja, czasy współczesne. W zamożnej willi znalezione zostaje ciało niejakiej Anastazji Selezniewej- nauczycielki baletu i żony oficera dawnych służb. W domu denatki policja odnajduje ukryty pokój , a w nim szokujące przedmioty... Kim naprawdę była zmarła i czy w toku śledztwa uda się ustalić prawdę? „Mała baletnica” to powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach. Traktuje o kulisach największego pedofilskiego skandalu. Mocnym atutem książki Mroka jest narracja .Poznajemy wydarzenia zarówno ze strony organów prowadzących dochodzenie, jak i osób będących po drugiej stronie barykady. W podobnym stylu pisarz stworzył swą pierwszą powieść - „Czerwony parasol”. Osobiście bardzo mi się to podoba. Taki sposób prowadzenia akcji daje nam poczucie autentycznego, dogłębnego osadzenia w wydarzeniach oraz poznania bohaterów. I tu pojawia się kolejny interesujący szczegół- bohaterowie Mroka nie są jednoznaczni- jak przystało na opowieść osadzoną mocno w realiach są skomplikowani, pewni lęków, prawdziwi. Styl pisarza ukazuje co nieco dziennikarskie zacięcie- pisząc o kontrowersyjnych, brutalnych, mocnych rzeczach, nie osądza, nie daje odpowiedzi- prowadzi nas szlakiem faktów, a opinię pozostawia nam samym.
Miałam okazję czytać debiut Wiktora Mroka, czyli wspomniany wyżej „Czerwony parasol”. To również historia oparta na prawdziwych zdarzeniach. Po jej lekturze byłam pozytywnie zaskoczona i niecierpliwie czekałam na jego kolejną pisarską odsłonę. Nie zawiodłam się. Mrok to nowa marka na pisarskim rynku. Tajemniczy autor, o którym niewiele wiadomo. Czarujący fikcją, która przeraża, gdy dowiadujemy się, iż wcale fikcją nie jest. „Mała baletnica” to mocna, chwilami bardzo dosadna i przejmująca opowieść o nędzy, smutku, braku nadziei. O nakręcającej się spirali przemocy i zła. A także o władzy i wielkich pieniądzach. Lekkie pióro autora sprawia, że historię o tak obrzydliwym procederze jak dziecięca pornografia czyta się jednym tchem. Nie myślcie jednak, że to wakacyjna lektura, o której zapomina się kilka dni po jej przeczytaniu. Trudna tematyka i sposób jej przedstawienia pozostaną w czytelniku na długo.
Kolejną rzeczą, o której myślę , że warto wspomnieć są charakterystyki śledczych i osób zaangażowanych w śledztwo. Poznajemy zespól ludzi, policjantów, psychologów, techników, którzy wszystkie swe siły angażują w pracę, aby dojść do prawdy. Sylwetki niebanalnych i ciekawych ludzi. Idealnie wyważone proporcje : nakreślenie charakterystyki, ale bez zbędnych wątków pobocznych rozmydlających powieść. Nie wiem kim jest Wiktor Mrok i czy tę tajemnicę kiedyś poznam, mogę jednak śmiało powiedzieć, że to autor bardzo dojrzały. Nie lada sztuką jest w powieści sensacyjnej spleść wątki obyczajowe i psychologiczne tak, by powstała naprawdę interesująca i pozbawiona infantylności książka. Jemu się to udało. Już po raz drugi. „Małą baletnicą” Mrok potwierdza swój kunszt i rozbudza apetyty na więcej. Jest to bez wątpienia jeden z najbardziej intrygujących współczesnych pisarzy. Otwarty, odważny i solidny. Borykając się z tematem tabu Mrok stwarza książkę praktycznie dla każdego. Niesamowite.
„Mała baletnica” to powieść szczera, prawdziwa, chwilami brutalna i trudna. Niewątpliwie grająca na emocjach. Napisana w sposób prosty- trudna tematyka, ale jakże łatwa w czytaniu. Wciągająca. Napisana sprawnie i emocjonująco. Jeśli obawiacie się, że mocny, kontrowersyjny temat, to nie są Wasze klimaty, to uspokajam- nie ma tu obrzydliwych czy niesmacznych opisów. Całość jest bardzo wyważona. „Mała baletnica” jest książką obok której nie da się przejść obojętnie. To historia tego jak zło rodzi zło, opowieść o bezsilności i rozpaczy. Opowieść trudna, ale ważna. Oceniam na mocne 5. Bardzo dobrze skonstruowana sensacja z wątkami obyczajowymi, która dostarczy emocji w niejeden wieczór. Takie historie przecież wciąż gdzieś, być może blisko nas , mają miejsce. Diabeł poleca.
W domu pewnej bogatej nauczycielki baletu zostają znalezione zmasakrowane jej zwłoki, a następnie policjanci odnajdują w piwnicy domu małą dziewczynkę, wykorzystywaną najprawdopodobniej przez właścicielkę domu do masochistycznych praktyk seksualnych. Ekipa śledcza zajmująca się tą sprawą, chociaż działa bardzo prężnie, natrafia na swej drodze na przeszkody w postaci kolejnych ofiar mordów, powiązanych z dziecięcym pornobiznesem. W trakcie śledztwa, szefowej grupy dochodzeniowej, ujawnia się człowiek, który wie więcej niż policja i który w pośredni lub bezpośredni sposób jest również egzekutorem osób działających w tym szokującym biznesie. Czy uda się policji doprowadzić do końca sprawy? Kto stoi za likwidacją tego pornobiznesu?
Książkę otrzymałam już dosyć dawno, bo w lipcu 2018 roku na naszym corocznym spotkaniu A może nad morze? Z książką. Przyznam szczerze, ze długo nie mogłam się do niej przekonać. Chyba bałam się tego, co znajdę na kartach tej powieści. Zbrodnie na dzieciach, czy jakiekolwiek inne działania z wykorzystywaniem dzieci, typu pedofilia, czy pornobiznes działają na mnie bardzo emocjonująco. Zresztą pewnie na wielu ludzi również. A informacja o tym, że książka została napisana na faktach dodatkowo potrafi wstrząsnąć.
Mimo jednak dość ponuro przedstawionego tematu, dramatu zarówno dzieci jak i ich rodziców, w treści możemy odnaleźć, zwłaszcza w dialogach – w rozmowach prowadzonych między policjantami, znikome ilości humoru. Pozwala on (humor) na chwilę zapomnieć i oderwać się od brutalnej rzeczywistości głównej fabuły.
Homoseksualizm przedstawiony w tej książce jest ukazany dwojako, raz jako normalny instynkt, zwykłe pożądanie kogoś tej samej płci, a raz jako dewiacja, trudne do zrozumienia zboczenie widziane nawet z perspektywy choroby.
Śledząc krok po kroku prowadzone śledztwo, widzimy jak w wielu przypadkach policja jest bezradna wobec brutalności i poczucia bezkarności pewnych ludzi. I chociaż do ich obowiązku należy rozwiązanie sprawy i postawienie kogoś w stan oskarżenia, bywa, że policjanci są po stronie poszukiwanego złoczyńcy.
(…) – Na razie masz do czynienia z kimś, kto chce rozwalić ten biznes i stosuje niekonwencjonalne metody. Wykorzystujesz dzieci? Dostaniesz kulkę.
- Może akurat ja nie powinnam tego mówić, ale całym sercem popieram tego wojownika. (…)
Pedofilia jest tematem trudnym i z pewnością niejeden rodzic, czy dorosła osoba nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć to, nie tylko swojemu dziecku, ale i sobie, bo trudno jest wytłumaczyć argumenty, jakie często trafiają do tych małych ofiar. Wśród pedofilii niestety zdarzają się również kobiety, bogate, pachnące, piękne.
(…) – Najgorsze jest to, że zwykle wyobrażamy sobie pedofila jako faceta, który czai się pod szkołą z lizakami i porywa dzieci. A potem bije, głodzi, poi wódką, szprycuje narkotykami i brutalnie wykorzystuje. Oczywiście robi zdjęcie czy też filmuje. Więc spodziewamy się zobaczyć na zdjęciach umorusane, przerażone twarze, posiniaczone, zakrwawione ciała. A tu figa! (…)
W tej książce mamy szczegółowo przedstawione śledztwo z uwzględnieniem wielu „za” i „przeciw” pod względem prawnym. Intrygująca fabuła nie pozwala na oderwanie się od stron książki i chociaż momentami bulwersuje, to momentami wyzwala na ustach lekki uśmiech.
Mamy tu również świetnie wykreowane postacie, wyraziste i bardzo realistyczne w zachowaniach.
Autor podobno kiedyś powiedział, że nie myślał o tym aby zostać pisarzem, ale jeżeli jedna książka potrafi wzbudzić w czytelniku takie pokłady emocji, co wzbudziła we mnie, to myślę, że on został stworzony do pisania. Jego pierwsza książka „Czerwony parasol” podobno również jest w podobnym stylu. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się przeczytać tę lekturę.
Polecam tę książkę przede wszystkim miłośnikom dobrych powieści kryminalnych, myślę jednak, że wielu czytelników uzna tę lekturę za coś mocnego i wciągającego.
Bardzo fajna książka. Wciągająca i z miłym zakończeniem.
No, kurczę, naprawdę kawał dobrej historii. "Mała baletnica" może i nie powala galopującą akcją, ale za to z pewnym pietyzmem ukazuje wszystkie działania policji w zakresie jednego śledztwa. To bardzo dokładny opis żmudnych poszukiwań i skrupulatnego łączenia faktów. Wprawdzie trochę mi brakowało czasem przyspieszenia akcji lub zmiany otoczenia (zdecydowana większość opisanych sytuacji ma miejsce w gabinecie Alony, lub w pokoju odpraw), lecz bardzo nie narzekam. Odpowiednio umiejscowione wkręty z życia osób zamieszanych w pornograficzny biznes łagodzą to poczucie braku. Polecam.
Historia Anastazji rozpoczyna się w 1991 roku w Kijowie. To wtedy stała się ważna dla kogoś, stała się małą baletnicą. Nikt jej nigdy tego nie mówił. Nikt nie doceniał jej pracy i poświęcenia do ćwiczeń. Nikt nie mówił, że jest śliczną, małą dziewczynką. Z psychologicznego punktu widzenia jest idealną kandydatką do roli, która na nią czeka. A takich jak ona, są setki tysięcy. Dzieci, które nie czują się kochane i szukają akceptacji. Zapewnienie tych potrzeb okazuje się przynosić bardzo potężne możliwości. Jakie? Stopniowo dowiecie się czytając "Małą baletnicę", nie mogę psuć zamysłu fabularnego.
Z drugiej strony obserwujemy współczesne kryminalne śledztwo w sprawie śmierci znanej właścicielki szkoły baletowej w Moskwie. Ta okrutna zbrodnia ma znamiona egzekucji z zimną krwią, która niesie za sobą przesłanie. To ten rodzaj zbrodni, który ma nauczyć innych, że nie wolno tak postępować. Grupa moskiewskich śledczych zabiera się do pracy ze zdwojoną motywacją, bo w grę wchodzi dobro setek dzieci, które mogły ucierpieć na pornograficznym procederze.
Całość recenzji na zukoteka.blox.pl
„(…) Siedemset dwadzieścia trzy fotografie; pozowanie w parze, taniec i lesbo.(…) Na ciałach dziewczynek nie ma śladów przemocy fizycznej, Na wielu zdjęciach widać, że ktoś nimi steruje, mówi im, co mają robić. Na wielu widać, że dobrze się bawią; są roześmiane, zadowolone. Na części zdjęć, ale tylko przy dokładniejszym przyjrzeniu się, można dostrzec w ich oczach wstyd czy zażenowanie, ale na pewno nie ma w nich strachu.”
To tylko jeden z drastycznych opisów, które znajdziemy w najnowszej powieści Wiktora Mroka „Mała baletnica”. To oparta na faktach opowieść o międzynarodowym skandalu pedofilskim. Jedno jest pewne to, o czym tu przeczytamy sprawi, że na wiele spraw spojrzymy zupełnie inaczej.
Kijów, 1991 roku. Mała Anastazja pragnie tylko jednego, chce być baletnicą. Jedyną osobą, która rozumie wychowującą się w patologicznej rodzinie dziewczynce, jest pani od baletu. Pani, która nazywa ją „swoją małą baletnicą”. Dziewczynka zostaje wciągnięta w mroczny świat, tzw. świat child porn industry, w którym bardzo ważną rolę odgrywają m.in. byli agenci KGB. Grupa ta wprowadziła terabajty dziecięcej pornografii do Internetu.
Wiele lat później – w 2017 roku Anastazja zostaje zamordowana. Śledztwo prowadzi moskiewska policja pod dowództwem major Alony Nikisziny. Okazuje się, że Anastazja prowadziła szkołę baletową, a w niej wykorzystywała swoje uczennice, wśród których były także córki dyplomatów. W międzyczasie giną także inne osoby związane z branżą dziecięcej pornografii. Kim jest zabójca? Czy major Alona wraz z ekipą doprowadzi śledztwo do końca?
Przed lekturą tej książki trzeba sobie uzmysłowić jedną, bardzo ważną rzecz. To nie jest kolejny kryminał, który dostarczy czytelnikowi rozrywki. Nie, książka jest oparta na faktach, co zmienia całkowicie podejście do lektury. Nie możemy jej traktować jak fikcję, musimy mieć świadomość, że takie rzeczy dzieją się na prawdę. Akcja w "Malej baletnicy” została przedstawiona dwutorowo. Mrok przedstawił pracę grupy śledczej oraz „pracę” środowiska ludzi zamieszanych w biznes pornograficzny. W bardzo ciekawy i szczegółowy sposób autor opisał mechanizmy, które doprowadziły do wyprodukowania przez kilka osób terabajtów dziecięcej pornografii z udziałem ponad półtora tysiąca dziewczynek od pięciu do szesnastu lat. Poznajemy dokładny mechanizm rozkręcania biznesu oraz szczegóły jego zakończenia. Oprócz tego dowiemy się, jak dzień po dniu prowadzone jest śledztwo przez ekipę moskiewskiej policji.
Książka jest już drugą książką Wiktora Mroka. Jest to dobry kryminał, który mimo swojej objętości – 587 stron – czyta się bardzo szybko. Jest morderstwo, nawet niejedno, jest zgrana ekipa policyjną. Szkoda tylko, że opisane rzeczy dotyczą wydarzeń prawdziwych. Bardzo podobali mi się bohaterowie wchodzący w skład ekipy major Alony. Każdy z nich miał swoje zadanie, w którym się odnajdywał i wywiązywał. Miałam wrażenie, że zespół jest jedną układanką pasujących do siebie puzzli. Choć różnili się wiekiem, poglądami to się uzupełniali i w pełni ze sobą zgadzali. Każde działanie było przedyskutowanie, nie było samowolki, decyzja była podejmowana wspólnie. Nie dało się nie polubić tak zgranych policjantów. Autor zadbał o autentyczność, stad np. dość agresywny język. Zaintrygował mnie także jeden bohater, który pojawia się w połowie książki i dzięki któremu akcja przyspieszy. To tajemniczy Rudolf, który związany jest z organizacją Czerwony Parasol. Nie mogę niestety napisać o nim więcej, sami musicie to odkryć, jaką rolę ma Rudolf.
„Mała baletnica” dość długo czekała na półce na przeczytanie. Zdawałam sobie sprawę, że główny wątek nie jest nawet jak na kryminał tematem lekkim i przyjemnym. Tak jak zakładałam — książka wywołała emocje. Do tej pory nie rozumiem, jak można wykorzystywać w taki sposób małe dzieci. Wprawdzie dziewczynki nie były przymuszane fizycznie, jednakże setki znalezionych fotografii, wideo i to także z bardzo małymi dziećmi poruszą. Chyba nie można czytać o „zabawach” dziewczynek na chłodno, bez emocji. A może tylko ja tak nie umiem. Dzieci często nie wiedzą, w jakim procederze biorą udział. Najstraszniejsze jest to, że rodzice nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jaka krzywda spotyka ich dzieci. Przerażające jest to, że wraz z rozwojem technologii zwiększa się ilość zagrożeń, które czyhają nie tylko na dorosłych, ale tez i na dzieci. Wciąż mamy do czynienia z rozpowszechnianiem zdjęć dzieci w wyuzdanych pozach i odważnych rolach, choć zapisy prawne w tej materii są już bardziej restrykcyjne. Afera Li’l Amber dała początek szerokiej dyskusji, niestety wciąż są dystrybuowane przez Ukrainę materiały, które krążą w sieci, są darmowe i łatwe do zdobycia.
Książka, mimo trudnego i bardzo emocjonalnego tematu, jest warta przeczytania. Na pewno w trakcie nie będziecie się nudzić. Choć uprzedzam, dobrze się wcześniej odstresować psychicznie. Ja po cichu liczę, że może jeszcze się ukaże książka Wiktora Mroka z tak zgranym policyjnym zespołem. A może głównym bohaterem będzie tajemniczy Rudolf? Kto wie. Na razie polecam „Małą baletnicę”. Warto.
„Wychodzi na to, że prawie każde dziecko można przekabacić, dysponując odpowiednimi środkami. A my, mając zafałszowany obraz zagadnienia, nie potrafimy z czymś takim walczyć. Nie wiemy, jak się za to zabrać, by do takich rzeczy nie dopuszczać. Albo może wiemy, tylko nam się nie chce.”
Jest na ustach wszystkich... Mściciel, sadystyczny morderca… a może jedyny sprawiedliwy? W Moskwie w ciągu jednego dnia następuje seria brutalnych...
Zimowa Moskwa. Siedemnastoletnia Tatiana, wracając z treningu gimnastyki, nie wie jeszcze, że jej życie za chwilę zmieni się nieodwracalnie. Kiedy w swoim...
Przeczytane:2020-07-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Tematyka książki jak dla mnie ciezka i trudno było mi trochę przejść. Ale to pewnie spowodowane tym, że ja bardzo rzadko sięgam po taki gatunek. Książka przedstawia handel pornografia dziecięca. Co za tym idzie daje dużo do myślenia.