LISTY DO A. – CZY TO JEST ŚWIAT DLA STARYCH LUDZI?
Nieproszony lokator wywraca do góry nogami życie rodziny. Do domu Anielki, jej siostry, rodziców i babci wprowadza się Alzheimer. To ON sprawia, że babcia staje się zapominalska, myli imiona, nie poznaje domowników i nie radzi sobie z codziennymi czynnościami. Anielka nie lubi pana A., jak go nazywa. Pisze do niego listy i nakłania, żeby wyprowadził się od babci. Wtedy wszystko będzie w porządku. Babcia wyzdrowieje. Czy na pewno?
To wyjątkowa, poruszająca, ciepła i pełna humoru podszytego melancholią książka o zmaganiu rodziny z nieuleczalną chorobą. Zmierzymy się w niej z pytaniami, jak poradzić sobie z bezradnością, przemijaniem, chorobą i starością. A starość wydaje się być tematem tabu – nasze społeczeństwo wypiera ją i od niej ucieka. Gloryfikujemy wieczną młodość i witalność. Autorka nie boi się poruszyć tematu odchodzenia i starości, bo wie, jak wiele rodzin się z nimi boryka.
Rodzicom szczególnie trudno wyjaśnić dzieciom, co dzieje się z ukochanymi dziadkami, kiedy zamiast znanego porządku nastaje chaos. Czemu są nie do poznania, dlaczego tracą orientację, nie poznają nikogo albo mylą przeznaczenie przedmiotów.
Treść książki jest uniwersalna – opowiada o chorobie Alzheimera, a temat starości, odchodzenia prędzej czy później stanie się udziałem każdego z nas. Wyjątkowa perspektywa dziecka przemawia do wszystkich, bo w zderzeniu z ogromnym problemem, jakim jest nieuleczalna choroba, wszyscy stajemy się bezradni jak dzieci. Świat widziany oczami dziecka stworzyła wraz z autorką Ewa Beniak-Haremska. Jej magiczne, retro obrazki ukazują zgubione czy uszkodzone przedmioty, bezradność babci, ale też szczęśliwe chwile z dziadkami, kiedy babcia była jeszcze zdrowa. Jak mówi ilustratorka: „Bohaterka walczy o zdrowie swojej babci. Nie tylko pisząc, ale i wykorzystując swoją pasję do wspólnych zajęć i wzmacniania więzi.”
Anna Sakowicz dzieli się w dużej mierze swoimi przeżyciami; opowieść powstała na podstawie jej własnych doświadczeń - jej mama choruje na Alzheimera. Pisanie stało się swoistą autoterapią i przyniosło jej wielką ulgę. I nauczyło, że najlepszym lekiem jest miłość.
„Listy do A.” to po „Leniusiołkach” i „Wiewiórce Julii i magicznym orzeszku” trzecia książka autorki w kategorii literatury dziecięcej.
Tytuł otrzymał rekomendację Polskiego Stowarzyszenia Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera.
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2019-09-18
Kategoria: Dla dzieci
Kategoria wiekowa: 9-12 lat
ISBN:
Liczba stron: 159
Przychodzi moment w życiu, gdy nasze możliwości zostają diametralnie ograniczone. Nie spotyka to każdego, jednak liczba osób, które doświadczają tej tragedii, jest naprawdę duża, więc nigdy nie wiadomo, czy pewnego dnia to my nie będziemy musieli zmierzyć się z tym problemem. A mówię tutaj o wszystkich ciężkich chorobach, które trudno wyleczyć lub po prostu się nie da. Wtedy powinna nadejść smutna akceptacja faktu, że to już koniec, nigdy nie wróci się do pierwotnego stanu. Sama myśl o tym wywołuje we mnie olbrzymie przerażenie, lecz chyba jeszcze gorsza jest możliwość, że dotknie to moich bliskich. Jak sobie z tym poradzić? Czy jest recepta na choroby? Czy w ogóle da się żyć z takim piętnem?
W podobnej sytuacji znalazła się Anielka, która musi się zmierzyć z chorobą swojej babci. Jej babcia mieszkała od wielu lat razem z dziadkiem, ale pewnego dnia wprowadziła się do domu Anielki, jej siostry i rodziców. Dziewczynka ucieszyła się z tego, ponieważ ubóstwia swoją babcią. Jednak możecie sobie wyobrazić jej zdziwienie, gdy okazuje się, że babcia nie wprowadziła się sama, tylko razem z tajemniczym, niewidzialnym Panem A., który dokucza babci na każdym kroku. Anielka musi teraz przejść długą drogę zrozumienia, kim jest Pan Alzheimer i co jego obecność oznaczy.
"Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer" zaintrygowały mnie, gdy usłyszałam o ich istnieniu. Nie przypominam sobie, żebym osobiście spotkała się z taką formą książki. Oczywiście istnieją całe opasłe tomiska z listami sławnych osób, ale ich unikam jak ognia, ponieważ dla mnie jest to zwykły brak szacunku do ich prywatności, nawet jeśli ci ludzie już dawno nie żyją. To były ich osobiste sprawy, ich prywatne życie i często bardzo głębokie myśli i refleksje. Tego nie powinno się naruszać, nawet za cenę wiedzy. A już na pewno nie w formie popularyzacji. Lecz te listy są całkowicie odmienne, gdyż mają ukazać chorobę Alzheimera z całkowicie innej perspektywy niż zwykle o niej słyszymy. Miałam olbrzymie oczekiwania do tej książki i w każdym, nawet najmniejszym względzie, zostały spełnione.
Przyznam się Wam, że wyjątkowo ciężko napisać mi tę recenzję i minęło już sporo dni, odkąd przeczytałam tę książkę. Mam Wam tyle do przekazania, tyle do opowiedzenia, a zarazem brakuje mi słów. Wszystkie słowa wydają się nieodpowiednie, zbyt małe lub zbyt niezrozumiałe. A bardzo bym nie chciała spłycić przekazu tych właśnie listów. Jednak coś trzeba napisać...
Anielka jest osobą pełną pasji, energii i wiary w przyszłość. Można powiedzieć, że większość dzieci takich właśnie jest, lecz ona w sposób wybitnie inteligentny i zarazem emocjonalny tłumaczy sobie ciężką sytuację, z którą musiała się zmierzyć. Nie ucieka od problemu, odróżnia go też od zabawy. Zdaje sobie sprawę, że wielu rzeczy nie rozumie i za wszelką cenę chce to zmienić. To już nie jest kwestia koralików, szkoły czy przemądrzałej siostry. To kwestia samopoczucia i szczęścia jej babci, więc Anielka się nie poddaje i walczy o swoją ukochaną babcię. Tylko jak to robić, gdy wszyscy wokół płaczą, denerwują się i zachowują całkowicie inaczej niż zazwyczaj? Jak walczyć z brakiem lekarstwa na chorobę babci? Dlaczego nie można tak po prostu pozbyć się z domu Pana A.?
Przekaz książki jest niezwykle emocjonalny. Gdy zaczynałam czytać, byłam przekonana, że na końcu będę bardzo poruszona, wzruszona i dogłębnie smutna. Nie wiecie, jak bardzo się co do tego myliłam. Już sam początek wywołał we mnie wiele emocji i ten stan utrzymywał się do samego końca. Listy Anielki to śmiech przez łzy. W zabawny i inteligentny sposób my sami musimy się zmierzyć ze złymi zmianami, musimy się pogodzić, że jest tylko jeden koniec i nigdy nie będzie tak samo. Możemy to robić razem z tą kochaną dziewczynką, która sprawia, że życie przy tak wielkiej tragedii dla rodziny może być lepsze.
Po przeczytaniu tej lektury nie jestem w stanie stwierdzić, czy z chorobą bliskiej osoby lepiej radzą sobie dzieci czy też dorośli. Z założenia powinni być to dorośli, tylko że ich wiedza może być przekleństwem, które sprawia, że trudno normalnie żyć, trudno docenić ostatnie chwile z kochaną osobą. Ale co z dziećmi? One nie dostają wiedzy, nie rozumieją, dlatego nowa sytuacja może być dla nich szokująca, tworząca chaos. Ale może ten chaos pozwoli im na taką walkę z samym sobą i z chorobą, jaką przeszła Anielka...
Już dawno żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak "Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer". To niekonwencjonalne połączenie piękna życia, miłości, wiary oraz smutku, choroby i widma śmierci. Cały tyn wizerunek otwiera oczy na problem, ale pozwala też go zrozumieć z perspektywy dziecka i wytłumaczyć, że niektóre rzeczy trzeba zaakceptować, ale zarazem się nie poddawać. A całość dopełniają cudowne ilustracje, które za pomocą wizualnych aspektów dodają otuchy.
„Listy do A.”, Anna Sakowicz, Wydawnictwo Poradnia K
Przychodzi podstępnie, bez zapowiedzi. Wywraca do góry życie całej rodziny. Najgorzej, że nie można się go pozbyć. Niewidzialny Alzheimer. Chowa rzeczy, miesza w głowie, zmienia słowa.
Zawitał również do rodziny Amelki, konkretnie odwiedzając Babcię Tosię. Zmienił Babcię Tosię z kobiety pełnej energii w bezradną i zagubioną. Sprawił, że zmieniło się życie całej rodziny. Pełna niezgody na sytuację, w jakiej znalazła się Babcia i cała rodzina Amelka postanawia interweniować. Zaczyna pisać listy do p. Alzheimera, z nadzieją, że ją zrozumie i sobie pójdzie.
Wzruszająca opowieść o próbie zrozumienia tej choroby i powolnym rozstawaniu się z osobą nią dotkniętą. Pełna miłości historia rodziny, do której zawitał Alzheimer, opowiedziana pięknym językiem, uzupełniona subtelnymi ilustracjami Ewy Beniak-Haremskiej jest wyjątkowym sposobem oswajania choroby, która nie chce odpuścić. Poruszająca książka dla każdego. Polecam z całego serca!
"Panie A.,
Chcę, żeby Pan się wyniósł! Natychmiast!".
Umieranie i choroba to najtrudniejsze tematy, jakie musimy poruszyć ze swoimi dziećmi. Ciężko bowiem nam, dorosłym zrozumieć i zaakceptować swoistą niemoc oraz to, co nieuniknione, a co dopiero dzieciom, wkraczającym z pełną ufnością w otaczający nas świat. Na szczęście powstają takie książki jak "Listy do A." - mądre i jednocześnie ułatwiające nam oswoić swoje pociechy z trudną prawdą.
Anna Sakowicz to absolwentka filologii polskiej, filozofii oraz edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim, a także edytorstwa na Uniwersytecie im. kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Autorka swoje teksty publikowała w prasie pedagogicznej, debiutowała zaś zbiorem humoresek pt. "Żółta tabletka". Mieszka obecnie na Kociewiu, uwielbia wędrówki po meandrach literatury, kolekcjonuje stare książki.
Kilkuletnia Aniela słysząc, że przyczyną dziwnego zachowania jej babci jest Pan Alzheimer, postanawia pisać do niego listy, w których wyraża swoje niezadowolenie. Dziewczynka obwinia pana A. o to, że babcia nie jest sobą i próbuje zniechęcić go do pobytu w ich domu. Każdy list zostawia wieczorem na progu pokoju babci, licząc na to, że niechciany gość w końcu się wyprowadzi. Tymczasem mama płacze coraz więcej, a w domu panuje smutek.
Anna Sakowicz przekuła własne doświadczenia z chorą na Alzheimera mamą, w nietuzinkową publikację, którą charakteryzuje w głównej mierze uniwersalny charakter. Odbiorcami tej książki są oczywiście dzieci, ale jestem pewna, że i dorośli czytelnicy mogą z niej wiele dla siebie wynieść. Autorka pokazuje bowiem jak ze strony kilkuletniego dziecka wygląda ta choroba i jakie negatywne skutki wywołuje w zachowaniu całej rodziny. To pozwala spojrzeć na ten problem całościowo i z nieco z innej perspektywy.
Cała książka posiada charakter epistolarny. Listy, jakie Anielka zostawia panu A. wywołują wiele emocji i wzruszenia. Bohaterka opisuje bowiem z dziecięcą naiwnością, zmiany jakie zachodzą w zachowaniu jej ukochanej babci. Ta przemiana z dorosłej, pełnej werwy staruszki w nieporadną osobę to dla Anielki coś niezrozumiałego. Dziecko poznaje wiele objawów choroby Alzheimera, od tych mających posmak dowcipu, jak wsypanie soli do cukierniczki po te przywodzące grozę, jak niemożność powrotu do domu i niepoznawanie bliskich. Czytelnik wraz z bohaterką obserwuje wszystkie etapy tej choroby i zdaje sobie sprawę z tego, jakie zmiany ona wywołuje, nie tylko w życiu chorej, ale i całej rodziny.
"Listy do A." to także opowieść o przemijaniu. O tym jak trudno dorosłym zaakceptować fakt odchodzenia i jak trudno wytłumaczyć dziecku, że każdego z nas czeka starość i śmierć. A jeśli o starości mowa to cieszę się, że autorka poruszyła ten temat, gdyż obecnie unikamy go jak ognia, gloryfikując jedynie młodość.
Nie mogę nie wspomnieć o samym wydaniu tej książki, które jest niezwykle atrakcyjne. Otóż twardej oprawie towarzyszą strony przypominające kartki z zeszytu w kratkę. Całości klimatu dopełniają rysunki Ewy Beniak-Haremskiej
Chyba nie ma takiej publikacji na naszym rynku, jak "Listy do A.", która w ten sposób dotykałaby problematyki choroby Alzheimera. Jest to więc pionierska książka, w którą warto zaopatrzyć domową biblioteczkę. Dla samych siebie i dla naszych dzieci.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Listy do A to książeczka przeznaczona dla dzieci, ale czy tylko?
Do domu małej Anielki wprowadza się babcia, która do tej pory mieszkała z dziadkiem na wsi. Babcia zachorowała i potrzebuje troskliwej opieki, której niestety dziadek nie jest w stanie jej zapewnić. Z babcią dzieje się coś złego, ale nikt nie jest w stanie wytłumaczyć małej Anielce, na czym tak właściwie polega choroba babci. Kiedy starsza pani robi coś, czego nigdy wcześniej nie robiła, albo coś czego nie powinna robić, dorośli mówią, że to pan Alzheimer, nie babcia. Kim jest ten tajemniczy pan i dlaczego Anielka tyle o nim słyszy, ale go nigdy nie widzi. Czy ten pan A. jest niewidzialny? I dlaczego jest tak złośliwy, że nawet mama, przez niego płacze? Anielka postanawia porozmawiać z tym panem, ale ponieważ nie może go nigdzie spotkać, postanawia pisać do niego listy.
Ta książeczka jest przeznaczona dla dzieci, ale moi zdaniem nie tylko one powinny zostać jej odbiorcami.
Ponieważ w swojej pracy miałam już kontakt z osobami chorymi na Alzheimera, nie powinno mnie już nic zdziwić. A jednak ta choroba jest tak zaskakująca, że nawet mnie, dorosłej osobie trudno jest tak do końca zrozumieć, jakie zmiany w mózgu potrafi zrobić.
Kim jest Anielka? Anielka to mała dziewczynka, która nie rozumie jeszcze świata dorosłych, a szczególnie nie może pojąć tego, że są choroby, których nie można wyleczyć. No cóż, i nam dorosłym zrozumienie tego często przychodzi z trudem, bo choroby jaka dotknęła babcię zrozumieć nie potrafi niejeden dorosły, pewnie dlatego, że to choroba o której wciąż zbyt mało się mówi. Uważa się, że to choroba wstydliwa, chociaż bolesna, szczególnie jednak dla najbliższych, bo sam chory zaczyna żyć w pewnym momencie własnym życiem, które... jest jego zamkniętym światem.
To nie jest książka tylko o chorobie, ale również o emocjach i więzach rodzinnych. Więzach między rodzeństwem. Bardzo realnie ukazane stosunki między siostrami, które nie tylko sobie wzajemnie dokuczają, ale w chwilach ważnych i poważnych potrafią być dla siebie prawdziwym wsparciem.
Nie jest łatwo wytłumaczyć osobie dorosłej na czym tak właściwie polega choroba Alzheimera, a co dopiero dziecku, ale niestety jest to choroba, która coraz częściej dotyka ludzi. Tym bardziej, że jest to zaburzenie, które wpływa na życie nie tylko osoby chorej ale w dużej mierze również na wszystkich mających kontakt z cierpiącym.
Moim zdaniem autorka bardzo dobrze przedstawiła problem radzenia sobie w obszarze choroby, od zawsze przecież wiadomo, że pisanie listów czy pamiętnika jest cudowną terapią, w której można otworzyć się na własne myśli. Dobrze jest kiedy wśród najbliższych jest ktoś kto porozmawia i czasami nawet przytuli, bo kiedy ma się pod opieką osobę chorą, to bezradność wobec tej choroby i zmęczenie nie tylko fizyczne potrafi doprowadzić do dramatów nie tylko bezpośrednio dotykających tej chorej osoby.
Autorka w bardzo przystępny, a zarazem piękny sposób pokazała jak ważna jest rodzina, i wzajemna pomoc. Jak nawet małe dziecko może być ważną istotą mająca wpływ na samopoczucie chorego.
Wiele osób uważa, że dzieci powinno się trzymać jak najdalej od tematu śmierci czy postępującej i niewyleczalnej choroby, a mnie się wydaje, że to błąd, bo dzieci powinny wiedzieć, że życie nie polega tylko na zabawie i przyjemnościach.
Dzięki wczesnemu uświadamianiu dziecku, że istnieje coś na co nie mamy wpływu, coś co dzieje się bez naszego pozwolenia, uczymy te dzieci nie tylko empatii, ale również tolerancji wobec inności.
Nie bójmy się rozmawiać z dziećmi na trudne tematy, bo takie rozmowy często pomagają nawet nam dorosłym.
Polecam tę cudowną książeczkę szczególnie rodzicom, którzy mogą podrzucić ją do czytania każdemu dziecku od przedszkolaka do licealisty. Polecam tę książkę nauczycielom, aby rozmawiali ze swoimi uczniami na tak ważne tematy, bowiem problem zdrowotne osoby starszej, u której może wystąpić demencja czy nawet na choroba Alzheimera nie może być tematem tabu. Przygotujmy młode pokolenie do tego, jak radzić sobie z chorymi, bo kiedyś może to zaowocować ich wartością, i siłą psychiczną, której wielu będzie potrzebowało.
Nikt z nas nie wie, czy pan A. nie wprowadzi się kiedyś do naszego domu.
Dziękuję Autorce za tę mądrą i pouczająca książeczkę. Dziękuję za wprowadzenie w nieznany świat, o którym niewielu chce rozmawiać.
Gdybym miała wpływ na dobór lektur szkolnych, to z całą pewnością takie właśnie książki polecałabym do przeczytania, książki które uczą życia.
Świat może być pełen niespodzianek, jeśli tylko potrafimy się na nie otworzyć. Przekonuje się o tym bohaterka książki, Janka, której życie zawirowało...
,,W sieci" to inspirowana prawdziwą historią opowieść o dwóch kobietach: Hannie i Danucie. Bohaterki mieszkają na dwóch krańcach Polski, nie znają się...
Przeczytane:2020-01-21, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, Egzemplarz recenzencki, Nie da się zapomnieć,
Główną bohaterką książki jest młoda Anielka, która pisze listy do Pana A., czyli Alzhaimera, choć tak naprawdę nie bardzo rozumie kim on jest i dlaczego nie chce się odczepić od jej ukochanej babci, która obecnie mieszka z nimi w domu. Babcia choruje na Alzhaimera, jednak dziecku ciężko jest pojąć co to za choroba i dlaczego jej babcia tak dziwnie się zachowuje. A kiedy dziecko nie rozumie wielu spraw, to wtedy zadaje pytania. I tak czyni nasza mała bohaterka. W swoich listach najczęściej prosi o to, aby Pan A. opuścił ich mieszkanie i dał jej babci święty spokój. Niestety z chorobą nie zawsze można wygrać.
Alzhaimer to chyba jedna z najgorszych chorób jakie mogą się przytrafić się człowiekowi. Dotyka osób starszych i powoli wyniszcza ich życie. Sprawia, że człowiek dotknięty tą chorobą zapomina słów, imion, gdzie się znajduje, robi dziwne ciężko wytłumaczalne rzeczy. Takie osoby muszą być otoczone niesamowitą opieką, bo wystarczy chwila nieuwagi, a może dojść do tragedii. Na szczęście nie miałam osobiście styczności z tą chorobą w rodzinie, ale przyznaję, że to choroba, której osobiście się boję i nie chciałabym być nią dotknięta. Nawet największemu wrogowi bym jej nie życzyła. Choroba ta nie jest najgorsza tylko dla osoby dotkniętej nią, ale również dla całej bliskiej rodziny. Co doskonale przedstawiła w swojej książce autorka. Rodzina musi patrzeć jak ich ukochana osoba powoli każdego dnia zapomina kim jest i kim jest dla niej rodzina. To musi być okropne uczucie dla dorosłego, a co dopiero dla dziecka, które nie potrafi tego zrozumieć.
„- Wykurzysz tego Pana?
- To nie jest takie proste – zawahał się. Pocierał powieki, jakby nagle dostał uczulenia. Mnie tak oczy pieką wiosną. – Babcia jest chora.
- Patrycja też tak mówiła. Dlaczego nie można babci wyleczyć?
- Nikt nie wymyślił jeszcze lekarstwa. Są takie choroby, że człowiek jest bezsilny – odparł bardzo smutno."
Anielka cierpi, gdyż zrobiłaby wszystko dla kochanej babci, aby ten nieszczęsny Pan A. sobie poszedł i dał jej babci normalnie żyć. Niestety póki co, nie wynaleziono lekarstwa na tę dolegliwość. Nasza mała bohaterka nie rozumie wielu spraw, dlatego ciągle o nie pyta, by móc w końcu zrozumieć co się dzieje z jej babcią. Najgorsza jest świadomość tego, że bliscy patrzą jak organizm ich bliskiej osoby się wyniszcza i nic nie mogą na to poradzić. Jedyne co mogą zrobić, to trwać przy tej osobie otaczając ją ogromem miłości.
Anna Sakowicz w swojej książce przedstawia nam życie u boku Alzhaimera. Pokazuje co ta choroba robi z człowiekiem, czego można się po niej spodziewać. Ale pokazuje nam również jak przygotować dziecko na to, aby mogło się pogodzić z tym, iż jego babcia powoli odchodzi. Pożegnanie z bliskim zawsze jest ciężkim przeżyciem, ale jeśli ta osoba jest wciąż w naszym sercu to tak naprawdę dla nas zawsze pozostaje żywa. Ważne jest, aby mieć wspomnienia, te piękne chwile, które dane nam było z nią przeżyć. Autorce z całą pewnością udało się oddać wszystkie opisane wydarzenia w realny sposób, gdyż sama mierzy się z tą chorobą u swojej matki.
"Listy do A. Mieszka z nami Alzhaimer" to niezwykle wartościowa pozycja na rynku literatury, która może pomóc zrozumieć, zwłaszcza dziecku czym jest Alzhaimer, jak się w takim przypadku zachowywać i jak otoczyć osobę dotkniętą tą chorobą opieką. Koniecznie przeczytajcie.