Miłość, która przekracza granice śmierci
W życiu trzydziestokilkuletniej Brett Bohlinger wszystko jest poukładane: ma dobrą pracę, jej partnerem jest ambitny, przystojny prawnik, a po śmierci matki ma odziedziczyć pakiet większościowy firmy wraz ze stanowiskiem dyrektora.
Jednak testament zmienia całe jej życie. Okazuje się, że matka zaplanowała dla niej zupełnie nową drogę życiową. No, może nie całkiem nową, bo zgodną z listą idealistycznych dziewczęcych postanowień, którą Brett spisała kiedyś jako nastolatka. Czy aspiracje i marzenia z dzieciństwa i wczesnej młodości mogą pasować do dorosłej kobiety? O tym właśnie opowiada Lista marzeń.
,,W tej książce jest wszystko, co kocham i czego szukam w kobiecej literaturze: jest mądra, zabawna i poruszająca".
Susan Elizabeth Phillips, autorka bestselleru Panna młoda ucieka
,,Niezwykły debiut... Ta książka chwyta za serce, a jeszcze bardziej wpływa na naszą duszę".
Sarah Addison Allen, ,,New York Times"
Lori Nelson Spielman pracuje jako nauczycielka, jednak jej prawdziwą pasją jest pisanie oraz podróże. Lista marzeń to jej debiut książkowy, który okazał się prawdziwym sukcesem. Prawa do publikacji książki zostały sprzedane do 18 krajów, a wytwórnia filmowa The Fox Film Corporation kupiła prawa do zekranizowania powieści.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2013-08-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 416
Marzenia nawet te najskrytsze nie powinny nas opuszczać. Człowiek pozbawiony marzeń umiera. Życiowe cele dodają nam siły, pozwalają iść do przodu nie oglądając się za siebie. Nigdy prze nigdy nie powinniśmy przestać marzyć. Kim byłby człowiek, który nie podejmuje ryzyka?
Lori Nelson Spielman w powieści ‘Lista marzeń‘ idealnie odnosi się do kwestii podejmowania życiowego ryzyka oraz przedstawia nam rozbudowaną, wzruszającą relację między matką, a córką. Główne bohaterki Elizabeth oraz Brett wprowadzają do powieści ducha marzeń, nadziei, odwagi oraz przede wszystkim walki, który pozwala Brett osiągnąć cele postawione przez zmarłą matkę. Elizabeth kierując się instynktem macierzyńskim i wielką miłością do córki pozostawia jej w spadku listę marzeń do realizacji. Przedstawiona historia udowadnia, że jeśli czegoś bardzo pragniesz możesz zmienić całe swoje życie, by móc funkcjonować zgodnie z swoją naturą, nikogo nie naśladując.
Ponadto autorka tworząc sylwetki innych bohaterów przybliża nam ich osobowości zaczynając od młodych, bogatych żyjących chwilą, kończąc na postaciach, które liczą się z każdym groszem. Różnice między dwiema klasami społecznymi momentami są nie do przeskoczenia i uczą, że między mieć, a nie mieć jest cienka granica. ‘Lista marzeń’ oczywiście wzbogacona jest o wątek poszukiwanej miłości, której znalezienie okazuję się najtrudniejszym zadaniem. Jak dla mnie nieprzewidywalna część książki.
Jeśli chodzi o kwestie merytoryczne, autorka gwarantuje nam dobre czytadło, wzbogacone o szczyptę humoru, optymizmu oraz empatii. Wszystko w dobrym guście bez przesadyzmu. Język powieści skonstruowany z lekkością, powodujący szybkie czytanie. Pokuszę się o porównanie Lori Nelson Spielman ze stylem dobrze znanej autorki Emily Giffin. Książka ’Lista marzeń’ stworzona w tym klimacie pozwala na chwilę relaksu, wyciszenia i odpoczynku. Idealna na podróż samochodem, pociągiem oraz na zbliżającą jesień jako towarzysz ciepłych skarpetek i kubka herbaty.
W życiu bądźcie zawsze dobrej myśli. Jeśli dopada Was jesienna chandra pozwólcie by w Wasze ręce trafiła ‘Lista marzeń’ gwarantująca Wam inspiracje oraz chęci do dalszego działania.
Spadek może mieć różną postać, najczęściej kojarzy się z materialną spuścizną po przodkach, czasem przybiera on postać pamiątek, które mają największą wartość kiedy patrzy się na nie z perspektywy emocjonalnej. Dziedzictwo bywa obciążeniem, ale i jest niespodziewanym darem losu. Niektórzy upatrują w nim szansy dla siebie, inni wprost przeciwnie, widzą w nim jedynie wolę do wypełnienia w imieniu zmarłych. Są i ci, muszący z dnia na dzień zmienić z jego powodu całe swoje życie i wyjść na przeciw temu, co już dawno zostało zapomniane ...
Krzesło dyrektora, wspaniały gabinet, wielka kariera, tego oczekiwała po spadku Brett Bohlinger i wcale nie były to obietnice bez pokrycia. Ostatnie ładnych parę lat życia poświęciła pracy dla pracy w firmie matki, dawała z siebie dużo, a w obowiązki wkładała całe serce, widzieli to wszyscy i tak samo byli do jej wizji. Jednak podczas odczytania testamentu okazuje się, że nic nie jest takie jakie powinno być, w ogóle nie ma niczego, tak po prostu, z powodu jednej kartki i parunastu słów na niej zapisanej. Kiedyś Brett miała całkiem inne marzenia niż teraz, ale wtedy była nastolatką, uczennicą, a nie trzydziestokilkulatką z poważnymi planami na przyszłość. Jak karteluszek z lat dziecięcych może zmienić życie? Na to pytanie córka Elizabeth Bohlinger musi sobie sama odpowiedzieć, a na to ma rok ... Trzysta sześćdziesiąt pięć dni, cztery pory roku, nie aż, a jedynie tylko tyle. Co kierowało panią Bohlinger, że zadbała o synów, synowe, wnuki, a Brett przygotowała taką niespodziankę? Jej osoba się nie liczyła w ostatecznym rozrachunku? Dlaczego mamo? Jak pozbierać się po takiej wiadomości, kiedy wszystko co ważne zostało odebrane? Odliczanie rozpoczęło się, a rodzinny prawnik ma czuwać nad wypełnianiem niecodziennej woli zmarłej. Jest jeszcze coś, a raczej ktoś, Andrew, przystojny i ambitny prawnik, z jakim plany na przyszłość wiązała Brett ...
Wszystko inne musi ustąpić miejsca temu, co było ważne dla nastolatki, idealistki, stojącej dopiero u progu dorosłości. Każde postanowienie miało kiedyś swoje uzasadnienie lub było marzeniem, jak to wszystko zrealizować obecnie, przecież nic już nie jest takie proste jak w przeszłości. No i dlaczego wyrzekać się swojego życia na rzecz czyjegoś widzimisię? Co zwycięży zdrowy rozsądek czy niezwykły testament? Czego spodziewała się Elizabeth po swojej córce? Może widziała w niej to, co ona nie dostrzega w sobie? Pragnienia spisane na kartce, wyrzucone i przypadkowo odnalezione może i są dziecinne, ale mówią wiele o dawnej Brett, tak innej od tej obecnej. Nie można cofnąć czasu, lecz jeżeli istnieje możliwość sprawdzenia czy dawne marzenia da się zrealizować warto chyba spróbować? Postępowanie zgodnie z życzeniem matki i sobą sprzed lat przypomina prawdziwe pole minowe, nowa droga życiowa wiąże się z ogromnymi zmianami na każdym kroku, a nie wszyscy są optymistycznie nastawieni do tego, co właśnie ma miejsce. Podobno przyjaciół poznaje się w biedzie, a z rodziną najlepiej wchodzi się na zdjęciu, te przysłowia Brett może sprawdzić na sobie, a to jeszcze nie koniec niespodzianek, bo los szykuje jej kolejne ...
Młodzieńcza fantazja nie zna granic, a jak wypadnie gdy zderzy się z rzeczywistością dorosłej kobiety? Zwycięży proza życia czy marzenia dziewczyny, umiejącej zdobyć to, czego pragnie? Jest sama, lecz nie samotna, a przecież ktoś ją wspiera, czasem rozmowa daje więcej niż mogłoby się wydawać ...
Jeżeli książka zaczyna się od rozczarowania głównej bohaterki to jak rozwinie się fabuła? Autor na siłę będzie starał się rozjaśnić klimat czy wprost przeciwnie? Lori Nelson Spielman nie poszła w żadnym z tych kierunków, wybrała ścieżkę, na jakiej zwątpienie przeplata się z radością, niby nic nadzwyczajnego, a jednak historii Brett Bohlinger wciąga i nie pozostawia obojętnym. Opowieść od księżniczki do kopciuszka już nieraz była opisywana, tak samo jak realizacja listy marzeń. Ale w książce pod tym właśnie tytułem kryje się coś więcej niż jedynie te dwa wątki, tak naprawdę w centrum akcji pozostaje motyw poznawania siebie i niełatwe relacje rodzinne, szczególnie te spod znaku więzów łączących matki i córki. Autorka nie poszła na skróty, nie ma w niej nachalnego optymizmu i przesadzonego pesymizmu, co więc jest w ich miejsce? Refleksje nad tym co było i jest ważne, szukanie rozwiązania starych tajemnic, bolesne stawanie twarzą w twarz z samym sobą, przekonywanie się kto jest przyjacielem, a kto tylko go udawał i w końcu odnalezieniu w sobie dziecka, które dorosło, a teraz ma szansę dojrzeć ...
„Ta książka należy do każdej dziewczyny i kobiety, którą słowo „marzenie” inspiruje i zachęca do działania” – pisze sama autorka w „Podziękowaniach”.„Lista marzeń” to cierpła i inteligentna powieść obyczajowa skierowana do romantycznych dusz, które uwielbiają „bujać u obłokach”. Realistom, natomiast pomoże uwierzyć, że spełnianie marzeń odmienia życie i może być fantastyczną przygodą.Czy marzenia 14-letniej dziewczynki mogą pokrywać się z pragnieniami 34-letniej kobiety?
Brett Bohlinger po śmierci swojej mamy otrzymała w testamencie listę 10 marzeń, które powinna spełnić w ciągu najbliższego roku, aby… otrzymać przeznaczoną dla niej część spadku. Spełnienie dziewczęcych pragnień Brett, które spisała przed laty, ma odmienić jej dorosłe życie. Jak można się domyślać taka wola mamy jest dla Brett prawdziwym zaskoczeniem, początkowo wzbudza nawet gniew i sprzeciw.
Dlaczego matka chce tak mocno ingerować w życie dorosłej córki?
Z czasem jednak wypełnianie skrytych pragnień nastolatki staje się dla bohaterki dążeniem do spełnienia woli ukochanej mamy, która jak się okazuje, znała swoją córkę i wiedziała co jest dla niej najlepsze. Niektóre z tych marzeń są proste do spełnienia, inne wymagają od Brett ogromnego zaangażowania i kompletnej zmiany w jej dotychczasowym życiu. Są też punkty tak abstrakcyjne, że ich spełnienie graniczy z cudem.
Mieć dziecko albo dwoje dzieci.
Kupić psa.
Do śmierci przyjaźnić się z Carrie Newsome!
Pomagać biednym.
Mieć świetny dom.
Kupić konia.
Zakochać się.
Wystąpić na żywo na prawdziwej, dużej scenie.
Mieć dobre relacje z tatą.
Być cudowną nauczycielką.
Po każdym osiągniętym celu Brett może odczytać kolejny list od mamy, a każdy z nich ma dla bohaterki szczególne znaczenie. Wypełniając zadania z listy Brett staje się kompletnie inną osobą, zmieniając diametralnie swoje życie dostrzega sprawy, które dotąd nie miały dla niej większego znaczenia, ale przede wszystkim jest naprawdę szczęśliwa.
Powieść Lori Nelson Spielman wyzwala wiele optymizmu, jest ciepła i piękna. Ma w sobie pewną magię i choć fabuła może wydawać się mało realna, przewidywalna i bajkowa, to z przyjemnością się ją czyta. No bo któż z nas nie lubi marzyć, kto nie chciałby spełniać własnych pragnień… I wiecie co, marzenia nastolatki w gruncie rzeczy wcale nie są takie różne od pragnień dorosłej kobiety. Trzeba tylko chcieć je wydobyć gdzieś z zakamarków duszy.
Polecam.
Czy podróż do serca Włoch może odmienić los? Od dnia, w którym ponad dwieście lat temu Filomena Fontana rzuciła klątwę na swoją młodszą siostrę, w żadna...
Czy podróż do serca Włoch może odmienić los? Od dnia, w którym ponad dwieście lat temu Filomena Fontana rzuciła klątwę na swoją młodszą siostrę, w żadna...
Przeczytane:2019-03-10,
,,Zmieniłem plany. Nie przełożyłem niczego na później. Od razu wszystko odwołałem. Zmieniłem plany na zawsze.''
Zapewne wiele z Was będąc małymi dziewczynkami pisało listy marzeń. Czy przypominacie sobie, co z nimi zrobiłyście? Tak jak myślałam, pewnie nie macie zielonego pojęcia co się z nimi stało - może trafiły do kosza na śmieci, a może przez przypadek gdzieś je zostawiłyście. Ale z pewnością do nich nie wróciłyście. Jak zareagowałybyście na wiadomość, że taką kartkę zachowała Wasza mama i chce, abyście wywiązały się z zadań, które wyznaczyłyście sobie kilkadziesiąt lat wcześniej? Zaśmiałybyście się, czy może zdenerwowały, że to przecież jest takie dziecinne? Pokażę Wam co zrobiła główna bohaterka książki Lista marzeń, która znalazła się właśnie w takiej sytuacji. Sytuacji, która ma tylko jedno wyjście.
Brett Bohlinger to trzydziestokilkuletnia kobieta, której wydaje się, że ma wszystko poukładane - dobrą pracę, partnera prawnika, świetne mieszkanie. Na dodatek wie, że po śmierci mamy ma odziedziczyć jej firmę i zostać dyrektorką. Jednak to się zmienia, kiedy zostaje odczytany testament... Bo okazuje się, że jej matka miała całkowicie inne plany, chciała aby jej jedyna córka, zmieniła swoje życie i zaczęła być w pełni szczęśliwa. To miała osiągnąć dzięki liście, którą napisała będąc nastolatką. Cele małej dziewczynki miały być wprowadzone w życie dorosłej kobiety. Czy uda jej się przełamać swoje dawne lęki i wypełnić zadania powierzone jej przez swoją rodzicielkę?
Lori Nelson Spielman z zawodu jest nauczycielką, ale to pisanie i podróże są jej prawdziwymi zainteresowaniami. Lista marzeń to jej debiut literacki, który odniósł już wiele sukcesów. I szczerze mówiąc wcale się temu nie dziwię, ponieważ historia, którą nam opowiedziała jest na swój sposób nietypowa, a przy tym bardzo wciągająca. Nie przedstawiła nam typowego schematu - rozwiedzionej czterdziestolatki, która po stracie swojej miłości i po rocznej depresji postanawia zmienić swoje życie. Tutaj jest zupełnie inaczej, a główna bohaterka tak naprawdę nie chce nic zmieniać, ponieważ uważa że jest szczęśliwa z tym wszystkim, co akurat ma i nie szuka czegoś większego. Do tego nakłania ją dopiero prośba matki, którą napisała ona jeszcze przed śmiercią. Uważam że to coś innego, coś na co warto zwrócić uwagę.
Fabuła intryguje, jest wiele zaskakujących momentów, mamy też różnobarwnych bohaterów, świetnie podtrzymane napięcie i dobrze skonstruowane dialogi - istną mieszankę, która wypadła nieźle. Gdy do tego dorzucimy jeszcze wiele pobocznych wątków, które zapadały w pamięć, można byłoby pomyśleć, że to książka genialna. Ale może nie przesadzajmy, bo taka nie jest... Nie mam jej co prawda wiele do zarzucenia, ale coś się jednak znalazło. Po pierwsze sama Brett, która ogólnie jest postacią wyrazistą i bardzo ciekawą, ale chwilami miałam wrażenie, że zachowuje się jak dziecko i po trupach dąży do celu. Po drugie mimo tego, że sam pomysł powieści zasługuje na ogromny plus, to ogólny zarys tego wszystkiego nie bardzo do siebie pasuje. Wydaje mi się, że był aż za bardzo absurdalny.
Lista marzeń to książka, która zasługuje na czwórkę z plusem. Ma w sobie coś, co przyciąga uwagę czytelnika (nie mam na myśli tylko okładki, która jest pierwszym krokiem do sięgnięcia po nią), na dodatek potrafi go zaskoczyć i świetnie umilić czas. Nie jest to powieść dla określonego przedziału wiekowego, ponieważ zarówno młodzi jak i starsi bez problemu odnajdą się w świecie Brett i się z nią zaprzyjaźnią. Mam nadzieję, że na tej jednej historii nie zakończy się przygoda z literaturą Lori Nelson Spielman. Chciałabym wrócić kiedyś do innego świata, który stworzyła i napisać, że było warto. Bo w przypadku tej pozycji było!