Linia serc Rainbow Rowell prezentuje historię Georgie McCool, coraz popularniejszej scenarzystki komedii z Los Angeles, osiągającej serię sukcesów zarówno w dziedzinie zawodowej, jak i w prywatnej.
Kobieta może się cieszyć dwoma córeczkami Noomi oraz Alice, jak również niezwykle kochanym oraz pełnym miłości mężu Nealu. W pięknym domu na przedmieściach sporo się dzieje, wszystko teoretycznie ma się świetnie, ale na idealnym obrazie pojawiają się kolejne rysy.
Święta Bożego Narodzenia odbędą się już wkrótce, ale artystka zdecydowała się zrezygnować z rodzinnego wypoczynku i radości ze spędzenia czasu z bliskimi w zimowej Nebrasce, zdecydowała się postawić na czele swoją pracę. Jej małżeństwo niebawem może ulec rozpadowi, Neal nie odbiera i nie odpisuje, a cudowny i czarujący Seth nie poprawia jej sytuacji.
Zamęt w sercu nie wpływa pozytywnie na jej samopoczucie, a przecież dialogi i sceny same się nie napiszą. Wszystko zdaje się kobiecie walić na głowie, a jej ratunkiem okazuje się... charakterystyczny się żółty telefon.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2016-02-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
"- A co by cię uszczęśliwiło?
- Gdybym wiedział, tym właśnie bym się zajął."
Szczęście. Na pierwszy rzut oka w życiu Georgie McCool szczęście jest cechą dominującą. Ma dwie wspaniałe córeczki, wymarzoną pracę, dobrego przyjaciela, Setha, ale przede wszystkim cudownego męża - Neala. Wszystko się komplikuje, kiedy Georgie wybiera pracę nad nowym serialem, który był jej i Setha marzeniem, niż rodzinny wyjazd. Zaczyna dostrzegać, że w jej małżeństwie od dawna się nie układa. Czy uda jej się naprawić życie osobiste... z pomocą żółtego telefonu?
Rainbow Rowell i jej twórczość nie są mi obce. Kilka miesięcy temu miałam możliwość poznania jej powieści, która cieszyła się dużą popularnością, mowa tu "Eleonorze i Parku". Lekturę dobrzę wspominam, jednak nie wywarła na mnie dużego wrażenia. Byłam więc mile zaskoczona czytając"Linię serc", która okazała się bardzo przyjemną lekturą, a przede wszystkim pomysłową.
"Całował ją tak, jakby ryswował idealnie prostą linię.Całował ją tuszem.To właśnie wtedy, podczas tego zuchwałego pocałunku, Georgie zdecydowała, że Neal jest tym, czego jej trzeba do szczęścia."
"Linia serc" to piękna i magiczna historia miłości, o którą się walczy. Bohaterowie są przedstawieni bardzo realistycznie z zaletami, ale również z wadami, dzięki czemu historia staje się jeszcze bardziej prawdziwsza, w większym stopniu możemy poczuć emocje w niej zawarte: miłość, ból, złość, chęć uratowania małżeństwa. Powieść mogę uznać za dojrzałą. Autorka stworzyła lekturę, która jest spokojna, mimo tego jest przepełniona tym, co doceniam w powieściach. Jest przepełniona szczerością.
Powieść należy do książek z oryginalną fabułą. Motyw żółtego telefonu urozmaicił historię, dodała jej nutki tajemniczości, dzięki czemu coś się działo, nie stałam w miejscu podczas czytania, lecz byłam bardzo ciekawa magicznych zdolności starego aparatu.
Jakoże uwielbiam doszukiwać się głębszego przekazu w powieściach, myślę, że autorka miała jeden główny cel. Chciała uświadomić społeczeństwo, że praca to nie wszystko, chociaż jest ona spełnieniem Twoich najskrytszych marzeń, jest coś, co ma większe znaczenie - rodzina. Nie można jej zaniedbywać, bo w pewnym momencie w swoim życiu możemy zostać po prostu sami...
Książka bierze udział w akcji #czytamyrazem, która ma na celu złączyć matki i córki w rozmyślaniu na temat przeczytanej powieści. Pomysł jak najbardziej popieram, ponieważ dzięki niemu można poprowadzić ze swoją mamą bardzo żywą rozmowę, z której dowiedziałam się, że mamy takie same odczucia po lekturze, chociaż ja (jak zwykle) bardziej zwróciłam uwagę na Neala, który skradł moje serce od pierwszego zdania, w którym się pojawił.
P O D S U M O W U J Ą C
"Linia serc" z pewnością jest idealnym tytułem dla kobiet w różnym wieku. Jest niesamowitą opowieścią o zwykłych ludziach, którzy chcą odbudować swoje życie, sprawić, że miłość, którą kilka lat temu sobie wyznali, nigdy nie zgaśnie.
Hmm, na pozór szczęsliwe małżeństwo. Georgie, Neal i ich córeczki. Wydawało by sie, że ideał. le pozory mogą mylić.
Ich małezńtwo wisi na włosku. Oliwy do ognia dolewa fakt, ze ojciec z córkami sam jedzie do swojej rodziny tuz przed swiętami Bozego Narodzenia a Georgie zostaje w pracy bo termin nagli a dostała ze swoja grupa zielone swatełko by spełnic swoje telewizyjne marzenie. CZy warto zaryzykować karierę kosztem rodziny? Czy Seala intencje sa czysto przyjacielskie? Czy bezpodstawnie Neal jest o niego zzdrosny? O najlepszego przyjaciela?
Gdy wydaje sie, ze juz nie ma mozliwosci naprawy małzeństwa na "pomoc?" przychodzi jej żółty telefon, który jest...... O, nie! Wiecej nie zdradzę ;)
Powiem tylko tyle, że sama chciałabym mieć taki telefon, który działą takie cuda ^_^
Ale ma to swoją druga strone: czy warto interweniować i zmieniać przeszłosć? Czy moze warto zostawic to swojemu biegowi i naprawiać zwiazek w teraźniejszosci?
Polecam :)
Całkiem dobry kawałek literatury obyczajowej - rozczarował mnie tylko wątek z "zaczarowym telefonem". Myślę, że Rowell mogła postawić na bardziej realistyczny sposób rozwiązania problemów w małżeństwie Georgii, bez konieczności wprowadzania otoczki "magicznej". Już sam klimat bożonarodzeniowy i gama uczuć bohaterów wystarczyłyby, by wypełnić to, co autorka próbowała nam przekazać za pomocą wybranej przez siebie koncepcji.
To moje pierwsze spotkanie z Rowell i raczej na pewno nie ostatnie.
"Bono met his wife in high school," Park says. "So did Jerry Lee Lewis," Eleanor answers. "I’m not kidding," he says. "You should be," she says,...
To miał być koniec opowieści. Simon Snow zrobił wszystko, co powinien. Pokonał złoczyńcę. Wygrał wojnę. A nawet się zakochał... W tym miejscu powinien...
Przeczytane:2022-05-08, Ocena: 3, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, 52 książki 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Mam,
Po kilku latach ponownie wpadła mi w ręce książka "Linia serc" autorstwa Rainbow Rowell. Jakoś tak przeglądałam półki z książkami i gdy zaczęłam czytać i przypominać sobie, to w sumie doszłam do samego końca. Może nie była to zbyt porywająca lektura, lecz temat zaintrygował mnie na tyle, że chciałam poznać zakończenie tej historii. Jest to nawet czasami dość ciekawie opowiedziana historia o tym, że warto walczyć o miłość, o miłość małżeńską...
"Najlepsza historia miłosna od czasu wynalezienia telefonu!"
Takim hasłem opatrzona jest ta książka, lecz moim zdaniem to hasło jest nieco na wyrost, bo raczej nie była to najlepsza historia miłosna od czasu wynalezienia telefonu. Z pewnością znalazłoby się kilka lepszych. Lecz tak ogólnie to książka nie jest zła, mogę nawet powiedzieć, że ma w sobie to "coś", coś, co powoduje, że można się nią zauroczyć.
Jest to opowieść o małżeństwie z kilkunastoletnim już stażem, przechodzą właśnie kryzys małżeński, chociaż do końca to właściwie nie jest wiadomo czy to kryzys, czy tylko takie wyobrażenie o nim. Georgie jest scenarzystką, znakomicie łączy pracę z życiem rodzinnym. Jej mąż Neal jest opiekuńczy, mają dwie cudowne córki oraz piękny dom. Jednak coś jest nie tak. Lecz Georgie zamiast zmierzyć się z problemami, spróbować coś naprawić, to w święta wybiera pracę i o mały włos nie zniszczyła swojego małżeństwa.
Nieoczekiwanie znajduje tajemniczy telefon, który wydaje się bardzo tajemniczy i być może pomoże jej w uczuciowych rozterkach...
Znajdziemy tu niezwykłą przeplatankę, gdyż podróżujemy w czasie, raz czytamy o teraźniejszości a za chwilkę cofamy się o piętnaście lat. Trochę się z tego powodu tworzy chaos, ale można to jakoś ogarnąć, lecz wydaje się, jakby autorka nie przyłożyła się zbytnio do tego.
Potencjał tej historii jest jednak dość duży i można było stworzyć bardziej składną opowieść, bez takich gwałtownych przeskoków w czasie.
Najbardziej wkurzała mnie tu postać głównej bohaterki i jej zachowanie. Jest tak chaotyczna i niezorganizowana, że po prostu nawet chciałam, żeby nie udało jej się poskładać na nowo swojego małżeństwa...