Czy czasem zadajesz sobie pytanie, jak wyglądałby świat bez złych emocji? Ale i bez dobrych?
Legenda mówi, że dawno, dawno temu, gdy świat pogrążył się w chaosie, siedemdziesięcioro siedmioro ludzi wyruszyło na skrzydłach wielkiego ptaka, by szukać skrawka ocalałego lądu.
Mara dorasta na wyspie, gdzie zasady postępowania zostały raz na zawsze określone. Każdego dnia uczy się, jak funkcjonować w tym prostym, lecz trudnym i szarym świecie, a jedynym jasnym punktem jest słuchanie opowiadanej przez opiekunki Legendy. Po ukończeniu piętnastu lat wraz z siedemdziesięcioma sześcioma rówieśnicami opuszcza wyspę, by popłynąć na stały ląd. Odtąd każdy ich dzień od wschodu do zachodu słońca będzie wypełniony ciężką, jednostajną pracą. Wśród dziewcząt jest Samila, która - jak się wydaje - przyszła na świat tylko po to, by udowodnić, że życie nie polega jedynie na tym, by przetrwać.
Magiczna opowieść o odejściu od cywilizacji w świat zaklęć i legend, o życiu w jego najprostszej postaci.
Grażyna Jeromin-Gałuszka - autorka wielu książek, które urzekają czytelników niezwykłym klimatem i wprowadzają w magiczny świat, wykreowany głównie z wyobraźni. Niektóre z jej powieści, jak na przykład "Kobiety z Czerwonych Bagien", czy "Magnolia" zdobywały laury na festiwalach i od wielu lat cieszą się niezmiennym zainteresowaniem. Mieszka w Sosnowicy, małej osadzie w dolinie Radomki, gdzie kończą się wszystkie drogi.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2017-09-26
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 440
Świat bez emicji- świat ponury... Z jednej strony przygnębiający i zrutynizowany, z drugiej osoby chcące się wyłamać i myślące po swojemu przywracają innym wiarę w to że można inaczej....
Zaskoczyła mnie ta książka, bo czegoś innego oczekiwałam, ale uważam że warto było po nią sięgnąć.
Nieco zaskoczyła mnie ta powieść. Początkowo monotonna, potem mozna przywyknąć do tego smutnego i pozbawionego emocji świata. Społeczność przedstawiona w "Legendzie" przypomina mi nieco strukturę jakiejś sekty, gdzie należy podprrządkować się całkowicie, nie myśleć, nie okazywać emocji a już na pewno nie można mieć własnego zdania w jakiejkolwiek kwestii.
Autorka w prosty sposób ukazała nam, że świat bez uczuć, bez emocji, bez empatii jest zimny, okrutny i nienaturalny.I że zawsze znajdzie się ktoś, kto wyłamie się z tej rutyny będzie chciał normalności.
Czwarty tom tej barwnej i trzymającej w napięciu opowieści to okres komunizmu, kiedy bohaterowie sagi, postawieni wobec zupełnie nowej rzeczywistości,...
Trzeci tom poruszającej opowieści o miłości i tęsknocie, smutku i nadziei, rozstaniach i powrotach, rozgrywającej się na tle dramatycznych wydarzeń historycznych...
Przeczytane:2019-03-10,
To pierwsza dystopia jaką czytałam. Zawsze zastanawiałam się czym ten gatunek się różni od typowej postapokalipsy, ale nie trzeba się długo zastanawiać, bo różnicę widać gołym okiem. Kiedyś napiszę Wam o tym osobny wpis, teraz wolałabym się skupić na recenzji właściwej.
Przede wszystkim w powieści nie ma grama fantastyki. Wszystko co nas otacza, bo tak się właśnie dzieje, że fabuła ciasno owija się dookoła czytelnika, jest bezmiernie realne. Proste, surowe i bezlitosne. Obdarte z wszelkich dóbr i nadziei. Wyobraźcie sobie siedzenie na gołej skale o ostrych krawędziach, w porywach lodowatego wiatru. Takie właśnie wrażenie utrzymuje sie przez większą część powieści.
Być może Was zaskoczę, ale moją pierwszą emocją była monotonia.
Po pierwszych kilkudziesięciu stronach wydawało mi się, że to nie będzie ciekawa książka, choć z bardzo ciekawym pomysłem i dlatego warta uwagi. Zasady, brak cienia uśmiechu, zasady, ciężka praca latem, zasady, zimne polecia, zasady, osamotnienie, zasady, zasady, zasady. Żmudnie i monotonnie, powtarzane przez piętnaście lat życia dziewczynek te same obowiązki. W pewnej chwili przyłapałam się na uczuciu zniechęcenia i zmęczenia. Ale nie były to uczucia wywołane względem książki tylko przez nią. I wtedy zrozumiałam zamysł autorki. Bo kiedy pojawił się promyczek dobra, ciepła i nadziei, uczepiłam się go w panicznej potrzebie zmiany i nie puszczałam aż do zakończenia.
Nie pamiętam kiedy jakakolwiek książka tak mnie przeniknęła. Tak mocno poruszyła jako człowieka, kobietę i matkę. Na wielu płaszczyznach. Jej największe piękno i fenomen tkwią w prostocie przedstawionego świata. W tym jak prymitywnymi manipulacjami można pokierować nie jednym człowiekiem, ale całą ich rzeszą. Całymi pokoleniami.
– Wasz największy obowiązek to przeżyć. – W myśli Mary wdarły się słowa Przewodniej. Proste i zrozumiałe, nie trzeba ich było tłumaczyć. – Nie musicie nawet rozumieć dlaczego.
Zastanawiam się jak wiele mogę Wam powiedzieć, żeby nie zepsuć efektu. Bo historia Mary i jej siedemdziesięciu sześciu rówieśnic jest jedną wielką niewiadomą. Aby najlepiej poznać jej smak trzeba ją odkryć powolutku i dotykać własnymi emocjami.
Jak się zapewne domyślacie to mężczyźni zburzą święty porządek. Nasze bohaterki w trakcie miesięcznego pobytu na Wielkiej Wyspie zaznają gościnności i bliskości drugiego człowieka. Po raz pierwszy w życiu doznają najpiękniejszego uczucia. I dają Wam słowo, że będzie Was ono wzruszało za każdym razem, kiedy zostanie wymienione. Nieobojętność. Od tej chwili opadną klapki z oczu, a bolesna rzeczywistość stanie się nie do zniesienia. Czy będą się potrafiły sprzeciwić odwiecznej tyranii i pokonają surowe rządy Przewodnich? Czy system polegający na wywoływaniu strachu przetrwa?
Grażyna Jeromin-Gałuszka zabiera nas do nieprawdopodobnej rzeczywistości, w której człowiek cofa się w rozwoju aż do życia jaskiniowego. Zawieszona w niewiadomym czasie i nieznanej przestrzeni powieść od samego początku wywołuje wrażenie zadziwiająco realnego surrealizmu. Magiczny, bezduszny klimat chwyta za serce i sprawia, że sami czujemy się jednym z bohaterów. Cudownie w swej prostocie wykreowany świat zasad, rygoru i przejmującej nieżyczliwości posiada paradoksalnie zupełnie bajkowy klimat. To przecudowna powieść, a ja po serii kryminałów biorę na celownik powieści dystopijne.