Krzykacz z Rwandy

Ocena: 5.25 (4 głosów)

Ta historia biegnie przez tysiąc wzgórz wybijając bosy, przejmujący rytm...

Wsłuchajmy się uważnie w okrutnie prawdziwą baśń o miłości i przyjaźni.
O strachu, który nie paraliżuje odwagi.
O ścięciu człowieczeństwa w myśl przykazań z radia.
O Sebwgugu.

Wstrząsająco pięknie opowiada dziesięcioletnia Clementine Habimana z Rwandy, dziewczynka w wisienkowej bluzce.

Chodźmy na lekcję śpiewu do Asha Bolta.
Mieszka za czterdzieści funciaków w centrum Londynu.
Walczy z demonami, które przywlekły się za nim z rodzinnego domu.
Kiedy w głowie Asha narasta chaos, tylko rytuał bólu odpędza lęk.
Ale jak długo można liczyć na nóż w kwestii przeżycia?
Ktoś puka do drzwi.

Informacje dodatkowe o Krzykacz z Rwandy:

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Mała Kurka
Data wydania: 2012-10-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-62745-04-3
Liczba stron: 308

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Krzykacz z Rwandy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Krzykacz z Rwandy - opinie o książce

Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2016-10-20, Ocena: 6, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Mam,
Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce. Nazwisko autora nic mi nie mówiło, ale ujęła mnie okładka. Trochę zwątpiłam, gdy Pani Bożena z Małej Kurki napisała, że jest to powieść trudna. Nie taki jednak diabeł straszny... Wzięłam książkę w ręce i przepadłam (prawie dosłownie). Zadziwiająca, momentami zatrważająca opowieść pochłonęła mnie bez reszty. Przeanalizujmy najpierw tytuł - Krzykacz z Rwandy. Nieprzypadkowo dobrane słowa. Krzykacz (inaczej klikon) był osobą ogłaszającą różne informacje na specjalne okazje. Dzisiaj zastąpiony przez sprzęt nagłaśniający. Krzykacz to też rodzaj ptaka, który drze się swoim ,,der, der" nawet 120 razy na minutę i nie wiem ile jest w tym prawdy, ale ponoć te wrzaski zwiastują nieszczęście. Krzykacz w tym konkretnym przypadku może również oznaczać spikera radiowego nawołującego do... ale o tym potem. FitzGerald zastosował podwójną narrację, gdyż do pewnego momentu akcja toczy się dwutorowo. Z jednej strony mamy Asha Bolta, mieszkańca centrum Londynu (za czterdzieści funciaków), białego, prawie czterdziestolatka i nauczyciela śpiewu. Z drugiej małą, czarną dziewczynkę, Clementine Habimanę z Rwandy, która stała się świadkiem ludobójstwa w 1994 roku. I choć każdy słyszał o tej masakrze, to historia opowiedziana przez dziecko jest bardziej wstrząsająca i prawdziwa. Czytelnik otrzymuje dwie jakże inne opowieści, które w pewnym momencie się ze sobą splatają. I Clementine i Ash są ludźmi skrzywdzonymi przez los, każde z nich na swój własny sposób próbuje sobie z tym radzić. Dziewczynka nie zapominając, Ash natomiast bardziej drastycznie, bo sprawiając sobie ból. Jego wiernym przyjacielem staje się nóż do sera - sami chyba domyślicie się do czego służy. "Płakałam za Tatą. Mamą. Pio. Augustine i Marie, i za małym Johnem. Płakałam za łysym mężczyzną na bagnach i kobietą, która próbowała uciec. I nawet za Jeanette. Płakałam i płakałam za Ashleyem, i nad sobą, że wierzyłam w szczęśliwe zakończenia, i w Boga. Ludzie, których kochałam nie trwali wiecznie, byli ze mną tylko krótkie chwile." Clementine dorastała w Rwandzie w szczęśliwej rodzinie, mając kochających rodziców i brata. Nawet radio nadawało tylko wesołe audycje. Sielanka skończyła się bardzo szybko, a radio, zamiast muzyki, krzyczało głosem spikera nawołując do walki. Hutu kontra Tutsi. To wtedy w przeciągu stu dni wymordowano około miliona rwandczyków pochodzenia Tutsi. Oglądamy te wypadki oczami małej dziewczynki i wierzyć się nie chce, mimo iż to fakt, że ludzie są zdolni do takiego okrucieństwa. Ashleya też nękają demony z przeszłości. Wychowany w domu bez miłości z okrutnym ojcem i obojętną na wszystko matką, nie daje sobie rady w życiu. Jest samotny, a zgiełk i bezsens świata powodują, że zapada się w sobie. Otaczające go cierpienie i ból, paradoksalnie koi samookaleczaniem i muzyką. Promykiem słońca okazuje się poznanie Clementine, dziewczynki, której ma uczyć śpiewu. Szybko jednak zdaje sobie sprawę, że Clem lekcje nie są do niczego potrzebne. Z chęcią by dopłacił, żeby móc słuchać jej pięknego głosu. I tak dwoje ciężko doświadczonych przez życie ludzi zbliża się do siebie. "Im bardziej bolało, tym głębiej ciąłem. Nóż z czarną, krótką rączką był ostry jak brzytwa. Przesuwałem w tę i z powrotem po wewnętrznej stronie przedramienia, z każdym ruchem przyciskając mocniej. Wszystko się zatrzymało. Czas stanął w miejscu. Pozostał tylko ruch błyszczącego ostrza. A w mojej głowie cisza i spokój." Krzykacz z Rwandy to powieść prześliczna, pełna bólu, ale też nadziei. To historia przyjaźni i miłości, wywołująca na przemian uśmiech na twarzy, płacz, przerażenie i spokój. Wyjątkowa opowieść, a wyjątkowość jej jest zasługą całej gamy emocji, które wywołuje. Zdecydowanie nie można przejść obok tej książki obojętnie, a jeszcze długo po jej lekturze przeczytane ,,obrazy" przewalają się przez głowę, nie dając wytchnienia. Dla kogo Krzykacz z Rwandy? To trudne, ale sądzę, że dla wielbicieli historii oraz dla miłośników powieści obyczajowych z historią w tle. Dla osób wrażliwych i oczekujących od książki czegoś więcej niż tylko taniej rozrywki. Polecam gorąco.
Link do opinii
Avatar użytkownika - wwwiolka
wwwiolka
Przeczytane:2013-02-04, Ocena: 6, Przeczytałam, 12 książek 2013, Mam,
Rwanda to państwo, w którym żyje ponad 10 mln ludzi. Trudno sobie wyobrazić, że zaledwie w 1994 roku prawie milion stał się ofiarą ludobójstwa. Tym bardziej przerażające jest, gdy spojrzymy nie na liczby, a na ludzi, którzy się za nimi kryją i to oczami małej dziewczynki. Clementine przeżyła, chociaż jej matka była Tutsi, a nie Hutu. Z dala od swojego kraju trafia na mężczyznę, któremu może opowiedzieć o horrorze, bo on też ma swoje demony. Zawiązuje się między nimi swoiste porozumienie i przyjaźń, która obydwojgu może pomóc w pokonaniu cierpienia. "Krzykacz z Rwandy" to jednak przede wszystkim historia o problemach społeczno-politycznych w Rwandzie. To, że opowiadana ją dziecko, nadaje im jeszcze większej grozy i autentyzmu. Niezwykle przejmująca i wzruszająca książka.
Link do opinii
Avatar użytkownika - hajduczek
hajduczek
Przeczytane:2020-01-30, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2020,

"Czemu nie? Ledwo wiążę koniec z koncem, jak wszyscy którzy od lat obrabiają marny kawałek jałowej ziemi. A teraz to juz oficjalnie możemy iść i brać, co tylko chcemy od tych, których zetniemy." Na rozkaz dotychczasowi sąsiedzi Hutu zabijają swoich przyjaciół Tutsi. Mama Clementine należy do Tutsi, tata to Hutu, więc można sobie wyobrazić, co to oznacza dla tej rodziny w obliczu krwawych walk. Wstrzasająca książka!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Mamut
Mamut
Przeczytane:2019-03-01, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,

Początkowo zdecydowanie wciągające są rozdziały, w których narratorką jest Clementine, czyli co drugi rozdział. Te, w których występuje Ash są natomiast lekko odpychające, ten facet tnie się żeby poczuć ból, potrafi przyłożyc sobie do uda rozgrzany do czerwoności czajnik... :/ i nagle... wszystko wywraca się o 180 stopni. kiedy Ash zabiera do swego mieszkania, maltretowaną przez wujka, dziewczynkę. Jest nią właśnie Clementine. Ich losy wiążą się na zawsze. Szkoda tylko, że Clementine okazała się tak naiwna i poszła z wujkiem na lotnisko. Po tym, co przezyła we Rwandzie, powinna być mniej ufna...

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy