W Nowym Jorku giną ludzie. Dopóki są to bezdomni, policja działa dosyć opieszale, gdy jednak ofiarą szaleńca padają tak zwani praworządni obywatele, wybucha panika. Morderca pozostaje nieuchwytny. W tej sytuacji może pomóc tylko jeden człowiek, Lincoln Rhyme - błyskotliwy kryminalistyk, znany czytelnikom z powieści ,,Tańczący Trumniarz".
Sparaliżowany Rhyme wraz z detektyw Amelią Sachs podejmują śledztwo. Zabójca prowadzi z nimi swoistą grę, podrzucając informacje, które mają wskazać miejsce ukrycia następnej ofiary. Rozpoczyna się wyścig z czasem, a jego stawką jest ludzkie życie.
,,Kolekcjoner Kości" to pełna napięcia i grozy bestsellerowa powieść Jeffery'ego Deavera, na której oparto scenariusz znakomitego thrillera pod tym samym tytułem.
Jeffery Deaver: autor ponad dwudziestu thrillerów psychologicznych. Z wykształcenia dziennikarz i prawnik. Przez kilka lat współpracował z dziennikami ,,New York Times" i ,,Wall Street Journal". Był także doradcą prawnym jednej z większych firm na Wall Street. Zaliczany jest do grona najbardziej poczytnych i nagradzanych pisarzy amerykańskich, wiele z jego powieści doczekało się ekranizacji, były także tłumaczone na kilkadziesiąt języków. Światową sławę przyniósł mu "Kolekcjoner Kości" - pierwsza powieść, w której pojawiła się para detektywów: Lincoln Rhyme i Amelia Sachs.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018-06-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 376
Tytuł oryginału: The Bone Collector
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Konrad Krajewski
"Każda dusza ludzka w końcu cię oszuka. Możesz wierzyć nienawiści. Możesz wierzyć kościom. Wszystko inne jest zdradą."
Odmiana kryminału, która bardzo mi odpowiada. Detektywistyczna zagadka opleciona elementami thrillera. Dynamiczne i pełne energii rytmy. Wnikając w fabułę wkraczamy w ciemny i mroczny świat ludzkiego umysłu, psychicznych wypaczeń doprowadzających do obsesji i morderstw. Jak zatrzymać strumień obłędu, nienawiści i okrucieństwa? Jak odkryć motywy zbrodni, dotrzeć do źródła zła, przewidzieć posunięcia oprawcy? Lecz przede wszystkim jak zinterpretować pozostawione przez mordercę ślady?
Od razu widać, że to złożona gra psychologiczna prowadzona na wysokim poziomie, z wyjątkowo inteligentnym i przebiegłym mordercą, a stawić jej czoło może jedynie nieprzeciętnie uzdolniony detektyw. Ale co jeśli jest on sparaliżowany od ramion w dół, niegdyś bardzo aktywny w policji, teraz za sprawą nieszczęśliwego wypadku, zamknięty w czterech ścianach domu i popadający w depresję? Ciekawy pomysł na profil głównego bohatera, nietuzinkowa postać, z jednej strony wzbudza podziw dla wiedzy i sprytu, a z drugiej uświadamia ograniczenia ciała człowieka. Wyrazistość kluczowych bohaterów jest niewątpliwie atutem powieści.
Lincoln Rhyme, czterdziestolatek, dawniej szef nowojorskiego wydziału badań i zasobów informacji, błyskotliwy ekspert kryminalistyki, wciąż cieszy się uznaniem i szacunkiem wśród stróżów prawa, byłych współpracowników. Na prośbę burmistrza i komendanta policji zostaje przydzielony jako lider do priorytetowego śledztwa w sprawie zabójstwa Johna Ulbrechta, współwłaściciela stacji telewizyjnych i gazet, oraz zniknięcia Tammie Jean, negocjatorki, maklerki giełdowej. W śledztwie pomaga mu skryta, nieco wycofana z życia społecznego, młoda funkcjonariuszka, Amelia Sachs. Morderca dopiero się rozkręca, to początek dramatycznych zdarzeń, inscenizowanych miejsc przestępstw, presji czasu wywołanej próbą ocalenia ludzkiego życia, uniknięcia efektów brutalności i prawdopodobnych politycznych konsekwencji.
Sporo przystępnie przedstawionych szczegółowych opisów technik śledczych, procedur badania śladów, metod pozyskiwania informacji, wyłapywania najmniejszych wskazówek pozwalających na dotrzymanie kroku mordercy i wyprzedzenie jego zamysłów. Spodobał mi się styl narracji, może nie do końca płynny, lekko szarpany, ale wytwarzający mroczny klimat i podsycający napięcie. Zapętlenie detektywistycznej zagadki, sprytnie rozkręcona intryga, zaskakujące zakończenie, przemawiają na korzyść książki. Wyłapałam kilka drobnych nieścisłości w fabule, ale nie mają one większego wpływu na pozytywny odbiór przygody czytelniczej.
bookendorfina.pl
Posterunkowa Sachs odnajduje zwłoki mężczyzny w tunelu pod torami. Ciało denata w większości przysypane jest ziemią, a z niej wystaje oskalpowana ręka z pierścionkiem na palcu. Bezradna wobec zagadkowego morderstwa policja zwraca się do będącego w cywilu Rhyme, byłego kryminalistyka.
Rhyme dzięki pomocy Sachs odkrywa, że sprawca oprócz zwłok, zostawił także wskazówki dotyczące kolejnej ofiary i miejsca zabójstwa. Rozpoczyna się walka z czasem i sprawcą.
“Kajdanki i linka wrzynały jej się w skórę, ale najbardziej przerażał ją hałas” (*¹)
AKCJA I FABUŁA
Fabuła prawie do samego końca toczy się dwutorowo, ponieważ oprócz samego wątku śledztwa, autor umożliwia śledzenie bieżących poczynań sprawcy. Znajdujemy też wątek związany bezpośrednio z Lincolnem Rhyme, ale jest on sprytnie wpleciony w toku prowadzonej przez niego sprawy.
Akcja zaś od samego początku nabiera mrocznego klimatu i cóż autor podsyca w niej atmosferę.
JĘZYK I STYL
Tu działa magia słowa. Autor uwodzi ciekawymi, budującymi spore napięcie opisami. Posługuje się terminami z dziedziny kryminalistyki i sprytnie wplata do teksu ich objaśnienie.
“Nie ma pomieszczeń rzeźnych na Manhattanie” (*²)
POSTACIE
Kolekcjoner kości
Mimo że jest to bardzo dobrze stworzona postać, to, to co rzuciło mi się w oczy, to fakt, że ze swoim przydomkiem niewiele ma wspólnego. Spodziewałam się, że ta postać w jakiś wyraźny sposób będzie utożsamiała się z tym pseudonimem.
Ponadto autor stworzył geniusza zbrodni, choć dokładność jego działań, troszeczkę mnie denerwowała z biegiem akcji.
Pozostałe postacie
Oczywiście podobnie jak tytułowy Kolekcjoner pozostałe postacie są stworzone do samego końca. Pojawiające się postacie są genialne, ale już nie każdą da się polubić, a dodatkowo niektóre mogą też wydać się zbędne w fabule.
Jestem oczarowana w pewien sposób “Kolekcjonerem kości", bo wywarła na mnie dość intrygujące wrażenie. Mam na myśli to, że czytając książkę, miałam wrażenie uczestnictwa w przebiegu akcji, tym właśnie Jeffrey Deaver zaskarbił sobie moją sympatię do swojej twórczości i zachęcił do sięgnięcia po kolejne swoje książki.
Bardzo się podobał mi pomysł na książkę, bo przywołał mi na myśl serial kryminalny „Kości“, który ubóstwiam po dziś dzień. Jednak zawsze musi się pojawić jedno „ale", myślę, że autor potencjał tego pomysłu nie wykorzystał na 100%,a na jakieś 98%, bo wg mnie dałoby jeszcze coś z tego wyciągnąć.
Dla sporej rzeszy kryminalnych fanów cykl z Lincolnem Rhymem to niemal klasyka, natomiast dla mnie pomimo zamiłowania dla tego gatunku, jest to przetarcie szlaku, na który zaprasza Jeffrey Deaver.
Największe wrażenie na mnie wywarł sposób, w jaki autor buduje intrygę, jak cała fabuła skupiająca się wokół osi historii jest przemyślana i jak bardzo wciąga. Nie jestem fanką rozległych opisów czy żadnych dłuższych opisów tak tutaj nie odczuwałam absolutnie żadnego znużenia, jak dotychczas to bywało. Zapewne spora w tym zasługa częstego wplatania przez autora fachowo terminologii z zakresu kryminalistyki czy opisy działania urządzeń pokroju spektofotometru. Ten zabieg autora przynajmniej mnie jako czytelnika jeszcze bardziej zachęcił do uczestnictwa w dochodzeniu, ponieważ to zawsze ciekawa perspektywa poznania nowych technik śledczych.
Deaver znakomicie kreuje postacie i to zarówno te pierwszo, jak i drugoplanowe co jeszcze bardziej wpływa na realizm i pozwala się czytelnikowi wgłębić w całą opowieść, a zagłębić się zdecydowanie warto, bo ,,gonitwa" za mordercą zasługuję na najwyższy stopień uwagi, ponieważ ta potyczka to kryminalne szachy na najwyższym poziomie.
Warto jeszcze odnotować wysoki realizm powieści, ponieważ autor nie szczędzi czytelnikowi makabrycznych opisów miejsc zbrodni, które ukazują najwyższe stadium ludzkiego zwyrodnialstwa.
Posłużę się tutaj dość wyświechtanym sloganem, ale jeśli poszukujecie ,,rasowego kryminału" to właśnie za ,,Kolekcjonera kości" powinniście złapać i rozkoszować się każdym kolejnym rozdziałem.
Post powstał w ramach współpracy barterowej z wydawnictwem Prószyński
Lubię książki pana Jeffery'a Deavera, zawsze mnie czymś zaskoczą raczej na in plus, niż na in minus. Pomyślałam sobie więc, że zakończę rok 2020 i rozpocznę 2021, książką tego autora którą zawsze chciałam przeczytać, dobre opinie, niezłe noty i wydawało się, ciekawy pomysł. Zabrałam się więc za czytanie i tak było w istocie, jednak mnie zaczęło gdzieś coś dzwonić że ja skądeś znam tę historię. Poszperałam w swoich różnorakich zapiskach i stwierdziłam że jednak nie, nie czytałam tej książki wcześniej, jednak wrażenie znajomości jej treści wciąż nie dawało mi spokoju. W końcu doszłam o co kaman. Oglądałam film, ale tak dawno go oglądałam, że zupełnie nie skojarzyłam że to na podstawie właśnie tej książki, właśnie tego autora. Film był niezły, jednak to co najbardziej z niego zapamiętałam, to wcale nie gwiazdorską obsadę, tylko mniej gwiazdorskiego Eda O'Neilla, w jego najbardziej charakterystycznej roli, Ala Bundy'ego ?.
Ale przecież ja miałam o książce. No więc jak już doszłam do tego skąd znam tę historię, czytało mi się znacznie spokojniej. Cóż mogę powiedzieć o tej ksiażce, na pewno kiedy miała swoją premierę, była pewnym powiewem świeżości. Śledztwo prowadzone przez sparaliżowanego super glinę ze swojego pokoju i ze swojego łóżka, było czymś zupełnie innym niż tradycyjne kryminały. Jednak rzeczywiście jak już czytałam w innych opiniach i ja się do nich przychylam, dzisiaj już ten pomysł nie robi takiego wrażenia i przyznaję że trochę się nudziłam. Za dużo było tych dziwnych długich nazw specjalistycznych badań i aparatów do przeprowadzania tych skomplikowanych badań. Coś jak mikrospektrofotometr, to dla laika nazwa trudna do wymówienia, a co mówić do zapamiętania. A była w tej książce tego sporo.
Dobrze też, iż w przedmowie autor zaznaczył że metody pracy amerykańskiej policji i innych agencji kryminalistycznych ukazane w książce, sam wymyślił i z rzeczywistością mają zdecydowanie niewiele wspólnego, bo gdyby nie ta uwaga, trochę bym się zdziwiła i zastanawiała, czy aby na pewno to właśnie tak wygląda. Jednak ogólnie gdybym miała zsumować wrażenia i odczucia i zdecydować się na jedną ocenę tej lektury, to stawiam jej "czwórkę", czyli cztery gwiazdki.
Dobrze, że czytając poprzednią książkę równocześnie sięgnęłam po "Kolekcjonera kości". Książka mocno mnie wciągnęła chociaż ma już swoje lata i metody pracy kryminalistyków zostały unowocześnione. Wcześniej oglądałam oczywiście film, ale zdecydowanie ( jak prawie zawsze) wolę słowo pisane. Do tego zupełnie niestandardowy i nieobliczalny bohater Lincoln Rhyme. Mózg kryminalistyki niemalże całkowicie sparaliżowany. W dotychczas przeczytanych kryminałach nie spotkałam się z taką postacią. I jeszcze Amelia Sachs, która swoją buńczuczną postawą podbiła moje serce. Myślę, że duet Amelia - Lincoln rozwiąże jeszcze wiele teoretycznie nierozwiązywalnych spraw.
Dobry i momentami przerażający kryminał. Opisy przetrzymywania ofiar przyprawiające o dreszcze. Sposoby badania miejsc przestępstw intrygujące. Wątek"romansu" minimalnie zarysowany i zachęcający do poznania jego dalszego rozwoju.
Koniec zaskakujący - zapewne kiedyś przeczytam kolejny tom serii, aby dowiedzieć się jak zakończył się wątek, który nie był poruszany w ekranizacji filmowej.
Nowe wydanie najsłynniejszej serii kryminalnej mistrza intrygi Jeffery'ego Deavera! Podstępny Tańczący Trumniarz, morderca do wynajęcia, od lat wodzi...
Małym, sennym miasteczkiem wstrząsa seria tragicznych wydarzeń. Kilkunastoletni Garret, znany z odrażającego, dziwacznego hobby - hodowli owadów...
Przeczytane:2024-07-21,
„Nie ma zbrodni doskonałych. Są tylko przestępstwa na razie jeszcze nie wykryte. Stara reguła kryminalistyki głosi, że powinno się szukać tam, gdzie nikt nie szukał”.
Lincoln Rhyme to były funkcjonariusz nowojorskiej policji, który uległ wypadkowi w trakcie służby i od tej pory jest przykuty do łóżka. Jego stan można określić jako dramatyczny. Od szyi w dół jest praktycznie całkowicie sparaliżowany, porusza tylko palcem wskazującym.
Rhyme zawsze powtarzał „Gdy pracowałem w policji, tyle samo czasu poświęcałem poznawaniu miasta co studiowaniu nowych technik prowadzenia śledztwa. Zdobywałem informacje o historii, polityce, geologii, socjologii, infrastrukturze. Kryminalistyka nie istnieje w próżni. Im więcej się wie o miejscu popełnienia zbrodni, tym lepiej”.
Niesamowicie inteligentny, były policjant zostaje poproszony o pomoc w rozwikłaniu sprawy zabójstwa i porwania. Okazuje się, że sprawca, rozpoczął grę z policją. Zostawia nieoczywiste wskazówki na miejscu zbrodni. Tylko Lincoln jest w stanie rozpracować „okruszki” misternie zbierane przez jego nową współpracownicę – Amelię. Materiał dowodowy, który analizują, w rękach Lincolna jest jak mapa do celu. Jego ponadprzeciętna inteligencja połączona z ogromna wiedza i bazą dowodów rzeczowych, która sam zebrał jest dla nich niczym kryształowa kula.
Czy Lincoln i jego zespół śledczych przerwą serię morderstw? Czy tytułowy kolekcjoner kości zrealizuje swój potworny plan? Dla nich to kwestia czasu…..
„Kolekcjoner kości” to pierwszy tom serii z Lincolnem Rhymem i Amelią Sachs. Jeffery Deaver napisał tę książkę w latach 90’, była wtedy hitem. Na jej podstawie powstał świetny film o tym samym tytule z Denzelem Washingtonem i Angeliną Joli w rolach głównych. W kwestii książki napiszę jedno – jest dużo lepsza niż film. Film był genialny więc o jakości książki już nie będę się rozpisywał. Polecam – warto.
Nadmienię, że wznowienie z nową szatą graficzną z Wydawnictwa Prószyński i S-ka jest po prostu genialne.