Wydawnictwo: HACHETTE
Data wydania: 2013-02-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 502
Tytułowy kaszmirowy szal to piękne okrycie tkane ręcznie z koziej wełny. Produkcja takiego precjoza trwała około roku i wymagała wiele pracy, umiejętności i cierpliwości. Dlatego szale z kaszmiru były drogocennym skarbem, pamiątkowym podarunkiem ślubnym, często też stanowiły zabezpieczenie finansowe kobiet na wypadek biedy, czy nieprzewidzianych zdarzeń losowych. Każdy taki szal był wyjątkowym okazem przekazywanym nierzadko z pokolenia na pokolenie. W miarę rozwoju cywilizacji te ręcznie tkane na krosnach precjoza zaczęto zastępować o wiele tańszymi, produkowanymi maszynowo, kopiami.
Właśnie taki ozdobny szal znalazła Mair Ellis pośród rodzinnych pamiątek w domu rodziców w Walii. Chcąc poznać bliżej historię pięknego okrycia, ściśle związaną z przeszłością rodziny, bohaterka wybiera się do Indii, do położonego u stóp Himalajów Kaszmiru, gdzie w czasach II wojny światowej przebywali jej dziadkowie. I tak podróżując od Ladakhu przez Leh, Kargil, przełęcz Zoji La do Śrinagaru nad jeziorem Dal i rzeką Dźhelam Mair podąża śladem swojej Babci Nerys, która, będąc żoną misjonarza organizowała naukę dla kaszmirskich dzieci w połowie XX wieku. Wyjazd do Indii stał się dla Mair prawdziwą wycieczką w przeszłość, sentymentalną przygodą i sposobem na poznanie nowych ludzi, miejsc, innej kultury i tradycji. To tutaj jej serce zaczęło mocniej bić, a dawne czasy powoli odkrywały swoje tajemnice.
W interesującą fikcję literacką autorka umiejętnie wplotła historię Kaszmiru związaną z kolonizacją brytyjską i wyzwoleniem Indii w 1947 roku, które stało się przyczyną licznych podziałów pomiędzy muzułmanami, hindusami i sikhami. Mamy także bardziej współczesne zmaganie się Kaszmiru z wojną domową i licznymi zamieszkami na tym terenie.
Rosie Thomas podarowała swoim czytelnikom klimatyczną opowieść, w którą można zagłębić się bez reszty. Plastyczny język i ciekawe opisy nieznanych, egzotycznych miejsc działają na wyobraźnię do tego stopnia, że w jednej chwili chcielibyśmy wsiąść w samolot i udać się w tamte okolice. Liczne ciekawostki na temat samej produkcji kaszmirskich szali, ekskluzywnych domów na łodziach u wybrzeży jeziora Dal, smakołyków miejscowej kuchni oraz nakazów i zakazów kulturowych czynią tę powieść niezwykle interesującą.
Jeśli zatem lubicie podróżować, zwiedzać egzotyczne zakątki świata, poznawać inne kultury i tradycje oraz rozkoszować się rodzinnymi historiami i tajemniczą przeszłością to „Kaszmirowy szal” jest powieścią napisaną specjalnie dla Was.
Serdecznie polecam.
Rzadko, ale jednak zdarza mi się nie doczytać książki do końca. Mam wtedy ogromne wyrzuty sumienia, bo może jednak powinnam, bo może jednak końcówka by ją jakoś uratowała, zmieniła moje odczucia... Z drugiej strony ogromnie mi żal czasu, który straciłam na Kaszmirowy szal, choć przecież mogłam go poświęcić na coś znacznie lepszego.
Może powinna dać mi do myślenia ta nieco kiczowata okładka, może czerwień z opisu książki waląca po oczach powinna ostrzec, a jednak zignorowałam te sygnały. Bo Indie, bo podróż, bo odkrywanie tajemnicy z przeszłości, bo obietnica przygody, bo wielka miłość, bo egzotyczny Kaszmir, bo, bo, bo... Prawda jest taka, że koniec końców mam poczucie zmarnowanego czasu. Czytałam tę książkę przez prawie dwa tygodnie. Poczułam gdzieś tam w okolicach 50 strony, że to nie mój klimat, przy następnych 50 uznałam, że chyba nie dam rady, ale brnęłam dalej jak ta durna, bo może coś się rozkręci, bo może coś się zacznie dziać, bo może zaskoczy, wciągnie, a poza tym głupio tak zostawiać książkę rozgrzebaną i nieprzeczytaną. Cóż, jeszcze głupiej brnąć w coś, co nas męczy. W okolicach 350 definitywnie sobie odpuściłam i zachodzę w głowę dlaczego tak daleko.
Właściwie zaczyna się całkiem nieźle. W trakcie sprzątania rodzinnego domu po śmierci ojca Mair Ellis wraz z rodzeństwem natrafiają na przepiękny kaszmirowy szal i pukiel dziecięcych włosów. Dylan i Eirlys założyli już własne rodziny, mieli piękne i duże domy. Tylko Mair była sama*, nic więc dziwnego, że odnalezione pamiątki stały się doskonałym pretekstem do wyruszenia w podróż i odkrycia rodzinnych tajemnic... Dobry początek, prawda? Mogło być interesująco, prawda? Mogło mnie zmylić? Mogło. I zmyliło. Ale niestety, im dalej, tym gorzej...
Postacie stworzone przez Rosie Thomas są tak papierowe, tak strasznie schematyczne, tak mocno zrobione według jednego wzoru, że moim zdaniem bez sensu było wymyślanie im kilku różnych imion. Trzeba było wszystkie bohaterki nazwać tak samo i na jedno by wyszło, bo i tak trudno je rozróżnić. Jeden sposób myślenia, mówienia i działania... Kilka kobiet zlewających się w jedną, co gorsza, naprawdę nijaką osobę. Właściwie do samego końca musiałam chwilę się zastanowić, żeby odróżnić Mair od Myrtle, Myrtle od Nerys, a Nerys od Mair, masakra. Tak jak niczym nie różnią się bohaterki, tak właściwie nie ma różnicy czy akcja toczy się współcześnie czy w trakcie II wojny światowej. Owszem, w tym drugim przypadku ktoś tam na wojnę jedzie, ktoś tam wraca, ktoś ginie, a inny zostaje ranny, ale poza tym raczej bez różnicy. Trudno więc połapać się w bohaterach, trudno w czasie, trudno zrozumieć do czego to wszystko dąży, tym bardziej, że i samej historii, a właściwie dwóm splecionym w jedną historiom, zdecydowanie brakuje polotu. Ze strony na stronę moje zainteresowanie malało, aż w końcu doszłam do wniosku, że zupełnie nie obchodzi mnie skąd ten szal, czyje włosy Mair znalazła w kopercie i co się stało z Zahrą.
Nijakie tło, nijakie postacie, nijaka historia. Nie polecam, a nawet, choć rzadko to robię, odradzam. Nie marnujcie czasu, który ja zmarnowałam, przeznaczcie go na coś lepszego.
Rosie Thomas, Kaszmirowy szal, Warszawa, Hachette Polska Sp. z o.o., 2013
*s. 13
Rosie Thomas jest niezwykłą osobą. Uwielbia podróżować, wspinać się po górach i uczestniczyć w rajdach samochodowych. W wolnych chwilach znajduje również czas na pisanie książek. Niedawno nakładem wydawnictwa Hachette ukazała się najnowsza powieść autorki o wyjątkowo egzotycznym tytule ,,Kaszmirowy szal’’.
Mair Ellis, to młoda, niezależna dziewczyna, która żyje z dnia na dzień nie martwiąc się o przyszłość. Dopiero śmierć ojca zmienia jej sposób postrzegania świata. Pewnego dnia podczas porządkowania rzeczy po zmarłych rodzicach Mair natrafia na niezwykłe znalezisko- przepiękny szal z najdelikatniejszego włókna oraz tajemniczy pukiel włosów dziecka. Okazuje się, że te rzeczy należały do jej babci Nerys Watkins, która za młodu przebywała z mężem na misji w odległych Indiach. Zaintrygowana drogocennym skarbem dziewczyna chce dogłębniej poznać jego historię. Zostawia wszystko za sobą i wyjeżdża do Kaszmiru w poszukiwaniu rodzinnej genezy swoich przodków. Czy uda się Ellis trafić na jakikolwiek ślad istnienia dziadków i jaki sekret skrywa w sobie orientalny szal?
Rzadko sięgam po powieści, w których króluje egzotyka i nieznana kultura, lecz tym razem dałam się ponieść estetycznym walorom pięknej, wysublimowanej okładki ,,Kaszmirowego szalu''. Czy jej treść spełniła moje literackie oczekiwania? Bez wątpienia- tak. Fabuła od pierwszej niemal sceny pobudziła moją wyobraźnie zapraszając w dalekowschodnią podróż. Akcja rozgrywa się w dwóch wymiarach czasowych, które zgrabnie ze sobą harmonizują tworząc składną całość. Początkowo wspólnie z główną bohaterką będziemy przemierzać szlaki naznaczone ,,obecnością’’ jej dziadków. W dalszej kolejności cofniemy się do roku 1939, gdzie poznamy trudne losy Nerys Watkins. Taki pułap wiekowy niezwykle uatrakcyjnił tę historię wprowadzając do niej dużo świeżości i finezji. Możemy zobaczyć, jak bardzo różnią się współczesne Indie od tych, z przez kilkudziesięciu lat. Dawniej kobiety zmagały się z licznymi ograniczeniami społeczno-obyczajowymi, zaś w dzisiejszych czasach coraz swobodniej wyzbywają się wszelkich schematów, stereotypów czy konwenansów.
Powieść Rosie Thomas zauroczyła mną dogłębnie. Z natury jestem domatorką, która najbardziej ceni sobie ciepło domowego ogniska, ale za sprawą ,,Kaszmirowego szalu’’ wyjątkowo nabrałam ochoty na egzotyczne podróże. Autorka urzeka niezwykłym, malowniczym obrazem Kaszmiru, Śrinagaru, Indii. Wystarczy tylko na chwilę zamknąć oczy i pozwolić swoim zmysłom poczuć klimat dalekiego wschodu. Niezapomniane wrażenia…
Ogromne znaczenie ma także procedura powstawania szali z kaszmiru. Jest to niebywale żmudny, długotrwały i kosztowny proces, lecz potem jego efekty są piorunujące. Czy owa tradycja przetrwała do dziś? Dowiedzie się sami czytając powyższą lekturę. Osobiście nie podejrzewałam, że ten maleńki kawałek materiału ma, aż tak drogocenną wartość.
Wszystkim bez wyjątku polecam najnowsze dzieło Rosie Thomas. To przepiękna, fascynująca historia o rodzinnych tajemnicach, wielkiej mocy przyjaźni, miłości i odkrywaniu samego siebie. Chcesz wspólnie z Mair przeżyć niezapomnianą przygodę? Wyrusz na malowniczą wyprawę do nieznanego Kaszmiru i poczuj niezatarte emocje.
Powieść obyczajowa, rozgrywająca się w egzotycznym Kairze. Malowniczy romans z lat czterdziestych i całkiem współczesna historia więzi, jaka połączy...