Jutro będziemy szczęśliwi

Ocena: 5.1 (10 głosów)

Życie pisze własne scenariusze

Trzy lata - już tyle czasu Zuza próbuje poskładać swoje życie od nowa, ale w tej skomplikowanej układance wciąż brakuje najważniejszego elementu - jej wielkiej miłości. Adam zniknął bez słowa pożegnania, zostawiając ją samą, ze złamanym sercem.

Kiedy Zuza postanawia zmienić swoje życie, zjawia się Adam. Czy dziewczyna będzie w stanie spojrzeć w oczy ukochanmu, który tak boleśnie ją zranił? Czy tajemnica, którą skrywa Adam, stanie się przeszkodą w drodze do miłości?

Jutro będziemy szczęśliwi to książka, która rozgrzeje cię jak ciepła herbata z miodem, cytryną... i gwiazdką anyżu.

Informacje dodatkowe o Jutro będziemy szczęśliwi:

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2017-08-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788381161213
Liczba stron: 340

więcej

Kup książkę Jutro będziemy szczęśliwi

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

...kiedy kochana osoba kłamie, to całe ciało boli, jakby chorowało. Cierpi dusza i serce, które pęka na tysiące kawałków...


Więcej

Chciałam, by uczucie przyszło do mnie nagle i wywróciło mój świat do góry nogami, bym nie mogła spać i jeść, bym czuła jak latam, chociaż moje stopy stąpałyby twardo po ziemi.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Jutro będziemy szczęśliwi - opinie o książce

Avatar użytkownika - zyjeboczytam
zyjeboczytam
Przeczytane:2019-03-10,
Mam wrażenie, że ostatnio czytam dużo książek z tak zwanej literatury kobiecej. Jedni ją krytykują, drudzy nie wyobrażają sobie bez niej literatury. Moja opinia jest po środku. Lubię tego typu książki, ale nie proste i ckliwe. Musi w nich być ... to coś! Czy "Jutro będziemy szczęśliwi" Anny Dąbrowskiej miało to coś?    W małej mieścince gdzieś w Polsce, mieszka wraz z rodzicami  Zuza Majewska. Próbuje ułożyć swoje życie po tym, co spotkało ją trzy lata temu. Po planach i wielkiej miłości, która połączyła ją z Adamem Janickim nic nie zostało, gdy ten wyjechał bez pożegnania i choćby próby wytłumaczenia - dlaczego? No właśnie nie zostało nic, oprócz tęsknoty, żalu i wielu wspomnień, które nie chcą opuścić Zuzy i ciągle ją dręczą.    Zaniepokojeni rodzice, próbują nakłonić córkę, aby otrząsnęła się z tego letargu i zaczęła normalnie żyć. Zuza bowiem udaje, że wszystko jest dobrze. Spotyka się  nawet z kolegą z dzieciństwa - Marcinem. Oszukuje także i jego, bo oprócz sympatii nic do niego nie czuje.   Gdy w głowie Zuzy dojrzewa myśl, aby rozpocząć studia w innym mieście, wyprowadzić się od rodziców i zacząć życie na własny rachunek, los postanawia na jej drodze postawić znów Adama. Adama, który powraca i być może teraz odpowie na pytanie - dlaczego? Tylko czy Zuza będzie chciała go słuchać i czy jego tłumaczenia okażą się warte, aby wybaczyć?    Niewątpliwym atutem opowieści jest klimat małego miasteczka i bohaterowie drugiego planu, którzy pojawiają się tak jakby przy okazji. Nie można tu pominąć Pani Tokarskiej, która jest takim trochę babsztylem, który o wszystkich wszystko wie, ale i  ona skrywa na dnie serca ból i żal. Czy Pani Michalska, zaniedbana przez córkę, za którą bardzo tęskni i pragnie spędzić z nią i jej rodziną święta.    Czytelnik ma możliwość poznania całej opowieści z punktu widzenia Zuzy i Adama, ponieważ autorka wprowadziła dwutorową narrację.  Pozwala to zrozumieć postępowanie Adama, choć nie jest to łatwe. No właśnie powód dla którego Adam zostawił Zuzę, pojawiał się już w innych książkach i jest powodem, który na pewno wiele osób chwyci za serce.   Historia toczy się w okolicach Świąt Bożego Narodzenia i pełno w niej zapachów, smaków z nimi związanych i to jest kolejny pozytyw, aczkolwiek milej czytało by się ją właśnie w tym czasie, a nie na przełomie lata i jesieni, kiedy nie chcemy jeszcze słyszeć o zimie i mrozie.    Podsumowując. Książkę przeczytałam w jeden wieczór, ale jakoś bardzo mnie nie porwała. Nie należy do tanich romansów, ale jako całość nie wycisnęła ze mnie emocji i nie poruszyła do głębi. Jest natomiast z pewnością lekturą dla osób, które lubią historie miłosne z przeszkodami, kończące się happy endem :-)   http://zyje-bo-czytam.blogspot.com/2017/10/jutro-bedziemy-szczesliwi-anna-dabrowska.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - whitekalmen
whitekalmen
Przeczytane:2019-03-10,

"Jutro będziemy szczęśliwi" to powieść, na której premierę czekałam niecierpliwie. Autorka, która zachwyciła mnie już wcześniej powieścią "W rytmie passady". Po prostu nie mogłam przejść obok tej powieści obojętnie. Musiałam ją przeczytać. Anna Dąbrowska spróbowała swoich sił w obyczajówkach. Słyszałam wiele razy, że obyczajówka to bardzo łatwy temat, wystarczy cokolwiek napisać i tyle. Może i tak? Tego nie wiem, więc się nie wypowiem. Za to jestem przekonana, że jest to gatunek, na którym wielu autorów polskich jak i zagranicznych się wyłożyło. Jak było w tym wypadku? Czy autorka dała radę?




"A może przyszłości nie da się zmienić, bo ona już się wydarzyła, tylko my jeszcze do niej nie dotarliśmy? Kiedyś staniemy butami na jej linii startu i wciąż będziemy dążyć do alternatywnej mety, która tak naprawdę nie istnieje, i nigdy jej nie będzie, bo nie posiadamy żadnego prawa wyboru. Może rodzimy się z zapisanym scenariuszem życia, którego nie można już zmienić; został włożony do naszego osobistego, niewidzialnego nieśmiertelnika, który każdy z nas zawsze nosi przy sobie?"


  Zuzannę i Adama połączyła miłość, wydawać by się mogło tak silna, który przeżyje wszystko. Pewnego dnia jednak Adam znika z życia Zuzy tak samo szybko jak się pojawił. Zerwał kontakt z nią kompletnie. Zniknął bez słowa. Dziewczyna przez trzy długie lata próbowała poskładać swoje serce do kupy i zacząć żyć normalnym życiem. Gdy jest blisko wyjścia na prostą, nagle Adam wraca do jej rodzinnego miasta i do jej życia. I to tuż przed Bożym Narodzeniem...




"Czasami lepiej nie wiedzieć, jak brzmi prawda."




   "Jutro będziemy szczęśliwi" to książka, która ciekawi czytelnika. Zaciekawia nie tylko interesującą fabułą, ale również prześliczną okładką. Moje oczekiwania względem niej były bardzo wysokie. I przyznam szczerze, że nie sprostała ona moim wyobrażeniom. Treść od samego początku ma w sobie ciepło, taką miłą i świąteczną atmosferę, jednak nic poza tym. To taki rodzaj lektury, który jest przyjemny w czytaniu, jednak kończąc książkę, cała fabuła wylatuje nam z głowy jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Na początku czytałam, a raczej pochłaniałam stronę za stroną z ogromną ciekawością, jednak z każdym rozdziałem moja ciekawość malała. Dlaczego? Autorka przez ponad połowę książki opisuje w kółko to samo... Będąc w samym środku powieści nie dowiedziałam się niczego, czego nie wiedziałam, kiedy do tej lektury siadałam. Miałam nadzieję, że chociaż koniec będzie dla mnie zaskoczeniem, takim wow na pocieszenie, jednak i tutaj klapa. Finish był przewidywalny i moim zdaniem zbyt podkoloryzowany. Można powiedzieć, że autorka stworzyła koniec ala z bajki Disneya. 





"Patrzę na ciebie i chcę zrozumieć każdą twoją opowieść. Próbować stać się jej częścią, wyobrazić twoje emocje... Chcę widzieć twoją twarz, kiedy do mnie mówisz. Nauczyć się rozpoznawać twój smutek, złość, żal, radość."




   Od pierwszych stron widać, że autorka chciała stworzyć coś delikatnego, ciekawego i otulonego magicznym czasem świąt. I nie zaprzeczę, że powieść właśnie taka jest. Cała książka opiera się na przeżyciach Zuzy i Adama. Najpierw ona opisuje swój dzień, potem on i tak w kółko. Nie powiem, że książka nudzi czytelnika, bo tak nie jest. Autorka ma świetny warsztat, każde napisane przez nią zdanie ciekawi odbiorcę i sprawia, że, mimo iż mamy podejrzenia, co do dalszego losy bohaterów i ogólnie całej fabuły, mamy ochotę czytać dalej. Myślę, że gdyby nie to, poległabym w połowie i porzuciła dalsze czytanie. Ta książka to zdecydowanie coś nowego nie tylko dla fanów pani Dąbrowskiej, ale najprawdopodobniej również dla samej autorki. Osobiście preferuje jej powieści, bo są ciekawe i godnie uwagi. Ta wypadła inaczej niż sobie wyobrażałam, jednak wiem, że mimo tego potknięcia dalej będę z ogromnym zapałem czytać inne książki tej pisarki. Jestem pewna, że zaskoczy ona nas jeszcze nie raz.         
Link do opinii
Avatar użytkownika - posredniczkaa
posredniczkaa
Przeczytane:2017-10-09, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki w 2017,
...kiedy kochana osoba kłamie, to całe ciało boli, jakby chorowało. Cierpi dusza i serce, które pęka na tysiące kawałków...   Pierwsza miłość jest niesamowita i jedyna w swoim rodzaju. Gdy kocha się pierwszy raz, robi się to całym sobą. Świat wydaje się piękniejszy, ludzie bardziej przyjaźni, a wybranek naszego serca idealny. Zuzanna przeżyła taką właśnie miłość. Spotkała tego jedynego. Niestety ta historia nie skończyła się tak pięknie, jakby sobie tego życzyła. Adam perfidnie ją wykorzystał i porzucił. Przestał odbierać telefony i nie zaszczycił jej ani jednym słowem wyjaśnienia. To wydarzenie złamało naszą bohaterkę, zniszczyło jej marzenia, podkopało poczucie własnej wartości. Trzy lata później, Zuza jest już inną kobietą. Nauczona doświadczeniem zmaga się z życiem, nie marząc już o księciu z bajki i wielkiej, wiecznej miłości. Już prawie zapomniała, o koszmarze którego doświadczyła. Jak jednak wiemy "Prawie" robi wielką różnicę, którą dziewczyna dostrzega w momencie, gdy Adam wraca do miasta.   Z twórczością Anny Dąbrowskiej znanej również pod pseudonimem Laven Rose nie miałam jeszcze styczności, ale jej książka "W rytmie passady" już od jakiegoś czasu znajduje się na mojej liście do przeczytania. Po lekturze "Jutro będziemy szczęśliwi" wiem, że nie ma na co czekać. W tej powieści autorka postawiła na wielkie emocje, które wbiją czytelnika w fotel. Był śmiech, były łzy, było oburzenie, zniesmaczenie i zaskoczenie, a to wszystko zmieściło się w jednej powieści.   Życie nie polega na cofaniu się, tylko na zawracaniu i wybraniu odpowiedniej drogi, gdy ścieżki prowadzą donikąd.   Bardzo szczegółowo zostały opisane uczucia Zuzy, tuż po tym, jak odszedł Adam, gdy minęły już pierwsze intensywne uczucia takie jak złość i rozgoryczenie, dziewczyna popadła w pewnego rodzaju otępienie. Pamiętacie stan Belli po odejściu Edwarda? Tu dzieje się podobnie. Autorka sprawiła, że niemal czułam ból Zuzanny, podczas czytania. Bardzo polubiłam główną bohaterkę, więc nie miałam najmniejszych problemów z utożsamieniem się z jej postacią, co z kolei zaowocowało wielkim wzruszeniem podczas lektury. Nie mogę nie wspomnieć o niesamowitym klimacie powieści. W Urokliwem, czyli miasteczku, w którym rozgrywa się akcja, panuje piękna biała zima.  Mimo, że mamy dopiero październik ja poczułam magię świąt!    Jeżeli chodzi o bohaterów, to mam kilka zastrzeżeń. Jak dowiadujemy się już na początku lektury, Adam ma pewne problemy z emocjami i to jest świetny pomysł, ale nie wiem, dlaczego podczas spotkań z Zuzą ten problem znika. JA oczywiście rozumiem, że wielka miłośći, że ona działa na niego uspokajająco, ale aż tak? Niestety Adam nie jest typem faceta, w którym mogłabym się zakochać. Jest samolubny i arogancki, nie myśli o innych, liczy się tylko to, czego on chce. Nie jest też klasycznym typem "złego chłopaka", według mnie jest po prostu rozpieszczonym facetem ze skłonnościami do narcyzmu.   Czasami lepiej nie wiedzieć, jak brzmi prawda.   Książce Anny Dąbrowskiej można by zarzucić, że jest przewidywalna, że jest przesłodzona i sztampowa, ale ja absolutnie się z tym nie zgadzam. To opowieść o wielkiej miłości i zaufaniu, którego często brakuje w związkach. To historia walki z własnymi słabościami i z przeciwnościami losu. To piękna i wzruszająca powieść o tym, że czasami trzeba schować dumę do kieszeni i zaufać drugiej osobie, by odnaleźć szczęście. 
Link do opinii
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
Uleczkaa38
Przeczytane:2019-03-10,

Czas leczy rany... - to mądra życiowa maksyma, którą doskonale znamy wszyscy z własnego doświadczenia. Otóż czas pomaga ukoić ból, zmniejszyć żal, powrócić do normalności po traumatycznych i dramatycznych wydarzeniach w naszym życiu. Czasami jednak zdarza się tak, iż owa normalność zostaje wystawiono na nowo na kolejną bolesną próbę, gdy oto tragiczna przeszłość nie daje o sobie zapomnieć... O takiej sytuacji opowiada właśnie najnowsza powieść Anny Dąbrowskiej pt. "Jutro będziemy szczęśliwi", która to ukazała się nakładem  Wydawnictwa Zysk i S-ka.

 

 Fabuła książki przenosi nas do współczesnej Polski, a konkretnie w okolice Szczecina. Tam oto poznajemy główną bohaterkę tej opowieści - Zuzannę. Młodą, ambitną, niezwykle sympatyczną kobietę, która ostatnie 3 lata poświęciła na pokonanie traumy i bólu związanego z nagłym i zagadkowym zniknięciem jej ukochanego mężczyzny - Adama. I kiedy Zuza pogodziła się już z bolesną przeszłością i postanawia rozpocząć nowy etap w swoim życiu..., nagle na jej drodze staje ponownie Adam. Staje, prosi o wysłuchanie i wyjawia tajemniczą przyczynę swojego zniknięcia...

 

 Najnowsza książka Anny Dąbrowskiej, stanowi niezwykle intrygującą, barwną, przepełnioną wielkimi emocjami i trzymającą w napięciu od pierwszej do ostatniej strony opowieść o skomplikowanej miłości, wybaczeniu i odważnym dążeniu do spełniania marzeń o szczęśliwym życiu. Z jednej strony otrzymujemy tu przepiękną historię obyczajową o uczuciowych relacjach dwojga głównych bohaterów,  z drugiej zaś dramatyczną, niepokojącą i tajemniczą opowieść o ludzkich dramatach i ich konsekwencjach na przyszłość, które to decydują o tym, czy ktoś będzie szczęśliwy, czy też skazany na samotność... A wszystko to zostaje nam tu podane w niezwykle ciepłej, klimatycznej i zarazem magicznej atmosferze oczekiwania i przeżywania Świąt Bożego Narodzenia...

 

 Powieść ta oferuje swoją fabułą mnóstwo intrygujących scen, wydarzeń i wątków związanych z dwojgiem głównych bohaterów, jak i też całą gamę niezwykle ważnych postaci z drugiego planu. To wraz z nimi przeżywamy tu chwile radości, smutku, zwątpienia, jak i też zmagamy się z pułapkami losu, jakie to ten stawia na drodze Zuzy i Adama. I choć być może akcja nie pędzi tu z zawrotną prędkością, to jednak emocjonalny bagaż tej historii, jak i również wciąż wisząca tu nad nią aura tajemnicy i niedopowiedzenia, w pełni nam to rekompensują. Tym samym lektura ta zachwyca nie tylko swoją misterną i atrakcyjną historią, ale również i wielką życiową mądrością, jaką to częstuje nas na kartach swej książki Pani Anna Dąbrowska. Mądrością o życiu, ludziach, relacjach rodzinnych, emocjach i miłości, która to nie zawsze jest tylko piękna i kolorowa...

 

 Na duże słowa uznania zasługuje także sama konstrukcja tej pozycji, a dokładniej rzecz biorąc jej podział na dwa główne i ukazywane naprzemiennie tory narracyjne. Jak nietrudno się domyślić, jeden obejmuje we władanie Zuzanna, drugi zaś Adam, których to oczyma i przemyśleniami obserwujemy rozgrywające się tu wydarzenia. Ponadto bardzo udanym posunięciem autorki jest także zawarcie tu specjalnych rozdziałów retrospektywnych, ukazujących wydarzenia ze wspólnej przeszłości pary dwojga głównych bohaterów, które to odkrywane krok po kroku prowadzą nas stopniowo do poznana prawdy o tajemniczym zniknięciu Adama z życia Zuzy. Tę inteligentną konstrukcję dopełnia równie piękny, ciekawy i barwny język książki, wydobywający na światło dzienne bogactwo naszej mowy, ale także i najprawdziwsze, ludzkie emocje...

 

 Bardzo ciekawie jawią się także bohaterowie powołani do życia na kartach tej opowieści, zarówno w osobach Zuzanny i Adama, jak i postaci z drugiego planu. Przede wszystkim są to na wskroś zwyczajni ludzie, nie zaś oderwane od rzeczywistości postacie literackie, których życie wygląda jak bajka. Otóż zarówno On jak i Ona posiadają wiele wspaniałych cech i zalet, ale także nie obce są im typowo ludzkie wady i niedoskonałości, choć w przypadku Adama wydaje się być ich nieco więcej... Dzięki temu wierzymy tym bohaterom, identyfikujemy się z nimi, kibicujemy wrażliwej i dobrej z natury Zuzannie w jej drodze ku szczęściu i miłości, Adamowi zaś w jego staraniach rehabilitacji w jej oczach. Podobnie ma się rzecz z mocnymi i wyrazistymi bohaterami w tle, choćby rodzicami Zuzy na czele...

 

 Akcja tej opowieści rozgrywa się w ciągu jednego miesiąca, od 30 listopada, do 30 grudnia. Tym samym siłą rzeczy jej fabuła, klimat i charakter wiążą się nierozerwalnie z otoczką Świąt Bożego Narodzenia, których to magia wypełnia strony tej lektury. I trzeba tu przyznać uczciwie, iż autorce udało się oddać w pełni i w mistrzowski sposób piękno i wyjątkowość tego zimowego czasu, tak bardzo ważnego w życiu każdego mieszkańca naszego kraju. I choć do naszych świąt pozostało jeszcze sporo czasu, to myślę że lektura tej książki będzie idealnym wprowadzeniem nas w ten czas, jak i też doskonałym pretekstem do zwrócenia uwagi na to, co w nich jest tak naprawdę najważniejsze, najistotniejsze i najpiękniejsze...

 

 Spotkanie z Zuzanną i Adamem na kartach tej opowieści, to spotkanie pełne wielkich emocji. Radość, smutek, wzruszenie i uśmiech... - te doznania towarzyszą nam w tej lekturze od początku do końca, ulegając spotęgowaniu wraz z coraz to dalszym zagłębianiem się w tę opowieść. Anna Dąbrowska posiada bowiem ten wyjątkowy i cudowny dar, jakim to jest poruszanie ludzkich serca za pomocą słów i kreowanych za ich pomocą obrazów w naszej wyobraźni, które to przynoszą nam nie tylko przednią czytelniczą zabawę i stojącą na wysokim poziomie literacką rozrywkę, ale także i ważne przemyślenia odnośnie naszego codziennego życia. To wielka siła tej książki, która to w mej ocenie opisuje życie takim, jakim jest ono naprawdę. Z tym większą przyjemnością polecam wszystkim sięgnięcie po powieść "Jutro będziemy szczęśliwi", gdyż takie książki stanowią o sile, magii i pięknie współczesnej literatury obyczajowej!

Link do opinii
Avatar użytkownika - barwinka
barwinka
Przeczytane:2017-09-25, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Recenzenckie,
Są wydarzenia w życiu, człowieka, które całkowicie zmieniają plany na przyszłość. Czasami dzięki temu życie staje się piękniejsze, a codzienność sprawia same przyjemności, często jednak wszystko kończy się bólem i smutkiem. Ciężko pozbierać się po niektórych chwilach, stanąć na nogi i znów zacząć żyć. Szczególnie kiedy bliska osoba znika bez słowa, nagle zapomina. Czy to było prawdziwe uczucie, a może chwila zabawy ze strony tej drugiej osoby? Czy to możliwe, żeby jutro szczęście wróciło?  Zuza zaznała szczęścia i poczucia bezpieczeństwa z Adamem, który pojawił się w jej życiu zupełnie niespodziewanie. Jednak równie nagle zniknął, bez słowa wyjaśnienia. Dziewczyna od trzech lat próbuje o nim zapomnieć i rozpocząć nowy rozdział w życiu. Kiedy w końcu decyduje się na radykalne zmiany Adam nagle wraca. Czy uczucie przetrwało, a związek bohaterów można odbudować?   Bardzo szybko wciągnęłam się w tą historię, poczułam magię rodzinnego domu, serdeczność i miłość, która bije od najbliższego otoczenia Zuzy. Dziewczyna nadal nie potrafi zapomnieć o Adamie, stara się żyć dalej, ale nie bardzo jej to wychodzi. Wielkie wsparcie rodziców jest z pewnością dużą pomocą w tych trudnych chwilach. Życie w małej miejscowości ma swoje blaski i cienie, sąsiedzi bywają różni, a jednak mimo drobnych uszczypliwości i poważnych problemów Urokliwe to miejsce, do którego chciałoby się zawitać. Czuć tam sympatię, sąsiedzkie wsparcie. Wszystko za sprawą autorki, która potrafi wykreować ciekawych i wielowymiarowych bohaterów, nawet tych z drugiego i dalszych planów. Dzięki temu wścibska sąsiadka mimo swoich wad, ma jeszcze kilka innych, sympatyczniejszych twarzy.    W całej tej otoczcie najważniejsze jest uczucie, którym Zuza darzy Adama. Zniknięcie chłopaka było jak cios, dziewczyna nie może sobie wyobrazić sytuacji, która byłaby w stanie wytłumaczyć takie zachowanie. Okazuje się jednak, że życie pisze bardzo niezwykłe scenariusze i wszystko jest możliwe.   Przypomniałam sobie jego oczy; jego ciemne, piękne oczy i pierwszy moment, w którym na mnie spojrzał. W tej krótkiej chwili ofiarował mi więcej, niż chciałam dostać... W jego spojrzeniu kryło się słońce i pierwszy, wiosenny deszcz. *   Miłość powinna pokonywać wszystkie przeszkody i autorka daje nadzieję, że tak właśnie jest. Trudne chwile, które przeżywają bohaterowie pokazują, że siłą woli można wiele zdziałać. Druga szansa zdarza się i pozwala skonfrontować rzeczywistość z wyobrażeniami.    Tworząc grafiki, w każdej chwili wiedziałem, że mogę odtworzyć coś od nowa, coś, co będzie lepsze i zachwyci. W życiu nie dało się wykasować wypowiedzianego słowa, wycofać gestu lub postąpić inaczej. Tutaj za każdy ruch płaciło się konsekwencjami, a ja nie chciałem niczego więcej spieprzyć w swoim życiu. *
Wydarzenia przedstawiane są z perspektywy Zuzy i Adama, dzięki czemu można zrozumieć, co kieruje postępowaniem obydwojga bohaterów. Powoli układanka zaczyna się łączyć i pokazuje koleje losu, z pozoru nic nie znaczące wydarzenia i ich konsekwencje. Dzięki narracji pierwszoplanowej bohaterowie dają się poznać z każdej strony.    Mimo trudnego wydźwięku książka ma w sobie bardzo dużo pozytywnych uczuć, które sprawiają, że lekturę czyta się z przyjemnością. Sprawiają to z pewnością bohaterowie, choć różni, to jednak wywołujący dobre wrażenia. Lekki język jest przeciwwagą do niektórych trudnych momentów i balansuje tę historię.    "Jutro będziemy szczęśliwi" to piękna historia miłosna, w której pojawia się wiele uczuć bohaterów, wiele przemyśleń i wyborów. Nie tylko oni decydują o swoim losie, wiele przypadkowych zmiennych i celowych działań innych wpływa na ich życie. Całe szczęście mają ogromne oparcie w rodzinie, co daje nadzieję na przyszłość.    Najnowsza powieść Anny Dąbrowskiej to bardzo emocjonalna i wbrew wszystkiemu ciepła opowieść. Historia miłości, wybaczania, trudnych wyborów, nieprzewidzianych kolei losu i walki, pokazuje, że można napisać świetną książkę z wielowymiarowymi bohaterami, którą czyta się z przyjemnością.    *Cytaty z książki
Link do opinii

W życiu niczego nie powinniśmy być pewni w 100 %. Doskonale przekonała się o tym nasza bohaterka Zuza. Wiodła normalne życie, była szczęśliwa u boku swego ukochanego Adama, aż ten pewnego dnia zniknął z jej życia bez słowa wyjaśnienia. Zniknął na całe trzy lata, po czym postanowił wrócić. Co takiego spowodowało, iż nie miał odwagi wyjaśnić dlaczego zniknął na tak długo? Czy stara miłość odrodzi się od nowa? Czy nasza Zuza da drugą szansę Adamowi?

 Zuza to niezwykle sympatyczna osoba, aczkolwiek czasem zbyt uparta. Kiedy jej ukochany wyjechał, wegetowała, nie miała na nic chęci, a jej serce rozpadło się na milion drobnych kawałeczków. Próbowała ułożyć życie od nowa, jednak w jej głowie wciąż siedział on - Adam. Dlatego kiedy on wraca, ona postanawia wyjechać. Ale czy można uciekać przed miłością?

Anna Dąbrowska po raz kolejny skradła moje serce swoją powieścią. Udowadnia, że z każdą kolejną powieścią, jej warsztat pisarski jest coraz lepszy. Powieści, które pisze chwytają czytelnika za serce, wywołując ogrom emocji i sprawiając, iż czytelnik duma nad własnym życiem. Choć często sami pragnęlibyśmy napisać swój scenariusz, to doskonale wiemy, iż życie pisze własne scenariusze, a autorka potwierdza tę tezę. Nie możemy wykroczyć daleko w przyszłość, bo co ma być nam pisane to i tak będzie. Nie można zaplanować życia ot tak.

Bohaterowie stworzeni przez autorkę są barwni, realni, mierzący się z własnymi słabościami. Każdy z nich jest inny, dzięki czemu w każdym z nich możemy odnaleźć cząstkę siebie. Czytając książkę, miałam wrażenie, że siedzę gdzieś z boku i obserwuję te wydarzenia. Niezwykle zżyłam się z Zuzą oraz Adamem. Do Adama poczułam niezwykły sentyment (może poniekąd dlatego, iż mój mąż to też Adam?), gdyż to postać, która ukazała mi, iż o własne pragnienia trzeba walczyć bez względu na okoliczności.

Powieść wprawiła mnie poniekąd w klimat świąteczny, ale wcale mi to nie przeszkadzało, gdyż uwielbiam święta i nawet gdyby powieść została wydana w maju, to również nie byłoby to dla mnie przeszkodą, by po nią sięgnąć. Miłość, która gościła na każdej ze stron, przywróciła mi wiarę, iż marzenia mogą się spełniać. Nawet wtedy, kiedy nasz scenariusz życia, może wkroczyć na wyboiste ścieżki, nic nie jest w stanie zakłócić głosu własnego serca. Miłość, jeśli jest prawdziwa, pokona każdy problem, nawet ten, który wydaje się nie do pokonania.

Jutro będziemy szczęśliwi to magiczna opowieść o tym, że jutro możemy być szczęśliwi bez względu na okoliczności. To powieść, która rozgrzeje nasze serca i wniesie do nich wiele pozytywnych emocji. Uświadomi nam również, jak ważne są relacje rodzinne i wsparcie najbliższych w ciężkich momentach życia. Polecam z całego serca!

Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2017-08-21, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 100 książek 2017,

Po debiucie napisanym pod pseudonimem (Laven Rose "Stalowe serce") Anna Dąbrowska - wydając już pod swoim nazwiskiem - szturmem wdziera się na polski rynek kolejną książką. Śmiem twierdzić - i jest to totalnie moja osobista, zapewne dość subiektywna ocena - że każda kolejna jest lepsza. Dlatego po świetnych "" oraz "" po prostu musiałam przeczytać "Jutro będziemy szczęśliwi". Czy moja miłość do książek autorki przetrwała tą próbę? Czy pragnę poznać kolejną? Zachęcam do zapoznania się z moją opinią.

Zapraszam Was do małego miasteczka, położonego w okolicy Szczecina, które mieszkańcy określają nieoficjalnie mianem - Urokliwe. Państwo Majewscy prowadzą dwa sklepy, Janiccy prowadzili kiedyś cukiernię, Gubilewicz - warsztat samochodowy a Patrycja Michalska każdego roku wyczekuje na odwiedziny córki.
Niby sielanka, nic się nie dzieje nadzwyczajnego i dość niewielkie lokalne społeczeństwo żyje w hermetycznym świecie, gdzie wszyscy wiedzą o sobie nawzajem wszystko... Tylko czy na pewno? Może każdy skrywa jakiś sekret, tajemnicę, ból czy tęsknotę i nie chce ujawniać jej innym?


Trzy lata temu Zuza wpadła w depresję - najpierw wyjechał Adam, uwielbiany chłopak, miłość jawiąca się wtedy na wieczną... Bez słów, bez wyjaśnień... Ot, po prostu zniknął z jej życia, z Urokliwego i przez te lata nie odezwał się choćby słowem. Zuzanna tęskniła, płakała, było jej naprawdę ciężko, gdy na dodatek zmarła ukochana babcia... By zająć czymś myśli poświęciła się pomaganiu bliskim, gdyż cieszy ją uśmiech i szczęście innych. Wolne chwile spędzała z Marcinem, którego traktowała jak przyjaciela. Czy ból po utracie Adama przysłonił jej prawdziwe intencje Marcina? A może to miłość lecząca rany po tym starym uczuciu?

Przez długi czas Zuza nie może podjąć zdecydowanych kroków, by opuścić Urokliwe - wciąż liczy, że to sen a nagłe przebudzenie sprawi, że przy jej boku stanie Adam. Kiedy chłopak naprawdę zjawia się w miasteczku, Zuza wyjeżdża do Szczecina. Czy Janicki będzie miał szansę, by wytłumaczyć jej dlaczego milczał przez trzy długie lata? Czy w ogóle będzie chciał i czy w jego sercu jest jeszcze miłość? Po co wrócił? Czy winien jest okrutny los, że tych dwoje żyło z dala od siebie, tęskniąc i bez szans na zrozumienie? Jaka jest prawda o wydarzeniach sprzed lat?


Sentymentalna Zuza i nieprzewidywalny Adam to dwójka młodych bohaterów, których przyszłości ogromnie kibicowałam. Bardzo długo stałam po stronie dziewczyny i wraz z nią starałam się żyć każdym kolejnym dniem - budzić się, ubierać, wykonywać mniej lub bardziej prozaiczne czynności... Jednak dzięki temu, iż autorka pokazała również perspektywę Adama, moje myślenie nieco się zmieniło. Już nie uważałam, że to zimny drań, który ratował się szczeniacką ucieczką, bo coś mu było nie w smak... Zaczęłam rozumieć jego powody, dla których się izolował a teraz postanowił zawalczyć o uczucie Zuzy. Tylko czy po trzech latach ona na niego czeka? Na to nie ma gwarancji... Oczywiście Janicki nie jest ideałem - nie pomyślał, że miłość potrafi pokonać wiele. Że miłość jest silniejsza niż prześladująca go litość...

Anna Dąbrowska doskonale scharakteryzowała bohaterów - nie tylko z planu pierwszego  (Zuza, Adam), ale również pozostałych, co pozwala się z nimi utożsamiać, współczuć czy odczuwać złość na ich zachowanie i złe decyzje. Udowodniła również, że wciąż pracuje nas rozwojem swojego warsztatu pisarskiego - z książki na książkę zdania są piękniejsze i bardziej trafiające do serca, gdyż każde jest dopracowane i dopieszczone.

Zazdrość, przyjaźń, miłość i tęsknota przeplatają się z bólem, żalem i chęcią pomocy innym. Bardzo ważnym elementem jest układanki tworzącej powieść są rodzice i ich bezinteresowne wsparcie dzieci w najtrudniejszych chwilach. Nie brakuje też sytuacji zabawnych czy trzymających w napięciu a prawda, która obnaża rzeczywiste motywy działania niektórych postaci - poraża i wbija w fotel. Mnie bynajmniej wbiła, jednocześnie dzieląc się ze mną istotnymi przesłaniami Ani Dąbrowskiej. Młoda pisarka zagłębiła się bardzo mocno w temat złamanych serc, próbując dociec czy można je ponownie posklejać. Pokazała też, że życie polega na wybraniu właściwej drogi postępowania i to od nas zależy czy będziemy nią kroczyć z dumą czy może zaczniemy potykać się na wybojach. 
Sporo miejsca w tej urokliwej opowieści poświęcone zostało najważniejszemu uczuciu - miłości...



"... i miłości, choć ta ma specyficzny zapach. Kiedy jest się niemowlakiem, to pachnie jak skóra mamy. Kiedy stajesz się nastolatkiem pachnie wanilią tak słodką jak słodko smakują pierwsze młodzieńcze pocałunki. (...) A kiedy człowiek staje się stary, miłość pachnie wspomnieniami" *

Uwielbiam ten cytat! Są to słowa Patrycji Michalskiej skierowane do Zuzy. A to przecież tylko jeden fragment, który niesie życiową mądrość. Dąbrowska uzmysławia nam również, że marzenia nie spełnią się same - musimy im w tym pomóc, zawalczyć o swoje szczęście, zrobić wszystko, by przynajmniej spróbować. I potem nie żałować... Nie możemy też oceniać ludzi po wyglądzie, bo skrzywdzić bezpodstawnie jest łatwo a słowo "przepraszam" trudno jest wymówić...

"Czasami lepiej zniknąć z życia drugiej osoby, niż budować z nią złudne szczęście." **



Powieść ma właściwie tylko jeden minus i określiłabym go jako faux pas wydawnictwa - chodzi mi o datę premiery! Akcja książki toczy się w okresie przed Bożym Narodzeniem - losy bohaterów śledzimy od trzydziestego listopada, przez miesiąc (z maleńkim wyjątkiem "pół roku później") obfitujący w śnieg i mróz. To idealna "wigilijna opowieść", gdyby została nieco później wydana :) Oczywiście można ją czytać o każdej porze roku z jednakową radością podczas lektury, ale czy taki zimowy klimat nie przypadłby nam bardziej do gustu w innych okolicznościach przyrody?

Bardzo mocno spodobał mi się ostatni akapit lektury, kiedy autorka zwraca się bezpośrednio do Czytelnika - ogromnie wzruszające!
Kiedy czytałam "Jutro będziemy szczęśliwi" , miałam nieodpartą chęć porównania książki do twórczości Mii Sheridan - z uwagi na konstrukcję, losy bohaterów, styl pisarski i płynność kolejnych scen, które obdarowują czytelnika ogromem emocji, odczuć i różnorodnych wrażeń. Brawo!


Podsumowując - jeśli macie ochotę na ciepłą i pełną płatków śniegu powieść, która pachnie herbatką z miodem, cytryną i gwiazdką anyżu, to koniecznie sięgnijcie po "Jutro będziemy szczęśliwi". Niezależnie od pory roku przeniesiecie się w świat utraconego zaufania, zawiedzionych nadziei i przykurzonej miłości, która wciąż przeplata się z nienawiścią. To historia o murze granicznym, który możemy - a wręcz musimy pokonać - zburzyć, przeskoczyć, podkopać czy obejść, by odnaleźć sens życia. Gorąco polecam!





* A. Dąbrowska, "Jutro będziemy szczęśliwi", Wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2017, s. 19% (czytnik)
** Tamże, 52%

Link do opinii

Jutro będziemy szczęśliwi to niewątpliwie najlepsza książka Anny Dąbrowskiej. Udowadnia, że po każdej burzy wychodzi słońce i choć często w naszym życiu pojawiają się ulewy i grzmoty, warto wierzyć, że kiedyś w końcu się rozpogodzi i cieszyć się tymi ciepłymi ulotnymi chwilami szczęścia. Polecam!

http://www.ksiazkomiloscimoja.pl/2017/09/jutro-bedziemy-szczesliwi-anna-dabrowska.html#disqus_thread

Link do opinii
Avatar użytkownika - AnnaRosinska
AnnaRosinska
Przeczytane:2017-09-26,
Życie pisze własne scenariusze. Czy oznacza to, że mamy bezczynnie przyglądać się temu, co dzieje się wokół nas? Czy w takim razie mamy być tylko biernym uczestnikiem naszego życia? A może szczęściu trzeba... pomóc?  To był zimny dzień. Zuza chciała ochłonąć po nieprzyjemnym wydarzeniu, które miało miejsce w sklepie jej mamy. Wyszła na zewnątrz. Wtedy w jej życiu pojawił się on, Adam. Jeszcze tego samego dnia złożył jej obietnicę. Obietnicę, której nie dotrzymał. Po roku bez pożegnania zniknął z jej życia. "Wtedy planowałam rozpocząć studia w Szczecinie. Chciałam się tam przeprowadzić, byłam nawet na etapie poszukiwań pokoju, ale nagle zjawił się w moim życiu on i sporo w nim namieszał. A później zniknął, pozostawiając po sobie wiele pytań, na które nikt nie znał odpowiedzi... ". Od tego momentu minęły trzy lata. Trzy trudne i długie lata zarówno dla Zuza jak i dla Adama. Dziewczyna postanowiła, że już nigdy nie będzie oglądać się za siebie. I chociaż Adam nadal mieszkał w jej sercu postanowiła, że czas już rozpocząć nowy etap. "Nie chciałam więcej tęsknić za Adamem i wierzyć w to, że kiedyś wróci. To nie byłoby w porządku wobec Marcina, z którym próbowaliśmy lepić coś na kształt związku. (...) Nie była to jednak miłość. Na pewno nie. Była to forma stłumienia samotności - dwa bijące serca stojące obok siebie robiły więcej hałasu i zagłuszały te okropne dźwięki ciszy. Ta melodia brzmiała najżałośniej, choć czasami, przyznaję, działała jak lekarstwo". I wtedy Adam podjął decyzję. Decyzję o powrocie... "- Nie masz gwarancji, że Zuza ponownie wpadnie w twoje ramiona. (...) - To prawda. Nie mam żadnej gwarancji, ale czy rodząć się, otrzymujesz gwarancję na udane życie? (...) Mamo, ja chcę tylko spróbować żyć inaczej. Z nią lub bez niej".  Od czasu przeczytania "W rytmie passady" z niecierpliwością czekałam na kolejną powieść Anny Dąbrowskiej. I wreszcie się doczekałam, chociaż muszę przyznać, że "Jutro będziemy szczęśliwi" jest utrzymana w zupełnie innych klimatach. Tym razem autorka otula nas świąteczną magią i zimową (a może sercową) zawieruchą ❄❄❄ Jest śnieg, są choinki, ciepłe skarpety i herbata z gwiazdką anyżu. Mogłoby się wydawać - prawdziwa idylla. Ale życie (i autorka) lubi rzucać swoim bohaterom kłody pod nogi. Jak Zuza zareaguje na powrót Adama? Czy Adam zdecyduje się na walkę o serce, które zranił? I wreszcie, co na to wszystko Marcin? Jedno jest pewne, w tym układzie jest o jedną osobę za dużo. Najważniejszym atutem tej powieści jest pierwszoosobowa narracja Zuzy i Adama, dzięki czemu możemy spojrzeć na całą historię z obydwu perspektyw i lepiej zrozumieć motywy, które kierują bohaterami. Kolejnym jest Nie zmieniający się styl autorki, który bardzo lubię. Autorka obawiała się trochę, jak świąteczna opowieść zostanie przyjęta... w lecie, bowiem premiera tej powieści odbyła się 4 września. Mogłoby się wydawać, że to trochę za wcześnie na to całe bożonarodzeniowe szaleństwo. A mnie tę książkę czytało się bardzo przyjemnie pod ciepłym kocem i z kubkiem gorącej herbaty z cytryną w wolnej dłoni ☺ Ja kocham takie klimaty, tak jak i kocham święta. Fakt, może już nie odczuwam tej dziecięcej radości na myśl o ubieraniu choinki, ale nie da się ukryć, że koniec roku jest takim magicznym czasem, w którym cuda się zdarzają. Czy wydarzą się one również w życiu Zuzy i Adama?  Nie jest to jednak opowieść tylko o zapachu piernika i świątecznym zabieganiu w kuchni szykując kolejne potrawy. Jest to opowieść o decyzjach, które źle, lub za późno podjęte, mogą zniszczyć nasze życie. A może tak naprawdę "przyszłości nie da się zmienić, bo ona już się wydarzyła, tylko my jeszcze do niej nie dotarliśmy? (...) Może rodzimy się z zapisanym scenariuszem życia, którego nie można już zmienić (...)?". O tym jak jest w rzeczywistości, już wkrótce przekonają się nasi bohaterowie i, mam nadzieję, Wy razem z nimi. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Na teraz, na Święta, na kolejny rok. Bo prawda zawarta w tej powieści nie ma daty przydatności 🕛
Link do opinii
Avatar użytkownika - yoloczytam
yoloczytam
Przeczytane:2023-10-20, Ocena: 6, Przeczytałem,

Jutro będziemy szczęśliwi" to poruszająca i emocjonalna opowieść autorstwa Anny Dąbrowskiej, która zapadła głęboko w moje serce. Książka skupia się na życiowych wyborach, trudnych sytuacjach i konsekwencjach, które niosą za sobą decyzje bohaterów.

Główna bohaterka, Zuza, próbuje odbudować swoje życie po nagłym zniknięciu ukochanego Adama, który pozostawił ją z sercem złamanym na wiele kawałków.
Dlaczego Adam wyjechał bez pożegnania?

Ta historia to podróż przez emocje, tęsknotę, a także próbę wybaczenia.
Anna Dąbrowska doskonale porusza trudne tematy, takie jak niepełnosprawność i załamanie nerwowe, co nadaje książce autentyczności i głębi. Autorka poświęciła wiele czasu na przygotowanie się do opisania tych problemów (to idzie zauważyć), co przekłada się na ogromny plus tej powieści. Warto docenić, że autorka stawia na uczciwe i realistyczne podejście do życiowych trudności.

Naprzemienna narracja, w której poznajemy myśli i przemyślenia zarówno Zuzy, jak i Adama, jest niesamowicie efektywnym narzędziem. Pozwala na zrozumienie sytuacji z różnych perspektyw i odkrycie głębszych motywacji postaci.
To sprawiło, że mogłam bardziej współczuć i utożsamiać się z bohaterami, co zwiększyło emocjonalne zaangażowanie w fabułę.

Największym atutem "Jutro będziemy szczęśliwi" jest uzdrawiająca siła wybaczania, która przewija się przez całą książkę. Autorka pokazuje, że życie pisze własne scenariusze, ale to my mamy wpływ na to, jak na nie reagujemy i jakie decyzje podejmujemy. Historia Zuzy i Adama to historia nadziei, drugich szans i nauki na swoich błędach.

Ogólnie rzecz biorąc, "Jutro będziemy szczęśliwi" Anny Dąbrowskiej to pięknie napisana i wzruszająca powieść, która dostarcza niezapomnianych emocji. To książka, którą z przyjemnością polecam wszystkim miłośnikom literatury, którzy poszukują opowieści o miłości, wybaczeniu i życiowych wyzwaniach.

Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2018-01-05, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2018,

Zuzanna Majewska od trzech lat bezskutecznie próbuje poskładać swoje życie od nowa. Jej wielka miłość, Adam zniknął bez słowa pożegnania łamiąc jej serce. Gdy Zuzie wydaje się, że może ruszyć dalej, wtedy zjawia się On. Co takiego się stało, że Adam porzucił dziewczynę? Czy będą mogli być jeszcze szczęśliwi? Czy Adam odzyska zaufanie i uczucie Zuzy?

"Życie nie polega na cofaniu się, tylko na zawracaniu i wybraniu odpowiedniej drogi, gdy ścieżki prowadzą donikąd."

Autorka wiarygodnie oddała wszystkie uczucia i emocje, jakie udzielają się bohaterom. Tęsknota, żal, niepewność, zagubienie, nadzieja - towarzyszymy im w ich rozterkach i decyzjach. Pisarka postawiła na dwutorową narrację, gdzie wszystkie wydarzenia pozwoliła nam obserwować z perspektywy Zuzanny i Adama. Dzięki temu możemy w pełni zrozumieć ich postępowanie oraz poznać co wydarzyło się w przeszłości.

"Czasem lepiej nie wiedzieć, jak brzmi prawda."

Autorka nie stroni od trudnych i ważnych tematów, jak chociażby niepełnosprawność czy załamanie nerwowe. Stanowią one idealne spoiwo pomiędzy bardziej błahymi problemami. Poza tym autorka przemyciła miedzy wierszami garść mądrości i tego, co w życiu ważne. Zrobiła to w sposób nienachalny, ale zdecydowanie dający pożywkę do wielu refleksji i przemyśleń.

Autorka porusza serce czytelnika opowiedzianą historią. Już od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w jej fabułę, klimat i nie chcemy tak szybko opuszczać swojskiego miasteczka Urokliwe. Pięknie pisarka odmalowała tę miejscowość. Przedstawiła je jako miejsce pełne uroku, czaru i niepowtarzalnego klimatu.

Bardzo odpowiada mi to, iż autorka nie wyłożyła wszystkiego od razu, tylko umiejętnie stopniowała napięcie. W rezultacie czyta się z dużym zainteresowaniem i chęcią poznania jak najszybciej finału.

Anna Dąbrowska przypomina nam o tym, że na szczęście nigdy nie jest za późno. Trzeba o nie walczyć, próbować, bo kolejnej szansy możemy nie dostać. To, czy będziemy jutro szczęśliwi, zależy tylko od nas samych. Podobnie zresztą jest z marzeniami. Ale nic więcej nie zdradzę, aby nie psuć Wam przyjemności z czytania.

"Wszystko, co posiada moc w naszym życiu, to chwila. Jeden moment. Dlatego też ważne jest, byśmy cieszyli się tą chwilą i zapamiętywali momenty; byśmy często powtarzali, że skoro nie udało się dzisiaj, to uda się jutro."

"Jutro będziemy szczęśliwi" to powieść o trudnych, nie zawsze właściwych wyborach i konsekwencjach, jakie ze sobą niosą. To piękna, zimowa opowieść, która otula jak ciepły koc. Specjalnie zostawiłam sobie tę książkę na świąteczno-zimowy czas, aby jeszcze bardziej poczuć ten niezwykły, magiczny klimat. Autorka dała się poznać z innej strony, wcale nie gorszej. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - violet83
violet83
Przeczytane:2017-09-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Book Tour,

Jak nigdy nie sugerowałam się wyglądem okładki przy zakupie książki, tak w tym jednym przypadku, właśnie tak było. Urzekła mnie właśnie okładka. Posiadam w swojej biblioteczce wcześniejszą powieść Pani Anny, o której czytałam wiele pochlebnych recenzji, ale jeszcze jej nie przeczytałam. Postanowiłam, że zacznę od najnowszej. 

Muszę przyznać, że powieść Pani Anny zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Sprowokowała mnie do wielu przemyśleń na temat miłości i przebaczenia. Są osoby, które wyznają zasadę, że każdy zasługuje na przebaczenie i drugą szansę. Jak to się jednak ma w praktyce? Czy nie jest najtrudniejszym zadaniem zaufać osobie, która nas zraniła i zostawiła bliznę w naszym sercu? Czy prawdziwa miłość zasługuje na to, by dać jej drugą szansę?

" ... kiedy kochana osoba kłamie, to całe ciało boli, jakby chorowało. Cierpi dusza i serce, które pęka na tysiące kawałków."

Ile odwagi i sił potrzeba by zawalczyć o samego siebie i własne szczęście? 

" ... Momentami zastanawiałem się, czy nie lepiej i prościej byłoby umrzeć. Nie czuć upokorzenia i złości, która codziennie gromadziła się we mnie, czekając, aż kiedyś nie poradzę sobie z jej nadmiarem." 

Z takimi rozterkami borykają się główni bohaterowie powieści Zuzanna i Adam. Znajdujemy tutaj również przykład, do czego może prowadzić nieszczęśliwa miłość i zazdrość. Przyjaźń nie zawsze zmienia się w miłość co boleśnie na swojej skórze odczuł Marcin, z którym Zuzanna znała się od najmłodszych lat, a w której on podkochiwał się odkąd pamiętał. 

Powieść Ani jest niezwykle ciepłą pozycją (pomimo tego, że akcja toczy się w okresie świąt Bożego Narodzenia) i idealnie nadającą się na długie jesienne wieczory. Jej bohaterowie są niezwykle realni, a problemy z którymi się borykają niejednokrotnie przypominają nasze własne. Niemalże namacalne są emocje przeżywane przez bohaterów. 

Polecam każdemu kto lubi czytać o miłości oraz tym, którzy wierzą, że prawdziwej miłości się nie zapomina. Ja natomiast sięgnę po "W rytmie passady", ponieważ styl Ani przypadł mi bardzo do gustu. 

Za możliwość udziału w Book Tour i przeczytania książki dziękuję blogowi Kraina Książką Zwana.

Link do opinii
Avatar użytkownika - silwana
silwana
Przeczytane:2017-09-28, Ocena: 4, Przeczytałam, 100 książek - 2017,

Trochę się rozczarowałam tą książką. Opis wydawał się ciekawy. Nie podobało mi się w niej to, że tak wolno rozwijała się akacja. Przez pół książki główni bohaterowie krążyli wokół siebie, narzekali jak to kochają siebie nawzajem, ale nie mogą być ze sobą, gdy nagle w drugiej połowie wszystko sobie wybaczają (w sobie to tylko główna bohaterka ma co do wybaczenia). Plusem jest to, że książę czyta się szybko, opisy nie są za długie tylko takie w sam raz. Czytając nabrałam ochoty na zrobienie pierników. :)

Link do opinii
Avatar użytkownika - NaWidelcu
NaWidelcu
Przeczytane:2017-09-09, Przeczytałam, 52 książki na 2017,

Tak często odkładamy nasze szczęście na później. Bo jeszcze nie teraz, jeszcze tylko jeden dzień, miesiąc, rok. Wciąż zapominamy o tym, że jutro zależy od... dziś. Że właśnie teraz, w każdej chwili, należy o nie zabiegać. To jak? Jutro będziemy szczęśliwi?

 

 

 

Zuza zatrzymała swoje życie trzy lata temu. Właśnie wtedy ostatni raz była szczęśliwa. Miała wszystko, kochających rodziców, wspaniałego chłopaka, żyła w miasteczku, które uwielbiała. Aż pewnego dnia jej ukochany Adam zniknął bez słowa. Po prostu wyjechał, opuścił Zuzę nawet nie informując o powodach rozstania. Dziewczyna nie wie, co tak naprawdę się wydarzyło. Teraz, trzy lata później, jest gotowa ruszyć do przodu. Tymczasem do miasteczka wraca... Adam. Czy uda mu się odzyskać serce dziewczyny? Czy wyjawi jej prawdę? A może Zuza nie będzie już chciała wrócić do przeszłości, obojętnie jak była piękna?

 

Ta książka wywołała we mnie tyle emocji, że nawet kilka dni po jej przeczytaniu ciężko mi zebrać myśli. Po pierwsze, jest to bardzo romantyczny tytuł. Historia w nim opowiedziana urzeka delikatnością, ale też niezwykłą intensywnością uczuć. Miłość i jeszcze raz miłość. To ona jest głównym tematem, oszałamia zmysły, łamie serca i boli, ale też leczy i nadaje sens życiu. Oczywiście na pierwszy plan wysunięte zostało uczucie łączące głównych bohaterów. To jednak nie wszystko. Wiele dobrego dzieje się też w tle, między innymi postaciami. Ich relacje są bardzo różne, zawsze jednak niezwykle piękne.

 

"A może przyszłości nie da się zmienić, bo ona już się wydarzyła, tylko my jeszcze do niej nie dotarliśmy? Kiedyś staniemy butami na jej linii startu i wciąż będziemy dążyć do alternatywnej mety, która tak naprawdę nie istnieje, i nigdy jej nie będzie, bo nie posiadamy żadnego prawa wyboru. Może rodzimy się z zapisanym scenariuszem życia, którego nie można już zmienić; został włożony do naszego osobistego, niewidzialnego nieśmiertelnika, który każdy z nas zawsze nosi przy sobie"?

 

Tak jak już wspomniałam, miłość ma niejedno oblicze, a niektóre jej twarze, zamiast dawać szczęście, ranią. Te emocje równie silnie oddziałują na czytelnika. Autora niezwykle subtelnie wprowadza nas w niesamowite meandry uczuć. Za pomocą prostych słów porusza czytelnika, na zmianę wzruszając i doprowadzając do śmiechu. Ta powieść jest niczym lek na chandrę, przez trudne emocje i bolesne sytuacje, daje nadzieję na lepsze jutro.

 

Ale ta powieść to nie tylko wywód o tym, co w życiu najważniejsze. To również, a nawet przede wszystkim, wartka akcja. Nie lubię, kiedy bohaterki książek jedyne wzdychają i użalają się nad sobą. Zuza, chociaż targana wieloma emocjami, to dziewczyna, która działa i walczy o swoją przyszłość. Nie sposób jej nie polubić. Ma charakter, ale przede wszystkim potrafi zatrzymać się i docenić w ludziach dobro. Tego najbardziej mi brak w otaczającej mnie rzeczywistości. W czasach, gdy wszyscy pragną wyjechać do dużego miasta i szukają szczęścia w pubach, fajnie jest przeczytać o bohaterce, która inaczej patrzy na świat. A co do Adama... co do niego mam mieszane uczucia. Raz bywał idealny, innym razem zachowywał się nieracjonalnie. Czasem jego zachowanie było dla mnie niezrozumiałe. Oj nie zdobyłby moich względów :)

 

Świetnym zabiegiem było z kolei przedstawienie historii dwutorowo. Nie tylko poznajemy fabułę z dwóch perspektyw, Zuzy i Adama, to również stopniowo zgłębiamy ich przeszłość. Te fragmenty pojawiają się co jakiś czas i wyraźnie odznaczają się od reszty historii. Dzięki stopniowemu coraz lepiej poznajemy łączącą ich relacje i coraz bardziej wczuwamy się w klimat powieści, który jest... magiczny.

 

Jutro będziemy szczęśliwi to książka, która pochłonęła mnie bez reszty. Oczarowała miłosną historią i zabrała w świat pełen najróżniejszych emocji. Przede wszystkim jednak zachwyciła mnie przesłaniem. Ta piękna historia o przebaczeniu i potrzebie kochania, za pomocą intrygującej fabuły, pokazuje nam jedno, warto wierzyć, że jutro będziemy szczęśliwi.

Link do opinii
Inne książki autora
Nauczyciel tańca
Anna Dąbrowska0
Okładka ksiązki - Nauczyciel tańca

Byli jak dwa kontrastowe kolory – czerń i biel. Nosili w sobie mrok, lecz wierzyli, że uczucie, które ich połączyło, okaże się silniejsze...

Złote blizny
Anna Dąbrowska0
Okładka ksiązki - Złote blizny

Każde pokruszone serce można posklejać Milion dolarów za śmierć: czy to dobra cena? Znany na całym świecie frontman zespołu MacRock - Tyler Lewis - oferuje...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy