Życie pisze własne scenariusze
Trzy lata - już tyle czasu Zuza próbuje poskładać swoje życie od nowa, ale w tej skomplikowanej układance wciąż brakuje najważniejszego elementu - jej wielkiej miłości. Adam zniknął bez słowa pożegnania, zostawiając ją samą, ze złamanym sercem.
Kiedy Zuza postanawia zmienić swoje życie, zjawia się Adam. Czy dziewczyna będzie w stanie spojrzeć w oczy ukochanmu, który tak boleśnie ją zranił? Czy tajemnica, którą skrywa Adam, stanie się przeszkodą w drodze do miłości?
Jutro będziemy szczęśliwi to książka, która rozgrzeje cię jak ciepła herbata z miodem, cytryną... i gwiazdką anyżu.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2017-08-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 340
Chciałam, by uczucie przyszło do mnie nagle i wywróciło mój świat do góry nogami, bym nie mogła spać i jeść, bym czuła jak latam, chociaż moje stopy stąpałyby twardo po ziemi.
Czas leczy rany... - to mądra życiowa maksyma, którą doskonale znamy wszyscy z własnego doświadczenia. Otóż czas pomaga ukoić ból, zmniejszyć żal, powrócić do normalności po traumatycznych i dramatycznych wydarzeniach w naszym życiu. Czasami jednak zdarza się tak, iż owa normalność zostaje wystawiono na nowo na kolejną bolesną próbę, gdy oto tragiczna przeszłość nie daje o sobie zapomnieć... O takiej sytuacji opowiada właśnie najnowsza powieść Anny Dąbrowskiej pt. "Jutro będziemy szczęśliwi", która to ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka.
Fabuła książki przenosi nas do współczesnej Polski, a konkretnie w okolice Szczecina. Tam oto poznajemy główną bohaterkę tej opowieści - Zuzannę. Młodą, ambitną, niezwykle sympatyczną kobietę, która ostatnie 3 lata poświęciła na pokonanie traumy i bólu związanego z nagłym i zagadkowym zniknięciem jej ukochanego mężczyzny - Adama. I kiedy Zuza pogodziła się już z bolesną przeszłością i postanawia rozpocząć nowy etap w swoim życiu..., nagle na jej drodze staje ponownie Adam. Staje, prosi o wysłuchanie i wyjawia tajemniczą przyczynę swojego zniknięcia...
Najnowsza książka Anny Dąbrowskiej, stanowi niezwykle intrygującą, barwną, przepełnioną wielkimi emocjami i trzymającą w napięciu od pierwszej do ostatniej strony opowieść o skomplikowanej miłości, wybaczeniu i odważnym dążeniu do spełniania marzeń o szczęśliwym życiu. Z jednej strony otrzymujemy tu przepiękną historię obyczajową o uczuciowych relacjach dwojga głównych bohaterów, z drugiej zaś dramatyczną, niepokojącą i tajemniczą opowieść o ludzkich dramatach i ich konsekwencjach na przyszłość, które to decydują o tym, czy ktoś będzie szczęśliwy, czy też skazany na samotność... A wszystko to zostaje nam tu podane w niezwykle ciepłej, klimatycznej i zarazem magicznej atmosferze oczekiwania i przeżywania Świąt Bożego Narodzenia...
Powieść ta oferuje swoją fabułą mnóstwo intrygujących scen, wydarzeń i wątków związanych z dwojgiem głównych bohaterów, jak i też całą gamę niezwykle ważnych postaci z drugiego planu. To wraz z nimi przeżywamy tu chwile radości, smutku, zwątpienia, jak i też zmagamy się z pułapkami losu, jakie to ten stawia na drodze Zuzy i Adama. I choć być może akcja nie pędzi tu z zawrotną prędkością, to jednak emocjonalny bagaż tej historii, jak i również wciąż wisząca tu nad nią aura tajemnicy i niedopowiedzenia, w pełni nam to rekompensują. Tym samym lektura ta zachwyca nie tylko swoją misterną i atrakcyjną historią, ale również i wielką życiową mądrością, jaką to częstuje nas na kartach swej książki Pani Anna Dąbrowska. Mądrością o życiu, ludziach, relacjach rodzinnych, emocjach i miłości, która to nie zawsze jest tylko piękna i kolorowa...
Na duże słowa uznania zasługuje także sama konstrukcja tej pozycji, a dokładniej rzecz biorąc jej podział na dwa główne i ukazywane naprzemiennie tory narracyjne. Jak nietrudno się domyślić, jeden obejmuje we władanie Zuzanna, drugi zaś Adam, których to oczyma i przemyśleniami obserwujemy rozgrywające się tu wydarzenia. Ponadto bardzo udanym posunięciem autorki jest także zawarcie tu specjalnych rozdziałów retrospektywnych, ukazujących wydarzenia ze wspólnej przeszłości pary dwojga głównych bohaterów, które to odkrywane krok po kroku prowadzą nas stopniowo do poznana prawdy o tajemniczym zniknięciu Adama z życia Zuzy. Tę inteligentną konstrukcję dopełnia równie piękny, ciekawy i barwny język książki, wydobywający na światło dzienne bogactwo naszej mowy, ale także i najprawdziwsze, ludzkie emocje...
Bardzo ciekawie jawią się także bohaterowie powołani do życia na kartach tej opowieści, zarówno w osobach Zuzanny i Adama, jak i postaci z drugiego planu. Przede wszystkim są to na wskroś zwyczajni ludzie, nie zaś oderwane od rzeczywistości postacie literackie, których życie wygląda jak bajka. Otóż zarówno On jak i Ona posiadają wiele wspaniałych cech i zalet, ale także nie obce są im typowo ludzkie wady i niedoskonałości, choć w przypadku Adama wydaje się być ich nieco więcej... Dzięki temu wierzymy tym bohaterom, identyfikujemy się z nimi, kibicujemy wrażliwej i dobrej z natury Zuzannie w jej drodze ku szczęściu i miłości, Adamowi zaś w jego staraniach rehabilitacji w jej oczach. Podobnie ma się rzecz z mocnymi i wyrazistymi bohaterami w tle, choćby rodzicami Zuzy na czele...
Akcja tej opowieści rozgrywa się w ciągu jednego miesiąca, od 30 listopada, do 30 grudnia. Tym samym siłą rzeczy jej fabuła, klimat i charakter wiążą się nierozerwalnie z otoczką Świąt Bożego Narodzenia, których to magia wypełnia strony tej lektury. I trzeba tu przyznać uczciwie, iż autorce udało się oddać w pełni i w mistrzowski sposób piękno i wyjątkowość tego zimowego czasu, tak bardzo ważnego w życiu każdego mieszkańca naszego kraju. I choć do naszych świąt pozostało jeszcze sporo czasu, to myślę że lektura tej książki będzie idealnym wprowadzeniem nas w ten czas, jak i też doskonałym pretekstem do zwrócenia uwagi na to, co w nich jest tak naprawdę najważniejsze, najistotniejsze i najpiękniejsze...
Spotkanie z Zuzanną i Adamem na kartach tej opowieści, to spotkanie pełne wielkich emocji. Radość, smutek, wzruszenie i uśmiech... - te doznania towarzyszą nam w tej lekturze od początku do końca, ulegając spotęgowaniu wraz z coraz to dalszym zagłębianiem się w tę opowieść. Anna Dąbrowska posiada bowiem ten wyjątkowy i cudowny dar, jakim to jest poruszanie ludzkich serca za pomocą słów i kreowanych za ich pomocą obrazów w naszej wyobraźni, które to przynoszą nam nie tylko przednią czytelniczą zabawę i stojącą na wysokim poziomie literacką rozrywkę, ale także i ważne przemyślenia odnośnie naszego codziennego życia. To wielka siła tej książki, która to w mej ocenie opisuje życie takim, jakim jest ono naprawdę. Z tym większą przyjemnością polecam wszystkim sięgnięcie po powieść "Jutro będziemy szczęśliwi", gdyż takie książki stanowią o sile, magii i pięknie współczesnej literatury obyczajowej!
W życiu niczego nie powinniśmy być pewni w 100 %. Doskonale przekonała się o tym nasza bohaterka Zuza. Wiodła normalne życie, była szczęśliwa u boku swego ukochanego Adama, aż ten pewnego dnia zniknął z jej życia bez słowa wyjaśnienia. Zniknął na całe trzy lata, po czym postanowił wrócić. Co takiego spowodowało, iż nie miał odwagi wyjaśnić dlaczego zniknął na tak długo? Czy stara miłość odrodzi się od nowa? Czy nasza Zuza da drugą szansę Adamowi?
Zuza to niezwykle sympatyczna osoba, aczkolwiek czasem zbyt uparta. Kiedy jej ukochany wyjechał, wegetowała, nie miała na nic chęci, a jej serce rozpadło się na milion drobnych kawałeczków. Próbowała ułożyć życie od nowa, jednak w jej głowie wciąż siedział on - Adam. Dlatego kiedy on wraca, ona postanawia wyjechać. Ale czy można uciekać przed miłością?
Anna Dąbrowska po raz kolejny skradła moje serce swoją powieścią. Udowadnia, że z każdą kolejną powieścią, jej warsztat pisarski jest coraz lepszy. Powieści, które pisze chwytają czytelnika za serce, wywołując ogrom emocji i sprawiając, iż czytelnik duma nad własnym życiem. Choć często sami pragnęlibyśmy napisać swój scenariusz, to doskonale wiemy, iż życie pisze własne scenariusze, a autorka potwierdza tę tezę. Nie możemy wykroczyć daleko w przyszłość, bo co ma być nam pisane to i tak będzie. Nie można zaplanować życia ot tak.
Bohaterowie stworzeni przez autorkę są barwni, realni, mierzący się z własnymi słabościami. Każdy z nich jest inny, dzięki czemu w każdym z nich możemy odnaleźć cząstkę siebie. Czytając książkę, miałam wrażenie, że siedzę gdzieś z boku i obserwuję te wydarzenia. Niezwykle zżyłam się z Zuzą oraz Adamem. Do Adama poczułam niezwykły sentyment (może poniekąd dlatego, iż mój mąż to też Adam?), gdyż to postać, która ukazała mi, iż o własne pragnienia trzeba walczyć bez względu na okoliczności.
Powieść wprawiła mnie poniekąd w klimat świąteczny, ale wcale mi to nie przeszkadzało, gdyż uwielbiam święta i nawet gdyby powieść została wydana w maju, to również nie byłoby to dla mnie przeszkodą, by po nią sięgnąć. Miłość, która gościła na każdej ze stron, przywróciła mi wiarę, iż marzenia mogą się spełniać. Nawet wtedy, kiedy nasz scenariusz życia, może wkroczyć na wyboiste ścieżki, nic nie jest w stanie zakłócić głosu własnego serca. Miłość, jeśli jest prawdziwa, pokona każdy problem, nawet ten, który wydaje się nie do pokonania.
Jutro będziemy szczęśliwi to magiczna opowieść o tym, że jutro możemy być szczęśliwi bez względu na okoliczności. To powieść, która rozgrzeje nasze serca i wniesie do nich wiele pozytywnych emocji. Uświadomi nam również, jak ważne są relacje rodzinne i wsparcie najbliższych w ciężkich momentach życia. Polecam z całego serca!
Po debiucie napisanym pod pseudonimem (Laven Rose "Stalowe serce") Anna Dąbrowska - wydając już pod swoim nazwiskiem - szturmem wdziera się na polski rynek kolejną książką. Śmiem twierdzić - i jest to totalnie moja osobista, zapewne dość subiektywna ocena - że każda kolejna jest lepsza. Dlatego po świetnych "" oraz "" po prostu musiałam przeczytać "Jutro będziemy szczęśliwi". Czy moja miłość do książek autorki przetrwała tą próbę? Czy pragnę poznać kolejną? Zachęcam do zapoznania się z moją opinią.
Zapraszam Was do małego miasteczka, położonego w okolicy Szczecina, które mieszkańcy określają nieoficjalnie mianem - Urokliwe. Państwo Majewscy prowadzą dwa sklepy, Janiccy prowadzili kiedyś cukiernię, Gubilewicz - warsztat samochodowy a Patrycja Michalska każdego roku wyczekuje na odwiedziny córki.
Niby sielanka, nic się nie dzieje nadzwyczajnego i dość niewielkie lokalne społeczeństwo żyje w hermetycznym świecie, gdzie wszyscy wiedzą o sobie nawzajem wszystko... Tylko czy na pewno? Może każdy skrywa jakiś sekret, tajemnicę, ból czy tęsknotę i nie chce ujawniać jej innym?
Trzy lata temu Zuza wpadła w depresję - najpierw wyjechał Adam, uwielbiany chłopak, miłość jawiąca się wtedy na wieczną... Bez słów, bez wyjaśnień... Ot, po prostu zniknął z jej życia, z Urokliwego i przez te lata nie odezwał się choćby słowem. Zuzanna tęskniła, płakała, było jej naprawdę ciężko, gdy na dodatek zmarła ukochana babcia... By zająć czymś myśli poświęciła się pomaganiu bliskim, gdyż cieszy ją uśmiech i szczęście innych. Wolne chwile spędzała z Marcinem, którego traktowała jak przyjaciela. Czy ból po utracie Adama przysłonił jej prawdziwe intencje Marcina? A może to miłość lecząca rany po tym starym uczuciu?
Przez długi czas Zuza nie może podjąć zdecydowanych kroków, by opuścić Urokliwe - wciąż liczy, że to sen a nagłe przebudzenie sprawi, że przy jej boku stanie Adam. Kiedy chłopak naprawdę zjawia się w miasteczku, Zuza wyjeżdża do Szczecina. Czy Janicki będzie miał szansę, by wytłumaczyć jej dlaczego milczał przez trzy długie lata? Czy w ogóle będzie chciał i czy w jego sercu jest jeszcze miłość? Po co wrócił? Czy winien jest okrutny los, że tych dwoje żyło z dala od siebie, tęskniąc i bez szans na zrozumienie? Jaka jest prawda o wydarzeniach sprzed lat?
Sentymentalna Zuza i nieprzewidywalny Adam to dwójka młodych bohaterów, których przyszłości ogromnie kibicowałam. Bardzo długo stałam po stronie dziewczyny i wraz z nią starałam się żyć każdym kolejnym dniem - budzić się, ubierać, wykonywać mniej lub bardziej prozaiczne czynności... Jednak dzięki temu, iż autorka pokazała również perspektywę Adama, moje myślenie nieco się zmieniło. Już nie uważałam, że to zimny drań, który ratował się szczeniacką ucieczką, bo coś mu było nie w smak... Zaczęłam rozumieć jego powody, dla których się izolował a teraz postanowił zawalczyć o uczucie Zuzy. Tylko czy po trzech latach ona na niego czeka? Na to nie ma gwarancji... Oczywiście Janicki nie jest ideałem - nie pomyślał, że miłość potrafi pokonać wiele. Że miłość jest silniejsza niż prześladująca go litość...
Anna Dąbrowska doskonale scharakteryzowała bohaterów - nie tylko z planu pierwszego (Zuza, Adam), ale również pozostałych, co pozwala się z nimi utożsamiać, współczuć czy odczuwać złość na ich zachowanie i złe decyzje. Udowodniła również, że wciąż pracuje nas rozwojem swojego warsztatu pisarskiego - z książki na książkę zdania są piękniejsze i bardziej trafiające do serca, gdyż każde jest dopracowane i dopieszczone.
Zazdrość, przyjaźń, miłość i tęsknota przeplatają się z bólem, żalem i chęcią pomocy innym. Bardzo ważnym elementem jest układanki tworzącej powieść są rodzice i ich bezinteresowne wsparcie dzieci w najtrudniejszych chwilach. Nie brakuje też sytuacji zabawnych czy trzymających w napięciu a prawda, która obnaża rzeczywiste motywy działania niektórych postaci - poraża i wbija w fotel. Mnie bynajmniej wbiła, jednocześnie dzieląc się ze mną istotnymi przesłaniami Ani Dąbrowskiej. Młoda pisarka zagłębiła się bardzo mocno w temat złamanych serc, próbując dociec czy można je ponownie posklejać. Pokazała też, że życie polega na wybraniu właściwej drogi postępowania i to od nas zależy czy będziemy nią kroczyć z dumą czy może zaczniemy potykać się na wybojach.
Sporo miejsca w tej urokliwej opowieści poświęcone zostało najważniejszemu uczuciu - miłości...
"... i miłości, choć ta ma specyficzny zapach. Kiedy jest się niemowlakiem, to pachnie jak skóra mamy. Kiedy stajesz się nastolatkiem pachnie wanilią tak słodką jak słodko smakują pierwsze młodzieńcze pocałunki. (...) A kiedy człowiek staje się stary, miłość pachnie wspomnieniami" *
Uwielbiam ten cytat! Są to słowa Patrycji Michalskiej skierowane do Zuzy. A to przecież tylko jeden fragment, który niesie życiową mądrość. Dąbrowska uzmysławia nam również, że marzenia nie spełnią się same - musimy im w tym pomóc, zawalczyć o swoje szczęście, zrobić wszystko, by przynajmniej spróbować. I potem nie żałować... Nie możemy też oceniać ludzi po wyglądzie, bo skrzywdzić bezpodstawnie jest łatwo a słowo "przepraszam" trudno jest wymówić...
"Czasami lepiej zniknąć z życia drugiej osoby, niż budować z nią złudne szczęście." **
Powieść ma właściwie tylko jeden minus i określiłabym go jako faux pas wydawnictwa - chodzi mi o datę premiery! Akcja książki toczy się w okresie przed Bożym Narodzeniem - losy bohaterów śledzimy od trzydziestego listopada, przez miesiąc (z maleńkim wyjątkiem "pół roku później") obfitujący w śnieg i mróz. To idealna "wigilijna opowieść", gdyby została nieco później wydana :) Oczywiście można ją czytać o każdej porze roku z jednakową radością podczas lektury, ale czy taki zimowy klimat nie przypadłby nam bardziej do gustu w innych okolicznościach przyrody?
Bardzo mocno spodobał mi się ostatni akapit lektury, kiedy autorka zwraca się bezpośrednio do Czytelnika - ogromnie wzruszające!
Kiedy czytałam "Jutro będziemy szczęśliwi" , miałam nieodpartą chęć porównania książki do twórczości Mii Sheridan - z uwagi na konstrukcję, losy bohaterów, styl pisarski i płynność kolejnych scen, które obdarowują czytelnika ogromem emocji, odczuć i różnorodnych wrażeń. Brawo!
Podsumowując - jeśli macie ochotę na ciepłą i pełną płatków śniegu powieść, która pachnie herbatką z miodem, cytryną i gwiazdką anyżu, to koniecznie sięgnijcie po "Jutro będziemy szczęśliwi". Niezależnie od pory roku przeniesiecie się w świat utraconego zaufania, zawiedzionych nadziei i przykurzonej miłości, która wciąż przeplata się z nienawiścią. To historia o murze granicznym, który możemy - a wręcz musimy pokonać - zburzyć, przeskoczyć, podkopać czy obejść, by odnaleźć sens życia. Gorąco polecam!
* A. Dąbrowska, "Jutro będziemy szczęśliwi", Wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2017, s. 19% (czytnik)
** Tamże, 52%
Jutro będziemy szczęśliwi to niewątpliwie najlepsza książka Anny Dąbrowskiej. Udowadnia, że po każdej burzy wychodzi słońce i choć często w naszym życiu pojawiają się ulewy i grzmoty, warto wierzyć, że kiedyś w końcu się rozpogodzi i cieszyć się tymi ciepłymi ulotnymi chwilami szczęścia. Polecam!
http://www.ksiazkomiloscimoja.pl/2017/09/jutro-bedziemy-szczesliwi-anna-dabrowska.html#disqus_thread
Jutro będziemy szczęśliwi" to poruszająca i emocjonalna opowieść autorstwa Anny Dąbrowskiej, która zapadła głęboko w moje serce. Książka skupia się na życiowych wyborach, trudnych sytuacjach i konsekwencjach, które niosą za sobą decyzje bohaterów.
Główna bohaterka, Zuza, próbuje odbudować swoje życie po nagłym zniknięciu ukochanego Adama, który pozostawił ją z sercem złamanym na wiele kawałków.
Dlaczego Adam wyjechał bez pożegnania?
Ta historia to podróż przez emocje, tęsknotę, a także próbę wybaczenia.
Anna Dąbrowska doskonale porusza trudne tematy, takie jak niepełnosprawność i załamanie nerwowe, co nadaje książce autentyczności i głębi. Autorka poświęciła wiele czasu na przygotowanie się do opisania tych problemów (to idzie zauważyć), co przekłada się na ogromny plus tej powieści. Warto docenić, że autorka stawia na uczciwe i realistyczne podejście do życiowych trudności.
Naprzemienna narracja, w której poznajemy myśli i przemyślenia zarówno Zuzy, jak i Adama, jest niesamowicie efektywnym narzędziem. Pozwala na zrozumienie sytuacji z różnych perspektyw i odkrycie głębszych motywacji postaci.
To sprawiło, że mogłam bardziej współczuć i utożsamiać się z bohaterami, co zwiększyło emocjonalne zaangażowanie w fabułę.
Największym atutem "Jutro będziemy szczęśliwi" jest uzdrawiająca siła wybaczania, która przewija się przez całą książkę. Autorka pokazuje, że życie pisze własne scenariusze, ale to my mamy wpływ na to, jak na nie reagujemy i jakie decyzje podejmujemy. Historia Zuzy i Adama to historia nadziei, drugich szans i nauki na swoich błędach.
Ogólnie rzecz biorąc, "Jutro będziemy szczęśliwi" Anny Dąbrowskiej to pięknie napisana i wzruszająca powieść, która dostarcza niezapomnianych emocji. To książka, którą z przyjemnością polecam wszystkim miłośnikom literatury, którzy poszukują opowieści o miłości, wybaczeniu i życiowych wyzwaniach.
Zuzanna Majewska od trzech lat bezskutecznie próbuje poskładać swoje życie od nowa. Jej wielka miłość, Adam zniknął bez słowa pożegnania łamiąc jej serce. Gdy Zuzie wydaje się, że może ruszyć dalej, wtedy zjawia się On. Co takiego się stało, że Adam porzucił dziewczynę? Czy będą mogli być jeszcze szczęśliwi? Czy Adam odzyska zaufanie i uczucie Zuzy?
"Życie nie polega na cofaniu się, tylko na zawracaniu i wybraniu odpowiedniej drogi, gdy ścieżki prowadzą donikąd."
Autorka wiarygodnie oddała wszystkie uczucia i emocje, jakie udzielają się bohaterom. Tęsknota, żal, niepewność, zagubienie, nadzieja - towarzyszymy im w ich rozterkach i decyzjach. Pisarka postawiła na dwutorową narrację, gdzie wszystkie wydarzenia pozwoliła nam obserwować z perspektywy Zuzanny i Adama. Dzięki temu możemy w pełni zrozumieć ich postępowanie oraz poznać co wydarzyło się w przeszłości.
"Czasem lepiej nie wiedzieć, jak brzmi prawda."
Autorka nie stroni od trudnych i ważnych tematów, jak chociażby niepełnosprawność czy załamanie nerwowe. Stanowią one idealne spoiwo pomiędzy bardziej błahymi problemami. Poza tym autorka przemyciła miedzy wierszami garść mądrości i tego, co w życiu ważne. Zrobiła to w sposób nienachalny, ale zdecydowanie dający pożywkę do wielu refleksji i przemyśleń.
Autorka porusza serce czytelnika opowiedzianą historią. Już od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w jej fabułę, klimat i nie chcemy tak szybko opuszczać swojskiego miasteczka Urokliwe. Pięknie pisarka odmalowała tę miejscowość. Przedstawiła je jako miejsce pełne uroku, czaru i niepowtarzalnego klimatu.
Bardzo odpowiada mi to, iż autorka nie wyłożyła wszystkiego od razu, tylko umiejętnie stopniowała napięcie. W rezultacie czyta się z dużym zainteresowaniem i chęcią poznania jak najszybciej finału.
Anna Dąbrowska przypomina nam o tym, że na szczęście nigdy nie jest za późno. Trzeba o nie walczyć, próbować, bo kolejnej szansy możemy nie dostać. To, czy będziemy jutro szczęśliwi, zależy tylko od nas samych. Podobnie zresztą jest z marzeniami. Ale nic więcej nie zdradzę, aby nie psuć Wam przyjemności z czytania.
"Wszystko, co posiada moc w naszym życiu, to chwila. Jeden moment. Dlatego też ważne jest, byśmy cieszyli się tą chwilą i zapamiętywali momenty; byśmy często powtarzali, że skoro nie udało się dzisiaj, to uda się jutro."
"Jutro będziemy szczęśliwi" to powieść o trudnych, nie zawsze właściwych wyborach i konsekwencjach, jakie ze sobą niosą. To piękna, zimowa opowieść, która otula jak ciepły koc. Specjalnie zostawiłam sobie tę książkę na świąteczno-zimowy czas, aby jeszcze bardziej poczuć ten niezwykły, magiczny klimat. Autorka dała się poznać z innej strony, wcale nie gorszej. Polecam!
Jak nigdy nie sugerowałam się wyglądem okładki przy zakupie książki, tak w tym jednym przypadku, właśnie tak było. Urzekła mnie właśnie okładka. Posiadam w swojej biblioteczce wcześniejszą powieść Pani Anny, o której czytałam wiele pochlebnych recenzji, ale jeszcze jej nie przeczytałam. Postanowiłam, że zacznę od najnowszej.
Muszę przyznać, że powieść Pani Anny zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Sprowokowała mnie do wielu przemyśleń na temat miłości i przebaczenia. Są osoby, które wyznają zasadę, że każdy zasługuje na przebaczenie i drugą szansę. Jak to się jednak ma w praktyce? Czy nie jest najtrudniejszym zadaniem zaufać osobie, która nas zraniła i zostawiła bliznę w naszym sercu? Czy prawdziwa miłość zasługuje na to, by dać jej drugą szansę?
" ... kiedy kochana osoba kłamie, to całe ciało boli, jakby chorowało. Cierpi dusza i serce, które pęka na tysiące kawałków."
Ile odwagi i sił potrzeba by zawalczyć o samego siebie i własne szczęście?
" ... Momentami zastanawiałem się, czy nie lepiej i prościej byłoby umrzeć. Nie czuć upokorzenia i złości, która codziennie gromadziła się we mnie, czekając, aż kiedyś nie poradzę sobie z jej nadmiarem."
Z takimi rozterkami borykają się główni bohaterowie powieści Zuzanna i Adam. Znajdujemy tutaj również przykład, do czego może prowadzić nieszczęśliwa miłość i zazdrość. Przyjaźń nie zawsze zmienia się w miłość co boleśnie na swojej skórze odczuł Marcin, z którym Zuzanna znała się od najmłodszych lat, a w której on podkochiwał się odkąd pamiętał.
Powieść Ani jest niezwykle ciepłą pozycją (pomimo tego, że akcja toczy się w okresie świąt Bożego Narodzenia) i idealnie nadającą się na długie jesienne wieczory. Jej bohaterowie są niezwykle realni, a problemy z którymi się borykają niejednokrotnie przypominają nasze własne. Niemalże namacalne są emocje przeżywane przez bohaterów.
Polecam każdemu kto lubi czytać o miłości oraz tym, którzy wierzą, że prawdziwej miłości się nie zapomina. Ja natomiast sięgnę po "W rytmie passady", ponieważ styl Ani przypadł mi bardzo do gustu.
Za możliwość udziału w Book Tour i przeczytania książki dziękuję blogowi Kraina Książką Zwana.
Trochę się rozczarowałam tą książką. Opis wydawał się ciekawy. Nie podobało mi się w niej to, że tak wolno rozwijała się akacja. Przez pół książki główni bohaterowie krążyli wokół siebie, narzekali jak to kochają siebie nawzajem, ale nie mogą być ze sobą, gdy nagle w drugiej połowie wszystko sobie wybaczają (w sobie to tylko główna bohaterka ma co do wybaczenia). Plusem jest to, że książę czyta się szybko, opisy nie są za długie tylko takie w sam raz. Czytając nabrałam ochoty na zrobienie pierników. :)
Tak często odkładamy nasze szczęście na później. Bo jeszcze nie teraz, jeszcze tylko jeden dzień, miesiąc, rok. Wciąż zapominamy o tym, że jutro zależy od... dziś. Że właśnie teraz, w każdej chwili, należy o nie zabiegać. To jak? Jutro będziemy szczęśliwi?
Zuza zatrzymała swoje życie trzy lata temu. Właśnie wtedy ostatni raz była szczęśliwa. Miała wszystko, kochających rodziców, wspaniałego chłopaka, żyła w miasteczku, które uwielbiała. Aż pewnego dnia jej ukochany Adam zniknął bez słowa. Po prostu wyjechał, opuścił Zuzę nawet nie informując o powodach rozstania. Dziewczyna nie wie, co tak naprawdę się wydarzyło. Teraz, trzy lata później, jest gotowa ruszyć do przodu. Tymczasem do miasteczka wraca... Adam. Czy uda mu się odzyskać serce dziewczyny? Czy wyjawi jej prawdę? A może Zuza nie będzie już chciała wrócić do przeszłości, obojętnie jak była piękna?
Ta książka wywołała we mnie tyle emocji, że nawet kilka dni po jej przeczytaniu ciężko mi zebrać myśli. Po pierwsze, jest to bardzo romantyczny tytuł. Historia w nim opowiedziana urzeka delikatnością, ale też niezwykłą intensywnością uczuć. Miłość i jeszcze raz miłość. To ona jest głównym tematem, oszałamia zmysły, łamie serca i boli, ale też leczy i nadaje sens życiu. Oczywiście na pierwszy plan wysunięte zostało uczucie łączące głównych bohaterów. To jednak nie wszystko. Wiele dobrego dzieje się też w tle, między innymi postaciami. Ich relacje są bardzo różne, zawsze jednak niezwykle piękne.
"A może przyszłości nie da się zmienić, bo ona już się wydarzyła, tylko my jeszcze do niej nie dotarliśmy? Kiedyś staniemy butami na jej linii startu i wciąż będziemy dążyć do alternatywnej mety, która tak naprawdę nie istnieje, i nigdy jej nie będzie, bo nie posiadamy żadnego prawa wyboru. Może rodzimy się z zapisanym scenariuszem życia, którego nie można już zmienić; został włożony do naszego osobistego, niewidzialnego nieśmiertelnika, który każdy z nas zawsze nosi przy sobie"?
Tak jak już wspomniałam, miłość ma niejedno oblicze, a niektóre jej twarze, zamiast dawać szczęście, ranią. Te emocje równie silnie oddziałują na czytelnika. Autora niezwykle subtelnie wprowadza nas w niesamowite meandry uczuć. Za pomocą prostych słów porusza czytelnika, na zmianę wzruszając i doprowadzając do śmiechu. Ta powieść jest niczym lek na chandrę, przez trudne emocje i bolesne sytuacje, daje nadzieję na lepsze jutro.
Ale ta powieść to nie tylko wywód o tym, co w życiu najważniejsze. To również, a nawet przede wszystkim, wartka akcja. Nie lubię, kiedy bohaterki książek jedyne wzdychają i użalają się nad sobą. Zuza, chociaż targana wieloma emocjami, to dziewczyna, która działa i walczy o swoją przyszłość. Nie sposób jej nie polubić. Ma charakter, ale przede wszystkim potrafi zatrzymać się i docenić w ludziach dobro. Tego najbardziej mi brak w otaczającej mnie rzeczywistości. W czasach, gdy wszyscy pragną wyjechać do dużego miasta i szukają szczęścia w pubach, fajnie jest przeczytać o bohaterce, która inaczej patrzy na świat. A co do Adama... co do niego mam mieszane uczucia. Raz bywał idealny, innym razem zachowywał się nieracjonalnie. Czasem jego zachowanie było dla mnie niezrozumiałe. Oj nie zdobyłby moich względów :)
Świetnym zabiegiem było z kolei przedstawienie historii dwutorowo. Nie tylko poznajemy fabułę z dwóch perspektyw, Zuzy i Adama, to również stopniowo zgłębiamy ich przeszłość. Te fragmenty pojawiają się co jakiś czas i wyraźnie odznaczają się od reszty historii. Dzięki stopniowemu coraz lepiej poznajemy łączącą ich relacje i coraz bardziej wczuwamy się w klimat powieści, który jest... magiczny.
Jutro będziemy szczęśliwi to książka, która pochłonęła mnie bez reszty. Oczarowała miłosną historią i zabrała w świat pełen najróżniejszych emocji. Przede wszystkim jednak zachwyciła mnie przesłaniem. Ta piękna historia o przebaczeniu i potrzebie kochania, za pomocą intrygującej fabuły, pokazuje nam jedno, warto wierzyć, że jutro będziemy szczęśliwi.
Byli jak dwa kontrastowe kolory – czerń i biel. Nosili w sobie mrok, lecz wierzyli, że uczucie, które ich połączyło, okaże się silniejsze...
Każde pokruszone serce można posklejać Milion dolarów za śmierć: czy to dobra cena? Znany na całym świecie frontman zespołu MacRock - Tyler Lewis - oferuje...
...kiedy kochana osoba kłamie, to całe ciało boli, jakby chorowało. Cierpi dusza i serce, które pęka na tysiące kawałków...
Więcej