Pierwszy tom kolejnej z opowieści rozgrywającej się w stworzonym przez słynnego Neila Gaimana uniwersum Sandmana. Tym razem głównym bohaterem jest największy komiksowy mag Anglii - John Constantine!
Podobno John nie żyje... Owszem, przez jakiś czas był poza naszym wymiarem życia, ale jakaś siła wyrwała go z chaosu apokaliptycznych wersji przyszłości, aby powrócił na ulice Londynu, gdzie przerażające istoty rozdzierają na strzępy miejscowych gangsterów. Ich szef chce zatrudnić Constantine'a, aby zlikwidował mroczne zagrożenie. Szybko okazuje się, że zwyczajne egzorcyzmy nie wystarczają. Co więcej, sprawa ginących bandytów jest tylko zapowiedzią nadciągającego wielkiego niebezpieczeństwa...
Serię ,,John Constantine: Hellblazer" tworzy wielu autorów, między innymi scenarzysta Simon Spurrier (,,Lobster Random", ,,The Simping Detective") i rysownik Aaron Campbell (,,The Shadow", ,,Green Hornet").
Tom zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach ,,The Sandman Universe Presents: Hellblazer" #1, ,,Books of Magic" #14, ,,John Constantine: Hellblazer" #1-6.
Album dla dorosłych.
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2021-12-08
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 216
Tytuł oryginału: John Constantine, Hellblazer Vol. 1: Marks of Woe
JESZCZE JEDNA WERSJA JOHNA
John Constantine zadomowił się na polskim rynku. Albumy zbierające jego klasyczne przygody wciąż się u nas ukazują, mieliśmy też okazję czytać jego nowe przygody napisane przez Toma Taylora, pojedyncze zeszyty (w antologii ,,Dni pośród nocy") czy gościnne występy w różnych komiksach (,,Księgi magii", ,,Batman", ,,Sandman", ,,Saga o potworze z bagien"). Teraz nadszedł czas na nową serię osadzoną w uniwersum ,,Sandmana". I chociaż nie jest to dzieło na miarę Ennisa, Delano, Azzarello czy Ellisa, twórców najlepszych przygód Johna Constantine'a, i tak warto jest po ten album sięgnąć.
John Constantine nie żyje. A raczej nie żył. Właściwie to jednak przebywał poza wymiarem życia, a teraz powraca do Londynu, by stawić czoła masakrze, jaka stała się udziałem gangsterów i dziwnych bestii. Problem w tym, że tym razem zwykłe działania nie wystarczą, a sytuacja jest jedynie zwiastunem... czegoś zdecydowanie większego...
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2021/12/sandman-uniwersum-john-constantine.html
Wszystkim, którym bliski jest kult św. Rity z Cascii, proponujemy odprawienie nabożeństwa powstałego tuż po jej kanonizacji - 15 czwartków. Przypominają...
Nowa książka z naklejkami dla fanek L.O.L. Surprise! GLAM * CHILL OUT * THEATER * 24K GOLD Poznaj lalki i ich sekrety! Dowiedz się więcej...
Przeczytane:2021-12-20, Ocena: 5, Przeczytałem,
„Śmierć jest wieczna” – takie stwierdzenie pasowałoby do każdego zwykłego człowieka, ale na pewno nie Johna. Dla niego odejście z tego świata to niebyt w innym niezbyt „przyjemnym” wymiarze życia. Uwolnienie się z apokaliptycznej i brutalnej rzeczywistości nie oznaczało jednak niczego dobrego (szczególnie kiedy okazuje się być pacjentem szpitala psychiatrycznego). Była to jednak tylko chwilowa „niedogodność”, będąca początkiem całej masy szalonych wydarzeń. Współczesna Anglia po brexicie borykała się bowiem z wieloma różnymi problemami. Jednym z nich są przerażające istoty czyhające w mrocznych uliczkach Londynu na swoje ofiary (którymi głównie są lokalni gangsterzy). Nic więc dziwnego, że usługi Johna były bardzo potrzebne i zwrócił on uwagę ich szefa. W momencie, kiedy portfel jest pusty, a zleceniodawca posiada jeszcze kilka innych bardziej dosadnych argumentów, nie można odmówić. Sprawa jest jednak o wiele bardziej poważna i Constantine kolejny raz będzie musiał stanąć do nierównej walki z potężnym „przeciwnikiem”.
Album Hellblazer: Znak cierpienia #1 śmiało można określić mianem próby stworzenia duchowego następcy oryginalnego cyklu (który wciąż ma ogromną rzeszę fanów). Zadania tego podjął się Simon Spurrier, będąc w pełni świadomym ciężaru, jaki spoczął na jego barkach. Najważniejszym więc pytaniem jest to, czy seria ma jakiekolwiek szanse konkurowania z „klasyką”? Moim zdaniem tak. Autor udanie sięga tutaj do korzeni Constantine’a, wykorzystuje pewne sprawdzone elementy i jednocześnie unika zbyt oczywistych nawiązań czy potrzymania ciągłości historii (tak, aby po tytuł mógł sięgnąć każdy). Pod twardą oprawą znaleźć można więc wszystko to, co stanowiło siłę klasycznego Hellblazer’a. Jest porcja widowiskowej treści, mroczne elementy horroru łączące się z obyczajowo-społecznymi wstawkami, wyraziste postacie, nieustanna walka aniołów i demonów ukazana z ziemskiej perspektywy i solidna dawka fabularnego szaleństwa.
Obok masy pozytywnych cech komiksu, nie można jednak nie zauważyć jego „potencjalnych” b (zależnie od danego czytelnika). Na klimat dzieła dość mocno wpływają osobiste przekonania i zapatrywania polityczne autora. Im mocniej będziemy zagłębiać się w fabułę, tym bardziej będzie widoczne, jak stara się on ukazać brexit jako największe zło tego świata, kierujące Anglię w stronę krajów trzeciego świata. Pewnej przemianie ulega również John, który nie jest już znudzonym życiem „dupkiem”, który nie liczy się ze swoim otoczeniem (stał się on bardziej „poprawny”- aby przez przypadek nikogo nie urazić).
Jeśli chodzi o oprawę graficzną komiksu, to prezentuje się ona bardzo dobrze. Mieszanka stylów (klasycznego Hellblazera i nowego Sandmana) potrafi być dosyć urzekająca i mocno przykuć uwagę odbiorcy. Rysunki są mroczne i potrafią znacząco podbić klimat albumu.