Eden Martelli jest zbyt pochłonięta ucieczką z sideł śmierci, by uświadomić sobie, że zmierza prosto w ramiona miłości.
Klucząc wiejskimi drogami, ona i jej oniemiały synek, zmuszeni są kryć się przed ludźmi. Zatrzymani przez awarię samochodu, bez grosza przy duszy i szans na nocleg – nie mają żadnego pomysłu na przetrwanie Bożego Narodzenia w Summer Harbor.
Pomocny i zaradny Beau Callahan doskonale rozwiązuje problemy… innych ludzi. Odszedł z biura szeryfa, aby prowadzić rodzinną plantację choinek świątecznych, ale nadal nie pogodził się ze śmiercią rodziców i nie ma sił, by stawić czoła samotności podczas świąt.
Kiedy na progu jego domu staje poszukująca pracy Eden, Beau widzi w niej odpowiedź na swoje modlitwy. Kobieta budzi zaufanie, jest bardzo sumienna i… ujmująco piękna. Z czasem okazuje się jednak, że skrywa wiele tajemnic.
U progu Bożego Narodzenia Eden dopada przeszłość.
Beau zrobiłby wszystko, by ją chronić, ale kto ochroni jego przed uczuciem do kobiety, która boi się zaufać komukolwiek?
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 2016-12-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Książka jakoś mnie nie zachwyciła. Czytałam bardzo dużo pochlebnych opinii o autorce, więc dam jej jeszcze jedną szansę. Jestem osobą wierzącą, ale nie lubię tyle wtrąceń o Bogu w romansach. Może w innych książkach tego nie będzie.
Bardzo dobrym pomysłem jest tu wplecenie wątku kryminalnego do romansu. Autorka skupia się na przeżyciach, emocjach bohaterów. Dzięki temu mamy odpowiednią dynamikę akcji i bardziej angażujemy się w losy bohaterów. Stajemy się sprzymierzeńcami Eden i jej synka. Wierzymy, że zdołają uciec przed przeszłością. Z czasem zaczynamy wierzyć, że dzięki Beau i nowym przyjaciołom nie będą już musieli uciekać. Czy tak się stanie?
Łatwiej stawić czoła przeszłości, jeśli nie trzeba tego robić samemu. Pensjonat Bluebell przynosi zyski, więc rodzeństwo Bennettów uznaje, że najwyższy...
Ona pamięta tylko tyle, że go kocha. On nie może zapomnieć, w jaki sposób go rzuciła. Wstrząs mózgu wymazał siedem miesięcy z życia Lucy...