Marcelina Żurowska całe życie czuła się jak spinka przy krawacie swojego męża, sławnego adwokata. Polonistka z zawodu, malarka i żeglarka z zamiłowania wszystko poświęciła rodzinie. Gdy adwokat umiera na sali rozpraw, kobieta musi stawić czoła schedzie po mężu, swoim pasjom i dwóm mafiom. Z całej plejady ochroniarzy, policjantów i prawników najbardziej godnym zaufania wydaje się być miejscowy lump.
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Jak możesz coś zmienić, zmień to. Jak nie możesz, zaakceptuj albo zakończ.
- Sylwia Trojanowska
Czy można czuć się gorzej niż tytułowa powieść ; Jak nie być spinką przy krawacie ?; Annie M. Brengos, wydawnictwa: Lucky, okazuje się że nawet bardziej, Marcelina bohaterka książki, wprowadza nas do swojego jakże stabilnego świata, w którym tylko prozaicznie króluje rutyna, jako z zawodu polonistka stojąca jedną nogą ( nie nad grobem, o losie!), przed emeryturą, każdego dnia pilnuje aby mąż zacny i wybitny adwokat, miał wszystko bo wiadomo kto karty w tym związku rozdaje, a Marcelina dbała by miał wszystko, a że z z czasem stała się tylko jego podorędziem, gospodynią, sprzątaczką, usługującą, tą która z intuicji będzie wiedziała co pragnie jej mężczyzna. Ale ten miał w nosie jej standardy, zadbał o złotą klatkę, w której na szczęście żona nie dała się zamknąć, a ta nawykła do takiego stylu i bytu życia. Aż pewnego dnia, niespodziewanie mąż umiera na sali rozpraw, prowadząc bardzo niebezpieczną sprawę obrony jednego z członków mafii. Od tej pory, żałoba żałobą, ale kim są ci co nagle nieproszeni zaszczycają ją w swoim mieszkaniu, dlaczego tak ważna stała się toga mecenasa, na kij w oko płyta jakiegoś tam klasyka? Marcelina w raz z przyjaciółką która będąca na emeryturze, pomaga Marcelinie poukładać wszystkie rozsypane klocki w całość, bo przecież nauczyciel też może mieć swoją pasję, malarstwo i odskocznie w postaci jachtu i domku letniskowego na Mazurach, gdzie opuszczając miejsce zamieszkania próbuje odnaleźć spokój na łonie przyrody. To tam wpada ekipa ochrony, zbulwersowane karki, straszą, mataczą, ktoś ich obserwuje, policja rozkłada ręce, ktoś ginie gdzie tym samym dochodzi do strzelaniny, w życiu kobiety pojawia się miejscowy lump na którego może liczyć i mu ufać, jaką role odegra w życiu bohaterki, mając dosyć Marcelina poznaje mężczyznę któremu popsuła się łódka, oczywiście że mu pomaga, słucha, obserwuje, ale jakby traci grunt pod nogami, czy ten także okaże się typem z pod ciemnej gwiazdy, co grozi kobietom, czy bandziory znajdą to czego szukają, o jakich niespodziankach dowie się przypadkiem nasza bohaterka?
Śmieszna, prozaiczna, z dużą ilością akcji i jej zwrotów, sensacyjna, coś na podobieństwo Olgi Rudnickiej ; 5 Natalii ; jeśli nie czytaliście to bardzo polecam, obiecuję że pękniecie ze śmiechu, ale co mnie zawsze bawi i ciekawi, to w jaki sposób powstaje fabuła, jak splecione są ze sobą wątki, niby mamy komedie, z obyczajówką w tle, romans który przypadkiem kroi się na horyzoncie, deczko kryminału a to wszystko splecione taką wartkim strumieniem że ja nie mogłam się oderwać od powieści, i przeczytałam ją w dwa wieczory.
Kilka słów o Marcelinie, odniosłam wrażenie że stanowiła tło kobiety spokojnej, ustabilizowanej, pogodzonej z losem, która miała wszystko ale czy w tym wszystkim była szczęśliwa? raczej odniosłam wrażenie że przytłoczona bogactwem, z brakiem grona przyjaciół, będąca w posiadaniu jednej przyjaciółki Lodzi, która była jej przeciwieństwem, jeśli pierwsza była poukładana i nad wyraz odpowiedzialna, tak Lodzia stanowiła huragan, niosła za sobą zniszczenie w postaci niebywałej energii, wesoła, dowcipna, bez lęku i strachu mocno stąpająca po ziemi, dla Marceliny osobowość przyjaciółki które nota bene miały już swoje lata, była ostoją, opoką, w trudnych chwilach życia, ale przede wszystkim tym czym przyjaciel powinien być w chwilach kiedy popada w kłopoty, nie ucieka z podkulonym ogonem ale trwa czynnie, nie tylko słowami, ale czynami co udowadniała na każdym kroku. Ona podnosiła Mrcelinę z wszelkich ; być albo nie być ; kiedy tylko ta poczuła że zbliża się drama, a tych miała bez liku, bo mąż którego uważała za punkt bezpiecznej ostoi finansowej, krył wiele za uszami, w tajemnicy, bawiący się na salonach kiedy ta brylowała z klasówkami ślęcząc po nocach, ten wyjeżdżał w delegacje by bawić się i korzystać z życia, ta uprawiała jogging między klasami, kiedy on dbał o siebie ona wciągała garsonkę ; by jakoś wyglądać; jej pasja leżała w składziku w pokoju do którego PAN I WŁADCA nie zaglądał, a to było prawie arcydzieła które zostały docenione przez krytyków dopiero po jego śmierci, za namową ów przyjaciółki by zorganizować wernisaż. Jednym słowem, odrodziła się jak feniks z popiołów, silniejsza, z większym poczuciem własnej wartości, dostrzegła że można żyć inaczej, bardziej chłonąć, bardziej doceniać każdą chwilę, że pieniądze? cóż to rzecz nabyta, dająca możliwości spełniania się na wielu płaszczyznach, nie myśleć o kryzysie, rosnącej inflacji, można spokojnie budować przyszłość bez zamartwiania się, a miłość? przecież i tutaj pojawiła się całkiem niespodziewanie i z zaskoczenia. A czy takowa posiada metrykę, czy należy ją odrzucić tylko dlatego że ; co ludzie powiedzą ; a swoje lata posiadać i cieszyć się tymi motylkami tam gdzieś w podbrzuszu? W tej dziedzinie wszystkie chwyty dozwolone o czym przekona się nasza bohaterka.
Lekka, magiczna, wymyślona tak by odwrócić nam czytelnikom uwagę od problemów dnia codziennego, nieszablonowa, a mięciutka i kochana. Polecam serdecznie.
Wróciłam z wakacji i muszę już wrócić do rzeczywistości, między innymi do czytania i pisania recenzji. Będac na wyjeździe nie miałam możliwości pisać i publikować, ale znalazłam czas żeby poczytać. I w taki oto sposób mam do nadrobienia trzy recenzje. Aż dziw bierze, że tyle udało mi się przeczytać.
Pierwszą książkę jaką chcę Wam przedstawić skończyłam czytać jeszcze w lipcu, więc szybciutko nadrabiam zaległości. Piszę tu o książce ,,Jak nie być spinką przy krawacie" Anny M. Brengos, którą dostałam od wydawnictwa Lucky do recenzji, za co serdecznie dziękuję.
Książka już z okładki nie daje się bliżej poznać. Okładka wcale ale to wcale nie zdradza nam jej zawartosci. Tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać po tej pozycji. Opinie jakie czytałam były dobre, dlatego postanowiłam wyrobić sobie swoje zdanie. A o czym jest ta książka? Tak krótko, to historia o powrocie do życia, o nauce życia w nowej rzeczywistości, w której znalazła się Marcelina. Ale także o walce o swoje marzenia i pasje.
Marcelina jest żoną mecenasa Ambrożego Żukowskiego. Ambroży to człowiek władczy, stanowczy, nie znosił przegrywać i wszystko musiało być zrobione tak, jak on tego chciał. Taki sam był na łonie rodziny. Jego żona i dzieci były całkowicie podporządkowane jego woli, humoru i zachcianek. Mecenas Żukowski był też bardzo tajemniczy, a wszystko co związane było z jego kancelarią pozostawało poza zasięgiem Marceliny.
Pewnego dnia Ambroży będąc na sali sądowej, traci przytomność i umiera. Co sprawiło, że jego żona zostaje nagle postawiona przez życie w zupełnie nowej sytuacji. Marcelina jest z zawodu polonistą, uczy dzieci w szkole języka polskiego. Oprócz tego uwielbia żeglarstwo i malować obrazy. Swoje pasje odstawiła jednak na bok, bo musiała oddać się w całości rodzinie, a przede wszystkim mężowi no i oczywiście dzieciom.
Kiedy umiera jej mąż, Marcelina musi uporać się i poukładać wiele niewyjaśnionych spraw jakie pozostawił po sobie Ambroży. Będzie musiała stawić czoła mafii, podejrzanym ochroniarzom i policjantom. W pewnym momencie nie będzie wiedziała komu może zaufać, a przed kim uciekać. Do tego wszystkiego dochodzą do głosu jej uśpione pasje, które tłumiła przez władczego męża. Marcelina pragnie żyć pełną piersią, ale najpierw musi poukładać bałagan jaki zostawił jej nieżyjący już mąż.
Czy Marcelina poukłada swoje życie? Czy zacznie żyć pełnią życia? Czy pozwoli dojść do głosu jej wewnętrznym pasjom?
To było moje pierwsze spotkanie z autorką i muszę powiedzieć, że całkiem udane. Totalnie nie wiedziałam czego spodziewać się po tej książce, bo już sam tytuł był bardzo enigmatyczny. Teraz kiedy znam treść książki, rozumiem jego metaforyczne znaczenie.
Marcelina była dziewczyną z marzeniami i własnymi pasjami, które wraz ze ślubem z Żukowskim, musiała głęboko w sobie schować. Całkowicie poddała się woli męża, który traktował ją właśnie jak spinkę przy krawacie. Marcelina miała być jego ozdobą i poprawiać wizerunek mecenasa. Wraz z jego śmiercią na wierzch wypłynęły wszystkie tajemnice, z którymi musiała poradzić sobie wdowa. Oczywiście im więcej dowiadywała się Marcelina o mężu, tym bardziej otwierały się jej oczy i przerażała niewiedza w jakiej żyła do tej pory.
Po śmierci męża Marcelina postanowiła w końcu żyć pełnią życia. Odkopać pogrzebane pasje i oddać się im bez reszty. Ale czy to się udało Marcelinie i w jaki sposób poradziła sobie z ogromem informacji o mężu, o jego tajemnicach, to już musicie sami doczytać. Ja powiem Wam tylko tyle, że zaskoczyła mnie ta historia, bo nie myślałam, że będę się tak dobrze przy niej bawić.
Kończąc polecam Wam tą książkę, bo to historia o tym że warto walczyć o siebie, o swoje pasje i marzenia. Kiedy już zawalczymy o siebie, stajemy się szczęśliwsi i łatwiej nam patrzeć w przyszłość, która nie jest już taka straszna.
Polecam
Rodzina Żurawskich to rodzina jakich wiele. Ambroży to ceniony i szanowany w swoim środowisku adwokat, jeden z najlepszych w stolicy. Marcelina, jego żona jest polonistką i oddaną żoną, która zrezygnowała ze swoich pasji (malarstwo i żeglarstwo),żeby jej mąż miał w domu zawsze wyprasowane koszule i ciepły obiad... Mają dwoje dzieci, Borysa i Jadwigę, których opieką całkowicie zajmuje się też Marcelina. Ambroży z pozoru idealny mąż i ojciec, tak naprawdę nie uczestniczy w życiu rodziny. Pewnego dnia mężczyzna otrzymuje „propozycje nie do odrzucenia'' trudnej obrony członka mafii... Sprawa jest nie do wygrania, jednak na szali stoi bezpieczeństwo jego Rodziny. Trudna i stresująca sytuacja doprowadza Ambrożego do zawału serca. Mężczyzna umiera na sali sądowej. Marcelina zostaje wdową i to samotną, bo dzieci zdążyły wydrośleć i porozjeżdżać po świecie. Ale mąż zadbał o to by po swojej śmierci żonie się nie nudzilo. Niczego nieświadoma kobieta zostaje wciągnięta w rozrachunki dwóch mafii za niedokonczone sprawy męża, który był w posiadaniu ważnych dokumentów... Marcelina musi też znosić obecność kochanki męża, o której istnieniu niedawno się dowiedziała. W życiu kobiety dzieje się dużo, jednak zawsze może liczyć na pomoc przyjaciółki, Ludmiły. Nikomu nie Może w pełni zaufać, oprócz miejscowego lumpa. Kobieta jednak dzięki temu wszystkiemu co sie dzieje ma w końcu możliwość zaczęcia życia „po swojemu'' i „na własny rachunek'' realizując przy tym swoje zapomniane pasje. Może przy okazji odnajdzie ponownie miłość? Jak skończy się ta kryminalna historia?
Powieść „Jak nie być spinką przy krawacie'' Opowiada nam historię, która w prześmiewczy sposób przemyca nam ważne treści Dotyczące głównie kobiet. Bo przecież żona i matka, która do tego pracuje zawodowo i przejmuje wszystkie obowiązki domowe i rodzinne wcale do słabszej płci nie należy. Tytułowa spinka przy krawacie to ozdoba, jaką stanowi żona, reprezentująca męża. Tak jak w przypadku naszych bohaterów. Marcelina pozbawiła samą siebie szczęścia na rzecz wygody i kariery swojego męża. Zawsze gotowa, schludnie ubrana z nienagannymi manierami, nie mogąca pozwolić sobie na żadną gafę w towarzystwie... I to zabrzmi okrutnie, jednak śmierć Ambrożego poniekąd ją wyzwoliła. Wątek kryminalny jest dobrze wpasowany w całą fabułę, jednak dla mnie nie stanowi głównego. Na uwagę zwraca tutaj lekkość stylu autorki i spora dawka humoru, takiego nieoczywistego i sytuacyjnego, co sprawiło, ze świetnie się bawiłam, czytając tę powieść. Narracja trzeci osobowa sprawiła, że obserwujemy wydarzenia z pewnego dystansu a uczucia i emocje bohaterów nie są tu mocno wyeksponowane. Nie wszystkim może się to podobać. Dla mnie taka narracja jest do przyjęcia, chociaż nie ukrywam wole bardziej „wczuć się'' w daną postać. Akcja jest tu bardzo dynamiczna, zaskakująca fabuła nie nudzi czytelnika. Jeden malutki minus za brak rozdziałów, ale jak to woli...mi lepiej czyta się z rozdziałami. Ogólnie książka wypadła naprawdę dobrze. Poruszenie ważnej tematyki w lekkim i prześmiewczym stylu to coś co bardzo lubię i cenie. Polecam
Pracujemy, zarabiamy, prowadzimy dom, wychowujemy dzieci, dźwigamy wielkie siaty z zakupami, załatwiamy różne sprawy urzędowe... Więc dlaczego mówi się o nas „słaba płeć"?
Marcelina Żurowska, zawodowo Polonistka w Szkole Podstawowej, prywatnie to „Perfekcyjna Pani Domu”, matka dwójki dorosłych dzieci, ale przede wszystkim to żona sławnego adwokata. To jedna z tych żon, która postawiła na rozwój i karierę partnera, która świadomie zdecydowała o tym, aby stać w cieniu sławnego męża. Jednak życie bywa przewrotne i lubi nas zaskakiwać, pewnego dnia podczas rozprawy w Sądzie Pan mecenas umiera. Od tego momentu życie Pani Żurawskiej zmienia się o 180 stopni.
Okazuje się, że ten wzięty adwokat, kochający małżonek, miał wiele, wiele tajemnic, które jedna po drugiej wychodzą na światło dzienne. Jak sobie z tym poradzi wdowa?
Nie taki był plan Marceliny, miała przejść na emeryturę i spokojnie korzystać z uroków swobody, a tu taki bigos, który trzeba ogarnąć. Jednak nasza bohaterka nie jest sama, do pomocy ma niesamowitą przyjaciółkę, która wesprze, doradzi, stanie za tobą murem. Ten duet to część składowa, która wzbogaca całą powieść i wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika.
Zaskakująco wciągająca historia, przy której bawimy się świetnie. Nie znajdziemy tu skomplikowanych i makabrycznych zbrodni. Wzrok przyciąga przecudna letnia okładka. Jednak na uwagę zasługują świetnie skrojone dialogi, podszyte lekkim sarkazmem.
Anna M. Brengos obala stereotypy określające nas jako słabe. Bo my kobiety, potrafimy być stanowcze i silne, kiedy sytuacja wymaga twardej ręki. Tu autorka przede wszystkim, zgrabnie, bez nadmiernego komplikowania, snuje opowieść o poszukiwaniu prawdy. Która, okazuje się niezwykle angażującą przygodą, wywołującą więcej pytań, niż odpowiedzi.
„Jak nie być spinką przy krawacie” spokojny, ale wciągający kryminał, który idealnie sprawdzi się, jako wakacyjna lektura, czy też jako odskocznia, na dwa letnie wieczory. Polecam.
Książka jest mieszanką literatury obyczajowej z kryminałem i mafią w tle.Autorka świetnie pokazała siłę kobiety,ktora potrafiła po śmierci męża nie załamać sie i walczyć z przeciwnościami losu.Życie Marceliny w cieniu znanego męża sprawiło,że po jego śmierci potrafiła stać się odważną kobietą potrafiąca wydedukować prawdę,którą skrywał jej mąż.
Mieszanka niebezpiecznych wydarzeń z CBŚ obok sprawiają,że nie sposób odłożyć książkę.Wraz z bohaterką pragniemy odgadnąć czego szuka mafia.Nie jest to proste,choć wcale niemożliwe.Sposób racjonalnego myślenia i złożenia wszystkich faktów przybliża nas do prawdy.
W powieści widzimy,że kobieta potrafi o siebie zadbać i nie poddawać się w trudnych chwilach.Waleczność i determinacja cechuje nasza bohaterkę.Mając przy boku przyjaciółkę,która doradzi jest gwarancja sukcesu i znalezienia wyjścia z beznadziejnej sytuacji…
Jeśli szukacie histori w której pojawia się niebezpieczeństwo oraz możliwość odkrywania tajemnic przeszłości to książka jest idealna lektura.Silna bohaterka gwarantuje niezapomniane emocje do ostatniej strony.Wiele można nauczyć się z tej historii.Przede wszystkim to,że warto walczyć o swoje marzenia i nie pozwolić mężczyźnie zatracić się w życiu codziennym.Bo kobieta w związku jest taka samo ważna jak partner!!!
Z bohaterami spędzicie niezapomniany czas.Gorąco wam polecam książkę.
Lubię kryminały mroczne i krwawe z dobrze prowadzonym śledztwem przez błyskotliwego komisarza. "Jak nie być spinką przy krawacie" to kryminał zupełnie inny. Zabójstwa, wymuszanie, porachunki mafijne ukazane zostały z przymróżenem oka. Marcelina Żurowska to świeżo upieczona wdowa i emerytka. Warstwa obyczajowa została przedstawiona również z przymróżeniem oka. Nie rozpacza po mężu, ale oddahe się swoim pasjom. Jej próby malarskie nabierają takiego rozpędu, że tylko pozazdrościć. Gdyby zaczęła pisać książki, nie byłoby w tym nic dziwnego, bo to polonistka z wyjształcenua i zawodu. Marcelina okazało się, że radzi sobie w malarswie, mimo braku przygotowania. Zabawne dialogi i opisy sytuacyjne sprawiają, że czyta się z przyjemnością. Ciągle coś się dzieje i zaskakuje.
Powieść wielowymiarowa - o mafijnych porachunkach, o samotności w małżeństwie, o samorealizacji, pełnej goryczy zdradzie, ale też przyjaźni, lojalności, sile kobiet, i o tym, jak szukać szczęścia...
Marcelina Żurowska niespodziewanie zostaje wdową. Jest idealną żoną wziętego adwokata - przysłowiową spinką przy krawacie - bo to ona wydaje się mniej ważna, ona się stara, zabiega, rezygnuje z własnych potrzeb - aby tylko zadowolić męża. Jest uroczym dodatkiem do dominującego samca. Dlatego po jego śmierci, dosyć szybko dochodzi do siebie, ale niestety nie może spokojnie żyć - niedokończone sprawy męża mają ogromny wpływ na jej egzystencję...
Pomaga jej przyjaciółka, nieustannie przypominająca o tym, że jest jeszcze piękna, młoda, że ma pasje, nie musi martwić się o dochód, a przede wszystkim - o zdrowie! W pracy również może czuć się zrealizowana, jest polonistką, kochającą ten zawód, tuż przed emeryturą... A teraz przyszedł dla niej taki czas, że może robić wszystko, co chce! Czego pragnąć więcej? Tego, o czym marzy każdy - miłości!!!
Pomimo dramatycznych perypetii dotykających bohaterkę, ta powieść jest pełna optymizmu. Po każdej burzy przychodzi słońce, życie na emeryturze może być pełne emocji, w każdym człowieku tkwi ogromna siła - trzeba ją tylko odnaleźć, a przede wszystkim - wokół nas są dobrzy ludzie. Zawsze można pokonać zniechęcenie, gniew, zacząć o siebie walczyć, trzeba to sobie tylko uświadomić i podjąć zdecydowane kroki.
Książka jest drugą powieścią autorki, którą przeczytałam. Podobnie jak ,,Miastowa na tropie" zachwyca mnie lekkością pióra, humorem, niesamowitym taktem, z jakim opisywane są ludzkie odczucia i motywacje. Bardzo szybko mknie się przez kolejne strony powieści, akcja toczy się energicznie, niezauważalnie budząc w czytelniku refleksje na różne tematy. I to jest niesamowity atut - z jednej strony mamy zapewnioną pogodną rozrywkę, a z drugiej nieświadomie zaczynamy roztrząsać różne dylematy i zastanawiać się nad własnymi wyborami, priorytetami, po prostu - życiem...
Marcelina Żurowska jest cenioną polonistką i żoną swojego męża Ambrożego, sławnego adwokata i wspólnika w znanej kancelarii. Całe życie czuje się jak spinka przy jego krawacie. Podporządkowała się mężowi i jego karierze, spełniała jego wszystkie wymagania. Poświęciła się rodzinie, zaniedbując swoje pasje - malarstwo i żeglarstwo. Pewnego dnia mecenas pada na sali rozpraw i umiera. Marcelina stawia czoła schedzie po Ambrożym. Nie ufa prawnikom, policjantom, ochroniarzom, tylko lokalnemu menelowi i swojej przyjaciółce Leokadii, a musi zmierzyć się z dwoma mafiami, kochanką męża i swoimi pasjami.
Przeszłość Ambrożego wyskakuje jak diabeł z pudełka, wyciągając za sobą długą listę tajemnic. Wizyty wielkich panów w czerni z bukietami czarnych róż i lapidarne liściki od Colta, szefa mafii, budzą niepokój. Zagrożenie jest znacznie większe. Wszyscy szukają tajemniczego dowodu w sprawie przeciwko Lufie, którego bronił Ambroży. Marcelina przeżywa traumatyczne przygody. Ktoś ją śledzi i napada. Na Mazurach ruch jak na Marszałkowskiej. Na działce Żurowskiej roi się od dziwnych ludzi za dnia, jak i nocą. Ochroniarze od siedmiu boleści, budowlańcy tego samego sortu, policja, tajemniczy osobnik, przystojny turysta zza cypla i prawnik Jerzy nieudolnie smalący cholewki. Do tego CBŚ miesza się w sprawę. To wszystko przechodziło ludzkie pojęcie.
Co to się działo! Akcja wpadała w ostre zakręty i robiła nagłe zwroty. Kapcie gubiłam i zbierałam z podłogi, żeby nadążyć za wszystkimi wydarzeniami. W pewnym momencie zrobił się taki galimatias, że na chwilę straciłam orientację, kto z kim, gdzie i z jakim skutkiem. Marcelina ma oczy dookoła głowy, ale jedna para to za mało. Na szczęście główka pracuje i nauczycielka stopniowo rozpracowuje tajemnice męża. W międzyczasie rozlicza się z kochanką ślubnego, maluje obrazy, odnawia jacht, porządkuje działkę na Mazurach i przechodzi na zasłużoną emeryturę. Sporo jak na jedną osobę. Ale od czego jest przyjaciółka i kibicujący bohaterce czytelnik. Towarzyszyłam Marcelinie w każdym momencie i razem z nią byłam wystawiona jak krzyż na Giewoncie na ostrzał wszystkich mafii i agencji bezpieczeństwa. Nasłuchiwałam, z której strony fałszywie brzęczy...
Piorunem przeczytałam tę powieść! Wyjątek stanowił nudnawy początek, opisujący życie Ambrożego i Marceliny. Dopiero gdy mecenas padł trupem, akcja nabrała rumieńców i znacznie przyspieszyła. Jazda kolejką górską to mało przy wydarzeniach i perypetiach zafundowanych przez Annę M. Brengos uczestnikom przedstawienia. Czytelnikowi też! Bo jakże odłożyć książkę, kiedy tyle się dzieje, a przepona intensywnie pracuje. Kiedy mimo zagrożeń z różnych stron, można się pośmiać z celnych ripost, zabawnych dialogów, porównań i sformułowań. Celuje w tym polonistka z bogatym doświadczeniem zawodowym w usadzaniu uczniów. Lekkie pióro autorki łączy dynamiczny wątek kryminalno-sensacyjny z nieco spokojniejszym obyczajowo-romantycznym. Komedia kryminalna jak się patrzy!
Ta powieść to zawoalowana lekcja życia dla dorosłych. Autorka w swej książce (pod)świadomie uzmysławia kobietom, że lepiej być sobą, a nie służącą dla swojego męża - tytułową spinką. Prowadzenie domu, zatracanie się w codziennych ,,obowiązkach" nie leży tylko w gestii kobiety. To nie XIX wiek. Każda z nas ma prawo do własnego życia, samostanowienia o sobie, rozwijania pasji i realizowania marzeń.
Autorka stawia na silne i zdeterminowane kobiety, umiejące stawić czoła różnym przeciwnościom losu, które zachowują przy tym zdrowy rozsądek i trzymają emocje na wodzy, zwłaszcza gdy mają broń przystawioną do głowy. Stawia na kobiecą przyjaźń opartą na szczerości. Udowadnia, że miłość jest ślepa i przychodzi z zaskoczenia w każdym wieku, a życie na emeryturze nie musi być nudne. Przypomina, że wiek to tylko metryka, a kobieta jest jak wino.
,,Jak nie być spinką przy krawacie" to lekka powieść z mądrym przesłaniem życiowym nie tylko dla kobiet. Dzięki niej mężczyźni przejrzą na oczy i zrozumieją, że nie są bogami w swoich domach ani pępkiem świata, a ich kobiety są równorzędnymi partnerkami w związku. To książka na wakacje jak znalazł! Niestety, tylko na jedno popołudnie, ale za to jakie! Z bukietami czarnych róż, sąsiadem menelem oraz ciarkami na plecach i uśmiechem na twarzy. A po lekturze odepnijcie spinkę od krawata męża i zajmijcie się sobą, oddajcie się swoim pasjom, realizujcie swoje marzenia. Poczujcie wiatr w żaglach i wypłyńcie na szerokie wody!
Weronika wraz z dworkiem dziedziczy duży majątek. Jako miastowa nie ma pojęcia o funkcjonowaniu domu. Światło, woda, ogrzewanie, szambo czy komin to dla...
Co wiesz o swoich sąsiadach, oprócz tego, że palą papierosy na balkonie, w niedzielę jedzą kotlety, a ci z góry przelewają kwiaty...