Miłość można znaleźć wszędzie, nawet… w szpitalu psychiatrycznym!
Nina ma dwójkę dzieci i byłego męża. Tak jak żywioł powietrza, jest silna i niezależna, jednak nie ze wszystkim zawsze daje sobie sama radę. Zresztą kto by dawał, gdy w pracy atakuje cię szalony pacjent, twój były jest wiecznym nastolatkiem, mamusia znajduje ci nowego męża na portalu randkowym, a ty w dodatku potrącasz autem nauczycielkę swojego dziecka?
Na szczęście Nina może liczyć na wsparcie rodziny oraz przystojnego kolegi z pracy, psychiatry Jacka. Na nieszczęście obydwoje mają ten sam problem – nadopiekuńcze rodzicielki.
Podczas gdy mama Niny cieszy się, że córka wreszcie się zakochała, mama Jacka nie jest zachwycona faktem, że syn z kimś się umawia. Tylko jak tu sabotować związek swojej dorosłej pociechy?
„Ja chyba zwariuję!” to romantyczna i zarazem pełna zwrotów akcji opowieść o codzienności, która daje nam nadzieję na wszystko, co najlepsze.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2018-05-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
"Życie bywa naprawdę zaskakujące, ale jedno jest pewne- nie da się uciec przed miłością".
Nina to samotna matka dwójki dzieci. Po rozstaniu z mężem stara się poukładać codzienne życie. Łączy opiekę nad dziećmi z pracą w szpitalu psychiatryczny, szkołą córki i nadgorliwą matką. Stara się dawać sobie rade, niestety nie wszystko idzie po jej myśli.
„Nina strzepnęła z siebie jego rękę, żałując, że nie zabrała ze sobą na zakupy Patrycji. Jej sfeminizowana i wyczulona na wszystkie objawy seksizmu siostrunia wiedziałaby, jak poradzić sobie z namolnym facetem, a tak? Nina była zdana tylko na siebie i coraz bardziej bała się tego mężczyzny.”
„Ja chyba zwariuję!” to pierwsza z serii książek „Miłość i inne szaleństwa” autorki Agaty Przybyłek. Pisarka zadebiutowała w 2015r książką "Nie zmienił się tylko blond", wtedy pisać zaczęła żeby poradzić sobie z trudnymi emocjami po zawodzie miłosnym. Teraz odnosi sukcesy jako autorka kilkunastu bestsellerowych powieści. Jej twórczość można zobaczyć czytając wydaną w 2018r powieść „Ja chyba zwariuję”.
Nina jest silną i niezależną kobietą. Po rozstaniu z niedojrzałym mężem sama wychowuje ośmioletniego Ignasia i jedenastoletnią Kalinkę . Mimo że dzieci pomagają mamie kiedy mogą to dalej są tylko dziećmi które rozrabiają i psocą. Na domiar złego ciągła praca w szpitalu psychiatrycznym sprawia że Nina nie ma czasu aby pojawić się w szkolę. Ciągłe problemy z wychowawczynią Kalinki oraz własną szefową nie są jednak jedynymi zmartwieniami kobiety. Bo jak inaczej nazwać nachalnego pacjenta czy ciągle ustawiającą jej życie matkę? Nina stara się ogarnąć wszystkie sprawy, co z małym trudem ale jej wychodzi. Co jednak się wydarzy gdy do jej życia zawita mężczyzna?
Historia ta mogła by być opowieścią o dwójce ludzi poznających się w nietypowy sposób i zakochujących się w sobie. Mogła by opisywać wieczorne randki i długie rozmowy. Czy taka historia może się jednak zdarzyć kobiecie która ma tyle na głowie? Jak Nina ma pogodzić wieczorne spacery z dyżurami w szpitalu? Czy może poświęcić czas na długie wieczorne rozmowy gdy w koło biegają dzieci a wścibska matka na siłę wtrąca się w jej życie osobiste? A co jeżeli już uda im się spotkać i będą bawili się dobrze, ale nagle okaże się że nie tylko Nina ma nadopiekuńczą matkę? Czy w całym tym zamieszaniu uda im się odnaleźć siebie?
Książka „Ja chyba zwariuje!” to pogodna lekko napisana powieść. Bardzo miło się ją czyta a historia wciąga i pochłania. Mimo że osobiście wydawało mi się za dużo zawirowań to historia była tak cudownie opowiedziana że polecam ją każdemu do przeczytania. Najlepiej wieczorną porą przy lampce wina, bądź ciepłej herbatce.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Agaty Przybyłek. I raczej się nie zawiodłam. Opisuję tę książkę długo po lekturze i wciąż pamiętam fabułę, co w moim przypadku jest dość zaskakujące. Niewiele czytam polskich obyczajówek, ale czas to zmienić. Przybyłek sprawiła, że śmiałam się do łeż. Fakt, ta historia jest mocno naciągana. No, może nie historia sama w sobie, ale bohaterowie. Są aż karykaturalnie przerysowani. Dwie mocno nadopiekuńcze matki, w tym jedna super modna babcia, lekarz - psychiatra, który sam ma problemy i nie potrafi odciąć pępowiny oraz młoda kobieta, rozwódka, matka dwójki dzieci, których ojciec jest totalnie niezaradny i zakochany w nowej panience. Wszystko tak mocno wyraziste. Nie ma tu zwykłych postaci. Każda ma w sobie chociaż jedną przerysowaną cechę charakteru. Każda. Z jednej strony było to ciekawe. Z drugiej - frustrujące, karykaturalne. Bo czytam niby polską obyczajówkę, która okazuje się być mocną komedią, karykaturą, a nawet - satyrą?
Bądź co bądź - proza Przybyłek, jak do tej pory - zaskakuje im plus. Można się pośmiać, ponabijać z niektórych przywar i poszukać ich w swoim otoczeniu, ale przede wszystkim - można się zżyć z bohaterami. Bo skoro są tak "wyjątkowi" to zostaną na długo w naszej pamięci.
Miłość można podobno znaleźć wszędzie, choć nie zawsze jest dożywotnia i idealna. Przekonała się o tym Sabina, pięćdziesięcioośmioletnia matka czterech córek, zrodzonych z różnych tatusiów.
Nina, Małgosia, Patrycja oraz Eliza to dla Sabiny cztery żywioły.
W tym tomie główną postacią jest Nina (żywioł powietrza). Kobieta jest po rozwodzie i wychowuje samotnie dwójkę dzieci: Ignasia i Kalinkę. Wciąż musi liczyć na czyjąś pomoc, ponieważ trudno jest pogodzić pracę zmianową z wychowywaniem dzieci, wywiadówkami i innymi domowymi czynnościami. Na szczęście matka Niny jaka jest to jest, ale z wnuczętami zostanie; często zajmuje się nimi również jedna z sióstr-bliźniaczek - Eliza.
Nina Maj jest salową w szpitalu psychiatrycznym w Brzózkach i wciąż żyje w stresie, bowiem jeden z pacjentów uroił sobie, że ją kocha i stał się namolny. Zaskakuje ją w najmniej spodziewanych sytuacjach, dlatego kobieta zaczyna się bać. Ratunkiem staje się jeden z lekarzy - Jacek, którego Nina przyłapuje w nieużywanym pomieszczeniu laboratorium na paleniu. Mężczyzna obiecuje jej pomoc i rozmowę z pacjentem. Między salową a lekarzem zaczyna iskrzyć, choć żadne z nich nie zdaje sobie sprawy, jaką rewolucję wywołają kiedy umówią się na randkę. Co na to ich nadopiekuńcze matki?
Matka Niny - Sabina - wręcz marzy, by córka sobie kogoś znalazła. Bez jej wiedzy i zgody zarejestrowała ją nawet na portalu randkowym i flirtuje z różnymi mężczyznami, rzekomo w imieniu Niny. Jej zdaniem córka jest niezaradna życiowo, zwłaszcza w sprawach damsko-męskich i należy jej pomóc. Nina jest wściekła za samowolkę matki, może da jej spokój, kiedy dowie o spotkaniu z Jackiem? Ale możliwe, że portal ten nieco mocniej zamiesza w rodzinie, niż Sabina początkowo zakładała... Jest świetna w bajerowaniu ludzi i naginaniu rzeczywistości.
Natomiast matka Jacka - Anita - to całkowite przeciwieństwo Sabiny. Kobieta przeszła na wcześniejszą emeryturę, by dogadzać synkowi! Wciąż analizuje skład potraw, z pamięci recytuje możliwe skutki spożywania niezdrowych posiłków. Nie wyobraża sobie, że jakaś kobieta mogłaby jej odebrać syna, poza tym przecież mężczyzna tuż po trzydziestce nie może zostać sam z kobietą! W swoim szaleństwie nie zauważyła jedynie, że prawie go zagłaskała i Jacek choruje na nerwicę. Uspokaja się z chwilą założenia lekarskiego fartucha. Stał się mistrzem kombinowania i uciekania od bytności w domu.
"...najlepsze, co mogłam, już w życiu przeżyłam, a teraz została mi tylko smutna codzienność." *
Teraz możecie zacząć sobie wyobrażać jak wyglądała pierwsza randka Niny i Jacka? Już? Macie to? Gwarantuję Wam, że w powieści atrakcji będzie znacznie więcej niż w Waszych wyobrażeniach :)
Skupiłam się tylko na wątku romansowym i matek-wariatek, a przecież Agata Przybyłek podarowała nam też byłego męża Niny - Igora, który potrzebował sms-a z adresem szkoły własnej córki czy cały wachlarz ciekawych użytkowników randkowego portalu.
Już w tej powieści bardzo polubiłam siostrę Niny - Elizę, która kocha książki i często do późna nie śpi, bo "jeszcze jeden rozdział" trzeba przeczytać. Licząc, że kolejne części tej serii skupią się na jej życiu, wszak przygotowuje się do ślubu.
"Ja chyba zwariuję!" to dla mnie powieść startowa "przybyłkomanii". Autorka stworzyła barwne postacie, komiczne lub tragiczne sytuacje i miejsca z duszą. Zadziałała jak gaz rozweselający nie tylko sytuacjami z Niną lub Sabiną, ale również dziećmi Niny. Bo dzieci jak wiadomo w sposób szczery i dosadny podchodzą do świata i nie przejmują się okolicznościami zadawanych pytań. Jedenastoletnia Kalinka udowodniła, że już w tym wieku należy myśleć o przyszłości - dlaczego ? Przekonajcie się sięgając po ten tytuł.
"...do każdego sukcesu dochodzi się metodą małych kroczków. Najważniejsze to podjąć decyzję."**
Podsumowując - "Ja chyba zwariuję!" to historia o samotnym rodzicielstwie, manipulacji, samotności i przesadnym dbaniu o potrzeby dorosłych dzieci. Opowieść o tym, że miłość może nas spotkać wszędzie, trzeba tylko czekać, mieć nadzieję i być cierpliwym. Choć ta cierpliwość może nam być bardziej potrzebna dla innych. Optymistyczna, odprężająca, chwilami wzruszająca, lekka a przede wszystkim zabawna - polecam.
* A. Przybyłek, "Ja chyba zwariuję!", Wyd. IV Strona, Poznań 2018, s. 364
** Tamże, s. 105
recenzja pochodzi z mojego bloga:
Pogodne dni sprzyjają czytaniu książek lekkich, romantycznych i zabawnych. Najnowsza powieść Agaty Przybyłek pojawiła się więc w idealnym momencie. I co tu kryć, choć jest to niby lekka, niezobowiązująca komedia romantyczna, wszystko niemal idealnie się tu ze sobą harmonizuje, a książka zdecydowanie warta jest Waszej uwagi.
Tytuł książki jest idealnie powiązany z miejscem, w którym rozgrywa się wiele scen powieści, a mianowicie... ze szpitalem psychiartycznym. Miejsce niby przygnębiające i smutne, a wystarczyło dobrać przewrotny tytuł, by zrobiło się o wiele weselej. Podobnie rzecz ma się z główną bohaterką, Niną. W gruncie rzeczy historia jej życia na pierwszy rzut oka przypomina dramat. Kobieta sama wychowuje dwójkę dzieci, jej były mąż zajmuje się nimi tylko wtedy, gdy kobieta grozi mu wyciągnięciem konsekwencji z niepłaconych alimentów. Choć rodzina pomaga jej jak może, Nina żyje w wiecznym stresie i pośpiechu, nieustannie ściągając na siebie gniew nauczycielek w szkole dzieci lub przełożonych w pracy. Sama praca również dostarcza jej powodów do zmartwień. Stanowisko salowej w szpitalu psychiatrycznym pozwala jej co prawda zapewnić dzieciom skromny byt, jednak niezdrowe zainteresowanie ze strony jednego z pacjentów sprawia, że kobieta boi się własnego cienia i przelewa wiele łez. Sytuacja wydaje się być już naprawdę ciężka, a tu jeszcze dochodzi matka, która nieustannie wmawia córce nadwagę i nieumiejętność w nawiązywaniu kontaktów z płcią przeciwną. Jeśli wziąść to wszystko pod uwagę, naprawdę trudno uwierzyć, że trzymamy w ręku komedię romantyczną. A jednak, Agata Przybyłek udawadnia, że nie ma sytuacji, na którą nie można by spojrzeć z przymrużeniem oka. Losy Niny przedstawione są w taki sposób, że czytając o nich po prostu trzeba się uśmiechać. Gdy na scenie pojawia się sympatyczny, choć znerwicowany lekarz, od razu wiadomo, że wcześniej czy później tę dwójkę coś połączy. Ta oczywistość jednak wcale nie odstrasza. To podobnie jak oglądając dobrze nakręconą komedię romantyczną w telewizji - szybko orientujemy się kto z kim, a mimo to świetnie się przy niej bawimy.
W książce "Ja chyba zwariuję!" znajdziecie sporo przezabawnych, nieco przerysowanych postaci. Trudno nie wspomnieć tu o nadopiekuńczych rodzicielkach, które w jednej chwili potrafią przewrócić życie swoich dzieci do góry nogami. Jest pogodnie, barwnie, zabawnie, nic więc dziwnego, że książkę czyta się nadzwyczaj szybko, a po jej zakończeniu od razu ma się ochotę sięgnąć po kolejną książkę Agaty Przybyłek. Niewątpliwie należy ona do najbardziej utalentowanych współczesnych autorek komedii romantycznych. "Ja chyba zwariuję!" to książka pełna zabawnych dialogów, humorystycznych spostrzeżeń na temat różnych postaw życiowych i relacji między rodzicami i dziećmi. Powieść wydaje się być pełna oczywistości, a mimo to nie jest ani trochę banalna i dostarcza sporej dawki rozrywki. Warto po nią sięgnąć i zacząć wierzyć, że zawsze da się wybrnąć nawet z bardzo skomplikowanej sytuacji. Taki zastrzyk radości i pozytywnej energii jest czasem potrzebny każdemu z nas, dlatego zachęcam do lektury tej zaskakująco udanej historii.
Zabawna, pełna humoru i lekka komedia romantyczna, którą warto przeczytać. W książce przedstawione zostały perypetie Niny i Jacka. Nina jest salową w szpitalu psychiatrycznym, a Jacek psychiatrą. Pewnego dnia dochodzi do ich przypadkowego spotkania. Jednak w życiu pary są jeszcze dwie szalone matki, dzieci Niny oraz jej były mąż. Dzięki nim nie ma mowy o nudzie. I jak tu nie zwariować? Czy w tym całym ferworze znajdzie się miejsce na miłość?
Ja chyba zwariowałam i książkę Agaty Przybyłek „Ja chyba zwariuję” zabrałam ze sobą na długi i piękny wakacyjny wyjazd. Zaryzykowałam – bo nie miałam jeszcze przyjemności czytać książek tej autorki – i mogło skończyć się to na dwa sposoby – albo totalnym rozczarowaniem i pozostałoby mi „tylko” smutne podziwianie widoków przez szybę autobusu, albo zachwytem. Ten mój ryzykancki krok ku mojej uciesze opłacił się bardzo, bo kilka godzin spędzonych z tą książką skończyło się uśmiechem na twarzy. Bardzo lubię czytać komedie romantyczne i ta książka jest jedną z lepszych komedii. Humor zaakcentowany jest już na pierwszych stronach i im dalej, tym lepiej. Nie da się nie uśmiechnąć podczas czytania o przygodach bohaterek, a zwłaszcza o przygodach dwóch nadopiekuńczych rodzicielek. Oj nie chciałabym spotkać na swojej drodze takich mamusiek :D Romans Niny i Jacka mnie rozczulił i jestem bardzo ciekawa czy pojawią się jeszcze w kolejnych częściach, po które sięgnę z ogromną przyjemnością. Lekka i bardzo przyjemna książka, która zapewni uśmiech i kilka godzin relaksu. Polecam.
Nina ma dwójkę dzieci i byłego męża. Tak jak żywioł powietrza, jest silna i niezależna, jednak nie ze wszystkim zawsze daje sobie sama radę. Zresztą kto by dawał, gdy w pracy atakuje cię szalony pacjent, twój były jest wiecznym nastolatkiem, mamusia znajduje ci nowego męża na portalu randkowym, a ty w dodatku potrącasz autem nauczycielkę swojego dziecka?
Na szczęście Nina może liczyć na wsparcie rodziny oraz przystojnego kolegi z pracy, psychiatry Jacka. Na nieszczęście obydwoje mają ten sam problem – nadopiekuńcze rodzicielki.
Książka rozpoczyna nowy cykl autorki - Miłość i inne szaleństwa
Jak się łatwo domyśleć będzie ona (Nina) i on (Jacek) i rozwijające się uczucie w szpitalu psychiatrycznym (gdzie oboje pracują). Co do szaleństw to na pewno trzeba wspomnieć o matkach głównych bohaterów. Nie są to typowe matrony po pięćdziesiątce, jedna nadopiekuńcza, szalenie zaborcza w stosunku do jedynaka oraz druga "bardzo postępowa", randkująca na portalach randkowych i nie dopuszczająca myśli, że córki(4) są już pełnoletnie i potrafią (zazwyczaj) zadbać o siebie.
Dobra zabawa, mile spędzony czas, więc polecam
Zabawna komedia romantyczna, którą bardzo szybko się czyta. Życie Niny bynajmniej nie jest monotonne: a to perypetie życiowe, natrętny pacjent w pracy, przystojny doktor, irytujący były mąż oraz matka- swatka, które chce ją uchronić przed staropanieństwem. Polecam na odstresowanie!
Spacer brzegiem morza przywołuje wspomnienia. Czy warto wracać do tego, co było? Gaja, znana podróżniczka i blogerka, przyjeżdża do rodzinnego Trzęsacza...
Zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się po „…i żyli długo i szczęśliwie”? Zuzanna i Ludwik zaczynają starać się o dziecko. Chcą...
Życie bywa naprawdę zaskakujące, ale jedno jest pewne- nie da się uciec przed miłością.
Więcej