Obietnica złożona umierającemu ojcu stała się dla Jacka Suttona przygniatającym zobowiązaniem. Mężczyzna przyrzekł naprawić błędy, które popełnił, i krzywdy, które wyrządził. Miało to trwać tylko pół roku, ale od początku wyglądało źle. Podupadające rancho — z tym umiałby sobie poradzić bez problemu, gdyby nie jego właścicielka: arogancka, uparta, irytująca młoda wdowa o trudnym charakterze i zszarganej reputacji. Do tego ukrywała przed nim co ważniejsze informacje. Powinien był posłuchać dobrych rad i trzymać się z daleka od niej i jej interesów. Niestety, zamiast tego Jack zakochał bez pamięci.
Tatum Knox zdawała sobie sprawę, że koniec jej rancha jest bliski. Walczyła z wierzycielami i rosnącą nienawiścią mieszkańców pobliskiego miasteczka. Harowała jak wół, starając się zapewnić swoim koniom warunki, na które nie było jej stać. Nie potrzebowała kolejnego mężczyzny obok. A już na pewno nie takiego jak nowy zarządca: irytującego, przesadnie pewnego siebie i odnoszącego się do niej w wyjątkowo nieprzyjemny sposób. A jednak go zatrudniła. I krótko potem zakochała się w nim beznadziejnie.
Przeszłość nauczyła Tatum jednego: nie wolno kochać ani ufać. Zaufanie przynosi rozczarowanie, a miłość odbiera wszystko: własny świat, pasję, marzenia. Jednak samotna walka o każdy kolejny dzień kosztowała tak wiele! Jack umiał rzeczy, które ona już dawno zapomniała, zmuszał do spoglądania w oczy najboleśniejszej prawdzie, tylko czy naprawdę zasługiwał na zaufanie? Dlaczego unikał odpowiedzi na tak wiele pytań? I ile warta jest miłość, w której brak szczerości?
Czy naprawdę warto zaufać raz jeszcze?
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2021-02-10
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 397
Tytuł oryginału: Then You Happened
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Początek książki jakoś mocno mnie nie wciągnął. Dopiero z czasem akcja zaczynała się rozkręcać i wciągać mnie coraz bardziej. Historia jest pokręcona do tego stopnia że nigdy niewiem co się dalej wydarzy ani co kto ukrywa.
Bohaterów polubiłam od razu. Ich cięty język nie raz mnie rozbawił jednak było tu też wiele smutnych chwil. Wiele się w ich życiu wydarzyło i każdy ma swój bagaż doświadczeń.
Zakończenie wycisnęło że mnie łzy mimo że starałam się nie płakać. Było to tak smutne, że nikomu nie życzę przeżyć czegoś takiego na właśnej skórze. Bol i rozpacz wylewały się z książki i czekałam tylko na chwilę gdy to wszystko znajdzie swoje szczęśliwe zakończenie.
To nie pierwsza książka jaką czytam tej autorki i od dawna wiem że potrafi pięknie pisać.
K. Bromberg ma talent do tworzenia wyrazistych i złożonych postaci. Jej bohaterowie intrygują i wzbudzają wiele emocji. Chce się im pomóc, kiedy upadają, wspierać, kiedy przytłoczeni są problemami i cieszyć razem z nimi, kiedy wszystko zaczyna się układać. Tak właśnie było podczas lektury „…i wtedy Cię poznałem”. Tatum i Jack byli moimi najlepszymi przyjaciółki przez tych kilka godzin. Podziwiałam Tatum za jej siłę i wytrwałość. Poddałam się urokowi Jacka i uwielbiałam jego poczucie humoru. Oboje byli idealny w swoich wadach i zaletach.
Tatum Knox porzuciła swoje spokojne i beztroskie życie u boku rodziców i postanowiła wyjechać do małego miasteczka, aby założyć ranczo. Wszystko to z miłości. Problem w tym, że kiedy pojawiły się problemy finansowe, niechęć lokalnej społeczności a ranczo zaczęło upadać… miłość nie wystarczyła. Mąż Tatum zaczął z dnia na dzień oddalał się od niej. Kiedy zmarł a kobieta poznała okrutną prawdę o nim oraz o ranczu miała tylko dwa wyjścia. Albo rzucić wszystko i wyjechać albo udowodnić sobie i innym, że da rade. Tatum była pracowita i uparta. Jednak samej nie można prowadzić rancza. Dlatego kiedy w jej posiadłości pojawia się Jack z ofertą pomocy kobieta mimo początkowego oporu oraz niechęci zgadza się go zatrudnić. Z pomocą Jacka wszystko zaczyna się układać. Pomału kobieta zaczyna nabierać nadziei, że jednak ranczo nie upadnie. Pomału zaczyna darzyć Jacka zaufaniem i przyjaźnią. Z każdym razem spędzonym dniem chemia między nimi zaczyna wymykać się spod kontroli. Czy oboje pozwolą sobie na chwile zapomnienia? A może nie warto zaczynać romansu, zwłaszcza, że Jack wyjedzie po skończonej pracy. A może to nie jego wyjazd jest problemem a jego sekrety, które prędzej czy później wyjdą na jaw.
„… i wtedy cię poznałem” to słodko-gorzka historia o zaufaniu i miłości. O marzeniach oraz blaskach i cieniach odkrywania własnej drogi życiowej. K. Bromberg opowiada historię pełną melancholii i pożądania. Książka jest naprawdę piękna. Bohaterowie są jej prawdziwym atutem, bo nie da się ich nie kochać! Fabuła wciąga od pierwszych stron i trzyma czytelnika w ryzach aż do ostatniej strony. Nie brakuje zwrotów akcji i humoru. Czy jest przewidywalnie? Tylko odrobinę. Bo przecież każdy przewiduje szczęśliwe zakończenie, prawda? Polecam „… i wtedy Cię poznałem” i już nie mogę się doczekać kolejnej książki K. Bromberg.
Czasem w życiu musisz robić rzeczy, których wcześniej nawet nie dopuszczałaś do myśli, musisz robić krok za krokiem, aż znów wyjdziesz na prostą”
Po śmierci męża Tatum sama zajmuje się upadającym ranchem. Z przerażeniem odkrywa kolejne tajemnice jakie skrywał Fletch. Walczy z wierzycielami i z nienawiścią mieszkańców miasteczka. Robi wszystko, żeby rancho jakoś funkcjonowało ale jest coraz bardziej zmęczona ciągłą walką. Wtedy pojawia się Jack, który odpowiada na ogłoszenie w sprawie pracy u Tate. Zostaje zarządcą rancha.
To, że Jack odpowiedział na ogłoszenie kobiety nie jest przypadkiem. Praca u Tate wiąże się z obietnicą złożoną umierającemu ojcu.
Na początku ich współpraca nie wygląda dobrze. Tate jest zagubiona, zdeterminowana, uparta, pracowita i pewna siebie. Jack od samego początku irytuje ją swoją postawą, jednak wie, że jego pomoc jest jedyną szansą na uratowanie jej rancha. Kobieta jest nauczona, że nie można nikomu ufać, ale czy jest w stanie przejść obojętnie koło Jacka?
Czytając “...i wtedy Cię poznałem” miałam wrażenie, że jestem na ranchu i podziwiam konie, które hoduje Tate, a z Jackiem wybieram się do baru i słucham plotek, które mieszkańcy miasteczka opowiadają o Tate. Już dawno żadna książka aż tak mnie nie wciągnęłam. Jedynym minusem było to, że po części domyśliłam się tajemnicy, którą skrywa Jack. Fabuła opowiada o walce o siebie, zaufaniu i poświęceniu, o tym, że każdy musi znaleźć swoją własną drogę. Oczywiście w tej historii uczucia również grają bardzo ważną rolę. Bohaterowie są bardzo dobrze rozpisani. Mają mocne charaktery, dzięki którym chwilami tworzą mieszankę wybuchową. Bardzo polecam !
Po śmierci męża, Tate musiała zająć się nie tylko prowadzeniem rancha, ale także długami, o których wcześniej nie wiedziała. Pomimo nieprzychylności mieszkańców miasteczka, robi wszystko, żeby przetrwać. Jej ostatnią nadzieją jest zatrudnienie Jacka. Doświadczenie i kontakty mężczyzny mogą pomóc Tate wyjść na prostą. Początkowe uszczypliwości między parą z czasem przeradzają się w silną więź. Oboje wiedzą jednak, że Jack za kilka miesięcy wyjedzie, a ich związek nie ma żadnych szans. Poza tym mężczyzna nie pojawił się na ranchu Tate bez powodu…
„…i wtedy Cię poznałem” to kolejna świetna historia K. Bromberg. Fabuła książki jest bardzo ciekawa, choć jej akcja nie toczy się w zbyt szybkim tempie. Mimo to niesamowicie wciąga. Na początku jest sporo tajemnic, które stopniowo się odkrywa.
Główni bohaterowie byli ciekawie przedstawieni. Jacka polubiłam od razu, jednak Tate zyskała dopiero po lepszym poznaniu. Początkowo wydawała mi się dziecinna i nierozsądnie uparta, jednak z czasem udało mi się zrozumieć jej defensywne zachowanie.
W tej historii nie zabrakło emocji oraz humoru.
Książka bardzo mi się podobała, fantastycznie spędziłam z nią czas. Co prawda, nie działo się w niej nic szczególnie nieprzewidywalnego, ale bardzo mnie wciągnęła.
Gorąco polecam!
"Czas leczy wszystkie rany. Nawet te, których nie widać."
Tate stoi na przepaści. Jej mąż zmarł, ranczo jest na granicy bankructwa, ona tonie w długach, o których nie miała pojęcia. Wychodząc z domu kilka lat temu nie miała pojęcia, że życie tak ją potraktuje, a wszystkie marzenia i plany legną w gruzach. Kiedyś miała marzenia, przyjaciół, pieniądze i hobby. Obecnie ma tylko swoją samotność i kilka koni. Jack pojawia się na farmie jako kandydat na zarządcę, jednak ma również swoje ukryte motywy. Czy nieufna Tate będzie w stanie z nim współpracować? I czy kolejne sekrety jeszcze bardziej pokiereszują jej serce?
Bromberg po raz kolejny funduje nam mnóstwo emocji. Ponadto doskonale oddała specyfikę małego amerykańskiego miasta. Zauroczyło mnie z jakim oddaniem opisuje życie na ranczu, choć zdarzyło mi się czytać książki w tej tematyce, nie spotkałam się z tak dokładnym i ciekawym opisem całej pracy.
Tate.. Fantastyczna postać kobiety po przejściach, która odradza się na naszych oczach. Jej siła i samozaparcie pomimo tak wielu przeszkód są godne podziwu i dają też nadzieję, że zawsze może się udać, wystarczy chcieć.
"Nie ma jednej wersji szczęścia."
I faktycznie Tate udało się odnaleźć je tam gdzie niekoniecznie planowała. Jej życie zmierzało w nieznanym jej kierunku, jednak udało jej się i z tego wycisnąć jak najwięcej. Jednak duży wkład w jej przemianę ma Jack. I to nie miłość jej to dała, a siła, wsparcie i zaufanie.
"O wiele łatwiej jest kochać, mimo nienawiści, niż nienawidzić mimo miłości."
Mamy tu bohaterów walczących z przeszłością i swoimi demonami, których los nie oszczędzał. A jednak muszą na nowo odnaleźć siebie i sens we wszystkim co robią. Tak, to jest piękna opowieść o wielkim uczuciu, które zrodziło się tam gdzie kompletnie nie powinno. Ale ma w sobie wiele więcej i dlatego śmiało Wam ją polecam.
"Czasami w życiu zdarzają się rzeczy, z których nie jesteś szczególnie dumny. W danej chwili robisz je, bo myślisz, że to jest to, czego się od ciebie oczekuje, ale gdy z lat zostają ci minuty, zdajesz sobie sprawę, że nawaliłeś."
Miłość nie zawsze przychodzi od pierwszego wejrzenia. Nie zawsze jest słodka i delikatna. Czasem przypomina wielki wybuch, gdy zderzają się dwie rozgrzane...
Dwa miesiące spędzone w Cedar Falls, żeby dopilnować budowy luksusowego hotelu Sin International Network, a przy okazji podlizywać się upierdliwemu burmistrzowi...
Przeczytane:2021-02-13, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, Recenzenckie,
Miłość jest najwyższym dobrem, dla którego można poświęcić wszystkie inne wartości? To, co dziś jest dla nas najważniejsze, może okazać się błędnym wyborem? Jakie konsekwencje jesteśmy w stanie ponieść? Czy honor jest ważniejszy niż najbliższe osoby? To pytania, które pojawiają się w głowie już na początku lektury najnowszej książki K. Bromberg, która opowiada o nieufności, potrzebie sprawdzenia się, powoli pojawiających się uczuciach i rodzinnych tajemnicach. Wszystko osadzone na amerykańskim ranchu zapowiada wciągającą i emocjonującą lekturę.
Śmierć męża i odkrycie jego sekretów były sporym ciosem dla Tatum Knox. Od tego czasu robi wszystko, żeby uratować rancho i dom w którym spędziła ostatnie lata. Kobieta nie jest w stanie nikomu zaufać, szczególnie, że mieszkańcy pobliskiego miasta robią wszystko, żeby wykurzyć ją z okolicy. Pojawienie się tajemniczego Jacka Suttona, który zapewnia, że jest w stanie wyciągnąć rancho z długów, wywołuje wiele emocji u Tatum, choć większość z nich zdecydowanie nie jest pozytywnych. Czy kobieta będzie w stanie ponownie zaufać, żeby uratować swoją własność. Kim jest Jack i dlaczego przybył do tego miejsca, co podobno obiecał swojemu ojcu? Czy ta dwójka będzie w stanie się porozumieć?
Historie osadzone w świecie koni zawsze mnie fascynowały. Zazwyczaj taka lektura zyskuje kilka dodatkowych punktów właśnie z powodu tych pięknych stworzeń, które tworzą tło głównego wątku. Mam jednak wrażenie, że choć chęć uratowania rancha tworzy główny człon historii, to konie tutaj są bardzo mocno odsunięte. Analizując lekturę i uczucia, które mi się z nią kojarzą, wydaje mi się, że na pierwszy plan wysuwa się poczucie osamotnienia. Przez długi czas bohaterka jest wyobcowana ze społeczeństwa, a później okoliczni mieszkańcy nie chcą mieć z nią nic wspólnego. Tatum nie ufa nikomu, sama również izolując się od innych. Dopiero pojawienie się Jacka, który jako nowy zarządca, planuje zrobić wszystko, żeby uratować to miejsce, powoli zmienia postrzeganie Tatum. Ich relacja zaczyna się od niechęci, ale powoli przechodzi przez kilka innych, zupełnie odmiennych uczuć.
Autorka stworzyła historię dwójki ludzi, którzy zostali pokrzywdzeni przez życie, nadal leczą traumy przeszłości, choć to Jack jest zdecydowanie silniejszy i bardziej samowystarczalny. Tatum, choć na zewnątrz tego nie pokazuje, w środku jest bardzo skrzywdzoną osobą, nie tylko przez męża, ale również przez rodziców, którzy zmusili ją do bardzo trudnego wyboru, nie licząc się z jej uczuciami. Dzięki Jackowi powoli odkrywa się na innych ludzi, choć ta historia właściwie w całości dzieje się na ranchu, gdzie pojawia się zaledwie kilka osób.
Pomysł na tę historię bardzo mi się podoba, kilka motywów zdecydowanie zasługuje na uwagę, myślę, że można by je rozwinąć jeszcze bardziej, tworząc historię bardziej psychologiczną, wchodzącą w psychikę bohaterów. Jednocześnie były momenty, które mnie nie wciągnęły, w których historia gubiła bieg i czytało mi się wtedy gorzej. Sama relacja między bohaterami wydaje się ciekawa, momentami zaskakująca, szczególnie pod koniec książki, brakowało mi jednak mocniejszej chemii.
"... i wtedy cię poznałem" to ciekawa historia miłosno-erotyczna, z elementami psychologii. Historia wydaje się poprawna, czyta się ją dobrze, ale w ostatecznym rozrachunku nie sprawia, że porywa bez pamięci. To jedna z tych historii, które dość szybko wyparowują z głowy, raczej letnia niż gorąca. Fani autorki sami muszą przekonać się jak wypada na tle innych jej tytułów. Ja lepiej wspominam "Sweet Ache" z serii Driven, którą miałam okazję czytać kilka lat temu. Jednak warto dać jej szansę i poznać własną opinię o tej historii.