W tej rodzinie nie ma miejsca na nudę! Nowa, prześmieszna powieść Izabeli Pietrzyk!
Trzydziestoośmioletnia Wiktoria kończy związek z hojnym, lecz agresywnym partnerem. Ma nadzieję, że wraca do otoczenia, które wręcz kipi od miłujących się istot. Czy aby na pewno…?
Układając swe życie od nowa, dochodzi do niezbyt odkrywczego wniosku, że dziwny jest ten świat, a ludzie na nim jeszcze dziwniejsi. Próbuje odbudować relacje z pełną nietuzinkowych charakterków rodziną: gderającą matką, wiecznie obrażonym ojcem, nieustannie kłócącym się nastoletnim rodzeństwem oraz dobroduszną Melą – starszą siostrą, która robi co może, by zapanować nad całym tym hardym stadłem.
Jakby tego było mało, kalendarz nieuchronnie odmierza czas dzielący Wiktorię od spotkania z przebywającym chwilowo na morzu szwagrem – twardym, silnym, skończenie mądrym mężczyzną, który nigdy jej nie lubił i z pewnością zrobi wszystko, aby pozbyć się ze swojego domu miękkiej, słabej, nieskończenie głupiej baby.
Na szczęście jest też wizja lepszego jutra. Oparta głównie na słodkich siedmiolatkach oraz sikającym wszędzie szczeniaku labradora, bo zdaje się, że w tym oszalałym świecie już chyba tylko dzieciom i psom można ufać. Każdy dzień upewnia w przekonaniu, iż normalni faceci podzielili los pterodaktyli i trzeba bardzo uważać, kogo wpuszczamy do własnych biografii… A jeśli dodać do tego swaty i intrygi zrzędzącej matki? Dramat! Niestety, wszystko wskazuje na to, że kobiety same są temu winne i to one „stworzyły potwora”… Ale czy aby na pewno…?
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2014-04-29
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 640
I kolejna książka z cyklu "ja takich nie czytam" za mną. Znaczy się zwyczajna, babska obyczajówka. I okazuje się, że jednak czytam. No dobra, czytam. Ta książka została mi polecona przez złotą kobietę na ukojenie skołatanych nerwów i swoje zadanie spełniła. To prosta historia, prosto, acz dobrze napisana, zabawna, a chwilami mocno gorzka, trochę przewidywalna. Bohaterowie przeciętni, większej głębi tu nie ma, za to rozrywka typu memowego jest. Nie jestem w stanie określić, czy ta powieść wyróżnia się na tle innych. Mam wrażenie, że autorka zaobserwowała aktualne trendy obyczajowe, opisała je i mamy z tego książkę. Jako odstresowywacz sprawdza się świetnie, jako zaspokajacz moich potrzeb kulturalnych już nie, ale nie to było jej zadaniem. Było lekko, łatwo i przyjemnie i już :)
Pozycja z humorem, choć wiele tematów do lekkich nie należało. Trochę dziwnie mi się czytało ze względu na to że kiedyś już przeczytałam kontynuację i mam w głowie obraz tego jak potoczą się niektóre wątki ;)
Basia i Sandra są matką i córką. Ciężarna Basia dawno temu znalazła dom dzięki szczęśliwemu losowi, który postawił na jej drodze równie samotną kobietę...
Staropanieństwo jest nie tylko stanem cywilnym, według matek jest groźną dla życia chorobą, którą trzeba natychmiast wyleczyć. Janina swata więc córkę...