Słodko-gorzka historia o tym, jak często pozory mylą.
Poznajcie dwie Joanny. Pierwsza jest popularną instagramerką, „kreatorką szczęścia” współpracującą z wieloma modnymi firmami. Jej dom pod lasem to iście bajkowa oaza spokoju, stworzona, by codziennie smakować uroki życia. Joanna numer dwa jest żoną znanego, aroganckiego biznesmena, synową jego matki wiedźmy i matką krnąbrnej córki. Obie Joanny spotykają się w ciele czterdziestoletniej kobiety, zmagającej się ze wspomnieniem tragicznego wydarzenia sprzed lat. Kolejne maski mają pozwolić jej na prowadzenie normalnego, ustabilizowanego życia w świecie, w którym najważniejsze są pozory. Ale one nigdy nie zastąpią prawdziwego szczęścia… Czy Joanna znajdzie w sobie siłę, by wyrwać się z matni pięknych złudzeń?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-11-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 314
Każdy z nas, na pewnym etapie życia, zakłada maskę. Udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Przed światem ukazujemy zupełnie inną twarz, radosną, szczęśliwą, zakochaną. Koloryzujemy naszą rzeczywistość, nadajemy jej barw, przepychu, nie chcąc, by inni dostrzegli nasze nieszczęście, gorycz, smutek, bezradność, rezygnację. Fantazjujemy o czymś, co jest nieosiągalne, marzymy o kimś, kto tak naprawdę nie jest nam pisany, usuwamy sobie zmarszczki, retuszujemy krągłości, by na łamach Internetu poczuć się zauważonym, zostać przez otoczenie dowartościowanym, pożądanym, móc być przez innych podziwianym. Zazdrościmy innym zagranicznych wojaży, świetnej figury, pięknych zdjęć, przez co chcemy pokazać naszym znajomym, że i u nas bardzo dobrze się powodzi, jesteśmy szczęśliwi i to oni powinni nam zazdrościć tego, co osiągnęliśmy. Zapominamy jednak o tym, że rzeczywistości się nie oszuka i że czasami warto cieszyć się z tych rzeczy, które mamy, bo można je szybko utracić, a na ratunek może być nieraz za późno.
Dlaczego stwarzamy pozory? Zakłamujemy naszą codzienność? Czy nasze życie jest aż tak fatalne, byśmy ją koloryzowali dla innych? Nie liczy się już, co my czujemy, czego pragniemy, o czym tak naprawdę myślimy, tylko po to, by usłyszeć kilka pocieszających słów od innych, gdy pokażemy nieprawdę? A gdzie nasze poczucie wartości? Kochanie siebie takim, jakim się jest? To my powinniśmy być dla siebie ważni i powinniśmy tak kreować nasze życie, byśmy czuli się w nim dobrze i szczęśliwie. A jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi w obecnej sytuacji, to warto to zmienić. Nikt za nas naszego życia nie przeżyje, ktoś może nas nakierować na odpowiednie tory, wesprzeć w podejmowaniu decyzji, jednak od nas zależy, jak pokierujemy naszym losem. Czy pozwolimy sobie na smutki, żale, złości czy weźmiemy się w garść, zaczniemy chwytać byka za rogi i działać.
Autorka doskonale pokazała świat osoby, która chce dowartościować własne życie, ukazując nieskazitelność domu, bogactwo, przepych, dobre ujęcia, ciepło miru domowego na łamach mediów społecznościowych. Gdzie po drugiej stronie aparatu ukrywa się osoba, która coraz źle czuje się w swojej rzeczywistości. Która zakłamując otoczenie, chce ukazać, jak to jej jest dobrze we własnym gnieździe, a tak naprawdę niemo krzyczy o zmianę, jakiś ruch, bo w jej rzeczywistości pojawiła się stagnacja, gnuśność, obojętność i samotność. Jak źle czuje się w miejscu, w którym żyje. Że mimo bliskości osób, które ma wokół siebie, doświadcza pustki, braku zainteresowania od drugiej połówki i ogromnej niechęci ze strony własnej córki. Do tego przedstawia, jak trudne i bolesne wspomnienia, potrafią często oddziaływać na teraźniejszość, powodując załamania, momenty zatrzymania w przeszłości i ciągłe tkwienie w próżni bez żadnego wyjścia. Nie znajdziecie tu jednak rozmemłanej postaci. Czasami nie wie, jak postąpić, popełnia błędy, jak to w życiu, ale pokazuje własną siłę. Że nie da się prowadzić za rękę, ma własne zdanie, czasami przeklnie, powie, co tak naprawdę ma na myśli. To sprawia, iż postać jest realna, namacalna i uświadamia, że kobiety też mogą wiele zdziałać. Oprócz tego uwidacznia mankamenty, że nikt z nas nie jest idealny, każdy z nas pragnie szczęścia, radości i miłości. A gdy tego zabraknie, szukamy substytutu, zastępujemy go czymś innym, by poprawić sobie naszą szarą rzeczywistość czymś kolorowym.
To słodko-gorzka historia nakreślająca to, jak z pozoru szczęśliwa rodzina, która pięknie wygląda na zdjęciach, może być oddalona od siebie o wiele mil świetlnych, żyjąc razem pod jednym dachem. To, jak z pozoru idealne życie na fotografii, tak naprawdę wcale takie nie jest, a osoby na nim uwiecznione poszukują zrozumienia, akceptacji, miłości i szczęścia. I to, jak z pozoru perfekcyjna pani domu, która inspiruje innych, w rzeczywistości zmaga się z własnymi słabościami, samotnością, rozgoryczeniem, niechęcią. Gorąco polecam!
Nie spodziewałam się, że ta powieść aż w takim stopniu przeczołga mnie emocjonalnie i wywoła we mnie tyle refleksji. Ta historia jest inna, niebanalna, w której próżno szukać utartych schematów.
Zwykle życie innych ludzi wydaje się nam bardziej idealne, szczęśliwsze, jednak gdy zajrzymy głębiej, okazuje się, że to często pozory. Kreacja wizerunku, ubarwianie rzeczywistości, którą tworzymy my sami, by widziano nas tak, a nie inaczej. Wszyscy jesteśmy tacy sami. Joanna, Ryszard, Paula - tworzą piękną rodzinę. Ale czy aby na pewno? Relacje tej rodziny coraz bardziej się psują. Są niby razem, a jednak osobno, nieszczęśliwi, zagubieni.
"(...) kolorujemy naszą rzeczywistość, dodajemy jej barw, podczas gdy na co dzień bywa mdła, szarobura i nudna. Z drugiej jednak strony, czy można nam się dziwić? Pragniemy szczęścia, a kiedy nie przychodzi, usiłujemy je sobie wyczarować na wszystkie z możliwych sposobów. Niektóre lifestyle'owe influencerki nazywają się kreatorkami szczęścia. To wiele mówi o czasach, w których żyjemy..."
Katarzyna Misiołek porusza temat wystawiania życia na pokaz poprzez media społecznościowe. Na przykładzie Joanny widzimy dwoistość ludzkiej natury. Z jednej strony wszystko ładne, piękne na Instagramie, z drugiej zaś jakże odmienna domowa rzeczywistość. Osobiście jestem z siebie dumna, że nie poddałam się tzw. "modzie" na uzewnętrznianie swojego prywatnego życia w Internecie. Nigdy nie poprawiałam swoich zdjęć, nie odczuwam ciśnienia na jak największą ilość obserwujących mnie osób w social mediach. Uważam, że zatraciłabym w tym wszystkim siebie.
Nie ma co nastawić się w tej książce na jakąś akcję. Tu bardziej liczy się to, co myśli i czuje główna bohaterka. Najważniejsze okazały się jej wewnętrzne rozterki, ukazanie bólu po stracie ukochanej osoby, przeżywanie żałoby. Joanna mimo mężczyzny u boku, nie czuje, że jest kochana. Dotyk, czułość, rozmowa i wsparcie zostały wyparte przez samotność, rozczarowanie, rozgoryczenie.
"Egzystujemy tuż obok siebie, obojętni, przesadnie grzeczni, obcy. Mąż, córka, teściowa, matka i coraz dalszy ojciec - puste słowa, zwykłe wydmuszki. Czasem myślę, że to moja wina. Wmawiam sobie, że jest we mnie coś, co sprawia, że nie potrafię kochać i pozwolić innym kochać siebie. A później rozglądam się wokół i widzę, że to nie tylko ja. Wielu ludzi jest niczyich. Samotność wżarła się w nasze trzewia, jest emocjonalnym rakiem współczesności, bolączką dwudziestego pierwszego wieku. Samotność stała się naszym chlebem powszednim, codziennością. Wielu bezgłośnie krzyczy z rozpaczy, ale mało kto skarży się na głos. Bo samotność jest wstydem, ciężko się do niej przyznać. Jest jak hemoroidy, nietrzymanie moczu czy problemy z potencją - cierpi się na nią w puszczeniu i w... samotności."
"Hashtag: moje_piękne_życie" to słodko-gorzki obraz gry pozorów. To powieść odarta z lukru, prawdziwa, w której do głosu dochodzą nowe wyzwania i prawo podejmowania własnych wyborów. To książka, która powinna trafić do każdej kobiety, by uświadomić jej, jak kruche może być szczęście. A Wy? Jak bardzo koloryzujecie swój byt w sieci?
Moja przygoda z twórczością Katarzyny Misiołek zaczęła się już ładnych parę lat temu i była dziełem kompletnego przypadku. Po prostu pewnego dnia ktoś oddał w bibliotece wypożyczony egzemplarz ,,Ostatniego dnia roku", a ja, zachęcona opisem fabuły widocznym na okładce, postanowiłam zanurzyć się w lekturze i... przepadłam. Od tamtego czasu nie czekam na możliwość wypożyczenia powieści pisarki, tylko sama tworzę swoją osobistą kolekcję, którą dzielę się z innymi fanami słowa pisanego. Mam nadzieję, że autorka ma jeszcze wiele pomysłów, którymi nas zachwyci. Życzę jej tego z całego serca!
,,Hashtag:moje_piękne_życie" ma bardzo współczesny wymiar, jeśli chodzi o zarys fabuły. Poznajemy niejaką Joannę, która swoje życie dzieli z Ryszardem i córką Pauliną. Kobieta nie pracuje w biurze czy innym miejscu, natomiast zamieszcza urocze zdjęcia w portalach społecznościowych typu Instagram. Owe zdjęcia zachwycają niejednego użytkownika- Joanna ujawnia internautom piękne miejsca i dodatki swojego kolorowego domu. Świece, barwne koce, cudne filiżanki do kawy czy herbaty mają wywołać w nas uczucie nostalgii i piękna. Ale jak jest naprawdę? Czy Joanna żyje w sposób bajkowy i każdą chwilę chce spędzać w ładnym domu z rodziną? No właśnie... Autorka bardzo dobrze pokazuje nam, że przerabiane zdjęcia zamieszczane w sieci mogą nas zmylić i dać tylko otoczkę piękna i czułości, podczas gdy naprawdę, w zaciszu czterech ścian, może wręcz wiać zimnem, nudą, obojętnością i brakiem miłości. Joanna będzie zmagać się z naprawdę niemiłymi i przykrymi sprawami, także z przeszłości, ale ja nie chcę zbyt wiele zdradzać. Życie człowieka będącego w związku to nie zawsze słodka bajka i warto się o tym przekonać, sięgając po najnowszą książkę Katarzyny Misiołek.
W mej pamięci dobrze zapadł też wątek Kai, przyjaciółki Joanny. Kobieta także była nieszczęśliwa w swoim związku i zdecydowała się na romans, w dodatku bardzo intensywny, okraszony solidną dawką seksu, którego to bardzo brakowało Kai. Kogo jednak wybierze kobieta? Czy zostanie przy mężu i dziecku? Jakie będą konsekwencje jej bałaganu w życiu? Przyznam, że był to jeden z mocniejszych wątków tej książki. Długo myślałam o tym, czy zdrada ma jakiekolwiek usprawiedliwienie? Sama tego nie wiem, wolałabym nie wchodzić w bagno, a potem niszczyć życia niczym przewracające się kostki domina. Każdy z nas ma jednak inną mentalność, inne podejście do niebezpiecznych działań czy szaleństw. Zresztą, tematyka wszelkich uciech cielesnych jest w tej książce bardzo mocno podkreślona- nigdy nie zmieni się bowiem przekonanie, że facet to macho, a kobieta ma zachowywać się niemal jak muzułmanka. Ojj, wielu czytelnikom podniesie się ciśnienie, to pewne!
Myślę, że każdy czytelnik zapamięta także Paulinę- krnąbrną, dwudziestoletnią córkę Joanny i Ryszarda. W pierwszej chwili miałam ochotę wręcz udusić ją za jej wulgarne odzywki, postawę roszczeniową czy zerową chęć pomocy rodzicom, choćby w obowiązkach domowych. Gdy jednak zaczęłam czytać dalsze rozdziały, zaczęłam ją trochę rozumieć, a nawet było mi jej żal. Dlaczego Paulina ma taki oschły stosunek do rodziców? Jakie kłopoty z przeszłości miały wpływ na jej podejście do życia? Czym jest tak naprawdę klasyczny krzyk rozpaczy stosowany przez dzieci, nastolatki czy nawet dorosłe osoby? Zapraszam do lektury, aby się o tym przekonać.
Bardzo ważnym tematem opisanym przez pisarkę jest podeszły wiek i związane z nim trudności natury fizycznej i psychicznej. Joanna od początku nie potrafiła nawiązać dobrych relacji z teściową, a pogarszający się stan zdrowia kobiety jeszcze bardziej zaburza życie głównych bohaterów. Czy Joanna pomoże nielubianej teściowej? Czy Ryszard zrozumie, że starość naprawdę nie udała się Bogu? Jestem przekonana, że wątek ten niejednego czytelnika wręcz zmusi do refleksji i przekona, że praca w ośrodkach opieki jest bardzo trudna i wyczerpująca.
Cóż, po lekturze najnowszej książki Katarzyny Misiołek stwierdzam, że mam szczęście. Nie jestem usilnie przywiązana do nowinek technicznych, nie zamieszczam nigdzie swoich zdjęć, nie przerabiam ich i nie przejmuję się tym, że nie wyglądam niczym modelka z wybiegu. Obecny świat jest sztuczny, egoistyczny i pozbawiony altruistycznych działań. Wszystko robimy dla pieniędzy, uznania, sukcesu- po prostu dla siebie. Ludzie są uśmiechnięci, mają perfekcyjnie białe zęby, ale czy w czterech ścianach są naprawdę szczęśliwi? Czy są sobie wierni? Czy ogromna liczba znajomych na kontach influencerów to tylko przykrywka samotności w realnym życiu? Pamiętamy, że samotność to taka straszna trwoga, ale wstydzimy i boimy się jej. Wszystkie powyższe pytania to tematy do indywidualnych przemyśleń.
Autorka kolejny raz nie zawiodła mnie, pisała jak zawsze szczerze, dlatego polecam zarówno jej najnowszą propozycję, jak też tytuły pisane pod pseudonimem Daria Orlicz czy Olga Haber.
Osiem lat pod dachem psychopaty to piekło, z którym porwana przez niezrównoważonego mężczyznę Monika musi się zmierzyć zupełnie sama. Gdzieś ktoś jej szuka...
Anna, radiowa dziennikarka, której nocny program ,,Randka w ciemno" jest bardzo popularny wśród słuchaczy, mieszka z pięcioletnim synem w starym domu...
Przeczytane:2023-01-16, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2023,
Po książki Katarzyny Misiołek sięgam chętnie, bo wiem, że są to powieści wartościowe, w których fabuła często dotyka trudnych relacji ludzkich, emocji i wielu ciekawych odniesień do realnego życia.
Ta książka również jest pełna emocji i chociaż główna bohaterka momentami mocno mnie irytowała swoją spontanicznością i nadmiernym pociągiem do alkoholu, to tak naprawdę czułam do niej wielką sympatię, głównie chyba za odwagę, że będąc typową kurą domową (no może nie całkiem typową) potrafiła przełamać ten stereotyp i od czasu do czasu pomyśleć o sobie i własnych przyjemnościach.
Dosadnie pokazany problem wypalenia małżeńskiego, gdzie ten za którym kiedyś się szalało, kochało do ostatniego tchu i pożądało na samą myśl, nagle stał się obleśnym facetem z wystającym brzuchem i butelką piwa w dłoni. Zauroczenie prysło jak bańka mydlana zamieniając się w niesmak i odrazę. A przecież prawdziwa miłość trwa wiecznie.
Pokazany w powieści obraz wypalonego małżeństwa z całą pewnością nie należy do rzadkości, ale mało kto o tym chce mówić nawet w gronie najlepszych przyjaciół.
Bohaterka tej książki nie pozwoliła sobie na zamknięcie się w czterech ścianach luksusowo urządzonego domu, buntowniczo postanowiła korzystać z życia i chociaż chwilami czerpać z niego to co najlepsze. Carpe diem w swoistym wydaniu.
Może było w tym odrobinę za dużo alkoholu (ale to jest tylko moje zdanie, ponieważ ogólnie nie przepadam za alkoholem, szczególnie w dużych ilościach) i spontanicznego seksu, ale jak się nie ma tego w domu, to może warto poszukać poza domem.
Na uwagę zasługuje również ciekawie przedstawiona relacja rodziców z dorosłą (dziewiętnastoletnią), zbuntowaną i nieco rozpuszczoną córką, której wszystko w domu przeszkadza, wszystko jest złe, ale nie robi niczego, aby było dobrze.
Przyznam szczerze, że mocno irytowała mnie ta młoda osoba, która potrafiła tylko brać, nie dając nic w zamian. A kiedy brała to żądaniem, nigdy prośbą. Ale takie są często dzieci bogatych, snobistycznych rodziców, którzy na swoje pociechy nie szczędzą pieniędzy, jednocześnie nie potrafiąc się z własnym dzieckiem dogadać jak cywilizowani ludzie.
Mocnym akcentem fabuły jest również coś jakby kult żałoby po utraconym dziecku. Wiem, że są osoby, które nie mogą się pogodzić ze śmiercią kogoś bardzo bliskiego, w tym przypadku było to kilkumiesięczne dziecko, ale czy bycie w żałobie przez ponad dwadzieścia lat przywróci temu dziecku życie? Nie! Ale może odebrać życie tym, którzy pozostali.
Autorka wspomina również o depresji, chorobie, która dotyka zarówno biednych jak i bogatych, wykształconych i tych, którzy nie ukończyli prestiżowych szkół. W przypadku kobiety opisanej w książce, ktoś mógłby powiedzieć: przesadziłaś. Szczęśliwa (przynajmniej teoretycznie) mężatka, matka dwóch zdrowych synów, pracująca, atrakcyjna kobieta z depresją? No niestety, to bardzo podstępna choroba, której nawet chwilowe szczęście nie jest w stanie sprostać.
Głównym kierunkiem powieści jest życie Joanny polegające na wstawianiu do Instagrama ładnych zdjęć swojego pięknego domu, afiszowanie szczęścia na zewnątrz przy jednoczesnym duszeniu się w środku. Reklama życia, które jest zbyt piękne, aby było prawdziwe, ale życia, które uzależnia i staje się jakby drugim życiem danej osoby.
Mogłabym o tej książce napisać jeszcze wiele, ale po co? Lepiej przeczytajcie sami, bo warto sięgnąć po tę książkę. Mamy w niej nie tylko trudne tematy pełne dramatyzmu, mamy również piękne opisy przyjaźni i takiej zwykłej między kobietami jak i przyjaźni między kobietą w średnim wieku i młodym mężczyzną.
Mimo wielu trudnych tematów poruszonych w tej powieści, książkę czyta się lekko, szybko, z pewnością jest to zasługą stylu jakim pisze Katarzyna Misiołek.
Przyznam szczerze, że czytając, łapałam się na tym, że się uśmiecham, prawdopodobnie sprawiła to wpleciona w tekst ironia, której autorka nie żałuje swoim czytelnikom.
Sarkazm z jakim pisze jest tak bardzo odzwierciedleniem rzeczywistości, że trudno się przy tym nie uśmiechnąć.
POLECAM tę książkę, priorytetowo paniom, w każdym wieku, a w szczególności w wieku Joanny. Panowie również nie powinni się przy tej lekturze nudzić, chociaż czytając ją niejeden z nich zbyt wiele mógłby się dowiedzieć o sobie.