Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2015-11-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 364
,,Była zaskoczona zachowaniem Wiktora, który wciąż ją całował, nie zwracając uwagi na coraz głośniejsze kroki.
- Wiktor... - próbowała zareagować.
- Ciii... - szepnął jej do ucha i pocałował w zagłębienie za nim.
- Haniu, śniadanie do łóżka. - W drzwiach sypialni stanął Marek. Kobieta gwałtownie usiadła, podciągając kołdrę pod samą szyję." str. 153
Główną bohaterką powieści jest Hanna, kobieta niezależna, wieczna singielka. Pracuje w redakcji kobiecego pisma, gdzie czuje się niedoceniana, bowiem daje z siebie wszystko, a nadal nie awansowała choćby szczebel wyżej. Kilka lat wcześniej spotykała się z Markiem, który notabene był jej szefem, gdy zaczęła darzyć go głębszym uczuciem, wtedy mężczyzna odszedł do innej. Tą kobietą okazała się być przełożona Hanny Marta. Wydawałoby się, że obie kobiety zaakceptowały obecny stan, iż Marek był kochankiem Hanny, a aktualnie jest mężem Marty, jednak przy każdym spotkaniu w powietrzu wyczuwalne jest budujące się napięcie miedzy obiema paniami. Pewnego dnia Hanna zamienia się ze swoją przyjaciółką Kingą obowiązkami w pracy, dzięki czemu poznaje Wiktora. Jednakże kiedy zaczyna układać sobie życie, to na scenę wkracza jej były partner Marek, który ma problemy małżeńskie i zaczyna częściej niż zwykle odwiedzać Hanię. Czy Marek stanie Hani na drodze do szczęścia? Kim tak właściwie jest Wiktor i jakie ma zamiary względem Hanny. Przede wszystkim jaką rolę odegrają tutaj pierniki?
,,Najważniejszy jest pomysł na siebie. Nie można bać się niepowodzeń. O wiele bardziej bolesna jest myśl, że ze strachu zaniechało się tego pierwszego kroku niż upadek po porażce, lecz ze świadomością, że zrobiło się wszystko, co można było zrobić." str. 139
Muszę przyznać, że w pierwszej kolejności rzuca się w oczy przepiękna i dopracowana okładka, która z pewnością zwróci swoją uwagę na przepełnionych półkach księgarnianych. Książka utrzymana jest w klimatach bożonarodzeniowych i poprzedzających te święta. Dlatego czytając ją przed świętami doskonale odczuwałam ten klimat, w czym również pomogły barwne i plastyczne opisy, którymi posłużyła się autorka. Fabuła jest niebanalna, bardzo wciąga czytelnika od pierwszych stron, akcja to wzrasta to opada przez co czytelnik nie wie czego się może spodziewać, co jest oczywiście plusem. Autorka wykreowała bardzo barwne postacie, Hanna na pierwszy rzut oka wydaje się twardą babką z zasadami, która nastawiona jest na budowanie swojej kariery zawodowej, a tak naprawdę jest to krucha istota, która w głębi serca potrzebuje wsparcia ze strony mężczyzny, a także, która poszukuje swojej drugiej połówki jabłka. Z kolei Wiktor, może mieć wszystko co tylko zechce, ale od dawien dawna wiadomo, że pieniądze nie zastąpią ciepła drugiej osoby, nie położą się wspólnie z nim spać, nie pójdą z Wiktorem na spacer i nie spędzą z nim miłego wieczoru, to wszystko może się udać tylko za sprawą drugiej osoby. Wiadomo, że pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze, to jest luksus do którego ludzie zbyt szybko się przyzwyczajają. Styl jakim napisana jest książka jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze, mogłabym nawet rzec, że jest wysublimowany, piękny.
,,Ciasteczka w różnych kształtach, ciekawie udekorowane, pachnące, z czerwonymi wstążeczkami, były idealnym dopełnieniem dekoracji. Mama Hani z rozczuleniem spojrzała na puszkę, w której umieszczone były pierniki, gdy spostrzegła błysk w oku córki na wspomnienie tamtego wieczoru. Te małe ciasteczka stały się dla niej synonimem wypełniającego jej życie szczęścia." str. 282
Autorka porusza również temat przemocy domowej, który w ostatnim czasie jest często wykorzystywany przez pisarzy, zapewne dlatego, że coraz częściej widzimy w mediach czy słyszymy, że mężczyzna pobił dziecko bądź żonę, nie mówię, że zawsze tak jest, bo role również się odwracają i to kobieta potrafi krzywdzić swoich bliskich. Tak czy inaczej jest o tych zdarzeniach głośno i praktycznie w każdych wiadomościach jest ten temat poruszany. W książce autorka zwraca uwagę, abyśmy my jako obserwatorzy, sąsiedzi, przechodnie reagowali i pomagali, byśmy nie byli obojętni na cudzą krzywdę, tak samo jak nie byłą bierna główna bohaterka.
,,Pamiętaj tylko, że nie ma sytuacji bez wyjścia ani przeszkody, której nie da się pokonać." str. 199
Reasumując, jestem ogromnie zadowolona z lektury. Jest to bardzo udany debiut literacki. Czytając ją z jednej strony czułam świąteczne rozleniwienie, zaś z drugiej czułam te emocje, które zafundowała mi autorka. Ta książka to coś wspaniałego, pomimo, że czytałam ją na początku grudnia, to nadal żyję tą historią, co świadczy o tym, że książka zmusza czytelnika do pewnych przemyśleń i zwraca uwagę na rzeczy ważne i ważniejsze w życiu. Jeżeli spotkacie Garść pierników, szczyptę miłości na księgarnianej półce, to kupujcie ją bez zastanowienia. To lektura przyjemna, przedstawiająca ciepłą historię miłosną o pozytywnym zakończeniu. Książka jest wprost idealną pozycją na długie, zimowe wieczory. Lektura godna polecenia.
Natalia Sońska ma już w swoim literackim dorobku wiele książek. Jednak chociaż na moich domowych półkach znajduje się sporo z nich to jakoś tak się złożyło, że dopiero teraz postanowiłam sięgnąć po pierwszą spośród nich.
Debiut autorki zatytułowany jest ,,Garść pierników, szczypta miłości" i otwiera on trzytomowy cykl o tej samej nazwie. W pierwszym tomie poznajmy dwie przyjaciółki Hanię i Kingę, które pracują w redakcji pisma ,,Pearl". Kinga pisze artykuły, a Hania (mimo, że ma znacznie większe aspiracje) poprawia teksty stworzone przez młodszych stażem kolegów.
Na skutek pewnych wydarzeń, aby zrobić psikusa nielubianej szefowej dziewczyny postanawiają na chwilę zamienić się obowiązkami, więc Hania, która ma napisać artykuł na temat świątecznych trendów, by zebrać potrzebny materiał, umawia się na rozmowy z różnymi ludźmi, w ten oto sposób poznaje m.in. Wiktora Olszewskiego - właściciela dużej agencji reklamowej.
Tak właśnie rozpoczyna się historia relacji dwojga ludzi z dosyć pogmatwaną przeszłością, w której nie brakowało niełatwych do udźwignięcia chwil i wydarzeń. Czy pomimo swoich wcześniejszych przejść, które uwarunkowują ich obecne spojrzenie na życie i międzyludzkie relacje tej dwójce uda się na siebie otworzyć? Tego dowiecie się z kart książki.
Historia Hani i Wiktora momentami wydawać się może nieco schematyczna niemniej jednak nie odbiera jej to swoistego uroku. Jest to opowieść o ludziach, którzy mimo tego, iż z pewnych względów często przywdziewają pozy i maski tak naprawdę poszukują tej jedynej, prawdziwej miłości i nie dotyczy to tylko głównych bohaterów.
Autorka pokazała również, jak wiele zamieszania we wzajemne więzi wprowadzić mogą niedopowiedzenia i rozmaite przemilczenia, których naturalną konsekwencją są rozmaite komplikacje. W losach wykreowanych przez Natalię Sońską postaci bardzo obrazowo oddane są także zawiłości relacji międzyludzkich, które nigdy nie są czarno białe i naznaczone są różnorodnymi emocjami, które z kolei potrafią bardzo mocno wpływać na decyzje, jakich człowiek dokonuje oraz na jego zachowania.
Jeśli macie ochotę na ciepłą, romantyczną, momentami zabawną, lecz także trzymająca w napięciu opowieść to sięgnijcie po ten sympatyczny debiut Natalii Sońskiej i poznajcie losy jego bohaterów.
Ja sama za jakiś czas zamierzam do nich wrócić i zapoznać się z drugą odsłoną tego cyklu. Kiedy już to nastąpi również podzielę się z Wami wrażeniami z lektury, a póki co jeśli jeszcze nie znacie ,,Garści pierników..." to poleca się ona Waszej uwadze.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2022/03/to-co-w-zyciu-wazne-czuje-kazdy-z-nas.html
Moją przygodę z cyklem powieściowym Natalii Sońskiej rozpoczynającym się od książki "Garść pierników, szczypta miłości" rozpoczęłam trochę na opak sięgając najpierw po drugą, a potem po trzecią jego część. Zdradzę Wam jednak, że wcale nie umniejszyło mi to przyjemności czytania części pierwszej, którą pochłonęłam jako ostatnią, a która jest zarazem debiutancką powieścią autorki.
"Garść pierników, szczypta miłości" opowiada w znakomitej większości historię Hani Bielskiej, niezależnej kobiety, dziennikarki, która swoją zawodową ścieżkę związała z modowym czasopimem "Pearl". Praca jest dla niej sensem życia, choć stosunki z redaktor naczelną pozostawiają wiele do życzenia. W trudnych chwilach Hania zawsze może liczyć na swoją oddaną przyjaciółkę Kingę, z którą dzielą pokój w redakcji. Pewna nieoczekiwana zamiana ról stawia na drodze bohaterki niezwykłego mężczyznę, który krok po kroku zdobywa serce Bielskiej. To dzięki niemu życie kobiety nabiera zupełnie nowego sensu, chociaż droga do szczęścia jest momentami trudna i wyboista.
Powieść Natalii Sońskiej przenosi czytelnika w świąteczny nastrój Bożego Narodzenia, kiedy to chowamy wszelkie urazy, wyjaśniamy spory i razem z całą rodziną zasiadamy do wigilijnego stołu. Ten magiczny klimat dosłownie przenika z kart powieści. To on pozwala bohaterom, ale także nam, czytelniczkom, z optymizmem patrzeć w przyszłość. Autorka stworzyła emocjonującą opowieść, ciepłą i wzruszającą która zadowoli wiele kobiet, bo to do nich przede wszystkim adresowana jest ta historia.
Moim zdaniem "Garść pierników, szczypta miłości" to udany debiut. Bardzo dobrze czytało mi się tę książkę, choć przyznaję, że następne części, z którymi zapoznałam się wcześniej, dostarczyły mi jeszcze więcej wrażeń. Temat powieści, jej fabuła, nie jest w zasadzie niczym nowym, ale mimo to wydarzenia poprowadzone są w ciekawy sposób, bohaterowie są wiarygodni, a przedstawiona rzeczywistość pozwala uwierzyć, że gdzieś niedaleko, obok nas, mogą mieć miejsce właśnie takie lub bardzo podobne zdarzenia.
Kolejne powieści autorki udowadniają, że pani Natalia wspaniale rozwija swój warsztat pisarski, tworząc coraz to nowe, intrygujące historie, którymi możemy się zaczytywać bez względu na towarzyszący nam nastrój, czy porę roku. To takie niewymagające kobiece opowieści na każdy czas.
Fanek autorki nie muszę specjalnie przekonywać, ani zachęcać. Ale tym z Was, które do tej pory nie czytały żadnej powieści pani Natalii Sońskiej zdecydowanie polecam jej powieści. Warto nadrobić te zaległości, a i wybór jest coraz większy.
Książkę dobrze się czyta, lecz moim zdaniem to książka dla nastolatki.
Ciężko mi się w tym roku zmobilizować do przeczytania książki mrocznej, kryminalnej, trzymającej w napięciu. Cokolwiek. Niby chciałabym, a i tak wybór pada na kolejną obyczajówkę. Wynika to z faktu, że zwyczajnie żyję w pędzie, czytam w biegu, w autobusie, przed snem. Dobieram lektury, do których się łatwo wraca i w których trudno zgubić wątek.
Postanowiłam pozostać w klimacie świątecznym i sięgnęłam po książkę Natalii Sońskiej "Garść pierników, szczypta miłości". Mam sporo mocno skomplikowanych odczuć po zakończeniu lektury. Przede wszystkim nie oczarowała mnie bezgranicznie, bo nie potrafiłam polubić postaci. Główna bohaterka to zdesperowana karierowiczka, która marzy o tym, aby odnieść sukces w dziennikarstwie. Hania ma niewyparzony język, czuje się wiecznie pokrzywdzona, a zarazem swoim zachowaniem rani innych. Toczy konflikt z szefową, która jest obecną żoną wcześniejszego partnera Hani. Panie wyraźnie nie pałają do siebie sympatią, są dla siebie niemiłe i w zasadzie ich relacja jest naprawdę dziwna. Marek bardziej stoi po stronie dawnej dziewczyny niż żony, chociaż ma to swoje usprawiedliwienie w tym, że żona go bardzo skrzywdziła. Nie jest to bohater, którego można polubić, taki typowy pies ogrodnika, który na dodatek zachowuje się bardzo nieładnie w stosunku do wszystkich.
W życiu Hani pojawia się Wiktor, który od razu miesza jej i w głowie, i w sercu. Jego sytuacja życiowa jest trudna, albowiem dostaje pod opiekę dwójkę maluszków - syna i córkę swojej siostry, która zginęła w wypadku. Oczywiście wybuchowa bohaterka opacznie rozumie jego sytuację życiową i zamiast wysłuchać, w ciemno ocenia - najpierw robi wymówki, że chce ją zdegradować i proponuje jej rolę niani, a potem oskarża, że każda kobieta, która pojawia się w jego towarzystwie to jego partnerka. Nie potrafi zaufać, nie potrafi logicznie myśleć, a nade wszystko nie potrafi trzymać na wodzy emocji.
Z szefową też gra nieczysto. Oskarża ją o to, że celowo blokuje awans, że nie daje szansy, a sama też zachowuje się bardzo nie w porządku. Chociażby flirtując z jej mężem. Chociażby poniżając na oczach współpracowników. Straszny charakter i niesympatyczna bohaterka, ot co.
Z kart powieści można dowiedzieć się wiele o tym, jak rodzinną osobą jest Hanna. Jednak zupełnie tego nie czuć. W domu praktycznie nie bywa, a nawet jak jedzie na święta, to tylko na chwilę, a potem z całą tą swoją rodzinnością zabiera się i wyjeżdża na narty.
Wydarzenia w książce następują po sobie szybko, relacja z Wiktorem rozwija się błyskawicznie i bardzo dynamicznie. Mija chwila, a Hania już nienagannie zajmuje się dziećmi, swobodnie czuje się w jego kuchni, zachowuje się, jak wieloletnia narzeczona. Nie jestem przekonana czy taka relacja wypada realistycznie, ale niewątpliwie jest sympatycznie, zwłaszcza kiedy na horyzoncie pojawiają się dzieci i sceny nabierają charakteru czułości, delikatności, rodzinności.
Przeczytałam z dużą przyjemnością, chociaż książka mnie irytowała. Może nie tyle sama powieść, ile bohaterowie. Kulminacja irytacji nastąpiła w końcówce, chociaż wiem, że takie rzeczy się zdarzają, to jednak... oj jak to w obyczajówkach, byle namieszać. Nie pałam pozytywnym uczuciem do Hanny, ale mam wrażenie, że w relacji z Wiktorem trochę normalnieje. Pożyjemy zobaczymy, bo to seria (znowu seria!) i z pewnością przeczytam kolejne części.
Czytanie sprawia mi przyjemność takich rozmiarów, że nie można ich jednoznacznie określić. Jednak największą, największą, największą radochę mam wtedy, gdy w moich rękach gości debiut młodej, zdolnej autorki. "Garść pierników, szczypta miłości" jest książką, którą wiele razy odkurzałam na półce zanim ją przeczytałam. To nic, że za oknem w najlepsze trwa cudna wiosna, słońce stara się towarzyszyć nam co dzień a ptaki odświeżają po zimie swe struny, aby śpiewać w najlepsze. Właśnie teraz przedstawiam Wam wyjątkową, napisaną subtelnym, delikatnym, plastycznym, ciepłym i przyjemnym stylem zimową powieść.
"Wszyscy chcą kochać, choć nie przyznają się. Tak pięknie jak w kinie, jak we śnie. Wszyscy chcą kochać Wszyscy chcą kochać do utraty tchu, zmysły postradać bezpowrotnie, choćby raz, jeden jedyny raz".
Wspaniale jest się zakochać. Motyle w brzuchu towarzyszące każdemu spotkaniu bądź myśli skierowanej ku ukochanej osobie. Chęć bycia lepszym dla niej. Pragnienie spędzania czasu we dwoje. Piękne, prawda? Jednak często tłumimy w sobie potrzebę kochania i bycia kochanym tłumacząc taki stan rzeczy nawałem obowiązków a w rzeczywistości? Lękamy się. Ponieważ miłość wymaga zaangażowania, pracy, obnażenia się przed drugą osobą a to nie jest proste.
Hanna jest dziennikarką w czasopiśmie "Pearl". Niezależna, samodzielna kobieta wyraźnie stroni od mężczyzn. Była przez dłuższy czas związana z Markiem jednak związek zakończył się gdyż on obdarzył uczuciem aktualną przełożoną Hani. Dziennikarka całą swoją uwagę poświęca pracy. Wkłada w nią wiele wysiłku, chociaż nie jest doceniana tak, jak powinna. By urozmaicić trochę żmudne poprawianie tekstów współpracowników zamienia się obowiązkami z Kingą, swoją serdeczną przyjaciółką. Ten zabieg przynajmniej jednej z nich przyniesie ogromne szczęście, którego ta się zupełnie nie spodziewa, którego nie oczekuje.
Główna bohaterka bez wątpienia zasługuje na szczęście i otrzymuje od losu wielką niespodziankę... czy będzie chciała wykorzystać okazję? A może będzie nadal twardo obejmowała pogląd, że samotność jest lepsza? W zimowy magiczny czas wiele się może zdarzyć...
"Garść pierników, szczypta miłości" jest obowiązkową lekturą wszystkich kobiet, które darzą sympatią literaturę kobiecą. Napisany pięknym elastycznym stylem debiut, kupił mnie bez dwóch zdań. Daj mu szansę, by zdobył i Twoje serce! Natalia Sońska sprawiła, że sięgnę po każdą jej książkę z ogromną przyjemnością i będę polecała je innym. Zasługują na to! Tym, co czyni jej powieść wyjątkową, są realni bohaterowie, słodka ale nie przesłodzona miłość, problemy, z którymi i my musimy się zmagać. Niezwykle przypadł mi do gustu zabieg, jaki stosowała Autorka... kiedy już sądziłam, że wiem jak zakończy się historia, następował zwrot akcji lub zmiana małej cząstki fabuły. Lubię niespodzianki a w tej książce wiele ich napotkałam. Chcę zaznaczyć, że 20 lipca ukaże się następna powieść tejże pisarki pt. "Mniej złości, więcej miłości". Bez wahania położę ją w koszyku aby w domowym zaciszu zaszyć się z nią i spędzić cudowny czas.
Gorąca, malownicza Prowansja. Lawendowe pola odurzające swoim zapachem i winnice pełne dojrzewających winogron. Brzmi jak raj na ziemi? To tu wakacje...
Natalia Sońska powraca z ukochaną serią czytelniczek. Prawdziwe emocje i zapach waniliowego sernika – to musi być „Jagodowa miłość”! Jagoda...
Przeczytane:2017-05-06, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 ksiażki w 2017 r.,