Przeprowadzka może zmienić całe życie!
Misia zostaje właścicielką uroczego domku i dużego ogrodu, ale musi zakasać rękawy i sama zająć się remontem. Niestety nie może liczyć na swojego ukochanego, bo ten ma mnóstwo pracy. Za to do pomocy jest chętny nowy sąsiad - Luk, wyśmienity kucharz, z pochodzenia Francuz.
Misia chciałaby mu wynagrodzić starania, dlatego przygotowuje uroczystą kolację. Poda żaby i ślimaki, ale najpierw musi je złapać... Jakby tego było mało, przygarnia pod swój dach byłą kochankę swojego byłego męża i odtąd na Akacjowej zaczynają się dziać dziwne rzeczy...
Tymczasem przyjaciółka Misi, Zuza, usiłuje zdobyć prawo jazdy, nie zamierza jednak zdawać kolejnego egzaminu! Schodzi więc na drogę przestępstwa. Nie ona jedna w tym towarzystwie...
Coq au vin czy trup podany sauté? Kuchnia francuska i przestępcy, a do tego tajemnica starego domu - mieszanka co najmniej pikantna! Komedia kryminalna Marty Obuch to obowiązkowy punkt każdego dobrego menu.
Mniam!
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2016-11-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 360
Język oryginału: polski
Ponownie spotykamy się z Misią, Zuzą, Ryszardą oraz Marchewką i Igłą. Już ci bohaterowie zapewniliby rozrywkę jak się patrzy, a jak dołączy kilka nowych postaci to nudzić się nie da. Po prostu ubaw po pachy i spora dawka endorfin. Rewelacja
Jak się nie ogarnie rzeczywistości, i to w jej podłym, codziennym wydaniu, nie ogarnie się niczego. Zapewniam cię. To podstawa. (s. 191)
To ja się ogarnęłam i znalazłam powieść Marty Obuch, której pióro od dłuższego czasu bardzo chciałam poznać. Udało się! Zdobyłam książkę Francuski piesek.
Taaa… Umysł kobiety. Setka zakładek w Google, jednocześnie otwartych. A w każdej działa dźwięk. Znasz to? (s. 115)
Głównymi bohaterami są kobiety, sztuk trzy. Michalina właśnie kupiła dom z dużym ogrodem. Przeprowadziła się do niego i zamieszkała ze swoją przyjaciółką Zuzanną. Z powodu splotu różnych okoliczności gangestersko-więzienno-zusowskich dołączyła do nich Riczarda. Ekh… znaczy się Ryszarda Kociołek, kwiat polskiej kobiecości w wydaniu ekscentrycznym. W dodatku byłą kochankę byłego męża Misi! Ryszarda rzuca się w oczy i w…. uszy! Ponoć jest poza wszelkimi bazami danych i nikt za nią nie nadąży. Coś w tym jest! Na szczęście Ryszarda zamieszkała w domku znajdującym się w ogrodzie. Ale to nie uchroni mieszkanek ulicy Akacjowej od różnych, dziwnych rzeczy, które dopiero będą się tam dziać…
Palce ciśnie, znaki. Rękawice damy. (s. 233)
Jednak dom Misi wymaga remontu. Musi sama zakasać rękawy, ponieważ jej narzeczony Igła ma dużo pracy. Z pomocą spieszy nowy sąsiad Luk Lucateau –wyśmienity kucharz i właściciel restauracji bez nazwy. Przystojny Francuz działa na kobiety, zaraża uśmiechem i bawi sowim łamanym polskim. Drugi sąsiad, pan Tadeusz, jest mniej skory do pomocy, ale od czego ma się pracownika Sławusia.
Wobec powyższych faktów jestem zmuszona zastosować specjalne środki perswazji. Społeczeństwo należy użyć. Każdy, absolutnie każdy w swoim życiu musi się określić. Ja wybrałam jasną stronę mocy. (s. 358)
Tak mówi Zuza. Ale kobieta ma poważny problem – po raz kolejny oblała egzamin na prawo jazdy. Odgrażała się egzaminatorowi, że go zabije. Następnego egzaminu Zuza nie zamierza zdawać, ale prawko będzie mieć, więc schodzi na drogę przestępstwa. Zresztą… nie ona jedna! Jakby tego było mało ma problem ze swoim ukochanym, policjantem Marchewką. A może Pietruszką czy innym warzywem. Policja krąży. Koty też.
Oni [faceci] potrzebują wiatru pod beretem i przestrzeni. Hasania za dzikiem, za przestępcami, cokolwiek. A nie tylko ciągłego niu niu. Porzygać się można… (s. 267-268)
W powieści w trakcie rozmów poszczególnych bohaterów padają słowa, zdania, które można potraktować jako celne spostrzeżenia na temat danej płci, rady, a nawet złote myśli. Niektóre są zabawne, a inne brzmią poważnie i dają do myślenia. Są i takie, które szokują i otwierają oczy na naszą codzienność, na przykład ten poniższy cytat:
A dres nosi się we Francji jedynie na siłownię albo do biegania. W Polsce przeciwnie, dresów używa się do zabijania kobiecości prawie w każdym domu. (s. 306)
Pojawia się mama Luka, która wie, co to styl, piękno i umiar. Szkoda, że rad przez nią udzielanych autorka nie wplotła do akcji. Mogłaby z nich skorzystać nie tylko jedna z bohaterek. Misia z kolei prowadzi salon kosmetyczny, który raptownie znalazł się u niej w salonie. Ponoć „prawdziwe piękno jest za darmo, ale już za beauty słono się płaci” (s. 160). Mało jest też o polskiej kuchni i jedzeniu, a właściwie sztuce jedzenia, celebrowania posiłków. Według Luka Polska to „czarny gastronomicznie ląd pośrodku Europy”. Ale, ale… i tak ślinka cieknie!
Nie sfatyguj mnie, nie życzam baby! (s. 178)
Teksty Luka rozkładały mnie na łopatki! Powodem była oczywiście słaba znajomość języka polskiego. Jednak kaleczył nasz język ojczysty w tak uroczy sposób, że wszelkie pomyłki od razu szły w zapomnienie. Ale co się czytelnik naśmieje, to jego! Ponadto Zuza i Misia mają swój własny styl wypowiedzi, nieco pokrętny, nieco poetycki, w każdym razie pozostający w „wiadomej stylistyce”. Szczególnie Zuza ma dar do ciekawych sformułowań. W tej powieści obok komizmu słownego pojawia się komizm sytuacyjny. Bohaterki nie zawsze postępują rozsądnie, bo by padły z nudów.
Same inicjują różne zdarzenia, a los im tylko wydatnie pomaga w ich skomplikowaniu. Cuda i wianki!
Nie można udawać, że przeszłości nie ma. I że się nie liczy. Przeszłość zawsze będzie, jest w nas zapisana, ale co innego w niej się taplać i ciągle rozdrapywać rany, a co innego przemyśleć, wyciągnąć wnioski i iść do przodu, wiedząc, że przeszłość nas wzbogaca. (s. 392)
Obok humoru pojawia się „przyziemność”. Jedna z bohaterek przechodzi przemianę także wewnętrzną. Zastanawia się nad swoim życiem i nad życiem w ogóle. Jej refleksje zmuszają też czytelnika do zatrzymania się i chwili zadumy. Bohaterki to złożone osobowości. Żeby je poznać, to trzeba zajrzeć pod powierzchnię. Szaleństwa im nie brakuje, głowy na karku też nie, a pomysły pojawiają się w mgnieniu oka.
Jeśli macie ochotę na oświadczyny z pompą, bombę ekologiczną, spotkania z przestępcami, kuchnię francuską, rozmówki polsko-francuskie oraz złośliwości Zuzy, to sięgnijcie po Francuskiego pieska. Niech ta powieść zagości w Waszym literackim menu jako czasoumilacz na poprawę humoru i poradnik domowy. Smacznego!
"Miłość, szkielet i spaghetti" to komedia kryminalna opowiadająca o rządach mafii włoskiej w Częstochowie, którą przepędziły z miasta… baby. Jedna...
Kobieta nie całkiem stateczna i rzezimieszek kradnący diamenty? Dlaczego nie? Mężczyzna potraktowany łopatą, wino otwierane młotkiem i dobra kuchnia –...
Przeczytane:2017-10-17, Ocena: 5, Przeczytałam, 2017 - 100 książek ,