Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu

Ocena: 5 (5 głosów)

Autorka bestsellerowych Beduinek na Instagramie zaprasza czytelników w podróż do miejsca, które fascynuje ją od lat.

W Iranie Aleksandrze Chrobak udaje się dotrzeć tam, gdzie turysta nie ma wstępu. Odwiedza zamknięte dla innowierców sanktuaria szyickich imamów, w których Iranki najpierw się modlą, a później ustawiają do selfie przy grobie świętych męczenników. Podziwia zawodowe płaczki w czasie uroczystości żałobnych, tańczy na weselu i szuka ostatnich świątyń ognia. Zaprzyjaźnia się także z irańskimi kobietami: matronami z hammamu, koczowniczkami w kolorowych sukniach i fashionistkami, które zapraszają ją do swojego świata.

Okazuje się, że na ulicach Iranki nie noszą już grzecznie czadorów. Zamieniły je na dizajnerskie kreacje, a ich rozjaśniane na blond włosy coraz śmielej wychodzą spod chust. Moda jest tutaj narzędziem sprzeciwu wobec dyktatury religijnej i symbolem upragnionej wolności. 

Iran Aleksandry Chrobak jest zupełnie różny od stereotypów serwowanych przez zachodnie media. To kraj kontrastów, gdzie konsumpcjonizm przeplata się ze staroperskimi obyczajami, a związki męsko-damskie kwitną, niezależnie od zakazów duchownych w turbanach. Za ponurą fasadą reżimu ajatollahów kryje się barwny, fascynujący i wyjątkowo gościnny kraj, który po lekturze wszyscy będziemy chcieli odwiedzić.

Informacje dodatkowe o Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-10-17
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 978-83-240-4811-3
Liczba stron: 352

więcej

Kup książkę Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu - opinie o książce

Pierwsze spotkanie z Aleksandrą Chrobak zapamiętałam dość pozytywnie i choć minęło już od niego sporo czasu, to nie zawahałam się przed przeczytaniem kolejnej książki jej pióra. W niezwykle lekki sposób opowiada zarówno o codzienności, jak i tematach tabu. Za pierwszym razem zabrała mnie do Emiratów Arabskich, a teraz odwiedziłam wraz z Olą Iran. Podejrzewam, że wiele osób, nawet jeśli nie interesuje się stricte tematem bliskiego wschodu, to spotkała się z opinią na jego temat. Być może sam ją sobie wyrobił lub za pomocą książki, filmu czy audycji radiowej stworzył coś w swojej głowie i tego się trzymał. Ja tak mam, a raczej miałam.

Co ciekawe ten zły obraz serwują nam zazwyczaj zachodnie media, a nie sam Iran i inne okoliczne państwa. Do tej pory łapałam się na tym, iż sięgałam po literaturę o tych krajach właśnie z powodu złej sławy. Aleksandra otwarła mi oczy, że nie jest tak, jak najczęściej pokazują.
Kobiecie udało się dotrzeć do miejsc, gdzie turysta nie ma wstępu. Odwiedziła sanktuarium szyickich imamów, w których charakterystycznym postępowaniem ze strony Iranek jest najpierw modlitwa, a potem selfie przy grobie świętych męczenników. Miała okazję zobaczyć zawodową płaczkę podczas uroczystości żałobnej czy zaprzyjaźnić się z irańskimi kobietami. 

To, co ciekawe to fakt, że Iranki na ulicach już nie noszą się tak grzecznie, jak jeszcze kilka lat temu. Czadory zmieniły na dizajnerskie kreacje, a farbowane na blond włosy zawadiacko wyglądają spod chust. I nikt nie zwraca na to większej uwagi. Jak to powiedziała Ola najskromniej i najodpowiedzialniej noszą się turystki, a nie Iranki. Mało tego w świecie operacji plastycznych to my, a nie one są w tyle. 

Świat irańskich kobiet już nie zaczyna i nie kończy się na czarnych, a w najlepszym wypadku kolorowych hidżabach, czadorach, nikabach i abajach. Skończyły się czasy, kiedy mogły sobie pozwolić tylko na piękną biżuterię i mocny makijaż. Teraz poprzez strój, a raczej jego zmianę sprzeciwiają się wobec dyktatury religijnej.

Aleksandra Chrobak ukazała nam prawdziwe oblicze Iranu, które okazuje się niezwykle kolorowe, fascynujące i przede wszystkim gościnne. Myślę, że niejedna z nas zapragnie odwiedzić kraj, który do niedawna postrzegałyśmy jako niezbyt przyjazny, a wręcz wrogi, którego kultura i obyczaje nas przerażały, a kobiet było nam po prostu żal. Czy na pewno mamy ku temu podstawy?

Choć ksiązka jest niezwykle ciekawa, to jednak nie czytała mi się aż tak przyjemnie, jak pierwsza. Za dużo powtórzeń odnośnie historii. Odnoszenie się wciąż i wciaż do tuch samych aspektów przez całą książkę zaczęło psuć jej charakter. Nie zmienia to jednak mojego postanowienia, że jeśli Aleksandra napisze coś jeszcze, to napewno to przeczytam. Polecam książkę każdemu kto chce poznać prawdziwe oblicze Iranu.

Link do opinii

Trzymając książkę w ręku zastanawiałam się co wiem o Iranie. Kojarzy mi się z historyczną Persją. No i ma obecnie bardzo złą passę a to ze względu na reżim religijny i nuklearne zbrojenia. To jest pierwsze co przychodzi mi na myśl. A jak to wygląda od środka?

Aleksandra Chrobak jest absolwentką religioznawstwa i polonistyki oraz była studentka iranistyki z Krakowa, która kilka lat temu zamieszkała w Abu Zabi. Zawzięta tropicielka tajemnic Bliskiego Wschodu. Perfekcyjnie posługuje się językiem kraju, którego kulturę bada.

W Iranie Aleksandrze Chrobak udaje się dotrzeć tam, gdzie turysta nie ma wstępu. Odwiedza zamknięte dla innowierców sanktuaria szyickich imamów, w których Iranki najpierw się modlą, a później ustawiają do selfie przy grobie świętych męczenników. Podziwia zawodowe płaczki w czasie uroczystości żałobnych, tańczy na weselu i szuka ostatnich świątyń ognia. Zaprzyjaźnia się także z irańskimi kobietami: matronami z hammamu, koczowniczkami w kolorowych sukniach i fashionistkami, które zapraszają ją do swojego świata.

Książka wstrząsnęła moim światopoglądem. Okazało się, że tak, jak inni mam utarty stereotyp o Irańczykach. Tymczasem kraj i ludzie od środka wygląda zupełnie inaczej. Okazuje się, że pobożność jest tak na pokaz. Wróć. Nie na pokaz. Tak naprawdę są tam dwa światy - „czadorowych pań”, jak je nazywa Agnieszka Chrobak, które trzymają się tradycji i młodzież, która tą tradycję świadomie odrzuca. W trakcie czytania dowiaduję się, że Irańczycy a zwłaszcza żeńska część społeczeństwa mają swoje sposoby na obejście zakazów i nakazów mułłów.

Książka jest rewelacyjna. Autorka po kolei zgłębia każdy szczegół. Opowiada nam w zarysie historię kraju, zapoznaje z jego kulturą, mentalnością ludzi, zagłębia się w szyicką odmianę islamu. Wszystko stara przedstawić się tak, byśmy to zrozumieli. Poznajemy relacje rodzinne, dowiadujemy się, jak świętowany jest Nowy Rok czy też jak wygląda irańskie wesele. Jednak nie czyta się tak dobrze jak książki innych podróżników. Nie zrozumcie mnie źle – pisana jest prostym, zrozumiałym językiem. Chodzi o to, co chce nam przekazać autorka. Nieraz było tak, że zadumałam się nad niejedną stroną, trawiąc to, o czym właśnie przeczytałam. Książka daje do myślenia. A do tego praktycznie z każdej strony wylewa się miłość autorki do Iranu.

Agnieszka Chrobak zaintrygowała mnie. Sprawiła, że mam ochotę zobaczyć to wszystko na własne oczy. Poczuć ten klimat. Lubię podróże, więc pewnie się wybiorę. Na pewno nie dziś, nie jutro i nie za miesiąc. Ale myślę, że kiedyś to nastąpi.

Książkę polecam wszystkim tym, którzy chcą poszerzyć swoje horyzonty. Dużym plusem są przepiękne zdjęcia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Margarita1980
Margarita1980
Przeczytane:2018-11-05, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2018,

„Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu” autorstwa Aleksandry Chrobak zabiera nas w podróż do Iranu, pachnącego suszonymi różami, herbatą oraz... smogiem.

Sięgnęłam po tę książkę z czystej ciekawości: jak teraz wygląda Persja pod rządami fundamentalistów religijnych. Czy Iran „od środka” wygląda inaczej niż znany nam jego obraz z telewizyjnych migawek z wieców poparcia dla władzy? Okazuje się, że tak. Chrobak próbuje odczarować stereotyp Iranu jako kraju rządzonego przez fanatyków religijnych, w którym odziane w czarne czadory są stłamszone przez mężczyzn, a technika jest sto lat za Zachodem (Europy i nie tylko).

Pierwszym zaskoczeniem była opisywana przez autorkę niezwykła gościnność Irańczyków.

Jeśli myśleliście, że staropolskie „Gość w dom, Bóg w dom” czasami osiąga poziom przesady, to w Iranie osiągnął poziom absurdu. Goście, zwłaszcza z zagranicy, mogą się bardzo zdziwić na zapewnienia świeżo poznanych Irańczyków o ich dozgonnej przyjaźni, a jeszcze bardziej gdy w trakcie zakupów sprzedawca odmówi przyjęcia zapłaty z zakupy, twierdząc że to „prezent”. Jeszcze bardziej mogą się zdziwić irańscy sprzedawcy, gdy gość nieświadomy kultury odwiedzanego kraju, powie po prostu „dziękuję” i opuści sklep/stragan bez płacenia. Niestety wraz z coraz większym otwarciem Iranu na szeroko rozumiany Zachód przybywa turystów co wpływa na zmianę zwyczajów sklepikarzy, oraz ich zachowanie w stosunku do klienta. Nie wszędzie można porozumieć się o angielsku, a jeśli nawet sprzedawca zna podstawy pozwalające na podanie ceny, nie pozwalają one na przeniesienie na angielski kwiecistej mowy Irańczyków, a szkoda.

Drugim i chyba największym zaskoczeniem było zachowanie się irańskich kobiet. Jak się okazuje, kobiety w Iranie cieszą się dużo większą swobodą niż ich siostry w wierze w Emiratach czy Arabii Saudyjskiej. Czador przechodzi dużą metamorfozę, nie jest już czarny (choć ten kolor nadal wybierają konserwatywne matrony) lecz jasny, nierzadko wzorzysty. W dużych miastach dziewczęta pozwalają sobie na bardzo odważne „upinanie” go na czubku głowy. Iranki w miejscach publicznych nadal muszą ubierać się skromnie, zgodnie z nakazami mułłów, ale w zaciszu domowym - pełna rewia mody. Cytując autorkę „Nie da się siłą wyegzekwować od wszystkich islamskiego stroju, szczególnie gdy go nie popierają. Partyzantka fashionistek dała owoce w postaci depenalizacji mody. Reżim ustąpił. Walka o rząd dusz nowego pokolenia obywateli trwa.” Irańskie Fashionistki nie różnią się w najmniejszym stopniu od naszych rodzimych i nie tylko gwiazd Instagrama. Prowokują obcisłym strojem i krzykliwym makijażem, wyznaczają nowe trendy mody. Młodzież zafascynowana jest tymi samymi trendami i markami co ich rówieśnicy na „zgniłym Zachodzie”. Adidas, Gucci czy Louis Vuitton to marki pożądane niezależnie od szerokość geograficznej, zwłaszcza wśród aspirującej „klasy średniej”. Jeśli cię nie stać na oryginały, w teherańskich sklepach i bazarach zaopatrzysz się w lepsze bądź gorsze podróbki. Witamy w Iranie, tu prawa własności intelektualnej są traktowane z dużą swobodą.

Autorka przybliża nie tylko nowe trendy modowe, ale również trendy żywieniowe. Wciąż prym wiedzie tradycyjna kuchnia, ale w większych miastach fast-food’y i stylizowane restauracje robią zawrotną karierę. Pamiętacie słynne zdjęcie z otwarcia pierwszego McDonald’sa w Polsce w Warszawie, gdzie na otwarciu byli wszyscy ówcześni celebryci i znani politycy? Tak teraz wygląda Iran.

Czytając „Fashionistki...” uświadomiłam sobie, że część przemian opisywanych przez autorkę, które aktualnie zachodzą w Iranie, to te same przemiany jakie zachodziły w Polsce na przełomie lat 80-tych i 90-tych XXw.

„Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu” to wbrew tytułowi opowieść nie tylko o modzie, nie jest to też typowa książka podróżnicza, nie jest to też reportaż. Ta pozycja nie daje się zaszufladkować do żadnej kategorii i właśnie dlatego tak dobrze się ją czyta. Aleksandra Chrobak ma lekkie pióro i niezwykłą umiejętność plastycznych opisów. Czytelnik z łatwością przenosi się do opisywanych przez nią miejsc, niemal czuje smak opisywanych potraw i zapach bazarów. Jest to pozycja dla osób ciekawych świata, chcących poznać egzotyczny kraj bez czytania „nadętych i suchych” przewodników.

Autorka zachęciła mnie nie odwiedzenia Iranu, odczarowując moje wyobrażenie o tym kraju.

Na pewno kiedyś tam pojadę

Link do opinii

Podróżować, odkrywać, poznawać lubi pewnie zdecydowana większość z nas. Literatura pozwala nam wciąż być w „rozjazdach”. W jednym tygodniu jesteśmy we Francji w 1944 roku, w kolejnym na słonecznej Malcie zdobywamy piękną opaleniznę, by zaraz przenieść się do pełnego lęku wojennego Krakowa i jego okolic. Do wyboru do koloru. Wyobraźnia pisarzy nie ma końca, dzięki czemu my, czytelnicy, czerpiemy z tego ogromną przyjemność. Jednak nawet najwspanialsza, wymyślona, fabuła, którą z oddaniem kreował autor nie umywa się do tej, którą podyktowało samo życie. W tym przypadku nie należy użyć czasu przeszłego tylko teraźniejszego. Za sprawą Aleksandry Chrobak już po raz drugi pakujemy walizki i przenosimy się do... Iranu.


Choć na rynku ukazały się już jej „Beduinki na Instagramie”, dopiero teraz poznaję tę autorkę. Od pierwszych podrygów książka czaruje plastycznym stylem, jakim została spisana.

 

 


Wraz z Aleksandrą Chrobak wejdziemy w sam środek Irańskiego świata. Dowiadujemy się, w jaki sposób przyjmować zaproszenia, by nie sprawić kłopotów gospodarzowi bo to, że nas zaprasza do swojego mieszkania to jedno ale sztuka tkwi w tym, żeby nie rzucać się w jego progi. Czasami nasza wizyta może przynieść więcej komplikacji niż korzyści. Uczestniczymy w pogrzebie i niemal słyszymy płacz, zawodzenie wynajętych płaczek. Wchodzimy do butików, które wcześniej musimy odszukać gdyż nie ma nad nimi szyldu, i buszujemy pomiędzy wieszakami. Ze względu na wysokie, niemal kosmiczne ceny opuszczamy sklep i kierujemy się na bazar. To między tam Iranki zaopatrują się w potrzebne przedmioty ale handel rozprzestrzenia się z szybkością światła. Dotarł już między innymi do Irańskiego metra. Niezbędne przedmioty można również nabyć stojąc w ulicznym korku. Zajrzymy do salonu piękności, który cieszy się uznaniem kobiet lubiących mocny makijaż. Zaglądniemy do łaźni, przyjdzie nam dowiedzieć się, że bez herbaty nikt nie podejmuje gości....


Wymieniać można w nieskończoność. „Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu” to książka tak kolorowa jak najwspanialsza mandala. Przepięknie, bardzo plastycznie i swobodnie opowiedziana Irańska tradycja oraz szereg ciekawostek, anegdot z tego zakątka. Aleksandra Chrobak zahaczyła chyba o wszystko to, co najciekawsze. Jest niesamowitą obserwatorką świata, bardzo dokładną. Potrafi zarazić swoją miłością do podróży, tym razem do Iranu. Po lekturze czytelnik ma w sobie ogromną chęć, żeby zawitać do kraju, o którym wcześniej czytał a podczas zagłębiania się w treść czuje jakby tam był. Niesamowite? A jednak możliwe! Nie pozostaje nic innego jak zamawiać „Beduinki na Instagramie” a później to chyba już tylko bilety do Iranu i Arabii.
 

Link do opinii
Inne książki autora
Beduinki na Instagramie
Aleksandra Chrobak0
Okładka ksiązki - Beduinki na Instagramie

Aleksandra Chrobak poznała Emiraty od podszewki. W swojej książce opisuje kraj szokujących kontrastów, gdzie to, co zabronione, często ukrywa się po prostu...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy