Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią - musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian - krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać - albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko - wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2016-04-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 524
Tytuł oryginału: A Court of Thorns and Roses
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jakub Radzimiński
Zastanawialiście się, kiedyś jak by wyglądała baśń Piękna i Bestia, gdyby dodać do niej magiczne stworzenia rodem z Harry’ego Pottera?
Feyra w trakcie polowania zabija olbrzymiego wilka, wkrótce potem do jej rodzinnej chaty przybywa Tamlin, pod postacią olbrzymiej bestii. Okazuje się, że dziewczyna musi ponieść konsekwencje swojego czynu, opuszcza rodzinę i udaje się wraz z Tamlinem do krainy Prythianu, gdzie wg traktatu zostanie do końca swoich dni. Na miejscu dziewczyna zaczyna obmyślać sposób, w jaki mogłaby wrócić do rodziny.
„Moje więzienie czy raczej zbawienie? Nie mogłam się zdecydować.” (*¹)
AKCJA I FABUŁA
Akcja, a także fabuła od samego początku książki są bardzo żywe. Wątki w fabule są rozwijane praktycznie do samego końca akcji. Dzięki czemu akcja wciąga już od samego początku.
STYL I JĘZYK
Całość wydarzeń możemy dostrzec oczami głównej bohaterki, jednak troszeczkę żałuję, że nie ma nic oczami Tama, bo ciekawi mnie jego perspektywa. Autorka bardzo postarała się, tworząc opisy. Są dobrze skonstruowane, pobudzające wyobraźnię i ciekawe.
POSTACIE
FEYRA
Główna bohaterka spośród swoich sióstr wyróżnia się dojrzałym jak na swój wiek tokiem myślenia i priorytetami. Jednak wykazuje się momentami lekkomyślnością, ale mimo tego zdobyła moją ogromną sympatię.
Pozostałe postacie.
Pozostała część postaci pojawiających się w książce została dobrze i ciekawie wykreowana, no może z wyjątkiem jednej postaci, która wydała mi się przesadnie brutalna.
„W miejscu potwora siedział mężczyzna o złotych włosach.”(*²)
Mass stworzyła bardzo ciekawą i budzącą napięcie alternatywę dla baśni Piękna i Bestia, ba! konkurencje dla niej. Można śmiało powiedzieć, że Dwór cierni i róż to niezwykle niesamowita siostra tej baśni. Z początku do tej książki podchodziłam z dystansem, bo czytając książki, nauczyłam się, że nie zawsze to, co wychwalane jest pod tak zwane niebiosa, mi nie zawsze przypada do gustu, ale zagłębiając się w historię Dworu Wiosny, książka zdobywała moje serce i na koniec ubolewałam, że nie mam drugiej części, by móc kontynuować swoją przygodę z Dworami. Pierwsza część Dworów przypadła mi również do gustu, dlatego że jest ciekawym wstępem do całej serii. A pomysł na tę część wydaje się stworzony i zrealizowany w całości. Jeśli macie u siebie na półce tę książkę bądź przechodzicie obok niej tysięczny raz w księgarni, zastanawiając się, czy ją kupić, bierzcie i czytajcie bez wahania!
„Dwór cierni i róż” autorstwa Sarah J. Mass to pierwsza część z serii o tym samym tytule. Akcja toczy się w świecie, gdzie opowieści o magii, potworach i fantastycznych istotach okazują się prawdą.
Książkę dostałam nic o niej wcześniej nie wiedząc i nie znając innych pozycji autorki. Patrząc na okładkę: czerwień, kobieta, symbolizujące miłość róże, spodziewałam się przewidywalnego romansu. Jak ja się pomyliłam!
„Dwór cierni i róż” przekonał mnie, że baśnie mogą zaciekawiać, sprawiać przyjemność i pouczać również osoby pełnoletnie. Jak wielu znajduję tu podobieństwo do bajki poznanej w dzieciństwie - Pięknej i Bestii. Młoda Feyra, której los nie oszczędzał, z obawy o własne życie zabija wilka. Zwierzę okazało się zaczarowaną istotą i zgładzenie jej ma konsekwencje. Feyra musi zamieszkać w nieprzychylnym dla ludzi świecie, z dala od rodziny, na dworze księcia, który nie jest człowiekiem, a jego twarz skrywa maska. Jak łatwo się domyślić między główną bohaterką, a władcą jej nowego miejsca zamieszkania rodzi się uczucie. I tu historia mogłaby się skończyć: „i żyli długo i szczęśliwie...”, ale opowieść dopiero się rozkręca. Na czytelnika czeka jeszcze walka o życie przy użyciu sprytu, szczęścia i łowieckiego doświadczenia niczym w „Igrzyskach śmierci”. Czarne charaktery i to jeden podlejszy od drugiego. Magiczne zaklęcia, tajemnice i niesamowite stwory.
Pokochałam świat stworzony przez autorkę. Jest ciekawy, barwnie opisany i uporządkowany. Wspaniale, że na początku książki jest mapa Prythianu. Spędziłam chwilę na jej studiowaniu przed rozpoczęciem czytania i w trakcie chętnie do niej zaglądałam. Urzekły mnie zmyślone gatunki mieszkające za murem. Są dobrze opisane i ławo sobie je wyobrazić. To dla mnie też zupełnie nowe stworzenia, których nie znam z legend czy podań i podobało mi się, że dopiero je poznawałam niczym badacz, podróżnik w obcym świecie.
To książka nie tylko dla młodzieży. „Dwór cierni i róż” oczarował mnie i wciągnął bez reszty. Wspaniały świat, piękna baśń z dozą erotyki. Walka dobra ze złem, która nie unika brutalności. Wydarzenia skryte w cieniu tajemnicy, zwroty akcji i niedopowiedzenia, z którym zostaje się wraz z końcem książki. Historia, od której nie można się oderwać.
Moim zdaniem jest to bardo dobra książka, która na każdym kroku potrafiła mnie zaskoczyć. Najwiśkszym komplementem może być fakt, że chętnie sięgnę po nią ponownie. Z największą i nieskrywaną przyjemnością jeszcze raz przezyję historię tajemniczej ludziej kobiety i jej losów w świecie magii. Polecam ją zarówno dla młodziezy jak i osób starszych. Jestem przekonana, że każdy w niej znajdzie inne wartości
Jest to książka, którą czyta się"prawie" jednym tchem. Prawie, ponieważ miejscami akcja zwalnia ów tym samym czasie- zwalnia nasza chęć czytania.
Książka ta opowiada historię nastoletniej Feyry, Kris dotychczasowe życie nie rozpieszcza, a i przyszłość rzuca jej wiele kłód pod nogi.
Jedynym życiowym celem głównej bohaterki staje się utrzymanie ojca i dwóch starych sióstr przy życiu. To właśnie dla nich musiała nauczyć się ciężkiej sztuki przetrwania w lesie i polowanie na zwierzynę. A co się wydarzy, jeśli pewnego dnia zabije ona wilka, którzy okaże się czarodziejską istota żyjącą tuż za murem, e świecie magii i złych stworzeń? Jak zmieni się jej życie? Czy los przyniesie jej więcej bólu i cierpienia, czy może miłość? Jeżeli ciekawie Cię Czytelniku przygody Feyry sięgnij po cykl"Dwór cieni i róż" i zaczytuj się jak i ja.
"Nie wstydź się nawet przez chwilę robienia tego, co przynosi ci radość."
Wciągnęłam książkę momentalnie (jak to bywa z molami książkowymi) i już wiem czemu seria zyskała taką popularność. I choć zalicza się ją raczej do literatury młodzieżowej, opowiada o pięknej i bolesnej, niczym tytułowe ciernie i róże, miłości.
Feyra jest najmłodszą z całego rodzeństwa. Mając 19 lat jest w stanie zająć się rodziną lepiej niż jej własny ojciec. Poznajemy ją podczas srogiej zimy, kiedy to wyrusza na łowy, aby zdobyć pożywienie. Zapuszcza się dalej niż zwykle, bo w okolice Muru, oddzielającego ludzi od świata nieśmiertelnych, władających potężną magią istot. Polując, dostrzega ogromnego wilka. Decyduje się na rozpaczliwy krok i zabija wilka, aby nie umrzeć z głodu i wycieńczenia. Rodzina jest przeszczęśliwa mając coś w ustach od dawna, jednak ich chwilowe szczęście zakłóca wtargnięcie złej bestii, którą okazuje się być Talim – pochodzący z wysokiego rodu. Feyra ma udać się razem z nim do jego Dworu na resztę swojego życia, aby zadośćuczynić śmierć jego przyjaciela. Od lat narastające uprzedzenia do istot zza muru nie ułatwiają decyzji dziewczynie. Okazuje się jednak z czasem, że ich życie jest całkiem podobne: usłane cierniami. Historia początkowo rozwija się bez pośpiechu. Feyra ma czas na przystosowanie się na Dworze Wiosny. Otaczają ją jednak nadal tajemnice i nadal tęskni za domem. Ciepłą atmosferę burzą powoli pojawiające się straszne istoty. Zło sięga nawet na sam kraniec Muru. Główną fabułę będą stanowiły teraz potyczki między fae i jak to zawsze bywa w takich historiach: między dobrem a złem.
Sarah J. Maas zaczarowała mnie płynnością akcji. Ani jeden wątek mnie nie nudził. Język przepływał z kolejnymi kartkami niczym melodia. Nie łudziłam się, że będzie to wybitna opowieść, jednak miała coś w sobie, że porwała mnie z rzeczywistości do swojego świata. Myślę, że istotą tej historii są dzielące wszystkich uprzedzenia. Feyra nienawidziła gatunku fae, ponieważ byli potężnymi magami i zabijali ludzi. Przekonała się jednak, że nie wszyscy są tacy, a własny rodzic nie spieszy jej z pomocą… „Dwór cierni i róż” to także opowieść o miłości. O miłości, której nie potrzeba piękna, władzy czy bogactwa. Feyra nie musiała widzieć twarzy, która na skutek klątwy skryta była pod maską, aby się zakochać. Autorka inspiruje się tu motywem baśni „Piękna i Bestia”. Na wielki plus zasługuje akcja kończąca książkę, zagadka zacytowana na początku recenzji, baśniowy klimat czy sam świat przedstawiony, gdzie było dużo swobody dla czytelnika w kwestii jego poznania. Mamy tu także wątek dotykający erotyki, jednak ukazany ze smakiem. Można więc rzec, że nie jest to literatura dedykowana młodym czytelnikom. Magia miesza się brutalną walką o przetrwanie i miłość, a sieć spisków i intryg ugina się pod prawdą, którą bohaterka i czytelnik w końcu poznaje.
Feyra to utalentowana łowczyni, która jednocześnie ma uzdolnienia artystyczne: przepięknie maluje. Dostrzega świat jak artysta, o czym możemy się przekonać patrząc na krainę Talima jej oczami. Mimo wszystko brakowało mi czegoś w niej, może nieco więcej ironii, „pazura” albo… sprytu? Postać głównej bohaterki nie należy zatem do moich ulubionych. Jest nią bowiem Rhysand. Pojawia się ona pod koniec powieści i mam wrażenie, że przyćmiewa wszystkich. I mimo, że najpierw przypadli mi do gustu Talim i Lucien, kreacja Rhysanda zachwyciła mnie nieszablonowym zachowaniem i zaskakiwała mnie. Uwielbiam czarne charaktery. Sami jednak odkryjcie karty tej postaci.
Podsumowując, „Dwór cierni i róż”, to książka dla nieuleczalnych romantyczek lub czytelników lubiących fantastykę. Sądzę, że dla niektórych może być zbyt delikatna i mdława, ale o gustach się nie dyskutuje. Na pewno nie jest to powieść dla wymagających czytelników, będą zawiedzeni. Ja nie oczekiwałam dużo i jestem zakochana. Z pewnością do niej wrócę, ponieważ znając zakończenie, będę mogła dostrzec wagę niektórych sytuacji schowanych za kurtyną ukrytych znaczeń.
-Dama z książką
Źródło: https://damazksiazkaa.blogspot.com/2018/01/2-sarah-j-maas-dwor-cierni-i-roz.html
"Piękna i bestia" to bajka, którą kojarzyć powinien w tych czasach już każdy. Ona piękna, on bestia. Miłość zmienia wszystko. To scenariusz, na którym swoją powieść pod tytułem "Dwór cierni i róż" oparła Sarah J. Maas. Widać to jak na dłoni, skąd czerpała pomysł. Szczerze przyznam, że martwiłam się zasiadając do tej powieści, co z tego wyjdzie. Obawiałam się, że powieść nie będzie takim rodzajem fantastyki, który preferuje. Zasiadłam do czytania i szczerze się zaskoczyłam. Książka gruba jak cegła, a czyta się w oka mgnieniu. Nawet nie zauważamy, kiedy jesteśmy w środku, a kiedy na ostatnim rozdziale.
"Nie wstydź się nawet przez chwilę robienia tego, co przynosi ci radość."
Feyra to dziewiętnastoletnia dziewczyna, która nie zważając na swój młody wiek, musi zajmować się i wykarmiać jej rodzinę. Nie jest to łatwe zadanie, siostry to francuskie pieski, które mażą o klejnotach i ciągle narzekają, a ojciec nie jest w stanie ruszać się z domu. Dziewczyna jest zdana tylko na siebie. Kiedy zwierzyny zaczyna brakować, dziewczyna zapuszcza się coraz bliżej muru oddzielającego ludzki świat od Prythianu. Tak też natrafia na niesamowicie wielkiego wilka, którego zabija. Nie wie jeszcze wtedy, że to zmieni jej życie nieodwracalnie. Z czasem do jej domu przybywa bestia, która żąda, aby dziewczyna zadośćuczyniła za zabicie wilka. Śmierć, lub mieszkanie do końca swoich dni na ziemiach Prythianu. Dziewczyna staje w kozim rogu, z którego jest tylko jedno wyjście, postanawia pójść za bestią. Z czasem dziewczyna przekonuje się, że to, co wydawało jej się straszne, wcale takie nie jest, a to, co dobre, potrafi skrzywdzić, nawet prawdziwego wojownika.
"Lepiej umrzeć z uniesioną głową, niż płaszcząc się niczym nędzny robak."
"Dwór cierni i róż" został napisany z narracji pierwszoosobowej, więc dogłębnie poznajemy myśli, pragnienia i charakter Feyar. Szczerze powiedziawszy obawiałam się, że autorka zrobi z bohaterki ciepłą kluchę, jednak tak się nie stało. Bohaterka jest pewna siebie, odważna i można powiedzieć nieustraszona. Bardzo często jest tak, że w powieściach, gdzie potrzebny jest bohater pewny swoich decyzji, dostajemy osobę, która tak naprawdę nie wie, gdzie jest, co robi, i po co to robi. Tak więc zdecydowanie ucieszył mnie charyzmatyczny charakter dziewczyny. Denerwowała mnie tylko jej pewność siebie, rozumiem, że można mieć o sobie wysokie mniemanie, jednak u niej to była już lekka przesada. Do tego dziewczyna była ciągle niezadowolona, sprawy wyglądały, jak wyglądały głównie z jej winy. A ona nie widziała, ani swojej winy w tym wszystkim, a tym bardziej nie próbowała jej dostrzec. Mimo to zapałałam sympatią do bohaterki, mimo, że zdarzały się sytuacje kiedy chciałam wejść do książki, i potrząsnąć nią porządnie.
"Wszystko, co kocham, zawsze w końcu tracę."
Książka posiada ciekawą fabułę i dopracowanych bohaterów. Akcja biegnie i prowadzi nas bardzo szybko przez kolejne strony. Osobiście czytałam i nie potrafiłam się oderwać choćby na chwilę. Nieustannie coś się dzieje, co niekiedy doprowadza do tego, że czytelnik nie ma czasu zaciągnąć tchu. Spektakularne i nieprzewidywalne zwroty akcji towarzyszą nam podczas czytania prawie przez cały czas. Nie ma czasu na oddychanie. Maas serwuje nam niesamowicie podrasowaną historię "Piękna i Bestia”, która wciąga i skutecznie spędza sen z powiek.
Daj się zaskoczyć i wejdź do świata Prythianu!
To jest moje drugie podejście do twórczości Sarah J. Maas. Moja przygoda ze "Szklanym tronem" zakończyła się na trzecim tomie i nie miałam ochoty jej kontynuować. Postanowiłam dać autorce drugą szansę, czego nie żałuję.
Główna bohaterka, Feyra, żyje w świecie podzielonym przez magiczny mur na dwie krainy: Fae oraz ludzi. Dziewczyna mieszka z ubogą rodziną, którą musi się opiekować. We wczesnym wieku nauczyła się polować na zwierzęta, aby nie umarli z głodu. Złożona przysięga umierającej matki wciąż ciąży na niej. Gdy nadarza się okazja, zabija jednego z gatunków Fae, uważanych za wrogów ludzi. Jego przyjaciel zjawia się w chatce z nakazem spłaty długu. Dziewczyna musi dokonać wyboru między stałym wyjazdem do ich krainy lub śmiercią.
Jednym z największych plusów tej książki jest świat przedstawiony. Przekroczenie tej granicy budzi we mnie ogromną fascynację, chęć niekończenia tej książki tylko po to, żeby móc wiecznie żyć w tej krainie. Uwielbiam jak autorka tworzy nowe miejsca, wprowadza nas powoli w ich terytorium, poznajemy wciąż nowe, cudowne zakątki krainy.
To mnie zatrzymuje zawsze przy jej literaturze. Jednak niestety rzecz, której nienawidzę w tej części serii, jak i "Szklanym Tronie" to główna bohaterka. Bardzo irytująca, niezdecydowana, pakująca się w niepotrzebne problemy, uważająca, że w wielu kwestiach ma rację, przez co zdarzało jej się narobić kłopotów. Potrafiłam strzelić sobie w czoło kilkakrotnie podczas czytania przez jej idiotyczne zachowanie. Nie mogłam przebrnąć przez pierwsze 200 stron ze względu na jej bezmyślne postępowanie, jak i myślenie.
Fabuła. Tu również było bardzo wiele niedopracowań. Książka jest nawiązaniem do "Pięknej i Bestii". Mam wrażenie, że ta baśń jest bardziej realistyczna, niżeli książka. Akcja toczyła się bardzo, bardzo wolno, aż nadchodzi zakończenie... I tutaj mamy maksymalny rozwój, dzieję się wszystko naraz, w końcu odczuwałam jakieś inne emocje podczas lektury, niżeli znudzenie i irytacja. Niestety, rzeczą, która przelała czara goryczy była zagadka. Ja nie wiem czy autorka chciała zrobić z bohaterki jeszcze bardziej głupią czy dać wyjątkowe przesłanie? Wątpię, że istnieje osoba, która nie domyśliła się jej rozwiązania. Nie wierzyłam w to, że można aż tak zniszczyć dobry pomysł na książkę. Bo jestem pewna, że dało się wszystko lepiej napisać.
Poboczne postaci również troszeczkę ratują moją opinię o tej książce. Były bardzo urozmaicone, nie nijakie, jak główna bohaterka i wzbudzały nasze zainteresowanie swoją różnorodnością. I magiczni bohaterowie, dziwaczne zwyczaje, zachowania, byłam tym zafascynowana! Ten magiczne postacie i ich moce wzywały mnie do siebie, a tym bardziej jeden konkretny, który czeka na mnie w kolejnych tomach.
Podsumowując: uważam, że, gdyby nie początkowe zachowanie bohaterki, przedłużanie fabuły książka byłaby bardzo dobra. Styl autorki jest bardzo przyjemny, jednak zabrakło tu konkretów, czegoś więcej, co mnie zachęci, żebym wracała do lektury, niżeli tylko jej magiczny świat i postaci.
"-Ponieważ sama nie chciałabym umierać w samotności-powiedziałam, a głos mi się na chwilę załamał, gdy wróciłam wzrokiem do Tamlina i zmusiłam się, aby spojrzeć mu w oczy.-Ponieważ chciałabym, żeby ktoś trzymał moją dłoń do samego końca. I potem jeszcze przez parę chwil. Jest to coś, na co zasługuje każdy, człowiek czy fae."
Każdy chyba zna bajkę o Pięknej i Bestii. A co powiecie na historię na motywach tej baśni, tylko trochę bardziej brutalną? Feyra musi utrzymywać swoją rodzinę, która zbankrutowała i teraz ledwo wiąże koniec z końcem. Podczas jednej z wypraw dziewczyna widzi wielkiego wilka i zabija go. Kilka dni po tym wydarzeniu w ich domu zjawia się bestia i żąda by dziewczyna za zabójstwo oddała swoje życie albo udała się z nim do zamku i na zawsze już tam zamieszkała. W tym momencie pewnie domyślacie sie co wybrała Feyra..
"- Nadziei potrzebujemy w równej mierze co chleba i mięsa - wszedł mi w słowo i spojrzał na mnie bystrym wzrokiem, co u niego było rzadkością. - Potrzebujemy nadziei, bo ona daje nam siłę, by trwać."
Powiem Wam, że Piękną i Bestię jako bajkę uwielbiam i uważam ją za najlepszą produkcję Disney. Dlatego byłam ciekawa co Pani Maas wymyśli na jej podstawie. Dodatkowo jest to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością :)
Na samym początku powieść wręcz męczyłam. Pierwsze pięćdziesiąt stron były nudne jak flaki z olejem. Bałam się, że całość będzie równie zła. Na moje szczęście od momentu gdy Feyra podejmuje decyzje i trafia do zamku zaczyna sie coś dziać! Choć nie ma pędzącej akcji na łeb na szyję, to poznajemy historię Dworu Wiosny, jak i całego królestwa fea.
Nie wiem czemu, ale średnio polubiłam bohaterów. Już w pierwszych rozdziałach znienawidziłam całą rodzinę Feyry za ich bezmyślność i samolubność. Dalej sama Feyra denerwowała mnie swoją pewnością siebie, głupią naiwnością i przesądnością. Kurcze spotyka potwory takie, że mogłaby zginąć w 5 sekund, ale i tak pcha sie w miejsca gdzie one są. Kto o zdrowych zmysłach tak robi? Dalej jest Tamlin i Lucien, czyli postacie które wzbudziły moją jakąkolwiek sympatię i chciałam żeby im się powiodło. No i na koniec wielki PAN Dworu Nocy Rhys.. Naprawdę ja go nie lubię, mówiąc to bardzo delikatnie. Irytował mnie i pomimo, że pod koniec zrobił to co zrobił to i tak życzę mu śmierci.
"- Słucham? - zapytałam wyrwana z zamyślenia.
- Czy Ci się podoba? - spytał ponownie, nie przestając się uśmiechać.
Odetchnęłam i rozejrzałam się wkoło.
- Tak.
Zachichotał.
- To wszystko? Zwykłe "tak"?
- Czy mam paść ci do stóp, książę, i dziękować uniżenie za przywiezienie mnie tutaj?
- Ach, suriel nie powiedział ci nic ważnego, prawda?
Jego uśmiech obudził we mnie uśpioną dotąd śmiałość.
- Powiedział też, że lubisz być szczotkowany, a jeśli będę sprytna, to wytresuję cię, karmiąc smakołykami.
Tamlin odchylił głowę do tyłu i wybuchnął głośnym śmiechem. Wbrew sobie również się lekko roześmiałam.
- Niech skonam! - zawołał siedzący za mną Lucien. - Feyro, ty zażartowałaś."
Co mi się podobało, to na pewno wykreowany świat. Dawno czy czytałam książki, w której występują fea. Dobrze, że autorka nie dała jakieś pospolitej istoty fantastycznej. Dalej interesujący jest wykreowany świat, który podzielony jest na siedem części, gdzie w każdej rządzi jeden z książąt. Ten kraina rządzi się swoimi prawami, którymi najważniejszy jest Traktat, czyli rozejm między ludźmi a fea. Tego nie zarzucę Pani Maas, bo kreować zupełnie inne światy to ona umie.
Nie wiem jak to się stało, ale mimo że w książce nie ma aż tylu zwrotów akcji czy jakiś zaskoczeń, powieść czyta sie bardzo szybko i przyjemnie. Opisy są barwne i pobudzające wyobraźnię. Druga połowa książki to już zupełnie inna bajka. Tutaj zaczyna sie coś ciekawego dziać i wyzwania jakie musi przejść Feyra czytałam naprawdę z zapartym tchem. Choć jedna rzecz, dla wszystkich tak banalna i łatwa do odgadnięcia, głównej bohaterce zajęła aż sto stron. No ale cóż, zdarza się.
Podsumowując, gdyby Feyra była choć troche bardziej inteligentna i gdy Rhys się nie pojawił to mogłabym tej książce zdać znacznie wyższą ocenę. Jednak też nie chce jej skreślać przez dwie postacie, dlatego książkę naprawdę Wam polecam. Spędzicie z nią kilka dobrych godzin i będziecie chcieli tylko więcej.
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
"Była niegdyś piękna pani
O animuszu wielkim, acz dość niezwykłym
Choć liczni wyznawali miłość
Żaden przyjaźni jej nie zdobył ,
Gdyż wszystkich odprawiała z kwitkiem"
Jeden mur oddzielający dwa światy.
Dwie nienawidzące się osoby.
Nienawiść między magicznymi istotami, a ludźmi.
Jedno polowanie, które zmieniło bieg wydarzeń.
Jedno zabite stworzenie.
Nienawiść, która przerodziła się w piękne uczucie.
Choroba panująca na magicznych ziemiach.
Zło, które szykuje się do ataku.
Jak potoczą się losy bohaterów?
"Nie pragnęłam nic innego, tylko rzucić się na jedzenie, leżące na moim talerzu i nie przestawać jeść, aż przegryzę się przez talerz i dotrę do stołu."
Feyra z pozoru może wydawać się zwykłą, śmiertelną dziewczyną. Przez pięć lat polowała, aby zapewnić swojej rodzinie wyżywienie. Chociaż była najmłodsza, to na nią spadł ten obowiązek.
Dziewczyna, która nienawidzi Fae - "magicznych stworów" żyjących po drugiej stronie muru, oddzielającego od nich ludzi.
Kiedy zabiła wilka, należącego do magicznej krainy - Prythianu, w progu jej domu stanął Tamlin, który zabrał ją ze sobą do swojej posiadłości, znajdującej się po drugiej stronie muru.
Od tamtej pory jej życie uległo zmianie.
Feyra jest bohaterką, której nie polubiłam od razu, jakoś zabrakło między nami chemii, jednak z kolejnymi stronami skradała moje serce. Jest dziewczyną, która bez wątpienia jest mądra. Zanim zacznie działać, zawsze obmyśla plan, tak aby wykonać swoje zadanie jak najlepiej.
Wiele osób może powiedzieć, że śmieszne i absurdalne jest to, że ona przewyższa mądrością magiczne stworzenia, sprawia, że niemożliwe, staje się możliwe.
Jednak należy pamiętać, że akcja książki nie toczy się w XXI wieku, a w czasach, kiedy to ludzie nie byli tacy mądrzy, a jednak ona się wyróżniała - zresztą podczas czytania wszystko zrozumiecie. Dowiecie się, dlaczego ona potrafiła zrobić rzeczy, których magiczne stworzenia nie potrafią.
" - Czy ty kiedykolwiek przestaniesz być tak poważna i nudna?
- Czy ty kiedykolwiek przestaniesz być takim dupkiem?
- Od razu lepiej."
Tamlin jest "okropnym stworem", który zabrał Freye z jej domu. Sprawia wrażenie groźnego, bezlitosnego potwora, który jest brutalny i władczy, a jednak pozory mylą. Tam tak naprawdę jest przecudownym, mądrym mężczyzną, który ma problem z komunikowaniem się. Nie potrafi rozmawiać z innymi, a tym bardziej z kobietami, jednak stara się dotrzeć za wszelką cenę do Feyry i zmienić jej zdanie o swoim gatunku. Próbuje zrobić na niej dobre wrażenie, dając jej drobne prezenty, czy też robić drobne uczynki.
Uwielbiam Tamlina! Jest postacią, którą od razu polubiłam. Jego charakter jest cudowny. To jak dba o swoich ludzi, Feyre, jaki jest odważny, jak opłakuje śmierć niewinnych, jak mądrze postępuje. Zdecydowanie ma wiele pozytywnych cech. Zawsze stara się postępować jak najlepiej i jedyną jego wadą jest wybuchowy charakter.
" - Od tej pory zawsze rób, co ci każę.
- Nie mów mi, co mam robić. I nie gryź mnie jak jakaś dzika bestia."
Rhysand to okrutny, lubiący się zabawić Fae, zamieszkujący na Dworze Nocy. Dużo o nim nie mogę napisać, ponieważ jest kluczową postacią w tej historii i cokolwiek bym chciała wam przekazać, to okazuje się, że byłby to spory spojler i zepsucie niespodzianki.
Niemniej jednak jest to mój ulubiony bohater z tej książki, którego "pokochałam" od razu. No cóż, kobiety uwielbiają niegrzecznych chłopców, a ten jest wyjątkowo brutalny.
I jest jeszcze Lucien, poseł Tamlina, który zgrywa twardziela. Stara się ukrywać swoje uczucia, wzbudzać niechęć Feyry, jednak co do czego przychodzi, stają się najlepszymi przyjaciółmi, a wszystko to za sprawą ich ciętych języków.
Czy go lubię? Oczywiście, że tak! W tej książce polubiłam wszystkich bohaterów, nawet tych złych i wstrętnych i do żadnego nie czuję odrazy.
" - Jeśli tak bardzo potrzebujesz rozładowania napięcia powinnaś zwrócić się do mnie.
- Wieprz."
Dwór cierni i róż, to książka, która bez wątpienia jest bardzo dobra. Historia w niej zawarta przepełniona jest uczuciami. Potrafi rozśmieszyć i doprowadzić do łez.
Zazwyczaj nie płacze podczas czytania, jednak jak już się to zdarzy, to oznacza, że książka jest naprawdę dobra. W życiu bym nie powiedziała, że rozpłacze się podczas czytania fantastyki.
A jednak "Dwór cierni i róż" wzbudził we mnie uczucia, których się nie spodziewałam.
Historia jest obłędna. Ani trochę nie przypomina mi bajki "Piękna i Bestia", do której jest porównywana. Z pewnością ta historia nie jest podobna do tej bajkowej, jednak opiera się na kilku wątkach w niej występujących, takich jak - róże, miłość, pojmanie.
Autorka stworzyła niesamowitą fabułę, w której nie brakuje akcji i jej zwrotów. Skonstruowana jest tak, że podczas czytania powstaje w głowie mnóstwo pytań, na które odpowiedź poznajemy później. Autorka trzyma nas w niepewności, dzięki czemu możemy tworzyć własną fabułę i wymyślać kolejne zdarzenia, aby później przeżyć szok. Ogromnie podobało mi się, że krwawe sceny są i to mocno nakreślone. Dzięki nim książka nabierała polotu i ma swój charakter.
Miłość między bohaterami stopniowo rośnie, nie rzucają się od razu na siebie, nie zakochują od pierwszego wejrzenia, chociaż może się tak wydawać.
Myślałam, że książka ma wiele niedociągnięć, a niektóre wydarzenia są płytkie, ale później okazało się, że są one tak naprawdę atutem książki. Wszystko było wyjaśniane, gdy brnęłam dalej, wgryzałam się w historię i to mi się naprawdę podobało. Kiedy myślałam, że któryś bohater to postać bezmyślna, samolubna i głupia, autorka zaskakiwała mnie, a zdanie o danym bohaterze momentalnie mi się zmieniało.
Książka jest zdecydowanie cudowna i wiem jedno - pochłonie was, nie będziecie się mogli od niej oderwać, a stopniowo narastająca akcja i jej zwroty wprawią was w osłupienie.
" - Co by się stało, gdybym napiła się tej... wody?
- Jeśli wierzyć legendzie, zyskasz szczęście aż do swego ostatniego oddechu. Może oboje potrzebujemy po kubku.
- Nie sądzę, żeby w moim przypadku wystarczył cały ten staw.
- Dwa żarty w jeden dzień. Prawdziwy cud wysłany przez Kocioł."
Z niecierpliwością czekam na drugą część i jednocześnie się jej obawiam. Ciężko będzie utrzymać ten sam poziom, a tym bardziej wykreować jeszcze lepszą historię. Poprzeczka jest naprawdę wysoka.
Feyre jest najmłodszą córką kalekiego kupca, ma dwie siostry i to na niej spoczywa obowiązek utrzymania rodziny. Jako czternastolatka musiała nauczyć się polowania na zwierzynę, targowania z kupcami na targu oraz przetrwania w niebezpiecznym lesie. To właśnie pierwotny instynkt przetrwania kazał jej zabić i oskórować nienaturalnie ogromnego wilka, który okazał się znienawidzoną przez ludzi magiczną istotą. Niedługo po tym zdarzeniu do jej chaty wdziera się bestia. Dostaje ultimatum jej życie za życie jego przyjaciela albo zgodzi się zamieszkać w dworze bestii, albo on zabije ja tu gdzie stoi. Mając na względzie dobro rodziny Feyre udaje się z bestią do nieznanej, magicznej krainy, w której będzie zdana tylko na siebie.
"Lepiej umrzeć z uniesioną głową, niż płaszcząc się niczym nędzny robak."
Jak zaufać potworowi? Czy można zapomnieć o legendach wpajanych nam już w kołysce i przecząc zdrowemu rozsądkowi powierzyć swoje życie istocie, której rodzaj pogardza ludźmi?
Na tę książkę polowałam, odkąd trafiłam na nią w zapowiedziach. Coś mnie do niej ciągnęło, może tajemniczy tytuł, może czerwień okładki, a może interesujący opis. Wystarczyło jedno spojrzenie i zakiełkowało we mnie przeczucie, że na tej pozycji się nie zawiodę. Muszę przyznać, że naprawdę bardzo dawno w żadnej książce nie zatraciłam się do tego stopnia, że nie przestałam czytać, dopóki jej nie skończyłam, a i wtedy czułam niedosyt i miałam ochotę na więcej!
To jak autorka dawkowała napięcie w tej powieści, nie mieści mi się w głowie. To było jak wchodzenie po schodach. Zagłębiałam się w fabułę leniwie, poznawałam bohaterów, zaznajamiałam się z ich przeszłością. Z każdym kolejnym rozdziałem tętno przyśpieszało, akcja stawała się bardziej zawiła, pojawiały się odpowiedzi na kluczowe pytania i gdy myślałam, że to już koniec, że wszystko jest tak, jak być powinno, nastąpiła katastrofa!!!
"Potrzebujemy nadziei, bo ona daje nam siłę, by trwać. Więc pozwól jej zachować tę nadzieję, Feyro. Pozwól jej marzyć o lepszym życiu. O lepszym świecie."
Tak ta książka mnie porwała, zatraciłam się w niej całą sobą, a po przeczytaniu ostatniego rozdziału pozostawiła niedosyt tak głęboki, że długo nie mogłam dojść do siebie. Ma w sobie wszystko, czego czytelnik może oczekiwać od dobrej lektury, jest w niej magia, dokładnie tak nieokiełznana, jaką opisuje. Zwykłe „Polecam” nie wystarczy, więc powiem „Dwór cierni i róż” trzeba przeczytać!
"Niektórzy szukają mnie przez życie całe, lecz nigdy się nie spotykamy,
Pocałunek zaś ofiarowuję tym, którzy nie depczą mnie swymi stopami.
Niektórzy mówią, że łaskami swymi obdarzam mądrych i gładkich,
Lecz me błogosławieństwo jest dla tych, którym nie brak odwagi.
Zazwyczaj me działanie zdaje się wszystkim darem cudnym,
Lecz wzgardzona staję się potworem do pokonania trudnym
I chociaż każdy cios mój góry kruszyć by pozwolił,
Gdy zabijam, robię to bardzo powoli..."
Feyra, 19nastolatka, niegdyś żyjąca dostatnie, teraz ledwo wegetująca. Opieka nad rodziną spadła na nią gdy zmarła jej matka a dziewczynka miała ledwie 8 lat. Mimo to, obiecała zająć się starszymi siostrami i ojcem. Swoją drogą jej rodzinę poznajemy od brzydkiej strony. Siostry, które nie doceniają tego, że żyją dzięki niej, tylko na niej żerują. Ojciec, który załamany po bankructwie do niczego się nie nadaje i nie próbuje polepszyć stanu życia swojego i swoich córek. Jako dziecko musiała dorosnąć i została jedynym żywicielem rodziny. Mimo że, nie potrafiła czytać ani pisać to posiadła inne umiejętności pozwalające przetrwać, przede wszystkim nauczyła się polować.
Pewnego dnia, zabijając fea w skórze wilka, wydaje na siebie nieświadomy wyrok. Czy przetrwa resztę życia wśród magicznych istot, o których krążą niewyobrażalne, straszne legendy?
UWAGA, dalej trochę spojler.
Trochę płaska powieść, przynajmniej na początku. Główna bohaterka irytująca choć starałam się wytłumaczyć jej zachowanie. Niemniej jednak bez charakteru. Dużo się powtarza w jej opowiadaniu i sporo jest opisów, które można byłoby trochę skrócić i uprzyjemnić czytanie.
Świat Tamilna poniekąd daje urok książce i zachęca do zagłębienia się ale sytuacja nabiera tępa i nie pozwala się oderwać dopiero pod koniec książki, gdy Feyra wraca do Prythianu i w akcje wkracza czarny charakter, książę Dworu Nocy.
Tamlin zdawał się zyskiwać na początku, ale z biegiem wychodziły niuanse, które nie przemawiały za tym by był to dobry i oddany charakter. Jego dusza ma jakąś ciemną sferę, która powoli wychodzi na wierzch. Feyra na dobrą sprawę była dla niego potrzebna ale nie w ten partnerski, romantyczny sposób. On chce ją za bardzo.
Miłość doprowadziła tych dwojga do samozniszczenia, po wyzwoleniu Prythianu, oboje zostali zniszczeni. Oboje byli martwi pomimo bijących serc i krążącej w żyłach krwi. Przez co ich uczucie coraz mniej przypominało miłość. Może przywiązanie, wdzięczność, potrzebę wypełnienia życia i posiadanie tej drugiej, bliskiej osoby ale czy oni są tym dla siebie? Nie są szczerzy i oboje usilnie próbują sobie wmówić, że jest inaczej.
Zagadka Amaranthy - prosta.
Powieść w czołówkach a dla mnie ta część do przeczytania ale bez efektu wow. Podobno drugi tom lepszy.
Autorka wykreowała fantastyczny świat utkany na motywie baśni o Pięknej i Bestii. Całą fabułę śledzimy z perspektywy Feyry i uczuć jej towarzyszących. Cała historia rozwija się niespiesznie, tak jak mijają dziewczynie dni na Dworze Wiosny. Wszystkie wydarzenia jednak zawierają w sobie nutę tajemnicy do odkrycia, co sprawia, że każdą stronę czytany z zapartym tchem. Powoli zwijamy nić niedopowiedzeń w kłębek, aby odkryć kłamstwa trawiące bohaterów od środka. Sarah J. Maas zabiera czytelnika w niezwykłą podróż, zapewniając przyjemną rozrywkę. Ciekawym doświadczeniem było ponowne czytanie dobrze znanej historii i odkrywanie jej na nowo( chociaż team Rhys pozostanie na zawsze?, a Tamlin wiadomo?? Książka do samego końca trzyma w napięciu i skłania do refleksji o cenie, jaką trzeba zapłacić za miłość. Czy uczucie jakim darzymy drugą osobę jest w stanie zatuszować cieżar spoczywający na duszy ,za czyny jakich musieliśmy się dla tego uczucia dopuścić?
Feyra jest genialna. Przypomina mi trochę Katniss z Igrzysk śmierci, którą zna pewnie każdy z was. Zacznę od początku. Feyra ma zaledwie 19 lat, ale już od 5 lat jest jedynym żywicielem rodziny. Wyrusza na kolejne polowanie i spotyka wilka. Może go zabić lub stać się ofiarą. Wybiera to pierwsze. Za karę trafia do legendarnego świata magii Prythianu i do końca życia będzie musiała mieszkać wraz z Tamlinem, który jest Faem wysokiego rodu. Jak przetrwać w tym świecie pełnym niebezpieczeństw wśród bestii, których nienawidzi całym sercem? W świecie, który jest opętany złem i równie silną nienawiścią do rasy ludzkiej? Koniecznie musicie przeczytać.
Nie sięgam po fantastykę, ale pora to zmienić. Książka jest genialna tak samo, jak jej bohaterka. Feyra mimo bycia niepiśmienną człeczyną wykazuje się taką odwagą, determinacją, siłą woli, że pokochałam ją od samego początku. Sama fabuła jest ciekawa, a już ostatnie sto stron czytałam z zapartym tchem. Pióro Sarah Mass jest lekkie i przyjemne w odbiorze. Z pewnością sięgnę po kolejną część i z pewnością będę próbować pióra także innych autorów tego gatunku. Polecam z czystym sumieniem.
Fragment recenzji:
"Nie spodziewałam się, że ta historia tak bardzo mi się spodoba ? Stanowi ona magiczne połączenie „Pięknej i bestii”, „Kopciuszka ” oraz „Igrzysk śmierci ” osadzone w świecie zamieszkałym przez śmiertelnych oraz fae ? Historia, która wciąga od pierwszych do ostatnich stron i która sprawia, że z chwilą dobrnięcia do jej zakończenia, z miejsca ma się ochotę sięgnąć po jej kontynuację."
Całość:
https://magicznyswiatksiazki.pl/dwor-cierni-i-roz-saarah-j-maas/
Przeczytałam "Dwór cierni i róż" już jakiś czas temu i szczerze, wciąż nie wiem, co mam myśleć o tej powieści. Okazała się być czymś innym niż się spodziewałam (naprawdę, nie sądziłam, że pójdzie w kierunku soft-erotica). Zaczęło się dobrze, na początku tempo akcji było dosyć wolne, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Z przyjemnością i z coraz bardziej rosnącym zaintrygowaniem odkrywałam nowe fakty o świece wykreowanym przez autorkę. Umiejętności budowania światów nie można jej odmówić. Jest to świat mroczny i nieprzyjazny.
Historia opowiedziana jest z perspektywy głównej bohaterki. Feyra jest jedną z trzech sióstr, które mieszkają wraz z ojcem z małej, rozpadającej się drewnianej chacie gdzieś na skraju lasu. Niegdyś należeli do arystokracji, jednak popadli w nędzę po tym jak ich ojciec stracił cały majątek. Choć Feyra jest najmłodszą z sióstr, to na jej głowę spadł obowiązek utrzymania rodziny. Dziewczyna nauczyła się polować i często, pomimo mrozu i śniegu, wyrusza do lasu, by zdobyć pożywienie.
Pewnego dnia zabija ogromnego wilka. A to zmienia wszystko. Wkrótce upomni się o nią bestia, która będzie domagała się spłaty długu - życie za życie. Dziewczyna stanie przed wyborem: zginąć na miejscu, czy pójść razem z bestią do świata Fae?
Historia zapowiadała się naprawdę dobrze i miałam wobec niej wysokie wymagania. Jednak gdzieś w połowie, styl pisania autorki uległ zmianie, pojawiły się pewne nieścisłości, które zaczęły mnie irytować. A główna bohaterka.. miała być silną postacią kobiecą, która stawia czoła przeciwnościom losu, a okazała się głupią, rozwydrzoną dziewczynką. Jej zachowanie czasami pozbawione było sensu. A później całkowicie zmieniała zdanie, bez żadnego powodu.
Jednakże, ostatnie rozdziały ostatecznie przekonały mnie do tej historii. Akcja nabrała tempa, wydarzyło się kilka rzeczy, które aż wbiły mnie w fotel, pojawiło się też kilku nowych bohaterów, którzy mnie zaintrygowali.
Podsumowując, nie jest to powieść wybitna, ale bardzo mi się podobała. Jest to pewnego rodzaju retelling historii o Pięknej i Bestii, chociaż w pewnym momencie fabuła zmierza w zupełnie innym kierunku. Największy problem miałam z główną bohaterką, bo należy ona do grona tych postaci, które sprawiają, że albo się akceptuje i kocha takimi, jakie są, albo zgrzyta się zębami z irytacji.
Celaena Sardothien przeżyła już wiele - brutalne szkolenia, niewolę, turniej o pozycję Królewskiej Obrończyni... Tym razem jednak przyjdzie się jej zmierzyć...
Wejdź do świata Szklanego tronu Pobudź wyobraźnię wspaniałymi obrazami ze świata bestsellerowego cyklu Sarah J. Maas. Celaena na dachach Rifthold, Chaol...
Przeczytane:2020-05-10,
Już po samej grafice bloga, łatwo można się domyślić, że uwielbiam bajkę „Piękna i Bestia”. Bardzo cenię sobie jej ponadczasowe przesłanie, mawiające, że nie liczy się wygląd, to co zewnętrzne, ale to, co gdzieś w głębi nas jest ukryte. Ponadto sam fakt, iż Bella uwielbiała czytać sprawił, że postać ta była mi tym bardziej bliska.
Często sięgam po powieści inspirowane tą bajką. Nic więc dziwnego, że w mojej biblioteczce znajduje się bestseller Maas pt. „Dwór cierni i róż”. Mam tą książkę już od trzech lat, ale jakoś zawsze brakowało czasu, by rozpocząć przygodę z tą dość obszerną serią. Obecnie jestem po lekturze pierwszej części i muszę przyznać, że żałuję, że tak długo zwlekałam z jej przeczytaniem.
Dziewiętnastoletnia Feyra jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyra zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyra musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyra będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Pełna namiętności i pasji, romantyczna, brutalna i okrutna. Jedno jest pewne: Dwór cierni i róż to z pewnością nie cukierkowa baśń w stylu Disneya…
Zacznę może od tego, że jestem pod wrażeniem jak niezwykle barwny i plastyczny, a przy tym niezwykle lekki styl pisania ma autorka. Jestem zwolenniczką czytania dialogów. Rozmowy bohaterów danej książki bardziej mnie interesują niż opisy przyrody itp. Jednak w przypadku „Dworu cierni i róż” chłonęłam każde, nawet najkrótsze zdanie opisów przedstawiających tą krainę.
Historia została opowiedziana w narracji pierwszoosobowej, a dokładnie przez Feyrę. Bardzo spodobała mi się kreacja głównej bohaterki. Feyra to odważna, silna i niezależna kobieta, która jest świadoma swoich braków. Potrafi zrobić wszystko, by ocalić swoją rodzinę przed śmiercią z głodu, pomijając fakt, iż nikt nie okazuje jej za to ani grama wdzięczności. Swoją drogą, rodzina dziewczyny była dla mnie ciężkim orzechem do zgryzienia. Niewdzięczne siostry, które tylko czyhają na powrót najmłodszej z nich, aby podwędzić jej zarobione pieniądze na własne zachcianki. A na deser kulawy ojciec, który nic nie robi sobie z tego, że jego córka ryzykuje życiem, by go nakarmić. No cóż. Rodziny się nie wybiera.
W książce występuje wiele innych postaci, nie mniej jednak kluczowi są: Tamlin, Lucien i Rhysand. Lucien to poseł Tamlina, który skradł moje serducho już od pierwszych stron. Jest wyraźną i spójną postacią, z poczuciem humoru. Co do Tamlina, to czegoś mi w nim zabrakło. W porównaniu z Rhysandem (o którym dowiem się więcej z drugiego tomu) wypadł dość nijako. Nie biła od niego żadna charyzma. Zobaczymy jednak jak dalej się ta historia potoczy.
Książka liczy sobie ponad pięćset stron (kolejne tomy są jeszcze obszerniejsze), nie mniej jednak dawno już żadna książka tak bardzo mnie nie wciągnęła. Zazwyczaj takie grubsze powieści są dla mnie naciągane, niepotrzebnie przedłużane, a w przypadku „Dworu cierni i róż” akcja jest idealnie wyważona, nie zwalnia tempa. Autorka odpowiednio dawkuje informacje, pobudzając ciekawość czytelnika.
Walki, krew, klątwy, plagi, potwory, a w tym wszystkim… miłość. Niestety, wątek romantyczny to jedyny aspekt do którego mam uwagi. Otóż w moim odczuciu wątek romantyczny jest niedopracowany. Bohaterowie powieści zakochują się w sobie nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki . W mojej ocenie nie wypadło to zbyt realistycznie, ale zobaczymy jak ten wątek autorka pociągnie w tomie drugim.
Podsumowując, „Dwór cierni i róż” to wciągająca, przemyślana i oryginalna historia, która powinna spodobać się wielbicielom fantastyki. Osobiście dałam się totalnie oczarować tą książką i już od tego momentu zabieram się za lekturę „Dworu mgieł i furii”. Gorąco polecam!
Moja ocena: 9/10