Dom samotnych

Ocena: 4 (5 głosów)

Złych decyzji nie da się cofnąć, ale można próbować naprawić ich skutki. O prawdziwą miłość też warto powalczyć.

Niektórzy, tak jak Beata, szukają ucieczki w alkoholu. Znajdują ją na chwilę, ale potem przychodzi ranek...

Inni, jak Kinga, próbują zmierzyć się z nową rzeczywistością i obiecują sobie, że już nigdy nie będzie w niej miejsca na zdradzających mężczyzn.

Jest jeszcze Ewa - kobieta bez pragnień, matka i wyłącznie matka, która całe życie desperacko usiłowała zasłużyć na szacunek męża.

Splatające się ze sobą dzieje kilku kobiet - matek, żon i kochanek, skazanych przez los na samotność. Czy uda im się odnaleźć szczęście i nową drogę?

A może powrót na starą wciąż jeszcze jest możliwy...?

 To powieść o zwykłych, ale jakże ważnych sprawach dotyczących każdego z nas. Bohaterowie nie ustają w wysiłkach, by swoje życie wyprowadzić na właściwe tory. Warto oddać się lekturze i na chwilę przeżyć wraz z bohaterami  ich dylematy.

Ewa Bauer, pisarka.

Trudne relacje, bolesne rozstania i samotność we dwoje. Pomocna dłoń nie zawsze jest blisko. Spotkacie tu miłość pod ciężarem złych zdarzeń z przeszłości, obojętność powodującą wyrzuty sumienia i ucieczkę od problemów, uniemożliwiającą wyjście z życiowego pata. Emocjonalna, mocna i dojrzała powieść, którą gorąco polecam.

Aneta Kwaśniewska

Informacje dodatkowe o Dom samotnych:

Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2017-06-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788376746098
Liczba stron: 336

więcej

Kup książkę Dom samotnych

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dom samotnych - opinie o książce

Avatar użytkownika - kasiatuszek
kasiatuszek
Przeczytane:2017-07-16, Ocena: 3, Przeczytałam,
Przyznaję, że zdecydowałam się na lekturę książki "Dom samotnych" ze względu na okładkę. Nie zamierzam owijać niczego w bawełnę i udawać, że jest inaczej. Po prostu, odkąd ujrzałam tę przecudowną, wyróżniającą się ogromną paletą barw, niezwykle nastrojową, przywołującą wiosenno-letnie wspomnienia czy też momenty oprawę, wiedziałam, że muszę sięgnąć po ową powieść i poznać opisaną w niej historię. Z niecierpliwością, ale też podekscytowaniem wyczekiwałam dnia dostarczenia mi jej przez listonosza. Moją ciekawość budził również styl autorki, bowiem to było moje pierwsze spotkanie z jej piórem. Książki pisarki nierzadko przewijały mi się przed oczyma, głównie za sprawą przepięknych i przykuwających uwagę okładek, a niektóre z nich uwzględniłam nawet na mej liście czytelniczej. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś, może nie ze wszystkimi, ale choć z co poniektórymi zaznajomić. Być może okażą się bardziej frapujące, intrygujące, emocjonujące, refleksyjne i przede wszystkim porywające, aniżeli powieść "Dom samotnych", która prawdę mówiąc mnie rozczarowała zarówno pod względem fabularnym, formy scalania poszczególnych wątków, jak i skupiania się na zawiłości losów zbyt wielu bohaterów oraz podejmowania mnóstwa - co prawda ważnych - zagadnień, nie dając szansy na zatrzymanie się na dłużej na choćby jednym z nich. Zapraszam na recenzję. Joanna Kruszewska urodziła się w czerwcu w 1976 roku w Białymstoku. Tutaj uczęszczała do szkoły podstawowej i średniej. Studia ukończyła w Warszawie, skąd powróciła do rodzinnego miasta z dyplomem Wydziału Pedagogicznego. Pisanie to pasja, którą zaczęła na dobre realizować, wydając w 2009 roku pierwszą książkę, "Aby do mety", a potem "Awarię uczuć" (2010 r.), "Na trzy sposoby" (2011 r.), "Miłość raz jeszcze?" (2014 r.) i "Małe wojny" (2016 r.). (źródło: okładka książki "dom samotnych") Tytułowy dom samotnych to miejsce spotkań, rozmów, ucieczki od codzienności i otaczającej rzeczywistości, problemów oraz przeszłości, swego rodzaju azyl, a także schronienie, chociaż tymczasowe, przed przyszłością i zatrzymanie się niejako na dniu teraźniejszym. To miejsce kontemplacji, oderwania się od dylematów i rozterek życiowych. To splot losów kilku osób znajdujących się na zakręcie, poszukujących rozwiązań i odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Kinga stara się w nim poskładać swoje życie na nowo, ukoić ból po rozstaniu z mężem, zdusić w sobie żal i załatać tęsknotę za pięknym, ale minionym już czasem. Kiedy wydaje jej się, że wyszła na prostą, że wreszcie jest gotowa zupełnie i ostatecznie zamknąć za sobą drzwi i odciąć się od przeszłości i tym samym podążyć nową drogą, okazuje się, że to nie jest takie proste. Jej mąż Grzesiek prosi ją o drugą szansę... Beata - była przyjaciółka Kingi, nie potrafi pogodzić się z odejściem męża do innej kobiety. Jej życie stanęło w miejscu, kobieta nie widzi jego dalszego sensu, nie radzi sobie z emocjami i z samotnością, a ukojenie odnajduje w alkoholu. Odrzuca pomoc najbliższych i zanurza się w nałogu... Natomiast Ewa (siostra Kingi) zaczyna sobie uświadamiać, że mąż nie widzi w niej już atrakcyjnej i pięknej kobiety, partnerki i przyjaciółki, a zwyczajną kurę domową i służącą, do której nie odnosi się z szacunkiem... Z kolei w przypadku Anny sprawdza się powiedzenie "szewc bez butów chodzi". Jest psychologiem, udziela pomocy i wsparcia innym, ale z rozwikłaniem swych uczuć ma ogromny problem, nie widzi właściwego rozwiązania swych rozterek i nie umie dokonać słusznego wyboru... Jak potoczą się dalsze losy kobiet? Czy posłuchają głosu własnego serca czy też może podążą za rozsądkiem? Czy odnajdą szczęście? "Dom samotnych" to powieść, która niestety mnie nie porwała i nie zachwyciła, albowiem fabuła nie wyróżnia się niczym szczególnym od wielu tego typu książek pojawiających się nieustannie na rynku wydawniczym, nie jest ani oryginalna, ani odkrywcza. Jej lektura zajęła mi aż trzy dni (gdzie książki o takiej objętości zazwyczaj pochłaniam w jeden wieczór, oczywiście w zależności od gatunku, tematyki oraz stopnia zaangażowania w fabułę). Dlaczego? Po pierwsze nie wciągnęła mnie na tyle, abym pragnęła ją zawzięcie kontynuować i przykładowo zarwać noc. Po drugie, po odłożeniu jej na chwilę, nie czułam ogromnej potrzeby, aby do niej wracać, krótko mówiąc nie tęskniłam. Po trzecie, bez wątpienia zdecydowany wpływ na moje do niej podejście, miało w pewnym stopniu to, iż zostałam zrażona już na samym początku książki, zarówno sporą dawką informacji, jak i swoistym chaosem treściowym. Fabuła jest wielowątkowa, skupia zagmatwane losy wielu postaci. Zaledwie po paru stronach się pogubiłam i w związku z tym, musiałam sięgnąć po kartkę i długopis, aby wynotować sobie wszystkich bohaterów, ich korelacje, powiązania (kto? z kim? dlaczego? po co?). Oczywiście, im dalej w las, tym łatwiej, ale czy przyjemniej? Ponadto zabrakło mi rozgraniczenia poszczególnych wątków, stosując najprościej podział na rozdziały. Owszem, jawiły się pomiędzy fragmentami przerywniki w postaci gwiazdek, ale i tak całość się ze sobą zlewała. Niejednokrotnie w trakcie lektury dopadały mnie chwile znużenia, najczęściej w momentach, kiedy kobiety prowadziły rozmowy o wszystkim i o niczym. Czasami też wybiegałam myślami gdzieś daleko, nie skupiałam się na tym, co akurat czytam. Można by rzec, że dwieście stron po prostu przeczytałam bez jakichkolwiek emocji czy refleksji. Dopiero ostatnie sto kartek wzbudziło moje zainteresowanie, bowiem zaczęło być ciekawiej. Na mych ustach zagościł niejeden "banan", a raz nawet zostałam doprowadzona ze śmiechu do łez. Niestety zakończenie mnie nie zaskoczyło, bowiem już wcześniej udało mi się przewidzieć praktycznie wszystkie rozwiązania ukazanych wątków. Niewątpliwie opowieść jest bardzo życiowa i porusza istotne kwestie oraz problemy, z którymi zmaga się wielu ludzi na całym świecie. Uświadamia i obrazuje wiele niby oczywistych spraw. Traktuje bowiem o zdradzie zarówno małżeńskiej, partnerskiej, jak i przyjacielskiej oraz sposoby radzenia sobie z takowym zjawiskiem, jeśli tak owe można nazwać. Jedni sobie z tym kompletnie nie radzą, inni wybaczają, a pozostali widzą tylko jedyne wyjście z tejże sytuacji, jakim jest rozstanie. To też historia o poczuciu wewnętrznego osamotnienia, pustki, pomimo, iż daną osobę otaczają bliscy, przyjaciele, rodzina i znajomi. To także powieść, która opowiada o tym, jak wielu ludzi skupia się tylko na swoich potrzebach, swoim cierpieniu i bólu oraz uczuciach, nie zważając na to co dzieje się dookoła. Widząc tylko czubek własnego nosa, można przeoczyć to, co w życiu wartościowe i najważniejsze. "Dom samotnych" traktuje także o różnych obliczach miłości, wyrzutach sumienia niepozwalających wkroczyć na nową życiową drogę, poczuciu odpowiedzialności za innych, radzeniu sobie z nałogiem, samotnej walce z chorobą, aspektach wychowawczych oraz o unikaniu stanięcia twarzą w twarz z problemem z obawy przed przegranym starciem. Przedmiotowość książki, jak zatem widać, jest bardzo szeroka i złożona. Odniosłam wrażenie, że skumulowanie tylu różnorakich problemów życiowych na zaledwie trzystu trzydziestu stronach nie było do końca idealnym pomysłem. Mnogość ujęć (momentami pobieżnie potraktowanych) sprawiła, że nie można było się skupić na konkretnym zakresie, zatrzymać na dłużej, zastanowić, a wreszcie takowy przeanalizować i wyłuskać z niego cenne spostrzeżenia. Takie jest bynajmniej moje zdanie, z którym nie każdy może się zgodzić. Pragnę nadmienić kilka słów o bohaterach książki, których jest wielu, zarówno pierwszoplanowych, jak i odgrywających role drugoplanowe. Poza wymienionymi wcześniej czterema kobietami, poznajemy między innymi: Igora - syna Beaty, studenta, zakochanego w sporo starszej od niego kobiecie, prowadzącej już w miarę ustabilizowane życie; Kacpra - męża Beaty, który stawia się na każde jej zawołanie; Julię - obecną partnerkę Kacpra, która wykazuje swoje niezadowolenie wobec zachowania mężczyzny wiecznie ratującego z opresji żonę; Grześka - męża Kingi, mającego nadzieję, że ta będzie skłonna dać mu drugą szansę; Monikę - siostrę Kingi, która czerpie radość z życia, chwyta z niego garściami i korzysta na tyle, na ile się da; Marka - narzeczonego Anny i wielu innych (dzieci Kingi i Grześka, rodzice Kingi, matka Beaty, sąsiad matki Beaty itd.). Ich liczebność powodowała, że nie mogłam dokładnie zagłębić się w umysły poszczególnych postaci, zrozumieć ich etapów postępowania, poczynanych kroków, toku myślenia, odczuwać ich emocji. Krótko mówiąc, nie potrafiłam wczuć się w ich życie, przeżywać, doświadczać, pokonywać wraz z nimi stawianych na ich drodze przeszkód i towarzyszyć w walce z przeciwnościami losu. Nie czułam ich bólu, łez, radości, czy wszechogarniającej samotności. W tym przypadku sprawdziły się powiedzenia, że "więcej, nie znaczy lepiej" i "co za dużo, to niezdrowo". Na koniec muszę koniecznie wspomnieć o stylu pisarskim autorki oraz o samym wydaniu owej książki. Z pewnością powieść napisana jest lekkim, przystępnym i przyjemnym językiem, rzadko kiedy potocznym i uwzględniającym słowa wulgarne (ale naprawdę niewiele, można policzyć na palcach jednej ręki). Atutem - przynajmniej dla mnie - jest również duża czcionka i wyśrodkowany tekst, co stanowi o przejrzystości tejże publikacji. I co najważniejsze, jestem oczarowana piękną, wielobarwną i niebywale fotogeniczną oprawą. Zdecydowanie okładka przyciąga wzrok i nie pozwala mu się oderwać nawet na chwilę. Doskonała! "Dom samotnych" to wielotorowa, wielostronna, urozmaicona, niewymagająca i przede wszystkim pragmatyczna opowieść o skomplikowanych relacjach międzyludzkich, samotności, zdradzie, rozstaniach, powrotach, trudach życia codziennego oraz nadziei na lepsze jutro i odnalezienie własnego szczęścia. Powieść pokazuje, że prawdziwa miłość istnieje, że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę oraz że pomimo problemów nie należy zamykać się w swej samotni, a pozwolić sobie pomóc, tak zwyczajnie, po ludzku. A przede wszystkim uświadamia, że nie ma sensu rozpamiętywać przeszłości, bowiem jej już nie zmienimy, ona już minęła. Nie należy też lękać się przyszłości, ponieważ nikt z nas nie ma wpływu na to, co się wydarzy. Co ma być, to będzie. Warto natomiast skupić się na teraźniejszości, cieszyć się dniem dzisiejszym i wycisnąć z niego jak najwięcej. Nie myśleć o jutrze, bo "a jeśli jutra nie będzie?". Podsumowując, powieść "Dom samotnych" ostatecznie oceniam jako przeciętną. Osobiście jakoś szczególnie mnie nie ujęła, nie wyzwoliła ogromu emocji i nie nakłoniła do głębszych kontemplacji. Doceniam natomiast podjętą w niej problematykę. Nie polecam, ale też nie odradzam. Decyzję pozostawiam Wam.
Link do opinii
Samotność, zapewne wielu z Was pomyśli sobie, że jeśli człowiek jest sam to oznacza, iż jest samotny. Owszem, ale istnieje również samotność pośród tłumu. Możemy przebywać wśród rodziny, przyjaciół, a jednocześnie czuć się samotnymi. Dziwne, ale prawdziwe. Niby otaczają nas ludzie, a jednak czujemy jakąś pustkę, której nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć. Staramy się żyć normalnie, a w środku rozdziera nas poczucie samotności, po części odizolowania od reszty. Żyjemy, wykonujemy "mechanicznie" wszystkie czynności, ale w głębi duszy czujemy, że to nie jest to, że nie tak powinno wyglądać nasze życie. Czasem odnosimy wrażenie, że najbliżsi traktują nas jak powietrze - jesteśmy, ale tak jakby nas nie było. Brak komunikacji z drugim człowiekiem rozdziera nas, sprawia, że nasze życie pomalutku zaczyna tracić sens. Joanna Kruszewska w swojej powieści doskonale oddaje istotę tego problemu. Bohaterów jest kilku, a każdy z nich zmaga się z własnym rodzajem samotności, każdego z nich coś trapi. Są oni rzeczywiści, wręcz namacalni i podejrzewam, iż każdy z nas znajdzie jakąś cząstkę siebie w którymś z nich. Do tego narracja poprowadzona z kilku perspektyw pozwala nam jaśniej spojrzeć na dylematy naszych bohaterów, po części zrozumieć ich rozterki oraz walkę z tym, co ich tak dręczy. Warsztat pisarki autorki jest dopracowany. Książka jest lekka w odbiorze i niesie w sobie przesłanie. Po jej przeczytaniu, każdy z nas przysiądzie i zastanowi się nad własnym bytem, nad tym czy czasem nie czuje się samotny pośród tłumu ludzi. Każdy człowiek inaczej może reagować na samotność i inaczej próbować sobie z nią radzić. A czasem wystarczy zwykłe wysłuchanie drugiej osoby, brak jej lekceważenia, niezauważania. Każdy z nas pragnie mieć wsparcie w drugiej osobie, każdy pragnie mieć kogoś z kim spędzi trochę czasu, kogoś z kim będzie mógł porozmawiać o wszystkim i o niczym. Ludzie pędzą przez życie, nie zauważając jak wiele w tym pośpiechu tracą. Przede wszystkim ważne jest, by umieć zauważać potrzeby drugiej osoby, a nie tylko własne. Nie sztuką jest zmagać się samotnie z problemami, sztuką jest umieć dzielić je z drugą osobą. Czasem gubimy się w swoim życiu jak nasi bohaterowie, jednak zawsze jest szansa wyjścia na prostą. Nasi bohaterowie walczą z trudną przeszłością, starając się żyć teraźniejszością i nie myśląc o przyszłości. Chcą być tutaj i teraz, razem z bliskimi. Chcą kochać i być kochanymi. Dom samotnych to powieść podejmująca problem samotności, który w dzisiejszych czasach jest coraz bardziej rozpowszechniony. Książka przepełniona jest emocjami, które są odczuwalne podczas czytania. Jej bohaterowie są bardzo wyraziści, a fabuła wciąga od pierwszych stron. Ale przede wszystkim to lektura, która skłania człowieka do refleksji i pokazuje, że często nie rozumiemy pojęcia, czym jest prawdziwe szczęście. Gorąco polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Helena2019
Helena2019
Przeczytane:2019-06-02, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,

Poruszony ciekawy temat, ale czegoś mi zabrakło.

Link do opinii

Bardzo ciężko czytało mi się tę książkę (szczególnie na początku miałam problem z rozpoznawaniem bohaterów, połączenia ich w grupy - rodzina, przyjaciele). W miarę czytania sytuacja rozjaśniała się, ale chyba wolę inny typ książek.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2018-02-15, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Aby do mety
Joanna Kruszewska0
Okładka ksiązki - Aby do mety

"Aby do mety” to powieść, która przedstawia pewien okres życia bohaterki, Miry, trzydziestoletniej kobiety, niedoszłej nauczycielki historii...

Nic się nie kończy
Joanna Kruszewska0
Okładka ksiązki - Nic się nie kończy

Gdy brakuje kogoś, kto przejmie dziedziczony z pokolenia na pokolenie sad i związane z jego prowadzeniem obowiązki, pozostaje tylko jedno - sprzedaż. Majątek...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy