Mroczna, psychologiczna powieść o samotności i tajemnicach rodzinnych.
Wolfgang Rajchert mieszka z apodyktyczną matką i wycofanym ojcem. Jest nastolatkiem inteligentnym i wrażliwym, ale niestety okaleczonym społecznie - przez problemy zdrowotne nie może wychodzić na zewnątrz. Nie uczęszcza do szkoły, więc brak mu kolegów. Gdy dowiaduje się o projekcie społecznym, w ramach którego dzieci w trudnej sytuacji materialnej można zatrudnić w charakterze przyjaciół, dostrzega w nim nadzieję na poprawienie swojej sytuacji. Nakłania rodziców do zatrudnienia takiej Maskotki i w ten sposób w domu Rajchertów pojawia się Mariusz.
Choć na początku wszystko wydaje się idealne, szybko okazuje się, że zaproszenie Mariusza do domu Rajchertów niesie za sobą nieprzewidziane konsekwencje. Tak jak Wolf był spragniony towarzystwa, tak Mariuszowi marzyła się rodzina. Wygląda na to, że oba marzenia mają bardzo wysoką cenę. Czy któreś z nich się spełni?
Michał Paweł Urbaniak po raz kolejny serwuje swoim czytelnikom głęboko psychologiczną powieść i pokarm dla literackiej duszy. Z charakterystyczną sobie wrażliwością ubiera świat w słowa i obrazy, które na długo pozostają z czytelnikiem.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2023-03-08
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 520
Język oryginału: polski
Czy można kupić sobie przyjaźń?
.
🌿 Wolfgang Rajchert to nastolatek, który z powodów zdrowotnych jest zakładnikiem własnego domu. Nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, nauczyciele przychodzą do niego w celu nauczania, nawet z usług fryzjera korzysta w domu. Nastolatkowi doskwiera co, raz bardziej samotność i próbuje nakłonić rodziców do wzięcia udziału w pewnym projekcie, mającym na celu zatrudnienie dziecka w trudnej sytuacji materialnej w roli Maskotki. Nikt się nie spodziewa, do czego doprowadzi przybycie nowego przyjaciela domu.🌿
.
Czy można zażyczyć sobie jako prezent urodzinowy Maskotki? Maskotka to taka osoba do towarzystwa, przyjaciel, która ma wypełniać każdą wolną chwilę swoim towarzystwem. Maskotka wyszukiwana jest poprzez fundację i zatrudniana. Tym samym otrzymuje pensję, dach nad głową i przyszywaną rodziną. Czy takie zatrudnianie Maskotek, kupowanie sobie przyjaciela, to jest moralne zachowanie? W przypadku Wolfganga taka decyzja okazuje się zbawieniem i uratowaniem go przed samotnością. W ten sposób otrzymuje brata i przyjaciela, o którym zawsze marzył. Jest teraz pewny, że jego świat się zmieni na lepsze, nawet sobie nie wyobraża, że wzięcie Maskotki przysporzy mu jeszcze więcej kolejnych problemów i zmartwień.
.
"Doll story" to książka o relacjach międzyludzkich, o samotności i braku porozumienia w relacjach rodzinnych. To również obraz przedstawiający przedmiotowe traktowanie ludzi z niższych stref społecznych. Książka skłaniająca do refleksji, zatrzymania się i zastanowienia nad własnym życiem, postępowaniem i traktowaniem innych ludzi. Posiadanie pieniędzy nie jest dwuznaczne z tym że możemy kupić dosłownie wszystko, wraz z przyjaźnią i bliskością drugiej osoby. Nie jesteśmy w stanie kupić uczuć i szacunku, na to wszystko musimy sami zapracować.
Decydując się na tę książkę wiedziałam, że będzie to mocna pozycja i ciekawa. Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać historię skrzywdzonego Wolfganga przez jego chorobę i nadopiekuńczą matkę, która zrobi wszystko dla własnego syna. Książka chociaż obszerna to nie mam uczucia dłużenia się w trakcie czytania, dochodząc do zakończenia, masz ochotę tylko na więcej. Bardzo polecam Wam tę lekturę, warto jest po nią sięgnąć.
Literatura – piękna oraz faktu – zwykła często szukać sensacji, emocji i fascynacji według znanych schematów, w zgodzie z określonymi zabiegami fabularnymi. Stąd archetypy, toposy i motywy literackie oraz cała sieć nawiązań i interpretacji. Czytelnik jest przygotowany na to, że uzależnienie od alkoholu i dysfunkcyjna rodzina wiążą się z ubóstwem, przemocą fizyczną i intelektualnym zagłębiem. Z kolei w tak zwanym dobrym i bogatym domu dominować może snobizm, kult pieniądza i brak empatii. A jak jest naprawdę? Czy rzeczywiście życie biegnie po utartych ścieżkach, toczy się w rytm tych samych melodii?
Michał Paweł Urbaniak po raz kolejny udowadnia, że polscy pisarze potrafią pisać dobre powieści psychologiczne i przełamywać schematy. „Doll story” to historia znana z między innymi z „Małej księżniczki”, „Kopciuszka” – ale opowiedziana na odwrót. Już od samego początku Urbaniak wywraca wszystko do góry nogami, bo w roli sieroty osadza nastolatka, a i głównym bohaterem czyni chłopca. Potem będzie jeszcze radykalniej – żadna z postaci nie zechce odgrywać swojej archetypowej roli – strażniczki domowego ogniska, wdzięcznego wychowanka, prawdziwego mężczyzny. Fabuła także nie rozwinie się w oczekiwanym kierunku, a podział na dobro i zło ulegnie zatarciu.
„Doll story” już rozpoczyna się niespodziewanym zwrotem akcji – oto Wolfgang – główny bohater, piętnastolatek nie wychodzący z domu, chce mieć przyjaciela. I okazuje się, że zdobycie takowego jest wyjątkowo proste, właśnie rusza społeczna akcja propagująca Maskotki, polegająca na zawieraniu umów z dziećmi po przejściach i z nizin społecznych. Podopieczni mają się stawać płatnymi przyjaciółmi i spędzać czas ze swoimi pracodawcami. Swoista instytucja dam do towarzystwa znana z minionych wieków, przeniesiona w czasy współczesne. Idea szczytna, prowadząca do tego, że obie strony powinny być wygrane. Dzieci otrzymują dom, utrzymanie i uposażenie, a ich opiekunowie oddanych przyjaciół i towarzystwo. Czy coś mogłoby pójść nie tak? Urbaniak pokazuje, że wszystko.
Sytuacja w jaką wikła swoich bohaterów autor „Listy nieobecności” wydaje się jednoznaczna i oczywista. Ale relacje międzyludzkie takie nie są, życie nie jest czarno – białe, a charaktery dobre albo złe. Maskotki mają za sobą traumatyczne przeżycia, a przyszli opiekunowie decydują się na taki układ nie z chęci niesienia pomocy, a dla realizacji własnych emocjonalnych potrzeb. I tu zaczyna się piekło niedomówień, sprzecznych oczekiwań i różnic nie do pogodzenia.
Z jednej strony mamy w „Doll story” Wolfganga – chorowitego piętnastolatka, dla którego dom jest więzieniem, nawet jego edukacja odbywa się w czterech ścianach. Chłopiec rozpaczliwie pragnie życia jakie wiodą jego rówieśnicy, a przez alienację od społeczeństwa nie potrafi dorosnąć. Nawet jako pełnoletni zda sobie sprawę, że „nie był odpowiedzialny. Zresztą dlaczego miałby być? Zawsze to nim się opiekowano! Nie umiał być dorosły” [1]. Z drugiej strony jest Mariusz – młody, niemal osiemnastoletni mężczyzna, który desperacko szuka swojego miejsca w życiu, powtarzając „wiem, że powinienem być lepszy. Co zrobić, skoro jestem tylko sobą?” [2]. Nic nie wiadomo o jego przeszłości i planach na przyszłość. Zderzenie tych dwóch osobowości – infantylnego nastolatka z pozornie dobrego domu i zagadkowego przyjaciela do towarzystwa wyzwoli serię wydarzeń w których nikt nie będzie mógł wygrać. W tle mamy świetnie zarysowane postacie drugoplanowe i wybijająca się na pierwszy plan matkę Wolfganga – nazywaną przez niego generał Rajchert. Nie sposób zapomnieć tej bohaterki, zdaje się być realną osobą z krwi i kości, chociaż konia z rzędem temu, kto chciałby się z nią zaprzyjaźnić. Szczególnie wtedy, gdy mówi, że „każdy sam musi dbać o swój los, troszczyć się o siebie. Jeżeli nie umie, jego problem!” [3].
Urbaniak wciąga czytelnika w sieć nieporozumień, toksycznych relacji i skomplikowanych więzi. Tworzy fabułę w którą nie sposób zagłębiać się bez wyjścia z własnej strefy komfortu, porzucenia wygodnych poglądów i rezygnacji z łatwych ocen. „Doll story” pokazuje nagą prawdę o świecie, odrzuca hipokryzję i udowadnia, że oprócz znanej dobrze wszystkim przemocy fizycznej i słownej, istnieje jeszcze dużo bardziej wyrafinowana jej forma w postaci przemocy psychologicznej, która wymyka się definicjom. Manipulacje, podważanie poczucia wartości drugiej osoby, zawoalowane groźby, pozorna troska, która wynika z egoizmu, czy czerpanie satysfakcji z poniżenia innej osoby oraz ukrywany alkoholizm. To tylko niewielka próbka tego, co mogą wzajemnie czynić sobie wykształcone, kulturalne i zamożne rodziny. Urbaniak nie boi się nazywać rzeczy po imieniu i wydobywać na światło dzienne prawdziwych motywacji.
Nie brak w „Doll story” licznych nawiązań literackich, a ich analiza to temat na osobną rozprawę. Zaczynając od tego, że biblioteczka w pokoju Maskotki wypełniona jest utworami o sierotach – z „Anią z Zielonego Wzgórza” na czele, do wszechobecnych w powieści kryminałów Agathy Christie. Na tym jednak inspiracje autora się nie kończą i Urbaniak wplata w swoją ostatnią powieść wiele cytatów i odniesień do literatury. Sama „Doll story” może być odczytywana w różnych kontekstach i interpretowana przez pryzmat „Małej księżniczki” czy szeregu znanych XIX wiecznych powieści – którymi fascynację wyraźnie widać. I to jest cechą dobrej literatury – ta możliwość poszukiwania znaczeń, nawiązań i wielu niejednoznacznych interpretacji.
Michał Paweł Urbaniak przyzwyczaił już swoich czytelników do pięknego, literackiego języka i starannej polszczyzny. Jednocześnie bohaterowie mówią w charakterystyczny dla siebie sposób, adekwatny do swojego wieku, stopnia rozwoju i wykształcenia. I znowu – jak zawsze – lektura powieści tego autora to rejs w nieznane, z poczuciem dyskomfortu wywołanym koniecznością refleksji nad niewygodnymi tematami, a nawet z nutą zagadki. A jednak nie sposób nie zanurzać się w tej prozie i nie łaknąć jej więcej.
Czy we współczesnym świecie przyjaźń można kupić? Czym właściwie przyjaźń jest, jakie niesie za sobą obowiązki i czy na pewno polega na spełnianiu oczekiwań innych? A jeśliby przyszło zapytać słowami Maskotki „a kiedy ja chciałem czegoś więcej, mogłem się pożegnać z mianem przyjaciela, tak?” [4].
[Recenzja została opublikowana na innych portalach czytelniczych]
[1] Michał Paweł Urbaniak, „Doll story”, wyd. Mova 2023, s. 416.
[2] Tamże, str. 197.
[3] Tamże, str. 464.
[4] Tamże, str. 394.
„Doll story” to najnowsza powieść Michała Pawła Urbaniaka, która właśnie dziś ma premierę.
To książka, która od pierwszych stron zaskakuje, intryguje, niepokoi i uwiera… bo tematów do refleksji mamy tu wiele… bo przedstawiony świat budzi lęk… bo otrzymujemy mocny obraz relacji międzyludzkich.
Historia skupia się na losach jednej rodziny, jej relacjach, zawiedzionych ambicjach i atmosferze permanentnej walki ze wszystkimi i o wszystko. Matka, ojciec i chorowity syn… aktorzy odgrywający swe życie w smutnym teatrze utartych schematów. Codzienne rytuały potęgujące frustrację i poczucie osamotnienia w walce o kolejny dzień. Dzień, który nie przynosił zmiany, odzierał z kolejnego strzępka nadziei. Ładny dom stopniowo przemieniający się w złotą klatkę dla Wolfganga. „Nienawidził tego domu. (…) Ten sam pokój. Te same meble, kolor ścian, tablice pełne nieustępliwych faktów. Całe jego życie, przeszłe, przyszłe, obecne. Nienawidził go!”
Szare życie zmienia się wraz z przybyciem Maskotki. Płatny towarzysz chorowitego chłopca ma nie tylko być przyszywanym przyjacielem… ma również zasklepić pęknięcia w rodzinie… nadać błysku towarzyskiego rodzinie… uciszyć rodzicielskie sumienie.
Wolfgang „niczego tak bardzo nie pragnął jak Maskotki! Ktoś miał wreszcie do niego należeć, zaprzyjaźnić się z nim, zająć mu czas, wypełnić tę coraz bardziej dokuczliwą lukę!”
Czy można kupić przyjaźń?
Czy tajemniczy chłopiec spełni oczekiwania rodziny?
Co motywuje młodego człowieka do podjęcia takiej pracy?
Nowa osoba w domu przepełnionym pozorami, domownik zobligowany umową do przyjaźni, człowiek ukrywający przeszłość… czy możliwe, by na takim podłożu wyrosła szczera przyjaźń? „Nie mieli o czym rozmawiać, to nie był dialog, lecz dwa przecinające się monologi. A powinni spędzać razem wolny czas, zwierzać się sobie. Wolf był samotny i zakładał, że jego wynajęty przyjaciel też będzie. Mieli stać się dla siebie najważniejsi, jakby się odnaleźli w tych swoich przygnębiających samotnościach.”
Gorzka pigułka rzeczywistości podana na literackiej srebrnej tacy. Obraz przerażającej samotności, niespełnionych ambicji, kolejnych porażek i narastających latami pretensji.
W bezpośredni i bezpardonowy sposób pokazuje relacje międzyludzkie, chore uzależnienie od rutyny, powielanie schematów, wicie rodzinnego gniazdka z bólu, przegranej, porażki.
Gorąco polecam lekturę.
Autorowi gratuluję tak głębokiej i poruszającej publikacji.
Czytajcie!
Bardzo dobra powieść psychologiczna, budziła we mnie różne uczucia.
Po ,,Doll story" sięgnęłam głównie z uwagi na wysokie oceny, jak też bardzo przyjemne w czytaniu opinie. Pomysł na przeczytanie powieści podsunęła mi jednak przede wszystkim prowadząca blog/vlog o nazwie Wielki Buk. Ten, kto dużo czyta i szuka ciekawych tytułów, ten doskonale wie, co to za kanał internetowy. Według niej tekst Michała Pawła Urbaniaka to najlepsza polska książka 2023 roku. Jak więc mogłam tego nie sprawdzić? Sądzę, że dobrze zrobiłam, bo choć ,,Doll story" jest dość obszerną opowieścią, to jednak nie nudziłam się, a niektóre dialogi bardzo mocno mną wstrząsnęły. Szkoda, że to, o czym pisze autor, może dziać się naprawdę. A co takiego? Już wyjaśniam.
Książka podzielona jest na dwie części, ale już cytat dodany do początku powieści daje mocno do myślenia i zapowiada bardzo emocjonującą fabułę. Autor podkreślił bowiem, że ,,nawet cień przyjaciela starczy, aby uczynić człowieka szczęśliwym". W sumie to samo można powiedzieć o miłości i uznać, że ,,jeden rok miłości jest lepszy, niż całe samotne życie" (za: grupa Queen, piosenka ,,One year of love"). Zapoznajemy się z osobą Wolfganga Rajcherta- piętnastolatka chorego niegdyś na białaczkę. Z powodu wycięcia śledziony chłopak dużo choruje, niemal nie opuszcza swojego domu, a na dodatek przeszedł na nauczanie domowe nadzorowane między innymi przez apodyktyczną matkę.. Wielu mogłoby mu początkowo zazdrościć- Wolf mieszka bowiem w ogromnym domu, ma swój pokój, a do dyspozycji pokój muzyczny z fortepianem. Nie musi nawet sprzątać, bo robi to za niego sprzątaczka. Niegdyś rodzice, upadły muzyk i dawna nauczycielka historii, wierzyli, że ich dziecko zyska wielką muzyczną sławę, a fortepian będzie jego narzędziem pracy. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Warto się tego dowiedzieć i bardziej zagłębić w szczegóły życia Wolfa.
Wolf odczuwa wręcz bolące uczucie samotności. Z uwagi na to, że wiecznie choruje i nie wychodzi z domu, nie zna dobrze życia typowego nastolatka. Wyjścia do kina czy po prostu na spacer pozostają tylko w sferze jego marzeń. Nastolatek postanawia namówić rodziców na Maskotkę. Nie chodzi jednak o pluszaka, a o przyjaciela do wynajęcia. Jak wiemy, ludzie mogą nam służyć do różnych celów- można urodzić komuś dziecko, udawać narzeczoną, sprzątać. Autorzy projektu Maskotka wierzą więc, że przyjaciele na wynajem pomogą samotnym dzieciom, a ich pomysł przyniesie wielkie pieniądze. W końcu zatem w życiu Wolfa pojawia się siedemnastoletni Mariusz Lisiecki. Sama myślałam, że postać wynajętej Maskotki będzie zupełnie inna. Miałam wrażenie, że będzie to ktoś niemal zaprogramowany na życzenia Wolfa, trochę jak zabawka na baterie. Kim jest Mariusz i jak wpłynie na życie schorowanego i nieszczęśliwego Wolfa? Nie podaję żadnych szczegółów, gdyż jest to bardzo niecodzienna historia...
Zainteresowała mnie nie tylko postać Mariusza, ale bardziej atmosfera panująca w ogromnym domu Wolfa. Jeszcze chyba nigdy tak mocno nie bolała mnie głowa podczas czytania danej książki. Nie mam na myśli samego procesu czytania. Autor tak dobitnie i często opisywał awantury dziejące się w domu Rajchertów, że wspomniany ból jest wręcz gwarantowany. Ich życie to istna sinusoida- istnieje minuta spokoju, a kilka wersów dalej pojawiają się wulgarne wyzwiska, wylewanie na siebie dawnych niepowodzeń, a rękoczyny też nie są tutaj nowym zjawiskiem. Dlaczego rodzice Wolfa ciągle się kłócą i fundują synowi piekło na ziemi? Dlaczego matka nastolatka kreuje się niemal na generała i nie ma w niej krzty ciepła, luzu, zrozumienia? Nie chcę zdradzać szczegółów, ale niekończące się tu kłótnie to dowód na to, że nawet w pięknym, ogromnym domu wcale nie musi panować bajkowa atmosfera.
Książkę mogę uznać za bardzo dobrą, ale nie wybitną czy rewelacyjną. Osoby niezaznajomione z graniem na fortepianie mogą się trochę nudzić- żmudnych ćwiczeń i rozmów o nutach czy odpowiednim rozstawie palców na klawiaturze jest tu zdecydowanie zbyt dużo. Podobnie jak dialogów historycznych. Plusem jest jednak bardzo kontrastowe ujęcie osoby samego Wolfa- w osłupienie wprowadzi czytelnika nie tylko jego specyficzny wygląd, ale tryb życia.. Czy tak powinien żyć nastolatek? Sami się nad tym zastanówcie...
Książkę z pewnością można polecać innym czytelnikom.
Debiutancka powieść Michała Pawła Urbaniaka.Pełna niedopowiedzeń, szczegółów oraz znaczeń historia przemijania i niezrozumienia, które...
„Przepraszam, czy mogłabym zrobić panu zdjęcie?”Takie pytanie słyszy Wiktor. Zgadza się, ale jest zaskoczony – przecież nie jest nikim...
Przeczytane:2023-04-16,
Wolfgang chciał mieć przyjaciela i skończyć z samotnością. Ale czy sympatię można sobie kupić?
“Doll story” to zaskakująca, przewrotna i nietypowa opowieść o rodzinie, która wydaje się mieć wszystko. Poukładane życie, pieniądze, całkiem dobry start. W dużej mierze jednak to wszystko opiera się na grze pozorów, nieprzyjemnych emocjach i uczuciach często stłamszonych i odsuniętych na dalszy plan. Na kolejnych stronach obserwujemy dziwne układy między poszczególnymi członkami rodziny Rajchertów, próby dominacji, codzienne frustracje, niezadowolenie i nieszczęście. Każdy z bohaterów wydaje się nosić maskę i nieudolnie wpasowywać się w tę rodzinną zawieruchę.
Urbaniak pokazuje, że można być samotnym wśród innych, a pieniądze i rzeczy materialne niekoniecznie przyniosą człowiekowi szczęście. Podczas lektury takich złotych myśli, dobrych rad i cennych refleksji pojawia się sporo. Dość proste, bardzo popularne i często poruszane w literaturze kwestie zostały w tym przypadku przedstawione w całkiem nowy, ujmujący sposób. Autor wykazał się pomysłowością i wyobraźnią, sprawiając, że jego historia nie tylko pozwala się zaczytać, ale także skłania do myślenia, zadawania pytań, wzbogaca czytelnika, który poświęci jej swoją uwagę i czas.
Mówi się, żeby uważać, czego człowiek sobie życzy, bo jego życzenie może się spełnić. Nastoletni, samotny i izolowany Wolfgang marzył o przyjacielu. Kimś, z kim mógłby rozmawiać, grać, poznawać świat, dzielić smutki. Innowacyjny projekt umożliwił jego rodzinie zatrudnienie chłopaka z biednej rodziny w charakterze żywej maskotki. Kogoś, kto za pieniądze zapewni towarzystwo, rozrywkę i rozmowę. Określenie „maskotka” pojawia się w tekście szalenie często. Im dłużej z nim obcowałam, tym bardziej mnie uwierało, martwiło i denerwowało. Mnożyło wątpliwości i pytania.
Urbaniak stworzył naprawdę interesującą fabułę, wobec której nie można pozostać obojętnym. Kolejne rozdziały pogłębiały moje zainteresowanie i zachęcały, by dalej brnąć w tę dziwną opowieść. Autor bardzo realistycznie przedstawił trudne relacje rodzinne, wpływ nowej osoby na życie pozostałych mieszkańców domu, zmieniające się uczucia i układy sił. Podczas lektury czułam, że coś musi się zmienić. Pozorny spokój kojarzył mi się z ciszą przed burzą. Czekałam na rodzinną rewolucję. Szukałam impulsów i zapalników. Drążyłam między wierszami.
„Doll story” to przede wszystkim interesujące spojrzenie na rodzinę Rajchertów. Możliwość przyjrzenia się poszczególnym mieszkańcom tego pięknego domu. To ludzie z krwi i kości. Często robiący złe wrażenie i podejmujący kiepskie decyzje. Ale w gruncie rzeczy podobni do nas. Autentyczni. Skazani na upadki i zasługujący na wzloty. Stanowiący intrygującą mieszankę dobrych chęci, przykrych wad, pięknych marzeń i straconych szans. Widać, że autor obdarzył ich prawdziwymi charakterami, tchnął życie w swoich papierowych ludzi.
Książkę Urbaniaka czyta się zaskakująco dobrze. Interesująca i dopracowana fabuła, ciekawość pogłębiana rozwojem akcji, przyjemny styl i kreacje bohaterów- te elementy wpłynęły na sukces historii. To przemyślana i nietypowa rodzinna opowieść, dająca do myślenia i zachęcająca do innego spojrzenia na pewne sprawy.