Dance, sing, love. Miłosny układ

Ocena: 4.8 (15 głosów)

Numer 1 na wattpad.com w kategorii Romans — ponad 2 miliony odsłon!

Livia Innocenti jest zawodową tancerką. Razem z zespołem robi show podczas koncertów i teledysków największych gwiazd muzyki. James Sheridan jest topowym piosenkarzem, bożyszczem fanek i ulubieńcem portali plotkarskich. Spotykają się w Rzymie w czasie wspólnego tournée po Europie. Livia szybko przekonuje się, że woda sodowa uderzyła młodemu celebrycie do głowy. Nikt jej tak nie wkurza na próbach, jak arogancki i egoistyczny James. Na dodatek choreografia przewiduje kilka utworów w ich wykonaniu w duecie. Początkowo nie potrafią się dogadać i nawzajem się ignorują, jednak serca nie da się oszukać, nie na dłuższą metę. Czy będzie to szczęśliwy układ? Jakie role przyjdzie im wspólnie zatańczyć w tej historii?

Podążanie za głosem serca nie zawsze jest takie proste, jak się wydaje, i nie zawsze słuszne. Czasem kierowanie się rozumem jest najlepszą drogą, bo miłość, zamiast uszczęśliwiać, potrafi sprawiać ból. Zatrać się w historii pełnej pasji, pożądania, zwrotów akcji i gorących rytmów.

Informacje dodatkowe o Dance, sing, love. Miłosny układ:

Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2017-08-17
Kategoria: Romans
ISBN: 9788328335950
Liczba stron: 528
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Dance, sing, love. Miłosny układ

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dance, sing, love. Miłosny układ - opinie o książce

Avatar użytkownika - Clary15
Clary15
Przeczytane:2019-06-05, Ocena: 4, Przeczytałam, Kocham, Ulubione,

Dance, Sing, Love- już sam tytuł kieruje nas na to co znajdziemy w tej książce . Jest to powieść pełna uczuć i pasji, wciągająca, porywająca oraz po prostu niesamowita.
Taniec to coś, co główna bohaterka kocha oraz coś, czemu poświęciła całe swoje dotychczasowe życie. Ciągłe treningi i wyjazdy niszczyły każdy związek w jakim była. Taniec jest w tej powieści ukazany w tak fascynujący sposób, że miałam ochotę od razu zapisać się na jakieś lekcje. Poprzez choreografię i poszczególne kroki Liv zawsze wyrażała siebie.
Śpiew jest za to czymś popularnym i spragnionym przez wszystkich. To coś przez co stajesz się sławny, ale jednak stojąc na scenie i czując płynącą miłość od publiczności, można poczuć się usatysfakcjonowanym tym, że jest się powodem ich radości.


Zarówno taniec jak i śpiew wyrażają wiele emocji, niosą głębsze przesłania i potrafią uzewnętrznić prawdziwą naturę człowieka. Pasje są ich życiem, ale co z miłością?
Liv od dziecka tańczy. Już w wieku kilku lat została zarażona tą pasją od ojca.
,,Odkąd pamiętam, taniec był dla mnie wszystkim, stanowił nieodłączny element mojego życia. Nigdy nie zapomnę swojej pierwszej lekcji baletu z moim ojcem. Patrzyłam na tatę i powtarzałam jego ruchy najlepiej, jak potrafiłam. Po raz pierwszy miałam na sobie mięciutkie buty do baletu, śliczne rożowe body i tutu. Mama zrobiła mi kok i czułam się jak jedna z baletnic, które wiele razy widziałam w pracy taty. Bardzo chciałam być taka jak one , fruwać nad podłogą i tak cudownie tańczyć."


Dzięki oddaniu już w tak młodym wieku została jedną z najlepszych tancerek. Całe jej życie opiera się na treningach i występach. Tańczy w zespole wraz ze znanymi gwiazdami muzycznymi. Stara się być zawsze twarda i nie okazywać uczuć. Gdy zaczyna pracować ze Sheridanem coś się zmienia. Początkowo irytuje ją jego zachowanie. James stara się mieć wszystko pod swoją kontrolą ale Liv nie jest osobą która dałaby się podporządkować komukolwiek. Zostanie zraniona niejednokrotnie, ale jednocześnie znajdzie radość . Okaże się bohaterką bardzo wytrwałą i i mocnym charakterze . Chwilowe momenty załamania, tworzą z niej tylko bardziej ludzką. Ta postać stała się jedną z moich ulubionych.


James Sheridan jest najpopularniejszym piosenkarzem, a media za nim szaleją. Każda dziewczyna chciała by z nim chodzić, jest on obiektem westchnień praktycznie wszystkich nastolatek. Pewnego dnia zwraca uwagę na dziewczynę tańczącą balet, postanawia ją lepiej poznać, lecz okazuje się, że jest ona zupełnie inna niż to sobie wyobrażał.
,,Chciałem trochę bardziej ją poznać. Jednak kiedy nie tańczyła, okazała się cholernie irytująca. Mój zachwyt nad nią zniknął jednak zaledwie na krótki okres. Z każdą spędzoną przy niej chwilą zacząłem doceniać jej charakter. Jako jedyna wdawała się ze mną w słowne potyczki , nie ulegała mi jak inni. To było jednocześnie denerwujące i intrygujące."


Na pierwszy rzut oka James wydaje się irytujący, narcystyczny, egoistyczny i arogancki, jest typową gwiazdą z wielkim ego. Chwilami jednak pokazuje swoją inną twarz, która na zbyt często jest przykrywana przez maskę idola młodzieży. Z czasem przyjdzie mu dokonać trudnych decyzji i wybrać odpowiednią drogę, którą będzie podążał. Niejednokrotnie będzie ranił innych sam przy tym cierpiąc.


,,Podobno doceniamy coś, dopiero jak to stracimy. Tak samo jest z ludźmi. Rozumiemy, jak bardzo są dla nas ważni, gdy musimy pozwolić im odejść."

Początkowa irytacja z czasem zmienia się w znośną znajomość a następnie w coś jeszcze innego. Zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu, podczas tournee po Europie, zwiedzając miasta oraz tamtejsze kluby. Dla niego jest to jednak tylko miła przygoda, zapomnienie o swojej, jak mu się wydaje prawdziwej miłości. Ona choć nie ma złudzeń, że to co mają, zamieni się kiedyś w coś więcej, to gdzieś głęboko w niej tli się iskierka nadziei.
,,-Technicznie rzecz biorąc, nie przyczynił się do złamania mi serca. Niczego mi nigdy nie obiecywał. Sama sobie to uroiłam. Nas. Jednak nie ma żadnych nas."


Cała ich relacja jest przepełniona pasją, tajemniczością, pożądaniem, namiętnością i romantycznością, ale także żalem, bólem i smutkiem. Jest zarówno fascynująca jak i niszcząca. Co okaże się ważniejsze? Prawdziwa czy pierwsza miłość? Czy da się wybaczyć coś niewybaczalnego?
Dzięki wspaniałemu stylowi pisania autorki, możemy razem z bohaterami zatracić się w uczuciach i wstąpić w ich świat . Niejednokrotnie czułam się jakbym to ja była główną bohaterką, a świat wykreowany był moim życiem. Tej książki się nie czyta, przez nią się płynie.
Powieść pomimo szybko pędzącej i rozbudowanej akcji, nigdy nie gubi żadnych wątków. Jak wspomniałam na początku kupując tą książkę nie miałam pojęcia, że wyszła spod pióra polskiej autorki i dlatego wielki szacunek dla niej. Dzięki takim osobą odzyskuję wiarę w polską literaturę, ponieważ dla mnie ta powieść mogła by się spokojnie znaleźć na szczytach bestsellerów amerykańskich, a nawet światowych. Jedyne do czego mam zastrzeżenia to to, że druga część nie została jeszcze wydana. Czekam na to z niecierpliwością i ogromną nadzieją, że kolejny tom będzie równie dobry, a może jeśli to w ogóle możliwe jeszcze lepszy od pierwszego. To co przekazałam wam w tej recenzji, jest tylko niewielkim fragmentem tego co znajdziemy wędrując po kartkach tej powieści.

Link do opinii
Avatar użytkownika - inthefuturelondo
inthefuturelondo
Przeczytane:2019-03-10,

Jest to kolejna pozycja, która stała na mojej półce kilka miesięcy. Byłam podekscytowana możliwością przeczytania tej historii, ale odwlekałam tę przyjemność w czasie. Jednocześnie chciałam, ale i nie chciałam rozpoczynać tej historii, ponieważ wszystko, co dobre, szybko się kończyć. Jednak, czy naprawdę była to tak dobra książka?

Livia uświadomiła mi, jak piękne może być posiadanie pasji i pielęgnowanie jej. Podczas czytania widziałam i czułam wyraźnie jej ogromną miłość do tańca, a także szczęście płynące z tej czynności. Było to dla mnie coś niezwykłego, ponieważ jeszcze w żadnej książce nie spotkałam tak wielkiego poświęcenia dla tego, co się robi. Ta bohaterka od razu zyskała moją sympatię, choć w pewnym momencie zaczęło się to trochę psuć. Zaczęło irytować mnie to wyciszanie przez nią problemów za pomocą alkoholu. Moim zdaniem było to odrobinę niedojrzałe z jej strony.

Cóż mogę powiedzieć o Jamesie... Irytował mnie i to dosyć mocno, swoim szczeniackim zachowaniem. Facet ma dwadzieścia sześć lat na karku, a zachowuje się jak rozpieszczony szesnastolatek. Jednak w pewnym momencie, gdzieś tam zaczęły pojawiać się delikatne zmiany w jego zachowaniu, ale nie zdradzę Wam, czy były one dobre czy złe. Musicie wiedzieć tylko to, że autorka genialnie ukazała tę jego przemianę.

Historia, jaką zaserwowała tu Layla Wheldon słodko-gorzką opowieścią o losach dwójki młodych ludzi, którzy muszą gdzieś tam zmagać się z różnymi przeszkodami, zanim odkryją, co naprawdę czują. Autorka pisze lekkim piórem, co sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie i nie sposób się oderwać. Te wszystkie emocje, jakich doświadczali bohaterowie, wpływały na mnie tak bardzo, że kiedy oni byli przygnębieni- ja też byłam, kiedy oni się wściekali- ja też, kiedy oni się zakochiwali- JA TEŻ. Z tą różnicą, że ja zakochałam się w całej tej historii.

Miłosny układ to prawdziwy rollercoaster, jeśli chodzi o emocje, a to właśnie w książkach uwielbiam. Zakończenie okrutnie wytrąciło mnie z równowagi i nie mogę znieść mojej niewiedzy, co będzie dalej. Myślę, że będzie to idealna lektura dla miłośniczek wszelkich romansów, powieści young adult oraz erotyków.

Link do opinii
Gdy ujrzałam "Dance & Sing & Love" w zapowiedziach, wiedziałam, że z pewnością po nią sięgnę. Kondensacja tańca, muzyki, sceny, pasji oraz miłości zapowiadała piękną, fascynującą, emocjonującą i zarazem przyjemną opowieść. Nie ukrywam, że wobec owej książki miałam ogromne oczekiwania, pomimo iż jest ona debiutem pisarskim autorki. Nastawiłam się naprawdę na wyjątkową i doskonałą lekturę, tym bardziej, że zgodnie z opisem fabularnym skupiała się też na muzyce, która jest moją miłością, najważniejszą pasją, poniekąd moim tlenem, dzięki niej w dużym stopniu ładuję codziennie akumulatory. Ściślej mówiąc, nie wyobrażam sobie bez niej życia. Czy zatem historia ukazana w powieści mnie ujęła i pobudziła zmysły? Czy wobec tego zostałam czytelniczo i emocjonalnie zaspokojona? Zapraszam na recenzję.  

Layla Wheldon to pseudonim Sandry Sotomskiej na , portalu dla młodych twórców, na którym publikuje od 2015 roku. Choć na co dzień studiuje informatykę, jej pasją jest pisanie - pisze od kilku lat. "Miłosny układ" to jej debiut pisarski. Książka przez długi czas utrzymywała się na pierwszym miejscu na , w kategorii romansów, i osiągnęła rekordową liczbę odsłon - ponad 2 miliony. W przygotowaniu są kolejne tomy serii "Dance & Sing & Love". Autorka interesuje się muzyką, a także językiem angielskim, kulturą Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Australii. Lubi podróżować i poznawać nowe miejsca. (źródło: okładka książki "Miłosny układ") Livia Innocenti to dwudziestodwuletnia, uzdolniona i ambitna  tancerka w zespole Black Diamonds, asystującym gwiazdom muzycznej estrady. Pewnego dnia, w trakcie jednego z treningów, menedżerka oznajmia członkom grupy,  iż wkrótce odbędą podróż do Rzymu, aby towarzyszyć znanemu piosenkarzowi Jamesowi Sheridan w tournee po Europie. Wszystkie tancerki są przeszczęśliwe i podekscytowane perspektywą spędzenia wspólnego czasu z przystojnym i utalentowanym wokalistą. Ale nie Livia, która profesjonalnie podchodzi do zadania. Ponadto uważa Jamesa za imprezowicza i podrywacza. Nie przepada za jego twórczością, no może poza kilkoma utworami. Zespół leci do Włoch. Rozpoczynają się próby do zbliżających się wielkimi krokami koncertów. Livia jest zdegustowana zachowaniem Jamesa. Chłopak swą postawą mocno ją irytuje. Jakby tego było mało, Miranda wyznacza Livię do duetu z celebrytą. Dodatkowo aprobuje pomysł chłopaka, kiedy ten po jednym z treningów proponuje Livii, aby ta, jako Włoszka z pochodzenia, oprowadziła go po Rzymie. Dziewczyna nie widząc szans na wykręt, zgadza się. Na jednym jednak wyjściu się nie kończy. Z każdym kolejnym spotkaniem do Livii dociera, że zaczyna darzyć Jamesa uczuciem, przed którym cały czas się wzbraniała. Jednak nie może wyjawić mu prawdy, bo on jest przecież w związku z Sylvią, którą kocha....
Uwielbiam sięgać po debiuty, bowiem to zawsze coś nowego, świeżego, innego i oryginalnego. Decydując się na "Miłosny układ" liczyłam na wyśmienitą powieść, która dostarczy mi mnóstwo wrażeń, wzbudzi rozmaite uczucia, porwie do tańca, przypomni czasy, kiedy to dane mi było stać na scenie (krótko i małej, ale jednak), wskrzesi na nowo emocje, które niegdyś mi towarzyszyły, uwiedzie swą zmysłowością, rozbudzi wyobraźnię, zaangażuje i przywoła co poniektóre wspomnienia. I owszem, w pewnym sensie owych doświadczyłam. Od pierwszej strony wczułam się w taneczno-sceniczny klimat, wsiąknęłam w opowieść. Stwierdziłam nawet "to jest to". Intensywność uczuć i przeżyć, pasjonujące, a jednocześnie sprawiające fizyczny ból opisy treningów, wiarygodne zobrazowanie odwiedzanych podczas trasy miejsc, adrenalina i niesamowita ekscytacja zarówno przed wyjściem na scenę, jak i w trakcie występu, dały mi nadzieję na niebywałą, szaloną, gwałtowną oraz żywiołową historię, a także rozbudziły moją ciekawość i nasiliły nutkę niepewności. W poczuciu nadziei chłonęłam i przewracałam kolejne kartki, ale niestety po kilkudziesięciu stronach, z każdą następną czułam się coraz bardziej oszukana - tak to chyba odpowiednie słowo. Gdzie taniec? Gdzie muzyka? Zamiast tego na pierwszy plan wysunął się alkohol - głównie w postaci whisky. Ów przysłonił wszystko. A dodatkiem do niego stały się namiętność, pożądanie, miłość, słabość, bezradność, cierpienie, samotność oraz utrata poczucia bezpieczeństwa. Scena, treningi i muzyka stanowiły jedynie pojedyncze akcenty. A szkoda.    Niezrozumiała relacja bohaterów, ich emocjonalne rozgrywki, szarpaniny, utarczki słowne, szamotaniny myślowe - one też przysłoniły dwa pierwsze hasła tytułu omawianej pozycji "Dance, Sing...". Bezradność uczuciowa prowadziła do coraz częstszego zatracania się w procentach. Zaczęło mi przeszkadzać właśnie skupianie się na ciągłym upojeniu alkoholowym głównej bohaterki, na nieustannym przez nią zaglądaniu do kieliszka. Ileż można. To zdecydowanie niwelowało przyjemniejszy odbiór książki. Od czasu do czasu można było poczuć zawroty głowy od samego czytania o piciu trunków. W pewnym momencie przestałam już liczyć na to, że jeszcze uświadczę w owym tomie scen tanecznych czy też występów wokalnych. Cóż... Jak się ostatecznie okazało, one były tylko wstępem, ledwo dostrzegalnym tłem. W dalszej części bowiem prym wiodły alkohol oraz oblicza miłości. Zakazanej. Toksycznej. Tymczasowo nieosiągalnej.

Muszę przyznać, że motyw miłosny nie w pełni przypadł mi do gustu, a to za sprawą bezustannej chwiejności i zmienności nastrojów oraz wahań emocjonalnych ukazanych postaci. Ponadto niesmaczne było ciągłe łączenie alkoholu z seksem (na zasadzie "bez alkoholu nie ma zbliżenia"). Podobało mi się natomiast we wspomnianym wątku to, iż wyzwalał on kompletnie skrajne emocje, od esencjonalności, subtelności, poprzez wzburzenie i irytację, aż po dociekliwość i współczucie. Niejednokrotnie też powodował, iż na mych ustach jawił się uśmiech, który długo nie znikał, nawet po skończonej lekturze. Nie ukrywam, że intrygowało mnie rozwiązanie podjętych poszczególnych wątków. Poza miłosnymi dziejami głównych bohaterów, pozostawały interesujące również pozostałe, niemniej romantyczne i bardziej stonowane, epizody postaci drugoplanowych. W tym miejscu pragnę zasygnalizować, że same sceny intymne były rysowane w sposób delikatny, namiętny, głęboki i przyjemny, co stanowiło w moim odczuciu atut owej powieści. Co do zakończenia, hmmm.... Miałam niejedną jego wizję. Żadna nie odnalazła odzwierciedlenia w książce. Nie udało mi się przewidzieć końca. Kompletnie nie spodziewałam się tego, co zaserwowała autorka. Szczerze mówiąc, po zaznajomieniu się z ostatnim zdaniem pierwszego tomu, zastygłam z rozdziawionymi ustami. A następnie na głos wypowiedziałam dwa słowa: "Ale poważnie?". Bez wątpienia, nie wpadłabym na taki finał. Na pewno jednak na tyle mnie zaciekawił, że mam ochotę poznać ciąg dalszy.   Ogólnie lektura powieści przebiega w ekspresowym tempie, a to głównie za sprawą lekkiego stylu. Aczkolwiek bywały momenty, kiedy miałam wrażenie celowego wydłużania akcji. Tym sposobem powstał ponad pięciusetstronicowy tom, a uważam, że całą historię spokojnie można byłoby rozpisać na połowie tejże objętości. Czasem dopadało mnie lekkie znużenie, a nawet zniecierpliwienie. Pragnęłam już, natychmiast dotrzeć do ostatniej kartki i zapoznać się z zakończeniem. Wielokrotnie łapałam się na tym, aby zwyczajnie zajrzeć na końcową stronę i zaspokoić "głód". Walczyłam sama ze sobą. Jednak nie poddałam się i nie zajrzałam wcześniej na końcówkę.   Opowieść przedstawiona jest z perspektywy głównej bohaterki - Livii Innocenti, a gdzieniegdzie głos zabierał nawet James Sheridan, w którym dziewczyna się zadurzyła. Narracja pierwszoosobowa pozwoliła na lepsze i głębsze zaznajomienie się z owymi postaciami, ich uczuciami, nabytymi doświadczeniami, problemami, uzależnieniami, niesnaskami z przeszłości, a także bolesnymi wspomnieniami, które odcisnęły swe piętno na ich sercach, duszy oraz niewątpliwie wpłynęły na przyszły życiowy obraz. Oboje toczą nieustanną walkę z targającymi nimi emocjami, oboje zmagają się z bólem (nie tylko fizycznym) oraz uzależnieniem emocjonalnym, oboje przywołują miłe chwile, aby zaraz takowe odsunąć. Oboje nie przyjmują do wiadomości tego, co głęboko osadziło się w ich sercach, tłumią w sobie uczucia, spychają je na samo dno, bojąc się, że ponownie zostaną zranieni, odepchnięci, samotni i pełni żalu. Ona - wspaniała i utalentowana tancerka, świadoma swych umiejętności w tejże dziedzinie, ale niepewna siebie i zakompleksiona jako kobieta. Zraniona, zagubiona, uparta, wrażliwa, lojalna, szczera, obdarzająca uczuciem nieodpowiednich mężczyzn, a gdy trzeba umiejąca pokazać pazurki. Lubująca się w czekoladoterapii i alkoholu, w którym upatruje rozwiązań swych rozterek. To jej swego rodzaju antidotum na smutki. Tymczasowe zapomnienie i uśmierzenie bólu rozdzierającego serce i przeszywającego ciało na wskroś. Do czasu... On - znany i wielbiony piosenkarz, bożyszcze kobiet, bogaty, przystojny, wytatuowany, arogancki, pewny siebie, wulgarny (zbyt często z jego ust wylewa się potok niecenzuralnych słów), a zarazem dysponujący poczuciem humoru, niezdecydowany, skryty, niewylewny, niepotrafiący wyrażać swych uczuć. Ona uważa go za ignoranta, on jej nie zauważa. Z czasem zbliżają się do siebie... Mogłabym dokonać analizy ich bogatych i problematycznych osobowości, ale wówczas aż nadto bym się rozpisała, a tego czynić nie zamierzam, ponieważ nie o to chodzi, aby ujawniać szczegóły z ich życia i tym samym zdradzać konkretne fakty fabularne. Otoczeni są gronem przyjaciół, którzy również zasługują na uwagę, nie mniejszą zresztą. Mam na myśli między innymi przyjaciółkę Livii - Kathy, Zafira Malufa - wokalistę i przyjaciela Jamesa, Sylvię - dziewczynę Jamesa, wymagającą choreografkę Mirandę oraz uroczego i zabawnego Alexa Camdena. Wszyscy niezwykle wyraziści, nierzadko irytujący i doprowadzający swym zachowaniem do szału, ale przede wszystkim pełni obaw i zbłąkani emocjonalnie. Kontrowersyjne postacie, które budzą mieszane uczucia.   Szczerze mówiąc, mam ambiwalentne odczucia po lekturze "Dance & Sing & Love. Miłosny układ". Z jednej strony dostarczyła mi ona niemałej rozrywki i zapewniła relaks oraz odprężenie od wymagających publikacji (owa z pewnością do takowych nie należy), a z drugiej sprawiła, że czuję niedosyt, spowodowany brakiem ogromnej dawki tańca i muzyki, które tak energicznie promowały ową powieść. W zamian otrzymałam sporo alkoholu, seksu, powtarzających się rozmyślań i skomplikowanych relacji międzyludzkich, a nie tego tak zupełnie oczekiwałam. Jednak pomimo licznych mankamentów, nie zamierzam wcale negatywnie oceniać tegoż debiutu. Jestem nawet skłonna stwierdzić, że owa powieść rozkłada na łopatki co poniektóre zagranicznych autorów, które dane mi było przeczytać. Co więcej, mam w planach sięgnąć po drugi tom serii, nie tylko aby dowiedzieć się, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, ale też z czystej ciekawości kierunku rozwoju pisarskiego Layli Wheldon (Sandry Sotomskiej).

"Miłosny układ" to opowieść o namiętności, zmysłowości, życiu ludzi z pierwszych stron gazet, spełnianiu marzeń, pasji, dążeniu do celu, przywiązaniu do drugiego człowieka, podejmowaniu prób radzenia sobie z przeszłością, zaufaniu, a także o nadziei. Jednak przede wszystkim to historia o miłości, która nie zawsze uszczęśliwia, a często niestety zadaje bolesne rany, pozostawiając niegojące się blizny i trwałe ślady w sercu oraz na duszy.
Link do opinii
Avatar użytkownika - paulina0944
paulina0944
Przeczytane:2019-03-10,
Livia jest zawodową tancerką. Razem ze swoim zespołem ma towarzyszyć znanemu piosenkarzowi podczas jego tournée po Europie. James Sheridan jest ulubieńcem każdej dziewczyny, wyjątek stanowi Liv. Jak ta dwójka będzie się tolerować podczas wszystkich prób i koncertów, tego musicie się przekonać sami! Czy nienawiść może przerodzić się w miłość? 



  Jeszcze zanim zaczęłam tę powieść, już czułam, że będę ją uwielbiać. Zapowiadała się genialnie! Połączenie wątku od nienawiści do miłości, taniec, muzyka i podróżowanie to skład idealny! Tylko czy autorce udało się stworzyć z tego coś wspaniałego?   Powiem tak, czyta się to świetnie. Chłonęłam historię z zawrotną prędkością. Nawet nie wiedziałam kiedy i miałam już połowę za sobą. Jednak co muszę niestety powiedzieć, pierwsza połowa była genialna, wspaniała, cudowna, zaś druga mnie pewnymi aspektami irytowała i nie mogłam przez to przebrnąć. Dobra, epilog tylko zaostrzył mój apetyt na drugi tom. (Jeszcze pierwszy nie wyszedł, a ja już chce drugi XD)   Bohaterowie bardzo mi się podobali, jednak mieli też swoje wady. Liv podobała mi się bardzo z charakteru i podejścia do życia. Robiła to, co kochała i walczyła do końca, jednak jej popęd do upijania się i ciągłego płakania, drażniło i to bardzo. W ogóle, w książce, moim zdaniem jest za dużo alkoholu, ale szczegół. Przypadła mi też bardzo Kathe i Lena. Te dziewczyny są cudowne i przezabawne. No i czas na facetów... Sheridana nie lubiłam od początku do samego końca. Nie pasuje mi on i strasznie drażni, nie mogłam go normalnie zdzierżyć. Za to Alex, Zafir, Ethan normalnie kocham tych chłopaków ♥♥ Byli tacy cudowni! Czemu Liv nie mogła się z którymś z nich się związać?!   Nie powiem, jestem fanką tej powieści. W ogólne nie odczuwa się tego, że to jest debiut autorki. To kawał dobrej historii, z ciekawymi wątkami, śmiesznymi dialogami i pełną świeżości. Może i było w niej za dużo opisów i tego alkoholu. Prawdą jest, że nie kibicuje związkowi Liv i Jamesa (chyba po raz pierwszy nie shippuje głównych bohaterów), ale i tak uwielbiam tę książkę i chce zdecydowanie poznać dalsze losy, bo końcówka wbija w fotel i pozostawia czytelnika z milionem pytań!   Dla mnie Miłosny układy to jest jak najbardziej udany debiut. Książka o pasji, muzyce, tańcu i miłości. To powieść, w której możecie podróżować po całej Europie, poznać trochę show-biznes i pokochać taniec. Naprawdę wyczekujcie premiery tej książki, bo nie zawiedziecie się. Można pomyśleć, że na Wattpad.pl, gdzie wcześniej była ta powieść, jest milion podobnych historii, tak ta, ma w sobie to coś! Nie bez przyczyny została wydana :D Świetna, lekka powieść, którą da się przeczytać w dwa wieczory, a potem leczyć kaca, jaki Wam zafunduje! Koniecznie po to sięgnijcie! ♥
Link do opinii

Taniec od zawsze stanowił ważny element w życiu Livii Innocenti. Nic więc dziwnego, że dziewczyna związała swoją przyszłość z zespołem, wraz z którym tworzy niesamowite show podczas koncertów oraz w teledyskach najbardziej cenionych i uznawanych gwiazd sceny muzycznej. I chociaż ta praca wymaga wiele poświęceń, gdzie jednym z nich jest częsta zmiana miejsca pobytu, Livia czuje się przeszczęśliwa, że może stanowić część tego świata, poznawać nowe zakątki kuli ziemskiej czy współpracować z najpopularniejszymi osobistościami. Ale niestety przychodzi taki moment, kiedy zaczyna przeklinać na swój zawód...

James Sheridan, bożyszcze fanek w różnych granicach wiekowych, ulubieniec wszelkiej maści portali plotkarskich ze względu na swój nietypowy związek, niedługo ma rozpocząć swoje tournée po Europie, jednakże brakuje mu – prócz kolejnego zejścia się z ukochaną – zespołu tanecznego pomagającego dokonać z jego zwyczajnego koncertu (o ile jego koncerty można takimi nazwać) coś, co ludzie będą mogli zapamiętać do końca swych dni. W tym celu zatrudnia profesjonalną ekipę, w której skład wchodzi właśnie Livia. Jako że dziewczyna jest do niego uprzedzona, ich współpraca nie wygląda zbyt dobrze. Na dodatek Liv zostaje zmuszona do częstszego oglądania twarzy zarozumiałego i aroganckiego piosenkarza, a to za sprawą choreografii, według której kilka utworów muszą wykonać w duecie. A James wcale tego nie ułatwia. Prawie na każdym kroku pokazuje, że ma nad panną Innocenti znaczącą przewagę, którą odważnie wykorzystuje. Tym samym dochodzi między nimi do spięć i nieprzyjemnych nieporozumień, lecz pomiędzy dogryzaniem sobie oraz wzajemnym oszczerstwom przychodzi moment stanowiący ogromny przełom w ich relacji.

Jak potoczy się niecodzienna znajomość Livii i Jamesa? Czy ich nieprzyjemny początek znajomości zostanie zamieciony pod dywan i zapomniany, dzięki czemu będą mogli poznać się na nowo i zrozumieć, że ich serca już od dawna biją jednym rytmem? Tylko jak przeskoczyć fakt, że James nadal coś czuje do swojej byłej i nie wyobraża sobie kogoś innego u swego boku? A może Livia ma stanowić jedynie odskocznię od problemów w pokręconym związku gwiazdora? Czy ten wspólny taniec nie przyniesie jedynie bólu?

Jako osoba wielbiąca filmy taneczne (och, człowiek spędził wiele godzin na ich oglądaniu i marzeniu, by samemu spróbować dorównać utalentowanym tancerzom...), pomyślałam sobie, że debiut Layli Wheldon, gdzie taniec stanowi dość ważny element fabularny, nie może pozostać przeze mnie nie zauważony. Niemalże rozpromieniona możliwością poznania Livii, której świat kręci się wokół tej wspaniałej, aczkolwiek wymagającej dziedziny, wręcz nie mogłam się doczekać lektury. I jak przypuszczałam, początek stanowił niesamowity wstęp do całej powieści. Był przepełniony miłością do tańca. Mgiełka stworzona z pasji i poświęceń dość długo unosiła się nad rozdziałami, a towarzyszące przy tym emocje tworzyły doskonały pakiet wrażeń. Tylko że po jakimś czasie to cudo zeszło ze sceny, ustępując miejsca szalonej historii miłosnej, gdzie uczucia bohaterów zdawały się być napędzane oparami przeszłości oraz nieprzychylnej i niepewnej przyszłości. Nieraz stawałam się świadkiem pięknych i zmysłowych scen, gdzie autorka zgrabnie i ze smakiem przedstawiła sceny łóżkowe, dodając skomplikowanej miłości pikanterii godnej papryczki chilli. Nie obyło się także od ognistych kłótni, a to za sprawą wybuchowych charakterów naszych bohaterów. Jednakże nawet ukazanie prawdziwej przyjaźni czy miłości nie mogło wyzbyć się ze mnie uczucia, że po jakimś czasie brakowało mi tego, co od początku napędzało lawinę zdarzeń i pomogło Livii oraz Jamesowi stanąć na swojej drodze. Także ukazanie związków, gdzie docieranie do siebie poprzez słowa dość często zostawało zastępowane stosunkami seksualnymi czy drobnymi gestami, które wydawały mi się takie... zmechanizowane. Owszem, zdarzały się momenty pełne wyznań i próby załagodzenia spraw, co pozwalało odetchnąć od erotycznych wrażeń, ale i tak bałam się, że lada moment to przeminie i ponownie nastanie ogromny wybuch TYCH uczuć. Dopiero kiedy główna bohaterka przebywała poza zasięgiem naszego gwiazdora, odczuwałam ogromną ulgę, bo właśnie wtedy mogłam odetchnąć od tych scenerii. Rozumiem, mam do czynienia z romansem, ale czy to oznacza, że niemalże na każdym kroku muszę mieć styczność z tego typu scenami? Już nawet chciałam zrobić wyjątek dla pojawiających się w tekście wulgaryzmów (sami dobrze wiecie, jaki mam do nich stosunek), ale kiedy tylko James zaczynał ich używać jako przecinków, chciałam uderzyć go słownikiem, coby mógł odkryć nowe słownictwo. Porzucając jednak te przykre incydenty, wciskając je w ciemny kąt, muszę rzec, że zostałam oczarowana wykreowanym światem. Może jakoś nie ciągnie mnie do zachłyśnięcia się sławą i możliwości płynących z wysokiego statusu, nie mogę odmówić temu wszystkiego jednego – realności. Nie jestem również w stanie zapomnieć o części humorystycznej książki, bo dla niej również nie zabrakło miejsca. Niekiedy musiałam się powstrzymywać przed gwałtownymi wybuchami śmiechu, bo raczej ludzie przechodzący pod moim oknem mogliby się przestraszyć i zejść na zawał, a ja nie chciałabym mieć nikogo na sumieniu! Tylko szkoda, że zakończenie wydawało mi się takie... pospolite? Tylko to słowo ciśnie mi się na usta. Żeby nie było, pobudza ono chęć szybkiego poznania kontynuacji losów Livii i Jamesa, ale mam nieodparte wrażenie, że to już po prostu było.

„Warto ryzykować. Na tym właśnie polega życie. Na ciągłym ryzykowaniu i graniu va banque. O wszystko. Nie zamykaj swojego serca, ponieważ zostało zranione i złamane. Może ktoś w przyszłości wejdzie z butami do twojego życia z taśma klejącą zrobioną z miłości i wszystko poskleja w całość”.

Tylko świadomość, że ja jestem realna, a Livia jedynie wymyślona, powstrzymuje mnie przed uduszeniem tej dziewczyny, gdzie w międzyczasie walczyłabym z chęcią przytulenia jej. Uwielbiałam ją za cięty język, umiejętność wyrażania własnego zdania oraz miłość, jaką obdarzała swoją pasję, jednakże kiedy w grę wchodziły uczucia, wydawała się nie tą osobą, którą polubiłam. Jej niemalże toksyczny związek z Jamesem (inaczej nie potrafię go określić) powoli ją niszczył, Liv stawała się cieniem samej siebie. Chyba niewielu lubi, kiedy bohater wiecznie się upija, aby tylko pogonić w siną dal smutki. A kiedy przyszedł moment zagubienia, nieumiejętne sterowanie własnym ciałem, chciałam potrząsnąć naszym gwiazdorem, by ten wreszcie zdecydował, którą z pań tak naprawdę kocha, bo przez cały czas bawił się uczuciami naszej bohaterki. Chociaż z drugiej strony nie obiecywał jej czegoś stałego, także nie wiem, czy jest sens obarczania go winą... Jednakże pewna była przyjaźń, jaka łączyła Livię z Kathy. Dziewczyny zawsze mogły na siebie liczyć i nawet kiedy ta druga była w szczęśliwym związku, potrafiła stanąć na wysokości zadania i wspierać przyjaciółkę. I jak na osobę pełniącą tę funkcję umiała również sprawić, aby ta wyszła z otępienia i przestała przypominać zombie.

Layla Wheldon, a raczej Sandra Sotomska (bo to właśnie ta dama ukrywa się pod tym pseudonimem artystycznym), jak na debiutantkę przystało, popełnia jeszcze nieco błędów, ale już teraz mogłam zauważyć, że ma potencjał i naprawdę nie dziwi mnie ogromne zainteresowanie jej dziełami na Wattpadzie. Dziewczyna ma ogromny talent do kreowania charakterystycznych i rzucających się w oczy bohaterów, którzy nie tylko mają zalety, ale również dzielą się z resztą świata swoimi wadami. Także plastyczne opisy są w stanie wywołać kompleksy u tych, którzy sami mają z nimi problem. Człowiek rzeczywiście ma wrażenie, jakby przechadzał się tymi samymi ścieżkami, co postaci w książce! Tylko pragnę uprzedzić, że tym samym autorka podniosła sobie poprzeczkę i życzę szczęścia, aby kolejny tom uniknął spotkania z klątwą krążącą nad słabszymi jakościowo kontynuacjami serii!

Podsumowując:

Chociaż [Miłosny układ] nie jest wybitną powieścią, nie znajdziesz tutaj wielu pouczających słów mogących wywołać zadumę nad życiem oraz chęć zostania filozofem, ale towarzyszące podczas lektury wrażenia nie pozwolą ci usiedzieć w miejscu. Czasami nawet nie warto mrugać, aby nie przegapić akcji, której tempo jest porównywalne do prędkości, jaką może osiągnąć bolid formuły 1. Także jeżeli chcesz poznać dobry debiut, gdzie pasja oraz gorąca, ociekająca erotyzmem znajomość utalentowanej tancerki oraz gwiazdora światowego formatu stanowią klucz do wniknięcia w szeregi wyższych sfer – ta książka jest zdecydowanie dla ciebie!

Link do opinii

Kiedy tylko padła propozycja przedpremierowego przeczytania i zrecenzowania tej powieści, nie mogłam odmówić. Uwielbiam taniec, a co za tym idzie również książki o tej tematyce. Zawsze marzyło mi się, by nauczyć się tańczyć, niestety nie wszystko się spełnia, czego się pragnie. Jednak miłość w sercu do tańca pozostała.

Książka jest debiutem autorki i cóż mogę o niej powiedzieć? Na pewno nie to, że po jej przeczytaniu zabrakło mi tchu w piersiach, bo tak nie było. Niemniej nie uważam tej pozycji za beznadziejną, broń Boże. Kiedy zaczęłam czytać te dość opasłe tomisko, nie mogłam się oderwać. I tak w dwa dni pochłonęłam całość. Pomysł na fabułę uważam za jak najbardziej ciekawy i intrygujący. Do tej pory jedynie oglądałam filmy o takiej tematyce, miło było więc tym razem dla odmiany przeczytać książkę. Taniec, śpiew i miłość, do tego burzliwe kłótnie, złamane serca i wielkie przyjaźnie, tego możecie się tutaj spodziewać. Wartka akcja nie pozwala nawet na odrobinę nudy, tutaj ciągle coś się dzieje.

Wykreowani bohaterowie są... no właśnie, tutaj mam małe ale. Choć zżyłam się z Livią, i nawet ją polubiłam, to jednak czasem jej podejście do życia i pewnych spraw wręcz mnie irytowało. Strasznie łatwo ulegała urokowi mężczyzny, co dla mnie było jej minusem. No i ta przesada z alkoholem, zdecydowanie autorka zbyt go nadużywała. Momentami odnosiłam wrażenie, że to on tu odgrywa główną rolę, a przecież nie o to chodziło. James natomiast miał brak kontroli nad własnych zachowaniem, zazdrość potrafiła do doprowadzać do kompletnego szału i braku panowania nad sobą. Ten temat jest mi znany, sama przerabiałam i powiem Wam, że nie wróży to niczego dobrego. Do reszty bohaterów nie mam zarzutów, no może w małym stopniu jedynie mam żal do Alexa, za to jak potraktował Liv. 

Miłość, tutaj mamy jej wiele. Nie zawsze jednak jest wspaniała, ma swoje wzloty i upadki. Czasem nam samym wydaje się, że potrafimy panować nad własnymi uczuciami, że nie pozwolimy im ujrzeć światła dziennego, a jednak, kiedy w grę wchodzi serce, nic nie jest pewne. Uczucia wylewają się nami jak fale na morzu, a my tracimy nad nimi kontrolę. Będziemy świadkami pełnych doznań, wielu zawirowań i trudnych wyborów, które nie zawsze okażą się tymi właściwymi.

Autorka odkrywa przed nami również świat show biznesu w branży muzycznej i tanecznej. Zobaczymy z czym wiąże się taka praca i jak wiele wymaga poświęceń. Zobaczymy wiele ciekawych miejsc, gdyż akcja nie toczy się tylko i wyłącznie w jednym z nich. Gwarantuję, iż z zapartym tchem, będziemy śledzili losy bohaterów.

No i to zakończenie...czy tak się postępuje z czytelnikami? Mnie po prostu wgniotło w fotel. Teraz z niecierpliwością będę oczekiwała kolejnego tomu.

Dance, sing, love. Miłosny układ to powieść o tańcu, pasji oraz gorącej namiętności, ale przede wszystkim o różnych obliczach miłości. Miłość to uczucie, które rządzi się swoimi prawami, które nie zawsze pojmujemy. To historia, która rozpali nasze zmysły oraz niejednokrotnie nas wzruszy. Gorąco polecam!

Link do opinii

''Puszczaj mnie, ty seksowny szantażysto! Chcę moją torebkę! - zawołałam w irytacji i po chwili otworzyłam szeroko oczy, bo dotarło do mnie, co powiedziałam. - Tylko szantażysto, popaprańcu! Nie myśl sobie!''

Dla Livi taniec był wszystkim. To ojciec zaraził ją tańcem i pierwszy raz, pod jego czujnym okiem uczyła się baletu. Później zakosztowała tańca jazzowego, street dance i nie tylko. 

Dziewczyna jest tancerką w zespole tanecznym Black Diamonds asystującym największym gwiazdom muzyki. Występowali z nimi nie tylko na scenie, ale również w reklamach, teledyskach, filmach i w musicalach. Chociaż jej praca nie zawsze była łatwa, ona ją kochała. Dawała jej spełnienie i radość. 
Pewnego dnia Livia i jej grupa dowiaduje się, że pewien sławny piosenkarz, James Sheridan chce wynająć ich na całą trasę koncertową po Europie. Kiedy jej koleżanki z zespołu są zachwycone gwiazdą, ona wręcz przeciwnie. Nie lubi go, a wręcz nie znosi. Ze wzajemnością zresztą. Dziewczyna uważa, że facetowi uderzyła woda sodowa do głowy. Jest chamski, nieuprzejmy i traktuje grupę jak powietrze. Na domiar złego okazuje się, że Miranda, jej instruktorka, zaplanowała choreografię tak, że kilka utworów wykonują wspólnie. 


Bardzo, bardzo rzadko sięgam po książki polskich autorów. Nie raz się zawiodłam, a ostatni raz przelał czarę goryczy. Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania ''Dance, Sing, Love'' nie wiedziałam, że jest to powieść polskiej autorki. Wzięłam tę książkę bez wahania. Piękna okładka, intrygujący opis - to wystarczyło, abym zechciała sięgnąć po tę powieść. Czy się zawiodłam? O dziwo nie! Kiedy już wiedziałam, że jest to nasza rodzima książka dość długo się wahałam, kiedy po nią sięgnąć. To był błąd, ponieważ książka wciągnęła mnie od pierwszej strony i pochłonęła bez reszty. Byłam zachwycona. Nie jest to książka bez wad, chociaż moim zdaniem były one niewielkie. Niektóre mnie zaszokowały, a niektóre nie. Pierwsze, co zaczęło mnie denerwować to charakter James'a. Jak on mnie irytował! Chyba jeszcze w żadnej książce nie widziałam, aż takiego buca, któremu miałabym ochotę co chwila przywalić. Jeśli chodzi o Liv, jej postać początkowa była fajna. Miała swoje zdanie, cięty język, ale z czasem zrobiła się z niej miękka kluseczka, która częściej była pijana niż trzeźwa. Ja poważnie się o nią martwiłam, czy autorka nie zaserwuje jej wizyty w AA. Chociaż ja bym to tak, czy siak zrobiła. Co ta miłość potrafi zrobić z człowiekiem?

Były dwie rzeczy, które mnie zaskoczyły i zaszokowały. Nie, żeby to było coś, co mnie zgorszyło, ale pewnie znajdą się tacy, którym one nie przypadną do gustu. 

''Dance, Sing, Love'' jak na powieść polską naprawdę mnie zaskoczyło i to pozytywnie. Jest to przyjemna i wciągająca książka gdzie pasja i taniec grają pierwsze skrzypce, gdzie miłość wcale do najszczęśliwszych nie należy. Autorka uczy nas, że warto walczyć o rzeczy i ludzi, na których nam zależy, bo inaczej będziemy żałować. Chociaż nie bez wad to ja ją pokochałam. Słowne potyczki głównych bohaterów nie raz mnie bawiły, a klimat jaki stworzyła autorka sprawił, że płynęłam przez kolejne książki. Layla skupiła się nie tylko na głównych bohaterach, ale postarała się, aby postacie drugoplanowe również miały tu swój udział. Dzięki temu nie miałam wrażenia, że główni bohaterowie żyją w bańce, do której dostępu nie ma reszta świata. A końcówka? Nie spodziewałam się jej. Najpierw byłam w szoku, a później zła, że na tym zakończyła się ta część. Ja chcę więcej! Pani Laylo proszę się spieszyć! Mam nadzieję, że kolejna część utrzyma poziom pierwszej, albo autorka w kolejnej podniesie poprzeczkę. Uważam, że twórczość Layli Wheldon ma potencjał. Polecam! 

Link do opinii
Avatar użytkownika - rudablondynkarec
rudablondynkarec
Przeczytane:2017-07-30, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 2017,

Livia i James to dwójka różnych ludzi. On to słynna gwiazda, Ona to zawodowa tancerka. Łączy ich jedna scena, a rodziela wiele więcej rzeczy. Czy ta dwójka się polubi? Czy znajdą w sobie to czego im brakuje?

Wow!  To najbardziej oddaje moje emocje po przeczytaniu tej książki. Jest to historia inna od wszystkich i do tego mało spotykana, gdyż niewiele książek jest poświęconych tańcu. Autorka trafiła na oryginalny pomysł i bardzo dobrze przelała go na papier dla czytelników.
Historia Liv i James'a zawiera w sobie bardzo wiele emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Każdy czytelnik poczuje na sobie łzy, gniew, histerię, ale także śmiech, miłość i pożądanie. Czuć tutaj również zamiłowanie do pasji, które idealizuje bohaterów oraz pokazuje, że w życiu można połączyć pasję z pracą.
Jak dla mnie książka jest idealna i na pewno skradnie nie jedno czytelnicze serce. Jedynym moim minusem jest trzymające w napięciu zakończenie, przez które nie mogę doczekać się kolejnej części. Mam nadzieję, że zostanie ona niedługo wydana.
Książkę polecam wszystkim, zarówno tym młodszym, jak i starszym.

Moja ocena: 10/10

Link do opinii
Avatar użytkownika - AnnaRosinska
AnnaRosinska
Przeczytane:2017-08-07,
Sensacja wattpada. Romans #1. Ponad 2,5 miliona odsłon! I wszyscy, którzy śledzą książkowe nowości już wiedzą, że mowa tu o powieści Layli Wheldon. Czy jednak wirtualny sukces Dance, sing, love. Miłosny układ znajdzie swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości? Kto w dniu premiery, czyli 17 sierpnia, z przyjemnością sięgnie po kolejny literacki debiut, a kto będzie omijał go z daleka? Kto dla tej powieści zarwie noc, a kto będzie czytał ją po kilka stron ? Na wszystkie te pytania znajdziecie odpowiedzi w mojej recenzji. Zapraszam ☺ Livia jest zawodową tancerką. Pod czujnym okiem choreografki Mirandy, Liv wraz z zespołem tworzą niesamowite show podczas występów największych gwiazd. Ponad to występują w teledyskach, statystują w filmach. James Sheridan (czy tylko mnie kojarzy się on z Ed'em?) jest topowym piosenkarzem, na punkcie którego szaleje tysiące fanek. Zapatrzony w siebie 26-latek jest największym dupkiem na świecie. Tak, tak. James'owi zdecydowanie woda sodowa uderzyła do głowy. I kobiety. I alkohol. I sława. I pieniądze. Idealny materiał dla plotkarskich portali. Drogi Livii i James'a po raz pierwszy skrzyżują się w Rzymie podczas przygotowań do wielkiego tournee gwiazdora. Nikt nie będzie tak irytował zdolnej tancerki jak zadufany Sheridan. Jednak tygodnie prób, niedostępność celebryty, odwaga tancerki i potajemne zwiedzanie największych i najpiękniejszych miast Europy w końcu zbliżą do siebie tę dwójkę. Livia dostrzeże w James'ie normalnego faceta i wreszcie odda mu swoje serce. Gdyby tylko wiedziała, że miłość zamiast uszczęśliwiać może niszczyć i sprawiać ból... "Niedługo potem wszystko wywróciło się do góry nogami, cały mój świat. Nie miałam na to dużego wpływu. Próbowałam się opierać, walczyć z uczuciami, jakie we mnie narastały z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Miesiąc po miesiącu. Bezskutecznie. I w końcu przepadłam. Taniec był dla mnie wszystkim. Dopóki James nie wkroczył do mojego życia. (...) Byłam na niego zła, bo wykorzystał wobec mnie swój urok, a nie miałam wystarczająco dużo siły, aby się na to uodpornić. Kiedyś to umiałam, jednak z każdym dniem spędzanym w jego towarzystwie ten mur, jaki utworzyłam wokół siebie, kruszył się i upadał . Codziennie po trochu". Taniec i miłość. Czy jest wśród nas ktoś, kto nie ekscytowal się filmami muzycznymi : Step up, czy Just Dance? Kto nie czekał na imponujące pokazy taneczne? Niech pierwsza rzuci kamieniem ta, która nie czekała na pierwszy pocałunek głównych bohaterów. Niejedna pewnie śniła o boskim ciele Channinga Tatuma ☺ Zatańczyć z nim chociaż jeden raz... Layla Wheldon, a właściwie Sandra Sotomska, poszła o krok dalej i dodała do tego śpiew. I w ten sposób stworzyła idealne tło dla głównych aktorów swojego literackiego przedstawienia. Czy jest to więc powieść tylko dla fanów tańca i śpiewu? Absolutnie nie. Przyznam szczerze, że po opisie spodziewałam się zupełnie czegoś innego - właśnie w typie wspomnianych wcześniej filmów, gdzie taniec wypełniał w zasadzie ponad 90% fabuły. U Sandry Sotomskiej taniec i śpiew ustąpiły miejsca... uczuciom. Całej skomplikowanej sieci uczuć. Od miłości, euforii, poprzez nienawiść i zawiść, aż do zwykłej sympatii. Ma to oczywiście swoje plusy jak i minusy. Z jednej strony jest to dobry sposób na lepsze "pokazanie" czytelnikowi skomplikowanych relacji bohaterów i praw jakim rządzi się bezlitosny show biznes, czy życie w blasku fleszy bez odrobiny prywatności. Z drugiej zaś, czytelnik po zapoznaniu się z opisem nastawia się na eksplozję pasji i tańca. I w tej kwestii po ekscytującym początku może czuć się lekko rozczarowany. Może, ale musi. Na szczęście Wy, udając się w dniu premiery do księgarń, już będziecie wiedzieć czego się po tej powieści spodziewać ☺ Mnie do gustu bardzo przypadł styl Layli Wheldon. Pomimo dość pokaźnego rozmiaru jak na debiut (co swoją drogą jest odważnym posunięciem) , powieść czytało mi się bardzo szybko. Lekkie pióro bez żadnych udziwnień to jest to, co lubię najbardziej. Historia nie jest opowiedziana tylko z punktu widzenia ambitnej Livii, więc miałam okazję spojrzeć na wszystko również z innej perspektywy. Autorka zadbała o to, abym ani przez chwilę nie nudziła się podróżując u boku bohaterów jej opowieści. Zwroty akcji w życiu tancerzy i piosenkarzy z każdą stroną podkręcaly atmosferę. Już nawet nie wspomnę o zakończeniu, które musiałam przeczytać dwa razy. W tak ogromnym byłam szoku! Na szczęście to nie koniec tej historii. Co do bohaterów. Jednych polubiłam bardziej, innych mniej. Niektórzy stracili w moich oczach, by drudzy mogli zyskać. Część z nich zaakceptowałam od pierwszych stron, pozostali musieli sobie porządnie zapracować na moje zaufanie. Jak w życiu... Nie jest oczywiście tak, że ta powieść jest bez skazy. Przed debiutująca autorką jeszcze wiele pracy. Tym bardziej, że już w swojej pierwszej książce ustawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Zastanawiam się nawet czy nie za wysoko. Bo w zasadzie poza drobnymi szczegółami nie mogę się do niczego przyczepić. Ta powieść jest przemyślana w 100%. Tu nic nie jest kwestią przypadku, lecz doskonale ułożonego scenariusza. Jak dla mnie debiutująca autorka, Sandra Sotomska, wykonała kawał dobrej roboty! Czy można kochać kogoś za bardzo? Czy miłość zamiast unosić w powietrzu może podcinać skrzydła? Czy można być ślepym widząc doskonale wszystko wokół? Po prostu dance, sing and love, a sami znajdziecie odpowiedź!
Link do opinii
Avatar użytkownika - przychylnymokiem
przychylnymokiem
Przeczytane:2017-08-07,
„Dance, sing, love. Miłosny układ” to debiut pisarski polskiej autorki, Sandry Sotomskiej, kryjącej się pod pseudonimem Layla Wheldon. Historia początkowo była publikowana na popularnym portalu wattpad.com i tam została doceniona przez masę czytelników, przez jakiś czas zajmując pierwsze miejsce w kategorii romans. Próbowałam kiedyś zapoznać się z opowiadaniami zamieszczanymi na tej stronie, niestety w dużej mierze trafiałam na słabe, a w najlepszym wypadku przeciętne twory, na które po prostu szkoda mi było czasu. Przedtem jednak miałam okazję zapoznać się chyba z największym fenomenem wattpadu, który także doczekał się wydania; mam tu oczywiście na myśli popularną serię „After” amerykańskiej autorki, Anny Todd, która okazała się wielkim nieporozumieniem. Muszę przyznać, że dosyć sceptycznie podchodziłam do dzieła Layli Wheldon i długo się wahałam, zanim zdecydowałam się sięgnąć po tę pozycję, starając się jednocześnie nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań. „Dance, sing, love. Miłosny układ” opowiada historię utalentowanej tancerki, Livii Innocenti i znanego piosenkarza muzyki pop, Jamesa Sheridana. Livia należy do zespołu Black Diamonds i ma okazję występować w teledyskach największych gwiazd, jak również podczas ich koncertów. Tak właśnie poznaje Jamesa, który odbywa tournee po Europie i postanawia zaangażować jej ekipę do trasy koncertowej. Arogancki i zapatrzony w siebie mężczyzna nie wywiera na niej dobrego pierwszego wrażenia, pojawiając się na próbach w kiepskiej formie i traktując wszystkich jak powietrze. Gdy szantażem zmusza ją do oprowadzenia go po Rzymie, przez cały czas flirtując z każdą nowo napotkaną dziewczyną, Livia wątpi, że kiedykolwiek dojdzie między nimi do porozumienia i stara się go unikać. Nie jest jednak w stanie zignorować niepokojącego przyciągania między nimi, mimo iż zdaje sobie sprawę, że Sheridan jest wciąż zakochany w swojej byłej dziewczynie… Początek „Miłosnego układu” wypadł dosyć obiecująco i byłam zaskoczona całkiem niezłym stylem autorki, który jest plastyczny i łatwy w odbiorze, dzięki czemu książkę czyta się w błyskawicznym tempie, mimo sporej objętości. Niestety Layli Wheldon nie udało się uniknąć schematyczności, a jej dzieło jest dosyć przewidywalne i nie zaskakuje oryginalnością, mimo umiejętnie wplecionego wątku tanecznego. Bohaterowie również nie zdobyli mojego serca i często miałam ochotę nimi potrząsnąć, zwłaszcza główną bohaterką. Biorąc pod uwagę jak zaczęli znajomość, nie mogłam uwierzyć, jak szybko Livia poddała się wątpliwemu urokowi Jamesa, na którego korzyść przemawia tak naprawdę tylko jego atrakcyjny wygląd. Wątek miłosny zdecydowanie zbyt szybko się rozwinął, a co gorsza, główny bohater przez ponad połowę książki jest zakochany w innej kobiecie. Dlatego gdy nagle zrozumiał, że kocha Livię i magicznie odkochał się w swojej byłej, nie potrafiłam tego kupić, zwłaszcza że jak sam stwierdził James, przez znaczną część tego niezobowiązującego układu z Livią, przebywali w swoim towarzystwie nietrzeźwi. Mam nadzieję, że w kolejnej części udadzą się na jakąś terapię, bo jak na mój gust oboje są uzależnieni od alkoholu, który jest w tej książce wszechobecny. Mimo tych znaczących mankamentów, dzieło Layli Wheldon okazało się lekkim i przyjemnym w odbiorze romansem, pełnym gorących i zmysłowych scen, dzięki któremu się zrelaksowałam i oderwałam na chwilę od rzeczywistości. „Dance, sing, love. Miłosny układ” to słodko-gorzka opowieść o różnych odcieniach miłości, która nie tylko uszczęśliwia i daje nadzieję, ale też przynosi cierpienie, niepewność i rozpacz, zwłaszcza gdy mężczyzna, którego się kocha, dawno oddał serce innej. To przesycona pożądaniem i skomplikowanymi emocjami historia źle ulokowanego uczucia, które niszczy i odbiera spokój, każąc odrzucić na bok dumę i zdrowy rozsądek. Layli Wheldon ostatecznie nie udało się mnie zachwycić, jednak bez wątpienia stworzyła wciągającą i pełną uczuć książkę, w której nie brakuje namiętności, romantycznych uniesień i zmysłowych doznań, jak również pasji do tańca i śpiewu. Miałam już zbyt wiele razy do czynienia z tym gatunkiem i coraz trudniej mnie czymś zaskoczyć, jednak „Dance, sing, love. Miłosny układ” jako debiut wypadł całkiem nieźle i świetnie się sprawdził w roli lekkiej i niezobowiązującej lektury na lato, dlatego chętnie sięgnę po kontynuację.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Dakota
Dakota
Przeczytane:2017-08-02, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,
Nie śledzę żadnych rankingów na stronach internetowych czy portalach, dlatego nie bardzo wierzę w to, gdy na okładce pojawia się określenie, że jakaś książka jest numerem jeden w danym kraju bądź zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce w jakimś zestawieniu. Nie przywiązuję też uwagi do informacji, że książka została nagrodzona w jakikolwiek sposób. Często tego typu zabiegi dają złudne pojęcie o książce. Nie przeczę, że takie wyróżnienie dla autora jest czymś wyjątkowym, ale sama nigdy się nie kieruję tym czynnikiem jeżeli chodzi o wybór lektury.   Zapowiedź pierwszego tomu widziałam kilkakrotnie, ale dopiero za trzecim lub czwartym razem postanowiłam przeczytać opis książki. Wydał mi się na tyle interesujący, że postanowiłam przyjrzeć się bliżej Miłosnemu układowi i ocenić, czy faktycznie ma w sobie to coś, przez co będę miała ochotę sięgnąć po kolejny tom (który podobno jest już w przygotowaniu). Nieczęsto mam okazję czytać powieści, w których pierwsze skrzypce odgrywa taniec, jednak coraz częściej pojawiają się książki, w których mamy do czynienia z muzycznym tłem (np. Uratuj mnie Anny Bellon).   Livia Innocenti jest profesjonalną tancerką. Pewnego razu ona oraz grupa taneczna, do której należy, zostaje zatrudniona u gwiazdy muzyki pop — Jamesa Sheridana. Mają robić show podczas jego koncertów w czasie tournée po Europie. Początkowo wszystko przebiega spokojnie, Livia podchodzi na chłodno do sprawy, w przeciwieństwie do koleżanek z zespołu, które zachwycają się młodym gwiazdorem. Bohaterka jednak nie pała do niego sympatią, a w trakcie prób nie potrafi z nim zawiązać nici porozumienia, uważa go za rozkapryszonego i egoistycznego mężczyznę, który nikogo nie szanuje. Nie może pozwolić sobie na odejście, ponieważ te występy są dla niej dużą szansą, musi więc znosić zarozumiałego gwiazdora, który z czasem zaczyna pozwalać sobie na coraz więcej.   Od samego początku nie nastawiałam się na oryginalną historię, jednak oczekiwałam, że książka czymś mnie zaskoczy, że może autorka wplecie wątki, które ubarwią tę opowieść i sprawią, że zacznie się wyróżniać na tle innych. Pierwsze kilkanaście stron wprawiło mnie w zaskoczenie, oczywiście pozytywne. Historia może zaczęła się banalnie, ale od samego początku widziałam emocje, które towarzyszyły bohaterom — złość, poirytowanie oraz skrajną niechęć. Równie widoczna była determinacja bohaterki oraz jej włoski temperament, Livia była wystarczająco silna, aby nie dać się stłamsić oraz wiedziała, jak powinna się zachowywać, żeby nie stracić pracy. Wydało mi się to na tyle realistyczne, że zupełnie nie miałam ochoty oderwać się od czytania, a w moim sercu zatliła się mała nadzieja, że to będzie interesująca przygoda z debiutem.    Nie byłam jeszcze nawet w połowie książki, gdy postępowanie głównej bohaterki diametralnie się zmieniło, a ja zaczęłam nad nim rozmyślać, poczułam zdezorientowanie. Miałam wrażenie, że ominęłam kilka stron, dlatego wróciłam do pewnego fragmentu, aby przekonać się, czy faktycznie może coś mi umknęło, czy w książce jest po prostu luka. Nie zauważyłam momentu, w którym Livia zaczęła przekonywać się do Jamesa. Ich relacja uległa nagłej zmianie, jednak nie dowiedziałam się, dlaczego tak się stało, co skłoniło bohaterkę do takiego, a nie innego zachowania wobec Sheridana. Przez całą powieść nie jest wspomniane o sytuacji, która miałaby na to jakikolwiek wpływ. To po prostu się stało — nie wiemy, jak i kiedy. Na parę podobnych uchybień natknęłam się jeszcze kilka razy.   Taniec, śpiew i miłość — właśnie na takich filarach powinna opierać się ta książka i one powinny ją spajać w całość. Motyw tańca pojawiał się praktycznie przez całą powieść, więc byłam tym w pełni usatysfakcjonowana. Opisy prób oraz przygotowywanie się do występów nie były zróżnicowane, ale nie wpływały negatywnie na tę historię. Wątek ze śpiewem został okrojony do minimum, największa uwaga była poświęcona pierwszemu koncertowi, a potem stał się on jedynie tłem dla pozostałych wydarzeń. Ostatni filar, czyli miłość został potraktowany po macoszemu. Jak głosi stare przysłowie od nienawiści do miłości krótka droga wiedzie, tylko że w przypadku tej książki ta droga nie istnieje, a rodzące się uczucie zabłądziło w lesie. Ono pojawia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nie rozwija się stopniowo i nie ewoluuje. Nie poznajemy pobudek bohaterów ani tego, jakie emocje im towarzyszą, autorka nie skupia się na opisywaniu ich rozterek i przeżyć wewnętrznych, a raczej na posuwaniu akcji do przodu.   Nie będę oceniać bohaterów, bo nie na tym ma polegać pisanie recenzji, jednak nie mogę spojrzeć na ich zachowanie z aprobatą. Najzwyczajniej w świecie byłam zaskoczona tym, że Livia z bohaterki pełnej temperamentu, przemieniła się w osobę, która nie ma własnego zdania, a gdy ktoś jej ubliża, obraża, jest dla niej niemiły i ją wykorzystuje, nie potrafi zareagować. Po pewnych wydarzeniach stała się wrakiem człowieka, który nie ma w sobie woli walki. Najbardziej jednak zaskoczył mnie moment, w którym nikt nie zareagował, gdy zaczęła sięgać coraz częściej po alkohol. Czy nie zależało jej na tańcu, który rzekomo był całym jej życiem? Częste sięganie po alkohol nie rozwiąże problemów i nie sprawi, że zmartwienia znikną. Jego nadużywanie może prowadzić wyłącznie do uzależnienia i stracenia gruntu pod nogami. Może na chwilę zapomnieć o tym, co ją trapi, ale nie przywróci jej na właściwy tor. Nie wiem, czym było spowodowane jej późniejsze zachowanie, ale nie postąpiła dobrze, biorąc odwet na mężczyźnie, dla którego straciła głowę. Czy nie okazała się takim samym człowiekiem, co on, kiedy zaczęła zachowywać się w podobny sposób? Próbowała się usprawiedliwiać, ale dla mnie było to bez znaczenia — miłość zmusza człowieka do różnych zachowań, jednak Innocenti pokazała, że z dorosłością jej nie po drodze.   Nie ma co ukrywać — relacja głównych bohaterów nie ma nic wspólnego ze zdrowiem, jest po prostu toksyczna. Liczne nieporozumienia i niedomówienia sprawiają, że nie potrafią się porozumieć i ciągle się kłócą. Choć przeciwieństwa się przyciągają, to nie wydaje mi się, aby ta dwójka do siebie pasowała, zwłaszcza że w grę wchodziła trzecia osoba, dlatego trudno było mi uwierzyć w szczere uczucie ze strony Jamesa.    Książka liczy prawie 600 stron, jednak sporo w niej zapychaczy, które zaburzają rytm powieści. Nie mam nic przeciwko opisywaniu tego, co akurat bohaterowie mają na sobie, jednak im więcej takich opisów, tym dla mnie staje się to nużące i zbędne. Pewne kwestie można ominąć, wystarczy delikatnie nakierować czytelnika, co jakaś postać ma na sobie, a potem niech zadziała wyobraźnia. Nie wydaje mi się zresztą, aby szczegółowy opis każdego stroju był na tyle potrzebny i miał jakiś wpływ na wydarzenia. Takie zapychacze sztucznie wydłużają powieść, a czytelnik niepotrzebnie nastawia się na długą i przyjemną lekturę.   Dla mnie ciekawym urozmaiceniem okazało się wplecenie piosenek, które mniej lub bardziej trafiają w mój muzyczny gust. Byłam mile zaskoczona, gdy na kartach powieści pojawiło się dobrze wszystkim znane Zombie zespołu Cranberries, Bed of roses Bon Jovi czy Do I wanna know? Arctic Monkeys.   Jeżeli chodzi o styl pisania Layli Wheldon, nie jest on zły, jednak widać, że dopiero zaczyna swoją przygodę z pisaniem. Posługuje się prostymi, niezbyt skomplikowanymi zdaniami. W Miłosnym układzie przeważają opisy, ale nie brakuje też dialogów i potyczek słownych między bohaterami. Jeśli wystarczająco dużo czasu poświęci na pisanie i ćwiczenie swoich pisarskich umiejętności, to myślę, że z każdą kolejną publikacją będzie jeszcze lepiej.    Dance, sing, love. Miłosny układ nie okazało się tak satysfakcjonującą lekturą, jak oczekiwałam. Widziałam w tej historii niebywały potencjał, który niestety nie został dobrze wykorzystany. Luki i niedociągnięcia sprawiły, że czytanie każdej kolejnej strony nie było taką przyjemnością, jak na początku. Nie podcinam skrzydeł, nie lubię tego i uważam, że to nie w porządku w stosunku do jakiejkolwiek osoby, a już zwłaszcza początkującej, jednak myślę, że każda wskazówka jest na wagę złota. Nie skreślam tej autorki całkowicie, ponieważ sądzę, że jeżeli się przyłoży i popracuje nad błędami, to będzie tylko lepiej.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Niegrzeczne_lite
Niegrzeczne_lite
Przeczytane:2022-06-21, Ocena: 6, Przeczytałem, Recenzenckie,

 

Życie daje nam wiele możliwości rozwoju, jednak często boimy się spróbować nowych rzeczy w obawie przed porażką.

Od małego próbowałam różnych form artystycznych, aby odnaleźć swoje miejsce. Tańczyłam, grałam na instrumentach, trenowałam. Jednak dopiero w dorosłym życiu odnalazłam to, w czym czuje się naprawdę dobrze.

Książki i szkice.

Banalne? I co z tego? Moje ?
A wy co robicie, aby rozwijać zainteresowania?

Nie bez przyczyny zaczęłam od pasji, które towarzyszą nam każdego dnia.
DANCE. SING. LOVE. Miłosny układ, to książka, która w moim rankingu zajęła pierwsze miejsce, jeśli chodzi o szczegółowość zainteresowań, a także zarąbisty styl pisania autorki.
Krótko i na temat:
Liv jest utalentowana tancerką, której grupa dostaje angaż w tournee wraz z wielką gwiazda Jamesem Sheridanem.
Choć początkowo pała do niego wzgardą, to ich znajomość (wbrew jej woli) przechodzi w układ, który sporo namiesza w ich życiach.
Ona, nienawidzi go równie mocno, co kocha.
On, swoje serce oddał innej wiele lat temu.

Czy ta dwójka ma prawo do happy endu?

Jeżu kolczasty! Jest tyle rzeczy, które chciałabym Wam teraz powiedzieć, ale nie mogę spojlerować. Mam dziesiątki pytań, i zaledwie kilka odpowiedzi. To, je ich historia dopiero się rozpoczęła, już wiem. Jednak widząc zamiłowania do zwrotów akcji i nieprzerysowane sceny, mogę być pewna, że tom pierwszy był zaledwie prologiem do przejażdżki, którą z pewnością zafunduje nam @laylawheldon ???
Muszę również zwrócić uwagę na ilość szczegółów, które autorka nie pomijała. Mamy nazwy figur, które ułatwiają nam zilustrowanie sobie opisywanej sceny. Jest pięknie opisane życie od zaplecza, prowadzone przez gwiazdy show-biznesu.

Na każdej stronie widoczna jest pasja do muzyki i tańca, która wręcz wylewa się ze stron. Jestem na siebie zła, że dopiero teraz sięgnęłam po tą serię.
Kochani, DSL. Miłosny układ dostępny już na platformie Legimi wraz z audiobookiem ???

Dziękuję za zaufanie @laylawheldon, oraz za możliwość poznania losów L&J ???

#wspolpraca #dsl #dancesinglove #miloscitaniec #taniec #laylawheldon #milosnyuklad #gwiazdaitancerka #powiesc #ksiazka #świetnalektura

Link do opinii

Livia Innocenti to młoda, energiczna dziewczyna, która zarabia robiąc to co kocha. Innocenti tańczy w filmach, w teledyskach, a teraz ma szansę wyruszyć w trasę ze sławnym piosenkarzem, Jamesem Sheridanem. Kiedy wszystkie koleżanki z zespołu tanecznego są nim zachwycone, Liv jako jedyna uznaje go za aroganckiego i zbyt pewnego siebie. Z początku nie potrafią się ze sobą dogadać, ale chcąc czy nie, są skazani na swoje towarzystwo. Z biegiem czasu między nimi powstaje seksualne napięcie, któremu obydwoje ulegają.


"- Uspokój się ty cholerna kobieto!
- Puszczaj mnie, ty seksowny szantażysto!"


Książka przypadła mi do gustu i spodobał mi się pomysł na historię. Nawet nie miałam problemu z tym, że Layla bardzo okroiła wątek z tańcem i śpiewem. Tutaj moim największym utrapieniem byli główni bohaterowie. Nie wiedziałam czy ich kochać czy nienawidzić. Na tym świecie nie istnieje skala, która określałaby poziom ich głupoty i naiwności. 

To może zacznijmy od Liv, bo w jej kwestii mam mieszane uczucia. Na początku darzyłam ją wielką sympatią. Dziewczyna, która spełniła swoje marzenia, nigdy się nie poddaje i ma swoje zasady. Później jej postać obróciła się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Jak to możliwe, że ta tancereczka, która wydawała się być taka silna i twardo trzymała się swoich przekonań, stoczyła się na dno? Z jednej strony autorka zrobiła tutaj coś fajnego, pokazała co miłość potrafi zrobić z człowiekiem i w jaki sposób ludzie sobie radzą ze złamanym sercem. A zaś z drugiej, Livia doprowadzała mnie do szaleństwa. Zachowywała się jak masochistka, może to jest zbyt mocne określenie, ale w końcu ona sama wracała po więcej.

James, to dla mnie typowy samiec alfa, któremu pieniądze i sława uderzyły do głowy. Już bym nawet zrozumiała jego niezbyt przyjazny stosunek do pracowników, ale to jak traktował Liv przechodziło ludzkie granice. Można by to było usprawiedliwiać tym, że wcale się nie krył z faktem, że darzy uczuciami kogoś innego, ale czy to jest powód żeby słownie upokarzać kobietę? W tamtym momencie miałam ochotę wyciągnąć go z tej książki i skopać mu tyłek. 

Czyli tak podsuwając. Głównie bohaterowie niemiłosiernie mnie irytowali, co było plusem i minusem. Dzięki nim z każdym rozdziałem towarzyszyły mi różne emocje od radości do złości. W "Dance, Sing, Love. Miłosny układ" przez cały czas się coś działo, w jednej przenosiliśmy się w różne miejsca, w jednej chwili byliśmy w Stanach Zjednoczonych, a zaraz później w Londynie. Nadal jestem oniemiała po zakończeniu, które Layla nam zafundowała. Pozostało mi czekać do 2018 roku żeby wiedzieć co będzie dalej.

Link do opinii
Avatar użytkownika - KasiaDrapacz
KasiaDrapacz
Przeczytane:2018-04-04, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2018,

 
Nie wierzę. Zaczęłam to czytać myśląc, że jest tylko jeden tom, a to kończy się w takim momencie, że mam ochotę znaleźć autorkę i jej nastukać. Poważnie. Książka cudowna, zakończenie... wkurzające, kiedy nie wiadomo kiedy będzie następna część. Na lubimy nie ma nawet okładki! :(
Jest! W maju tom 2 a pod koniec roku 3! Byle do maja.

Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2018-03-31, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2018,

Livia Innocenti jest zawodową tancerką. Razem z zespołem robi show podczas koncertów i teledysków największych gwiazd muzyki. James Sheridan jest topowym piosenkarzem, bożyszczem fanek i ulubieńcem portali plotkarskich. Spotykają się w Rzymie w czasie wspólnego tournée po Europie. Livia szybko przekonuje się, że woda sodowa uderzyła młodemu celebrycie do głowy. Nikt jej tak nie wkurza na próbach, jak arogancki i egoistyczny James. Na dodatek choreografia przewiduje kilka utworów w ich wykonaniu w duecie. Początkowo nie potrafią się dogadać i nawzajem się ignorują, jednak serca nie da się oszukać, nie na dłuższą metę. Czy będzie to szczęśliwy układ? Jakie role przyjdzie im wspólnie zatańczyć w tej historii?

 

Nie jest to moja pierwsza książka o tańcu, z jaką się spotykam, ale ten motyw zawsze sprawia, że jestem ciekawa tego, jak zostaną przedstawione wątki taneczne. Autorce wyszło to nad wyraz udanie. Pasja tańca, śpiewu i namiętności, jaka jest udziałem bohaterów sprawia, że to wszystko bardzo szybko i mnie się udzieliło. Mam nadzieję, że w drugiej części będzie to podtrzymane, a może jeszcze bardziej rozbudowane. Całość dopełnia fakt, że autorka wrzuca nas do Paryża, Rzymu i Londynu, więc mamy możliwość odbycia podróży choćby na kartach książki.

 

Każdy z wykreowanych bohaterów jest wyrazisty, inny, ma swoje wady i zalety. Jednych polubiłam bardziej, innych mniej. Choć muszę przyznać, że tych pierwszych było więcej. Zachowanie Liv momentami mnie irytowało (zwłaszcza wlewanie w siebie hektolitrów alkoholu), było dziecinne, naiwne i nieodpowiedzialne. Ale z drugiej strony można w jakiś sposób ją zrozumieć, bo czyż każdy z nas choć raz nie popełnił błędu? Mnie samą skłoniło to do analizy relacji, jakie panowały między bohaterami, ich wyborów w kontekście tego czy warto podążać za tym, co dyktuje nam serce, a tym, co podpowiada rozum. Autorka uzewnętrzniła przed czytelnikiem wszystkie emocje, jakie targały Liv. Dzięki temu w pełni możemy poznać jej osobę, rozterki, wybory, myśli, ale i kompleksy, słabości, przez co staje się nam jeszcze bardziej bliska.

 

Wątek miłosny ma tu swoje miejsce, ale nie przysłania pozostałych elementów fabuły. Sceny erotyczne są odważnie poprowadzone, dość szczegółowe i pikantne, aczkolwiek (co mnie cieszy) nie mają cech wulgaryzmu. Layla Wheldon doskonale balansuje na granicy dobrego smaku.

Autorka sporo miejsca poświęciła pięknej, szczerej przyjaźni. Główna bohaterka ma to szczęście, że otaczają ją życzliwe jej osoby, które, gdy tego wymaga sytuacja, wspierają ją i bronią. Nie sposób ich za to nie pokochać.

 

Opowiedziana historia uświadamia nam, że konflikty, nieporozumienia, awantury, wzajemne ranienie się może zniszczyć miłość. Trzeba dążyć do tego, by spróbować naprawić nasze relacje, wszystko sobie wyjaśnić i mieć nadzieję, że jest jeszcze dla nas szansa na szczęśliwe życie u boku ukochanej osoby. Ważne, by obie strony chciały tego samego.

 

"Warto ryzykować. Na tym właśnie polega życie. Na ciągłym ryzykowaniu i graniu va-bank. O wszystko. Nie zamykaj swojego serca, ponieważ zostało zranione i złamane. Może ktoś w przyszłości wejdzie z butami do twojego życia z taśmą klejącą zrobioną z miłości i wszystko poskleja w całość."

 

Moją uwagę zwrócił lekki, przystępny, plastycznej język oraz naturalne, dynamiczne dialogi. Pierwszoosobowa narracja z punktu widzenia Livii pozwala na bliski kontakt z jej postacią. Ale jest również kilka rozdziałów, gdzie autorka oddała głos Jamesowi (chciałabym, aby było ich znacznie więcej). To dobre posunięcie, gdyż wnosi do fabuły urozmaicenie i możliwość spojrzenia jego oczami na dane wydarzenia i sytuacje. Byłam bardzo ciekawa co czuje do Liv, i gdy w końcu autorka pozwoliła mu mówić, zrobiło się naprawdę interesująco. Emocje, jakie towarzyszyły mi podczas lektury sprawiły, że czytałam z zapartym tchem, na przemian wzruszając się, złoszcząc, rozczarowując, współczując i śmiejąc wraz z bohaterami. I w przeciwieństwie do Liv, nic a nic nie żałowałam, że nie mam guzika, którym mogłabym wyłączyć swoje emocje. Ale nie tylko wnętrze zachwyca. Równie piękna jest szata graficzna. To ona pierwsza sprawia, że chce się sięgnąć po książkę.

 

"Żałowałam że nie miałam w sobie guzika wyłączającego emocje."

 

"Dance, sing, love. Miłosny układ" to wzruszająca rozpalająca zmysły powieść o miłości, o jej wielu odcieniach, pasji tańca, śpiewu, pragnieniach, namiętności, przyjaźni, skomplikowanych relacjach i nadziei. Skradła moje serce i z niecierpliwością będę wyglądać kontynuacji, zwłaszcza po takim niewiadomym i zaskakującym zakończeniu...

Link do opinii

Taniec=emocje

miłość=emocje

taniec=miłość.

 

Do tańca potrzebna jest muzyka. Więc logiczne jest połączenie śpiewu i tańca. Ale czy na pewno?

 

Przecież on jest taki arogncki, nie pasuje to delikatnej tancerki. I co one wszystkie w nim widzą?

A jednak.

Jednak połączenie które jest logiczne, połączy się. Jak dwa bieguny magnesa. "+" dąży do "-".

 

Czy miłość przetrwa? Czy siła pragnienia jest wystarczająca?

A co jeśli ktoś na lotnisku podłoży bombe?

Link do opinii
Inne książki autora
Anioł łez. Rozpostarte skrzydła
Layla Wheldon0
Okładka ksiązki - Anioł łez. Rozpostarte skrzydła

Poznaj ciąg dalszy pięknej opowieści o miłości, która uskrzydla Podobno trzepot skrzydeł motyla w Ohio może po trzech dniach wywołać burzę piaskową w...

Dance, sing, love. Choreografia uczuć
Layla Wheldon0
Okładka ksiązki - Dance, sing, love. Choreografia uczuć

Livia Innocenti przekonała się na własnej skórze, jak przewrotny potrafi być los. Po wielu trudnych przeżyciach dziewczyna powoli rozpoczyna nowe...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy