"Chorwackie powroty" to druga część debiutanckiej powieści Anny Karpińskiej "Chorwacka przystań". Po dziesięciu latach autorka wróciła do swojej bohaterki Any, polskiej dziennikarki, która w czasie wojny bałkańskiej pokochała chorwackiego reportera Blaża. Ich drogi się rozeszły, ale po latach zbiegły się losy córki Any - Weroniki, i syna Blaża - Zorana.
Ana żyła z mężem, z którym wychowywała trójkę dzieci, Blaż pozostał sam. I pewnie poprzestaliby na okazjonalnych listach, gdyby nie miłość ich dzieci, która zaowocowała ślubem i rodzicielstwem.
Weronika podjęła decyzję o zamieszkaniu w Dubrowniku, Ana i Blaż, przyszli dziadkowie, czekali na wnuka. Los jednak rządzi się swoimi prawami. Nieoczekiwane wydarzenia w życiu Any i doświadczenia Weroniki na obczyźnie powodują określone konsekwencje. Przyszłość obu bohaterek staje pod znakiem zapytania. Jak poradzą sobie na życiowych zakrętach? Czy miłość pokona przeszkody? Autorka zadbała o to, by rozwiązać ten problem dopiero w ostatnim rozdziale.
Anna Karpińska - autorka poczytnych książek obyczajowych, które cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem czytelników. Ukończyła politologię na Uniwersytecie Wrocławskim, uczyła studentów, była dziennikarką, wydawała książki, prowadziła firmę. Dziesięć lat temu porzuciła dotychczasowe życie zawodowe, całkowicie oddając się pisaniu powieści. Ma męża, trójkę dorosłych dzieci i troje wnucząt. Mieszka w Toruniu, weekendy spędza na wsi, przynajmniej raz w roku podróżuje gdzieś dalej, by naładować akumulatory. Nie wyobrażam sobie życia bez moich bohaterów, ale tworzę dla czytelników. To ich zainteresowanie stanowi dla mnie źródło satysfakcji i motywuje do pracy.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-02-16
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 472
Język oryginału: polski
Dziękuję serdecznie wydawnictwu Prószyńskie i S-ka za egzemplarz książki Anny Karpińskiej „Chorwackie powroty”. Jest mi niezmiernie miło, że mam możliwość zrecenzowania tej książki.
Musze się przyznać, że nie czytałam jeszcze pierwszego tomu choć książka jest zapisana od dawna w moim notatniku. Z dużą dozą niepewności zabierałam się za drugi tom. Bałam się, że będę odczuwać braki a czekała mnie miła niespodzianka. Absolutnie nie odczułam nieznajomości „Chorwackiej przystani” ponieważ autorka w pierwszym rozdziale pokrótce wprowadziła mnie w historię sprzed lat a wraz z akcją książki dyskretnie przypominała co wydarzyło się lata temu.
Zacznę od tego, co mnie w powieści ujęło. Jestem oczarowana (nie mogę inaczej napisać) jak pięknie została przedstawiona Chorwacja, jak wielką znajomością kraju i miast wykazała się autorka. Od razu czuć, że była tam wielokrotnie a tworząc opisy miejsc wraca tam myślami, sercem i duszą. Podobne odczucia mam jeśli chodzi o opis potraw. Jestem wielkim łasuchem i przyznam szczerze, że odczuwałam mocny głód gdy czytałam o tych wspaniałych potrawach zapijanych chorwackim winem.
Sama fabuła to historia związku Weroniki i Zorana oraz w pewnym sensie trójkąta miłosnego między Anną -matka Iki, mężem Jerzym i Blażem – obiektem dawnego i nie do końca wyleczonego z uczuć romansu. Wszystkie te relacje i miłości są trudne. Nie można tego inaczej nazwać. Pełne są niepewności, rozterek, tęsknot ale też ogromnych, czystych i szczerych uczuć. Zdecydowanie została zachowana równowaga między euforią a dramatem. Podoba mi się, jak autorka poprowadziła akcję, nie sposób było się nudzić, książkę się wręcz pochłania.
Co mnie niestety znużyło to konstrukcja powieści. Kiedy już przeczytałam o wydarzeniach z punktu widzenia Anny, nie miałam wielkiej ochoty czytać o tym samym w rozdziałach poświęconych Weronice. Było to męczące, mimo tego, że każda z bohaterek przedstawiała swój punkt widzenia. Trochę irytowało mnie też to niezdecydowanie emocjonalne zarówno matki jak i córki. Można to określić popularnym powiedzeniem „ i tak źle i tak niedobrze”. Oczywiście rozterki i nadmierne roztrząsanie spraw jest typowe dla ludzkiej osobowości i nie ma nic dziwnego, że ta cecha pojawiła się u bohaterek, jednak dla mnie było tego zwyczajnie za dużo.
Podsumowując: „Chorwackie powroty” jest dobrą powieścią przy której można się przenieść myślami w bardzo esencjonalny świat pełen smaków i zapachów południowej Europy a jednocześnie zagłębić się w intymnym świecie bohaterów i widzieć życie ich oczami.
„dobrze, że są momenty, w których możemy tak po prostu pokazać komuś jak bardzo zależy nam na jego szczęściu, powodzeniu, spokoju”.
Po rozstaniu się z bohaterami „Chorwackiej przystani” w lutym tego roku, byłam ciekawa, jak dalej potoczą się koleje losu Anny, Weroniki, Blaża i ich rodzin, dlatego niezmiernie ucieszyłam się, gdy mogłam kontynuować poznawanie ich historii w książce „Chorwackie powroty”.
Anna Karpińska, rocznik 1959, jest autorką poczytnych książek obyczajowych, które cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem czytelników.
Pierwsza część dylogii chorwackiej pt. „Chorwacka przystań” powstała w 2012 roku i była debiutem literackim autorki. Po 9 latach ponownie została wznowiona przez wydawnictwo Prószyński i S-ka, gdyż autorka wróciła do swoich bohaterów, by opowiedzieć o ich dalszych losach w książce „Chorwackie powroty”. Jej okładka nawiązuje do wznowionej pierwszej części. Piękne widoki uliczki chorwackiej przyciągają wzrok i zachęcają do poznania skrywanej historii, która dzieje się w pięknych, chorwackich klimatach i w polskich realiach w przeciągu kilku miesięcy. To odróżnia tę część od pierwszej, w której obserwowaliśmy losy głównej bohaterki na przestrzeni 20 lat.
Tom II zaczyna się w momencie, gdy Weronika wyleciała do Dubrownika, by podążyć za głosem swego serca. To czego nie zrobiła jej mama 21 lat temu, teraz robi córka, która nie zamierza stracić swojej szansy na szczęście. Jednak odległość od rodzinnego domu i kraju niezmiernie zaczyna jej ciążyć. Natomiast Annie trudno jest przywyknąć do rozłąki z ukochaną córką.
Fabuła złożona jest z dwóch głównych wątków, które skupione są na Annie i Weronice. Poznajemy ich losy poprzez narrację pierwszoosobową naprzemiennie, dzięki czemu możemy też dostrzec różnice pokoleniowe w podejściu do tych samych kwestii. Podobnie było w części pierwszej, z tym że w tej części role rozłożone są równomiernie. Śledzimy wydarzenia, które pojawiają się szybko, bogate w nowe wątki, postacie a wraz z nimi powstają nowe dylematy. Mniejsze znaczenie mają tu listy, mimo że korespondencja trwa nadal ale już tylko mailowo i nie są tak istotnym elementem, jak w poprzednim tomie.
Anna jest troskliwą matką, nawet czasami nadopiekuńczą, stara się doceniać to co ma ale wciąż żyje przeszłością. Czuje, że coś straciła, zwłaszcza, że życie nie stawia przed nią łatwych rozwiązań i decyzji. Autorka obarczyła ją tyloma problemami i nieoczekiwanymi zdarzeniami, że nie zawsze ma czas myśleć o sobie. Boryka się ze swoim kryzysem małżeńskim, tęsknotą, nostalgią za dawną miłością i nowymi zobowiązaniami. Czasami wraca myślami do wcześniejszych wydarzeń, dzięki czemu możemy przypomnieć sobie najważniejsze wątki z części pierwszej. Nadal nie ma wsparcia w swoim mężu, Jerzym, który nie angażuje się w wychowanie dzieci, działa egoistycznie, nie liczy się z jej zdaniem i wszystko pozostawia na barkach swojej żony.
„Każda zmiana wymaga czasu na akceptację”
Weronika źle znosi rozłąkę i samotność, gdyż jej ukochany Zoran pracuje jako korespondent i często nie ma go w domu. Ona próbuje spełnić swoje marzenie o studiowaniu bałkanistyki, ale nie wszystko idzie tak, jakby chciała. Do tego życie funduje jej zaskakującą niespodziankę, z którą nie od razu mogła się pogodzić. Muszę przyznać, że po początkowej sympatii, jaką miałam wobec tej dziewczyny w części I, tutaj zaczęła mnie irytować. Wyszła z niej natura egoistycznej maruderki, nie potrafiącej wypełnić sobie czasu, nie potrafiącej zrozumieć innych i przystosować się do nowych warunków. Często ma pretensje o nieobecność Zorana ale nie potrafi pójść na kompromis. Rozumiałam jej tęsknotę za rodziną ale z drugiej strony jej zachowanie przypominało humory rozkapryszonej, niedojrzałej nastolatki, która buntuje się, bo nie wszystko wygląda tak, jakby chciała.
Zabrakło mi rozwinięcia wątku z Blażem, który pojawia się wprawdzie częściej ale nie jest on postacią zbyt wyeksponowaną. Szkoda, bo chętnie przyjrzałabym się jego życiu. Jego sposób bycia, spokój i cierpliwość jest ujmujący, co wzbudza sympatię ale i podziw, że mimo upływu tylu lat, nadal kocha tę samą kobietę. Autorka bardziej skupiła się na ukazaniu sytuacji Anny i problemach Weroniki. Obie kobiety przeżywają wiele emocjonalnych wydarzeń, które wymagają podejmowania ważnych decyzji, które nie są łatwe i stanowią ogromą próbę dla ich więzi.
„Chorwackie powroty” wypełnione są wieloma epizodami, które nadają całości odpowiedniego tempa, wzmagają zainteresowanie wywołując różnorodne emocje, często skrajne, od burzliwych poprzez tkliwe aż po sentymentalne i wzruszające. To opowieść o wzajemnych relacjach, umiejętności budowania związku, wzajemnym wspieraniu się ale też poruszająca życiowe problemy. Obserwujemy to na przykładzie Weroniki i Zorana, którzy są dopiero na początku wspólnej drogi muszą nauczyć się wzajemnego zrozumienia, wspierania się, kompromisu i tolerancji. Z kolei w przypadku Anny rodzi się też refleksja o niewykorzystanych szansach jakie los przed nami stawia. Pani Anna Karpińska pokazuje, że życie stawia przed nami nie raz różnorodne wyzwania ale to od nas zależy, w jaki sposób wykorzystamy pojawiające się sytuacje.
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka
Chorwacki czar trwa, tym razem wątek Weroniki, córki Anny, jest bardziej rozbudowany. Przypominam, że obie bohaterki zakochały się zarówno w Bałkanach, jak i dwóch przystojnych mieszkańcach tego regionu. Jak to pogodzić ze swoimi korzeniami i życiem w Polsce?
Chociaż ryby i owoce morza nie należą do moich ulubionych dań, nie sposób nie docenić roli, jaką gra kuchnia w tych powieściach. Bohaterowie często coś gotują, jedzą, rozmawiają przy kawie, lampce wina czy innych napojach. Nie zdziwię się, gdyby któryś czytelnik odłożył książkę i zaczął szukać przepisów na przywoływane dania - tak plastyczne i zachęcające są te opisy.
Odrobinę przeszkadzała mi jedna rzecz, uwidoczniła się szczególnie teraz, gdy do głosu doszła młodsza osoba w narracji. Autorka lubi korzystać ze związków frazeologicznych. Wszystkie wypowiedzi bohaterów były dla mnie zrozumiałe, ale (może to wina mojego środowiska?) ciężko mi znaleźć w prawdziwym życiu młodą osobę, która ze swobodą używa określeń typu "mój pokój to istna stajnia Augiasza". Dzięki Weronice (ma około 20 lat, w rozdziałach pisanych z jej perspektywy jest też więcej słownictwa potocznego) dowiedziałam się, że można "obciągnąć butelkę", czyli wypić alkohol. To dla mnie nowość, choć jesteśmy w podobnym wieku. W dodatku tych samych frazeologizmów używają Chorwaci, którzy, tak mi się wydaje, nie powinni ich znać, przynajmniej nie wszystkich. To nie wpływa w żaden negatywny sposób na odbiór całości, po prostu z czasem zaczęło mi się rzucać w oczy.
W tym tomie dużo się dzieje. Co najmniej 3 razy czytałam mając łzy w oczach. "Chorwackie powroty" to kontynuacja "Chorwackiej przystani", ale fabuła jest tak skonstruowana, że spokojnie można przeczytać tę część bez znajomości poprzedniej. Wspomnienia i całkiem nowe wyzwania, przed którymi stają bohaterowie, pozwalają czytelnikowi łatwo domyśleć się ich przeszłości. Tylko czy warto skracać sobie tę przyjemność? Ja was serdecznie zapraszam do zapoznania się z dwiema książkami, obie są warte polecenia!
Kiedy skończyłam czytać Chorwacką przystań, miałam takie poczucie, że ta historia nie może zakończyć się w taki sposób. Poszukałam trochę i dowiedziałam się, że na rynku pojawi się kontynuacja – napisana po dziesięciu latach! Bardzo się ucieszyłam i nie mogłam doczekać się, aż tom drugi trafi w moje łapki. Jak widać, tak się wydarzyło i dziś mogę opowiedzieć Wam o swoich odczuciach po skończeniu Chorwackich powrotów.
Weronika, córka Anny, podjęła rewolucyjną decyzję - postanowiła zamieszkać w Dubrowniku z ukochanym mężczyzną. Można by to spokojnie zaakceptować, gdyby nie fakt, że tym samym przeszłość Anny powróci do niej ze zdwojoną siłą. Ukochanym Weroniki jest syn Blaża we własnej osobie, czyli mężczyzny, z którym łączyło Annę gorące uczucie. Kiedy w życiu obu kobiet dochodzi do kolejnych rewolucji, ich spokojna przyszłość staje pod ogromnym znakiem zapytania. Czy dadzą radę pokonać przeszkody? Co będą w stanie poświęcić dla miłości?
Przede wszystkim muszę wspomnieć o tym, że już po przeczytaniu pierwszej strony poczułam, że warsztat autorki znacznie się rozwinął (oczywiście, im dalej w lekturze byłam, tym bardziej utwierdzałam się w tym przekonaniu). Anna Karpińska pokusiła się tutaj również o zaserwowanie czytelnikowi kilku zwrotów akcji, które mnie osobiście naprawdę wprawiały w zdziwienie i niemałe niedowierzanie - oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Główne bohaterki: Anna oraz Weronika po raz kolejny chwyciły mnie za serce i choć nie do końca potrafiłam wczuć się w sytuację tej pierwszej, to jeśli chodzi o tę drugą - doskonale rozumiałam jej wątpliwości i potrafiłam sobie wyobrazić, co ta dziewczyna przeżywa. Jej tęsknota za krajem pomieszana z ogromną miłością do Zorana i mimo wszystko do pięknych chorwackich widoków sprawiły, że Weronika całkowicie zaskarbiła sobie moje współczucie i uwagę.
Chorwackie powroty to powieść, w której przeważają prawdziwe ludzkie problemy, które mogą spotkać tak naprawdę każdego z nas. Dzięki temu ta powieść tak mocno mnie pochłonęła i chwilami tak mocno chwytała za serce – jest po prostu prawdziwa. Autorka przedstawia różne przeżycia swoich bohaterów, nie idealizując ich, więc z miejsca czytelnik ma wrażenie, jakby słuchał opowieści prawdziwego człowieka, siedzącego naprzeciwko. Jest to bez wątpienia ogromna zaleta tej oraz w zasadzie poprzedniej części.
Jestem szalenie wdzięczna za możliwość poznania tej historii. Sprawiła ona, że oderwałam swoje myśli od wszelkich zmartwień i negatywnych rozmyślań, a zamiast tego skupiłam się na historii Anny i Weroniki i tym, co jeszcze Anna Karpińska ma dla mnie do zaoferowania. Jak można się w sumie domyślać, nie zawiodłam się, a książka zaskoczyła mnie na tyle, że jestem gotowa dać jej naprawdę wysoką ocenę. To była książka, jakiej potrzebowałam w tym czasie.
Jeżeli poszukujecie lekkich powieści obyczajowych, w których są prawdziwi i ludzcy bohaterowie, to koniecznie musicie sięgnąć po Chorwacką przystań oraz Chorwackie powroty - myślę, że się nie zawiedziecie.
Anna Karpińska to autorka powieści obyczajowych i romansów. Jej debiutem pisarskim była powieść "Chorwacka przystań", która ukazała się w 2012 roku. Po ośmiu latach Wydawnictwo Prószyński i S-ka wydało ta powieść po raz kolejny w nowej szacie graficznej, a autorka powróciła do bohaterów i niemal dziesięć lat po pierwszej części powstał drugi tom "Chorwackie powroty".
Autorka opowiada nam historię Anny - pięćdziesięciokilkuletniej dziennikarki, matki trójki dzieci oraz jej dwudziestoletniej córki Weroniki. Anna w młodości wyjechała do Chorwacji by pracować jako korespondentka z wojny bałkańskiej. Tam poznała Blaża, również dziennikarza i zrodziła się między nimi miłość. Jednak Anna wróciła do kraju i pozostała u boku męża. Teraz jej córka Weronika studiująca bałkanistykę podczas wymiany studenckiej poznaje Zorana - jak się okazuje syna Blaża. Młodzi zakochują się w sobie i dla miłości Weronika postanawia wykonać krok, na który nie zdecydowała się jej matka - zostawia studia, rodzinę i przenosi się do Chorwacji.
Głównym tematem poruszanym w książce jest miłość do obcokrajowca. Postacie stworzone przez autorkę i ich problemy są bardzo aktualne. W dobie, gdy cały świat jest globalną wioską, a podróże w różne zakątki świata są na porządku dziennym małżeństwa z obcokrajowcami są co raz częstsze. Karpińska pokazuje z jakimi dylematami borykają się zarówno osoby, które wybrały życie na obczyźnie jak i te, które ze swojej szansy na miłość zrezygnowały. Anna ciągle zastanawia się czy postąpiła słusznie rezygnując z szansy na życiową miłość. Robi bilans plusów i minusów obecnego życia, by przekonać samą siebie, że jest szczęśliwa, jednak ciągle zastanawia się na jakim etapie byłaby teraz gdyby zaryzykowała. Weronika natomiast wykonała, krok na który nie zdecydowała się Anna. Jednak szybko przekonuje się, że miłość to nie wszystko, a życie w obcym kraju może przynieść rozczarowanie. Również i ona stoi przed dylematem czy decyzja, którą podjęła była słuszna i czy da jej szczęście. Z pomocą tych dwóch kobiet autorka pokazuje, że żadna decyzja nie jest łatwa i niesie za sobą określone konsekwencje.
"Chorwackie powroty" to druga część cyklu "Chorwacka przysatań" jednak brak znajomości pierwszego tomu w ogóle mi nie przeszkadzał w czytaniu powieści. W "Chorwackich powrotach" autorka we wspomnieniach Anny streszcza nam pokrótce wydarzenia z pierwszej części. Książka ma wszystkie cech które powinna mieć dobra powieść obyczajowa. Bohaterowie są bardzo autentyczni, a problemy i rozterki, z którymi się borykają są powszechne i życiowe. To wszystko okraszone jest opisami malowniczej Chorwacji, które jednak nie są dominujące i stanowią jedynie tło powieści. Podział na rozdziały został zbudowany na zasadzie opowieści Anny i Weroniki, w których to one są narratorkami. Wiele wydarzeń poznajemy z dwóch perspektyw - matki i córki. Daje nam to możliwość lepszego zrozumienia uczuć i decyzji jakie podejmują. Rozdziały nie się długie i szybko się je czyta. Pomimo, że książka jest tylko kilkumiesięcznym wycinkiem życia tej rodziny nie możemy narzekać na nudę, ponieważ dzieje się na prawdę dużo dobrych rzeczy jak i tych trudnych i nieprzyjemnych. Lubię znać dalsze losy bohaterów czytanych powieści, dlatego ucieszył mnie zamieszczony na końcu epilog, w którym autorka zdradza losy rodziny rok po wydarzeniach z ostatniego rozdziału.
Książka przypadła mi do gustu, chociaż nie czytam często powieści obyczajowych. Przedstawiona przez autorkę historia jest ciekawa i na pewno spodoba się niejednemu czytelnikowi. "Chorwackie powroty" to moja pierwsza powieść Anny Karpińskiej, ale z przyjemnością sięgnę po inne jej książki.
Nie kryłam ogromnej radości z otrzymanej do zrecenzowania powieści od Wydawnictwa Prószyński i S-ka pt. '' Chorwackie powroty'' (tom.2) autorstwa Pani Anny Karpińskiej, gdyż mogłam znowu być obserwatorką przygód związanych z główną bohaterką Anną oraz tych osób, które spotkała na swojej zawodowej i prywatnej drodze życia powodujących u niej radość bądź też smutek.
Miło jest powrócić do znajomych bohaterów i sprawdzić, jak sobie radzą, jak potoczyły się ich dalsze losy, co się u nich zmieniło?
Annę główną bohaterkę powieści da się polubić za to, że potrafi być sobą, jest osobą towarzyską, troskliwą. Ceni sobie ciepło rodzinne, ale ma chwile, kiedy martwi się o wszystko, co wokół ją otacza. Żyje wspomnieniami i rozmyśleniami nad tym, co było kiedyś i tam, gdzie czuła się dobrze.
Odnosiłam z czasem takie wrażenie, że autorka używała zbyt dużą liczbę powtórzeń związanymi ze wspomnieniami uczuciowymi Anny i Blaża sprzed dwudziestu lat.
Męczącą była dla mnie w odbiorze postawa w zachowaniu męża Anny Jerzego, gdyż on stanowił dla mnie ukrytą dla mnie tajemniczą zagadkę względem charakteru.
Pochwalam autorkę za to, że potrafi dostrzegać w swoich bohaterach coś takiego, co możemy łatwo odnaleźć w naszej życiowej codzienności.
W tej oto powieści nie każdego z bohaterów da się polubić tak od razu, ale to nie powód, że można się do nich tak łatwo zniechęcić.
Dzięki tej powieści poznamy piękno prezentującej swoje uroki Chorwacji, zwyczaje świąteczne.
Powieść ta składa się z 60 rozdziałów napisanych przez autorkę językiem zrozumiałym.
Polubiłam Panią Annę Karpińską za to, że przeniosła mnie na chwilę do świata bohaterów, z którymi można się zaprzyjaźnić, a z czasem porozmawiać podążając śladami Chorwacji.
Polecam przeczytać tę powieść.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Twórczość p. Karpińskiej bardzo lubię i pamiętam, że ,,Chorwacka przystań" bardzo mnie porwała jednak czytałam ją na tyle dawno, że teraz musiałam przekartkować by przypomnieć sobie niektóre wątki. Ta kontynuacja jest... no właśnie nie wiem. Początkowo piekielnie nudna. Anna i jej mąż Jerzy odwożą córkę Weronikę na samolot do Dubrownika. Weronika leci do swojego ukochanego Chorwata Zorana by wieść wspólne życie. Młodzi ludzie decydują się na szalony krok chyba nie do końca wiedząc z czym to się wiąże. Anna i Jerzy wzajemnie się nie dogadują i duża część książki skupia się na ich wzajemnej wojnie podjazdowej i budowaniu domu, którego Anna nie chce, a Jerzy bardzo. Nuda. I z tym zakochaniem Zorana (syn Blaża) i Weroniki (córka Anny z pierwszej części) też mam problem. Zakochani? Prawdę mówiąc nie wiem... Nie czułam tej chemii, nie czułam tego porywu, tego uczucia, które zawiodło Weronikę do Dubrownika rozkazując jej zostawić swoje życie w Polsce i zamieszkać z ukochanym. Przeżywają swoje perypetie, Weronika na zmianę tęskni za Polską, potem za Zoranem, przeżywa rozterki zostać czy wracać... ostatecznie los podejmuje za nią decyzję. W tak zwanym międzyczasie zaglądamy w małżeństwo Anny i Jerzego, średnio udane, wręcz oschłe i pełne nieujawnianych pretensji, poznajemy konsekwencje wybryku Jerzego sprzed lat i wspaniałą, altruistyczną postawę Anny w tej sprawie. Rozgrywają się też wydarzenia dramatyczne, które wyciskają łezkę.
Nie było źle ale bardzo, bardzo brakowało mi w tek książce emocji. Emocji przez wielkie E. Wszystko było jakieś takie stonowane, uproszczone, bardzo praktyczne. ,,Pocałunek wisiał w powietrzu" - tak napisała autorka w jednym z epizodów Blaża i Anny. Naprawdę? Nawet się nie zorientowałam, że wisiał. Nie było niczego co by zwiastowało to napięcie między nimi, co by przemawiało za tym, że ledwo nad sobą panują. W pierwszej części to wszystko było... Miłość Anny i Blaża po prostu było czuć, że jest autentyczna i szczera. Tu mi tego zabrakło.
Koniec końców, dla każdego z bohaterów autorka wymyśliła jakieś zakończenie. Czy dobre musicie ocenić sami.
Marta, kobieta po czterdziestce, zostaje sama z dorastającymi bliźniakami, córką i synem. Rozstanie z niewiernym mężem jest dla niej dramatyczną decyzją...
Romantyczna opowieść o niezrealizowanych planach, tęsknocie i o tym, że wieczna miłość istnieje naprawdę. Anna, jako korespondentka ogólnopolskiej...
Przeczytane:2021-08-16, Ocena: 4, Przeczytałam,
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka mogłam przeczytać nową książkę Anny Karpińskiej „Chorwackie powroty”. Przyznaję, że nie czytałam pierwszej części tego chorwackiego cyklu autorki. Nie przeszkodziło to jednak w odbiorze powieści, bowiem już początkowy rozdział przypominał relacje łączące dwójkę bohaterów „Chorwackiej przystani”, a byli nimi dziennikarze Anna Jakubiec i Blaż Batelić i wprowadził w atmosferę książki.
Wzbogacona wiedzą o przeszłości Anny i Blaża i łączącego ich kiedyś uczucia, rozpoczęłam lekturę drugiej części cyklu. Tym razem Anna Karpińska skupia się na postaci Anny i jej córki Weroniki, które są narratorkami tej powieści. Pierwszoosobowe , naprzemienne relacje Anny i Weroniki pomagają lepiej zrozumieć główne bohaterki, ich myśli, rozterki, motywację działań. Dodatkowo pozwalają czytelnikowi spojrzeć na dziejące się wydarzenia z dwóch, czasami odmiennych punktów widzenia.
A w powieści rzeczywiście wiele się dzieje, zwłaszcza, że los jest przewrotny i robi niespodziankę nie tylko Weronice, ale i Annie, gdy okazuje się, że jej córka zakochała się z wzajemnością w Zoranie – synu Blaża, dawnej miłości Anny. Konsekwencją tego jest wyjazd Weroniki do Chorwacji, z którym nie do końca zgadzają się rodzice dziewczyny. A i Weronika też zaczyna mieć wątpliwości co do słuszności podjętej decyzji, gdy nieoczekiwanie komplikują się jej losy. W jaki sposób – proszę przeczytać!
Zresztą trudności, niespodzianek, zwrotów akcji w powieści nie brakuje, zwłaszcza w jej drugiej części, znacznie bardziej dynamicznej i pełnej napięć niż pierwsze dwieście stron. Będzie radość i wielki smutek, wesele i pogrzeb, narodziny i śmierć...
Dodatkowo, w najmniej spodziewanym momencie przeszłość daje o sobie znać , bowiem na scenę wkracza nowa bohaterka Kamila, której losy splotą się z losami rodziny Jakubców.
Jak zakończą się „Chorwackie powroty” nie zdradzę, oczywiście, choć dla mnie jej epilog jest trochę przesłodzony i zbyt przewidywalny.
Dodam jeszcze, że w powieści autorka poruszyła kilka ważnych spraw społeczno-obyczajowych ( ciąża nieletniej Dominiki, emigracja młodego pokolenia, pozostawianie dziecka pod opieką babci, eksmisje niechcianych lokatorów), w rozwiązanie których zaangażowała się w swej dziennikarskiej pracy empatyczna Anna.
Nie można nie wspomnieć o pięknych krajobrazach Chorwacji opisanych w utworze, niebieskozielonym Adriatyku, urokliwym Dubrowniku ze swoim Starim Gradem, knajpkami, w których jada się wyśmienite zapewne ćevapićići i pije domaće. Ach, smakowicie to zabrzmiało!
W każdym razie po lekturze tej książki chętnie odwiedziłabym Dubrownik czy Zadar, by podziwiać bałkańskie krajobrazy, do czego zachęciła mnie również malownicza i nastrojowa okładka!