„Historia ludzkiego życia nigdy nie zaczyna się na początku. Czego oni was uczą w tej szkole?”
Tak mówi 104-letnia Ona Vitkus 11-letniemu zbzikowanemu na punkcie rekordów Guinnessa chłopcu, którego przysłano, by pomagał jej w każdy sobotni poranek. Podczas gdy on napełnia karmniki dla ptaków i sprząta w ogrodowej szopie, Ona opowiada mu o swoim długim życiu. Wkrótce zaczyna wyjawiać mu sekrety, które ukrywała przez dziesięciolecia.
Pewnej soboty chłopiec przestaje się pojawiać. Ona zaczyna myśleć, że wcale nie jest taki wyjątkowy, ale wtedy na jej progu pojawia się jego ojciec. Quinn Porter, gitarzysta wiecznie nieobecny w życiu rodziny, zdeterminowany jest, by dokończyć szlachetny czyn syna. Matka dziecka nie pozostaje daleko w tyle. Ona natomiast odkryje, że świat może nas zaskoczyć niezależnie od wieku i że czasem współdzielenie straty jest jedynym sposobem na to, by na powrót odnaleźć samego siebie.
Chłopiec jeden na milion to wielowarstwowa powieść o złamanych sercach, których na pozór nie da się naprawić, a które znów zaczynają bić szybciej dzięki zdumiewającej sile ludzkiego poświęcenia.
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 2019-06-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 466
Tytuł oryginału: One in a million boy
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Ewelina Zarembska
Kiedy zaczęłam czytać "Chłopca jednego na milion" spodziewałam się chyba czegoś innego. Nie wiem dlaczego ubzdurałam sobie, że będzie to książka dla młodzieży.
Fabuła mnie jednak bardzo zaskoczyła pozytywnie. Sposób w jaki autorka przeskakuje z bohatera na bohatera, portrety psychologiczne bohaterów , jej zaangażowanie w całą tę powieść wzbudza mój podziw.
Jesteśmy świadkami rodzących się relacji i przyjaźni, które naprawdę wzruszają .To powieść ogromnie głęboka i poruszająca o przyjaźni i marzeniach. O tym, że na wszystko przychodzi odpowiedni czas a człowiek uczy się przez całe życie. Książka wprowadzająca raczej stan smutku ale jednocześnie nadziei , że życie może być lepsze, tzn pełniejsze. Że każdy z nas w końcu dostrzeże inne wartości i doceni to co ma. Polecam
Co tu dużo mówić - to książka, która trafia na moją listę najlepszych tytułów tego roku. Chociaż myślałam, że będzie to raczej typowa młodzieżówka i w dodatku dotycząca jedenastoletniego chłopca. Jeśli też tak myślisz, to muszę Cię wyprowadzić z błędu, bo rzeczywistość jest totalnie inna.
Jest to powieść pełna smutku, ale i optymizmu. Pięknie pokazuje, że na przyjaźń nigdy nie jest za późno, a wiek to tylko liczba. Historia 104-letniej staruszki i chłopca, który jest fanem Księgi Rekordów Guinnessa to tak naprawdę wierzchnia warstwa, pod którą kryją się wielkie uczucia i równie wielkie tajemnice. Autorka świetnie pokazała pokoleniowe różnice, ale i podobieństwa - obawy, zmartwienia, które dotykają każdego z nas bez względu na wiek. Książka jest napisana prostym językiem, ale ta prostota dodatkowo podkreśla niezwykłość tej powieści. Mocno wciąga, trafia do serca i do głowy. Trochę nostalgiczna, momentami zabawna, ale i gorzka. Taka jak życie. Ja jestem zachwycona i uważam, że jest to powieść dla wszystkich, bez wględu na wiek. Książka, którą każdy powinien przeczytać.