Był sobie psiak

Ocena: 5.13 (8 głosów)

Czy jeden nad wyraz niesforny pies może połączyć dwoje ludzi, którzy całkowicie się od siebie różnią?

Idealna mieszanka uroku małego miasteczka i lekkiego humoru. - ,,Booklist"

Witajcie ponownie w Pine Hollow!

Prawnik Connor Wyeth jest świetnie zorganizowany. Ale kiedy adoptuje krnąbrnego Maxa, okazuje się, że ma do czynienia z niszczycielskim żywiołem. Pies słucha tylko Deenie Mitchell, spontanicznej i optymistycznie nastawionej do świata dziewczyny, wolontariuszki ze schroniska ,,Kosmaci Przyjaciele".

Deenie uważa, że atrakcyjny prawnik mógłby zaimponować jej idealnej rodzinie na zbliżającym się ślubie siostry. Kiedy dowiaduje się, że Connor z kolei potrzebuje osoby towarzyszącej na imprezach firmowych, zawiązują z pozoru niemożliwy sojusz. A gdy tak udają idealną parę, wszystko nagle zaczyna nabierać realnych kształtów... Przeciwieństwa się przyciągają, lecz czy mężczyzna, który wszystko planuje z ołówkiem w ręku, i kobieta kierująca się w życiu własnymi zasadami, rzeczywiście znajdą płaszczyznę porozumienia?

Informacje dodatkowe o Był sobie psiak:

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2023-02-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788381883559
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Once Upon a Puppy

więcej

Kup książkę Był sobie psiak

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Był sobie psiak - opinie o książce

Avatar użytkownika - przyrodaz
przyrodaz
Przeczytane:2023-10-10, Ocena: 5, Przeczytałam,

Mimo iż mamy postać pieska na okładce, to zastanawiamy się jaką rolę tutaj odegra, skoro wydaje się być postacią drugoplanową. Jest opisany jako duży i spokojny, ale bez najmniejszych szkoleń we względzie demolki wszystkiego, co jest miękkie i można to rozszarpać. Głównej postaci niestety pozostał tylko on, gdyż partnerka zmieniła swoje zamiary przed ślubne. Mniej więcej poznamy ich powody. Życie bohatera zaczyna się sypać, gdyż wraz z utratą pięknej kobiety, wychodzi na to, że jego życiowy Plan, również może ulec zmianie. Cały swój czas poświęcał pracy, gdyż pragnął zostać wspólnikiem w firmie, jednak wraz z utratą partnerki przestał uczestniczyć w jej życiu. Po telefonie z pracy już wie, że znalezienie kobiety jest obecnie sprawą priorytetową, gdyż od tego zależy, czy utrzyma się na obecnym stanowisku, pójdzie wyżej, bądź niżej, czego nawet nie chce sobie wyobrażać. Na szczęście w chwilach zwątpienia i smutku jego psi towarzysz jest zawsze obok. Może i demoluje jego dom, ale daje nadzieję na przyszłość. Poznając wolontariuszkę ze schroniska nie spodziewał się, że może ona tak pozytywnie wpłynąć na ich życie. Pies bowiem zawsze jej słucha i widać, że darzy uczuciem. Ona sama potrzebuje towarzysza na nadchodzącą imprezę, więc nasza postać nawet nie zastanawia się dwa razy. Sam potrzebuje kogoś do spotkań firmowych, więc wychodzi na to, że zawrzą układ idealny. Może tylko nie spodziewają się, że przetrwa on znacznie dłużej i przekształci się w coś więcej:-)
Nie czytałam tomu pierwszego, ale widzę, że spokojnie można ten cykl czytać osobno. To spokojnie napisana książka, gdzie wydarzenia idą swoim rytmem. Nikt tu się nie spieszy, choć bywa, że sytuacja tego wymaga. Ich życiem rządzą zbiegi okoliczności, a łącznikiem we wszystkim jest właśnie okładkowy pies. Podobało mi się tutaj kiełkujące uczucie, ta iskierka miłości, która rozwijała się powodując u nas uczucie poruszenia i dobroci. Nie zawsze w tej historii jest lekko, ale jak to bywa w pięknych bajkach, dobro i miłość zawsze zwycięża:-) Polecam do przeczytania w każdy wieczór, kiedy chcemy odpocząć i zmienić coś w naszym życiu, tylko początkowo nie wiemy co. Z tą pozycją zobaczycie, że życie może być piękne, tylko wpierw trzeba tego chcieć, a później do tego dążyć. Naprawdę polecam:-)

Link do opinii

Adopcja psa to decyzja, która może zmienić całe nasze życie, a na pewno spowoduje, że będziemy musieli je trochę przeorganizować. Jednak oprócz dozgonnej miłości i wierności w pakiecie możemy otrzymać też masę kłopotów. 
Prawnik Connor Wyeth to mistrz organizacji i planowania. Gdy tuż przed ślubem opuszcza go narzeczona postanawia wdrożyć z życie plan, który zakłada adopcję psa. Nie wszystko idzie zgodnie z planem, bo przygarnięty Max okazuje się nadzwyczaj krnąbrną i niszczycielską siłą. W akcie desperacji Connor zatrudnia Deenie Mitchell - wolontariuszkę w schronisku i organizatorkę przyjęć z królewną, wiecznie obsypaną brokatem. Deenie orientuje się, że oprócz szkolenia Maxa mogą sobie pomóc również w innych sprawach - ona może mu towarzyszyć podczas imprez firmowych, a on byłby idealnym towarzyszem na weselu siostry. Podczas wspólnie spędzanego czasu poznają się co raz lepiej, a zawiązana umowa szybko się komplikuje.
Głównymi bohaterami powieści są Connor i Deenie. Connor wszystko w życiu robi według planu i  na wszystko musi mieć spisaną umowę, nawet na szkolenie psa. Deenie natomiast nienawidzi planować, żyje chwilą i nie może długo usiedzieć w jednym miejscu.  Kocha podróże i przygody. Kiedy tych dwoje łączy umowa zaczynają poznawać się co raz lepiej i odkrywać nieznane im dotąd uczucia. Oboje są również narratorami tej powieści, dzięki czemu lepiej nam się wczuć w emocje obojga bohaterów. Autorka wykreowała bardzo ciekawe postacie, które wywołują w nas skrajne emocje - raz ich kochamy, ba za chwilę chcieć nimi mocno potrząsnąć by się opamiętali i przejrzeli na oczy. 
"Był sobie psiak" to druga część cyklu Pine Hollow, jednak spokojnie można ją czytać bez znajomości pierwszej części. Powieść to osobna historia. Autorka ma lekkie pióro, historia od razu całkowicie nas pochłania, a niektóre sytuacje powodują niekontrolowane wybuch śmiechu. Jak na romans przystało głównym tematem powieści jest wzajemna relacja między Connorem a Deenie. Autorka stworzyła ich relację na zasadzie, że przeciwieństwa się przyciągają, ponieważ bohaterowie mają skrajnie różne charaktery, style życia i oczekiwania. Połączenie ich razem stworzyło mieszankę wybuchową, dzięki czemu książka jest przesiąknięta emocjami. Żałuję tylko, że tak mało w książce tytułowego psiaka. Więcej perypetii niesfornego Maxa jak kąpiel w jacuzzi sprawiłyby, że powieść byłaby jeszcze zabawniejsza i czytałoby się ją z jeszcze większą przyjemnością, a niestety temat psa szybko zszedł na dalszy plan. Dużym atutem jest natomiast zakończenie. Chociaż wiemy jak takie historie miłosne zazwyczaj się kończą, to mimo wszystko autorka potrafiła mnie zaskoczyć. 
Lizzie Shane stworzyła bardzo ciepłą i zabawną opowieść o relacji dwojga osób tak od siebie różnych jak ogień i woda. Historia jest napisana bardzo lekko, zgrabnie i ze sporą dawką uśmiechu. Nie sposób się przy niej nudzić, ale ostrzegam, że niezwykle ciężko się od niej oderwać. "Był sobie psiak" to idealny wybór gdy szukamy przyjemnej lektury na poprawę nastroju. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - AnnaBook
AnnaBook
Przeczytane:2023-02-05, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2023,

W ostatnim czasie, w którym połykałam thriller za thrillerem i popychałam kryminałami, nabrałam ochoty na coś lekkiego dla ciała i duszy. Szczególnie dla duszy udręczonej i stęsknionej za świętym spokojem i choć odrobiną optymizmu. Znajome nazwisko Lizzie Shane i słodziutka okładka sprawiły, że wybór padł na Był sobie psiak.

Ponownie spotykamy mieszkańców małego, rozplotkowanego i pełnego uroku Pine Hollow, których można było poznać dzięki lekturze: Na święta przytul psa. Tym razem śledzimy życie prawnika Connora, który został porzucony przez narzeczoną na kilka dni przed ślubem. By nie czuć się osamotnionym i zdołowanym przygarnął psa. Problem w tym, że nijak sobie z nim nie radził. Być może przyczyną tego stanu rzeczy oprócz pracoholizmu było patologiczne załatwianie dosłownie wszystkiego za pomocą z góry ustalonych zasad, planów i analiz. O Connorze nie można powiedzieć, że jest spontaniczny. Co innego Deenie, która żyje z dnia na dzień, potrafi się dostosować do każdej sytuacji. Działa, zamiast planować. Mężczyzna zatrudnia ją do szkolenia problematycznego psa. Czy tak skrajnie różni ludzi będą się umieli ze sobą porozumieć? Czy żywiołowy łobuziak zamieni się w grzecznego psiego towarzysza?

Oj tak, tego mi było trzeba! W czasie smutku, złego nastroju i ogólnego rozbicia, w momencie, w którym moje serce zżerała tęsknota za utraconymi niedawno ukochanymi psami, książka była jak balsam dla duszy. Fabuła wzięła mnie w ramiona, okryła plecy ciepłym kocem i zrobiła kawę z dużą ilością bitej śmietany. Lekki i pełen humoru styl Autorki sprawił, że nie jeden raz śmiałam się w głos. Barwne i sugestywne opisy nadawały lekturze dodatkowego smaczku. Nie da się też nie lubić mieszkańców miasteczka z ich troskami, smuteczkami i czasem bardzo specyficznymi charakterami. Sam romans... nie czarujmy się trochę słodki i przewidywalny, ale za to bardzo ciepły w odbiorze i skupiający się również w znacznej mierze na zwierzakach, przez co jest pozytywnie rozczulający.

W fabułę Autorka wplotła również temat skomplikowanych i zawiłych relacji rodzinnych, problemy z samoakceptacją czy smutne i trudne próby pogodzenia się z gaśnięciem najbliższej osoby. Wszystko jednak jest opisane w sposób wyważony i subtelny, dzięki czemu książka nie traci na optymizmie. Przyczynia się do rozmyślań o swoim życiu, stosunku do ludzi i zwierząt (jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy). Polecam wszystkim na poprawę nastroju.

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu REBIS.

Link do opinii

Okładka książki jest... przesłodka. A to za sprawą tego psiaka w centralnej części. Jest uroczy i jak tylko ją zobaczyłam, to musiałam ją mieć w swoich zbiorach. Tym bardziej, że poprzednia powieść autorki podobała mi się, więc tym razem inaczej być nie mogło. Niestety nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Z tyłu na okładce mamy opis oraz kilka słów o samej autorce.
Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca. Podzielona została na rozdziały. Nie są ani za długie, ani za krótkie - są w sam raz. Do każdego z nich dołączone są odbicia łapek - również dla osób, które uwielbiają zwierzęta to plus (czyt.dla mnie również). Literówek nie było, a odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. 
 

Moje drugie spotkanie z twórczością pisarki przebiegło pomyślnie. Czytało się niebywale szybko i lekko oraz przyjemnie. Nie spodziewałam się, że aż tak się wciągnę do świata wykreowanego przez pisarkę. Z dużym zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów i trzymałam za nich mocno kciuki. Ogólnie to naprawdę Was zachęcam do sięgnięcia po tę książkę - nie będziecie się nudzić! Dzieje się naprawdę sporo, a autorka oprócz kochanych zwierząt, które są elementem wiążącym, wplata wątek miłości, ale nie tylko tej romantycznej. Spotkamy tutaj problemy z życia codziennego - właśnie z rodziną, przyjaźń, utratę bliskich... Mamy dzięki temu wiele różnych emocji, które odczuwamy wraz z postaciami. A jeśli już o nich mowa, mamy ciągły wgląd do kolei losu Bena i Ally, których poznaliśmy w pierwszym tomie serii Pine Hollow. Cieszę się, gdyż polubiłam ich bardzo. 

 

Dzięki bohaterom już wiem, a raczej domyślam się, kto może być trzecią główną parą w kolejnym tomie. I to może być również trudna przeprawa przez osobowości...
Tutaj głównymi bohaterami są Deenie i Connor. Dwa różne charaktery, którzy różnią się niczym ogień i woda. Ale wiecie, jak to jest z tymi przeciwieństwami... Lubią się przyciągać. ;)
Kreacja tych postaci była nieco trudna. Dziewczyna pokiereszowana w życiu, odtrącana, wciąż pouczana, by wyżej sięgać, nie spełniać swoich, a czyjeś marzenia... Jednak jest buntowniczką, która ucieka spełniać marzenia, spędza czas ze swoją ciocią w ośrodku dla starszych osób, gdzie poznaje pewnego starszego pana, z którym nawiązuje tak naprawdę coś na wzór przyjaźni. Było mi przykro, gdy poznawałam jej wydarzenia z przeszłości, gdy czytałam o tym, jak traktuje ją rodzina... I wcale nie dziwiłam się, że jest takim kolorowym ptakiem, duszą...
Z kolei Connor to tak ułożony facet, że chyba drugiego takiego to nie znam. Aż do przesady - często miałam chęć przewrócić oczami teatralnie, czytając o tym, co wyczynia, co mówi. Owszem, on też jest po ciężkiej przeprawie życiowej, ale uważam, że to Deenie miała trudniej, przynajmniej jej emocje bardziej odczuwałam.
Są to bohaterowie po przejściach, którzy zaczynają ze sobą spędzać czas, pod pretekstem układu, z którego oboje mieli wyjść bez szwanku. A jednak, coś poszło nie tak... 
 

Opowieść o niebanalnej miłości? Która czyhała na nich od pewnego czasu? Owszem. Niebanalna, ale przewidywalna. Wiedziałam mniej więcej, czułam podświadomie, co się wydarzy. Czy mi to przeszkadzało? Absolutnie. Spędziłam z nią mile czas i raz to nawet serce mi stanęło, przez jeden zwrot akcji... Autorko - nie możesz tak robić! Jest to powieść obyczajowa, taka zwyczajna, i przez tą normalność jest świetna. Cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać, co zrobiłam dosyć szybko. Byłam ciekawa, jak zakończy się ta historia, gdzie zaprowadzi naszych bohaterów? Czy ich zmieni? Jedna z tych zwykłych, bez scen erotycznych pozycja, po którą śmiało możecie sięgnąć w ciemno i poobserwować losy głównych bohaterów. Jestem pewna, że polubicie ich od razu! 

Reasumując uważam, że jest to książka warta przeczytania. Polecam wszystkim, którzy lubią czytać lekkie powieści obyczajowe, romanse, ale bez scen +18. Jest śmiesznie, jest poważnie... Nie będziecie się nudzić, a już na pewno nie z Deenie. Dajcie szansę bohaterom, jestem pewna, że ich obdarzycie sympatią i tak jak ja, z zaciekawieniem będziecie przekręcać kolejne stronice tej książki. POLECAM raz jeszcze! 

Link do opinii

Autorka w książce przedstawia postacie skrajnie różne. Deenie jest szalona, nie może usiedzieć długo na jednym miejscu. Żyje jak chce i nie słucha biadolenia rodziny na swój temat. Uwielbia podróże dlatego jak tylko uzbiera pieniądze zamierza ruszyć w dalszą drogę. Nie planuje, nie szuka związków. Jest wolna jak ptak. 

Connor jest prawnikiem. Ma wszystko zaplanowane i ułożone. Szuka kobiety, z którą utworzy idealny związek oraz rodzinę. Adoptując niesfornego psa ze schroniska Maxa nie wie, że jego świat stanie na głowie. A tylko Deenie będzie umiała poskromić szalone zwierzę. Tych dwoje to istna mieszanka wybuchowa, czy zdołają się dogadać?

Bardzo dobrze czytało mi się tę książkę. Przyjemnie było znowu powrócić do małego miasteczka Pine Hollow, zobaczyć jak żyją starzy bohaterowie. Poobserwować perypetię  nowej dwójki i mocno im kibicować. Bo historia jest przewidywalna, ale w tym wszystkim taka ciepła, pełna nadziei. Po skończeniu książki uśmiech nie schodził mi z twarzy. Bardzo polecam tę jak i poprzednią część.

Link do opinii
Avatar użytkownika - z_ksiazka_w_plec
z_ksiazka_w_plec
Przeczytane:2023-02-03, Ocena: 6, Przeczytałem,

[współpraca reklamowa] Dom wydawniczy REBIS

,,Był sobie psiak" to zabawna opowieść o Maximusie i jego panu, Connorze. Mężczyzna totalnie nie radził sobie z swoim pupilem i postanowił zapisać go do trenerki, Deenie która z kolei bardzo dobrze radziła sobie z psiakiem. ,,Czy jeden nad wyraz niesforny pies może połączyć dwoje ludzi, którzy całkowicie się od siebie różnią?"

On - prawnik i planista. Lubi mieć wszystko na papierze. Pracoholik do tego stopnia, że szef wysyła go na przymusowy urlop. Do stałych związków podchodzi bardzo ostrożnie i nienawidzi Walentynek. Chce kobiety, która pokocha jego, a nie jego pieniądze. Potrzebował stabilizacji, niezawodności i zaufania. Szuka towarzystwa na imprezy charytatywne i spotkania firmowe.

Ona - pracuje w ,,Kosmaci Przyjaciele". Jest trenerką, która podjęła się pracy nad Maximusie. Początkowo nie przepadała za jego właścicielem. Uważała go za nadętego typa. Stałych związków unika jak diabeł święconej wody. Również nienawidzi Walentynek. Nie ma z kim iść na ślub siostry i niekończące się imprezy rodzinne. Wpadła jednak na pomysł jak to rozwiązać.

Ona to siła nie do zatrzymania, on to nieruchomy obiekt. Czy będą potrafili stworzyć stały i piękny związek?

Jeśli lubicie czytać komedie to bardzo polecam ,,Był sobie psiak". Książka niejeden wywoła uśmiech na twarzy, spowoduje szybsze bicie serce, ale również wzruszy. Bardzo polubiłam głównego bohatera, który nie potrafił żyć bez planowania i pisemnych umów. Deenie na początku takie podejście irytowało, ale z czasem polubiła jego sposób bycia. Podobnie jak ja.

Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Historia w niej zawarta jest jedną z wielu, ale pomimo to bardzo wciągnęła mnie i świetnie bawiłam czytając losy bohaterów. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - bookaholic-in-me
bookaholic-in-me
Przeczytane:2023-01-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Ludzie dzielą się na dwa typy- tych, którzy kochają koty i tych, którzy kochają psy. Niezależnie jednak od tego, jakie zwierzę sprawia, że nasze serce topnieje, trzeba przyznać, że ci futrzani przyjaciele są wyjątkowi. Samą swoją obecnością w życiu człowieka potrafią wnieść wiele radości i dać mnóstwo zabawnych i pięknych chwil, a do tego oferują przyjaźń, może i nietypową, ale na pewno prawdziwą. Lecz może zdarzyć się i tak, że taki niesforny psiak da swojemu właścicielowi o wiele więcej niż przyjaźń. Na przykład szansę na miłość? :-) Deenie to wolna i niezależna dusza, która nade wszystko ceni sobie spontaniczność i brak zobowiązań. Kocha podróże i odkrywanie nowych zakątków i to one są jej celem samym w sobie. Nie ma stałego adresu zamieszkania, nie wikła się w związki, bowiem dla niej wszystko jest tymczasowe. W Pine Hollow znalazła się ze względu na babcię cioteczną, jednak i ten pobyt ma dla niej termin ważności. Z wykształcenia jest aktorką i swoje umiejętności przekuła na pracę z dziećmi, pozwalając im zanurzyć się w bajkowy świat księżniczek. Dodatkowo pomaga w schronisku, bowiem zarówno do dzieci jak i do psów ma znakomite podejście. Zawsze obsypana brokatem, w kolorowych strojach i z różowymi włosami, zaraża uśmiechem, pozytywnym podejściem i odrobiną szaleństwa. Lecz nawet Deenie ma swoje demony, których pilnie strzeże przed wydostaniem się na powierzchnię. Connor jest prawnikiem i śmiało można powiedzieć, że żyje swoją pracą. Po nieoczekiwanym rozstaniu kompletnie zatracił się w obowiązkach zawodowych i to im poświęca swój niemal cały wolny czas. Co prawda po adopcji psa ma w końcu jakieś inne zobowiązania, natomiast i tak najwięcej uwagi poświęca pracy i próbie udowodnienie, że idealnie nadaja się na wspólnika. Wychowywany przez matkę, ma z nią bardzo silną więź, a z uwagi na sytuację rodzinną zbyt szybko musiał dorosnąć. Przełożyło się to także na jego dorosłe życie, w którym cechuje się niezwykłą odpowiedzialnością i skrupulatnością. Wszystko ma zaplanowane, a najchętniej każdy aspekt przypieczętowałby odpowiednią umową i to dotyczy zarówno kwestii prywatnych jak i zawodowych. I jedynie niesforny i kompletnie nieusłuchany Max potrafi przewrócić jego idealnie poukładany plan dnia do góry nogami. A może znajdzie się ktoś jeszcze, kto pokaże mu, że nie zawsze w życiu trzeba działać według planu?

"Był sobie psiak"  to ciepła, obyczajowa opowieść o dwójce osób różniących się od siebie jak dzień i noc, a jednak przyciągających się niczym magnes. Autorka za sprawą postaci udowadnia, że utarte powiedzenie odnośnie tego, że przeciwieństwa się przyciągają nadal ma coś w sobie. Jednak ta książka to nie tylko historia miłosna, bowiem choć romans stanowi jej trzon, to dużo bardziej zwraca uwagę kreacja bohaterów. A jest to kreacja niełatwa i skomplikowana, gdyż postaci w tej pozycji muszą mierzyć się z mnóstwem własnych wątpliwości i obaw, związanych z ich życiowymi doświadczeniami. Connor obawia się tego, że zostanie porzucony, przez co jego pragnienie miłości staje się wypaczone, a sam ucieka w obowiązki zawodowe, szukając w nich ukojenia dla pokiereszowanego serca. Natomiast Deenie, choć także ucieka, to przed niesłuszną oceną i próbą kierowania jej życiem. Oboje, choć zupełnie inni jeśli chodzi o charaktery, mają obawy przed zaangażowaniem i powierzeniem swojego serca innej osobie, bo zbyt wiele razy się przekonali, że może to skutkować bolesnym rozczarowaniem i trudnymi do wygojenia bliznami, a nikt o zdrowych zmysłach nie chce się intencjonalnie wystawiać na kolejne zranienie. Jednak miłość, jak zresztą każde uczucie, jest nierozerwalnie połączona z ryzykiem. To powieść o poszukiwaniu własnej drogi, sztuce kompromisu, niezwykle realistycznych pragnieniach i problemach, a wszystko w towarzystwie uroczych czworonogów, którzy jak mało kto potrafią okazać swoją miłość i przywiązanie na wiele różnych, często komicznych, sposobów. I choć przydługie opisy momentami dawały mi się we znaki, to tak naprawdę jeśli chodzi o całokształt, książka jest naprawdę wciągająca i porusza ważne kwestie. Szukając dobrej powieści obyczajowej warto zwrócić uwagę na tę pozycję!             

 

Link do opinii

Słusznie mówi się o tym, by nie oceniać książki po okładce. Cóż jednak zrobić, gdy w przypadku Lizzie Shane   po raz drugi spoglądają na nas oczka tak cudnej, ślicznej psinki? Myślę, że wielu pasjonatów zwierząt, szczególnie psów, zdecyduje się na ten tytuł nie ze względu na zaproponowaną fabułę, lecz pokieruje się właśnie pięknie zaprojektowaną oprawą.

 

W drugim tomie cyklu pt. PINE HOLLOW mamy do czynienia z bardzo wyraźnymi przeciwieństwami osobowości. Poznajemy bowiem niejakiego Connora- wziętego prawnika, ubiegającego się o rolę wspólnika w nowoczesnej kancelarii. Zawód ten był jego marzeniem, a dzięki wygranym sprawom może on wieść niemal bajeczne życie. Niejeden z nas chciałby mieszkać w ogromnym domu, w którym niczego nie brakuje, od barku alkoholowego zaczynając, a na siłowni kończąc. Cóż jednak z tego, kiedy Connor prowadzi bardzo samotne, surowe wręcz życie? W powieściach obyczajowych najczęściej to kobiety płakały z powodu zakończonych związków, autorka poczęstowała nas jednak czymś odwrotnym. Connor cierpi, gdyż został porzucony w bardzo nieetyczny sposób. Czy smutne zerwanie zaręczyn wpłynęło na jego obecne postępowanie? Czy to właśnie dlatego Connor jest aż nazbyt zasadniczy, chłodny, zdystansowany i zachowuje się, jakby połknął przysłowiowy kij od szczotki? Jak wpływają na jego psychikę utyskiwania matki o to, by w końcu założył rodzinę, spłodził potomka? Warto się o tym przekonać i samemu ocenić jego niezbyt miłą postawę...

 

Z drugiej strony odbiorcy zapoznają się z kimś stuprocentowo odmiennym od Connora. Szalona, ekscentryczna i wygadana Deenie to druga najważniejsza postać występująca w powieści. Dziewczyna bardzo chętnie podróżuje, poznaje nowe miejsca, a starsze rodzeństwo wciąż traktuje ją jak małą dziewczynkę. Zresztą, Dennie nie wpasowała się w zasady panujące w domu rodzinnym i została klasyczną czarną owcą. Ma ona wiele zajęć zarobkowych,  na przykład pomaga w schronisku dla zwierząt o bardzo pasującej nazwie KOSMACI PRZYJACIELE. Deenie będzie miała okazję zetknąć się z Connorem za sprawą jego psa, uroczego, choć ogromnego Maxa. Czy bardzo żywotna trenerka psów przekona pana mecenasa, że sztywne życie nie jest wskazane? Jaki układ zawrą między sobą tak mocno zróżnicowani bohaterowie? Czy będą umieli ze sobą rozmawiać? Tego nie zdradzę, choć niektóre z ich rozmów mocno mnie bawiły.

 

Jeśli o mnie chodzi, nieco niewyszukana, ale zabawna historia Deenie i Connora to tak naprawdę otoczka całej tej książki. Sama zauważyłam tu dużo innych, równie ciekawych tematów. Pierwszym jest chociażby podejście do lutowych, międzynarodowych walentynek. Czy święto to jest dla Was odpychające ze względu na swój marketingowy charakter? A może celebrujecie je, bo taka jest moda? A może smutno Wam w tym dniu, ponieważ nie tworzycie z kimś pary? Ile osób, tyle i poglądów, ale ja uważam, że miłości nie trzeba, a nawet nie można reklamować. Mnogość serduszek i zaręczyn tego właśnie dnia może się przejeść.

Inny ważny temat odnosi się do niejakiej Bitty. Jest to zdrobnienie imienia babci ciotecznej Deenie. Ekscentryczna bohaterka bardzo często odwiedza swą krewną i w słodki wręcz sposób opiekuje się staruszką. Przyznam, że wątek ten może wzruszyć niejednego odbiorcę, a powiedzenie mówiące o tym, że starość nie udała się Bogu, jest stuprocentową prawdą. Smutne jest to, że pamięć człowieka potrafi być bardzo, ale to bardzo ulotna.

 

Ostatni już, ale za to bardzo odpowiedzialny temat poruszony przez pisarkę, dotyczy opieki nad czworonogami. Owszem, zwierzaki potrafią być nieposłuszne, krnąbrne i niekiedy zmuszeni jesteśmy poprosić o pomoc, by dobrze wytresować na przykład psa. ,,Był sobie psiak", w moim odczuciu, zawiera arcymocne przesłanie dla czytelników: jeśli chcesz wziąć psa ze schroniska, sto razy się nad tym zastanów. Pies czy kot to nie pluszak, którego można porzucić czy wepchnąć do szafy. Jeśli masz kłopot ze swoim pupilem- zrób wszystko, by historia związana z jego wychowaniem zakończyła się sukcesem!

 

Książka zaproponowana przez Lizzie Shane jest łatwa, nieskomplikowana, nadaje się dla czytelników pragnących przeczytać coś po pracy, na przykład wieczorem. Jak już wspominałam, bajkowa okładka na pewno zachęci niejednego fana zwierząt. Ze swej strony dziękuję, że osoby zaangażowane w promocję powieści powierzyły mi jeden z egzemplarzy. Nie nudziłam się podczas lektury, wręcz przeciwnie. Udało mi się dokonać wielu przemyśleń natury obyczajowej, co niekiedy potrzebne jest każdemu z nas. W powieści zamieszczono także pewne istotne zdanie, które wręcz musze tu dodać: ,,Możesz odłożyć na koncie więcej pieniędzy, ale nigdy nie odłożysz na koncie więcej życia". To zdanie ma bardzo przejmującą, ale prawdziwą moc!

 

 

 

Link do opinii
Inne książki autora
Na Święta przytul psa
Lizzie Shane0
Okładka ksiązki - Na Święta przytul psa

Zakochaj się w Święta! Czarujący romans w klimacie bożonarodzeniowym - historia Ally i Bena, których połączyły poszukiwania nowych domów...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy