Mówili nam, że to niemożliwe. Nikt busem kupionym za grosze nie przejedzie ze Śląska na Gibraltar. A już na pewno nie pięciu facetów bez doświadczenia.
Mieliśmy zapał zamiast pieniędzy, łąkę zamiast łóżka i wiecznie psującą się skrzynię biegów. A jednak nam się udało. W szalonej podróży kolorowym samochodem spotkaliśmy paru złych ludzi, za to mnóstwo dobrych. Uciekaliśmy przed bykiem i niedźwiedziem, trafiliśmy do powieści Stephena Kinga i balowaliśmy z pastorem. Widzieliśmy najpiękniejsze miejsca w Szwajcarii, Włoszech, Francji i wielu innych krajach, poznaliśmy każdy rów przy drodze i spoglądaliśmy na Afrykę z samego krańca Europy. Potem nas aresztowano.
Ta książka jest świadectwem naszej podróży. Opowiada o tym, że każde marzenie może się spełnić.
Opowieści ekipy „Busem przez świat” wysłuchał i zredagował Łukasz Orbitowski.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2011-11-09
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 332
Język oryginału: polski
Ostatnio w jednym z programów śniadaniowych oglądałam wywiad z grupką młodych chłopaków, którzy kolorowym , nawet bym określiłabym "hawajskim" busem postanowili spełnić swoje marzenia o podróżowaniu.
A, że w marzenia trzeba wierzyć i robić wszystko, by je zrealizować, to czemu by nie wyjechać i zostawić za sobą smutki, kłopoty oraz szarą rzeczywistość. I tak oto pięciu młodych Ślązaków: Karol, Wojtek, Michał, Marek i Krzysiek zaczęli planować podróż w nieznane.
Początki nie były łatwe. Przecież przygotowań był ogrom , a postronne osoby postrzegały ten pomysł jakoś nieprzychylnie. A po co, a kiedy? Ale opinie ludzi zewnątrz to nie wszystko. Pojawiają się przeszkody, ale chłopcy jednak wyruszają busem w świat. Hej przygodo!!
Książka ta, a raczej sprawozdanie z podróży jest podzielona na dwie zasadnicze części. Pierwsza to etap podstawowy. Etap, bez którego nigdy do wyprawy by nie doszło.Czyli realizacja zakrojona na wielka skalę. Bo co jest niezbędne do wyjazdu w świat? Otóż transport. Chłopacy kupili starego gruchota (wiadomo, by ograniczyć koszty). Ale starym, rozpuchłym busem daleko się nie zajedzie. Trzeba go reanimować i to kosztownie, ale co tam, przecież warto.. Później pora m.in . na paszporty, pozwolenia , ale przede wszystkim prowiant. Z listy, którą chłopacy zamieścili w książce wskazuje , że węglowodanów to sobie nie żałowali.
Jednak najbardziej treściwa jest druga część, gdyż to już jest konkretna podróż, widoki i spotykani niezwykli, ale też ci zwyczajni mieszkańcy odwiedzanych miejsc przez Polaków. Karol Lewandowski całą przygodę opisuje tak ludzkim, prostym, często dowcipnym językiem, że aż żal, że nas tam nie było.
Czytelnik może obejrzeć fotograficzne sprawozdanie . Zdjęcia są osobiste, ludzkie i wpływa z nich wielki optymizm tych pięciu przyjaciół. Bo są oni przyjaciółmi, gdyż nawet kiedy każdego ciągnęło w inne miejsce porozumieli się. Wiem , że chłopaki planują już kolejną wyprawę i życze im z całego serca, by udało im się ją zrealizować i , by powstała o niej książka.
Polecam Wam tę pozycję. Nie jest to typowa książka podróżnicza. Dla mnie jest to ciepła książka o celach i marzeniach, których nie należy lekceważyć , a jedynie dążyć do ich spełnienia
Za książkę dziękuję wydawnictwu.
Totalna jazda bez trzymanki! USA, Kanada i Meksyk za osiem dolarów dziennie. Trzy miesiące, sześcioro przyjaciół i jeden rozklekotany samochód. Dla ekipy...
Przeczytane:2016-01-27, Przeczytałam,
Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/2016/01/busem-przez-swiat-wyprawa-pierwsza.html
Od dzieciństwa uwielbiałam podróże. Co prawda w wieku przedszkolnym nie mogłam zaszaleć, jednak w owym czasie wyprawa na drugą stronę ulicy i zwiedzenie zupełnie obcego osiedla było czymś. Pamiętam, gdy po raz pierwszy mama zabrała mnie ze sobą, by załatwić pewne sprawy urzędowe około 3 km od naszego bloku, a ja myślałam, że jesteśmy w innym mieście.. A może nawet państwie. Z biegiem czasu odważyłam się w towarzystwie najlepszego przyjaciela przejechać 20 km nad jezioro, a nawet wsiąść w autobus i spędzić dzień w naszej stolicy. Jednak największą przygodę przeżyłam po pierwszym roku gimnazjum, gdy dzięki kuzynce mogłam polecieć do USA. Dokładnie pamiętam jak się cieszyłam, że ominie mnie niemal cały miesiąc szkoły przez wcześniejszy wyjazd. Od powrotu moim największym marzeniem jest podróżowanie, zwiedzanie, a może nawet przeprowadzka do jakiegoś malowniczego kraju.
Nie wiem dlaczego, ale mimo mojego zamiłowania do podróży, nigdy nie interesowały mnie książki o tej tematyce. Być może winny jest mój charakter, który nie przepada za zmianami i woli jednak się skupić na sprawdzonych książkach z nutką magii w tle. Nie wiem również, jakim cudem się przezwyciężyłam i postanowiłam przeczytać tą książkę. Co prawda trudno mi było się do niej przybrać, ale jak się powiedziało A trzeba też powiedzieć B, prawda?
Mamy w tej historii pięciu bohaterów, młodych chłopaków, którzy postanowili wyruszyć w wielką podróż. Mimo niskiego budżetu, jaki mogą przeznaczyć na tą wyprawę, się nie zniechęcają i kupują stary, poniszczony bus. Bus ten będzie, można powiedzieć, ich domem przez długie dni. Tak więc spakowani, gotowi na wyprawę i żądni przygód wyruszają, a tym co ich napędza jest nic innego jak zwykły ludzki upór. No i oczywiście odwaga, bo bez niej mało kto by się odważył na taki krok.
Nie będę streszczała fabuły, bo powstałaby z tego druga książka. Tak wiele się w niej dzieje, że nie wiedziałabym nawet od czego zacząć. Przygotowań, które już same w sobie były emocjonujące, czy może wyprawy pełnej spięć. Bo w końcu nie oszukujmy się. Kto by wytrzymał w swoim towarzystwie 24 godziny na dobę nawet tydzień? Mi trudno spędzić ze znajomymi z klasy kilka godzin, a co dopiero..! Jadnak chcieć to móc, więc jak się ma możliwość (a nawet nie tylko wtedy) warto próbować.
Mogę powiedzieć, że ta książka miała na mnie pozytywny wpływ. Najlepsze określenie na stan, w jakim się znalazłam, to prawdopodobnie ZMOTYWOWANA. Taka się czuję i już wiem, że teraz, gdy już zakończę naukę w liceum i nadejdą najdłuższe wakacje w moim życiu spróbuję.. A pierwsza do odstrzału jest Holandia, gdzie spędzę ze swoją ekipą całe dwa miesiące.. A podczas gdy oni wrócą we wrześniu do szkoły, ja znowu wyruszę.. Być może do Danii, nawet jeśli będzie to kilka dni, nie zamierzam rezygnować. Jeśli masz podobne plany, ale brak Ci motywacji, przeczytaj tą książkę, a uwierzysz, że marzenia można spełnić przy jedynie odrobinie wysiłku.
No ewentualnie jeśli planujesz gdzieś wyjechać, a nie masz towarzystwa, to daj mi znać. Z przyjemnością się wproszę na każdą wyprawę! :D