Oszałamiająca opowieść o sztuce i ambicji, miłości i zdradzie, o pasji i obsesji.
Szaleńczy wyścig, w którym biorą udział najsłynniejsi artyści epoki renesansu.
Nowa książka autora wspaniałej powieści „Mam na imię jutro”.
Witajcie w piętnastowiecznej Wenecji. Tu rywalizacja o sławę i fortunę może oznaczać walkę o życie.
Wenecja, XV wiek, złote czasy renesansu. Artyści przybywają tu w poszukiwaniu bogactwa i sławy, ale nie tylko…
Zorzo del Castelfranco, lub Giorgione, jak zapamiętała go historia, jest wschodzącą gwiazdą malarstwa; przystojny, czarujący, słynący z nieokiełznanej pasji. Ale jego kariera właśnie zawisła na włosku. Konkurencja nie zna litości, a piętrzące się długi bezlitośnie ciągną go na dno. Ostatnio usłyszał jednak plotkę o tajemniczym nowym pigmencie, przywiezionym do Wenecji przez najbogatszego człowieka w Europie. Książę Orientu ma być barwą o odcieniu tak uwodzicielskim jak sama noc. Gdyby tylko Zorzo ją zdobył i oficjalnie nadał jej nazwę, zdołałby na wieki zapisać się w historii.
Sposobem na zbliżenie się do kupca jest namalowanie portretu jego żony. Zorzo zrobi wszystko, aby zdobyć to zlecenie. Nie wie jednak, że Sybille Fugger nie jest zwykłą kobietą. Jest piękna i mądra, ale skrywa wiele sekretów. Zorzo zostaje uwikłany w spisek, który rozciąga się na całą Europę. Kluczem, by przeżyć, jest odkrycie, kto pociąga za sznurki w tej grze.
Poziom wody w weneckich kanałach niebezpiecznie się podnosi, do miasta zbliża się zaraza, a coraz bardziej zdesperowany Zorzo nie wie już, komu może zaufać. Czy ośmieli się zaryzykować wszystko dla sztuki? Czy Sybille okaże się kluczem do sukcesu, czy też przyczyną jego upadku?
Epicka i zagadkowa powieść – thriller i historia miłosna w jednym.
„Burza kolorów” to opowieść o pieniądzach, władzy, o pasji tworzenia i o tym, jak jednostki mogą zmienić świat na zawsze, na dobre lub na złe.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2023-08-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 384
Cóż to była za opowieść! Pamięć o nim, wielkim Giorgio Barbarelli da Castelfranco, Giorgione czy też Zorzi nie może pójść w zapomnienie. Tak samo jak nie może przepaść skrzętnie skrywana tajemnica...
Wenecja. 1510 rok. Zorzi prowadzi swoją pracownię. Ba! Ma nawet swoich garzoni. Artysta pełną gębą! Całe jego życie podporządkowane jest procesowi tworzenia. Wszystkie jego myśli ukierunkowane są na sztukę. Do czasu pojawienia się w jego życiu pięknej Sybilli Fugger. A wszystko zaczęło się od chęci posiadania nowego, nieznanego jeszcze nikomu, a co za tym idzie, nie używanego jeszcze przez nikogo KOLORU. Pigment, o którym mowa, rzekomo jest w posiadaniu męża pani Fugger. Zorzi za wszelką cenę musi być pierwszy!
Wtedy będzie mógł spłacić wszystkie długi, zainwestować w swoją pracownię, zatroszczyć się o swoich uczniów i ... przejść do historii!
Z chwilą przybycia do miasta Fuggerów wyścig się rozpoczął! Atmosfera wśród potencjalnych zwycięzców zagęszcza się. Jedni są zapraszani na rozmowy, inni czekają na swoją kolej wierząc, że znajdują się na tajemniczej liście. Zorzi postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i działać! On dotrze do Fuggera z polecenia jego ... żony! Jakiż był naiwny! Sybilla Fugger miała bowiem swój własny plan!
"Burza kolorów" to fantastyczna powieść! Wątków mamy kilka, a każdy równie ciekawy. Pogoń za marzeniami, za sławą, za uznaniem! Miłość, przyjaźń, odpowiedzialność.
Otóż życie artysty to nie tylko blichtr, przyjęcia i lejący się strumieniami szampan. To nie tylko bujanie w obłokach i gorączkowe poszukiwanie tego czegoś nawet do końca niesprecyzowanego. To proces tworzenia z wielką niewiadomą na końcu. To przyziemne i prozaiczne sprawy, aby pracownię utrzymać, aby móc zapewnić byt sobie, swoim rodzinom, swoim uczniom. To walka o zlecenia i projekty. To nieustająca rywalizacja. To też przeogromna satysfakcja i duma, gdy wszystkie cele zostaną osiągnięte: i te estetyczne, i te emocjonalne, i te materialne. To Zorzi.
Intryga, toksyczne relacje, manipulacja. Tak, z toksycznej relacji trzeba się uwolnić. Co do tego nikt nie ma żadnych wątpliwości. Zasadnicze pytanie: jak? Jak chcemy to osiągnąć. I czy na pewno wiemy, od kogo tak naprawdę należy się odseparować. To Sybilla.
Siła prawdziwej przyjaźni. Przyjaźń jest prosta, łatwa i przyjemna, gdy na horyzoncie nie ma żadnej zapowiedzi burzy. A gdy na nieskazitelnym niebie pojawia się zwiastun nie burzy, a czegoś znacznie groźniejszego? Kto będzie wsparciem? Kto wyciągnie pomocną dłoń nie oczekując niczego w zamian? Kto zostanie z nami do samego końca? Tylko prawdziwy przyjaciel! I Zorzi takiego przyjaciela miał! Nawet kilku :)
Na zakończenie muszę wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Damian Dibben bohaterem swojej powieści uczynił artystę malarza. I wprowadził czytelnika do jego świata, a zrobił to po mistrzowsku! Damian Dibben oszałamiająco maluje słowami! Świat widziany oczami Zorzi opisuje kolorami. Nie robi tego jednak pospolicie, a w sposób wysublimowany i kunsztowny. Okazuje się, że zieleń, granat czy czerń posiadają mnóstwo odcieni i każdy z nich można porównać do czegoś innego, do czegoś konkretnego. Pewnie właśnie dzięki temu tak doskonale mogłam zanurzyć się w świecie Giorgio Barbarelliego da Castelfranco.
Nieśmiało wkraczamy w świat artystów epoki renesansu. Udajemy się do XVI wiecznej Wenecji, która jest rajem dla poszukujących bogactwa i sławy artystów. Poznajemy znanych malarzy, wśród których na plan pierwszy przesuwa się Zorzo del Castelfranco nazywany Giorgione – włoski malarz epoki renesansu. Wspaniały mistrz koloru i światła. Przedstawiciel koloryzmu weneckiego, obserwator chwilowych stanów natury i świata.
Poznajemy artystę w chwili, gdy przeżywa chwilowy kryzys, w tym również finansowy. Ma wielu konkurentów, długi na karku i szuka pracy, która zapewni wyjście z zapaści finansowej. O lukratywne zlecenie nie jest łatwo, trzeba mieć wielką siłę przebicia i znajomości. Ale znalazł sposób na wyjście z marazmu. Usłyszał o nowym pigmencie, Książę Orientu, który został przywieziony do Wenecji przez najbogatszego człowieka w Europie. Aby zbliżyć się do jego właściciela, postanawia namalować portret jego małżonki. Dzięki tej pracy zbliża się do Sybille Fugger, która jest wspaniałą i pełną tajemniczości kobietą. Kobieta cierpiąca w małżeństwie, nawiązuje nić porozumienia z młodym malarzem. I będzie chciała uzyskać jego pomoc w realizacji swojego planu. Zakochany młodzieniec na wiele się godzi, ale potrafi też powiedzieć stanowcze nie. Jakie ma zamiary kobieta? Czy Zorzo wciągnie się w grę Sybille? Czy zaryzykuje swoją artystyczną przyszłość dla zdobycia niesamowitego pigmentu? Jaka okaże się prawda i czy wszyscy bohaterowie będą w stanie się z nią pogodzić?
Burza kolorów to niesamowita i pełna energii powieść o sztuce, życiu malarzy epoki renesansu i zachwycie nad paletą barw i kolorów. Ale są też poruszone bardziej przyziemne i życiowe zagadnienia. Jest miłość i namiętność, zazdrość i zdrada. Bohaterowie są nam bliscy, kochają i zdradzają, pragną wolności i spełnienia. I wszystko się dzieje w spowitej mgłą i tajemniczej Wenecji, pełnej szukających sławy artystów. Atmosfera bardzo gęsta i nieodgadniona, przeszyta nutą snującej się intrygi. Jak dla mnie akcja toczy się spokojnie i leniwie, chociaż nie brakuje chwil i momentów wydobywających z nas nagłe i nieoczekiwane emocje. Nie ma pośpiechu, można się zaprzyjaźnić z bohaterami i z rozmysłem ocenić ich zachowanie, które nie zawsze jest oczywiste i jednoznaczne.
Powieść ciepła i ciekawa, klimatyczna i nastrojowa. Otulona miłością i nadzieją na lepsze jutro, pozwala z pewnym dystansem spojrzeć na nasze życie. I wydobyć płynące z niej przesłanie, które samemu trzeba dotknąć i zrozumieć. Polecam, miła lektura na długie jesienne wieczory, rozgrzeje serce i wleje w nie ogień namiętności … A wokół mnóstwo ciekawych barw i kolorów, stanowiących esencję twórczości młodego bohatera ...
Okładka tej książki zachwyca jak najprawdziwsze dzieło sztuki, ale czy historia w nią opatrzona oddziałowuje równie mocno na odbiorcę?
"Burza kolorów", bo o tej powieści mowa jest pierwszą napisaną przez Damiana Dibbena, którą miałam sposobność poznać.
Tym, co prócz okładki przyciągnęło mnie do niej, była możliwość przeniesienia się w czasie do XVI wiecznej Wenecji oraz sylwetka prawdziwej postaci historycznej, malarza Giorgio Barbarelli da Castelfranco lub Zorzi di Castelfranco, o życiu i twórczości którego wiemy niewiele, i który nie zdobył takiej sławy, jak współcześni mu artyści: Michał Anioł, Leonardo da Vinci, Rafael czy Tycjan (przewijający się w fabule), zapewne przez wzgląd na przedwczesną śmierć z powodu dżumy. Nie wiadomo, kiedy mógł przybyć do Wenecji, czy aby na pewno studiował u Giovanniego Belliniego, na czym miałyby polegać jego relacje z Tycjanem (tu występujący w roli jego asystenta), ani też jaka była pozycja artysty pośród innych weneckich twórców, zatem autor namalował słowem jego postać opierając się na domysłach, mitach i legendach. Na pewno wiemy, iż był mistrzem światła i koloru, który staje się jednym z bohaterów książki.
"Kolor to nastrój, miłość, smutek, życie. Kolor jest tym, z czego zbudowany jest świat."
Podoba mi się, jak dużo dowiadujemy się z powieści o ówczesnej pracy malarzy. O tym, jak wyglądały ich pracownie, jak tworzyli kolory z pigmentów, za co odpowiedzialni byli asystenci i praktykanci. Również o tym, iż w świecie renesansowej sztuki panowała zaciekła, często niebezpieczna rywalizacja, nakręcana chęcią zdobycia sławy, choć w przypadku Zorzo nie wiadomo też, jakie były jego kontakty z kolekcjonerami i zleceniodawcami, ani w jaki sposób zdobywał zamówienia. Okazuje się natomiast, że do tego, by cieszyć się rozpoznawalnością, uznaniem, za którym szło również bogactwo, prócz ogromnego talentu, artyści musieli jeszcze mieć w sobie żyłkę biznesmena. W świecie powieści, kariera Zorzo właśnie zawisła na włosku. Brak nowych zleceń wpędził go w okropne długi. Kiedy dochodzi do niego plotka o nowym, zachwycającym pigmencie, noszącym nazwę "Książę Orientu", przywiezionym do Wenecji przez najbogatszego człowieka w Europie, dostrzega w niej szansę na rozwiązanie swoich problemów. Pigment, a wraz z nim intratne zlecenie, chcą zdobyć i inni artyści, więc rozpoczyna się wyścig o ich zdobycie.
Ten wątek, malowany wieloma barwami i emocjami mógłby stanowić podstawę porywającej historii, nawet nie będąc opartym na faktach. Niestety zdominowały go romanse i spisek, na czele którego stoi Sybille Fugger - żona zamożnego bankiera, posiadającego kopalnie cennego pigmentu, wciągająca w intrygę naszego bohatera. Te aspekty mnie nie zachwyciły, bo sprawiły, że fabuła stała się zawiła i nużąca.
Niemniej "Burzę kolorów" warto przeczytać, by zachwycić się kolorami, językiem autora, światem renesansowej Wenecji i ówczesną sztuką. Po tej lekturze trudno uniknąć dywagacji i refleksji na temat tego, co skrywa się za kulisami świata sztuki oraz duchem autorów dzieł podziwianych po dziś dzień. Jest to przyjemna, aczkolwiek nie zachwycająca opowieść o przeroście ambicji, obsesji, pasji, desperacji, zaślepieniu, dążeniu do wielkości, jak i o miłości, zdradzie czy osamotnieniu.
I na pewno nie nazwała bym jej thrillerem ani biografią historyczną. Nie będę Was namawiać do tego, byście ją koniecznie przeczytali. Sięgnięcie po nią zostawiam waszemu wyborowi.
,,Mam wiedzę. Mogę przekazać ją tylko jednej osobie. Wielu wzięłam pod rozwagę, zanim zdecydowałam się na ciebie. Te rysunki dowodzą, że dokonałam słusznego wyboru."
Słowa mają moc przenoszenia nas do miejsc, których nigdy nie odwiedziliśmy, i wprowadzania nas w światy, które istnieją tylko w wyobraźni. W swojej najnowszej powieści Damian Dibben czyni te słowa mostem do magicznego świata, gdzie kolory ożywają, prowadząc czytelnika w podróż przez czas i przestrzeń.
Jednym z najbardziej fascynujących aspektów tej książki jest jej zdolność do przenoszenia czytelnika w różne epoki historyczne i miejsca na całym świecie. Autor jest mistrzem opisu, jego słowa tworzą pejzaże i krajobrazy, które można niemalże dotknąć. Czytelnik zostaje zanurzony w renesansowej Florencji, w tajemniczej atmosferze Wenecji, i w błyskotliwym Paryżu.
Warto również podkreślić głęboką refleksję autora nad rolą sztuki w życiu człowieka. Kolory w tej powieści nie są tylko pigmentami na płótnie, ale także kluczem do serca i duszy. Dibben przemyślenie ukazuje, jak sztuka może wpływać na nasze życie, przekształcając je i nadając mu nowe znaczenie. To opowieść o tworzeniu, odkrywaniu i rozumieniu sztuki jako formy wyrażania siebie.
Jednak to nie tylko kolory nadają głębi tej historii. Miłość jest jednym z głównych motywów, które przewijają się przez stronice powieści. Nie tylko miłość romantyczna, ale także miłość do sztuki, przyrody i ludzi. Bohaterowie przeżywają głębokie emocje, uczą się poświęcenia i wierności. To piękna opowieść o ludzkich relacjach, która porusza nas do głębi.
Opisy przyrody są jak obrazy mistrza malarza, pełne szczegółów i głębokości. Autor posiada zdolność przenoszenia czytelnika w konkretne miejsca, zapewniając wrażenie, jakbyśmy sami byli obecni na opisywanych scenach. To literacka podróż, która wciąga od pierwszej strony i trzyma w napięciu przez całą lekturę.
Mimo że jest to powieść wyjątkowa i pełna pięknych opisów, czasami może wydawać się nieco rozwlekła.
Autor poświęca wiele czasu na rozwijanie wątków pobocznych, co może nieco spowalniać tempo akcji. Niemniej jednak, te dodatkowe elementy przyczyniają się do lepszego zrozumienia postaci i ich życiowych wyborów.
,,Burza kolorów" to z pewnością niezwykła opowieść, która nie tylko bawi wizją magicznego świata kolorów, ale także prowokuje do refleksji nad naturą sztuki, miłością i ludzką egzystencją. Choć czasem może wymagać od czytelnika pewnej cierpliwości, to i tak zostaje w sercu na długo po jej zakończeniu. To książka, która przypomina, że kolory są kluczem do naszych dusz, a sztuka jest mostem między naszymi sercami a światem. Jest to wręcz podróż do wnętrza naszej wyobraźni, która zostawi w naszej duszy piękne odciski na zawsze.
W powieści kolory odgrywają ogromnie istotną rolę, mającą zarówno symboliczne, jak i praktyczne znaczenie.
?Czerwony - Miłość i Pasja.
Czerwony jest kolorem, który symbolizuje miłość, namiętność i emocje. W powieści czerwony kolor odgrywa kluczową rolę w relacji między głównymi bohaterami. To kolor ich miłości i silnych emocji, które ich łączą.
?Zielony - Nadzieja i Odnowa: Zielony symbolizuje odrodzenie, nadzieję i harmonię z przyrodą, pojawia się w kontekście przyrody i jej uzdrawiającej mocy. Jest to kolor, który pomaga bohaterom znaleźć spokój i odnaleźć swoje korzenie.
?Niebieski - Spokój i Tajemnica: Niebieski jest kolorem spokoju, ale także tajemniczości. W powieści jest używany, aby podkreślić atmosferę tajemnicy i niezwykłości podróży w czasie. To kolor, który otwiera przed bohaterami drzwi do nieznanych światów.
?Złoty - Mądrość i Triumf: Złoty kolor symbolizuje mądrość, triumf i duchowy rozwój. Jest używany, aby podkreślić ewolucję bohaterów w trakcie ich podróży. To kolor, który reprezentuje osiągnięcie i przekształcenie.
?Inne kolory - W powieści pojawiają się także inne kolory, które mają swoje znaczenia, takie jak purpurowy, który może oznaczać magię lub niezwykłość, oraz biały, który symbolizuje czystość i niewinność.
Barwy w tej historii nie tylko nadają głębi opowieści, ale także pomagają czytelnikowi zrozumieć emocje bohaterów i kontekst ich podróży. To również odniesienie do malarstwa i sztuki, gdzie kolory są narzędziem wyrażania uczuć i idei. Autor używa kolorów jako symboli, które prowadzą nas przez magiczny świat powieści, nadając mu wyjątkowy charakter i głębię.
"Burza kolorów" to barwna opowieść o sztuce, żądzach i wielkich słabościach ludzkich na tle Wenecji XVI w.. Świetnie napisana, dająca obraz relacji między wielkimi malarzami. Narracja jest potoczysta, emocje ogromne, a autor bez żadnej wyrozumiałości obnaża chciwość, żądzę władzy, pragnienie splendoru. Wenecja jest tutaj ważnym elementem, jest miastem intryg, miłości, zdrad i spotkań. Nie ma tu spokoju, jest za to rozmach, wszystko jest rozhulane z pełną mocą. Ciekawa to była dla mnie lektura, przyjemnie jest znaleźć się w świecie sztuki, odkrywania niuansów barw, a jednocześnie oddać się emocjom opisanych intryg. Uważam, że to nie jest literatura z najwyższej półki, ale z pewnością jest godna uwagi tych, którzy szukają w książkach rozrywki i odpoczynku, przeniesienia się w świat jakże daleki od współczesnego. Podobało mi się. i do tego piękna okładka.
,,Burza kolorów" Damiana Dibben to kolejna książka należąca do Serii Butikowej wydawanej przez Wydawnictwo Albatros. Jako okładkowa sroczka mam słabość do tej serii ze względu na przepiękne okładki ? Każdy kolejny tytuł przyciąga mnie swoją estetyką wydania i wiem, że musi on znaleźć na mojej półce. Jeżeli do tego pod tą piękną okładką kryje się cudowna zawartość to jestem wniebowzięta. Tak właśnie jest w przypadku ,,Burzy kolorów".
W przedstawionej historii zakochałam się już od pierwszych stron. Giorgio (Zorzo) Barbarelli to młody, ambitny artysta, który chcąc zapisać się na kartach historii, postanawia zdobyć unikatowy i praktycznie niedostępny kolor. Jednak nie tylko Zorzo ma plan, aby zdobyć Księcia Orientu.... Do wyścigu stają inni malarze epoki renesansu, jak Leonardo da Vinci czy Michał Anioł. Kto wygra nieśmiertelność ?
Sam klimat historii jest niesamowity. Dosłownie możemy się poczuć jakbyśmy byli w renesansowej Wenecji wśród tych wszystkich artystów i sztuki. Autor wręcz maluje słowem i powoduje, że czujemy rządzę artystów, aby zdobyć najcenniejszą nagrodę. Widzimy te wszystkie barwy i cudowne kolory o których być może nawet wcześniej nie słyszeliśmy. Przy tym nie zapomniał także, aby oddać emocje artystów związane z pasją i oddaniu sztuce. Momentami to oddanie, aż wydawało się być nierealne i czymś niesamowitym. Ważną rolę odgrywa tutaj także miłość nie tylko do piękna kolorów, ale i kobiety... Rodzące się uczucie jest czymś pięknym.
Tak naprawdę tej książki nie da się opisać słowami. Jest to burza emocjonalna, która sprawia, że czytelnik mknie przez kartki i chce poznać zakończenie ,,Burzy kolorów" jak najszybciej. Damian Dibben po raz kolejny udowodnił, że potrafi w sposób piękny operować słowem, a połączenie thrillera z romansem i nutką historii wyszło mu genialnie. Polecam ?
Ten, kto decyduje się na posiadanie psów, straci ich wiele w swoim życiu. Ja byłem psem, który stracił wielu ludzi. Wenecja. Zimowa noc...
Trzeci tom serii przygód Jake'a Djonesa i jego przyjaciół należących do Tajnych Służb Straży Historii, stowarzyszenia, którego członkowie podróżują przez...
Przeczytane:2023-09-26, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Egzemplarz recenzencki, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, czytam regularnie, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Mam,
Burza kolorów to moja druga przygoda z twórczością brytyjskiego pisarza i scenarzysty Damiana Dibbena. Mam na imię Jutro zaczarował mnie, a wejście w głowę psa, nie drugiego człowieka okazało się bardzo ciekawym doznaniem. Ta nietuzinkowa opowieść skłoniła mnie do ponownego sięgnięcia po kolejną powieść Dibbena. I znów tak, jak za pierwszym razem, książka w pierwszej kolejności cieszy oczy. Jest to zasługą Kasi Meszki i faktu, że okładka tworzy całość z innymi jej podobnymi z Serii butikowej Albatrosa. Wcześniej już o tym pisałam, ale i teraz wspomnę, że każdy bibliofil czy książkoholik (jak zwał, tak zwał) będzie szczęśliwy mając tę serię w swoich zbiorach i zapewne będzie ona stanowić ozdobę każdej biblioteczki.
Burza kolorów, tak jak wcześniejsza powieść, zabiera nas do Wenecji, ale dwa wieki wcześniej. Jak sugeruje tytuł rzecz traktuje o kolorach, malarstwie, ale także (a może przede wszystkim) o obsesji, miłości, ambicji, zdradzie i o SZTUCE.
Szesnasty wiek, renesans. Dibben zabiera nas do świata sztuki, a konkretnie malarzy, którzy poszukują nowego, doskonałego koloru. Na kartach książki spotykamy nazwiska artystów, którzy nie są fikcyjni, tylko żyli naprawdę. Wśród nich są: Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Rafael Santi. Jednak my towarzyszymy mniej znanemu weneckiemu malarzowi Giorgione/Zorzo (Giorgio) Barbarelli. To młody malarz, który słynie z nieokiełznanej pasji, ale w tej chwili jego kariera się chwieje.
Nowy kolor, pigment, który ponoć ma przynieść artyście wieczną sławę i niebywałą fortunę jest niezwykle kuszący dla każdego młodego malarza, który powiedzmy sobie szczerze, z reguły przymiera głodem. A rzekomy pigment ponoć istnieje i nazywa się Książę Orientu. Już sama nazwa sprawia, że każdy chce go chociaż zobaczyć, nie dziwi więc, że malarze chcą go mieć, by używać, by czarować. Tylko za jaką cenę? Do czego będą w stanie się posunąć aby ów nieziemski pigment stał się ich własnością?
Damian Dibben potrafi snuć bardzo ciekawe historie, co udowodnił powieścią Mam na imię Jutro. Jednak jeśli poszukujecie niesamowicie pędzącej akcji i „samoobracających się kartek, to nie jesteście na właściwym tropie. Burza kolorów jest interesująca, owszem, ale fabułę ma powolną, lekko leniwą, prawie senną. Jest to więc książka do powolnego poznawania, a nie do wgryzania się w czytaną historię jak zgłodniały pies.
Dibben świetnie połączył historię i sztukę z wątkiem kryminalnym i w pewnym sensie z romansem (dosłownie i w przenośni). Przedstawił szesnastowieczną Wenecję bardzo szczegółowo. Czytelnik nie powinien mieć problemu z przeniesieniem. Nie byłam w tej perle włoskiej korony, ale po lekturze czuję się, jakbym dopiero co wróciła z tego miasta na wodzie. Pięknie opisał obrazy, szkice, rzeźby tego okresu, ale najpiękniej bawi się odczuciami estetycznymi oddając nam to, co widać i czuć. Czytając widzi się przesuwające przed oczami kolory i czuje zapachy (niestety nie tylko te przyjemne dla nosa).
Uważam, że najnowsza powieść Damiana Dibbena trafi nie tylko do osób, które interesują się sztuką, choć te na pewno docenią bardziej (bądź szybciej) kunszt autora. Przepiękna historia, pobudzająca zmysły do bardziej wytężonej pracy; do tego napisana eleganckim, plastycznym językiem przez prawdziwego mistrza opowieści. Według mnie również tak magiczna, jak baśniowa. Jednak niech Was nie zwiedzie, to zdanie, ani śliczna okładka, bo ta historia ma w sobie mrok i tajemnicę.
Burza kolorów – fascynująca i pełna namiętności. Polecam