Bez słowa

Ocena: 5 (8 głosów)

Siedem idealnych dni. Potem on zniknął.

Gdy Sarah poznaje Eddiego, zapomina o całym świecie, pragnie nacieszyć się każdą wspólną chwilą. Spędzają razem najpiękniejszy tydzień w ich życiu. Aż nadchodzi nieuchronne rozstanie...

Obiecują sobie utrzymywać kontakt, zanim nie wymyślą planu na wspólne jutro. Lecz jedno z nich nie dotrzymuje słowa, nie daje znaku życia. Przepada jak kamień w wodę...

Przyjaciele namawiają Sarah, by zapomniała o nim. Ale ona nie może. Wie, że coś się stało, że musi istnieć jakieś wytłumaczenie. Minuty, dni, tygodnie mijają, a Sarah jest coraz bardziej zmartwiona.

Pewnego dnia odkrywa, że miała rację...

Bez słowa to wyjątkowa i przewrotna opowieść o ludziach, którzy nigdy nie powinni stanąć na swojej drodze.

Książka zostanie wydana w kilkudziesięciu krajach.

Bestseller numer jeden w Niemczech i w innych krajach.

Informacje dodatkowe o Bez słowa :

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018-10-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788381164627
Liczba stron: 444
Tytuł oryginału: Ghosted

więcej

Kup książkę Bez słowa

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Bez słowa - opinie o książce

Avatar użytkownika - inthefuturelondo
inthefuturelondo
Przeczytane:2019-03-10,

W swoim życiu czytałam już naprawdę wzruszające i piękne powieści. Każda z nich zachwyciła mnie czymś innym. Jednak mam wrażenie, że Bez słowa to powieść, która łączy w sobie wszystko to, co zachwyciło mnie w poprzednich książkach.

Historię początkowo poznajemy z punktu widzenia Sarah. Kobieta opowiada o tym, co wydarzyło się podczas tych siedmiu dni spędzonych z Eddiem, ale także o tym co wydarzyło się potem. Choć dla jednych ta bohaterka może wydawać się nachalna w tym swoim poszukiwaniu mężczyzny, a nawet można ją nazwać desperatką, to ja jestem pełna podziwu.

Ktoś spyta, dlaczego tak właściwie ją podziwiam? A no dlatego, że mimo tych wszystkich słów dezaprobaty ze strony przyjaciół, Sarah nie poddała się i uparcie poszukiwała kontaktu z ukochanym mężczyzną. Może i w ciągu tygodnia nie poznali się zbyt dobrze, ale jestem w stanie uwierzyć, że zakochali się w sobie.

Później możemy poznać punkt widzenia Eddiego. Czasem przemawia on do czytelnika w formie epistolarnej, czyli pisząc listy do swojej siostry. Częściej jednak czytelnik może czytać o tym jak czuł się Eddie po tym wszystkim, co myślał o kobiecie, a także jak spędzał czas, nie dając znaku życia.

Bardzo spodobał mi się styl pisania autorki. Nie jest on całkiem prosty, ale również pani Walsh nie używa zbyt wyszukanego słownictwa. Dzięki temu, książkę czytało mi się naprawdę przyjemnie, a czas spędzony na lekturze upłynął bardzo szybko.

Historia przedstawiona w powieści z jednej strony nie jest czymś w stu procentach oryginalnym, ale z drugiej znalazłam tutaj klimat, jakiego nie znalazłam w żadnej innej książce. Powieść Rosie Walsh jest wciągająca, urzekająca, piękna.

Opowieść o dwojgu ludzi, którzy spotykają się nagle i całkowicie zatracają w uczuciach do siebie. Nie raz i nie dwa uroniłam łzy podczas czytania, a to też świadczy o książce.

Dla wszystkich miłośników powieści obyczajowych, które są istnymi wyciskaczami łez będzie to powieść idealna. Ja z kolei wcale nie obraziłabym się, gdyby na jej podstawie powstał film...

Link do opinii
Avatar użytkownika - al-ks
al-ks
Przeczytane:2022-06-28, Ocena: 3, Przeczytałam,

Bardzo przeciętna. Dopiero pod koniec coś się dzieje a całość- nic szczególnego. 

Link do opinii

2018 to zdecydowanie rok powalających debiutów. Jednak drodzy państwo, czy "Bez słowa" można zaliczyć do tego grona? Rosie Walsh jest bowiem doświadczoną autorką, która wydała cztery książki pod pseudonimem Lucy Robinson. Dopiero teraz, postanowiła wyjść z cienia i podpisać powieść własnym nazwiskiem. Dlaczego? Otóż przeglądając blog Walsh możemy się dowiedzieć, że podobnie jak nasza książkowa bohaterka, dwa tygodnie wpatrywała się w telefon czekając aż zadzwoni, poznany na wzgórzach Gloucestershire, mężczyzna. Niestety nie zadzwonił, nigdy. Paradoksalnie wszystkim to wyszło na dobre. Autorce, gdyż miała szansę na poznanie swojego obecnego męża i nam, czytelnikom gdyż zainspirowana tą prawdziwą historią książka, mogła trafić do księgarń. 


Podczas spaceru po rodzinnej miejscowości, z której wyprowadziła się kilkanaście lat wcześniej, Sarah spotyka rozmawiającego z owcą mężczyznę. Postanawiają wspólnie odprowadzić zwierzę do zagrody. Kiedy zadanie jest wykonane i przychodzi czas rozstania, wiedzą że będzie to niezwykle trudne. Zauroczona Eddiem Sarah trafia do jego domu, by spędzić tam cudowny, wypełniony sexem i miłością tydzień. Jest to dla niej najwspanialszy czas w życiu. Kiedy nadchodzi czas rozstania para obiecuje sobie, że pozostaną w kontakcie. Eddie ma zniknąć zaledwie na tydzień gdyż wyjeżdża na zaplanowany wcześniej urlop do Hiszpanii. Niestety mijają dni a mężczyzna nie daje znaku życia. Sarah jest zrozpaczona. Wierzy, że nie została porzucona tylko stało się coś złego. Po kilku tygodniach okazuje się, że miała rację. 



Czy zdarzyło wam się kiedyś trafić na książkę, którą kochacie i nienawidzicie jednocześnie? "Bez słowa" wywoływało we mnie skrajne uczucia począwszy od niedowierzania, zachwytu, zniesmaczenia, złości czy rozczarowania na uwielbieniu kończąc. Jest to powieść pełna wad, kiepsko napisana, nie trzymająca tempa i pełna irytujących bohaterów lecz z drugiej strony ciężko się od niej oderwać, ciągle zaskakuje i zmusza czytelnika do doczytania do końca. Więc jak widzicie, wczoraj na kolację zamiast uczty smaków, dostałam twardy orzech do zgryzienia. 
Po pierwsze książkę  tę ciężko jest przyporządkować do konkretnego gatunku. Rozpoczyna się jak typowy romans obyczajowy, gładko przechodzi w thriller z elementami suspensu by w końcowej fazie wyewoluować w melodramat. Wydawać by się mogło, że każdy z czytelników znajdzie tutaj coś dla siebie. Otóż nie do końca. Historia miłosna, oparta na schemacie instalove, była nieco naciągana i niewiarygodna, zagadka była jedynie zamierzeniem, gdyż już w jednej trzeciej książki poznaliśmy jej rozwiązanie, a część finalna była naiwna, operowomydlana i zbyt słodka. A jednak wbrew temu wszystkiemu, przepadłam bez reszty. Choć jest rzeczą oczywistą, że autorka dopiero poszukuje swojego stylu i gatunku, tak cieszę się że mogłam wraz z nią próbować różnych smaków tego literackiego tortu.
Kolejną rzeczą z którą miałam kłopot były opisy. W przypadku książki opowiadającej o wielkiej miłości, cierpieniu, rozstaniu, sekretach rodzinnych czy traumie, raczej nie spodziewam się rozwlekłych, barwnych, wręcz poetyckich, opisów przyrody, zachodów słońca, przemykających dróżką żuczków czy trawy. O tak, trawa była zdecydowanie numer jeden. No i kolory. Takich nazw jakich używa autorka nawet nigdy nie słyszałam. Często te wtrącenia i deskrypcje spowalniały tempo, wprowadzały niepotrzebny chaos czy były wręcz śmieszne. Wyobraźcie sobie dwójkę dorosłych ludzi przeglądających atlas ptaszków kiedy za oknem słychać wesołe trele kowalika. Niestety takie coś bardziej pasuje mi do wierszy Leśmiana niż literatury współczesnej. 
I kolejną rzeczą działającą na "nie" było tempo akcji. Chociaż nie mamy tutaj do czynienia z rasowym thrillerem czy kryminałem, gdzie zwroty akcji i jej szybkość są najważniejsze, tak brakowało mi systematyczności, dawkowania emocji i jakiejkolwiek organizacji. Są fragmenty książki przy których nie mogłam się powstrzymać przed ziewaniem, są i takie gdzie siedziałam z szeroko otwartymi oczami i obgryzałam paznokcie. Nigdy nie wiedziałam czego się spodziewać. Autorka grała na moich nerwach jak na skrzypcach. Momentami czułam się jak w samochodzie z początkującym kierowcą, który szarpie biegami. Mamy tutaj powolne rozwijanie prędkości i gwałtowne hamowanie, łagodne zakręty i wiraże. Naprawdę dużo się działo jednak nie było to dobrze rozłożone. 


Jednak największym zgrzytem była postać głównej bohaterki. Musze przyznać, że jej niektóre zachowania zapalały w mojej głowie ostrzegawczą lampkę. Sarah jest bowiem stalkerką. Po 17 latach małżeństwa rozwiodła się z mężem, który zakochał się w seksowej instruktorce jogi. Papiery rozwodowe jeszcze nie zdążyły "ostygnąć"kiedy nasza bohaterka poznała miłość swojego życia na angielskiej prowincji. Kiedy mężczyzna wyjeżdża na zasłużony urlop i przestaje się odzywać, z pozoru zrównoważona, dorosła kobieta pokazuje swoją prawdziwą naturę. Wykorzystuje media społecznościowe by szpiegować mężczyznę, jeździ do jego domu i na boisko gdzie drużyna, w której gra, ma trening. Nagabuje jego przyjaciół, pisze listy i wiadomości na messengerze. Szantażuje go emocjonalnie. Jest typową stalkerką, osobą której należy się bać. Muszę przyznać, że do takiej Sarah, było bardzo trudno poczuć choć odrobinkę sympatii. Z drugiej jednak strony poznajemy dziewczynę zupełnie inną od zakochanej psychopatki. Osobę z trudną przeszłością, która wraz z mężem założyła fundację charytatywną Doktorzy Klowni, której członkowie pomagają dzieciom w szpitalach. Sprawiają, że na ich ustach choć na chwilę pojawi się uśmiech. Taką Sarah, uśmiechniętą, zakochaną, czułą i troskliwą, można błyskawicznie pokochać. Szkoda, że wszystko co dobre trwa tak krótko.
W powieści pojawia się spora liczba bohaterów drugoplanowych i każdy z nich ma swoje własne problemy, sekrety i tajemnice. Te małe i wielkie dramaty, które toczą się w tle, są esencją tej historii. Problemy rodzinne, pragnienie zostania rodzicem, śmierć bliskiej osoby, choroby psychiczne, depresja, zdrada, prześladowanie, romans przyjaciół...wszystko to pojawia się w tej książce, czyniąc z niej naprawdę kompleksową powieść. Od połowy, kiedy następuje kulminacyjny zwrot akcji, czytelnikowi się wydaje, że wie już wszystko. Zagadka została rozwiązana, pora żyć dalej. Właśnie wtedy powieść zmienia klimat i wkracza na teren psychologii. Zanurzamy się w umysłach naszych bohaterów, rozkładamy ich na czynniki pierwsze analizując ich uczucia i zachowania. Poznajemy ich myśli, obawy, nadzieje i emocje. Ostatnie strony pasują do typowej powieści kobiecej, sztampowego wyciskacza łez. Były niczym ostatni odcinek kultowej "Niewolnicy Izaury".


Książka porusza bardzo ważny temat jakim jest depresja po stracie bliskiej osoby, która nieleczona może przerodzić się w niebezpieczną chorobę psychiczną. Osoby walczące z depresją muszą być pod stałą obserwacją  psychologiczną, często nie potrafią normalnie funkcjonować bez przypisanych leków. Miewają napady paniki i lęku, myśli samobójcze, nałogowo skupiają się na tragicznym wydarzeniu z przeszłości, nie martwiąc się o przyszłość. Tacy ludzie są ciężarem dla rodziny. Wymagają by ktoś ciągle przy nich był, pilnował i spełniał zachcianki. Boją się obcych, często są agresywni. Kiedy opieka nad chorą osobą staje się codziennością, trudno jest nam prowadzić normalny tryb życia, mieć rodzinę, przyjaciół. Chory staje się całym naszym światem. Sami zaczynamy wpadać w marazm i depresję a błędne koło się domyka. Całe szczęście są wokół nas są ludzie chętni do pomocy jak lekarze, rodzina, przyjaciele czy różnego rodzaju specjaliści. Osoby te odciążą nas, dadzą czas na to by cieszyć się życiem i ruszyć z kopyta do przodu. 


"Bez słowa" to książka która z jednej strony mnie zauroczyła a z drugiej podniosła ciśnienie. Na plus działa fakt, że nie można się od niej oderwać, jest niczym klej i to ten z atestem. Na minus jej zapiszę irytujących bohaterów, szarpane tempo i końcówkę rodem z "Mody na sukces". Muszę przyznać, że autorka mnie zaciekawiła na tyle by czekać na kolejne powieści. Sygnowane jej imieniem i nazwiskiem. Nie ma po co się ukrywać, kiedy ma się tyle do powiedzenia.  Pomimo wad jest to jedna z bardziej angażujących, wciągających i emocjonalnych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Rzadko która z powieści tak przeze mnie skrytykowanych trafia na półkę tych, które zostaną w mojej biblioteczce na dłużej. Tej się udało tego dokonać. Polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Katarzyna_Dudek
Katarzyna_Dudek
Przeczytane:2018-11-20, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Bez słowa to debiutancka powieść brytyjskiej autorki Rosie Walsh, która stała się bestsellerem w wielu krajach.

Bohaterką książki jest Sarah, dorosła już kobieta, która chcąc uciec przed tragedią, która spotkała ją w jej rodzinnym kraju, wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, gdzie udaje się jej odnaleźć spełnienie i spokój. Jednak po czasie wraca do Wielkiej Brytanii, w miejsce tragicznych wydarzeń. To tam dzieje się coś czego się nie spodziewała. Spotyka Eddiego, uroczego mężczyznę z bagażem doświadczeń.

Oboje spędzają ze sobą najcudowniejsze siedem dni w ich życiu. Ku ich wspólnemu zaskoczeniu, zakochują się w sobie i zaczynają myśleć o wspólnym spędzeniu przyszłości. Ich czas niestety szybko dobiega końca, ponieważ Eddie ma zaplanowaną podróż. Podczas rozstania Eddie obiecuje jej, że szybko się z nią skontaktuje, jednak to nie następuje. Mijają dni, tygodnie, a Eddie milczy…

Sarah nie może uwierzyć w to co się stało, że Eddie ta po prostu zostawił ją bez słowa. Przez jej głowę przetaczają się różne scenariusze, nawet te najgorsze. Przyjaciele radzą jej, żeby odpuściła, żeby dała spokój, ale ona upiera się, że musi koniecznie dowiedzieć się co się stało. Co takiego zaszło, że Eddie zerwał kontakt.

Powód okazuje się zaskakujący…

Muszę szczerze przyznać, że przez przeczytaniem Bez słowa obawiałam się, że będzie to kolejne romansidło jakich wiele. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, tak się nie stało. Książka okazała się cudowna. Mimo tego, że porusza bardzo trudne tematy takie jak strata, rozstanie, samotność, niepewność, bezsilność czyta się ją wspaniale. Bohaterowie to prawdziwi ludzie z krwi i kości. Książka to 443 strony przepełnione czystymi emocjami – wzruszenia gwarantowane, także nie zapomnijcie o chusteczkach!

Warsztat pisarski Rosie Walsh to istny majstersztyk i wierzę, że odniesie jeszcze nie jeden literacki sukces.

Bez słowa zdecydowanie polecam każdemu!

Link do opinii
Avatar użytkownika - allison
allison
Przeczytane:2018-10-27, Ocena: 5, Przeczytałam,

„Bez słowa” to opowieść o wielkiej stracie, i to niejednej. To również historia pewnej miłości i skomplikowanych relacji rodzinnych oraz sekretów, których ujawnienie zaskakuje czytelnika, sprawiając, że zaczyna on patrzeć na poznane wydarzenia z zupełnie innej perspektywy. 

Sarah niedawno rozstała się z mężem. Przez kilkanaście lat prowadzili razem fundację pomagającą chorym dzieciom i nadal to robią, więc często dochodzi między nimi do niezręcznych sytuacji. 

Pewnego dnia Sarah odwiedza mieszkającą w Anglii rodzinę. Wtedy poznaje Eddiego, z którym spędza upojny tydzień. Zaskoczona odkrywa, że się zakochała i że jest to uczucie odwzajemnione. 
Bohaterowie obiecują sobie wspólne jutro, jednak nagle Eddi znika i w dodatku nie daje znaku życia. Kobieta nie wierzy, że ją zostawił, niepokoi się tym bardziej, że nawet znajomi jej ukochanego zaskoczeni są jego milczeniem i nieobecnością. 

Sarah szuka wsparcia u swoich przyjaciół, jednak oni odradzają jej poszukiwania. Są przekonani, że Eddi okazał się oszustem albo niedojrzałym partnerem. Pod wpływem pewnych zdarzeń zmieniają jednak zdanie... Wciąż jednak nie potrafią pomóc zagubionej kobiecie w efektywny sposób. 

Podczas poszukiwań Sarah wraca wspomnieniami do czasów dzieciństwa i młodości. Dzięki temu czytelnik dowiaduje się, dlaczego przed laty opuściła rodzinne miasto i wyjechała z Anglii do Stanów Zjednoczonych. 
Retrospekcje to także źródło informacji o jej związku z byłym mężem, o pracy w fundacji, sukcesach i porażkach. A także o skomplikowanych relacjach z członkami najbliższej rodziny. 

„Bez słowa” jest powieścią debiutancką i takich debiutów życzy sobie każdy mol książkowy. Autorka nie tylko wykazała się pomysłowością w tworzeniu życiowych historii, ale i udowodniła, że potrafi trzymać odbiorcę w napięciu oraz zaskakiwać. Gdy bowiem wydaje nam się, że już wszystko wiemy o bohaterach, na jaw wychodzą sekrety sprzed lat i pojawiają się intrygujące niespodzianki fabularne. I wtedy robi się najciekawiej! 
Ostatnie rozdziały dosłownie się połyka, chcąc jak najszybciej poznać finał. 

Całość napisana jest lekko, ale klimatycznie. Ciekawym zabiegiem jest pokazanie świata z perspektywy różnych postaci. Na uwagę na pewno zasługują również dialogi – naturalne, dynamiczne, przekonujące (a to słaba strona współczesnej literatury obyczajowej). 
Czyta się lekko i przyjemnie, ale i z emocjami, więc polecam z czystym sumieniem.
 BEATA IGIELSKA

Link do opinii
Inne książki autora
Miłość mojego życia
Rosie Walsh0
Okładka ksiązki - Miłość mojego życia

Emma, znana biolożka morska, bardzo kocha męża Leo i córeczkę Ruby. Zrobiłaby dla nich wszystko. Ale niemal każde słowo, które im o sobie powiedziała,...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy