Agnieszka Lingas-Łoniewska nie bez powodu nazywana jest dilerką emocji. Tym razem autorka przedstawia trudną rzeczywistość żołnierzy z PTSD i ich rodzin. To świat, w którym jedyną nadzieją jest miłość.
Kontynuacja bestsellerowego Bez przebaczenia podbije Wasze serca i wzruszy Was do łez.
Jacek Krall śni o wojnie. Chyba że akurat desperacko robi wszystko, by stracić świadomość, nim nadejdą koszmary. Gdy przenosi się do Orzysza, pod skrzydła pułkownika Piotra Sadowskiego, znajduje się na skraju wyczerpania. Silny zespół stresu pourazowego i wyrzuty sumienia związane z tragicznie zakończoną misją wojskową sprawiły, że doszedł do ściany. Wreszcie decyduje się poprosić o pomoc.
Weronika Szuwarska poniosła największą z możliwych strat. By zapomnieć o przeszłości, poświęca się pracy terapeutki. Gdy w jej gabinecie pojawia się przystojny, tajemniczy żołnierz, na którego od pewnego czasu stale się natyka, serce pani psycholog wreszcie się budzi. To nie będzie standardowa terapia. A na pewno najtrudniejsza w jej karierze. I najważniejsza.
Tymczasem Piotr Sadowski i jego żona Paulina muszą stawić czoła rodzinnym problemom. A także przeszłości, która nie daje o sobie zapomnieć. Gdy dawny wróg wyjdzie na wolność, ich życie znajdzie się w niebezpieczeństwie, a losy obu par splotą się nierozerwalnie.
I choć miłość to potężna siła, tym razem jej zwycięstwo zawiśnie na włosku.
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2020-03-25
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 350
„Bez pożegnania” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to druga część dylogii w nowej szacie graficznej.
🍁Porucznik Jacek cierpiący na zespół stresu pourazowego przybywa do jednostki Piotra, którego poznajemy w „Bez przebaczenia", by zacząć wszystko od nowa. Przypadek, a może przeznaczenie sprawia, że spotyka Weronikę, którą też życie nie oszczędzało. Rodzące się między nimi uczucie sprawia, że zaczynają z czasem zrzucać kolejne pancerze.
🍁W swojej starannie napisanej powieści autorka pokazała, podpierając się źródłami, przeżycia związane z bezsilnością, silnymi zaburzeniami, czego skutkiem może być zespół stresu pourazowego (PTSD). Można odczuć szczególne wyczucie w tak istotnym oraz ważnym temacie, jaką cenę przyjdzie płacić oraz jakie wojna powoduje zniszczenia w psychice żołnierzy i ich najbliższych. Historia ta to nie tylko intymny obraz żołnierskich traum i wstawki retrospekcji działań wojennych, ale też żywe emocje. Wciągająco, strona po stronie, widzimy kilka wątków, które tworzą osobliwe koleje losu, momentami dramatyczne i pełne rozmaitych wydarzeń, a także bohaterów z pierwszej części, którzy doskonale dopełniają całość. Wielką siłą jest tu miłość, wyraziste postacie, które mierzą się z tragiczną przeszłością, przewrotne epizody i emocjonujący klimat z nutką pikanterii.
Opowieść, w której głównym motywem jest samotność, nadaje jej szczególnego wydźwięku z dopracowaną fabułą oprawioną w rozliczenie się z przeszłością. Interesująca lektura, warta uwagi, gdzie pożegnanie jest symbolem pożegnania się z ważną częścią siebie.
🍁Barwnie uszyta powieść z miksu gatunków literackich, gdzie przyjaźń i rodzina potrafią stworzyć wspólne szczęście.
Okładka przedstawia kwiat i jego płatki, utrzymana w kolorystyce czerwieni, odcieniu nieco ciemniejszego, ale i jasnych - beżu, brązu. Satynowa w dotyku z wytłuszczonymi napisami. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich ujrzycie okładkę poprzedniego tomu "Bez przebaczenia", którą ja czytałam bardzo dawno temu, jeszcze w starym wydaniu, z inną okładką [RECENZJA TUTAJ], a na drugim kilka zdań o autorce. Stronice są kremowe, czcionka duża, nasze oczy się nie męczą. Literówek brak, a odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Mamy tutaj spojrzenie z kilku perspektyw, bowiem obserwujemy dokładnie nie jedną relację...
Moje kolejne spotkanie z autorką, które przebiegło... idealnie. Nie spodziewałam się, że pokocham tę historię całą sobą, ale w sumie, co się dziwić, jak pierwsza część czytana lata temu również mocno mnie zachwyciła... Miałam co prawda czytać coś innego, ale zupełnie zapomniałam, że kupiłam ją pod koniec zeszłego roku i kurczę, poczułam przyciąganie. To był dzień na tę właśnie książkę. I jak zaczęłam, tak odłożyłam ją dopiero, jak doczytałam do samego końca. Dilerka emocji, bo tak nazywają pisarkę, ma niebywale lekki i przystępny styl, który już od pierwszych zdań wciąga czytelników do swojego świata, do świata bohaterów i nie pozwala wyjść chociażby na moment. Sprawia, że żyjemy tym, co postacie i czujemy w stu procentach to, co oni. Jestem zachwycona, bo mimo iż przeczytałam ją szybko, to dostałam książkę tej mojej autorki, w której zaczytywałam się lata temu i przeżywałam tak bardzo. Musicie bowiem wiedzieć, że przy lekturach Agnieszki, po raz pierwszy zaczęłam czuć emocje bohaterów, przy jej pozycjach zaczęłam płakać, wzruszałam się... Darzę ją ogromnym sentymentem i to specjalnie dla niej, lata temu, pojechałam na swoje pierwsze targi książki do Krakowa, by móc zrobić sobie z nią zdjęcie i zdobyć podpis na książce. To były emocje! Do tej pory to pamiętam! I jak co roku, jestem wierna niczym pies i stoję w kolejkach, raz dłuższych, raz krótszych, ale jak tylko jestem na targach, to wizyta u Agi obowiązkowa.
ZDECYDOWANIE polecam sięgnąć po tę książkę jak i pierwszy tom, jeśli nie czytaliście jeszcze - na pewno będziecie zadowoleni z lekkiego i przyjemnego pióra, spodziewam się, że tak jak, będzie tak zafascynowani opowieścią, że z trudem będziecie się od niej odrywać...
Mamy tutaj wielu bohaterów, a część z nich, po tylu latach (dokładnie ośmiu!!!) pamiętam. Pamiętam Paulinę, pamiętam Piotra... nie tylko ich. Gdy tylko pojawiła się o nich wzmianka, w moim sercu coś zadrżało - jestem wzruszona... Fajnie było znów coś przeczytać, gdzie oni byli bohaterami. Pojawił się również wątek Kuby i Oli - super. Jednak najważniejsi tutaj byli - Jacek i Weronika...
Postacie z krwi i kości, którym niczego nie brakuje, może jedynie szczęścia... Obydwoje dźwigają ogromny bagaż emocjonalny, przeszłość iść po prostu rozgniata. Sprawia, że ciężej im się oddycha, że wszystko jest dla nich zdecydowanie trudniejsze... Było mi ich szkoda, ale przejęłam ich uczucia i wszystko to, co oni przeżywali, to i ja z nimi. I nie raz pojawiły się łzy w moich oczach, serce dosłownie pękało w pół. Brakowało mi tego. Takich postaci, którzy zrobią ze mnie miazgę. Nawet teraz, kilka dni po skończeniu lektury, gdy piszę recenzję, na samą myśl łzy pojawiają się w moich oczach. Po prostu bohaterowie to kolejny punkt, przez który MUSICIE sięgnąć po tę historię. Na pewno się nie zawiedziecie.
Trzeci, zarazem najważniejszy powód, dla którego warto zaznajomić się z recenzowaną dziś powieścią, to EMOCJE. Nie brakuje ich tutaj. Bohaterowie - każdy z nich - przeżywa swoje piekło. A my to piekło razem z nimi odczuwamy. Można odczuć tutaj całą paletę emocji, tych mocniejszych i tych lżejszych. Szczęśliwych chwil, smutnych, zatrważających... Tak bardzo za tym tęskniłam! Tęskniłam za wejściem do świata i problemów bohaterów w sto procent, by to, co mnie otacza uleciało i został świat wykreowany przez autora książki. Tłumiłam w sobie łzy, niekiedy spływały one po policzku. Przyśpieszone bicie serca, strach... To wszystko było żywe. A obrazy z przeszłości Jacka? Dosłownie mnie... powaliły na kolana. Tak mi było przykro, źle, smutno... Tak bardzo mu współczułam... Bo to, co przeżył było piekłem... Dlatego tak bardzo poczułam tę historię całą sobą...
Warto też sięgnąć po tę książkę ze względu na tematy, jakich podejmuje się pisarka. Nie tylko miłość, przyjaźń, relacje międzyludzkie. Mamy również traumę, PTSD czyli Zespół Stresu Pourazowego... To było nie lada wyzwanie, a poradziła sobie z nim świetnie. Bardzo dobrze poprowadzona historia, której niczego nie brakuje, dopracowana pod każdym szczegółem. Fajnie, że temat został zgłębiony, a nie potraktowany po macoszemu. "Bez pożegnania" ma wiele wartościowych fragmentów, o których warto pamiętać.
Na plus dodatkowo umieszczona PLAYLISTA, każdy rozdział miał swoją piosenkę. Nie wiem, jak Wy, ale ja podczas czytania książek Agi, włączam i zapętlam dopóki nie przejdę do następnego. Świetne kawałki, których słucham do dzisiaj i które kojarzą mi się z wydarzeniami z książki.
Reasumując uważam, że jest to książka, które spełniła moje wszelkie oczekiwania, jakie mam. Dostałam świetną akcję, dobrze przemyślaną fabułę, której nie brakuje nic. Bohaterów z krwi i kości i całą masę emocji, które odczuwałam. Jest to moim zdaniem jedna z najlepszych historii pisarki i tak się cieszę, że chociaż na chwilę mogłam wrócić do przepięknego Wrocławia... Tak spodobało mi się to miasto, że ciągle mogłabym tam jeździć i przebywać na łonie natury, połykać wzrokiem piękną infrastrukturę, budynki, te kolory... Dla mnie ideał. Bardzo polecam Wam tę pozycję! Bardzo, bardzo!
Czy można sięgnąć po kontynuację książki, nie czytając pierwszej części? Oczywiście, że można i dlatego mam dzisiaj dla Was recenzję powieści "Bez pożegnania" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, która jest kontynuacją książki "Bez przebaczenia". Pierwszej części niestety nie miałam okazji przeczytać, za to druga z łatwością wpadła w moje ręce. Tak więc nie przedłużając, zapraszam do czytania!
W Orzyszu w Wyższej Szkole Wojsk Zmechanizowanych rozpoczyna pracę Jacek Krall. Mężczyzna jest na skraju wyczerpania, ponieważ ciągle nawiedzają go koszmary o wojnie, w której uczestniczył, będąc na misji w Afganistanie. W końcu postanawia poprosić o pomoc i tym właśnie sposobem jego losy splatają się z panią psycholog Weroniką Szuwarską. Jej przeszłość również nie była zbyt kolorowa, ponieważ kobieta poniosła w życiu największą z możliwych strat. Aby nie myśleć o przeszłości, poświęca się ona pracy terapeutki. Czy uda jej się uleczyć Jacka? Z demonami przeszłości musi się także zmierzyć Piotr Sadowski, czyli przełożony i jednocześnie kolega Jacka oraz jego żona Paulina. Z czasem całą czwórkę zaczyna łączyć nie tylko przyjaźń, ale i niebezpieczna sytuacja, w której się znajdują. Czy mimo ciężkiej przeszłości uda im się w końcu znaleźć spokój i szczęście? Co musi się wydarzyć, aby wszystkie rany zostały uleczalne?
W książce występuje narracja trzecioosobowa. Opisuje ona losy trzech bohaterów: Jacka, Weroniki, Piotrka i Pauliny. Nieprzeczytane pierwszej części nie stanowiło dla mnie problemu w zrozumieniu fabuły. Podczas czytania tej książki można wiele się dowiedzieć o żołnierskim życiu. Można również poznać problemy psychiczne, czyli zespół stresu pourazowego, z jakim mogą zmagać się żołnierze, którzy wrócili z misji. Problemy te dotykają także ich bliskich. W książce występuje Projekt Wojownik, który ma na celu pomoc poprzez różne zajęcia pomoc takim żołnierzom. W książce nie tylko możemy przeczytać o wojnie i o skutkach z nią związanych, ale i o miłości, która jest w stanie uleczyć największe rany. Jest również wiele wzruszeń, smutnych wydarzeń oraz odważnych scen. Książkę czyta się bardzo szybko, bo potrafi zaciekawić i wciągnąć, a końcówka trzyma w napięciu.
"Bez pożegnania" jest typowo kobiecą powieścią obyczajową, podchodzącą pod romans, przy której można miło spędzić czas. Dzięki niej można się wiele dowiedzieć o żołnierskim życiu, wzruszyć oraz rozmarzyć. Bardzo ją polecam na długie jesienne wieczory, bo bardzo potrafi umilić czas!
Agnieszka Lingas-Łoniewska to od niedawna jedna z moich ulubionych pisarek. Jeśli chodzi o literaturę stricte kobiecą, to będzie ona dla mnie nie do zastąpienia, chyba że przestanie pisać - nad tym jednak zdecydowanie będę ubolewać. "Bez pożegnania" to dalszy ciąg przygód bohaterów książki pt. "Bez przebaczenia". Pojawiają się też jednak nowi, którzy mają swoje problemy i to naprawdę poważne. Muszę powiedzieć, że nazywanie tejże autorki dilerka emocji to zdecydowanie celne określenie. Co tym razem chce nam zafundować Łoniewska? Zobaczmy.
Opowieść o próbie ułożenia sobie na nowo życia przez żołnierzy powracających z misji. Nie wszystkim jest dany powrót, nie każdy wraca w pełni sił. Każdy z nich doświadczył bardzo trudnych, siejących pustkę i strach w ich umysłach przeżyć. Radzą sobie w bardzo różny sposób. Często uciekają w alkohol, używki, przygodny seks. Za wszelką cenę próbują zagłuszyć, wymazać obrazy, zapachy, które ich prześladują. Powrót do normalności jest bardzo trudny…
„Wojna nigdy nie kończy się dla tych, którzy walczyli”.
Curzio Malaparte
Akcja powieści toczy się swoim rytmem, zaskakuje i głęboko porusza. Zwłaszcza retrospekcje w których przenosimy się do Ghazni w Afganistanie, wywoływały we mnie mocne emocje. Fabuła wciąga, intryguje, daje do myślenia. Autorka ma bardzo lekkie pióro, stopniowo buduje napięcie i nerwowe oczekiwanie. Czytanie było dużą przyjemnością. Bohaterowie rewelacyjnie wykreowani, ludzie z krwi i kości. Bardzo ciekawe i złożone osobowości, które mają za sobą ogromny bagaż trudnych i bolesnych życiowych doświadczeń. Pięknie to wyszło, bardzo realnie, szczerze, mocno.
Powieść bardzo porusza, wywołuje przeróżne emocje. Autorka daje nam bardzo prawdziwy obraz tego, co dzieje się z żołnierzami, którzy powracają z misji. Tam gdzie byli, często sięgnęli dna, byli blisko utraty człowieczeństwa. PTSD – zespół stresu pourazowego w całej swej porażającej prawdzie. Oprócz żołnierzy bardzo często cierpią najbliżsi, rodzina, przyjaciele. Dramatyczne wybory, które niosą ogromne konsekwencje, z którymi ci ludzie muszą mierzyć się już do końca życia. Próba powrotu do zwykłej codzienności, potrzeba bliskości, zrozumienia, akceptacji. Potrzeba dużo cierpliwości i samozaparcia, aby wrócić do normalności. Tak łatwo oceniać, wyciągać mylące i krzywdzące wnioski.
Powieść, która daje do myślenia, zmusza do refleksji. Znajdziemy w niej wątki z poprzedniej części, które sporo wyjaśniają. Całość wypadła bardzo dobrze. Wciągająca obyczajówka, umiejętne połączenie traumatycznych wydarzeń i romansu. Opowieść bardzo mądra, realna, niosąca ogromne wzruszenie, niepokój i nadzieję. Za książkę dziękuję Wydawnictwu Burda Książki. Byłą to bardzo trudna wędrówka przez poranione ludzkie serca. Polecam :)
Dzisiejsza recenzja będzie dla mnie szczególnie ważna, ponieważ obfituje w pierwsze razy. I to aż dwa! Pierwszym jest przyjście do Was z recenzją przedpremierową książki Bez pożegnania. Drugi pierwszy raz dotyczy samej autorki, której nazwisko zapewne kojarzycie - sama jeszcze nigdy nie przeczytałam żadnej powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej znanej przez większość #dilerkąemocji.
Zgodnie z opisem na tylnej okładce Bez pożegnania powinno podbić moje serce i wzruszyć do łez. A czy naprawdę podbiło i wzruszyło, a ja uzależniłam się od emocji? Przeczytajcie dalej, to się dowiecie. :)
Bez pożegnania to kontynuacja debiutanckiej powieści autorki, Bez przebaczenia. Teoretycznie książka opiewa historię Jacka Kralla, żołnierza, oraz Weroniki Szuwarskiej, psycholożki. Praktycznie jednak dostajemy trzy różne opowieści z innymi bohaterami, choć faktycznie ta o Jacku i Weronice zdaje się dominować.
A przynajmniej na początku.
Jacek zmaga się z demonami wojny powstałymi wskutek służby w Afganistanie i wyjeżdżaniem na patrole. To tam spotkało go wiele krzywd, które po powrocie do kraju objawiają się zespołem STSD. Jeżeli nie wiecie, co to, już tłumaczę: STSD to wtórny zespół stresu pourazowego, który tak jak PTSD dotyczy przeżycia traumatycznych wydarzeń, ale w tym przypadku jako świadek, a nie uczestnik. Nie może spać, a przykre wspomnienia próbuje zatuszować w używkach i przypadkowym seksie. Przeprowadza się z rodzinnego Wrocławia do Orzysza i tu przeznaczenie rzuca go prosto w objęcia Weroniki, która poza pomaganiem innym ludziom jako renomowany psycholog, sama walczy z własną przeszłością. Jacek dodatkowo rozpoczyna pracę w szkole wojskowej pod opieką pułkownika Piotra Sadowskiego - jeśli czytaliście pierwszą część (Bez przebaczenia), na pewno poznaliście to nazwisko.
I tu otrzymujemy drugą wspomnianą historię. Autorka ujawnia dalsze losy Piotra, jego ukochanej żony Pauli oraz ich dzieciaków, Maksa i Adasia. Czasami miałam wrażenie, że perypetie tej dwójki przyćmiewały znacząco losy głównych bohaterów, co miejscami troszkę mnie irytowało. Pewnie ze względu, że nie czytałam poprzedniej części i większości wydarzeń musiałam się domyślać. Dla osób znających historię będzie to smaczek.
Trzecia historia miłosna dotyczyła siostry Piotra, Oli, oraz brata Pauliny, Kuby. Tą traktowałam z przymrużeniem oka, jako miłą odskocznię od głównej fabuły.
Przyznam szczerze, że Bez pożegnania emocji we mnie żadnych nie wzbudziło, jak mi obiecywano. Może dlatego, że nie jestem zbyt emocjonalną osobą - jedyną książką, przy czytaniu której płakałam, było Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Ciężko więc zapłakać, szczególnie że akcja toczyła się naprawdę szybko i nim dobrze wczułam się w fragment, ten się urywał i przeskakiwał. To mogło być innym powodem, dlaczego się nie wzruszyłam i dlaczego serce nie zabiło mi mocniej.
Trochę też irytował mnie wręcz cukierkowy wydźwięk powieści. Miałam wrażenie, że bohaterowie niczego konkretnego do siebie nie mówili, tylko ciągle szeptali czułe słówka i wyznania miłosne. Na początku było fajnie, cieszyło, bo odnaleźli drugie połówki, ale później miałam dość. Co za dużo, to nie zdrowo - chociaż może niektórym z Was, tym bardziej otwartym i skorym na emocjonalne wzruszenia, zabieg ten przypadnie do gustu i będziecie zauroczeni.
Bardzo za to podobały mi się momenty słabości, koszmary dręczące Jacka, odbierające mu zdolność trzeźwego myślenia. Tu, przyznam, kolejne zdania czytałam z szybkością wystrzału pocisku i z jawnym zainteresowaniem. Autorka zgrabnie prowadziła opisy wojenne, choć były to zaledwie krótkie fragmenty, jednak zdecydowanie satysfakcjonujące. Intrygująco brzmiała również sama końcówka. A najmocniej spodobała mi się dołączona do książki playlista - co rozdział, by się mocniej wczuć, autorka podrzucała znane piosenki, które powinny towarzyszyć podczas czytania. Ja osobiście miałam problem z polskimi utworami, bo ciężko mi się wtedy czytało - tekst piosenki mieszał się ze słowami lektury. Za to przy angielskich miło odpływałam.
Podsumowując, Bez pożegnania polecam osobom lubiącym słodkie historie, pełne wyznań miłosnych i obfitujących w słowa: skarbie, kochanie, maleńka. Miła lektura do poduszki, na poprawę humoru, kiedy dni wydają się bardziej szare niż kolorowe. Ładnie przywraca wiarę w ludzi i w miłość, w fakt, że gdzieś tam czeka pokrewna dusza, a przeznaczenie przybliża do niej co minutę.
Od dawna uważam, że debiutancka książka Pani Agnieszki Lingas Łoniewskiej to najlepsza książka jaka wyszła spod jej pióra. Mogłam śmiało to wywnioskować ponieważ przeczytałam wiele jej powieści i ta pierwsza była najlepsza. Teraz miałam okazję czytać jej kontynuację i jestem w dużym stopniu usatysfakcjonowana. Znalazłam w niej wszystko to czego się spodziewałam i historia Jacka i Weroniki porwała mnie na całego.
Tematyka wojskowa jest mi bliska więc na codzien mam z nią doczynienia i sama się mogłam czuć jak bohaterka tej powieści. Sama też odczuwam pewne emocje jak ona więc jest bardzo zadowolona po lekturze.
Mam nadzieję że autorka napisze jeszcze jakąś historię inspirowaną tą serią.
Kontynuacja powieści "Bez przebaczenia". Są postacie opisane w pierwszym tomie i pojawiają się nowe. Głównymi bohaterami są teraz Jacek i Weronika. Autorka porusza temat zespołu stresu pourazowego, znaczenia przyjaźni, miłości i wzajemnej pomocy. Bohaterowie tej powieści są wsparciem do siebie, zawsze mogą na siebie liczyć. "Bo rodzina to nie więzy krwi. Nie tylko. Czasami to wspólna przeszłość, historia pełna bólu, okropne obrazy ze świata. który mogą zrozumueć tylko ci, którzy tam byli. A także ci, którzy potem musieli się tam znaleźć, poprzez przeżycia tych, którzy tam byli. Rodzinę łaczy również stąpanie tuż nad przepaścią, balansowanie na cienkiej linii życia i smierci. To wszystko sprawia, że ludzie zbliżają się do siebie i stają się sobie bliscy. I są w stanie skoczyć za sobą w ogień."
,,Było ciepło, rodzinnie i bezpiecznie. Chwile. Łączą nas i scalają w jedno. Dzięki takim momentom wciąż jeszcze wierzymy w dobro i czujemy, że warto żyć i warto kochać".
,,Bez pożegnania" jest kontynuacją debiutu z 2010r. ,,Bez przebaczenia". Znowu spotykamy pułkownika Piotra Sadowskiego oraz jego żonę Paulinę. Poznajemy porucznika Jacka Kralla, który powrócił z misji w Afganistanie i nie jest w stanie dojść do siebie oraz psycholog Weronikę Szuwarską, która rzuciła się w wir pracy by zapomnieć tym, co ją spotkało. Wszystkich bohaterów łączą więc przykre, bolesne doświadczenia losowe, które wciąż kładą się cieniem na ich życiu. Ścieżki ich wszystkich się przetną a wzajemna pomoc, lojalność i oddanie uratują ich od najgorszego.
Agnieszka Lingas - Łoniewska zwana jest przez swoich fanów Dilerką Emocji. Zapoznawszy się z książką ,,Bez pożegnania" nie sposób się z tym nie zgodzić. Jednak bez przesady. Momentami historia stawała się zbyt ckliwa i infantylna. Książka, więc według mnie trochę nierówna. Kilka wspaniałych, pełnych emocji rozdziałów, po czym zapychanie romansidłem klasy B, by znów przeczytać z zapartym tchem i lekkim wzruszeniem. Najbardziej podobały mi się retrospekcje ze wspomnieniami Jacka. Idealnie ukazywały bohaterstwo, strach i samotność żołnierzy. Czytając je w tyle głowy miałam porywającą opowieść Sebastiana Jungera ,,Wojna Restrepo".
,,Wojna nigdy nie kończy się dla tych, którzy walczyli."
Brawa dla Autorki za poruszenie trudnego problemu, jakim jest PTSD, czyli zespół stresu pourazowego. Nie do pomyślenia jest przecież, że żołnierze oddelegowani na misje będący z daleka od rodziny, od jakichkolwiek wygód, niemający pojęcia czy będzie im dane dożyć następnego brzasku, oglądający okropności wojny z bliska, wąchający krew i zabijający, wrócili do domu bez żadnego piętna na psychice. Czasem od koszmarnych wspomnień nie da się uciec a one duszą i zabijają. Nie tylko żołnierza, który wrócił z misji, ale też jego najbliższych. Chociażby z tego powodu uważam, że książka jest godna polecenia.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydanictwu Burda.
Temat książki super. Zespół stresu pourazowego jest dość częstym zjawiskiem wśród żołnierzy wracających z misji. Autorka sensownie pokazała w jaki sposób można sobie z tym radzić. Inne wplecione w to wszystko wątki tylko ta książkę dopełniły.
Jedyne co mi nie pasowało w niej to za dużo "ochów" i "achów" jeśli chodzi o okazywanie uczuć. Za mdłe to dla mnie momentami było
Ale książka ogólnie okej:)
(moja opinia z LC http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4905549/bez-pozegnania/opinia/57372047#opinia57372047)
Jak większość osób zdążyła się zorientować, na swoim koncie mam przeczytanych sporo książek Agnieszki Lingas - Łoniewskiej. Chociaż moje ostatnie spotkanie z cyklem „Bezlitosna siła” nie uważam za specjalnie udane (w porównaniu z innymi powieściami autorki, które przeczytałam), chętnie sięgnęłam po kontynuację ukochanego przeze mnie „Bez przebaczenia”. Czy ta część zachwyciła mnie podobnie, jak poprzednia?
Jacek Krall po powrocie z misji jest dręczony przez koszmary o wojnie. Przypomina sobie wówczas o tragicznej sytuacji, która miała miejsce w Afganistanie. By stłumić wspomnienia i nocne lęki udaje się do klubów, gdzie nie stroni od narkotyków i chętnych dziewczyn. Kiedy silny zespół stresu pourazowego osiąga punkt krytyczny, mężczyzna udaje się po pomoc do terapeutki - Weroniki Szuwarskiej. Kobieta również przeszła w swoim życiu traumatyczne chwile, z którymi trudno jej się mierzyć. Zdaje się, że tych dwoje będzie w stanie sobie wzajemnie pomóc. Tymczasem Paulina i Piotr, znani z „Bez przebaczenia”, ponownie muszą stawić czoła przeszłości. Dawny wróg znów zagraża rodzinie Sadowskich...
Przede wszystkim muszę wspomnieć, że „Bez przebaczenia” jest moją ulubioną książką, jeżeli chodzi o twórczość pani Agnieszki. Trochę obawiałam się, że kontynuacja nie spełni moich oczekiwań, przez co moja sympatia do poznanych bohaterów i do całej historii pęknie jak bańka mydlana. Na szczęście okazało się, że autorka ponownie dała mi się poznać jako dilerka emocji, a powieść bardzo przypadła mi do gustu. Może nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak pierwszy tom, ale absolutnie nie jestem nią zawiedziona.
Ta powieść porusza problem stresu pourazowego. Łączy się on z lękami, koszmarami, a także z bezsennością. To przerażające, gdy żołnierze walczący na froncie muszą mierzyć się z tak tragicznymi wydarzeniami, które na zawsze odciskają piętno w ich psychice. W tej powieści przeraziło mnie najbardziej to, że do tego całego okrucieństwa są wykorzystywane dzieci. Dzieci, które są niewinne. Dzieci, które w tym czasie powinny się bawić na podwórkach. Dzieci, które powinny być otoczone miłością, a nie bronią, bombami i śmiercią. Z drugiej strony jest tutaj również poruszony problem osoby chorej na schizofrenię. Nie mogę zdradzić fragmentu fabuły, ale jest tu pokazane, co może stać się z człowiekiem, który nie podejmuje leczenia i jakim zagrożeniem staje się zarówno dla siebie, jak i dla swojego otoczenia. Oba te przypadki składają się na ciekawy rys psychologiczny człowieka.
„Bez pożegnania” jest bardzo dobrą książką, którą polecam fanom autorki, jak również poszukującym dość ciekawej lektury z wątkiem miłosnym. Powieść czyta się ekspresowo, także idealnie sprawdzi się na jedno popołudnie lub wieczór. Przyjemna w odbiorze, fragmentami zaskakująca. Polecam.
Bieszczadzka sekta, energiczna komisarz, wielka miłość i Wrocław, który nie jest już bezpiecznym miejscem. Gdy komisarz Ewa Barska zostaje wezwana...
Ostra, namiętna, nieprzewidywalna historia, która sprawi, że nie będziecie mogli przestać czytać. Artemida ma w życiu jeden cel: zemstę. Kiedyś pewien...
Przeczytane:2024-10-28, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 12 książek 2024, 26 książek 2024, 52 książki 2024, audiobook,
Z przyjemnością wracałam do tej wojskowej miejscowości. Byłam bardzo ciekawa, co nowego u Piotra i Pauliny. W tej części nadal są jednymi z główniejszych bohaterów, jednak pierwsze skrzypce gra tu Jacek Kral i Weronika.
Mężczyzna przyjeżdża do pracy jako zastępca Piotra, jednak cały czas walczy z demonami przeszłości. Na basenie spotyka pewną kobietę, która od razu wpada mu w oko. Jednak chcąc nadawać się do użytku i zacząć choć trochę przesypiać noc, postanawia udać się do psychologa. Jednak wiele go kosztuje by pójść na tę wizytę.
Weronika jest psycholożką i czeka na klienta, który już raz niestety stchórzył. Na ławce w pobliżu gabinetu spotyka właśnie Jacka, którego widuje na basenie i postanawiają udać się na kawę, wtedy jeszcze nie wie, że to on jest tym pacjentem, który umawia się na wizytę, a nie przychodzi.
Czy Jacek zbierze się na odwagę i uda się do psychologa. Czy Weronika pomoże mu wyjść ze swego strachu? Czy Paulina i Piotra wiodą już bajkowe życie?
Sięgając po tę książkę mniej więcej wiedziałam czego mogę się spodziewać. I zupełnie się nie zawiodłem. Ta historia naprawdę trzyma w napięciu i czyta się ją błyskawicznie.
Każdy z bohaterów w tej książce ma jakieś problemy. Piotr i Paulina, mimo że są już małżeństwem, mimo że mają dwójkę dzieci, tak jak każde małżeństwo mają jakieś tam problemy, czy to rodzinne, czy osobiste, jednak cały czas nad nimi ciągnie się chmura z przyszłości. Co do Jacka on ze swoimi problemami stara się sobie poradzi w zupełnie inny sposób. Na początku twierdził, że psycholog nie jest mu potrzebny, że sam sobie da z tym radę. Jednak mając traumę z przeszłości, po tym jak zginął jego przyjaciel na misji nie pozwala mu to pójść dalej, tylko cały czas tkwi w jednym punkcie. Co do Weroniki myślałam, że jest to chyba jedyna osoba, która nie ma problemów, jednak się myliłam. Ona również coś przeżywa, ona również musi się z czymś mierzyć i ona również odczuwa potworny ból.
Autorka porusza naprawdę wiele trudnych tematów w tej historii, jednak to tylko zachęca czytelnika by czytać dalej i dalej, by poznać rozwiązanie, by poznać zakończenie tej powieści.
Gdy już jesteśmy przy zakończeniu, może nie było tak spektakularne jak w pierwszej części, aczkolwiek w dalszym ciągu trzymało w napięciu. Już myślałam, że zakończy się to wszystko tak jakbym nie chciała, jednak autorka potrafi namieszać.
Jeśli jeszcze nie czytaliście książek autorki, to gorąco was zachęcam do zmienienia tego. A jeśli interesuje was ta seria, to również musicie ją przeczytać gwarantuję, że wywoła w was ona wiele emocji.