ZATOPIONE MIASTO.
Poszukiwania pełne magii i tajemnic.
Arogancki anioł.
Nazywam się Nefertari de Vesci, mam dwadzieścia cztery lata, zajmuję się odzyskiwaniem skradzionych obiektów sztuki i jestem w tym cholernie dobra. Ale pracuję tylko z Malachim, moim bratem, hrabią de Mandeville. Razem decydujemy, które zlecenie przyjąć. W każdym razie tak było, póki nie zjawił się Azrael. Arogancki anioł żąda, żebym znalazła berło światła - insygnium mocy, ocalone przez nieśmiertelnych, zanim niemal dwanaście tysięcy lat temu Atlantyda zniknęła w morskich odmętach. Odmówiłabym, ale anioł mnie szantażuje życiem mojego śmiertelnie chorego brata. Jeżeli jednak zdążę odnaleźć berło, Azrael nie zabierze jego duszy do królestwa umarłych. Wie, że dla Malachiego zrobię wszystko. Nie docenia mnie jednak. Bo nie ma przedmiotu, którego nie umiem odnaleźć.
Zaginione skarby, anielskie skrzydła i niezwykły sojusz, który obie strony przyprawi o zawrót głowy.
Berło światła z 5-gwiazdkowymi recenzjami na Goodreads i Amazonie!
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2022-05-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 600
Tytuł oryginału: Zepter aus Licht
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Znacie pisarkę Marah Woolf? Ja poznałam jej twórczość przy książce” Siostra gwiazd”, pióro miała przyjemne, lecz nie miałam jeszcze czasu na dokończenie tamtej serii. Obecnie w rękach mam drugi tom Kronik Atlantydy “Pierścień ognia”, a dziś chciałabym wam co nieco opowiedzieć o pierwszym tomie Kronik “Berle światła”. Uwielbiam książki, w których są poruszane tematy innych wierzeń niż mitologia nordycka czy grecka. Ten cykl cechuje się zagadkami, różnymi wierzeniami i magią, czyli ma wszystko, co lubię. Książka jest przepełniona wierzeniami egipskimi, z którymi rzadko się spotykam w książkach. Jednocześnie widzę, że coraz częściej się pojawiają w coraz to nowszych historiach. Obok bogów egipskich, spotkamy Odyna, dżiny i demony, jest w tej książce duża różnorodność fantastycznych postaci, ale również wiele zagadek i mitów, znanych nam.
“To anioł śmierci. Oddziela duszę od ciała. Wykreśla imiona z Księgi Żywych i tym samym przynosi ostateczną śmierć, chociaż w tym celu nie musi nawet nikogo dotknąć”.
Atlantyda, zatopione miasto, dom wielu nieśmiertelnych, teraz zaginione. Do dwudziestoczteroletniej Nefertati de Vesci, znanej poszukiwaczki skradzionych artefaktów, przychodzi Anioł Śmierci- Azrael. Nefretati jest bardzo dobra w tym co robi, od lat zajmuje się odszukiwaniem skradzionych dzieł sztuki, pomaga jej w tym jej brat, Malachi. Malachi jest na granicy swojego życia, choroba wykańcza go powoli, a jedynym czego pragnie jego siostra to, by żył dalej. Z chwilą, gdy Azrael pojawia się w ich domu i proponuje jej nową misję, Nefretati odczuwa wiele sprzecznych pragnień, chce być z bratem i chce odnaleźć berło. Azrael ma jednak plan, który zmusi ją do pójścia z nim. Czy uda im się uratować Malachiego? Czy berło zostanie odnalezione?
Znacie Indianę Jonesa? A może bardziej znana jest wam Lara Croft? Właśnie z tymi filmami kojarzy mi się ta książka. “Berło światła” to barwna i pełna zagadek historia poszukiwaczki zaginionych lub skradzionych artefaktów. Muszę przyznać, że liczyłam na więcej akcji, ale po lekturze tej książki dochodzę do wniosku, że wszystko było idealnie zbalansowane. Oczywiście nie obyło się bez romansu, powiedzmy sobie szczerze, że ostatnio ciężko znaleźć książkę fantastyczną, w której brak romansu. Nie był ona jakoś bardzo nachalny, fabuła się całkowicie na nim nie opierała, więc udało mi się przez niego jakoś przebrnąć.
Zaletą tej książki są wszystkie zagadki pozostawione na drodze głównej bohaterki. Poszukiwania w piramidach, rozmowy o starożytnych artefaktach czy postaciach, które od wieków nie żyją, a już na pewno wzmianki o Atlantydzie są tym, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest to bardzo dobra książka. Dodajmy do tego sprawne pióro autorki, która w bardzo barwny sposób opowiada nam o wszystkim, przedstawia nam poszczególnych bohaterów, którzy są tak bardzo zróżnicowani.
Książka jest świetnym wprowadzeniem do tej historii, drugi tom już w moich rękach, z czego bardzo się cieszę, ponieważ zakończenie zostawiło mnie w małej rozsypce. Liczę, że niedługo wydawnictwo ogłosi datę premiery trzeciego tomu “Korony Popiołów”, ponieważ przeglądając pobieżnie opinie “Pierścienia ognia” jestem pewna, że nie będę mogła się doczekać kolejnego tomu. Jeśli nie znacie jeszcze autorki, to bardzo wam polecam zapoznanie się z jej twórczością właśnie od Kronik Atlantydy, wydaje mi się, że niejednemu czytelnikowi książki przypadną do gustu, tak bardzo jak mi.
Nefertari de Vesci jest młodą i upartą kobietą, która odzyskuje zaginione skarby i dzieła sztuki. pewnego dnia do jej drzwi zapuka anioł Azrael, ze zleceniem. Zapłatą ma byc żecie jej brata. Nefertari zrobi wszystko, aby odnaleźć zaginione Berło Światła.
Bardzo dobra, dowcipna i przygodowa fantastyka. Polecam.
W Bostonie, w miasteczku o skomplikowanej przeszłości mieszka 24 letnia Nefertari de Vesci. Dziewczyna, która zajmuje się odzyskiwaniem skradzionych obiektów sztuki. Są to przedmioty, które powstały setki, a czasami nawet tysiące lat temu i zostały skradzione przez bogaczy, którzy nie zdawali sobie nawet sprawy z ich wartości. Jest raczej samotniczką. Jej najbliższą osobą jest brat, Malachim. Chłopak cierpi na dystrofię mięśni. Choroba, która stopniowo go wyniszcza, a ostatnio bardzo przyspieszyła. Życie dziewczyny odmienia się, gdy niespodziewanie zjawia się anioł śmierci. Od teraz jej świat to demony, anioły, dżiny oraz inne tajemnice postacie.
Azrael to najwyższy dowódca armii archaniołów, który nie starzeje się od 12 000 lat. To on wykreśla imiona ludzi z Księgi Żywych. W całym dość długim życiu był tylko raz zakochany. Czy będzie jeszcze w stanie oddać komuś swoje serce?
Archanioł odnalazł Nefertari ponieważ chciał by odnalazła berło, które zaginęło tysiące lat temu. Dziewczyna zgadza się pomóc pod warunkiem, że anioł śmierci nie zabierze ze sobą jej brata.
Książka chociaż nie jest cienka czyta się ją bardzo szybko. Od pierwszych stron wciąga. Należy do tych co chce się szybko przeczytać, by rozwiązać wraz bohaterami zagadkę zaginionego berła i nie tylko berła.
Autorka wspaniale wykreowała bohaterów, którzy potrafią dostarczyć wielu emocji. Moją ulubienicą została Nefertari, która posiada nie tylko wewnętrza siłę, ale również cięty język. Przepychanki słowne z Azrealem wielokrotnie doprowadzały mnie do śmiechu. Świat, który stworzyła Marah bardzo mnie zaskoczył i był dla mnie pewną nowością. Dotychczas czytałam o elfach, czarodziejach i różnych dziwnych stworach. Tym razem współczesność przeplata się z mitologią, głównie egipską. Poznajemy wiele postaci historycznych (tj. Ramzes II czy Król Dawid), Bogów ( Ozyrysa, Sata) i cała armie aniołów. Nie brakuje również Dżinów.
Autorka dzięki wspaniałemu połączeniu czasów współczesnych z historycznymi sprawiła, że nie jeden raz dałam się nabrać i, że berło światła jak też inne artefakty naprawdę istniały. I dlatego uważam, że książka jest naprawdę świetna.
Dopełnieniem całości jest całkiem ciekawie rozwinięty wątek miłosny głównych bohaterów i relacja pomiędzy nimi.
Jeśli chcecie poznać dalsze losy Nefertari i Azraela koniecznie sięgnijcie po ,,Berło światła"!
Książkę polecam nie tylko młodzieży, ale również starszym czytelnikom. Warto czasami przenieść się w czasy, gdy czytało się trochę inne gatunki niż obecnie i przy okazji odkryć naprawdę ciekawe tytuły jak właśnie ,,Berło światła".
"Berło światła" po prostu mnie zachwyciło. Nie tylko dlatego, że jako muzealniczka mam słabość do takich historii ?
Główną bohaterką jest dwudziestoczteroletnia Nefertari, która wraz z bratem zajmuje się odnajdywaniem różnych dzieł sztuki. To, co wydaje się niemożliwe to dla nich chleb powszedni.
Jednak wraz z nowym zleceniem pojawia się także on, anioł Azazel. Zleca odnalezienie berła, które może pomóc w odzyskaniu domu nieśmiertelnych, czyli Atlantydy. To jest nie lada wyzwanie, ale Taris za wszelką cenę chce ratować nieuleczalnie chorego brata, więc się zgadza pod jednym warunkiem...
Niestety berło zaginęło wiele wieków temu i nawet nieśmiertelni nie poradzili sobie z jego odnalezieniem. Jednak nie ma rzeczy niemożliwych, prawda?
W książce pojawiają się nie tylko aniołowie, ale również bogowie i inne istoty znane z legend i baśni.
Bohaterowie są nietuzinkowi, fabuła mknie jak szalona, a relacja Taris i Aza jest świetnie poprowadzona. Niestety nie brakuje również słodko-gorzkiego zakończenia.
Nie od dziś wiadomo, że jestem fanką fantastyki, a kiedy w grę wchodzą dzieła sztuki po książkę potrafię sięgnąć w ciemno!
Pióro Marah Woolf poznałam dzięki cyklowi Trzy czarownice i tutaj też się nie zawiodłam!
Takiego ukazania bóstw się nie spodziewałam, ale pokochałam.
Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją książki dostępną na moim blogu:
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-berlo-swiatla-marah-woolf/
Rewelacyjna książka. Zakończenie takie, że potrzebuję kolejnej części na wczoraj. Jest to moja pierwsza styczność z tą autorką, ale już teraz wiem, że nie ostatnie i zanim pojawi się drugi tom tej trylogii, sięgnę po jej poprzednie książki.
Vianne przeżyła atak demonów podczas ceremonii zaślubin Ezry i Wegi. Niestety wszystkie trzy siostry podstępem zostają wywiezione na dwór króla demonów...
Pierwszy tom miłosnej trylogii o starciu bogów i tytanów na Ziemi. Nastoletnia Jess marzy o tym, by wreszcie odpocząć w wakacje. Na górskim obozie spotyka...
Przeczytane:2023-07-09,
Twórczość Mary Woolf pokochałam przy okazji lektury serii Trzy czarownice. Tamta historia miała swoje wzloty i upadki, ale jednak pozostała w mojej pamięci i ogólnie oceniam ją naprawdę pozytywnie. Kroniki Atlantydy, czyli kolejny cykl spod pióra autorki musiał chwilę poczekać na swoją kolej, co przyznaję ze wstydem. Jednak Czy Berło światła zachwyciło mnie na tyle, bym mogła powiedzieć, że było to udane ponowne spotkanie? O tym w tej właśnie recenzji.
Nefertari to młoda kobieta, której wszelkie troski obecnie krążą dookoła jej brata - śmiertelnie chorego Malachiego. Nefertari próbuje wierzyć w to, że jeszcze wszystko wróci do normy, tylko że... na jej drodze pewnego dnia staje anioł Azrael, arogancki i raczej niewychowany gbur, który nie prosi, lecz żąda, by kobieta pomogła mu odnaleźć zaginione berło światła - insygnium ocalone tuż przed zagładą Atlantydy. Anioł jest na tyle bezczelny, by ją szantażować: jeśli ona zgodzi się mu pomóc i odnajdą zaginione berło, on w zamian nie zabierze duszy jej brata do krainy umarłych. Czy ta sytuacja ma w ogóle jakieś wyjście? Czy Nefertari uda się namierzyć insygnium i tym samym uratować brata?
Nasłuchałam się na temat tej serii dość sporo, jednak prawdę powiedziawszy, nie przywiązywałam do tego zbyt dużej wagi. Zdecydowanie wolałam sprawdzić samej, czy Kroniki Atlantydy okażą się dla mnie interesujące. Jak się okazało, już po pierwszych rozdziałach poczułam się wciągnięta w wykreowany przez autorkę świat, a Nefertari i anioł Azrael na długie godziny zagościli w moich myślach.
Główna bohaterka zdecydowanie przypadła mi do gustu. Młoda kobieta jest dość pewna siebie, opiekuńcza i zrobiłaby wszystko dla swojego ukochanego brata. Jej kreację uważam za udaną, a sam charakter tej bohaterki sprawił, że poczułam się tak, jakbym czytała o kimś, z kim zdecydowanie mogłabym się zaprzyjaźnić. Może brzmieć to górnolotnie, wybaczcie, ale Nefertari to zdecydowanie postać, która wzbudziła moją sympatię - nawet w momentach, gdy bywała naprawdę nieufna, a czasami i dość... denerwująca.
O aniele Azraelu nie powiem za wiele, ponieważ ten bohater zdecydowanie nie wzbudził mojego zaufania, ani sympatii. Od samego początku było w nim coś, co sprawiało, że miałam co do niego wiele, wiele podejrzeń. Jego zachowanie również pozostawiało wiele do życzenia. To, jak nieuprzejmie (niedopowiedzenie dnia) odnosił się do głównej bohaterki przeszło moje wszelkie wyobrażenia. Zdecydowanie nie polubiłam się z tym bohaterem, ale chcąc nie chcąc, ciekawa jestem jego występków w kolejnym tomie.
Marah Woolf ma bardzo dobre pióro, dzięki któremu pochłanianie tej historii upłynęło mi w ekspresowym tempie i naprawdę przyjemnie. Każdy kolejny rozdział niósł za sobą wiele zwrotów akcji i ciekawych scen, które po kolei przyczyniały się do powstawania w mojej głowie wielu scenariuszy tego, co może się jeszcze wydarzyć. Zakończenie okazało się dość zaskakujące, choć gdzieś podświadomie mogłam się go jednak spodziewać - to coś na zasadzie, że niby człowiek wiedział, ale jeszcze się łudził.
Berło światła to świetny początek cyklu, który nie tylko wciąga bez reszty, ale i daje nadzieje na dalszy rozwój wydarzeń. Co jeszcze będzie musiała przeżyć Nefertari? Czy Azrael wciąż będzie takim irytującym bubkiem? Tego planuję dowiedzieć się w najbliższej przyszłości. Jeśli szukacie ciekawej fantastyki, to zdecydowanie polecam Wam ten tytuł.