Wydawnictwo: Greg
Data wydania: 2016 (data przybliżona)
Kategoria: Dla dzieci
ISBN: b.d
Liczba stron: 136
Tytuł oryginału: Akademia Pana Kleksa.Akademia
Język oryginału: Polski
Ilustracje:Mikołaj Kamler
Pan Kleks niewątpliwie był prekursorem nurtu Nowego Wychowania. Zastanawiam się czy wzorował się np. na Marii Montessori czy R. Steinerze, gdyż jego metody podchodzą pod ich poglądy pedagogiczne.
Nowatorski sposób wychowania jego uczniów bawi młode pokolenie uczniów od lat. Zaczytywanie się w tej książce prowadzi do rozwoju wyobraźni i do chęci odkrywania świata, ale inaczej niż "Pan Bóg przykazał".
W nauce też powinno być nieco wariactwa, żeby wiedza się dobrze przyswajała i o tym wiedział autor książki. Może chciał przez ten utwór przekazać nam, że czas wyjść ze szkolnych ław i zacząć odkrywać świat poprzez doświadczenie? Może ta książka miała być do tego inspiracją? Miał facet dobry pomysł, ale my nadal wolimy tkwić w tradycyjnym sposobie nauczania. Zastanawiam się kiedy ktoś w końcu stwierdzi, że warto wziąć przykład z Pana Kleksa i wyjść poza schemat nauczania...
Adam Niezgódka jest zwyczajnym dwunastoletnim chłopcem o bujnej rudej czuprynie. Spośród swoich rówieśników nie wyróżnia się niczym szczególnym. Może jedynie tym, że dotąd w życiu nic mu nie wychodziło. Aby pomóc swemu synowi, rodzice Adasia postanawiają wysłać go do Akademii prowadzonej prze pana Kleksa. A jest to szkoła doprawdy niezwykła, tak samo, jak prowadzący ją pan Kleks. W szeregi uczniów przyjmowani są jedynie chłopcy, których imiona zaczynają się na literę „A”. Dlaczego? Tego Wam nie zdradzę. Lekcje w Akademii są również osobliwe. Uczniowie pobierają nauki z zakresu kleksografii, czyli nauki odpowiedniego posługiwania się atramentem, czy też przędzenia liter polegającej na rozwijaniu wyrazów z książek i zwijaniu ich w kłębki nitek, które później można odczytywać palcami. Akademia otoczona jest murem, w którym znajdują się niezliczone furtki do innych bajek, do których pan Kleks wielokrotnie wysyła Adasia po różne sprawunki. Ale to zaledwie czubek góry lodowej tego, co można odnaleźć i przeżyć w murach Akademii. Chcecie poznać sekret szpaka Mateusza? Odbyć podniebny lot do pieskiego raju? Stawić czoła lalce o imieniu Alojzy? Zwiedzić fabrykę dziur i dziurek? Jeśli tak, musicie sięgnąć po „Akademię pana Kleksa” !
Któż z nas nie zna niezliczonych cudownych historii autorstwa Jana Brzechwy? Chyba nie ma takiej osoby, której obce byłyby bajki spisane jego piórem. „Kaczka Dziwaczka”, „Tańcowała igła z nitką” czy „Na wyspach Bergamutach” to tylko nieliczne z jego utworów. Do najbardziej znanych należy z pewnością seria książek o przygodach pana Ambrożego Kleksa. Tego ekscentrycznego dziwaka z burzą wielokolorowych włosów, czarną jak smoła brodą i masą przyklejanych piegów poznały już całe pokolenia czytelników. Pierwsza część jego przygód, tj „Akademia pana Kleksa” po raz pierwszy została wydana w 1946 roku. Dziś, ponad siedemdziesiąt lat później, książka ta znajduje się w kanonie literatury dziecięcej.
Mimo iż historia pana Kleksa nie jest mi obca, postanowiłam ponownie sięgnąć po książkę i powrócić do czasów dzieciństwa. A wszystkiemu winne jest wydawnictwo Skrzat, które to postanowiło wypuścić na nasz rynek wznowienia największych dziecięcych bestselerów, do których z całą pewnością zalicza się „Akademia pana Kleksa”. Książka zwróciła moją uwagę pięknym, doprawdy starannym wydaniem. Twarda oprawa oraz odpowiednia wielkość czcionki to główne atuty tej pozycji. Do tego dochodzą interesujące i bardzo sympatyczne ilustracje autorstwa Surena Vardaniana, zarówno czarno – białe, jak i kolorowe. Dzięki temu wszystkiemu czytając po raz kolejny znaną mi już historię, miałam wrażenie, że odkrywam ją na nowo.
„Akademia pana Kleksa” zalicza się do historii, które wypada znać. Wstyd byłoby się przyznać do tego, że nie zna się jednej z najciekawszych i najlepszych książek wielkiego bajkopisarza jakim był Jan Brzechwa. To ponadczasowa i ponadpokoleniowa opowieść, która zawsze znajdzie swoich odbiorców. Tak było w przeszłości, jest obecnie i z pewnością będzie w przyszłości. Warto zadbać o to, aby nasze dzieci poznały niezwykłego człowieka, jakim jest pan Kleks. Nauczy je on bowiem, czym jest tolerancja względem drugiego człowieka oraz otaczającego nas świata, a także pomoże im pokonać ich słabości. Gorąco polecam!
Moja ocena: 5/6
Audiobook
Oglądałam ekranizację "Akademii Pana Kleksa" mając 6-7 lat i to jest do tej pory jeden z moich ulubionych filmów z dzieciństwa, głównie ze względu na piosenki, ale nie tylko. Widziałam nawet Pana Kleksa na żywo (w przebraniu i bez) albowiem zdjęcia do "Podróży Pana Kleksa" były kręcone niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Należę też do tych osób, które przez wiele lat miały traumę po Marszu Wilków i do tego ta muzyka...
Sięgnęłam po książkową wersję Pana Kleksa już w dzieciństwie, ale nie doczytałam do końca, gdyż wydała mi się słaba w porównaniu z filmem. Teraz jednak ją doceniam i w trakcie słuchania wielokrotnie podziwiałam niebywałą wyobraźnię i fantazję autora i zastanawiałam się jak mógł coś takiego wymyśleć. Książka została po raz pierwszy wydana w 1946 roku i wyobrażam sobie jaka to musiała być odskocznia dla czytelników od trudnych czasów powojennych. Słuchanie tego audiobooka okazało się dla mnie niezwykłą przyjemnością i powrotem do czasów dzieciństwa. Aż żałowałam, że to trwało tak krótko.
Lektorem tego audiobooka jest Piotr Fronczewski, który w sposób absolutnie cudowny przeczytał książkę Jana Brzechwy.
Powrót do lat dziecięcych. Kolorowa powieść dla dzieci, czasami smutna, z elementami grozy. Bajkowa, działająca na wyobraźnię. Szkoła inną niż wszystkie. Oryginalny nauczyciel, ciekawe przygody.
Polecam.
,,Adaś Niezgódka ma dwanaście lat i od pół roku jest uczniem niezwykłej Akademii. Opisuje w pamiętniku swój pobyt w szkole. Prowadzi ją pan Kleks wraz z Mateuszem, który jest szpakiem i wypowiada tylko końcówki wyrazów. Wszystkich uczniów jest dwudziestu czterech, a imię każdego z nich zaczyna się na literę A. Chłopiec zaprzyjaźnia się z ptakiem i wkrótce poznaje jego historię [...]. Akademia mieści się w olbrzymim parku otoczonym murem. Są w nim furtki do bajek. Pan Kleks Paula do nich uczniów [...]. Pan Kleks na niezwykły wygląd i posiada nadzwyczajne umiejętności. Potrafi się zmniejszać i powiększać, nie wiadomo też, ile ma lat. Chłopcy twierdzą, że jest czarodziejem, ale on temu zaprzecza. Chętnie uczą się i z niecierpliwością czekają na lekcje. Adasiowi najbardziej podobają się lekcje kleksografii, przędzenia liter, geografii. Ciekawa była też wycieczka do fabryki dziur i dziurek. Uczniowie sami wykonują wszystkie prace w szkole, sprzątają, ścielą łóżka, myją naczynia. Nigdy nie narzekają, nawet na bardzo wczesną pobudkę o piątek rano. Codziennie oddają swoje lusterka że snami [...]. Pan Kleks przygotowuje dla swoich uczniów posiłki z kolorowych szkiełek i farb. Pomaga mu w tym Adaś, który w krótkim czasie staje się najlepszym uczniem szkoły. Chłopiec jest bardzo pilny i bystry. Kiedyś podpatrzył, jak pan Kleks unosi się w powietrzu. Próba latania udaje się i chłopiec dostaje się do Psiego Raju. Spotyka swego ukochanego psa Reksa [...]. W szkole zaczynają się dziać podejrzane rzeczy, pokoje atakują złośliwe muchy. W szkole niespodziewanie zjawia się też Filip, który jest golarzem. Dostarcza piegów panu Kleksowi. Podczas niezapowiedzianej wizyty kłóci się z panem Kleksem i wychodzi trzaskając drzwiami, odgrażając się. Pewnej nocy przyprowadza do Akademii dwóch uczniów [...]. Chłopcy zauważają zmiany w wyglądzie i zachowaniu pana Kleksa. [...]. Zostaje wyznaczony termin uroczystego spotkania, na którym pan Kleksa przedstawi przybyłym gościom że wszystkich bajek opowieść o księżycowych ludziach. Wszyscy chłopcy pomagają w przygotowaniach, z wyjątkiem Alojzego, który jest złośliwy, wszystko niszczy i każdemu przeszkadza. Do Akademii przybywają wspaniali goście. Gdy pan Kleks zaczyna swą opowieść, na salę sale wpada Alojzy i wszystkich przegania [...]. Wkrótce pan Kleks oznajmia chłopcom, że bajka o Akademii kończy się, a oni powrócą do swoich domów. Spotyka się z uczniami ostatni raz na kolacji wigilijnej. Chłopcy zauważają, że nie ma z nimi Alojzego. Przerażeni dowiadują się, że jest w pokoju z sekretami pana Kleksa [...]. Pan Kleks rozgniewany powraca do dawnej postaci, rozkręca Alojzego na części i chowa do walizki. Po chwili pojawia się rozwścieczony Filip i mści się, obcinając wszystkie płomyki świec. Robi się ciemno i chłopcy wychodzą na zewnątrz. Adaś bardzo zmęczony siada na ławce i zasypia. Wszystko dookoła kurczy się i zamienia w pokój w zwykłym mieszkaniu. Pan Kleks staje się guzikiem, który chwyta Mateusz i przemienia się w siwego pana - autora opowieści o Akademii Pana Kleksa."
Adam Niezgódka, 12-letni chłopiec trafia do Akademii pana Kleksa. Tam zaczyna się jego niesamowita przygoda. Wydanie zawierające wszystkie przygody...
Przeczytane:2024-02-04,
Ostatnio mam wrażenie, że jest wręcz wysyp nowych wydań “starych” książek. I tyczy się to zarówno książek popularnych kilka lat temu jak i takiej klasyki literatury. Jednym z takich wznowień jest świeżutkie, barwne i piękne wydanie “Akademii Pana Kleksa” autorstwa znanego chyba przez wszystkich, Jana Brzechwy.
Czy to za sprawą nowej wersji książki czy jej ekranizacji, ta historia stała się na nowo popularna, tchnięto w nią nowe życie. Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że zanim sięgnięcie po tą świeżutką interpretację z panem Kotem w roli głównej, warto poznać pierwowzór.
Czy tak jak ja należycie do pokolenia, które wychowało się na tej książce ? Czy jako dzieci oglądaliście Piotra Fronczewskiego w roli tego niezwykłego czarodzieja jakim jest Ambroży Kleks ? Dawniej wiele dzieci chciało należeć do jego Akademii. Obecnie marzą o dostaniu się do jednego z domów w Hogwarcie pod okiem Albusa Dumbledore’a. Ale magia - ona wciąż jest na czasie.
Przyznaję bez bicia, szczerze i ze skruchą - nie cierpiałam zarówno książki jak i filmu. Jednak szanowałam i szanuję tę historię, jej przesłanie, popularność. Nie bez powodu wciąż jest na liście lektur szkolnych. Bez wątpienia jest barwna, szalona, nieprzewidywalna. Ma też w sobie mrok. On chyba mnie odrzucał od tej historii.
Jednak akademia została wykreowana ciekawie. Tak nierealnie ale dawała ona uczniom możliwość wykorzystania w pełni swojego dzieciństwa. W końcu to taki niezwykły okres w naszym życiu “gdzie wszystko jest możliwe”. Wybierz drzwi do swojej bajki, daj się ponieść skrzydłom fantazji. A Ambroży pokaże Ci jej możliwości.
Czy kocham czy nie kocham, ta historia jest dla mnie obowiązkową pozycją na półce. Dla mnie - jako matki. Syn przerabiał już tę lekturę, bardzo ją polubił. Czekam teraz na to jak córka do niej podejdzie, jakie zrobi na niej wrażenie.
A przekonam się już niedługo.
I bardzo dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa za to, że mamy tak pięknie wydany, świeżutki egzemplarz.
Dajcie koniecznie znać, jakie posiadacie Wy. Może macie jakieś perełki, wyjątkowo stare wydania w swoich zbiorach ? W końcu książka została wydana w 1946 roku. Od tego czasu nie jeden egzemplarz wyszedł z drukarni.
Miłego dnia.