9 (#2). Zmierzch drapieżców
Marc Levy

,,Zmierzch drapieżców" jest drugim tomem cyklu o wybitnych hakerach, którzy walczą z największymi przekrętami i układami wszech czasów. Można jednak go czytać jako odrębną część, gdyż Marc Levy we wstępie opisuje wcześniejsze wydarzenia i sylwetki głównych bohaterów. Czym jest tajemnicza grupa o nazwie ,,9", nazywana współczesnymi Robin Hoodami? To stojąca ponad wszelkimi podziałami samozwańcza organizacja, w skład której wchodzą genialni cyberprzestępcy. Łamią oni prawo, ale po to, by czynić dobro. Brzmi paradoksalnie, ale tak właśnie jest i dlatego trudno nie darzyć sympatią tej dziewiątki. Kobiety i mężczyźni są w różnym wieku, pochodzą z różnych krajów i środowisk. Dopiero w drugiej części wszyscy pierwszy raz spotkają się w realnym świecie. Na ich celowniku nadal pozostają znani politycy, ale przede wszystkim najbardziej wpływowi bogacze, którzy są żądni władzy i możliwości kontroli nad światem. Dążąc do celu, nie cofają się przed niczym, wykorzystując podatność społeczeństw na manipulację oraz współczesne konflikty zbrojne (tym razem m.in. w Syrii). Jak pokonać taką potęgę, która dzięki nieprzebranej fortunie potrafi korumpować media, polityków, organy ścigania, sądy...? Może też zatrudniać komputerowych geniuszy i ma swoich usługach wyszkolonych zabójców... W tej nierównej walce liczy się przede wszystkim intelekt, ale często przydają się też spryt, refleks i kontakty, których ,,Dziewiątce" nie brakuje. Z emocjami śledzi się zmagania hakerów z potężnym przeciwnikiem, tym bardziej, że na niebezpieczeństwo w tej części wystawione jest też życie pewnej dziewczynki. Akcja pędzi tu z zawrotną prędkością, więc miłośnicy czytelniczej adrenaliny na pewno będą zadowoleni. Nie tylko sensacja jest tu jednak ważna. Marc Levy zwraca uwagę w swej powieści na ważne problemy współczesnego świata, w którym wcale nie liczy się dobro ludzi. Na wojnach wciąż się zarabia, a pod płaszczykiem pomocy humanitarnej niejednokrotnie ubijane są wielkie interesy. O tym mówi jedna z bohaterek: ,,Zostawiliśmy Syryjczyków na pastwę losu, tak jak zawsze zamykaliśmy oczy na ogrom tragedii, jakie rozgrywały się w gettach rozrzuconych po świecie, od Aleppo po Warszawę. Historia nie powtarza się dlatego, że tak być musi, ale dlatego, że ludzie pozwalają, by powtarzały się najokrutniejsze scenariusze". To myśl ponadczasowa, okrutna, ale prawdziwa, dająca do myślenia, podobnie jak sporo innych fragmentów tej powieści. Kolejną zaletą ,,Zmierzchu drapieżców" są kreacje głównych bohaterów. Nie są to nieskazitelni herosi; to ludzie z krwi i kości, odczuwający strach, z zaletami i wadami, genialni, ale popełniający też różne błędy, za które nieraz muszą drogo płacić. Każda z postaci ma swoją historię, którą stopniowo poznajemy. Ciekawe jest też śledzenie relacji, jakie rodzą się między hakerami, zwłaszcza po tym, jak wreszcie zaczęli współpracować także w realu. Całość czyta się szybko, z przyjemnością, niezmiennie kibicując ,,Dziewiątce" i starając się odgadnąć, kim jest pewna tajemnicza osoba, która od początku systematycznie komentuje poczynania bohaterów podczas szyfrowanych połączeń. Czy wreszcie dowiemy się, kto to jest? Tego, oczywiście, nie zdradzę. Dodam tylko, że zakończenie bardzo zaskakuje. Polecam jako lekturę relaksującą, ale dającą też do myślenia nad kondycją współczesnego świata. BEATA IGIELSKA 

(Kliknij aby rozwinąć opinię)