Rzucał ukradkowe spojrzenia, marszczył czoło i w ogóle emanował tak ponurą powagą, że przez chwilę Mark miał wrażenie, iż zebrali się tu po to, aby umrzeć.
Rzucał ukradkowe spojrzenia, marszczył czoło i w ogóle emanował tak ponurą powagą, że przez chwilę Mark miał wrażenie, iż zebrali się tu po to, aby umrzeć.