Wydawcy czasopism, zamawiając wiersz u Gałczyńskiego, zobowiązywali posłańców do wypłacenia honorarium dopiero po oddaniu utworu. Poeta siadał w knajpie, pisał od ręki wiersz na serwetce, po czym inkasował pieniądze i szedł pić dalej
Wydawcy czasopism, zamawiając wiersz u Gałczyńskiego, zobowiązywali posłańców do wypłacenia honorarium dopiero po oddaniu utworu. Poeta siadał w knajpie, pisał od ręki wiersz na serwetce, po czym inkasował pieniądze i szedł pić dalej