To był dzień pełen wrażeń. Wykąpałem się w nie swojej wannie, wszedłem do nie swojego pokoju. Był ciemny i smutny. Nie było zdjęć na ścianach, nie było moich szpargałów, gazet, karteczek. Była za to jałowa, zimna przestrzeń. Cisza grał w nie moim pokoju swój wielki koncert. I z każdą piosenką szło jej coraz lepiej, a im lepiej dla ciszy, tym gorzej dla mnie. Słyszałem swój każdy oddech. Nawet radio nie mogło mi odpowiedzieć, bo radia nie było. Nie mówiąc o telewizorze. Usiadłem na łóżku i się rozpłakałem.
To był dzień pełen wrażeń. Wykąpałem się w nie swojej wannie, wszedłem do nie swojego pokoju. Był ciemny i smutny. Nie było zdjęć na ścianach, nie było moich szpargałów, gazet, karteczek. Była za to jałowa, zimna przestrzeń. Cisza grał w nie moim pokoju swój wielki koncert. I z każdą piosenką szło jej coraz lepiej, a im lepiej dla ciszy, tym gorzej dla mnie. Słyszałem swój każdy oddech. Nawet radio nie mogło mi odpowiedzieć, bo radia nie było. Nie mówiąc o telewizorze. Usiadłem na łóżku i się rozpłakałem.