Recenzja książki: Wiedźmy i czarownice, czyli oswajanie tajemnicy

Recenzuje: Damian Kopeć

Czarownice i ich czarostwa  

Bycie innym - wartość. Czy aby zawsze i na pewno? Czy niezwyczajność, wyróżnianie się, jest samo w sobie wartością? Innym, czasami szokująco innym, jest przecież seryjny morderca, pedofil, złodziej, gwałciciel, psychopata. Bycie innym może być wartością, ale nie musi. Zależy to od tego, co owa inność oznacza. Jeśli służy wyłącznie niszczeniu więzów grupowych, zagraża komuś, jest działaniem destabilizującym, zachowaniem konfliktowym, jedynie czymś przeciw, nie musi oznaczać niczego pozytywnego. Zespół SBB podobno głosił kiedyś hasło: Szukaj! Buduj! Burz!. Samo hasło Burz! to zdecydowanie za mało, by się z nim identyfikować.

Książka Wiedźmy i czarownice, czyli oswajanie tajemnicy doświadczonej plastyczki i ilustratorki Jolanty Marcolli jest w pewnym stopniu opowieścią o byciu innym. O tym, że owa „inność” nie zawsze oznacza coś nieakceptowalnego czy brak cech wspólnych z otoczeniem. Że początkowo trudni do zrozumienia "inni" czasami skrywają tajemnice, które - jeśli przyjrzymy się im z bliska - nie są aż tak tajemnicze, jak mogłoby się początkowo wydawać. Że w każdym można znaleźć cechy, które go odróżniają od reszty i takie, które nie są tak naprawdę wyjątkowymi.

Bohaterkami książki Wiedźmy i czarownice, czyli oswajanie tajemnicy są tytułowe wiedźmy i czarownice. Na pierwszy rzut oka budzące niepokój, lęk, ostrożne zdziwienie. Po prostu inne. Zwracające na siebie uwagę wyglądem, zachowaniem, sposobem bycia, poczuciem humoru (lub jego brakiem), zajęciami. Możliwe jednak do zrozumienia, kiedy przyjrzymy im się z bliska. Do zrozumienia, ale czy również do akceptacji? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Mechanizm ostrożności w stosunku do czegoś odmiennego wydaje się być mechanizmem ewolucyjnym. Czymś, co ma nam pomagać chronić grupę, w której żyjemy. Działa on przecież mocno wśród zwierząt. Działa i wśród istot społecznych - czyli ludzi. Jego celem jest zapewnienie przetrwania. Trudno nam - i jest to w dużym stopniu zrozumiałe - akceptować kogoś, kto swoją innością niszczy więzy grupowe, kto w jakiś sposób zagraża małej czy większej społeczności. Kto nie tyle szuka i buduje, co mniej lub bardziej świadomie koncentruje się na niszczeniu.

Przewija się przed naszymi oczami galeria zwariowanych czarownic. Jedna bardziej ekscentryczna od drugiej. Dziwne, dziwniejsze, najdziwniejsze. Owszem obdarzone cechami ludzkimi, ale nie zawsze tymi uważanymi za pozytywne, pożądane. Czasami będące ucieleśnieniem trudnych do pochwalenia cech, które uprzykrzają nam życie, takich chociażby jak złośliwość, marudzenie, psioczenie, czarnowidztwo, koncentracja na samym sobie, okropny wygląd, niedbałość, samolubstwo. Skoro u ludzi ich nie akceptujemy, dlaczego mielibyśmy je tolerować u czarownic? Chryja na przykład lubi kłaść płoty. Nazywa to porządkowaniem świata. Można to zrozumieć, ale czy dla wszystkich będzie to zabawne lub pożyteczne? Mitręga jest wiecznie zmęczona, jak większość okropnie szczęśliwych obywateli, którzy przy byle okazji rozmawiają o chorobach, o braku czasu, o problemach, bolączkach i bólach. Matnia boi się własnego... wyglądu. Jak sama podkreśla, w przeciwieństwie do innych czarownic (chociaż trudno w to uwierzyć) jestem zupełnie nieszkodliwa dla otoczenia. No, poza kwestią wyglądu, który może spowodować spustoszenie w czyjejś delikatnej strukturze psychicznej. Makabra słyszy w głowie jakieś szelesty, pomruki, brzęczenia, bzykania i poświsty. Czyżby to była schizofrenia paranoidalna? Katapulta z miernymi rezultatami szuka swojego czarostwa. Kombinacja potrafi przenikać. Lubi rozmyślać, jak wykorzystać tę umiejętność przeciwko temu, co przenika. A gdyby tak przeniknąć te nadęte i nieprzyjazne mi istoty nieludzkie?

Czarownice i wiedźmy z książki oczekują zrozumienia i akceptacji. Same jednak - paradoksalnie, choć w gruncie rzeczy logicznie - nie zawsze akceptują. Tak jak Swawola, której przeszkadza, że ktoś nie pozwala jej podglądać przez okno. Ciupa uwielbia gotować, chociażby flaczki ze ścierki. Z czegoś wszak trzeba żyć i coś trzeba podawać w barze mlecznym. Szelma stara się sprostać wymaganiom pracodawcy, który oczekuje zbyt wiele od tej czarownicy. Szprycha zmaga się z problemem własnych odbić w lustrze, których zupełnie nie potrafi kontrolować. Frustracja ma wdzięk, urodę i słodki uśmiech. Stwierdza wprost: Ta miła powierzchowność służy mi tylko do uśpienia waszej czujności, do wprowadzenia w błąd naiwnych i prostolinijnych. Mistrzowsko opanowałam również umiejętność zwodzenia, jątrzenia i wyprowadzania w pole łatwowiernych. Ciemięga zgubiła swoje czarostwo i jest narażona na bezduszną agresję ze strony innych wiedźm. Zadziobać cię mogą, jak tylko okażesz cień słabości (...) Same czarownice wobec im podobnych nie są zbyt przychylne i wyrozumiałe.

Coś z owych czarownic jest w każdym z nas, w mniejszym lub większym stopniu. I to, co choć dziwaczne, to nieszkodliwe, i to, co niezbyt miłe czy wręcz paskudne. Czy wszystko to chcemy zaakceptować lub akceptujemy?

Forma i treść książki są niezwyczajne. Przykuwają uwagę ciekawą grą kolorów, groteskowymi postaciami, czarnym humorem, szaloną fantazją autorki. Nie jest to jednak książka dla mniejszych dzieci. Dlaczego nie? Ze względu na język, humor, trudne sformułowania - i to nie tylko we wstępie. Ze względu na złożone, zakręcone zdania. To rodzaj makabreski, opowieści słowno-graficznej o byciu innym, nieszablonowym, szokującym. Książeczka z pewnością wywoła emocje. Jakie? Zależy od odbiorcy. Doświadczenie życiowe, poczucie humoru, patrzenie na świat, dystans do siebie - to one zdecydują, jak odbierzemy zwierzenia czarownic i jakie w nas poruszą struny.

Szukanie u innych cech, które znamy i rozumiemy, ma sens. Przybliża nam inną osobę. To jednak, że owe cechy znajdziemy, nie musi wcale oznaczać tolerancji dla kogoś lub jego akceptacji. Wszak nawet psychopata potrafi być miły, uprzejmy, szarmancki. Pedofil może wydawać się całkiem sympatyczny. Morderczyni niekoniecznie musi budzić odrazę. Czy zatem zaakceptujemy ich samych, czy będziemy akceptować też ich czyny? Poznawanie kogoś innego jest zawsze pouczające. Poszerza świadomość, wiedzę, ogląd świata. Nie zawsze musi jednak być czymś zdecydowanie pozytywnym. Nie każda wiedza przynosi szczęście i radość. Poznanie może być traumą. Wydaje się ważne, by oceniając innych, sięgać głębiej, unikać powierzchowności, nie ulegać pozorom. By odróżniać żywą istotę i jej czyny. Samo ocenianie jest jednak rzeczą jak najbardziej naturalną. Każdy z nas - choć nie zawsze to wyraża głośno - ocenia każdego, kogo spotka. I pierwsze wrażenia, oparte na komunikacji pozawerbalnej, rzadko są zupełnie błędnymi.

Kup książkę Wiedźmy i czarownice, czyli oswajanie tajemnicy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Wiedźmy i czarownice, czyli oswajanie tajemnicy
Inne książki autora
Kim i Ktoś z Nikim
Jolanta Marcolla0
Okładka ksiązki - Kim i Ktoś z Nikim

Najnowsza książka Jolanty Marcolla pt. "Kim i Ktoś z Nikim" dostarczy Czytelnikowi sporo pozytywnych emocji. Zaskakująca - tak wizualnie, jak treściowo...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy