VIVA! Cały ten świat
Takie skojarzenia przywołuje tytuł nowej książki Patricka Deville’a i po lekturze już kilku pierwszych rozdziałów okazuje się, że całkiem pasują one do treści. Bo Viva w gruncie rzeczy jest zbiorem historii I połowy XX wieku, ukazanej przez pryzmat największych „gwiazd” – jak byśmy to dzisiaj określili – tamtego okresu (wbrew temu, co opis z okładki sugeruje, nie są to tylko lata 20. i 30.). Postaci w tej książce jest mnóstwo, pojawia się tu Frida wraz z Diego Riverą, Tina Modotti, Stalin, Tołstoj, Hitler, Osip Mandelsztam, John Davenport i wiele, wiele innych. Najważniejszymi jednak wydają się Malcom Lowry, autor arcydzieła Pod wulkanem i Lew Trocki, polityk, którego Stalin tak się bał, że na drugi koniec świata wysyłał skrytobójców, aby pozbyć się wroga. Ci dwaj bohaterowie interesują narratora najbardziej i ich losy determinują pojawienie się na kartach tej książki innych postaci, które żyły w tym samym czasie lub miejscu.
Opis z okładki zasugerował, że Viva jest powieścią. Jeśli tak, to mamy tu do czynienia z metapowieścią: narratorem jest biograf, który zbiera i przedstawia fakty z życia wyżej wymienionych postaci. Niejako od razu czytamy jego notatki, czy może nawet fragmenty biografii, jaką zamierza pisać. Być może jest to powieść eksperymentalna, która miała przedstawić jedność czasoprzestrzeni, a więc gdy jeden człowiek wchodzi na pokład samolotu, od razu dowiadujemy się, co w tym czasie robił Stalin na drugim końcu świata, na jakim etapie rekonwalescencji jest Frida itd. Trzeba przyznać, że powieść jest gęsta od faktów, a co za tym idzie męcząca, bo sprawia wrażenie uspójnionej Wikipedii, jakby wzięto wszystkie odnotowane fakty biograficzne i historyczne, po czym zespolono je w jedną narrację „żywotów równoległych”.
Bliżej Vivie jest jednak do formy eseju, w którym autor zbiera wszystkie interesujące go fakty, sporadycznie ujawniając swój tryb pracy, trud związany z pozyskiwaniem informacji, uzasadniając potrzebę współpracy z wybranymi osobami. Deville chciał tu się popisać swoją erudycją, jednak Viva wydaje się utworem przeintelektualizowanym, mało twórczym, bo nie widzę nic kreatywnego w sparafrazowanej kompilacji faktów biograficzno-historycznych. Jest to książka zdecydowanie skierowana do bardzo wąskiej grupy odbiorców, która fascynuje się Lowrym i Trockim i chętnie wraz z autorem przedrze się przez masę informacji, by dostrzec ich znaczenie dla życia obu tych postaci.
Henri Mouhot, francuski podróżnik po Indochinach, upadł ścigając motyla. Podnosząc się stanął oko w oko ze świątyniami w Angkor. Patrick Deville...
Polinezja to rozproszone wyspy, atole i archipelagi, obejmujące tysiące kilometrów, gdyby jednak zebrać je razem, stworzyłyby ląd wielkości Korsyki. To...