Marek Konieczko był kiedyś policjantem – i to dobrym w swoim fachu. Niestety, przed paru laty został zwolniony. Przyczyna? Dekomunizacja. Razem z pracą stracił też żonę (jak sama powiedziała, nie chciała z nim klepać biedy) i część kumpli. Nie umiał sobie znaleźć nowej pracy. Gdy już wydawało się, że stoczy się na dno, dłoń wyciągnęła do niego niejaka Ilona. Dała mu zlecenie śledzenia w sanatorium męża, którego podejrzewała o notoryczne zdrady. Były policjant przyjechał więc do Lądka Zdroju. Zlecenie wydawało łatwe i przyjemne. Wszystko się skomplikowało, gdy w sanatorium pojawiła się osoba związana ze sprawą, którą Konieczko prowadził, zanim został zwolniony...
Połączenie kryminału z komedią. Postacie i sytuacje są nieraz groteskowo przerysowane, a humor momentami dość niewybredny. Lekko się czyta, łatwo zapomina.
dr Kalina Beluch